|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 3
|
Wielki dramat miłosny
Witam. Mam 27 lat, odkąd pamiętam zawsze marzyłem o miłości na całe życie, o ślubie, o wspaniałym związku, być może nawet w głowie idealizowałem sobie tą miłość wierząc, że prawdziwa miłość istnieje do końca życia. W przeszłości raczej już dalekiej byłem w kilku związkach, jednak żaden z nich nie przetrwał dłużej niż 9 miesięcy. W żadnym z nich to nie ja bezpośrednio inicjowałem rozstanie. Każde rozstanie mocno przeżywałem. Nie porównywałbym jednak tego, do obecnej sytuacji, bo tamte związki były mało przemyślane, po prostu były związkami młodzieńczymi. Wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki 2 października 2014 roku. Napisała do mnie dziewczyna na jednym z portali randkowych. Pięć dni później się spotkaliśmy i jakoś to poszło. Nigdy wcześniej nie poznałem nikogo takiego jak ona. Skromna, ładna, ma dobre serce, spokojna, życzliwa i przede wszystkim tak jak i ja uczuciowa, szukająca miłości na całe życie. Szybko zaiskrzyło między nami, a ja coraz bardziej zyskiwałem pewność, że to ta jedyna. Może to się wydawać wręcz niewiarygodne, ale to był związek prawie idealny. Praktycznie się nie kłóciliśmy, przez półtora roku łącznie cichych dni było może kilka. Codziennie obdarowywaliśmy się niesamowitymi wyznaniami słownymi, czy też pisanymi poprzez smsy. Nie było dnia kiedy nie wyznawaliśmy sobie miłości. Wielokrotnie powtarzała, że to miłość na całe życie, że pragnie ślubu ze mną, że nie potrafi beze mnie żyć i wiele innych jeszcze piękniejszych wyznań. Naprawdę uwierzyłem w swoje szczęście, zakochałem się na zabój, mocno zaangażowałem. Była dla mnie najważniejsza, całe moje życie układałem pod nią. Nie było dnia, abym o niej nie myślał. Przeżyliśmy wiele wspaniałych, niesamowitych, niezapomnianych momentów. Widać było, że ona też maksymalnie się zaangażowała, wielokrotnie powtarzała, że inni mężczyźni dla niej nie istnieją, nawet czasem była zazdrosna, choć nie miała o co, bo byłem jej bardzo oddany. Były gorsze chwile, ale one stanowiły może tylko z 5% naszego związku. Te gorsze chwile dopiero teraz być może mi coś uświadamiają, po krótce je opisze. Jedno z nich miało miejsce po trzech miesiącach związku. Przez przypadek zwaliłem jej szafkę ze ściany, na której powstała mała, biała dziurka zdrapanej farby, średnicy kilku mm. Bardzo się o to zdenerwowała, pierwszy raz i chyba w sumie ostatni wpadła w taki szał. Kazała mi się wynosić i choć ostatecznie zostałem, to odcisnęło na mnie piętno. Była na mnie bardzo zła i potrzebowała paru dni na odpoczynek, odizolowanie się, po tym czasie wszystko wróciło do normy. W maju ubiegłego roku miał miejsce także nieprzyjemny incydent. Na jednym ze spotkań stwierdziła, że już nie kocha mnie tak jak wcześniej, nie czuje tego samego. Kiedy ze łzami w oczach chciałem wyjść zatrzymała mnie, potem nie potrafiła wyjaśnić swojego zachowania. Stwierdziła, że miała „złe dni”, czuła się fatalnie i podświadomie chciała, abym też tak się czuł, jednak nigdy logicznej odpowiedzi na to zdarzenie nie uzyskałem. Oczywiście choć byliśmy bardzo zgodną parą, kilka razy w ciągu tych półtora roku zdarzały się kłótnie. Jednak za każdym razem też mocno je przeżywała, zazwyczaj sama się po nich odzywała i zawsze twierdziła, że uświadamiały jej mój brak, to jak mnie mocno kocha. Jeśli chodzi o nią, to jest to w skrócie osoba „do rany przyłóż”, cicha, spokojna, domatorka. Wcześniej była w 2-3 związkach, gdzie po ponad roku czasu to ona je kończyła, co też na pewno jest zastanawiające, jednak wcześniej o tym nie myślałem. Tak