Ciągła krytyka ze strony matki - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-08-30, 21:28   #1
niewiemcorobic_
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 2

Ciągła krytyka ze strony matki


Cześć, dziewczyny. Głupio zakładać mi temat, ale chyba potrzebuję się wyżalić...

Odkąd pamiętam miałam niedowagę. Wiadomo, budowa bardzo koścista, co doskwierało mi zwłaszcza w wieku nastoletnim. Brak cyca, brak tyłka. Zamiast tego wystające żebra i kości biodrowe. Nieszczególnie mi to odpowiadało, nie byłam zadowolona ze swojego wyglądu, ale nie potrafiłam przytyć (teraz już wiem, że - przynajmniej początkowo, bo później pojawiły się u mnie zaburzenia odżywiania - była to kwestia nawyków z domu). Ciężko mi powiedzieć ile moja waga wtedy wynosiła, myślę, że to mogło być tak około 46kg przy wzroście 163 cm. Parę miesięcy temu zaliczyłam mocno stresujący okres, schudłam, i tak z dotychczasowej wagi zrobiło się <40kg. Moja mama zaczęła mnie krytykować, że okropnie wyglądam, że nie mam wcale tyłka, żebym coś ze sobą zrobiła. W końcu wzięłam się za siebie, było ciężko, ale po przetrzepaniu internetu i zebraniu potrzebnych informacji w ciągu paru miesięcy udało mi się przytyć do 50 kg. To tak słowem wstępu, żeby nakreślić sytuację.

I teraz akcja właściwa - zawsze podobały mi się tzw. zaokrąglone kobiety i im zazdrościłam. Myślałam, że moja sylwetka jest typowo chłopięca, ale po przytyciu okazało się, że jestem klepsydrą. Chyba pierwszy raz zaczęłam być z siebie zadowolona. Facet też zadowolony, mówi, że wyglądam lepiej niż wcześniej. Chciałabym przytyć jeszcze trochę (w czym partner mocno mi kibicuje), myślę, że do tak około 58kg (jakoś taką wagę sobie wymyśliłam, żeby mieć sprecyzowany cel). Budowę mam dość drobną, od obcych osób (kompletnie o to niepytanych) często słyszę, że jestem bardzo szczupła, a jak wspominam, że przytyłam to to wyśmiewają i mówią, że raczej chyba schudłam. W kwestiach technicznych - górę noszę rozmiar 34/36, dół 36/38 (drugie rozmiary ciut luźniejsze). Nie wydaje mi się, żeby była gruba, nie mam dużego brzucha, jest płaski... Moja mama natomiast chyba za cel obrała sobie zdołowanie mnie jak tylko to możliwe :???: Gdy dowiedziała się, że ważę już 51kg to zaczęła sugerować, że jestem gruba i mówić, że to chyba za dużo, że dla niej granica to 50kg. Te komentarze powtarzają się, pomimo moich uwag, że mnie to boli i sobie ich nie życzę. Sama jest ode mnie niższa o dobre 10 cm i jej aktualna waga to własnie 50kg (której nie zamierza zmienić). Wcześniej było to około 60kg, dopiero ostatnio udało jej się schudnąć (mi jej waga kompletnie nie przeszkadzała, jeśli czuła się dobrze to i ja byłam zadowolona) ze względu na pracę. Na moje uwagi, że przecież w razie czego mogę bardzo szybko schudnąć, gdybym wyglądała źle (bo z chudnięciem nie mam żadnego problemu, robię to ekspresowo, najgorzej jest z tyciem i utrzymaniem wagi) ona mówi, że nie wiadomo, że jak będę mieć 58kg to może będę chciała 80kg :???: Czuję się z tym źle, wiem, że nie powinnam się przejmować, ale mam problemy z samooceną (+ zaburzenia psychiczne, które stwierdził psychiatra), moja psychika jest dość krucha. Staram się wyjść z tego zafiksowania na punkcie nienawiści do samej siebie, ostatnio myślałam, że idę do przodu, ale ona ciągle to podkopuje... Odkąd pamiętam mnie krytykowała, jak byłam nastolatką to też cały czas. To źle, tamto źle, brzydko się ubieram, wyglądam jak lump (?), flejtuch etc. Mój partner zwrócił mi kiedyś uwagę na to, że ona chyba chciałaby ze mnie zrobić swoją kopię. Bo faktycznie, próbowała mi narzucić wygląd, kolor włosów, fryzurę, styl ubioru. Czasami sama wypomina mi, że jestem tak bardzo różna od niej.

