Mam już tego dość, proszę pomóżcie... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2016-08-28, 10:21   #1
Lili2016
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 7

Mam już tego dość, proszę pomóżcie...


Cześć Wszystkim,
jest wiele wątków podobnych do mojego, postanowiłam założyc własny, ponieważ uważam, ze każda sytuacja i relacja jest mimo wszystko inna. Proszę Was bardzo o dobrą radę lub ewentualnie konstruktywną krytykę- ale nie taką, która nie wnosi nic do dyskusji.

Jestem po 30 tce, ok 2,5 roku mieszkam za granicą (w Niemczech). Jestem w związku od 4 lat, w 6 miesiącu ciąży (mojej pierwszej ciąży).

W Polsce skończyłam studia, w trakcie nauki odbywałam dużo praktyk (płatnych i bezpłatnych) wszystko po to aby po ukończeniu nauki nie mieć problemu ze znalezieniem pracy. Często wręcz tyrałam za darmo całymi miesiącami (od pn do pt, po 12 h), a w wolną sobotę i niedzielę do pracy- po to aby móc zarobić na dojazdy do miejsca moich praktyk. w ten sposób przez pierwsze trzy lata studiów zrobiłam 3 takie praktyki plus jeden dość dobrze płatny staż.
Z moim obecnym chłopakiem poznałam się na studiach (obydwoje studiowaliśmy zaocznie na różnych kierunkach). Jest ode mnie 7 lat starszy.
Po ok pół roku od naszego poznania on zaczął nalegać abym wyjechała do niego do Niemiec (mieszka tutaj już 16 lat). Że znalezienie takiego stażu, który mam w Polsce lub pracy to w Niemczech "pikuś i kwestia poszukiwań góra od 3- 6 miesięcy". Ja bardzo nie chciałam wyjeżdżać. Wszystko zaczęło się prostować, zaczynałam pisać mój projekt inż., chodzić na pierwsze rozmowy rekrutacyjne. Proponowali mi całkiem niezłe pieniądze na start (3500 netto, 3 lata temu). Czułam, ze ciągle jestem w biegu, ale jednocześnie rozwijałam się, szłam do przodu i to dawało mi ogromnego powera żeby to tempo wytrzymać. W końcu jednak trzeba było wybrać co robimy, w którą stronę idzie nasza relacja...
Zaczęło mi na moim T. coraz bardziej zależeć Jestem normalna- więc oprócz ciągłego rozwoju, realizowania sie pracy pragnęłam mieć obok siebie tę kochającą osobe- kochać i spędzać z nią czas. Byłam tuż przed 30 tką więc był to najwyższy czas na poważną relacje. T. ciągle nalegał bym wyjechała. ciągle czułam się tak jakbym to tylko ja musiała wybierać: On i wyjazd do Niemiec lub pozostanie w Polsce samej. Opcja jego powrotu do Polski nawet nie wchodziła w gre. Ciągle słyszałam: "jaki to tutaj wyzysk" (po części się z tym zgadzałam i do tej pory zgadzam) i że jak wyjadę to może być tylko lepiej. Dałam wypowiedzenie. Moja szefowa (super kobieta) kilka razy dała mi do zrozumienia, ze nie powinnam wyjeżdżać, że zbyt dużo czasu zajmie mi nauka języka, że zbudowałam już tak wiele tutaj w Polsce, a rzucam wszystko nad czym do tej pory tak ciężko pracowałam i jadę w nieznane, zaczynać od nowa. Dzisiaj wiem, ze miała racje...
Zaraz po zakończeniu pracy w Polsce (jak już właściwie zaczynałam się pakować do Niemiec) umarł mój Tata. Umarł w domu, na moich i Mamy oczach. Strasznie to przeżyłam.. Okazało się, że mój T. nie przyjedzie na pogrzeb, bo nie dostanie wolnego i nie ma za bardzo na to środków (dojeżdżał co dwa tygodnie do Polski na studia zaoczne, więc to nadszarpywało jego budżet). Było mi smutno, ale zrozumiałam...
Po śmierci Taty zdecydowałam sie zostać jeszcze ok 3 tyg. z moją Mama i rodzeństwem, bo po tym co nas spotkało najlepiej rozumieliśmy swoje uczucia i było nam razem łatwiej przechodzić przez okres żałoby. Najbardziej bałam się o Mamę- strasznie to przeżywała, w końcu była przy moim ojcu ponad 40 lat. Ciągle powtarzała, ze cieszy się, ze ma tyle dzieci (jest nas czwórka) i że nie jest z tym wszystkim sama. Od tamtej pory zauważyliśmy, ze Mama zaczęła się zapominać i trwa to właściwie do dziś...
Wyjechałam do Niemiec. Miałam ok miesiąc na dokończenie projektu inżynierskiego i siedziałam nad nim po 12 h dziennie. Nie wiem, jak po tym wszystkim znalazłam w sobie siłę na przeprowadzkę, pisanie tego projektu. Jak termin mnie gonił to pisałam dzień i noc. Byłam wykończona. Po ok pół miesiąca od mojego przyjazdu do Niemiec, orki z pisaniem mojej pracy inż., mojemu T. zaczęło doskwierać, ze siedzę w domu i że mogłabym się ruszyć do pracy. Zaczęły się kłótnie. Dzwonił po restauracjach żeby przyjęli mnie na zmywak, mówił właścicielom, ze mówię po niemiecku ( co było kompletną nieprawdą). Po czym szłam na rozmowę i rozmawiałam tylko w języku angielskim, oni na to, że: "chłopak mówił, ze Pani porozumiewa sie po niemiecku, bardzo nam przykro ale nasza załoga nie mówi po angielsku". Czułam sie jak idiotka, to było dla mnie takie upokarzające...Zaczęliśmy się strasznie kłócić, zaczęłam też rozumieć jaka byłam głupia i co straciłam. Czułam się strasznie oszukana. Dwa miesiące później dostałam prace w fabryce, na 3/4 etatu (choć był to często i cały etat). Zarabiałam najniższą, do pracy dojeżdżałam na rowerze- 7 km w jedną stronę. Często praca kończyła się ok 2-3 w nocy, nie powiem, ze się nie bałam wracać o tej godzinie, nie chciałam jednak budzić mojego T., aby po mnie przyjechał bo wstawał rano do pracy. Kiedy tyko coś napomknęłam mu, ze się boje, natychmiast słyszałam, żebym "przestała narzekać bo tutaj jest bezpiecznie". Miesiąc później zapisałam się na intensywny kurs j. niemieckiego. Wstawałam ok. 7 rano, leciałam na kurs, który kończył się o 13, następnie do domu gotować obiad, później pędem na rowerze do pracy i powrót do domu oraz odrabianie zadań domowych (dostawaliśmy ich tyle, ze codziennie było to bite 2,5 h pracy w domu). Kilka godzin spania i znowu. Do szkoły chodziłam 5 dni w tygodniu pracowałam 6, chyba nietrudno zgadnąć, jak byłam wykończona. Na "odpoczynek" zostawała niedziela. W niedziele przygotowywałam się do testu w szkole, który miałam co każdy poniedziałek oraz nadrabiałam domowe obowiązki. Wiele nocy przepłakałam. Czułam się z tym wszystkim sama, dodatkowo każdy sprzeciw lub słowo krytyki z mojej strony kończyło się awanturą ze strony mojego chłopaka. Często same nauczycielki pytały mnie jak ja to robię i skąd czerpie siły na to wszystko. Przychodziłam do szkoły z podkrążonymi czerwonymi oczyma, permanentnie zmęczona.
Tak zleciał rok. Skończyłam wszystkie kursy z wzorowym wynikiem (najlepiej z grupy, dodam jeszcze, ze jako jedyna osoba pracująca). W trakcie mojej pracy w fabryce napisałam też cały 60 stronicowy projekt mojemu T. (on nie potrafi porządnie zdania sklecić po 16 latach pobytu tutaj). Dostał za niego 5, końcowa ocena 3- z tego względu, ze orłem przez cały okres studiów nie był, a do końcowej oceny liczy się tzw "całokształt" (co zresztą uważam za słuszne i sprawiedliwe)..
Po kursie niemieckiego, zaczęłam wysyłać swoje dokumenty aplikacyjne do firm. Po 3 rozmowach kwalifikacyjnych dostałam się do dużej amerykańskiej korporacji na roczny staż. Niestety moja firma oddalona jest od miejsca zamieszkania 150 km. Oczywiście na początku były płomienne obietnice przeprowadzki, tak ażebym miała bliżej, a skończyło się jak zwykle. Dojeżdżałam i dojeżdżam nadal.. Wstaje ok 4-4:30, wracam ok 19:30. za bilet płacę prawie 340 e miesięcznie(a zarabiam 1100), dokładam się do mieszkania 250-300 e, płace za jedzenie, jakieś raty i nie zostaje mi prawie nic. Co miesiąc kończę na 0 lub z lekkim minusem. Jeżdżę tak już 14 miesięcy. aby jakoś wiązać koniec z końcem i normalnie żyć (po rocznej umowie przedłużyli mi kontrakt na kolejne pół roku- na tych samych zasadach niestety). Do momentu kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, oprócz pracy na pełen etat kontynuowałam jeszcze dodatkowo prace w fabryce na mini job (40 h w miesiącu). Od kwietnia dostałam zakaz pracy w tejże fabryce- do momentu rozwiązania (praca jest ciężka, w godzinach nocnych). Co nie zmienia faktu, ze na staż dojeżdżam dalej...Moj facet ma za to na wszystko pieniądze.. zaraz po studiach inż. , wybrał się na podyplomówke w Polsce, pracę końcowa napisałam ja (otrzymał 5).
Jestem obecnie w 6 miesiącu ciąży, rodzę w grudniu. Jak każda mama (tym bardziej, ze to moje pierwsze dziecko, pierwsza ciąża) chce dla mojego dziecka wszystko co najlepsze (w granicach rozsądku oczywiście). Zaczęłam już kompletować wyprawkę. Kupuję co miesiac "coś". Mój T. nigdy nie zapytał się, czy może coś dołożyć, a może coś trzeba. Wybiera się za to od października na uzupełniające studia magisterskie do Polski (zaoczne, będzie dojeżdzał). W trakcie tych studiów "zastanawia się" także nad kursem o excela (który kosztuje 900 zł za dwa dni).
Dziś już wiem, ze bedę miała cesarskie cięcie ze względu na wzrok, będzie mi potrzebna pomoc, w tym czasie mój T. będzie jeździł do Polski i miał wszystko gdzieś.
Dzisiaj np. pokłóciliśmy się ponieważ doszłam do wniosku, ze chciałabym zakupić monitor oddechu dla małej (ciągle będę z nią sama, boje się..). Stwierdził, że to są jakieś moje fanaberie, zaczęły się wyzwiska od "ku...ew, sz...at" w moją stronę, że "nie wiem na co jeszcze mam wydawać pieniądze". Fotelik dla dziecka jego zdaniem mam kupić w Lidlu za 20 euro (na nas oszczędza tylko na sobie nie).
Ostatnio jak wracałam późno z pracy wystraszyłam się bo miałam zwiększoną wydzielinę (sorry, ze to pisze, ale nie wiedziałam jak mam to określić) i spanikowałam czy to normalne, w końcu to moja pierwsza ciąża i nie wiem co i jak. Zadzwoniłam więc do niego z pytaniem czy nie odebrałby mnie z dworca w naszym mieście i nie zawiózł do szpitala aby to sprawdzić. Zaczął mnie wyzywać: "Ty sz...to, ty k..wo, jeśli zabijesz nasze dziecko to ja Ciebie zabije".
- Czuje się taka rozczarowana swoim życiem, naprawdę... Codziennie płacze... Uważam, ze nie zasłużyłam na takie życie, traktowanie. Ciągle się kłócimy. Podczas kłótni padają z jego ust takie słowa, których ja nie potrafię już później zapomnieć (mimo jego późniejszych tysiąckrotnych przeprosin i zapewnień, że "mnie kocha i to się już więcej nie powtórzy"). Wiem, ze On miał trudne dzieciństwo ale dlaczego ja mam ponosić tego konsekwencje...? Mam już dość ciągłych wyzwisk, szarpania. Moja
Mama zawsze za nim była, traktowała jak syna, on za to mówi mi w kłótniach, ze mój dom wygląda jak melina (dom moich rodziców jest skromny ale czysty i zadbany). Mam do niego o to duży żal bo co przyjeżdżamy to moja mam lata wokół niego z jedzeniem: "a może to byś zjadł, a może tamto, a ciasto upiekłam dla Was, a dla T. jego ulubioną galaretę". Moja Mama to taka dobra osoba, życzyłabym wszystkim takiej Mamy i babci dla swoich dzieci...Ostatnio mój T odstawił szopkę podczas rozmowy mojej z Mamą, która powiedziała mi, ze "trochę juz zmieniła o nim zdanie i nie podoba jej się jak mnie traktuje i jak się odzywa"On z cała swoją rodziną jest skłócony. Z matką się nie odzywa (ja mam z nią bardzo dobry kontakt- to fajna, życzliwa kobieta). Matka odeszła od ojca. Był despotą i pomimo, że żyło im się dostatnio on a nie była z nim szczęśliwa. Mój T. ma starszego brata, a którym także jest skłócony. Odzywa się tylko z ojcem. Wszyscy żyją osobno- każdy w innym mieście (w Polsce lub za granicą)
Słuchajcie ja coraz bardziej myśle żeby od niego odejść. boje się samotności z małym dzieckiem, ale chyba nie mam innego wyjścia. Mam do Niego ogromny żal, że pomimo tylu poświęceń z mojej strony (on twierdzi, ze jego poświęceń- ze mnie tutaj zabrał). Tyle razy dawałam mu szanse. Jestem już pewna, ze jemu jest po prostu ze mną wygodniej i taniej żyć, może się realizować. Jest ze mną, dziecko w drodze, a żyje jakby był sam..

