Ile pracują Wasi partnerzy?

[farmaceutka88]

Jak wyżej. Czy tylko ja mam wrażenie, że minęły bezpowrotnie czasy pracy od 8 do 16?

My jesteśmy w sumie rok po ślubie.

Mój jest właścicielem firmy rodzinnej, pracuje dziennie po 11-12 h, zarobki nie są jakieś wygórowane (na pewno nie wprost proporcjonalne do tego, co się robi). Podobnie jak ja jest farmaceutą.

Wraca do domu i jest po prostu padnięty. Zastanawiam się, jak to będzie w przyszłości, ponieważ planujemy powiększenie rodziny.

Zaczyna mnie to frustrować i przez to robię się pretensjonalna i jest mi po prostu przykro. Bo odnoszę wrażenie, że trochę żebrzę o czas dla naszego w sumie świeżego małżeństwa.

Rozmawiałam z nim o tym nie raz, żeby starał się chociaż wracać do domu o tej 17, nawet parę razy w tygodniu, ale ile można ...

Dodam, że ma zastępstwo za siebie.

Całą sprawę zaognia fakt, że jest przewlekle chory na cukrzycę 1 stopnia i według mnie nie powinien się tak zajeżdżać w tej robocie.


Czy moje frustracje są słuszne? Czy powinnam się przyzwyczaić, siedzieć cicho? Co o tym myślicie? Jak to jest u Was? Czy Wasi partnerzy też pracują po 11-12 h dziennie?

[hajduszoboszlo]

Napisane przez farmaceutka88

Jak wyżej. Czy tylko ja mam wrażenie, że minęły bezpowrotnie czasy pracy od 8 do 16?

My jesteśmy w sumie rok po ślubie.

Mój jest właścicielem firmy rodzinnej, pracuje dziennie po 11-12 h, zarobki nie są jakieś wygórowane (na pewno nie wprost proporcjonalne do tego, co się robi). Podobnie jak ja jest farmaceutą.

Wraca do domu i jest po prostu padnięty. Zastanawiam się, jak to będzie w przyszłości, ponieważ planujemy powiększenie rodziny.

Zaczyna mnie to frustrować i przez to robię się pretensjonalna i jest mi po prostu przykro. Bo odnoszę wrażenie, że trochę żebrzę o czas dla naszego w sumie świeżego małżeństwa.

Rozmawiałam z nim o tym nie raz, żeby starał się chociaż wracać do domu o tej 17, nawet parę razy w tygodniu, ale ile można ...

Dodam, że ma zastępstwo za siebie.

Całą sprawę zaognia fakt, że jest przewlekle chory na cukrzycę 1 stopnia i według mnie nie powinien się tak zajeżdżać w tej robocie.


Czy moje frustracje są słuszne? Czy powinnam się przyzwyczaić, siedzieć cicho? Co o tym myślicie? Jak to jest u Was? Czy Wasi partnerzy też pracują po 11-12 h dziennie?

Generalnie mój Tż pracuje poniedziałek - piątek od 7 do 17, w sobotę od 7 do 13. Czasami zostaje w pracy na cala noc, czasami na 24h i potem wolne.. Różnie. Ma własną działalność, wiec sam wybiera ile pracuje, wychodzę z założenia, że jeśli by czuł, że to za ciężko dla niego to by tyle nie pracował, i po prostu wracalby do domu.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

ja pracuje pon-piatek do 10-18 albo 8-4 mam weekendy wolne
moj maz pracuje po 10-12 godzin 5 dni w tygodniu rzadko ma weekend wolny
w zwiazku z tym ja dorabiam sobie w weekendy
przyznam ze posiadanie malego dziecka w tej sytuacji byloby problemem dlatego nie mamy dzieci(tzn mamy moje z poprzedniego malzenstwa ale sa juz dorosle).
czasami widze mojego meza tylko przez godzine wieczorem zanim pojde do lozka bo rano wczesnie wstaje i musze sie wyspac
robie mu kolacje pogadamy chwile poogladamy cos no i czas sie klasc bo jest juz po 11pm
kiedy on ma dzien wolny w tygodniu ja zazwyczaj pracuje wiec on ma czas dla siebie co moim zdaniem jest bardzo wazne dla zdrowia psychicznego
przyzwyczailam sie do takiego funkcjonowania nie przeszkadza mi to
kiedy mamy czas wolny razem spedzamy go razem i jest naprawde milo
wychodzimy do restauracji zwykle raz na tydzien w jego dzien wolny w jego dni wolne tez robimy sobie seansy filmowe albo odwiedzamy rodzicow(kiedy ja koncze o 4 jeszcze jest pelno czasu ktory mozna spedzic razem)
nie jest zle ale domyslam sie ze majac w planach dziecko byloby ciezko