Notorycznie mówi, mi że łysieję (to jest bardzo szeroki temat jeśli chodzi o powód łysienia wg niej, na razie nie chcę się w niego zagłębiać, bo prawdopodobnie zostanę posądzona o bycie trollem), że za parę lat zostanę bez włosów. Może faktycznie nie są zbyt gęste, ale takie mam geny. Jestem blondynką i moje włosy zawsze były delikatne. Dbam o nie, staram się kontrolować to, co się z nimi dzieje. Nie zauważyłam wzmożonego wypadania, mój partner też nie. Mierzę od dwóch lat obwód kucyka (bez grzywki) i cały czas wynosi on 8,5 cm. Te komentarze też cały czas się pojawiają, od 6-7 lat. Myślę, że gdybym rzeczywiście łysiała to już dawno zostałabym bez włosów. Była ze mną u wielu lekarzy (rodzinny, dermatolog, trycholog, endokrynolog, nawet ginekolog) i żaden nie swierdził niczego. Tylko to, co ja sama mówię - że rzeczywiście moje włosy są delikatne i żebym ewentualnie zrezygnowała z farbowania. Mojemu bratu (11 lat) też powtarza, że wypadają mu włosy i ja widzę jak to na nim się odbijało, stresował się. On też bardzo źle reaguje na jej komentarze (chociaż w jego kierunku, całe szczęście, jest ich dużo mniej) i ona jest tego świadoma.

Ja wiem, ze wy nie jesteście w stanie ocenić na podstawie tekstu tego, jak wyglądam. Dlatego starałam się podać choć trochę danych technicznych, żeby zobrazować jak najlepiej całą sytuację. Może źle robię, bo to ja powinnam być zadowolona, ale już sama nie wiem jak sytuacja wygląda, mam teraz wątpliwości i przed chwilą patrząc na zdjęcia i siebie w lustrze zaczęłam sobie wyrzucać, że jestem gruba, tłusta. Nie rozumiem dlaczego mama cały czas mnie krytykuje. Ta krytyka pojawia się na różnych płaszczyznach.

Nie wiem, co mam z tym zrobić. Boję się, że wpadnę w anoreksję. Mam jadłowstręt, do jedzenia muszę się zmuszać, na początku wręcz prawie wymiotowałam przy jakimkolwiek posiłku. Problemy odreagowuję nie jedząc niczego. Dlatego przytycie wymagało ode mnie dużo pracy nad sobą. Teraz jest lepiej, ale mam świadomość tego, że tamte problemy mogą bardzo łatwo wrócić. Cieszyłam się z tego, że coś udało mi się osiągnąć, że wyglądam lepiej, że odżywiam się, że nie jest już mi tak potwornie zimno, że nie choruję, że mój organizm lepiej znosi stresujące sytuacje, że nie mam już brzydkiej cery i zapadniętych policzków. Zaczynam się zastanawiać czy nie postrzegam siebie jakoś dziwnie, czy ona nie ma jednak racji, a ja sobie wmawiam, ze wyglądam lepiej.

Ktoś był w podobnej sytuacji?
niewiemcorobic_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-31, 10:49   #2
green way
Zadomowienie
 
Avatar green way
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Łóżeczko - moje ulbione miejsce
Wiadomości: 1 003
Dot.: Ciągła krytyka ze strony matki

Cytat:
Napisane przez niewiemcorobic_ Pokaż wiadomość
Cześć, dziewczyny. Głupio zakładać mi temat, ale chyba potrzebuję się wyżalić...