Edytowane przez Trzepotka
Czas edycji: 2021-12-29 o 11:42 Powód: Przywrócenie usuniętego posta.
Lili2016 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 10:34   #2
lolita96
Zadomowienie
 
Avatar lolita96
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 229
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Ciężko się to czyta... Dlaczego taka pracowita, zaradna i inteligentna kobieta wiąże się z takim.... ekhm. Za co Ty go pokochałaś, że rzuciłaś dla niego swoje dotychczasowe życie w Polsce?

Edytowane przez lolita96
Czas edycji: 2016-08-28 o 13:58
lolita96 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 10:38   #3
kawa_o
Zadomowienie
 
Avatar kawa_o
 
Zarejestrowany: 2013-10
Lokalizacja: N
Wiadomości: 1 285
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Odejdz od niego i wroc do Polski. Bo chyba wiesz jakie w Niemczech jest prawo i ,ze z byle powodu moga Ci zabrac dziecko, albo on moze to zrobic
kawa_o jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 10:38   #4
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez Lili2016 Pokaż wiadomość
Cześć Wszystkim,
jest wiele wątków podobnych do mojego, postanowiłam założyc własny, ponieważ uważam, ze każda sytuacja i relacja jest mimo wszystko inna. Proszę Was bardzo o dobrą radę lub ewentualnie konstruktywną krytykę- ale nie taką, która nie wnosi nic do dyskusji.

Jestem po 30 tce, ok 2,5 roku mieszkam za granicą (w Niemczech). Jestem w związku od 4 lat, w 6 miesiącu ciąży (mojej pierwszej ciąży).