naprawdę o ile na początku zdarzały się jakieś gorsze dni częściej, o tyle w zasadzie od roku jest idealnie, śmiało mogę powiedzieć, że jesteśmy modelowym związkiem pod każdym względem. Około tygodnia temu poszedłem z nią na imprezę rodzinną, już wtedy moim zdaniem była jakaś inna, nie było tyle czułości, co zawsze, tyle buziaków, przytulań. Zdegustowany tym, nie żegnając się z nią zbyt wylewnie (tak jak zawsze), pojechałem do siebie. Dwa dni później próbowałem się z nią skontaktować – nie odbierała. Później napisała smsa, że potrzebuje być sama. Było mi ciężko, pierwszy raz w życiu sięgnąłem po coś mocniejszego i piłem sam (w zasadzie to bardzo rzadko piję alkohol). Zadzwoniłem do niej, trochę się rozkleiłem. Okazało się, że zaczynają jej nie pasować moje zachowania, które dla mnie nie są zbyt istotne, w każdym razie nie na tyle, aby robić z tego aferę i poddawać sens naszego związku. Przykłady? Okazało się, że na tej imprezie rodzinnej, z którą ostatnio u niej byłem, gdzie praktycznie nie znałem tych osób, a były to same dużo starsze osoby, według niej za mało się odzywałem (ona sama raczej jest bardzo oszczędna w słowach nie licząc wyznań dla mnie), wytłumaczyłem dlaczego tak było, że nie czułem się zbyt pewnie, że potrzebuje się oswoić z ludźmi. Wydawało się, że to zrozumiała. Były jednak inne uwagi do mnie, np. że na święta wielkanocne u niej przyszedłem z niczym. Rzeczywiście, tutaj być może zawaliłem, ale to wynika raczej już z samego wychowania, dla niej takie szczegóły są być może istotne, dla mnie nie. Jeszcze wcześniej była sytuacja, kiedy stwierdziła, że za mało np. przepuszczam ją pierwszą przed drzwi traktując ją w ten sposób bez szacunku. Poprawiłem ten element. Ona jest ogólnie wychowana przez rodziców, a raczej przez mamę bardzo konserwatywną, mocno katolicką i to właśnie po rozmowie z nią wyszły te „moje wady”, choć stwierdziła, że ta rozmowa potwierdziła tylko to, co myślała. Przez telefon zaczęła wątpić w sens tego związku i swojej miłości. Stwierdziła, że nie wie co czuje i że chce się ze mną spotykać, aby to określić, co dla mnie po takim czasie jest absolutnym nieporozumieniem. Spotkaliśmy się kilka dni temu. Wydawało się, że jest lepiej. Stwierdziła, że nie powinna tak mówić. Ja z kolei dotknięty jej słowami z dnia wcześniejszego, powiedziałem, że być może dobrze zrobi nam kilkudniowa przerwa na przemyślenie, ochłonięcie. Zgodziła się z tym i stwierdziła, że ona chce dalej spróbować być ze mną. Ja z kolei odpowiedziałem, że potrzebuje kilka dni do namysłu po tym wszystkim (chciałem potrzymać ją trochę w niepewności sadząc, że to może jej uświadomić brak mojej osoby). Ona odpowiedziała, że te kilka dni to dobry pomysł i że też potrzebuje czasu na ochłonięcie do końca tygodnia. Nie ukrywam, że cała ta sytuacja bardzo mnie bolała. Nigdy wcześniej nie byłem w tak poważnym związku, nigdy wcześniej nikogo tak nie kochałem, nigdy wcześniej nie przeżywałem takiego kryzysu w związku. Ja dopiero tego wszystkiego się uczyłem. Nie rozumiałem, jak z dnia na dzień można wątpić w sens związku i nie wiedzieć, co się czuje praktycznie bez poważniejszego powodu. Przeczytałem, że jednak kryzysy po roku, dwóch latach to normalna rzecz, że się zdarzają, podbudowany tym faktem, zadzwoniłem po kilku dniach. Ona jednak stwierdziła, że już sama nie wie czego chce, że przez te kilka dni dużo myślała i znalazła od początku naszego związku wiele moich zachowań, które ją drażnią. Zapytałem, dlaczego wcześniej mi o tym nie mówiła? Stwierdziła, że tłumiła to w sobie i to wszystko przez półtora roku tak się nagromadziło. Naprawdę