Odkąd pamiętam miałam niedowagę. Wiadomo, budowa bardzo koścista, co doskwierało mi zwłaszcza w wieku nastoletnim. Brak cyca, brak tyłka. Zamiast tego wystające żebra i kości biodrowe. Nieszczególnie mi to odpowiadało, nie byłam zadowolona ze swojego wyglądu, ale nie potrafiłam przytyć (teraz już wiem, że - przynajmniej początkowo, bo później pojawiły się u mnie zaburzenia odżywiania - była to kwestia nawyków z domu). Ciężko mi powiedzieć ile moja waga wtedy wynosiła, myślę, że to mogło być tak około 46kg przy wzroście 163 cm. Parę miesięcy temu zaliczyłam mocno stresujący okres, schudłam, i tak z dotychczasowej wagi zrobiło się <40kg. Moja mama zaczęła mnie krytykować, że okropnie wyglądam, że nie mam wcale tyłka, żebym coś ze sobą zrobiła. W końcu wzięłam się za siebie, było ciężko, ale po przetrzepaniu internetu i zebraniu potrzebnych informacji w ciągu paru miesięcy udało mi się przytyć do 50 kg. To tak słowem wstępu, żeby nakreślić sytuację.

I teraz akcja właściwa - zawsze podobały mi się tzw. zaokrąglone kobiety i im zazdrościłam. Myślałam, że moja sylwetka jest typowo chłopięca, ale po przytyciu okazało się, że jestem klepsydrą. Chyba pierwszy raz zaczęłam być z siebie zadowolona. Facet też zadowolony, mówi, że wyglądam lepiej niż wcześniej. Chciałabym przytyć jeszcze trochę (w czym partner mocno mi kibicuje), myślę, że do tak około 58kg (jakoś taką wagę sobie wymyśliłam, żeby mieć sprecyzowany cel). Budowę mam dość drobną, od obcych osób (kompletnie o to niepytanych) często słyszę, że jestem bardzo szczupła, a jak wspominam, że przytyłam to to wyśmiewają i mówią, że raczej chyba schudłam. W kwestiach technicznych - górę noszę rozmiar 34/36, dół 36/38 (drugie rozmiary ciut luźniejsze). Nie wydaje mi się, żeby była gruba, nie mam dużego brzucha, jest płaski... Moja mama natomiast chyba za cel obrała sobie zdołowanie mnie jak tylko to możliwe :???: Gdy dowiedziała się, że ważę już 51kg to zaczęła sugerować, że jestem gruba i mówić, że to chyba za dużo, że dla niej granica to 50kg. Te komentarze powtarzają się, pomimo moich uwag, że mnie to boli i sobie ich nie życzę. Sama jest ode mnie niższa o dobre 10 cm i jej aktualna waga to własnie 50kg (której nie zamierza zmienić). Wcześniej było to około 60kg, dopiero ostatnio udało jej się schudnąć (mi jej waga kompletnie nie przeszkadzała, jeśli czuła się dobrze to i ja byłam zadowolona) ze względu na pracę. Na moje uwagi, że przecież w razie czego mogę bardzo szybko schudnąć, gdybym wyglądała źle (bo z chudnięciem nie mam żadnego problemu, robię to ekspresowo, najgorzej jest z tyciem i utrzymaniem wagi) ona mówi, że nie wiadomo, że jak będę mieć 58kg to może będę chciała 80kg :???: Czuję się z tym źle, wiem, że nie powinnam się przejmować, ale mam problemy z samooceną (+ zaburzenia psychiczne, które stwierdził psychiatra), moja psychika jest dość krucha. Staram się wyjść z tego zafiksowania na punkcie nienawiści do samej siebie, ostatnio myślałam, że idę do przodu, ale ona ciągle to podkopuje... Odkąd pamiętam mnie krytykowała, jak byłam nastolatką to też cały czas. To źle, tamto źle, brzydko się ubieram, wyglądam jak lump (?), flejtuch etc. Mój partner zwrócił mi kiedyś uwagę na to, że ona chyba chciałaby ze mnie zrobić swoją kopię. Bo faktycznie, próbowała mi narzucić wygląd, kolor włosów, fryzurę, styl ubioru. Czasami sama wypomina mi, że jestem tak bardzo różna od niej.