W Polsce skończyłam studia, w trakcie nauki odbywałam dużo praktyk (płatnych i bezpłatnych) wszystko po to aby po ukończeniu nauki nie mieć problemu ze znalezieniem pracy. Często wręcz tyrałam za darmo całymi miesiącami (od pn do pt, po 12 h), a w wolną sobotę i niedzielę do pracy- po to aby móc zarobić na dojazdy do miejsca moich praktyk. w ten sposób przez pierwsze trzy lata studiów zrobiłam 3 takie praktyki plus jeden dość dobrze płatny staż.
Z moim obecnym chłopakiem poznałam się na studiach (obydwoje studiowaliśmy zaocznie na różnych kierunkach). Jest ode mnie 7 lat starszy.
Po ok pół roku od naszego poznania on zaczął nalegać abym wyjechała do niego do Niemiec (mieszka tutaj już 16 lat). Że znalezienie takiego stażu, który mam w Polsce lub pracy to w Niemczech "pikuś i kwestia poszukiwań góra od 3- 6 miesięcy". Ja bardzo nie chciałam wyjeżdżać. Wszystko zaczęło się prostować, zaczynałam pisać mój projekt inż., chodzić na pierwsze rozmowy rekrutacyjne. Proponowali mi całkiem niezłe pieniądze na start (3500 netto, 3 lata temu). Czułam, ze ciągle jestem w biegu, ale jednocześnie rozwijałam się, szłam do przodu i to dawało mi ogromnego powera żeby to tempo wytrzymać. W końcu jednak trzeba było wybrać co robimy, w którą stronę idzie nasza relacja...
Zaczęło mi na moim T. coraz bardziej zależeć Jestem normalna- więc oprócz ciągłego rozwoju, realizowania sie pracy pragnęłam mieć obok siebie tę kochającą osobe- kochać i spędzać z nią czas. Byłam tuż przed 30 tką więc był to najwyższy czas na poważną relacje. T. ciągle nalegał bym wyjechała. ciągle czułam się tak jakbym to tylko ja musiała wybierać: On i wyjazd do Niemiec lub pozostanie w Polsce samej. Opcja jego powrotu do Polski nawet nie wchodziła w gre. Ciągle słyszałam: "jaki to tutaj wyzysk" (po części się z tym zgadzałam i do tej pory zgadzam) i że jak wyjadę to może być tylko lepiej. Dałam wypowiedzenie. Moja szefowa (super kobieta) kilka razy dała mi do zrozumienia, ze nie powinnam wyjeżdżać, że zbyt dużo czasu zajmie mi nauka języka, że zbudowałam już tak wiele tutaj w Polsce, a rzucam wszystko nad czym do tej pory tak ciężko pracowałam i jadę w nieznane, zaczynać od nowa. Dzisiaj wiem, ze miała racje...
Zaraz po zakończeniu pracy w Polsce (jak już właściwie zaczynałam się pakować do Niemiec) umarł mój Tata. Umarł w domu, na moich i Mamy oczach. Strasznie to przeżyłam.. Okazało się, że mój T. nie przyjedzie na pogrzeb, bo nie dostanie wolnego i nie ma za bardzo na to środków (dojeżdżał co dwa tygodnie do Polski na studia zaoczne, więc to nadszarpywało jego budżet). Było mi smutno, ale zrozumiałam...
Po śmierci Taty zdecydowałam sie zostać jeszcze ok 3 tyg. z moją Mama i rodzeństwem, bo po tym co nas spotkało najlepiej rozumieliśmy swoje uczucia i było nam razem łatwiej przechodzić przez okres żałoby. Najbardziej bałam się o Mamę- strasznie to przeżywała, w końcu była przy moim ojcu ponad 40 lat. Ciągle powtarzała, ze cieszy się, ze ma tyle dzieci (jest nas czwórka) i że nie jest z tym wszystkim sama. Od tamtej pory zauważyliśmy, ze Mama zaczęła się zapominać i trwa to właściwie do dziś...
Wyjechałam do Niemiec. Miałam ok miesiąc na dokończenie projektu inżynierskiego i siedziałam nad nim po 12 h dziennie. Nie wiem, jak po tym wszystkim znalazłam w sobie siłę na przeprowadzkę, pisanie tego projektu. Jak termin mnie gonił to pisałam dzień i noc. Byłam wykończona. Po ok pół miesiąca od mojego przyjazdu do Niemiec, orki z pisaniem mojej pracy inż., mojemu T. zaczęło doskwierać, ze siedzę w domu i że mogłabym się ruszyć do pracy. Zaczęły się kłótnie. Dzwonił po restauracjach żeby przyjęli mnie na zmywak, mówił właścicielom, ze mówię po niemiecku ( co było kompletną nieprawdą). Po czym szłam na rozmowę i rozmawiałam tylko w języku angielskim, oni na to, że: "chłopak mówił, ze Pani porozumiewa sie po niemiecku, bardzo nam przykro ale nasza załoga nie mówi po angielsku". Czułam sie jak idiotka, to było dla mnie takie upokarzające...Zaczęliśmy się strasznie kłócić, zaczęłam też rozumieć jaka byłam głupia i co straciłam. Czułam się strasznie oszukana. Dwa miesiące później dostałam prace w fabryce, na 3/4 etatu (choć był to często i cały etat). Zarabiałam najniższą, do pracy dojeżdżałam na rowerze- 7 km w jedną stronę. Często praca kończyła się ok 2-3 w nocy, nie powiem, ze się nie bałam wracać o tej godzinie, nie chciałam jednak budzić mojego T., aby po mnie przyjechał bo wstawał rano do pracy. Kiedy tyko coś napomknęłam mu, ze się boje, natychmiast słyszałam, żebym "przestała narzekać bo tutaj jest bezpiecznie". Miesiąc później zapisałam się na intensywny kurs j. niemieckiego. Wstawałam ok. 7 rano, leciałam na kurs, który kończył się o 13, następnie do domu gotować obiad, później pędem na rowerze do pracy i powrót do domu oraz odrabianie zadań domowych (dostawaliśmy ich tyle, ze codziennie było to bite 2,5 h pracy w domu). Kilka godzin spania i znowu. Do szkoły chodziłam 5 dni w tygodniu pracowałam 6, chyba nietrudno zgadnąć, jak byłam wykończona. Na "odpoczynek" zostawała niedziela. W niedziele przygotowywałam się do testu w szkole, który miałam co każdy poniedziałek oraz nadrabiałam domowe obowiązki. Wiele nocy przepłakałam. Czułam się z tym wszystkim sama, dodatkowo każdy sprzeciw lub słowo krytyki z mojej strony kończyło się awanturą ze strony mojego chłopaka. Często same nauczycielki pytały mnie jak ja to robię i skąd czerpie siły na to wszystko. Przychodziłam do szkoły z podkrążonymi czerwonymi oczyma, permanentnie zmęczona.
Tak zleciał rok. Skończyłam wszystkie kursy z wzorowym wynikiem (najlepiej z grupy, dodam jeszcze, ze jako jedyna osoba pracująca). W trakcie mojej pracy w fabryce napisałam też cały 60 stronicowy projekt mojemu T. (on nie potrafi porządnie zdania sklecić po 16 latach pobytu tutaj). Dostał za niego 5, końcowa ocena 3- z tego względu, ze orłem przez cały okres studiów nie był, a do końcowej oceny liczy się tzw "całokształt" (co zresztą uważam za słuszne i sprawiedliwe)..
Po kursie niemieckiego, zaczęłam wysyłać swoje dokumenty aplikacyjne do firm. Po 3 rozmowach kwalifikacyjnych dostałam się do dużej amerykańskiej korporacji na roczny staż. Niestety moja firma oddalona jest od miejsca zamieszkania 150 km. Oczywiście na początku były płomienne obietnice przeprowadzki, tak ażebym miała bliżej, a skończyło się jak zwykle. Dojeżdżałam i dojeżdżam nadal.. Wstaje ok 4-4:30, wracam ok 19:30. za bilet płacę prawie 340 e miesięcznie(a zarabiam 1100), dokładam się do mieszkania 250-300 e, płace za jedzenie, jakieś raty i nie zostaje mi prawie nic. Co miesiąc kończę na 0 lub z lekkim minusem. Jeżdżę tak już 14 miesięcy. aby jakoś wiązać koniec z końcem i normalnie żyć (po rocznej umowie przedłużyli mi kontrakt na kolejne pół roku- na tych samych zasadach niestety). Do momentu kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, oprócz pracy na pełen etat kontynuowałam jeszcze dodatkowo prace w fabryce na mini job (40 h w miesiącu). Od kwietnia dostałam zakaz pracy w tejże fabryce- do momentu rozwiązania (praca jest ciężka, w godzinach nocnych). Co nie zmienia faktu, ze na staż dojeżdżam dalej...Moj facet ma za to na wszystko pieniądze.. zaraz po studiach inż. , wybrał się na podyplomówke w Polsce, pracę końcowa napisałam ja (otrzymał 5).
Jestem obecnie w 6 miesiącu ciąży, rodzę w grudniu. Jak każda mama (tym bardziej, ze to moje pierwsze dziecko, pierwsza ciąża) chce dla mojego dziecka wszystko co najlepsze (w granicach rozsądku oczywiście). Zaczęłam już kompletować wyprawkę. Kupuję co miesiac "coś". Mój T. nigdy nie zapytał się, czy może coś dołożyć, a może coś trzeba. Wybiera się za to od października na uzupełniające studia magisterskie do Polski (zaoczne, będzie dojeżdzał). W trakcie tych studiów "zastanawia się" także nad kursem o excela (który kosztuje 900 zł za dwa dni).
Dziś już wiem, ze bedę miała cesarskie cięcie ze względu na wzrok, będzie mi potrzebna pomoc, w tym czasie mój T. będzie jeździł do Polski i miał wszystko gdzieś.
Dzisiaj np. pokłóciliśmy się ponieważ doszłam do wniosku, ze chciałabym zakupić monitor oddechu dla małej (ciągle będę z nią sama, boje się..). Stwierdził, że to są jakieś moje fanaberie, zaczęły się wyzwiska od "ku...ew, sz...at" w moją stronę, że "nie wiem na co jeszcze mam wydawać pieniądze". Fotelik dla dziecka jego zdaniem mam kupić w Lidlu za 20 euro (na nas oszczędza tylko na sobie nie).
Ostatnio jak wracałam późno z pracy wystraszyłam się bo miałam zwiększoną wydzielinę (sorry, ze to pisze, ale nie wiedziałam jak mam to określić) i spanikowałam czy to normalne, w końcu to moja pierwsza ciąża i nie wiem co i jak. Zadzwoniłam więc do niego z pytaniem czy nie odebrałby mnie z dworca w naszym mieście i nie zawiózł do szpitala aby to sprawdzić. Zaczął mnie wyzywać: "Ty sz...to, ty k..wo, jeśli zabijesz nasze dziecko to ja Ciebie zabije".
Czuje się taka rozczarowana swoim życiem, naprawdę... Codziennie płacze... Uważam, ze nie zasłużyłam na takie życie, traktowanie. Ciągle się kłócimy. Podczas kłótni padają z jego ust takie słowa, których ja nie potrafię już później zapomnieć (mimo jego późniejszych tysiąckrotnych przeprosin i zapewnień, że "mnie kocha i to się już więcej nie powtórzy"). Wiem, ze On miał trudne dzieciństwo ale dlaczego ja mam ponosić tego konsekwencje...? Mam już dość ciągłych wyzwisk, szarpania.
Moja Mama zawsze za nim była, traktowała jak syna, on za to mówi mi w kłótniach, ze mój dom wygląda jak melina (dom moich rodziców jest skromny ale czysty i zadbany). Mam do niego o to duży żal bo co przyjeżdżamy to moja mam lata wokół niego z jedzeniem: "a może to byś zjadł, a może tamto, a ciasto upiekłam dla Was, a dla T. jego ulubioną galaretę". Moja Mama to taka dobra osoba, życzyłabym wszystkim takiej Mamy i babci dla swoich dzieci...Ostatnio mój T odstawił szopkę podczas rozmowy mojej z Mamą, która powiedziała mi, ze "trochę juz zmieniła o nim zdanie i nie podoba jej się jak mnie traktuje i jak się odzywa".
On z cała swoją rodziną jest skłócony. Z matką się nie odzywa (ja mam z nią bardzo dobry kontakt- to fajna, życzliwa kobieta). Matka odeszła od ojca. Był despotą i pomimo, że żyło im się dostatnio on a nie była z nim szczęśliwa. Mój T. ma starszego brata, a którym także jest skłócony. Odzywa się tylko z ojcem. Wszyscy żyją osobno- każdy w innym mieście (w Polsce lub za granicą)
Słuchajcie ja coraz bardziej myśle żeby od niego odejść. boje się samotności z małym dzieckiem, ale chyba nie mam innego wyjścia. Mam do Niego ogromny żal, że pomimo tylu poświęceń z mojej strony tak sie do mnie odzywa, tak traktuje (on twierdzi, ze jego poświęceń- ze mnie tutaj "zabrał"). Tyle razy dawałam mu szanse. Jestem już pewna, ze jemu jest po prostu ze mną wygodniej i taniej żyć, może się realizować. Jest ze mną, dziecko w drodze, a żyje jakby był sam..
Przepraszam za długą i chaotyczną wypowiedz ale musiałam się komuś wyżalić...
Dziękuje za wszystkie rady i pozdrawiam.
Pogrubione: skakanie wokół kogoś, szczególnie jeżeli ten ktoś tego nie docenia, to źle pojęta miłość. Miłość to zarówno "daję", jak i "wymagam", ale również SŁUCHAM, czy komuś te moje "poświęcenia" są w ogóle potrzebne. Zarówno Tobie, jak i Twojej matce brakuje zdrowego egoizmu. Tylko, że widzisz, nawet Twoja mama trochę przejrzała na oczy. Może czas, abyś i Ty to zrobiła.