tak jak mówiłem, że przez te półtora roku widziałem, że była bardzo szczęśliwa, nie chce mi się wierzyć w coś takiego, że coś tłumiła w sobie, zauważyłbym to w jej zachowaniu. Zawsze jak miała zły nastrój, problem, od razu potrafiłem to zauważyć, rozszyfrować ze względu na to, że jesteśmy niezwykle podobni do siebie w swoich zachowaniach. Jak zapytałem, co to za zachowania, które ją drażnią, to stwierdziła, że mi nie powie, że teraz nie potrafi sobie przypomnieć, że kiedyś może mi wszystko napisać na kartce. Po tej rozmowie znowu byłem zdołowany, ale znowu się podniosłem. Nazajutrz napisałem jej niesamowicie długiego smsa, że będę walczył o ten związek, że jej pomogę jeśli chce, że się nie podam, że ją kocham, że nie warto się poddawać już na pierwszej przeszkodzie, że nie warto niszczyć tak wielkiej miłości, że nie podam się dopóki będę miał siły i widział w tym sens. Jej odpowiedź znowu mi podcięła skrzydła. Stwierdziła, że to bardzo piękne co pisze, że docenia to, że walczę, ale ona chce być w związku szczęśliwa, że wychodzi z założenia, że woli być sama niż w nieszczęśliwym związku i że potrzebuje jeszcze kilka dni wyciszenia. Te słowa niezwykle bolą i kompletnie ich nie rozumiem. Pisze tak, jakby przez te półtora roku były nieszczęśliwa lub ten kryzys postępował, trwał dłuższy czas. Być może istotnym elementem w tej sprawie jest to, że ma ciężki czas w pracy, wiem, że to dla niej bardzo istotne i to przeżywa. Sama musi zapieprzać za dwóch, bo jej koleżanka z pracy się zwolniła, a szef nie zatrudnił za nią nikogo. Ostatnio złożyła wypowiedzenie. Mówiła jednak, że łączenie mojej sprawy z jej pracą nie ma sensu i nie ma nic do rzeczy. Jutro mam do niej zadzwonić i mamy się spotkać pojutrze. Nie wiem już co mam myśleć, nie wiem jak to możliwe, że z dnia na dzień można popaść ze skrajności w skrajność jeśli chodzi o uczucia. Byłem jej pewny jak nikogo innego na świecie. Byłem pewny jej miłości, ślubu z nią w przyszłości na który odkładałem, mieszkania. Mieliśmy wspólne plany na przyszłość. Te półtora roku to najpiękniejszy okres mojego życia. Co prawda jeszcze oficjalnie się nie rozstaliśmy, ale po tym co mówi i jak mówi, nie daję sobie wielkich szans. Najgorsze jest to, że jestem wrażliwym facetem, kocham ją nad życie i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Próbuje odgonić od siebie te wszystkie myśli, ale się nie da. Nie mogę zasnąć, płaczę wieczorami i mam myśli samobójcze. Chyba nie mam na tyle odwagi, aby to zrobić, ale jednak te myśli są i zaprzątają mi głowę. Czuję, że bez niej umrę, że nie dam rady, oddałem jej całe swoje serce. Była dla mnie całym światem, a teraz ten świat mi się wali. Było naprawdę wręcz jak w bajce, a teraz jest jak w najgorszym dramacie. Pewnie z wiele z was będzie mi radzić, abym dał sobie z nią spokój, ale ja naprawdę jestem w niej zakochany najmocniej jak sobie to tylko można wyobrazić. Jutro mam do niej zadzwonić, a pojutrze się spotkać. Jeśli nie nastąpi jakiś cud, to nie dam rady poradzić sobie z tym bólem, skoro już jest tak duży. Wiem, że jest tutaj wiele kobiet. Być może któraś z Was będzie mi w stanie logicznie wyjaśnić taką zmianę, albo poradzi, co robić. Dziękuję za przeczytanie tych wypocin do końca.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 083
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
ale nudy
ogarnij się człowieku i daj jej spokój nic z tego nie będzie |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
on tired little feet
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Po prostu się odkochala. Tak się zdarza w życiu.