[olaaleksandra123]

Moj TZ pracuje w każdy weekend od 8 rano czasami do 22. Kiedy nie mamy zajęć na studiach, np środa czwartek wtedy też jedzie do pracy. W wakacje (lipiec -wrzesnien) od rana do nocy z wolną niedzielą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7ae4e73d4b096fedcc3cca3dacf09e293fa96405_68a3b071c8cd0]

Mój pracuje 8-16, ale nie podoba mi się to. Praca bez perspektyw itp. Gdyby pracował więcej, ale miał jakieś możliwości awansu czy coś to by mi to nie przeszkadzało.
Wydaje mi się, że własna działalność to jednak coś innego niż np. praca urzędnika. Na początku trzeba się nieźle naharować i poświęcić, żeby potem móc spijać śmietankę siedząc na Karaibach.

[eyo]

ja pracuję od 9 - 17:30 (8,5h) - z TZ robimy tak, że razem jedziemy do pracy ona zostawia mnie, jedzie do swojej (15 minut dojazdu) pracuję 8h i wraca po mnie, weekendy mamy wolne
ale
czasem jak trzeba to jedno albo drugie musi zostać nawet i 12h, czasem się zdarzy, że jedno i drugie musi iść do pracy w weekend - ale nie dzieje się to codziennie

na Twoim miejscu również nie byłabym zachwycona i sądzę, że warto dalej próbować rozmawiać o tej sytuacji z partnerem - ani to zdrowe ani dobre dla związku
a jak wyglądają u was weekendy? macie wolne? bo jeżeli tak no to moim zdaniem jeszcze, jeszcze ale jeżeli nie to faktycznie problem
a jak wyglądają urlopy?

[skazana_na_bluesa]

cóż... jak prowadzi się własną firmę to często się pracuje dużo więcej niż pracują szeregowi pracownicy w firmie. nie wiem, gdzie dokładnie jest ta firma i jak wam idzie, skoro mówisz, że zarobki nie są wygórowane. co to znaczy dla ciebie? mam znajomego farmaceutę, który pracuje w dwóch miejscach, średnio pracuje 8h w jednym miejscu od pon do pt i 1-2 soboty w miesiącu. do tego w innym miejscu, powiedzmy 10-12h/tygodniowo. na pensję nie narzeka i nie są to 2 tysie do łapki tylko sporo więcej.

[farmaceutka88]

Napisane przez eyo

ja pracuję od 9 - 17:30 (8,5h) - z TZ robimy tak, że razem jedziemy do pracy ona zostawia mnie, jedzie do swojej (15 minut dojazdu) pracuję 8h i wraca po mnie, weekendy mamy wolne
ale
czasem jak trzeba to jedno albo drugie musi zostać nawet i 12h, czasem się zdarzy, że jedno i drugie musi iść do pracy w weekend - ale nie dzieje się to codziennie

na Twoim miejscu również nie byłabym zachwycona i sądzę, że warto dalej próbować rozmawiać o tej sytuacji z partnerem - ani to zdrowe ani dobre dla związku
a jak wyglądają u was weekendy? macie wolne? bo jeżeli tak no to moim zdaniem jeszcze, jeszcze ale jeżeli nie to faktycznie problem
a jak wyglądają urlopy?

Z weekendami to jest różnie, zazwyczaj mamy 2-3 soboty pracujące w miesiącu. Wolna tylko niedziela. Urlop mamy raz w roku, ale ciężko jest cokolwiek zaplanować.