Niestety, ale mam wrażenie, że już przed zajściem w ciążę ignorowałaś wiele sygnałów, że facet ma - delikatnie mówiąc - trudny i miejscami mocno niefajny charakter. A teraz, gdy czujesz się bezbronna w ciąży, dociera to do Ciebie w pełni. Poważnie zastanów się nad tym jakie masz opcje i czy jesteś z nim w stanie jakoś normalnie, poważnie porozmawiać o Was, Waszej przyszłości (ale bez kładzenia mu do głowy o poświęceniach Twojej matki, czy Twoich; nigdy się nie dogadacie, jeżeli będziecie wnosić takie argumenty i odbijać piłeczkę winy i żalu), ewentualnym rozstaniu również.

Skoro jesteś zaradna, mądra itd. to zrób z tego użytek. To nie mają być odznaki harcerskie, czy magnesy na lodówkę, tylko skorzystaj z tych umiejętności i predyspozycji w rzeczywistości, którą sobie stworzyłaś.

Edytowane przez 201803290936
Czas edycji: 2016-08-28 o 11:43
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 10:40   #5
v16
irrelevant
 
Avatar v16
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 18
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez Lili2016 Pokaż wiadomość
Cześć Wszystkim,
jest wiele wątków podobnych do mojego, postanowiłam założyc własny, ponieważ uważam, ze każda sytuacja i relacja jest mimo wszystko inna. Proszę Was bardzo o dobrą radę lub ewentualnie konstruktywną krytykę- ale nie taką, która nie wnosi nic do dyskusji.

Jestem po 30 tce, ok 2,5 roku mieszkam za granicą (w Niemczech). Jestem w związku od 4 lat, w 6 miesiącu ciąży (mojej pierwszej ciąży).