__________________
I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it. Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
czasem troszkę winny
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 046
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
To, że dziewczyna już kiedyś powiedziała, że nie czuje do ciebie tego co kiedyś nie jest cichym dniem. To jest duży problem w związku. I myślę, że koniec końców właśnie o to chodzi, po euforii i wielkim zauroczeniu emocje opadły i prawdziwej miłości z jej strony nie ma, jak domniemam. Tylko dziewczyna plącze się, nie wie jak dać ci to do zrozumienia i kombinuje na tysiąc sposobów rzucając różne powody aby cie nie urazić. Wbrew pozorom jesteście razem relatywnie krótko i wchodzicie na kolejny etap, przejście zakochania w sensowniejsze uczucie, miłość. Niestety wiele związków na tym etapie się rozpada, minęły motylki w brzuchu, jedna osoba czuje, że to TO, kocha drugą. A ta druga, cóż, motylki minęły i nic więcej się nie wydarzyło. Tak bywa często.
Nie wiem jak będzie w waszym wypadku ale wydaje mi się, że tak to wygląda. Ty kochasz ją, idealizujesz cały związek, przez pryzmat miłości widzisz też jej wszystkie zachowania do tej pory jako równie mocno odwzajemnione uczucie. I nie, nie byliście idealnym, wzorcowym związkiem bo takich nie ma. Sam sposób w jaki opisujesz waszą relację daje wiele do zrozumienia. Poza tym ludzie nie zmieniają się tak z dnia na dzień. Musiały być wcześniejsze przesłanki z jej strony ale jesteś tak zafiksowany na punkcie "mój związek jest taki idealny, a ja kocham ją tak bardzo", że po prostu tego nie widziałeś. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak twoja historia jest mimo wszystko typowa i spotyka wiele osób. Poza tym wydaje mi się, że ten sam związek opisany przez twoją dziewczynę dawałby już zupełnie inny obraz od tego opisanego przez ciebie.
__________________
Studentka farmacji ![]() Edytowane przez niewinny roz Czas edycji: 2016-05-10 o 10:05 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Cytat:
![]()
__________________
-27,9 kg ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 731
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Z akapitami łatwiej byłoby przebrnąć...
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 3
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
![]() |
#8 |
on tired little feet
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Ale to nie chodzi o jakieś zachwowania. Nawet jeśli się zmienisz to ona nie będzie cię kochała. Zakochała się, ale jej przeszlo. I nie wróci. A te teksty o zachowaniu to po to, żeby usprawiedliwić się jakos.
__________________
I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it. Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Cytat:
Cytat:
Możliwe, że dziewczynę trochę "zasłodziłeś". Poza tym widać, że jesteś typem bluszcza, a to może być męczące na dłuższą metę, bo od tego związku uzależniłeś całe swoje życie i samoocenę. To nie jest zdrowa relacja, kiedy czujesz, że ta druga osoba ciągle "wisi" na Tobie i nie ma życia poza związkiem. Pewnie też byłoby mi niedobrze od codziennych wyznań miłości. Po prostu, wyluzuj trochę. Nie wszyscy ludzie spotykają miłość po grób. Zawody miłosne to normalna sprawa, zdarza się. Życie toczy się dalej.
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 3
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 92
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
"Powiedziała, że nie wie co czuje, zaś wczoraj napisała, że bardzo mnie kochała "=
dobrze wie co czuje. szykuj się na najgorsze. |
![]() ![]() |
![]() |
Okazje i pomysły na prezent
![]() |
#12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Jak dla mnie to ona Cie juz nie kocha, ale nie potrafi zerwac, wiec daje sobie rezerwe w postaci "dni dla samej siebie". Przykro mi. Walka nic nie da, bo ona juz dawno stracila uczucia do Ciebie.
Powinienes sciagnac te rozowe okulary. Wasz zwiazek nie jest wyjatkowy i niczym sie nie wyroznial. Nie jest to zaden kryzys - po 1,5 roku, kiedy motylki opadly, okazalo sie, ze dla niej to nie to. Jedyne co mozesz zrobic to ochlodzic kontakty. Jakakolwiek "walka" sprawi,ze ona jeszcze bardziej bedzie uciekac, no chyba ze chcesz ja brac na litosc. Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Wystarczy, że poczytasz to forum i od razu zauważysz, że sporo osób ma podobne problemy, podobny sposób myślenia. Nie piszę tego, żeby Ci dopiec, ale serio, tak jest.
