![]() |
#1 |
Zakorzenienie
|
![]() Serce na temblaku
Hej dziewczyny... muszę sie wyżalić i po prostu porozmawiać. 3 godziny temu spotkałam sie z moim byłym TŻ żeby porozmawiać po dwóch miesiacach od rozstania. Przypomnę, że to ja z nim zerwałam, ponieważ czułam sie bardzo nieszczęśliwa, było między nami coraz gorzej, on mnie zaniedbywał i doprowadzał mnie często do łez. Nasz związek trwał ponad 4 lata. Ja bardzo chciałam byśmy razem zamieszkali, chciałam mieć kogoś bliskiego, kto by mnie wspierał i kochał. On natomiast chciał sie sprawdzić, chciał byc samodzielny, miał masę swoich planów, w których nie było dla mnie miejsca. Często mnie olewał, był nieprzyjemny i oschły, momentami bardzo niekulturalny. Nie mogłam tego znieść. Podejrzewałam, ż etak naprawdę mu na mnie nie zależy. Kiedys zostałam już porzucona i leczyłam sie z tej miłości pół roku... a potem poznałam jego i myślałam, że znalazłam swoje szczęście na ziemi. Ale niestety... Ja sama jestem osobą bardzo trudną w pożyciu, bo upartą, czasami postępuję zbyt emocjonalnie, jestem bardzo wymagająca, bo chciałabym żeby mężczyzna poniekąd zrekompensował mi brak uwagi i miłości, którego nie miałam od rodziców.
Minęły dwa miesiace od kiedy sie z nim rozstałam. Dla własnego spokoju, ale też po to by sprawdzic czy on będzie walczył, czy będzie tęsknił i czy odkryje w sobie jednak jakieś uczucie. Od jakiegos czasu widywaliśmy sie, nawet poszliśmy dwa razy do kina. On napisał mi na gg, podczas jednej z rozmów, że nie powinien był dać mi odejść. Z drugiej strony potrafił sie nie odzywać do mnei i nie odpowiadać na smsy. Poprosiłam go więc o rozmowę, żeby dowiedzieć się o co w zasadzie chodzi. Nie wiedziałam sama czy on jest tylko moim kolegą, czy może teskni do mnie i chce mi dać do zrozumienia, że kocha. I dzisiaj jak rozmawialiśmy to powiedział mi, że mnie nie kocha i że był do mnie tylko przyzwyczajony, że powinnam ułożyc sobie życie bez niego i żebym sobie za wiele nie myślała, bo on do kina mnie zaprosił tylko jako koleżankę. Zapytałam dlaczego napisał mi, że nie powinien był dać mi opdejsć, a on powiedział, że jakos tak mu sie powiedziało. Powiedział też, że jeśli chcę z kimś być to wolna droga, bo on uważa to za zamknięty rozdział. I mimo, że nie jestem z nich od dwóch miesiecy i sama to zakończyłam (co prawda również dla testu, nie ukrywajmy) to teraz czuje sie naprawde zraniona. Przez ostatni rok naszego bycia razem czułam ewidentnie, ż emu nie zależy, że mnie olewa i że tak nie zachowuje się facet, który kocha. Cierpiałam płakałam, chciałam rozmawiać, pisałam listy i maile. Gdyby mi wtedy powiedział, że nie kocha to nie zmarnowałabym tyle czasu. Byłabym teraz szczęśliwa z kimś innym, nie wynajęłabym mieszkania, w którym mieliśmy mieszkać razem, nie popadłabym z tego powodu w tarapaty finansowe. ![]() Jestem zrozpaczona... łzy sie ze mnie leją ciurkiem a ja mam ochote wsiąść w samochód i sie wpierdzielic do Wisły. ![]()
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-08
Lokalizacja: Wizaż. Tu mnie zawsze znajdziesz! :)
Wiadomości: 14 119
|
Dot.: Serce na temblaku
Cytat:
To straszny ból, ale przynajmniej wiesz, że na niego nie ma i nie było sensu liczyć i spodziewać się wielkiego zrywu... Teraz płaczesz-wierzę, ale... Cytat:
Głowa do góry, zobaczysz, że jeszcze będziesz się śmiać z tego i z NIego. ![]()
__________________
♪♪♪♪♪♪ ★ ♪♪♪♪♪♪
|
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 360
|
Dot.: Serce na temblaku
Agatko rzadko cokolwiek komentuję na wizażu, ale czytam dokładnie i m.in Twoją historię śledzę
![]() Dwa miesiące temu rozstałam się z chłopakiem po dwóch latach.I po tych dwóch miesiącach mogę stwierdzić znany wszystkim banał,że to czas leczy rany i że najlepiej jest nie kontaktować się z tą osobą.Żadnych "przyjacielskich" maili, smsów i rozmów na gg, tym bardziej spotkań ![]() Cytat:
![]() ![]() ![]() Trzymaj się ciepło, jesteś silną kobietą,dasz sobie radę ![]() Pozdrawiam ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-04
Wiadomości: 5 462
|
Dot.: Serce na temblaku
Biedactwo, wyobrażam sobie, jak możesz się czuć. Powiem Ci, że związki międzyludzkie to cholernie trudna sprawa i czasem człowiek nie potrafi się zdobyć na powiedzenie prostego "nie kocham cię", bo sytuacja to uniemożliwia. Ja akurat jestem osobą, która potraktowała kogoś, tak jak Twój były facet Ciebie. Od dłuższego czasu już instynktownie wiedziałam, że ten związek chyli sie ku końcowi, z powodu braku uczucia z mojej strony. Owszem, dawałam to do zrozumienia, moim zdaniem aż nadto, żeby się zorientować. Ja bym sie od razu zorientowała, ale człowiek zakochany ma klapy na oczach, chwyta się każdej nadziei. Nie powiedziałam jednak, że nie kocham i do dziś, mimo zerwania nie potrafię. Jest to fatalny błąd, bo mój były miał niezłe zaskoczenie i traumę, jak się dowiedział, że to koniec. A przecież tyle dawałam sygnałów... nie dość widać wyraźnych.
Kiedy jednak zerwałam, to juz na dobre. Nie wyobrażam sobie być tak okrutną, żeby szukac jeszcze kontaktu z nim, umawiać się na soczek, czy do kina... absurd i znieczulica, tudzież podwyższanie sobie mniemania o sobie czyimś kosztem. Jak zrywać, to na dobre. Nie akceptuj zatem już żadnych zaproszeń z jego strony, wymaż z komórki jego numer, z książki adresowej jego adres e-mail (nie szkodzi, że znasz na pamięć). Mówię Ci to z własnego doświadczenia - to najlepsza rada ! Daj spokój z tymi myślami o wjechaniu do Wisły. Zatrąci to okropnym banałem, ale czas zrobi swoje i niedługo będziesz wdzięczna losowi za to, że tak się stało. Mój były chłopak też kiedyś mi będzie wdzięczny, że go rzuciłam, bo nie ma nic gorszego, niż życie w związku bez miłości (chociaż zerwanie na początku rozdziera serce). Kłopoty finansowe na pewno będą przejściowe. Jak bym Cię znała i blisko mieszkała, to bym przyjechała do Ciebie z czteropakiem piwa i starała pocieszyć, co robi zawsze dla mnie moja przyjaciółka, ale w tej sytuacji mogę Ci tylko powiedzieć: głowa do góry, bo będzie na pewno lepiej... za jakiś czas ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 997
|
Dot.: Serce na temblaku
Martulaaa ma świętą racje...niestety ja jestem glupia i sie do tego nie stosuje i wciaz spotykam sie z moim bylym. Bylismy ze soba trzy lata, ja zerwalam a teraz zaciskam zeby gdy slysze o jakis nowych 'kolezankach' a potem wyplakuje sie w poduszke...mama mnie nawet chciala czyms na uspokojenie faszerowac
![]() Powodzenia dziewczynki ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zakorzenienie
|
Tak Pomadko... masz racje, ale gdyby on mi wtedy powiedział, ż enic już do mnie nie czuje to nie wynajmowałabym mieszkania dla nas obojga. Teraz wszystko co zarobię, wydaje na mieszkanie, nie zostaje mi nic na życie. Na dodatek nie mam dokąd wracać, bo piwnica, w której mieszkałam u taty w domu jest już zastanawiona jego sprzętem telewizyjnym, a na dodatek tato wyjeżdża z Warszawy, a to nie jest jego dom. Muszę teraz radzic sobie sama... Gdybym wiedziała, że nie mam co z nim wiązać przyszłości to bym nie zdecydowała sie na ten krok, by wyprowadzić sie z domu. A teraz nie dosć, że jestem sama, bez żadnego wsparcia od bliskiej osoby, to jeszcze popadam w długi. A on zaczął pracę, mieszka w domu z rodzicami, zarabia z tego co wiem jakieś 2000 zł, wiec stać go teraz na wszystko i ma wszytsko co tylko chciał. Swoja wolność, kasę i świety spokój. A ja wyszłam z tego wszytskiego najgorzej. A to on był wobec mnie okrutny. Dlaczego ja muszę trafiać na takich ludzi... Gdybym sama była nieczuła i zimna to pewnie wyszłabym na swoje, a tak jestem debilką, która wierzy, że znajdzie facet, który ją pokocha i się zaopiekuje. I ciagle tylko spotyka mnie zawód. Za każdym razem jestem odtracana. Zastanawiam sie co jest ze mną nie tak... Bo wydaje mi sie, że skoro tak jest to ja jestem jakimś wybrakowanym towarem.