Notorycznie mówi, mi że łysieję (to jest bardzo szeroki temat jeśli chodzi o powód łysienia wg niej, na razie nie chcę się w niego zagłębiać, bo prawdopodobnie zostanę posądzona o bycie trollem), że za parę lat zostanę bez włosów. Może faktycznie nie są zbyt gęste, ale takie mam geny. Jestem blondynką i moje włosy zawsze były delikatne. Dbam o nie, staram się kontrolować to, co się z nimi dzieje. Nie zauważyłam wzmożonego wypadania, mój partner też nie. Mierzę od dwóch lat obwód kucyka (bez grzywki) i cały czas wynosi on 8,5 cm. Te komentarze też cały czas się pojawiają, od 6-7 lat. Myślę, że gdybym rzeczywiście łysiała to już dawno zostałabym bez włosów. Była ze mną u wielu lekarzy (rodzinny, dermatolog, trycholog, endokrynolog, nawet ginekolog) i żaden nie swierdził niczego. Tylko to, co ja sama mówię - że rzeczywiście moje włosy są delikatne i żebym ewentualnie zrezygnowała z farbowania. Mojemu bratu (11 lat) też powtarza, że wypadają mu włosy i ja widzę jak to na nim się odbijało, stresował się. On też bardzo źle reaguje na jej komentarze (chociaż w jego kierunku, całe szczęście, jest ich dużo mniej) i ona jest tego świadoma.

Ja wiem, ze wy nie jesteście w stanie ocenić na podstawie tekstu tego, jak wyglądam. Dlatego starałam się podać choć trochę danych technicznych, żeby zobrazować jak najlepiej całą sytuację. Może źle robię, bo to ja powinnam być zadowolona, ale już sama nie wiem jak sytuacja wygląda, mam teraz wątpliwości i przed chwilą patrząc na zdjęcia i siebie w lustrze zaczęłam sobie wyrzucać, że jestem gruba, tłusta. Nie rozumiem dlaczego mama cały czas mnie krytykuje. Ta krytyka pojawia się na różnych płaszczyznach.

Nie wiem, co mam z tym zrobić. Boję się, że wpadnę w anoreksję. Mam jadłowstręt, do jedzenia muszę się zmuszać, na początku wręcz prawie wymiotowałam przy jakimkolwiek posiłku. Problemy odreagowuję nie jedząc niczego. Dlatego przytycie wymagało ode mnie dużo pracy nad sobą. Teraz jest lepiej, ale mam świadomość tego, że tamte problemy mogą bardzo łatwo wrócić. Cieszyłam się z tego, że coś udało mi się osiągnąć, że wyglądam lepiej, że odżywiam się, że nie jest już mi tak potwornie zimno, że nie choruję, że mój organizm lepiej znosi stresujące sytuacje, że nie mam już brzydkiej cery i zapadniętych policzków. Zaczynam się zastanawiać czy nie postrzegam siebie jakoś dziwnie, czy ona nie ma jednak racji, a ja sobie wmawiam, ze wyglądam lepiej.