No właśnie rozmawiam, ale jak rozmowy nic nie dają to co mam robić ... Godzić się na ten stan rzeczy? Zależy mi na naszym małżeństwie i rozumiem, że praca jest bardzo ważna w życiu, niejako to drugi dom, ale mam wrażenie, że bycie razem robi się tylko dodatkiem do życia.

---------- Dopisano o 11:00 ---------- Poprzedni post napisano o 10:56 ----------

Napisane przez skazana_na_bluesa

cóż... jak prowadzi się własną firmę to często się pracuje dużo więcej niż pracują szeregowi pracownicy w firmie. nie wiem, gdzie dokładnie jest ta firma i jak wam idzie, skoro mówisz, że zarobki nie są wygórowane. co to znaczy dla ciebie? mam znajomego farmaceutę, który pracuje w dwóch miejscach, średnio pracuje 8h w jednym miejscu od pon do pt i 1-2 soboty w miesiącu. do tego w innym miejscu, powiedzmy 10-12h/tygodniowo. na pensję nie narzeka i nie są to 2 tysie do łapki tylko sporo więcej.

Mamy po 2800 zł na czysto. Razem z tymi 3 sobotami. Bez sobót po 2500 zł.

[201803080934]

My pracujemy normalnie 9-17, weekendy wolne, nie wyobrażam sobie żeby któreś z nas pracowało od rana do nocy, chyba że byłaby to sytuacja przejściowa.

[pfffh]

Mój mąż ma tzw. "nienormowany" czas pracy. Ma 2 dni ze musi od 8 do 16 siedzieć w biurze, a 3 dni pracuje w terenie do "ciemna". Często w dni biurowe po pracy też jedzie w teren. Teraz na szczescie siedzi na urlopie rodzicielskim więc jest cały czas w domu. Mamy dwoje małych dzieci. Ja pracuje od 7 do 15. Weekendy mamy wolne.

[Lexie]

Mój standardowo pracuje 8 godzin (plus 30 minutowa przerwa), ja podobnie. Czasem musi jeszcze popracować z domu, ale to jego własna decyzja, bo liczy na podwyżkę.

Nie dziwię się, że nie jesteś zadowolona. Przy takim trybie pracy ciężko dbać o rodzinę, a jak jeszcze chcecie dziecko, to skończy się tak, że Ty będziesz pewnie z dzieckiem w domu jakiś czas, a jego nie będzie do nocy.

"Pretensjonalny" nie znaczy "mający pretensje".

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez farmaceutka88

Mamy po 2800 zł na czysto. Razem z tymi 3 sobotami. Bez sobót po 2500 zł.

no to jak na własną działalność to nie jest to szałowa kwota. chociaż dużo zależy od rejonu kraju... może warto się zastanowić nad optymalizacją kosztów w tej własnej działalności?

[farmaceutka88]

Napisane przez skazana_na_bluesa

no to jak na własną działalność to nie jest to szałowa kwota. chociaż dużo zależy od rejonu kraju... może warto się zastanowić nad optymalizacją kosztów w tej własnej działalności?

Wiesz było dobrze jak nie było aż takiej konkurencji. A teraz na każdym kroku apteka. Koszty mamy okrojone na maksa, pracowników też poredukowaliśmy, sami pracujemy. Zresztą za wiele to tu nie mam do gadania, bo to przedsiębiorstwo jego rodziców i jego.

Już myślałam żeby np. zmienić pracę, iść do kogoś, a może zacząć dojeżdżać do kogoś na godziny ... Może on w ten sposób (skoro rozmowa nie działa) zorientuje się, że coś nam jednak ucieka, że się mijamy? Ale czy to ma sens, takie trochę robienie na złość.

[eibhlin87]

Pracuje dużo, bardzo często ma nadgodziny (pracuje wtedy po 12-13 godzin), rzadko kiedy bierze urlop, a do tego pracuje w systemie 4brygadowym. No ale płaca nienajgorsza, pracuje w swoim zawodzie i robi to co lubi, a że nie starcza mu czasu na wszystko i często wraca styrany do domu, no cóż takie czasy. Jakby się bardzo uparł to tych nadgodzin miałby mniej ale wtedy i mniejsza wypłata, mniejsza podwyżka i premia roczna. Jak będziemy mieć dzieci to na pewno nieco zwolni, póki co musi być tak jak jest.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez farmaceutka88

Wiesz było dobrze jak nie było aż takiej konkurencji. A teraz na każdym kroku apteka. Koszty mamy okrojone na maksa, pracowników też poredukowaliśmy, sami pracujemy. Zresztą za wiele to tu nie mam do gadania, bo to przedsiębiorstwo jego rodziców i jego.