![]() A co do spotykania, to on mi powiedział, ż ema nadzieję, ze będziemy mieć dobry kontakt koleżeńki, bo mamy wspólne grono znajomych i pewnie bysmy sie widywali na jakiś spedach towarzyskich. Ja jednak postanowiłam, że chcę go stracić z oczu, nie chcę o nim słyszeć, nie chcę go widzieć ani nic. Po prostu tak będzie dla mnie lepiej. Za bardzo by to bolało gdybym go spotykała jeszcze. Nie wspomnę o tym, że jakby sobie kogos znalazł to chyba bym umierała z rozpaczy. Najgorsze jest to, że mam z nim spędzic Sylwestra. Tzn. cała nasza paczka bedzie spedzac Sylwka razem w domu jednego z kumpli. Będą same pary i oczywiście ja i on. Wszyscy licza na to, że przyjdę, ale po dzisiejszej rozmowie z eksem czuje, że ten Sylwester przeryczę w kiblu, albo schleję sie na smutasa i będę ryczeć gdzies w kącie roztaczając żałosną aurę. Nie wiem za bardzo co teraz zrobić. Pomyślałam, że może pójdę tam i to będzie ostatni raz kiedy się z nim spotkam. A potem koniec. Szkoda mi zawieść przyjaciół...
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() Edytowane przez Pomadka Czas edycji: 2005-12-28 o 13:11 Powód: Post po poscie!! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-08
Lokalizacja: Wizaż. Tu mnie zawsze znajdziesz! :)
Wiadomości: 14 119
|
Dot.: Serce na temblaku
Cytat:
Pisząc to: to tylko takie złudzenie, tak się człowiekowi wydaję, ze gdyby nie ta, czy inna sytuacja byłby teraz przeszczęśliwym człowiekiem... Miałam na myśli tylko Twojego Ex, nie mieszkanie... Cytat:
Agato każdy ma prawo wierzyć i ufać w to, że ktoś kiedyś go pokocha, nie możesz zarzucać sobie debilizmu... i towaru z usterkami. To normalne, że chciałaś, że wiązałaś ze swoimi [już byłym] chłopakiem nadzieję, plany, życie. Miałaś szczere chęci! A że nie wyszło... coż, tak czasem bywa, niestety czasami w związek trzeba wkalkulować ewentualną porażkę. ![]()
__________________
♪♪♪♪♪♪ ★ ♪♪♪♪♪♪
|
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Serce na temblaku
Ja wiem, że nie jestem łatwym człowiekiem, bo jestem bardzo uparta, lubie chodzic własnymi ścieżkami i potrzebuję bardzo dużo uwagi i troski. Być moze tyle, że ciężko normalnemu facetowi podołać takim wymaganiom. Ciężko mi wogóle powiedzieć, ż emiałam dom. Rodzice przerzucali mnie między siebie, moja mama jest chora na schizofrenie od kiedy byłam niemowlakiem i często słysząłam, ż eto przez ciażę i ojca. Ojca poznałam jak miałam 12 lat i przeprowadziłąm sie do niego i jego wrednej baby, która mnie nie akceptowała. Taty nie było w domu a ja i moja siostra ciagle wysłuchiwałyśmy róznych chamskich odzywek. Potem tato sie wyprowadził z domu, wynajał mieszkanie i nie było go nigdy. Mając 15 lat chodziłąm gdzie chciałam i nikt sie tym nie interesował. Jak miałam lat 19 to tato wynajał mi i mojej siostrze mieszkanie a sam wrócił do swojej baby. Też robiłyśmy co dusza zapragnie. Moja siostra wyjechała do Hiszpanii po maturze i tam zostałą odcinając sie od tego wszytskiego, a ja przez 4 lata mieszkałam w piwnicy w domu ojca i tej baby, bo na góze w mieszkaniu juz nie było dla mnie miejsca, głownie ze względu na fochy starej raszpli. 4 lata bez kibla, bez wanny, kuchni. Jedynie zlew i mikrofalówka. I dzięki bogu babcia kilka przecznic dalej. Już mam dosć takiego życia. TŻ ostatnio mi pisał jak mu płakałam przez gg, żebym w końcu się wzięła w garść i zrobiła coś z sobą, żebym żyła samodzielnie i sobie radziła. A własnie mój problem polega na tym, że ja już nie chcę samodzielnie. Jestem sama od 14 roku życia. 10 lat błagam by ktos mnie kochał, by ktoś mnie wspierał i pomógł. Ile można tak byc samemu? Żeby się pies z kulawą nogą nie zainteresował. Cud, że sie nie stoczyłam na dno przez ten brak uwagi.