Ktoś był w podobnej sytuacji?
Bardzo, bardzo współczuję Ci takiej matki, ale w sumie jedyną radą jaką mogę Ci dać, to odciąć się całkowicie od tej chorej osoby, dorosnąć, zacząć żyć własnym życiem i myśleć swoim rozumem. Poza tym kompletnie nie zwracać uwagi na jej komentarze, a wręcz oświadczyć jej, że sobie nie życzysz na przyszłość żadnych uwag odnośnie swojego wyglądu, a gdy takie się pojawią to je jawnie ignorować i nie podejmować tematu. Z tego co widzę, to Twoja matka już zdążyła zrobić z Ciebie bardzo zakompleksioną i zagubioną osobę i zamiast wspierać, to Cię systematycznie wkopuje w ziemię. Nie wiem, może to jej sposób na dowartościowanie swojej osoby, albo zatuszowanie własnych kompleksów? W sumie w tej chwili Twoja matka, to jest Twój najwięjszy wróg, którego pokonać możesz tylko wzmacniając swoją samoocenę. Tylko tyle i aż tyle. Poza tym Twoja waga i wygląd to są sprawy drugorzędne i nie mają żadnego wpływu na Twoją wartość jako człowieka. To Ty masz się dobrze czuć ze sobą i to tak naprawdę tylko ma znaczenie. I żaden psycholog nie pomoże Ci w kwestii Twoich zaburzeń, jeżeli Ty sama nie wzmocnisz się na tyle, żeby sobie samej pomoc. Życzę Ci dużo wiary w siebie i wytrwałości w walce o siebie
green way jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-31, 11:36   #3
marianna144
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 2 270
Dot.: Ciągła krytyka ze strony matki

jak masz ten cel 58 kg to sie go trzymaj. sorry za porównanie ale badz jak kon z klapkami na oczach- czyli patrz na te 58 a na boki (otoczenie) juz nie
marianna144 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-31, 16:39   #4
SteveS
Zakorzenienie
 
Avatar SteveS
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 3 893
Dot.: Ciągła krytyka ze strony matki

Jedyne, co możesz zrobić, to usamodzielnić się i oderwać od swojej matki - niestety, na nią wiele nie zadziała. Mnie otoczenie też mocno jechało za wagę, obecnie ja sama czuję, że czas poćwiczyć, bo mi się przytyło, choć dla osob "z zewnątrz" nadal jestem super chuda Jako nastolatka ważyłam ok. 48 kg przy 173 cm; potem regularnymi posiłkami, aktywnością przytyłam do 54 kg i to jest dla mnie waga idealna (jeśli chodzi o wymiary - z wcięciem w talii i równymi obwodami bioder i biustu). Na pocieszenie powiem tylko, że z czasem może być Ci łatwiej przytyć - mnie teraz jest prościej niż 10 lat temu, a jestem przed 30-stką. Jeśli masz jakieś zaszłe problemy z psychiką, to jedyna rada to opieka psychoterapeuty i przepracowanie problemu. Ale lepiej zadziała, gdy już opuscisz otoczenie matki.
SteveS jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-31, 20:02   #5
MissChievousTess
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
Dot.: Ciągła krytyka ze strony matki

Chyba na gazeta.pl był artykuł o narcystycznych matkach. Nie Ty jedna masz taki problem.
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894
MissChievousTess jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-31, 21:06   #6
niewiemcorobic_
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 2
Dot.: Ciągła krytyka ze strony matki

Dziewczyny, dziękuję za odpowiedzi! Już mi lepiej, jesteście kochane

Cytat:
Napisane przez green way Pokaż wiadomość
Bardzo, bardzo współczuję Ci takiej matki, ale w sumie jedyną radą jaką mogę Ci dać, to odciąć się całkowicie od tej chorej osoby, dorosnąć, zacząć żyć własnym życiem i myśleć swoim rozumem. Poza tym kompletnie nie zwracać uwagi na jej komentarze, a wręcz oświadczyć jej, że sobie nie życzysz na przyszłość żadnych uwag odnośnie swojego wyglądu, a gdy takie się pojawią to je jawnie ignorować i nie podejmować tematu. Z tego co widzę, to Twoja matka już zdążyła zrobić z Ciebie bardzo zakompleksioną i zagubioną osobę i zamiast wspierać, to Cię systematycznie wkopuje w ziemię. Nie wiem, może to jej sposób na dowartościowanie swojej osoby, albo zatuszowanie własnych kompleksów? W sumie w tej chwili Twoja matka, to jest Twój najwięjszy wróg, którego pokonać możesz tylko wzmacniając swoją samoocenę. Tylko tyle i aż tyle. Poza tym Twoja waga i wygląd to są sprawy drugorzędne i nie mają żadnego wpływu na Twoją wartość jako człowieka. To Ty masz się dobrze czuć ze sobą i to tak naprawdę tylko ma znaczenie. I żaden psycholog nie pomoże Ci w kwestii Twoich zaburzeń, jeżeli Ty sama nie wzmocnisz się na tyle, żeby sobie samej pomoc. Życzę Ci dużo wiary w siebie i wytrwałości w walce o siebie
Z ostatnim racja, wiem, że wiele tu też zależy ode mnie. Moi rodzice wiele błędów popełnili w przeszłości, ale nie obarczam ich winą tylko ciągle staram się pracować nad sobą.