Cytat:
Cytat:
Myślę, że z Twoim podejściem sam sobie strzelasz w kolano, bo jeśli chcesz za wszelką cenę wierzyć w wielką miłość aż po grób, to możesz się mocno rozczarować. To nie znaczy, że udane związki nie istnieją, ale taka "walka" niekoniecznie ma sens. Jeśli już chcesz walczyć to nie sam, ona też musi tego chcieć. Uważaj tylko, żeby nie zaczęła traktować Cię jak wyjście awaryjne. Ja to widzę prędzej tak, że: wciśnie Ci jakieś bezsensowne wyjaśnienia, dlaczego nie możecie być razem i co jest z Tobą nie tak (z tym przepuszczaniem w drzwiach to tak na serio? ![]() Może się mylę, ale póki co, to tak to wygląda. To znaczy, że albo sama nie wie o co jej chodzi, albo chce utrzymywać z Tobą kontakt, bo wie że tak z dnia na dzień jej nie zostawisz.
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Już w pierwszym momencie, gdy powiedziała za pierwszym razem że chyba nie kocha, miała wątpliwości... to już wtedy było bardzo źle.
Potem już tylko litowała się, nie umiała zerwać... Patrzyła na Ciebie, Twoje prośby, błagania, zapewnienia miłości... Stawiałeś ją pod ścianą, więc ulegała, niepotrzebnie tworząc iluzję, że jest już lepiej. Nie jest i nie będzie. Ona już nie może wytrzymać - wie, że nie kocha Ciebie i cały czas kombinuje jak to skończyć, abyś nie naciskał, nie płaszczył się... nie utrudniał. Wie, że jesteś szaleńczo zakochany, więc nie ma pojęcia jak ma ten związek raz a porządnie zakończyć. Musisz uświadomić sobie jedno: Podjąłeś walkę. Nie udało się. Kiedyś, z kimś innym, możesz mieć znacznie lepszy związek, przede wszystkim zdrowszy, bardziej szczery i niekoniecznie tak romantyczno-naiwny. Przełknij ślinę i zrozum, że przedłużasz sobie agonię. To koniec Waszego związku, lada moment będziecie wolni. Przygotuj się do tego psychicznie, złap dystans, oddal się. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 668
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Wydaje mi się, że dziewczyna skonfrontowała oczekiwania z rzeczywistością, i postanowiła po prostu zrobić odwrót. Oboje założyliście sobie wielką miłość do końca życia, poważny związek, stabilizację itp. - to się ceni, ale jak się z takim zamysłem zaczyna znajomość, to potem się może okazać że jednak wszystko idzie za szybko - zauroczenie mija, a tu, ups, już zrobione plany na całe życie.
Żeby nie było - nie ma niczego złego w pragnieniu stabilizacji, traktowaniu partnera jak kogoś, z kim chce się spędzić resztę życia itp. Ale dziewczynie zaczęły przeszkadzać tak idiotyczne rzeczy (skoo musiała ODPOCZĄĆ, zrobić PRZERWĘ w związku po upuszczeniu przez Ciebie szafki...), że dla mnie oczywistą rzeczą jest, że po prostu zauroczenie jej minęło, zobaczyła jak daleko zaszły sprawy, i zaczęła nogami przebierać żeby się jakoś z tego wykręcić. ---------- Dopisano o 18:12 ---------- Poprzedni post napisano o 18:08 ---------- Chłopie, zagłaszczesz ją. Zniszczysz to doszczętnie swoją służalczością. Jeśli chcesz się przekonać, czy ona Cię kocha, to nie płacz że będziesz biegał wokół niej otwierając i zamykając drzwi, tylko huknij, że ma się zdecydować, bo nie jest w wypożyczalni. Jak dla mnie, to tylko zdecydowaniem tu COKOLWIEK możesz ugrać, a nie psim posłuszeństwem.
__________________
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#16 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 269
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 69
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Moim zdaniem dobrze byłoby jakbyś przemyślał sobie zaistniałą sytuację, zaakceptował to co się dzieje, pogodził się z tym. Pogodzenie się z tym sprawi, że trochę się uwolnisz od tej paniki.