No i może ta moja silna potrzeba przywiazania odstrasza mężczyzn? Sama na siebie zastawiłam pułapkę... tak bardzo chcę kochać i być kochaną, ze przerażam, naciskam i zmuszam. Heh... otworzyłam sobie wino... dzisiaj ściągnął mi się "Miś" to sobie obejrzę. Może mi sie humor poprawi. Wbrew pozorom jak jestem optymistką, nie mam zamiaru płakać w nieskonczoność. Tylko teraz zalewa mnie żal i smutek. Tyle lat samotności i znowu porażka. ![]()
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 305
|
Dot.: Serce na temblaku
![]() ![]() A za takie zrzucanie winy na siebie to tylko ![]() Ten facet po prostu nie zasługiwał na Ciebie. Może za parę lat doceniłby Twoje dobro i poświęcenia, ale teraz to zwyczajny szczeniak, pomimo swojego wieku. Zresztą sama dobrze o tym wiesz. Tą pracę pewnie też mu rodzinka załatwiła? Tobie teraz życzę przede wszystkim rozwiązania problemów finansowych, żebyś mogła odetchnąć i poukładać sobie życie ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 308
|
Dot.: Serce na temblaku
Shemreolin wybacz ale twój były to cham i nie warto przez niego płakać
![]() Ja wiem czemu on ci napisał słowa pt.,,nie powinienem pozwolić ci odejśc''.Przestraszył sie samotności i ,że tak silna osóbka jak ty ,na której ramieniu zawsze mógł sie oprzec odeszła i puściła go kantem. Faceci są prości.Nie przejmuj sie więc bo ZASŁUGUJESZ na kogoś lepszego. Głowa do góry. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Serce na temblaku
Wiecie co... tak w sumie to ja sie zastanawiam ile by to jesczze trwało, gdybym ja nie podjeła decyzji o tym by to zakończyć. Ile czasu on by jeszcze był ze mną z przyzwyczajenia i mnie tak dręczył. Co ciekawe... gdy byłam z moim pierwszym facetem, to skończylo sie bardzo podobnie. Od jakiegos czasu czułam sie niekochana, zastanawiałam sie myślałąm i płakałam. Aż w końcu poprosiłam bysmy sie spotkali i dałam mu do przeczytania na miejscu list, w którym napisalam, że czuje, że mu już na mnie nie zależy i wolałabym żeby był ze mną szczery. No i on wtedy powiedział, ż erzeczywiście nie kocha mnie już. Bardzo mnie to zraniło, mimo, że powinnam była sie na to przygotować. Teraz sytuacja wygląda podobnie. Już od jakiegoś czasu czułam, że cos jest nie tak i sama w zasadzie sprowokowalam rozstanie i też poprosiłam o rozmowe wczoraj żeby dowiedzieć sie tak naprawde, że jemu już nie zależy. Podejrzewam, że duże znaczenie ma to, iż dla obu facetow bylam pierwszą dziewczyną. Zarówno jeśli chodzi o bycie razem jak i o sprawy łózkowe. Obaj na poczatku byli nieśmiali, zakochani i jakby to nazwać, tacy niewinni... a potem robili sie coraz bardziej chamscy, nieczuli i egoistyczni. Chyba już nigdy w życiu nie zwiażę sie z żadnym prawiczkiem. Zreszta im jestem starsza tym jest to mniej prawdopodobne. Tyle dobrego przynajmniej... Tylko dlaczego na mnie sie faceci uczą, a potem nagle przestaja kochać, a potem swoje doświadczenia przerzucają na inną kobietę i już wiedzą jak z nią postepować, czego nie robic, co robic itd. Na mnie sie uczą, a potem wywalają.