Już myślałam żeby np. zmienić pracę, iść do kogoś, a może zacząć dojeżdżać do kogoś na godziny ... Może on w ten sposób (skoro rozmowa nie działa) zorientuje się, że coś nam jednak ucieka, że się mijamy? Ale czy to ma sens, takie trochę robienie na złość.

a ty gdzie pracujesz?razem z nimi czy u kogos innego?

[skazana_na_bluesa]

a teściowie też pracują w tej firmie?

[farmaceutka88]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;61914521]a ty gdzie pracujesz?razem z nimi czy u kogos innego?[/QUOTE]

Tak, też pracuję u nich, prowadzę samodzielnie całą aptekę. Pracuję sama.

Teściowa też pracuje w tej firmie.

[Rilla82]

Mój standardowo 8-16, natomiast firmę mam ja i pracuję więcej. Plus taki, że on po powrocie z pracy wychodzi z psami, zrobi zakupy, upichci coś. Ja jak wracam, to właściwie nic już nie muszę Zgnilizna gender nas dopadła, jak nic

[januszpolak]

Napisane przez farmaceutka88

Z weekendami to jest różnie, zazwyczaj mamy 2-3 soboty pracujące w miesiącu. Wolna tylko niedziela. Urlop mamy raz w roku, ale ciężko jest cokolwiek zaplanować.

No właśnie rozmawiam, ale jak rozmowy nic nie dają to co mam robić ... Godzić się na ten stan rzeczy? Zależy mi na naszym małżeństwie i rozumiem, że praca jest bardzo ważna w życiu, niejako to drugi dom, ale mam wrażenie, że bycie razem robi się tylko dodatkiem do życia.

---------- Dopisano o 11:00 ---------- Poprzedni post napisano o 10:56 ----------



Mamy po 2800 zł na czysto. Razem z tymi 3 sobotami. Bez sobót po 2500 zł.

Ale to macie na czysto razem na dwóch czy tylko mąż a Ty masz oddzielnie pensję?

Nigdy nie zgodziłabym się, żeby mój partner TYLE pracował, nie mówiąc już o takiej ilości pracy przy takich zarobkach. Sama też nie pracowałabym tyle (za żadne pieniądze, chyba że bardzo przejściowo - kilka miesięcy max., ale nie wiem, czy bym wytrzymała). Powinien być czas na pracę i czas na relaks. Już w XIX wieku pracownicy domagali się 8 godzin pracy i 8 godzin odpoczynku. Cofnęliśmy się do średniowiecza? Mnie by czasu na spanie nie starczyło przy 11-godzinnej pracy, nie mówiąc o odpoczynku czy czasie dla drugiej połówki.

Apteki są obecnie nierentowne, najlepiej jak sprzedacie interes i mąż może się a) przebranżować b) założyć inną firmę, albo tę firmę zostawić rodzicom i się przebranżować. To że to jego rodzinna firma nie znaczy, że nie masz nic do powiedzenia, to Twój partner i ta sytuacja bezpośrednio Ciebie dotyka.

[farmaceutka88]

Napisane przez januszpolak

Ale to macie na czysto razem na dwóch czy tylko mąż a Ty masz oddzielnie pensję?

Nigdy nie zgodziłabym się, żeby mój partner TYLE pracował, nie mówiąc już o takiej ilości pracy przy takich zarobkach. Sama też nie pracowałabym tyle (za żadne pieniądze, chyba że bardzo przejściowo - kilka miesięcy max., ale nie wiem, czy bym wytrzymała). Powinien być czas na pracę i czas na relaks. Już w XIX wieku pracownicy domagali się 8 godzin pracy i 8 godzin odpoczynku. Cofnęliśmy się do średniowiecza? Mnie by czasu na spanie nie starczyło przy 11-godzinnej pracy, nie mówiąc o odpoczynku czy czasie dla drugiej połówki.