To, że ją kochasz - kochaj ją, daj jej swobodę, wolną rękę i jak będzie chciała to wróci, a jak nie to nie. Uczucie jakim ją darzysz nie oznacza, że ona musi być z tobą, czy że powinna być, nawet jeśli w przeszłości cię kochała lub nadal kocha. Ona być może zmieniła zdanie, nie chce tego czego chciała wcześniej i ma do tego w pełni prawo. Moim zdaniem poczujesz się lepiej jak to zaakceptujesz. Podobne historie miało, ma i będzie mieć mnóstwo ludzi, poczytaj sobie wątek rozstaniowy. Idealizowanie własnej sytuacji tylko utrudni ci przejście przez to, co się dzieje. Postaw sprawę jasno przed sobą samym i przed nią. Trzymaj się, pogody ducha ![]() ![]() Edytowane przez baranekzielony Czas edycji: 2016-05-10 o 18:43 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 4 778
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
![]() Edytowane przez celka2000 Czas edycji: 2016-06-07 o 19:27 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 169
|
Dot.: Wielki dramat miłosny
Wyglada na to ze te cale idealizowanie zwiazku i intensywne zakochanie odbilo sie u was dosc negatywnie.
Dziewczyna bedac bardzo zakochana zobaczyla cos co jej sie nie spodobalo (szafka) i zaburzylo to jej percepcje idealnego zwiazku. Oczywiscie szafka nie ma znaczenia, ale tak to jest gdy jest sie na skraju szczescia i cos nagle niefajnego sie stanie - wyolbrzymia sie to. Pozniej to samo - kazde drobne twoje zachowanie ktore ja zirytowalo traktuje jako powod do rozstania. Dziewczyna gdzies tam zapomniala ze nikt nie jest idealny i nigdy nie jest tak ze ktos nas nigdy nie zirytuje i wszystko bardzie robil tak jak nam sie to podoba. Ale o takich drobnostkach sie rozmawia, a nie przedstawia jako tragedie, gdzie w rezultacie autorze czujesz sie winny i bedziesz chcial zmienic wszystko, byle by jej bylo wygodnie. Nie ma nic zlego w tym by cos zmienic dla partnera. Moj partner zaczal nosic skarpetki (lub bez skarpetek ale z kapciami) po domu do denerwuje mnie widok golych stop w domu (wszystkie paprochy sie przyklejaja i sobie to wyobrazam). Byly tez inne rzeczy. Wystarczy porozmawiac i powiedziec co nam przeszkadza, wtedy jak najbardziej zachecalabym cie do kompromisow, bo dostales szacunek i zostales o cos poproszony (a nie albo zadania albo poczucie winy). Jednak gdy dziewczyna tak wyolbrzymia te wszystkie drobnostki, nie ma najmniejszego sensu zadnej z tych rzeczy dla niej zmieniac. Przynajmniej nie tak latwo. Jak sie spotkacie, powiedz jej ze rozumiesz ze cos jej moze przeszkadzac ale twoim zdaniem wyolbrzymia i powinna normalnie z toba o tym porozmawiac. Zaleznie od jej reakcji, moze cos ugracie. Jesli jednak wciagnie cie dalej w poczucie winy, to niezaleznie co bys dla niej zrobil, ten zwiazek sie rozpadnie. Wiem jak musisz sie czuc. Posiadanie planow, wielkie zakochanie, przywiazanie, wspolne wspomnienia - jest to bardzo ciezkie do przeskoczenia. Sama mam podobny problem i tez bede musiala sie zdobyc na zakonczenie zwiazku prawdopodobnie (kiedy bede mogla). Takie cos na pewno boli, ale im wczesniej tym zdrowiej. Myslisz ze byla to ta jedyna, ze wzgledu na intensywnosc uczuc. Niestety czas weryfikuje pewne sprawy i intensywnosc ta odkrywa czyjas niezdolnosc do bycia w zwiazku albo cos jest tak intensywne ze szybko wygasa. Nie kazde zakochanie przeradza sie w milosc i u was sie to nie stalo. Nawet w twoim przypadku mozna zauwazyc ze jesli bylaby to milosc, twoje podejscie do sytuacji byloby bardziej "osadzone". Jestes jednak bardziej jak Romeo, czy Werter - bardzo przezywasz i idealizujesz zwiazek, nawet te fragmenty ktore ewidentnie wynikaja z niezdrowego podejscia twojej dziewczyny. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:26.