A co do mojego rozstania... sama przecież go rzucilam to nie mam co płakać prawda? Chcialam sprawdzic maksymę "Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejsć, jeśli nie wróci, to nigdy nie był twój". No i okazało sie, że nie był...
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
Okazje i pomysĹy na prezent
![]() |
#12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Serce na temblaku
Shem, miałam podobnie. Moi dwaj poprzedni faceci byli prawiczkami, ja byłam ich pierwszą poważną dziewczyną. Potem usłyszałam, że to przyzwyczajenie, a nie miłość itd. Obiecałam sobie, że już nigdy, przenigdy... I co? Mój obecny chłopak, właściwie narzeczony (pobieramy się 03.06.2006 roku) to również człowiek, którego jestem pierwszą poważną dziewczyną. Bałam się zaangażować w ten związek i przez ponad pół roku uparcie twierdziłam, że nic z tego nie będzie. Ale w końcu serce nie sługa i postanowiłam zaryzykować. Mój TŻ pochodzi z zupełnie innego domu niż moi poprzedni, jego matka również była pierwszą i jedyną wielką miłością jego ojca. I wierzę głęboko, że ma bardzo zakorzenione tego typu relacje, a także potrzebę bliskości, wierności...
Nauczyłam się, że tak naprawdę nie jest najważniejsze czy jest się pierwszą, drugą czy dwudziestą dziewczyną, ale z jakiego domu facet pochodzi, jakie ma wpojone wartości i przekonania. Nie łam się, Shem. Trafisz na właściwego faceta. I będziesz już umiała właściwie go ocenić (a na pewno przyjdzie Ci to łatwiej, niż w przypadku Łukasza). |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Serce na temblaku
No wlasnie... on się śmiał jak mu mówilam, że to wszystko dlatego, że pochodzimy z różnych rodzin. ja pochodze z rodziny gdzie miałam zbyt wiele swobody, gdzie w zasadzie nie bardzo rodzice sie mną interesowali, dlatego tez właśnie chciałabym doświadczyc wielkiej miłości w związku. A on ma oboje rodziców, w tym nadopiekuńczą matke, która go trzymala krótko. Ja chcialam sie z kimś mocno zwiazac, a on z kolei chciał sie oswobodzić. Na dodatek on studiował a ja pracowałam i miałam kasę. Myślę, że czuł sie gorszy przez to wszytsko. Widział, że ja mam tyle swobody i kasę, a jego nadal nie stać nawet by mnie gdzies zaprosić i na dodatek ciagle go matka kontroluje. Ta prace sam sobie załatwił, poszedł do urzędu pracy i dostał sie na staż w ramach "pierwszej pracy". Pół roku tak pracował a teraz go przyjęli juz na etat, ale na razie na trzy miesiace próbne, co chyba jest juz tylko formalnoscią. jakis czas temu sie pochwalił nawet, że zarabia wiecej niż ja. Czułam w tym jakąś niezdrową satysfakcję. Przez te 4 lata ciagle narzekal, ż enie ma mnie jak zaprosić do kina, czy kupic kwiatów... ale mnie nie zależy na pieniadzach i szkoda, że tego nie zauważył wczesniej. Teraz on ma kasę, ale już nie jestesmy razem, wiec pieniądze nie były na pewno spoiwem.