W Polsce skończyłam studia, w trakcie nauki odbywałam dużo praktyk (płatnych i bezpłatnych) wszystko po to aby po ukończeniu nauki nie mieć problemu ze znalezieniem pracy. Często wręcz tyrałam za darmo całymi miesiącami (od pn do pt, po 12 h), a w wolną sobotę i niedzielę do pracy- po to aby móc zarobić na dojazdy do miejsca moich praktyk. w ten sposób przez pierwsze trzy lata studiów zrobiłam 3 takie praktyki plus jeden dość dobrze płatny staż.
Z moim obecnym chłopakiem poznałam się na studiach (obydwoje studiowaliśmy zaocznie na różnych kierunkach). Jest ode mnie 7 lat starszy.
Po ok pół roku od naszego poznania on zaczął nalegać abym wyjechała do niego do Niemiec (mieszka tutaj już 16 lat). Że znalezienie takiego stażu, który mam w Polsce lub pracy to w Niemczech "pikuś i kwestia poszukiwań góra od 3- 6 miesięcy". Ja bardzo nie chciałam wyjeżdżać. Wszystko zaczęło się prostować, zaczynałam pisać mój projekt inż., chodzić na pierwsze rozmowy rekrutacyjne. Proponowali mi całkiem niezłe pieniądze na start (3500 netto, 3 lata temu). Czułam, ze ciągle jestem w biegu, ale jednocześnie rozwijałam się, szłam do przodu i to dawało mi ogromnego powera żeby to tempo wytrzymać. W końcu jednak trzeba było wybrać co robimy, w którą stronę idzie nasza relacja...
Zaczęło mi na moim T. coraz bardziej zależeć Jestem normalna- więc oprócz ciągłego rozwoju, realizowania sie pracy pragnęłam mieć obok siebie tę kochającą osobe- kochać i spędzać z nią czas. Byłam tuż przed 30 tką więc był to najwyższy czas na poważną relacje. T. ciągle nalegał bym wyjechała. ciągle czułam się tak jakbym to tylko ja musiała wybierać: On i wyjazd do Niemiec lub pozostanie w Polsce samej. Opcja jego powrotu do Polski nawet nie wchodziła w gre. Ciągle słyszałam: "jaki to tutaj wyzysk" (po części się z tym zgadzałam i do tej pory zgadzam) i że jak wyjadę to może być tylko lepiej. Dałam wypowiedzenie. Moja szefowa (super kobieta) kilka razy dała mi do zrozumienia, ze nie powinnam wyjeżdżać, że zbyt dużo czasu zajmie mi nauka języka, że zbudowałam już tak wiele tutaj w Polsce, a rzucam wszystko nad czym do tej pory tak ciężko pracowałam i jadę w nieznane, zaczynać od nowa. Dzisiaj wiem, ze miała racje...
Zaraz po zakończeniu pracy w Polsce (jak już właściwie zaczynałam się pakować do Niemiec) umarł mój Tata. Umarł w domu, na moich i Mamy oczach. Strasznie to przeżyłam.. Okazało się, że mój T. nie przyjedzie na pogrzeb, bo nie dostanie wolnego i nie ma za bardzo na to środków (dojeżdżał co dwa tygodnie do Polski na studia zaoczne, więc to nadszarpywało jego budżet). Było mi smutno, ale zrozumiałam...
Po śmierci Taty zdecydowałam sie zostać jeszcze ok 3 tyg. z moją Mama i rodzeństwem, bo po tym co nas spotkało najlepiej rozumieliśmy swoje uczucia i było nam razem łatwiej przechodzić przez okres żałoby. Najbardziej bałam się o Mamę- strasznie to przeżywała, w końcu była przy moim ojcu ponad 40 lat. Ciągle powtarzała, ze cieszy się, ze ma tyle dzieci (jest nas czwórka) i że nie jest z tym wszystkim sama. Od tamtej pory zauważyliśmy, ze Mama zaczęła się zapominać i trwa to właściwie do dziś...
Wyjechałam do Niemiec. Miałam ok miesiąc na dokończenie projektu inżynierskiego i siedziałam nad nim po 12 h dziennie. Nie wiem, jak po tym wszystkim znalazłam w sobie siłę na przeprowadzkę, pisanie tego projektu. Jak termin mnie gonił to pisałam dzień i noc. Byłam wykończona. Po ok pół miesiąca od mojego przyjazdu do Niemiec, orki z pisaniem mojej pracy inż., mojemu T. zaczęło doskwierać, ze siedzę w domu i że mogłabym się ruszyć do pracy. Zaczęły się kłótnie. Dzwonił po restauracjach żeby przyjęli mnie na zmywak, mówił właścicielom, ze mówię po niemiecku ( co było kompletną nieprawdą). Po czym szłam na rozmowę i rozmawiałam tylko w języku angielskim, oni na to, że: "chłopak mówił, ze Pani porozumiewa sie po niemiecku, bardzo nam przykro ale nasza załoga nie mówi po angielsku". Czułam sie jak idiotka, to było dla mnie takie upokarzające...Zaczęliśmy się strasznie kłócić, zaczęłam też rozumieć jaka byłam głupia i co straciłam. Czułam się strasznie oszukana. Dwa miesiące później dostałam prace w fabryce, na 3/4 etatu (choć był to często i cały etat). Zarabiałam najniższą, do pracy dojeżdżałam na rowerze- 7 km w jedną stronę. Często praca kończyła się ok 2-3 w nocy, nie powiem, ze się nie bałam wracać o tej godzinie, nie chciałam jednak budzić mojego T., aby po mnie przyjechał bo wstawał rano do pracy. Kiedy tyko coś napomknęłam mu, ze się boje, natychmiast słyszałam, żebym "przestała narzekać bo tutaj jest bezpiecznie". Miesiąc później zapisałam się na intensywny kurs j. niemieckiego. Wstawałam ok. 7 rano, leciałam na kurs, który kończył się o 13, następnie do domu gotować obiad, później pędem na rowerze do pracy i powrót do domu oraz odrabianie zadań domowych (dostawaliśmy ich tyle, ze codziennie było to bite 2,5 h pracy w domu). Kilka godzin spania i znowu. Do szkoły chodziłam 5 dni w tygodniu pracowałam 6, chyba nietrudno zgadnąć, jak byłam wykończona. Na "odpoczynek" zostawała niedziela. W niedziele przygotowywałam się do testu w szkole, który miałam co każdy poniedziałek oraz nadrabiałam domowe obowiązki. Wiele nocy przepłakałam. Czułam się z tym wszystkim sama, dodatkowo każdy sprzeciw lub słowo krytyki z mojej strony kończyło się awanturą ze strony mojego chłopaka. Często same nauczycielki pytały mnie jak ja to robię i skąd czerpie siły na to wszystko. Przychodziłam do szkoły z podkrążonymi czerwonymi oczyma, permanentnie zmęczona.
Tak zleciał rok. Skończyłam wszystkie kursy z wzorowym wynikiem (najlepiej z grupy, dodam jeszcze, ze jako jedyna osoba pracująca). W trakcie mojej pracy w fabryce napisałam też cały 60 stronicowy projekt mojemu T. (on nie potrafi porządnie zdania sklecić po 16 latach pobytu tutaj). Dostał za niego 5, końcowa ocena 3- z tego względu, ze orłem przez cały okres studiów nie był, a do końcowej oceny liczy się tzw "całokształt" (co zresztą uważam za słuszne i sprawiedliwe)..
Po kursie niemieckiego, zaczęłam wysyłać swoje dokumenty aplikacyjne do firm. Po 3 rozmowach kwalifikacyjnych dostałam się do dużej amerykańskiej korporacji na roczny staż. Niestety moja firma oddalona jest od miejsca zamieszkania 150 km. Oczywiście na początku były płomienne obietnice przeprowadzki, tak ażebym miała bliżej, a skończyło się jak zwykle. Dojeżdżałam i dojeżdżam nadal.. Wstaje ok 4-4:30, wracam ok 19:30. za bilet płacę prawie 340 e miesięcznie(a zarabiam 1100), dokładam się do mieszkania 250-300 e, płace za jedzenie, jakieś raty i nie zostaje mi prawie nic. Co miesiąc kończę na 0 lub z lekkim minusem. Jeżdżę tak już 14 miesięcy. aby jakoś wiązać koniec z końcem i normalnie żyć (po rocznej umowie przedłużyli mi kontrakt na kolejne pół roku- na tych samych zasadach niestety). Do momentu kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, oprócz pracy na pełen etat kontynuowałam jeszcze dodatkowo prace w fabryce na mini job (40 h w miesiącu). Od kwietnia dostałam zakaz pracy w tejże fabryce- do momentu rozwiązania (praca jest ciężka, w godzinach nocnych). Co nie zmienia faktu, ze na staż dojeżdżam dalej...Moj facet ma za to na wszystko pieniądze.. zaraz po studiach inż. , wybrał się na podyplomówke w Polsce, pracę końcowa napisałam ja (otrzymał 5).
Jestem obecnie w 6 miesiącu ciąży, rodzę w grudniu. Jak każda mama (tym bardziej, ze to moje pierwsze dziecko, pierwsza ciąża) chce dla mojego dziecka wszystko co najlepsze (w granicach rozsądku oczywiście). Zaczęłam już kompletować wyprawkę. Kupuję co miesiac "coś". Mój T. nigdy nie zapytał się, czy może coś dołożyć, a może coś trzeba. Wybiera się za to od października na uzupełniające studia magisterskie do Polski (zaoczne, będzie dojeżdzał). W trakcie tych studiów "zastanawia się" także nad kursem o excela (który kosztuje 900 zł za dwa dni).
Dziś już wiem, ze bedę miała cesarskie cięcie ze względu na wzrok, będzie mi potrzebna pomoc, w tym czasie mój T. będzie jeździł do Polski i miał wszystko gdzieś.
Dzisiaj np. pokłóciliśmy się ponieważ doszłam do wniosku, ze chciałabym zakupić monitor oddechu dla małej (ciągle będę z nią sama, boje się..). Stwierdził, że to są jakieś moje fanaberie, zaczęły się wyzwiska od "ku...ew, sz...at" w moją stronę, że "nie wiem na co jeszcze mam wydawać pieniądze". Fotelik dla dziecka jego zdaniem mam kupić w Lidlu za 20 euro (na nas oszczędza tylko na sobie nie).
Ostatnio jak wracałam późno z pracy wystraszyłam się bo miałam zwiększoną wydzielinę (sorry, ze to pisze, ale nie wiedziałam jak mam to określić) i spanikowałam czy to normalne, w końcu to moja pierwsza ciąża i nie wiem co i jak. Zadzwoniłam więc do niego z pytaniem czy nie odebrałby mnie z dworca w naszym mieście i nie zawiózł do szpitala aby to sprawdzić. Zaczął mnie wyzywać: "Ty sz...to, ty k..wo, jeśli zabijesz nasze dziecko to ja Ciebie zabije".
Czuje się taka rozczarowana swoim życiem, naprawdę... Codziennie płacze... Uważam, ze nie zasłużyłam na takie życie, traktowanie. Ciągle się kłócimy. Podczas kłótni padają z jego ust takie słowa, których ja nie potrafię już później zapomnieć (mimo jego późniejszych tysiąckrotnych przeprosin i zapewnień, że "mnie kocha i to się już więcej nie powtórzy"). Wiem, ze On miał trudne dzieciństwo ale dlaczego ja mam ponosić tego konsekwencje...? Mam już dość ciągłych wyzwisk, szarpania.
Moja Mama zawsze za nim była, traktowała jak syna, on za to mówi mi w kłótniach, ze mój dom wygląda jak melina (dom moich rodziców jest skromny ale czysty i zadbany). Mam do niego o to duży żal bo co przyjeżdżamy to moja mam lata wokół niego z jedzeniem: "a może to byś zjadł, a może tamto, a ciasto upiekłam dla Was, a dla T. jego ulubioną galaretę". Moja Mama to taka dobra osoba, życzyłabym wszystkim takiej Mamy i babci dla swoich dzieci...Ostatnio mój T odstawił szopkę podczas rozmowy mojej z Mamą, która powiedziała mi, ze "trochę juz zmieniła o nim zdanie i nie podoba jej się jak mnie traktuje i jak się odzywa".
On z cała swoją rodziną jest skłócony. Z matką się nie odzywa (ja mam z nią bardzo dobry kontakt- to fajna, życzliwa kobieta). Matka odeszła od ojca. Był despotą i pomimo, że żyło im się dostatnio on a nie była z nim szczęśliwa. Mój T. ma starszego brata, a którym także jest skłócony. Odzywa się tylko z ojcem. Wszyscy żyją osobno- każdy w innym mieście (w Polsce lub za granicą)
Słuchajcie ja coraz bardziej myśle żeby od niego odejść. boje się samotności z małym dzieckiem, ale chyba nie mam innego wyjścia. Mam do Niego ogromny żal, że pomimo tylu poświęceń z mojej strony tak sie do mnie odzywa, tak traktuje (on twierdzi, ze jego poświęceń- ze mnie tutaj "zabrał"). Tyle razy dawałam mu szanse. Jestem już pewna, ze jemu jest po prostu ze mną wygodniej i taniej żyć, może się realizować. Jest ze mną, dziecko w drodze, a żyje jakby był sam..
Przepraszam za długą i chaotyczną wypowiedz ale musiałam się komuś wyżalić...
Dziękuje za wszystkie rady i pozdrawiam.
Kochana, trudno dawać taką radę (popularną tu bardzo zresztą, ale powiem z grubej rury - uciekaj.

Po części przerabiałam to, co Ty - inna sytuacja, ale te same emocje. Nie wdając się w szczegóły, odeszłam, bo zdałam sobie sprawę, że brakuje mi niewiele aby skończyć w "wariatkowie". Miałam już z tym człowiekiem malutkie wówczas dziecko.