Apteki są obecnie nierentowne, najlepiej jak sprzedacie interes i mąż może się a) przebranżować b) założyć inną firmę, albo tę firmę zostawić rodzicom i się przebranżować. To że to jego rodzinna firma nie znaczy, że nie masz nic do powiedzenia, to Twój partner i ta sytuacja bezpośrednio Ciebie dotyka.

Tak, to jest na czysto. On i ja po 2500 zł, czyli w sumie 5000 zł + te soboty jak są.

On firmy nie zostawi, bo uważa, że nigdzie tyle nie zarobi, co na własnym. Mówi tu o tych dodatkach od przedstawicieli. A ile tego ma? Nie wiem, ja tych pieniędzy nie widzę, bo wszystko idzie na konto firmowe, do którego jako pracownik nie mam dostępu.

Tak, też myślałam, że to sytuacja przejściowa, ale to trwa od początku naszego związku i cały czas o ten ... czas z nim walczę. I za każdym razem słyszę zapewnienia, że to się zmieni, ale się nie zmienia.

Kurczę, już czasem myślę, że coś z tymi jego uczuciami do mnie jest nie tak.

[b937e0c478c7f0bdd9edd1f55f22ced0e16f646d]

Napisane przez farmaceutka88

On firmy nie zostawi, bo uważa, że nigdzie tyle nie zarobi, co na własnym. Mówi tu o tych dodatkach od przedstawicieli. A ile tego ma? Nie wiem, ja tych pieniędzy nie widzę, bo wszystko idzie na konto firmowe, do którego jako pracownik nie mam dostępu.

Ale jako jego żona i rodzina właścicieli firmy chyba możesz zapytać ile ma dodatkowych pieniędzy? Może jest ich na tyle dużo że faktycznie nie opłacałoby mu sie odchodzic z rodzinnego interesu. Ta firma pewnie kiedys będzie jego?

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

takie jest życie jak się pracuje na swoim

moim zdaniem przesadzasz z tą nadinterpretacja że cię nie kocha bo dużo pracuje

[letik]

Napisane przez farmaceutka88

Tak, to jest na czysto. On i ja po 2500 zł, czyli w sumie 5000 zł + te soboty jak są.

On firmy nie zostawi, bo uważa, że nigdzie tyle nie zarobi, co na własnym. Mówi tu o tych dodatkach od przedstawicieli. A ile tego ma? Nie wiem, ja tych pieniędzy nie widzę, bo wszystko idzie na konto firmowe, do którego jako pracownik nie mam dostępu.

Tak, też myślałam, że to sytuacja przejściowa, ale to trwa od początku naszego związku i cały czas o ten ... czas z nim walczę. I za każdym razem słyszę zapewnienia, że to się zmieni, ale się nie zmienia.

Kurczę, już czasem myślę, że coś z tymi jego uczuciami do mnie jest nie tak.

Troche dziwi mnie fakt, że nie wiesz ile ma tych dodatkow. Ok, konto firmowe, ale jako żona masz prawo wiedziec ile zarabia Twój mąż..
Co do tematu..oboje pracujemy po 8 h. Ja poki co 8-16 ( co ma sie niebawem zmienic i bede pracowala zmianowo, ale tez po 8 ) a tz juz teraz pracuje na zmiany wiec zdarzaja sie dni, że ja mam do 16 a on na 16..
Tz pracuje takze nadgodziny ( w dni wolne od pracy, nie wszystkie) ale nie jest tego jakos bardzo duzo. Zazwyczaj dajemy rade wszystko pogodzić, ale bywaja okresy, ze te nasze mijanie sie jest czeste.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[skazana_na_bluesa]

jakiś dziwny ten wasz związek. spoko, rozumiem, że to firma jego rodziny, ale serio - nie masz nic do gadania i nie wiesz nawet, jak wygląda kwestia finansów? o.O
tak swoją drogą to taniej byłoby zatrudnić technika farmacji, a ty do innej pracy /np. jako przedstawiciel handlowy/.

[zakonna]

Ja pracuje 6 godzin dziennie poza domem a q domu około 2/3 godziny. Tz teoretycznie 8.godzin dziennie. Ale często nie ma go 24 godziny albo 48 albo tydzień czy dwa. Ja lubię taki tryb życia bo lubię być sama. Ale normalnym ludziom pewnie by to przeszkadzało.