Gdybyśmy spotkali sie teraz to bysmy juz nie przechodzili tego wszystkiego. Wykończyły nas jego kompleksy i moje ogromne potrzeby. Rany... a ja siedzę w pracy z oczami jak opony od tira i co chwila zalewa mnie uczucie, ze zaraz sie rozryczę. A jeszcze muszę tu wysiedzieć 6 godzin. Na szczeście wzięłam sobie w piatek i w poniedziałek wolne. Będę mogła posiedzieć w domu i ochłonąć nieco, bo naprawdę już wymiękam... ![]()
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Serce na temblaku
Shem, popatrz na to z innej perspektywy, w trochę inny sposób... Mówisz, że zmarnowałaś czas, że gdybyś wiedziała wcześniej, to wszystko inaczej by się ułożyło. Fakt. Ale z drugiej strony nie miałabyś takiego doświadczenia jak w chwili obecnej, nie dostałabyś na tyle mocno od życia po tyłku, by się czegoś nauczyć. Jesteś o niebo mądrzejsza, dojrzalsza i jak się już otrząśniesz (myślę, że szybciej niż Ci się wydaje), to w zupełnie inny sposób będziesz postrzegać i siebie samą i facetów. Będziesz miała piramidalną satysfakcję, powiesz sobie: "Uporałam się z najtrudniejszym wydarzeniem, jakie miało miejsce w moim życiu. Dałam radę. Jestem silna". Łatwiej będzie Ci oceniać mężczyzn, łatwiej będzie Ci sprawdzać dopasowanie charakterów, potrzeb i pragnień. Kiedyś sądziłaś, że to nie ma znaczenia, jeśli jest miłość. Teraz już wiesz, że miłość nie zawsze wystarczy a pewnych przyzwyczajeń lub marzeń się nie przeskoczy. Nie musisz się też już więcej bać - to, co najgorsze już się wydarzyło. Nie musisz snuć domysłów, robić sobie nadziei (jednocześnie czując, że na nią nie ma już miejsca). Będzie dobrze. Wiem po sobie. Było mi ciężko po 3,5 roku związku (w tym 1,5 okłamywania, szmacenia i prawdziwego piekła), ale jak już najgorsze miałam za sobą (po 3 miesiącach rozstania "na próbę" usłyszałam ostateczne "to koniec"), pozbierałam się zdumiewająco szybko. Przestałam wpadać w histerie, uspokoiłam się i zaczęłam żyć na nowo. Myślę, że u Ciebie będzie podobnie.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Serce na temblaku
Dziękuje Akane... twoja historia podtrzymuje mnie na duchu. Ja od stycznia zapisuję sie na 4 razy w tygodniu aerobik i silownię. Pewnie podejmę też kolejną prace by utrzymać to mieszkanie i nie wyprowadzać sie. Nie chce sie wyprowadzać, bo dla mnie to by było juz zbyt wiele zmian. Czuje sie bardzo dobrze w tym mieszkaniu i nawet zastanawiam sie czy go nie odkupić. Będe musiała sie mozno postarać o kredyt, ale może uda mi sie namówić tatę na jakis wkład własny. Chcialabym w końcu mieć coś stałego w moim życiu. Inni ludzie maja dom rodzinny, ja niestety nie mam takiego, nie ma dla mnie nigdzie miejsca. To jest bardzo przygnebiające. Zresztą wogóle jestem bardzo przybita i podejrzewam, że najlepiej będzie jeśli najpierw przestane płakać, przestane sie żalić i zaczne byc znowu uśmiechnietą i szcześliwa dziewczyna. Bo w takim stanie to tylko ludzi odstraszam. Tylko narzekam na los, na to co bylo... A chcialabym sie poczuc naprawde szczesliwa tak sama z siebie, a nie dlatego, że mnie ktoś pokochał. Nie moge uzalezniać od tego swojego szczescia, bo nie mam wpływu na to czy ktos bedzie mnie kochał czy nie i przez to nigdy nie będe szczesliwa.
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Serce na temblaku
I to jest bardzo dobre podejście - najpierw dojdź do ładu z samą sobą, a potem weź się za relacje z innymi ludźmi. Dobrze, że masz pracę (chcąc nie chcąc musisz wyjść z domu, zająć się czymś), dobrze, że masz plany na przyszłość (związane z mieszkaniem). Najważniejsze to doceniać siebie i swoje możliwości, odkryć na nowo swoje "ja", które przez lata podporządkowane było w dużym stopniu innemu człowiekowi.