Po tym, co tu napisałaś o tej relacji, trudno radzić, żebyś się jeszcze nad tym zastanowiła, bo tu już nie ma szans na wzloty. Ja spróbowałabym odnowić kontakt z byłą szefową w Polsce, skoro była Ci taka życzliwa. Wróciłabym do kraju, o ile to możliwe, skorzystała z pomocy rodziny na czas zakończenia ciąży i pierwszych tygodni-miesięcy po porodzie. Później opiekunka/żłobek (może mama mogłaby pomóc w opiece nad maleństwem, a może ktoś z rodzeństwa wychowuje małe dziecko i mogłabyś swoją pociechę "podrzucać" na trochę?) i praca, żeby się usamodzielnić.

Co do słów padających z ust Twojego partnera, tych wulgaryzmów kierowanych w Twoją stronę - to się nie zmieni. Ja już to wiem.

Nie wiem, jak wyglądają kwestie prawne w Niemczech, ale ja też wyjechałabym do Polski już teraz, póki czujesz się dobrze i do terminu jeszcze kawałek drogi, na pewno lepiej i łatwiej zrobić to dopóki jesteś jedna, niż próbując zabrać maleństwo z kraju, w którym przyszło na świat. Twój partner nie może Ci zabronić wyjazdu w ciąży. Z dzieckiem u boku - owszem.

Edytowane przez v16
Czas edycji: 2016-08-28 o 10:45
v16 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 11:20   #6
meliandra
Zakorzenienie
 
Avatar meliandra
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 6 222
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez Lili2016 Pokaż wiadomość
Proponowali mi całkiem niezłe pieniądze na start (3500 netto, 3 lata temu). Czułam, ze ciągle jestem w biegu, ale jednocześnie rozwijałam się, szłam do przodu i to dawało mi ogromnego powera żeby to tempo wytrzymać. W końcu jednak trzeba było wybrać co robimy, w którą stronę idzie nasza relacja...

Po 3 rozmowach kwalifikacyjnych dostałam się do dużej amerykańskiej korporacji na roczny staż. Niestety moja firma oddalona jest od miejsca zamieszkania 150 km.

Wiem, ze On miał trudne dzieciństwo ale dlaczego ja mam ponosić tego konsekwencje...? Mam już dość ciągłych wyzwisk, szarpania.

Czuje się taka rozczarowana swoim życiem, naprawdę... Codziennie płacze... Uważam, ze nie zasłużyłam na takie życie, traktowanie.
Z tego co piszesz jesteś mądrą, inteligentną i zaradną dziewczyną, więc kompletnie nie rozumiem po co wyjeżdżałaś. Z takimi zarobkami na dzień dobry tutaj mogłaś śmiało ogarnąć jakiś kredyt na mieszkanie, być na swoim, blisko rodziny, rozwijać się i awansować. Logicznym było, że bez języka żadnej normalnej pracy tam nie znajdziesz. Skoro jednak się tak stało dlaczego później nie szukałaś pracy gdzieś bliżej?

Z tego co piszesz Twój partner to agresywny cham, kompletnie nie szanujący ani Ciebie, ani Twoich potrzeb, ani Twoich bliskich. Był chyba taki od początku Twojego wyjazdu, więc po co tyle tam siedziałaś?

Nie, nie zasługujesz na takie traktowanie i nie, nie Ty powinnaś ponosić konsekwencje za jego trudne dzieciństwo, ale ponosisz, bo tego chcesz. Wybacz, ale masz to na własne życzenie. Facet od bardzo dawna wysyła Ci sygnały, że jest z nim coś mocno nie tak, a Ty bezsensu dalej brnęłaś w taki związek. Na szczęście nie jest jeszcze za późno. Uważam, że powinnaś się jak najszybciej spakować i wrócić do Polski do rodzinnego domu. Wiadomo, że teraz będzie ciężko, póki co nie będziesz mogła podjąć pracy, ale tego co piszesz masz kochającą rodzinę, więc na pewno Ci pomogą. Jak odchowasz trochę dziecko znajdziesz jakąś pracę, znasz 2 języki, głupia nie jesteś, więc sobie poradzisz. Nie marnuj swojego życia ani życia swojego dziecka z takim facetem, bo nie warto. Nie jesteś męczennicą żeby tak cierpieć, zasługujesz na fajną, kochająca rodzinę, a nie na wyzwiska i ciągłe awantury. Jesteś jeszcze młoda i masz szansę zacząć wszystko do nowa.
meliandra jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 11:24   #7
dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 831
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Jesteś bardzo silna, masz mocny charakter, bardzo mi zaimponowałaś. Niestety bardzo źle wybrałaś w prywatnym życiu. Ten facet nie jest dla Ciebie, ciagnie Cię w dół, ma paskudna mentalność, jest egocentrykiem, nie szanuje i nie docenia Ciebie. A powinien nosić na rękach tak madra, zaradna i pracowita dziewczynę.
Dasz sobie radę w życiu. Odejdź od niego.
dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-08-28, 11:24   #8
201703060948
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 1 422
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Jeśli nie przesadzasz to chyba wiesz sama, co powinnaś zrobić.

Mam nadzieję, że jesteś ubezpieczona.

Powodzenia.
201703060948 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 11:30   #9
kawa_o
Zadomowienie
 
Avatar kawa_o
 
Zarejestrowany: 2013-10
Lokalizacja: N
Wiadomości: 1 285
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Powinnas urodzic w Polsce bo ztamtąd tak szybko dziecka nie wywieziesz,na dodatek przy takim ojcu:/
kawa_o jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 11:39   #10
Mileva_
Zakorzenienie
 
Avatar Mileva_
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 679
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Kilka myśli podczas czytania posta.

- on ma cię W DUPIE, myśli wyłącznie o swojej wygodzie i całe swoje (nie wasze, tam nie ma żadnego "wasze", jest tylko jaśnie pan i robot kuchenno-naukowo-erotyczny, którego w razie W można wymienić na inny model, choć drugiego takiego jelenia pewnie mu cięzko będzie znaleźć i sobie z tego zdaje sprawę)
- od początku cię okłamywał i wykorzystywał
- zajścia w ciążę w tej sytuacji i z tym panem nie skomentuję, no ale stało się - teraz myśl tylko o sobie i o dziecku, bo na pana już wiesz że nie masz co liczyć, załatwi ci cokolwiek tak jak i pracę załatwił
- matce napisz w mailu to wszystko, co napisałaś tutaj i NIE DAJ sobie wmówić, że on się zmieni, że trudna sytuacja, trudne dzieciństwo, trzeba dać szansę bo dziecko etc. Z takim tatusiem zrobisz dziecku piekiełko zamiast dzieciństwa i nauczysz je, że olewanie potrzeb matki (czyli innego człowieka) jest normalne. Jesteś młoda, masz spore szanse poznać kiedyś kogoś wartościowego.

Z panem ucięłabym osobiste kontakty i zażądała alimentów. Z posta nie wynika, byś miała jakieś wsparcie tam w Niemczech, więc warto rozważyć powrót do Polski, przynajmniej na jakiś czas.

To co opisujesz to kompletna olewka i traktowanie kobiety jak kuli u nogi, a nie związek. Zauważ, że cały czas to ty się poświęcałaś i dostosowywałaś, on robiłby swoje niezależnie od twoich decyzji.
Mileva_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 11:52   #11
niebieskie_oczko
Zakorzenienie
 
Avatar niebieskie_oczko
 
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: całe życie na walizkach ;-)
Wiadomości: 6 298
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Zostaw tego dupka. Dasz sobie radę bez niego. I przede wszystkim będzie mniej nerwów i stresów.
__________________
Postanowienie: jeździć, latać, zwiedzać za grosze!
2016: Berlin, Monachium, Erfurt, Budapeszt, Chicago, Nowy Jork
Podróże 2015: Praga, Bolonia, Oslo, Rodos, Kijów, Kos
Podróże 2014: Wiedeń, Bratysława, Londyn, Lwów, Budapeszt, Ostrava, Berlin, Budva, Paryż
K&K
niebieskie_oczko jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-08-28, 11:57   #12
GangstaBaby
BLACK&WHITE
 
Avatar GangstaBaby
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: UE
Wiadomości: 633
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez kawa_o Pokaż wiadomość
Powinnas urodzic w Polsce bo ztamtąd tak szybko dziecka nie wywieziesz,na dodatek przy takim ojcu:/
Przestan bzdury pisac i siac zamet.
GangstaBaby jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 12:49   #13
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Wracaj do Polski. Sama.
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 12:55   #14
GangstaBaby
BLACK&WHITE
 
Avatar GangstaBaby
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: UE
Wiadomości: 633
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Ale po co autorka ma wracac do Polski? W Niemczech bedzie jej latwiej ulozyc sobie zycie z malutkim dzieckiem.
GangstaBaby jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 13:06   #15
v16
irrelevant
 
Avatar v16
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 18
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez GangstaBaby Pokaż wiadomość
Ale po co autorka ma wracac do Polski? W Niemczech bedzie jej latwiej ulozyc sobie zycie z malutkim dzieckiem.
W Polsce ma rodzinę, z którą jest w bliskiej relacji.
Jak urodzi dziecko za granicą, będzie jej trudno z nim wyjechać choćby żeby odwiedzić bliskich, bo jaśnie pan może nie wyrazić zgody. Ja widzę sens w urodzeniu w Polsce, mogąc skorzystać ze wsparcia mamy czy innych bliskich osób. Facetowi nie będzie łatwo zmusić Autorkę do powrotu do Niemiec z urodzonym w Polsce dzieckiem, o ile ona sama nie będzie miała takiej ochoty. Stres i nerwy w końcówce ciąży to żadna frajda dla matki ani dziecka. Przyjazd do Polski może pomógłby teraz się wyciszyć, odpocząć, uporządkować emocje.