[farmaceutka88]

Napisane przez skazana_na_bluesa

jakiś dziwny ten wasz związek. spoko, rozumiem, że to firma jego rodziny, ale serio - nie masz nic do gadania i nie wiesz nawet, jak wygląda kwestia finansów? o.O
tak swoją drogą to taniej byłoby zatrudnić technika farmacji, a ty do innej pracy /np. jako przedstawiciel handlowy/.

Wiem, że mam prawo wiedzieć. W sumie to spytam się, czy to są aż takie pieniądze, że musi zapitalać od świtu do wieczora kosztem życia rodzinnego.

Ale pal licho kasę, problem tkwi w tym, że nie mamy dla siebie czasu, stąd ten wątek.

[skazana_na_bluesa]

no to pogadaj z nim. jak dla mnie to on chce jak najwięcej zarobić i stąd te klapki na oczach.

[Wiśnia_89]

Mój TŻ pracuje wg mojej oceny naprawdę sporo, w tygodniu teoretycznie od 7-17, ale jak ma gorący okres to i od 7-18/19, plus często dokańcza jeszcze jakieś rzeczy w domu. Zdarzają się pracujące soboty od 7-14/15.

Dwa, jest to praca w delegacji. Czasu na spotkania zostaje bardzo mało, tym bardziej, że ze sobą nie mieszkamy, a on jak wraca ma do ogarnięcia jeszcze swoje sprawy. Im miejsce docelowe pracy dalej (=dłuższa droga do domu) tym tego czasu mniej.
I mimo, że jestem osobą dość niezależną i potrzebuję sporo przestrzeni to jest dla mnie problem. Czasem większy, czasem mniejszy, ale jest.

I nie, nie uważam żeby taki tryb pracy był zdrowy. Zwłaszcza w kontekście istnienia życia poza pracą. O posiadaniu rodziny czy małych dzieci nie mówiąc.

[Cherie_Currie]

Myślę, że nie ma co się porównywać do innych tylko trzeba porozmawiać Może Twój mąż chce teraz trochę więcej popracować, bo jest taka potrzeba? A może tyle musi, żeby zarobić? Potrzebujesz więcej czasu dla Was (co doskonale rozumiem), więc musisz mu to dać jasno do zrozumienia, nie wymuszając czy prosząc, ale przedstawiając Twój punkt widzenia i podkreślając ten problem. Mój mąż pracuje nie więcej niż 8h dziennie, zwykle mniej, czasem bierze wolne w środku tygodnia jak się słabiej czuje, nigdy nie ma nadgodzin czy pracy w weekendy, ale on po prostu tak może. Gdyby z jakiegoś powodu musiał pracować więcej na pewno nie byłaby to wyłącznie jego decyzja, ale nasza wspólna, bo oboje uważamy za ważne spędzanie razem czasu i mamy dużą potrzebę, tęsknimy jak nie widzimy się cały dzień. To jest po prostu temat do przegadania, może Twój mąż nie ma chwilowo wyjścia i dlatego jest tyle w pracy, a może to taki żyjący praca typ? To trzeba rozróżnić i potem pójść na jakiś kompromis.

[SteveS]

My oboje mamy nienormowany czas pracy i pracujemy zdalnie, przy czym ja prowadzę własną firmę. TŻ zwykle pracuje 9-17 i potem z doskoku, jest tak do 22 "na dyżurze" w razie jakichś wydarzeń. Ja pracuję od 9 do 16 zwykle, a czasem nawet do 18. Zdarzają się dni, że pracuję 7-18. On pracuje cały tydzień, przy czym w weekend ma mniej obowiązków; ja różnie, minimum pon-piątek. Dopóki przekłada się to na kasę, to ma sens, ale też nie dłuższą metę, bo męczy.
Autorko, ja bym raczej porozmawiała z mężem o tym, że skoro tyle go nie ma, to powinnaś widzieć jakieś realne przychody z tego tytułu. Przecież te dodatki są jego, a Wy pewnie intercyzy nie macie? Czyli są też Twoje...