Nasze historie faktycznie są dość podobne i dlatego z takim optymizmem patrzę w Twoją przyszłość. Pozbierasz się do kupy, jestem tego pewna ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 2 522
|
Dot.: Serce na temblaku
Shemreolin , trzymam kciuki za Ciebie , życzę szczęścia w życiu
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Raczkowanie
|
Dot.: Serce na temblaku
Hmmm....moge jedynie powiedziec, ze spodziewalem sie tego.
Byliscie ze soba 4 lata, a prawie od 3 lat cos zaczynalo sie psuc. Generalnie doszo to w koncu do definitywnego konca, i uwazam ze slusznie, mimo ze nikomu tak naprawde milo z tego powodu nie jest. Zwiazek 'na sile', a to wlasnie mieliscie od pewnego momentu, nie jest niczym dobrym. Im dluzej trwa tym wiecej szkody sobie nawzajem robicie. Jak wkladanie kwadratowego klocka w okragly otwor...owszem moze sie to udac, ale chyba nie o to chodzilo. Ja bym tutaj nie doszukiwal sie kto zawinil. Po prostu nie pasowaliscie do siebie, i podkreslaly to cechy ktore wychodzily na jaw dopiero po pewnym czasie. Dlatego potrzebowaliscie az 4 lat zeby to zauwazyc. No nic, z doswiadczenia wiem ze jestes raczej twarda niżli miętka :P wiec wiem ze dasz sobie rade. Mysle ze w momencie w ktorym zauwazysz ze to faktycznie koniec, i ten etap zostal juz zamkniety, odetchniesz z ulga i zaczniesz od poczatku. Like a breath of fresh air. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Serce na temblaku
Zayontz, odpisalam ci na pw.
No ja wiem, ż emyśmy nie pasowali do siebie... i to jest najbardziej denerwujące. Może i uczucie bylo, ale czesto jak z nim chciałam rozmawiać to on patrzył na mnie jakbym mówiła po chińsku. Nawet wczoraj jak z nim rozmawiałam to wyglądało na to, że nie rozumie polowy rzeczy, które mu tłumaczę. Aczkolwiek zaznaczył, że chciałby miec ze mna dobre kontakty. Ja niestety nie jestem w stanie miec z nim jakichkolwiek kontaktów. W sumie jemu to i tak naprawde jst wszytsko jedno, więc nie mam co sie zbyt dlugo zastanawiać, tylko po prostu muszę sie odciąć. mam nadzieję, że nie odbije sie to na moich stosunkach z przyjaciółmi... co zayontz? ![]()
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#20 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 806
|
Dot.: Serce na temblaku
kochana, apropos sylwestra to ja radziłabym ci nie spotykać się z nim. chyba już lepiej zostać w domu albo z babcią. bo wiesz... wielka impreza, alkohol i ludzie robią głupoty a potem tego żałują...
życzę ci powodzenia i dużo słońca! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Serce na temblaku
Tam nie ma gdzie zrobić głupot... bo to jest kawalerka z kuchnią. Nawet niemożliwe będzie byśmy zostali sami na 2 minutki. natomiast to czego sie boję to to, że sie upiję na smtasa, będę psuć humor towarzystwu swoim dramatem życiowym i dostanę depresji na widok przytulających sie par, jk np. puszczą jakiś wolny kawałek. Po prostu zastanawiam się nad tym, czy warto tak strasznie cierpieć w noc, gdy wszyscy sie bawią. Podejrzewam, że on sie oczywiscie upije, włączy mu sie "dusza towarzystwa" i bedzie myślał o dobrej zabawie co mnie w zasadzie tylko zdołuje, bo wolalabym żeby chociaz był troche smutny i nie demonstrował w ten sposób swojego olewactwa. nawet nie miałabym jak wrócić do domu, zresztą już by nawet nie wypadało... a jak zachce mi sie ryczeć nagle to nie będę miała nawet gdzie wyjsć, no chyba, że do kibla na chwilę. Nie chce psuć nastroju zabawy moim przyjaciołom. To by było nie fair...