Z malutkim dzieckiem trudniej sobie ułożyć życie, niż solo - a to w tej chwili Autorce też nie wychodzi, głównie przez barierę językową.

Edytowane przez v16
Czas edycji: 2016-08-28 o 13:07
v16 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 13:16   #16
MissChievousTess
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Najsensowniej byłoby urodzić w Polsce i podać, że ojciec nieznany.
Unikniesz problemów z niemieckim prawem z jego strony.
Z wykształceniem ścisłym i językami łatwo się w Polsce odnajdziesz. Np. w rejonie wybrzeża- Trójmiasto (dość dobre zarobki) czy w okolicach Wrocławia.
Mogłabyś zgłosić nękanie i szarpać się z nim prawnie, ale nie ma sensu.
Lepiej wrócić do Polski, tu urodzić, odciąć się od niego i zacząć od nowa.
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894
MissChievousTess jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 13:57   #17
GangstaBaby
BLACK&WHITE
 
Avatar GangstaBaby
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: UE
Wiadomości: 633
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez v16 Pokaż wiadomość
W Polsce ma rodzinę, z którą jest w bliskiej relacji.
Jak urodzi dziecko za granicą, będzie jej trudno z nim wyjechać choćby żeby odwiedzić bliskich, bo jaśnie pan może nie wyrazić zgody. Ja widzę sens w urodzeniu w Polsce, mogąc skorzystać ze wsparcia mamy czy innych bliskich osób. Facetowi nie będzie łatwo zmusić Autorkę do powrotu do Niemiec z urodzonym w Polsce dzieckiem, o ile ona sama nie będzie miała takiej ochoty. Stres i nerwy w końcówce ciąży to żadna frajda dla matki ani dziecka. Przyjazd do Polski może pomógłby teraz się wyciszyć, odpocząć, uporządkować emocje.

Z malutkim dzieckiem trudniej sobie ułożyć życie, niż solo - a to w tej chwili Autorce też nie wychodzi, głównie przez barierę językową.
Z tego co zrozumialam, to oni nie sa malzenstwem. Wiec zeby facet mial prawa do dziecka musieliby udac sie do stosownego urzedu, aby uznac jego ojcostwo. Jesli tego nie zrobia ona bedzie funkcjonowac w papierach jako samotna matka.

---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:28 ----------

Autorko, juz teraz sie udaj do Jobcenter, aby po urodzeniu dziecka dostac zasilek. Musisz na trzy miesiace przed zakonczeniem pracy sie tam zglosic. Popros lekarza o zwolnienie lekarskie z pracy. Za zaoszczedzone pieniadze na dojazd wynajmij kawalerke. Szukaj po spoldzielniach mieszkaniowych, sa tansze niz prywatny wynajem. Na ewentualna kaucje mozesz wziac maly kredyt w banku. Sa specjalne oferty wlasnie na takie cele. Dopytaj o to w swoim.
Sciagnij sobie z Polski swoj akt urodzenia, bedzie ci potrzebny do zameldowania dziecka. Inaczej nie uzyskasz jego aktu urodzenia, ktory bedzie ci potrzebny aby uzyskac Elterngeld i Kindergeld.
GangstaBaby jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 14:07   #18
cleopadra
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 095
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

ja bym wybrala powrot do kraju,niz zycie w obcym panstwie gdzie nie zadnej bratniej duszy
cleopadra jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 14:22   #19
meliandra
Zakorzenienie
 
Avatar meliandra
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 6 222
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez GangstaBaby Pokaż wiadomość
Z tego co zrozumialam, to oni nie sa malzenstwem. Wiec zeby facet mial prawa do dziecka musieliby udac sie do stosownego urzedu, aby uznac jego ojcostwo. Jesli tego nie zrobia ona bedzie funkcjonowac w papierach jako samotna matka.

---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:28 ----------

Autorko, juz teraz sie udaj do Jobcenter, aby po urodzeniu dziecka dostac zasilek. Musisz na trzy miesiace przed zakonczeniem pracy sie tam zglosic. Popros lekarza o zwolnienie lekarskie z pracy. Za zaoszczedzone pieniadze na dojazd wynajmij kawalerke. Szukaj po spoldzielniach mieszkaniowych, sa tansze niz prywatny wynajem. Na ewentualna kaucje mozesz wziac maly kredyt w banku. Sa specjalne oferty wlasnie na takie cele. Dopytaj o to w swoim.
Sciagnij sobie z Polski swoj akt urodzenia, bedzie ci potrzebny do zameldowania dziecka. Inaczej nie uzyskasz jego aktu urodzenia, ktory bedzie ci potrzebny aby uzyskac Elterngeld i Kindergeld.
Ale po co ona ma tam siedzieć jak jej nic tam nie trzyma? W Polsce ma rodzinę, pewnie jakiś znajomych, którzy w razie czego pomogą i jej i przy dziecku. Z resztą domyślam się, że tam facet będzie ją nękał, nachodził i nie da jej spokoju, którego ona teraz potrzebuje. Z tego co Autorka pisze to toksyczny człowiek i ja uważam, że trzeba się trzymać od niego z daleko. Dodatkowo jest bardzo zaradna, ma studia, zna 2 języki, więc i w Polsce znajdzie pracę. Z resztą chyba siedzenie na obczyźnie nigdy nie było jej spełnieniem marzeń. Zrobiła o jedynie dla chłopa, który absolutnie na nią nie zasługuje.
meliandra jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-08-28, 14:30   #20
dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 831
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Ja na miejscu autorki wróciłabym do Polski, poprosiła o pomoc rodzinę i starała się wrócić na porzucona ścieżkę kariery. Z jej determinacja to może się udać.
dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 14:34   #21
GangstaBaby
BLACK&WHITE
 
Avatar GangstaBaby
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: UE
Wiadomości: 633
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez meliandra Pokaż wiadomość
Ale po co ona ma tam siedzieć jak jej nic tam nie trzyma? W Polsce ma rodzinę, pewnie jakiś znajomych, którzy w razie czego pomogą i jej i przy dziecku. Z resztą domyślam się, że tam facet będzie ją nękał, nachodził i nie da jej spokoju, którego ona teraz potrzebuje. Z tego co Autorka pisze to toksyczny człowiek i ja uważam, że trzeba się trzymać od niego z daleko. Dodatkowo jest bardzo zaradna, ma studia, zna 2 języki, więc i w Polsce znajdzie pracę. Z resztą chyba siedzenie na obczyźnie nigdy nie było jej spełnieniem marzeń. Zrobiła o jedynie dla chłopa, który absolutnie na nią nie zasługuje.
Np.z powodow finansowych. Jobcenter oplaci jej mieszkanie, dostanie pieniadze na siebie i na dziecko. I latwiej jej bedzie wrocic do pracy.
Jak zmieni miejsce zamieszkania to facet nie musi wiedziec, gdzie.
I jak by byla zaradna, zarabialaby wiecej i nie dala sie doic matolowi.
GangstaBaby jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 14:54   #22
Pantegram
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 019
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Moim zdaniem koniecznie wrócić do Polski... Autorko, nie bój się zmian, na pewno dasz sobie radę! Nawet gdybyś była starsza, z Twoją pracowitością ułożysz sobie jeszcze życie, a w tym momencie najbardziej potrzebujesz wsparcia ze strony bliskich, którego w Niemczech nie dostaniesz.

Facet jest moim zdaniem manipulantem, kłamcą. Nie wiadomo, jak się zachowa na wiadomość o Twoim wyjeździe... licz się z tym, że może być nieobliczalny, bo z Twojego opisu jasno wynikają zaburzenia osobowości, jakie ma (nie będę mówić jakie, bo nie jestem psychologiem, ale to na 100% toksyczna osobowość).
Zawiń manatki i odetnij się od niego jak najszybciej. Skutecznie odciął Cię od rodziny i uzależnił od siebie, więc jesteś teraz bezbronna, ale spokojnie dasz radę stanąć ponownie na nogi - tylko musisz odciąć się od niego jak najszybciej.

Szczerze, to chyba wyjechałabym nawet bez pożegnania lub zadzwoniła dopiero z pociągu, że wracam. Gość nie zasługuje na nic innego, a mam złe przeczucie, że może próbować za wszelką cenę zatrzymać Cię na miejscu, przy sobie, a to jedyna rzecz, której nie powinnaś teraz fundować ani sobie, ani dziecku.