Tak czy siak, Twoja odpowiedź trochę mi rozjaśniła. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie zerwać z matką kontaktu, ale planowałam zrobić to od razu w momencie wyprowadzki. Po rozmowie z babcią, która stwierdziła, że nie powinnam się przejmować i że moja mama może się zmieni (choć powtarza to po każdej kłótni po której do niej przychodziłam) zaczęłam się wahać. Teraz widzę, że nie powinnam.


Cytat:
Napisane przez marianna144 Pokaż wiadomość
jak masz ten cel 58 kg to sie go trzymaj. sorry za porównanie ale badz jak kon z klapkami na oczach- czyli patrz na te 58 a na boki (otoczenie) juz nie
Tak zrobię!


Cytat:
Napisane przez SteveS Pokaż wiadomość
Jedyne, co możesz zrobić, to usamodzielnić się i oderwać od swojej matki - niestety, na nią wiele nie zadziała. Mnie otoczenie też mocno jechało za wagę, obecnie ja sama czuję, że czas poćwiczyć, bo mi się przytyło, choć dla osob "z zewnątrz" nadal jestem super chuda Jako nastolatka ważyłam ok. 48 kg przy 173 cm; potem regularnymi posiłkami, aktywnością przytyłam do 54 kg i to jest dla mnie waga idealna (jeśli chodzi o wymiary - z wcięciem w talii i równymi obwodami bioder i biustu). Na pocieszenie powiem tylko, że z czasem może być Ci łatwiej przytyć - mnie teraz jest prościej niż 10 lat temu, a jestem przed 30-stką. Jeśli masz jakieś zaszłe problemy z psychiką, to jedyna rada to opieka psychoterapeuty i przepracowanie problemu. Ale lepiej zadziała, gdy już opuscisz otoczenie matki.
Moja przypadłość to borderline, dlatego jestem świadoma, że będzie mi dość trudno. Postaram się zapisać na terapię na NFZ. Ostatnim razem jak dostałam skierowanie na terapię grupową to stchórzyłam i nie przyszłam.

Cytat:
Napisane przez MissChievousTess Pokaż wiadomość
Chyba na gazeta.pl był artykuł o narcystycznych matkach. Nie Ty jedna masz taki problem.
Poczytałam o tym trochę i brzmi jak opis mojej matki.


W ogóle, przypomniały mi się jeszcze inne złośliwości z jej strony. Jestem średnio towarzyska, ale znajomych mam, spotykamy się grupką średnio raz na dwa tygodnie, czasem częściej. A moja mama pewnego dnia zaczyna mówić ze złośliwością jak bardzo jej mnie szkoda, że znajomych wcale nie mam... Albo innym razem, kiedy odnowiłam kontakt z dwoma koleżankami i od miesiąca wychodziłam z każdą co najmniej dwa razy w tygodniu, a jej wspomniałam o którejś - z wielkim zdziwieniem, że jak to, przecież ja koleżanek wcale nie mam i nigdzie nie wychodzę Ona ogólnie mam wrażenie, że stosownie do sytuacji kompletnie przekręca fakty.