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Serce na temblaku
Shem, moim zdaniem powinnaś się trzymać teraz od niego jak najdalej. Zabawy nie stracisz, bo i tak najprawdopodobniej dobrze byś się nie bawiła. Może pogadaj z innymi Wizażankami z Warszawy? Może też nie mają co ze sobą zrobić w ten wieczór? Wyskoczcie na miasto (na pewno coś się będzie działo pod Pałacem Kultury), na piwo - gdziekolwiek. A od Łukasza trzymaj się z dala. Im szybciej stracisz z nim kontakt, tym lepiej dla Ciebie. Na kontakty ze wspólnymi znajomymi też przydzie odpowiednia chwila. Ja np. odczekałam jakieś 2-3 miesiące, zanim odezwałam się do siostry i brata ciotecznego mojego ex. A teraz mam z nimi w miarę częsty kontakt (i nie korci mnie, by spytać co tam u mojego byłego - mam to po prostu w nosie). Daj sobie czas.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Serce na temblaku
Dostalam jeszcze propozycję Sylwestra u koleżanki z podstawówki, która mieszka niedaleko mojego taty. Zastanawiam sie właśnie nad tym czy sie do niej nie wybrac. Mam niezly dylemat. Mam dać odpowiedź koleżance do jutra wieczór. Myśle, że przespie sie z tym pomysłem, zobacze jak będę sie czuć jutro i podejme decyzję. Być może będę w stanie przezyc tego Sylwestra jeszcze z nim, ale potem już definitywnie zrywam z nim kontakt. Nich on sobie ułoży życie. A jak ciagle gdzies sie kręci obok mnie to mam cały czas ochote do niego pisać, rozmawiać z nim i wogóle utrzymywać kontakt w nadziei, że on powie lub zrobi coś co mi da nadzieję, że jednak nie wszytsko stracone.
Przemysle sprawe Sylwestra do jutra... no i muszę pogadac o tym z zayontzem żeby mi powiedział czy nie bedzie im przykro jesli nie przyjdę na Sylwestra.
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#24 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Serce na temblaku
Dobrzy znajomi na pewno zrozumieją. To po pierwsze. A po drugie - takie odwlekanie w czasie decyzji o zaprzestaniu kontaktów to mimo wszystko (choćbyś zaprzeczała) karmienie się nadzieją. Znam to z autopsji. Dawałam mojemu byłemu setki tysięcy "ostatnich szans", po których już na pewno "nie zadzwonię, nie napiszę, nie spotkam się"... I zawsze później dochodziło do następnego "ostatniego telefonu" lub "ostatniego spotkania". Moim zdaniem powinnaś to uciąć raz a dobrze, bez odkładania na później (ech, wiem jak to ciężko, bo ja sama tego typu decyzje uwielbiam odkładać na później). Szczególnie, że masz alternatywę jeśli chodzi o sylwestra. Szkoda by po prostu była, byś cierpiała na nowo, z każdą minutą czekała na jakiś sygnał z jego strony i kolejny raz przeżywała rozczarowanie, bo owego sygnału by po prostu nie było. A skoro odważył się już przyznać do "przyzwyczajenia", to prawdopodobnie by Ci teraz wręcz demonstrował, jak mu bosko bez Ciebie. Po co na to patrzeć i dawać mu satysfakcję..? Przemyśl to dobrze. Wiem, że ta irracjonalna chęć spotkania, kolejnej rozmowy (do której pewnie by doszło, choćby nawet była o pogodzie) jest szalenie silna, ale naprawdę tej chęci można ukręcić łeb.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-05
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 2 449
|
Dot.: Serce na temblaku
![]() ![]() co do Sylwestra...albo idz do kolezanki z podstawówki, albo tam gdzie on będzie i troche mu podokuczaj ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 360
|
Dot.: Serce na temblaku
Co do Sylwestra-ja bym nie szła tam gdzie on.Zresztą zgadzam się ze wszystkim, co na ten temat napisała Akane (nie ma to jak własne zdanie
![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 806
|
Dot.: Serce na temblaku
![]() Edytowane przez Eleo765 Czas edycji: 2010-09-20 o 09:15 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#28 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Serce na temblaku
Dziewczyny! Normalnie aż mi pojaśniało w oczach
![]() ![]() ![]() Dziewczyny! Zostaję w tym mieszkaniu i nigdzie sie nie wyprowadzam!!! ![]() NO! Jak mi sie uda z tym mieszkaniem to wszytsko bedzie prostsze... ![]()
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#29 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 305
|
Dot.: Serce na temblaku
No widzisz
![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#30 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Serce na temblaku
Martulaaa: cieszę się, że pozytywnie wpływają na Ciebie moje wywody
![]() Shem: sama widzisz, że są jasne strony życia ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:52.