Partner zwrócił mi kiedyś uwagę, że ona jest chyba o mnie zazdrosna. Była taka sytuacja, że pojechaliśmy raz w góry na parę dni za zarobione w wakacje pieniądze. Rano, przed wyjazdem, mama okropnie się do mnie odzywała, krzyczała, zrobiła awanturę o jakąś zwykłą siatkę, którą potrzebowałam wziąć. Chłopak powiedział mi, że to może przez to, że sama nie była z moim ojcem od chyba 20 lat na wakacjach, ale wtedy uznałam to za absurdalne. Parę tygodni po powrocie usilnie namawiała mnie, abyśmy następnym razem wzięli ją i mojego brata ze sobą w dokładnie to samo miejsce (pomijam fakt, że to był bardzo mały domek z jednym pokojem, także zero prywatności, o czym wiedziała - a także to, że nigdy mnie jako dziecko nie chciała zabrać na żadne wakacje).

To też przypomniało mi inną rzecz - nie lubi mojego partnera od początku, nie podobało jej się jak do mnie przychodził, przeszkadzał jej*. Ale jednocześnie już zaznaczyła, że jak my się wyprowadzimy to ona z nami zamieszka (ma swoje mieszkanie, nadal jest z moim ojcem) i będzie się opiekować naszym dzieckiem (żadnego nie mamy i nie planujemy). Innym razem potrafiła wprost mu mówić, że między nimi jest konflikt (), a jak przestał przychodzić to pytała kiedy znowu przyjdzie, bo się za nim stęskniła

Czasami czuję się jak wariatka. Gdyby nie to, że mój partner też w niektórych sytuacjach uczestniczył to pomyślałabym, że mam jakieś urojenia, bo ona czasem potrafi się wyprzeć rzeczy, którą powiedziała.

*Tu chodziło o to, że cytując, nie mogła chodzić po domu w majtkach (nikt jej nie zabraniał, poza tym, my nie wychodziliśmy z mojego pokoju, bo był nawet problem, żeby on mógł ze mną jednorazowo wejść do kuchni i przynieść coś do jedzenia).
niewiemcorobic_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-09-01, 10:31   #7
green way
Zadomowienie
 
Avatar green way
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Łóżeczko - moje ulbione miejsce
Wiadomości: 1 003
Dot.: Ciągła krytyka ze strony matki

To Twoja matka ma duży problem ze swoją psychiką, a Ty rykoszetem przebywając w jej otoczeniu zbierasz na siebie wszystkie jej dziwactwa i odchylenia. Nie chodzi o to, żeby oskarżać rodziców o popełnione błędy wychowawcze, ale przede wszystkim o to, żebyś uwierzyła w siebie i w swoje odczucia. Dla Ciebie teraz najważniejszą rzeczą jest wyznaczenie sobie norm i ustalenie tego, co jest normalne. Takie ustawienie własnych granic pozwoli Ci na filtrowanie wiadomości, jakie otrzymujesz na swój temat i po prostu odrzucanie tych, które są nieprawdziwe i krzywdzące. Po prostu naucz się patrzeć na świat swoimi oczami i nie lękaj się żadnej krytyki tym bardziej takiej, z którą się nie zgadzasz. A co do psychoterapii grupowej... Jeżeli masz taką okazję to skorzystaj z niej. Pracując z psychologiem wyłącznie indywidualnie nie masz możliwości spojrzenia na swój problem z szerszej perspektywy i możesz za bardzo zasklepiać się w swoich odczuciach. Tymczasem pracując z grupą uzyskujesz niepowtarzalną szansę na skonfrontowanie swoich odczuć i reakcji z uczuciami innych, a ponadto otrzymujesz wskazówkę, że nie jesteś ze swoimi problemami sama. To bardzo wzmacia i motywuje do pracy. Poza tym nie traktuj spotkania z grupą jako kary, ale staraj się odebrać to jako podróż w głąb siebie, tylko w towarzystwie, które czuje i cierpi podobnie jak Ty i tak jak Ty szuka najlepszego rozwiązania. Trzymaj się cieplutko!

Edytowane przez green way
Czas edycji: 2016-09-01 o 20:04
green way jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-09-01 11:31:31


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:39.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.