Mail do mamy to dobry pomysł. Z tego co czytałam o toksycznych osobowościach, to Twój facet może próbować oczernić Cię w oczach rodziny. Brzmi strasznie, ale wydaje mi się, że gość nie ma zdrowej osobowości i można spodziewać się po nim najgorszego.

Życzę szczęścia Na pewno dasz sobie radę i na pewno zasługujesz na szczęście!

---------- Dopisano o 15:54 ---------- Poprzedni post napisano o 15:53 ----------

Cytat:
Napisane przez GangstaBaby Pokaż wiadomość
Np.z powodow finansowych. Jobcenter oplaci jej mieszkanie, dostanie pieniadze na siebie i na dziecko. I latwiej jej bedzie wrocic do pracy.
Jak zmieni miejsce zamieszkania to facet nie musi wiedziec, gdzie.
I jak by byla zaradna, zarabialaby wiecej i nie dala sie doic matolowi.
Czytałam trochę o psychopatach, i potrafią oni najsilniejsze i najmądrzejsze kobiety sprowadzić do parteru. Taki charakter.
Pantegram jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 15:02   #23
meliandra
Zakorzenienie
 
Avatar meliandra
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 6 222
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez GangstaBaby Pokaż wiadomość
Np.z powodow finansowych. Jobcenter oplaci jej mieszkanie, dostanie pieniadze na siebie i na dziecko. I latwiej jej bedzie wrocic do pracy.
Jak zmieni miejsce zamieszkania to facet nie musi wiedziec, gdzie.
I jak by byla zaradna, zarabialaby wiecej i nie dala sie doic matolowi.
No ale w Niemczech praca chyba nie czeka na nią na każdym rogu skoro dojeżdżała 150 km tyle czasu. Ok, może się przeprowadzić, ale dla mnie to i tak dalej bezsensu. Pieniądze to nie wszystko. Ona teraz będzie potrzebowała dużo wsparcia od bliskich. Naprawdę wolałabym zarabiać trochę mniej i być z rodziną, znajomymi, u siebie niż siedzieć w sama w obcym państwie.

I również jestem zdania, że wyprowadzka powinna nastąpić podczas nieobecności partnera i bez informowania go o swoich zamiarach, bo to może się źle skończyć.

Edytowane przez meliandra
Czas edycji: 2016-08-28 o 15:03
meliandra jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2016-08-28, 15:24   #24
Lili2016
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 7
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Bardzo, bardzo dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi, jestem niezmiernie wdzięczna!! Jesteście przecudownymi ludźmi i daliście mi dużo wiary i siły, której teraz tak bardzo mi brakuje.
Dzisiaj była kolejna awantura, po której az zanosiłam sie płaczem. Im bardziej ja płakałam tym bardziej on nabierał impetu w doprawadzaniu mnie do skrajnej rozpaczy. Jego słowa, wyzwiska doprowadziły mnie do tego stanu. W dalszej częsci dzisiejszego epizodu chciał zrobić ze mnie wariatkę i groził, ze zadzwoni do kliniki, zeby mnie zabrali. Zaczął mnie nagrywać jak płaczę (chyba żeby ieć dowód, tylko na co??). Skończyło się na tym, ze zadzwonił do mojego domu, że "juz nie może ze mną wytrzymać", po czym moja siostra oznajmiła mu, ze "z chęcią mnie zabierze pod warunkiem, ze nie będzie się zbliżał ani do mnie, ani do meliny- jaką to określił nasz rodzinny dom".
Mam dokładnie to co napisała V16- czasami mam wrażenie, że znajduje się już na skraju obłędu (tylko płacze, jestem ciągle roztrzęsiona, jakby zawieszona w próżni, ciągle nieobecna...). Zastanawiam się jak to będzie samej, jednocześnie myśląc, że dalej nie mogę i nie chcę tak funkcjonować.
Podjęłam decyzje, ze będę rodziła w Polsce (bo tak jak ktoś tutaj słusznie zauważył- nie ma co ryzykować z tutejszymi urzędami, a mój partner ma podwójne obywatelstwo- polskie i niemieckie). Przezorny zawsze ubezpieczony. Definitywnie nie zostanę tutaj w Niemczech, nie mam tutaj nic ani nikogo. Na szukanie nowej pracy do momentu zajścia w ciążę- zwyczajnie nie miałam czasu (bo kiedy mając dwie prace, w tym jedną oddaloną o 150 km?)
Niestety ale mam negatywne skojarzenia co do tego kraju i pewnie w 90% zawdzieczam to swojemu T.
Macie racje, to nie dzieje się od wczoraj i wiem, ze byłam głupia łudząc się, ze się zmieni, wiem...
Kurcze, nie myślałam, że tyle osób do mnie napisze. Podzieliłam się tym z moją siostrą (tym co do mnie pisaliście, czytałam jej przez Skype) i płakałam, tak naprawdę ze wzruszenia- że obcy mi ludzie okazali mi tyle życzliwości, choćby dobrym słowem. Tak wiele to teraz dla mnie znaczy, zwłaszcza, że nie mam tutaj nikogo. Strasznie się boję o moją Lili, tak często się denerwuje, dodatkowo mój tryb życia, dojazdy, praca i ciągłe zmęczenie. Ostatni tydzień byłam na zwolnieniu lekarskim bo zasłabłam w pociągu do pracy, do tego miałam nadciśnienie w tym dniu i dostałam 7 dni na odpoczynek. Tutaj bardzo ciężko jest o zwolnienie- dziecko się rozwija dobrze, wiec dla lekarza nie ma powodu, żeby dawać zwolnienie do końca ciąży (chociaż mój jak ostatnio zobaczył w jakim jestem stanie fizycznym i psychicznym, to powiedział, ze do końca nie będę tak pracowała- zwłaszcza ze względu na te dojazdy). Nie wytrzymuje już tego po prostu. Ciągle muszę być silna i myśleć co to będzie, za nas dwoje. Dla mnie niewyobrażalne jest jak najbliższa osoba może robić takie rzeczy...? Cóż przyjdzie mi rodzić w Polsce, a będzie to okres tuż przed świętami, ale będzie ze mną cała moja rodzina, którą kocham i za którą niewyobrażalnie tęsknię. A on będzie tutaj sam konwersował ze swoim ojcem na Skype. I każdy w konsekwencji będzie miał na to, na co zasłużył...
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuje. Postaram się na bieżąco dzielić z Wami moim aktualnym "statusem" Życzę Wam wszystkiego co najlepsze!!!Buziaki!
Lili2016 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 15:41   #25
GangstaBaby
BLACK&WHITE
 
Avatar GangstaBaby
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: UE
Wiadomości: 633
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez Lili2016 Pokaż wiadomość
Bardzo, bardzo dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi, jestem niezmiernie wdzięczna!! Jesteście przecudownymi ludźmi i daliście mi dużo wiary i siły, której teraz tak bardzo mi brakuje.
Dzisiaj była kolejna awantura, po której az zanosiłam sie płaczem. Im bardziej ja płakałam tym bardziej on nabierał impetu w doprawadzaniu mnie do skrajnej rozpaczy. Jego słowa, wyzwiska doprowadziły mnie do tego stanu. W dalszej częsci dzisiejszego epizodu chciał zrobić ze mnie wariatkę i groził, ze zadzwoni do kliniki, zeby mnie zabrali. Zaczął mnie nagrywać jak płaczę (chyba żeby ieć dowód, tylko na co??). Skończyło się na tym, ze zadzwonił do mojego domu, że "juz nie może ze mną wytrzymać", po czym moja siostra oznajmiła mu, ze "z chęcią mnie zabierze pod warunkiem, ze nie będzie się zbliżał ani do mnie, ani do meliny- jaką to określił nasz rodzinny dom".
Mam dokładnie to co napisała V16- czasami mam wrażenie, że znajduje się już na skraju obłędu (tylko płacze, jestem ciągle roztrzęsiona, jakby zawieszona w próżni, ciągle nieobecna...). Zastanawiam się jak to będzie samej, jednocześnie myśląc, że dalej nie mogę i nie chcę tak funkcjonować.
Podjęłam decyzje, ze będę rodziła w Polsce (bo tak jak ktoś tutaj słusznie zauważył- nie ma co ryzykować z tutejszymi urzędami, a mój partner ma podwójne obywatelstwo- polskie i niemieckie). Przezorny zawsze ubezpieczony. Definitywnie nie zostanę tutaj w Niemczech, nie mam tutaj nic ani nikogo. Na szukanie nowej pracy do momentu zajścia w ciążę- zwyczajnie nie miałam czasu (bo kiedy mając dwie prace, w tym jedną oddaloną o 150 km?)
Niestety ale mam negatywne skojarzenia co do tego kraju i pewnie w 90% zawdzieczam to swojemu T.
Macie racje, to nie dzieje się od wczoraj i wiem, ze byłam głupia łudząc się, ze się zmieni, wiem...
Kurcze, nie myślałam, że tyle osób do mnie napisze. Podzieliłam się tym z moją siostrą (tym co do mnie pisaliście, czytałam jej przez Skype) i płakałam, tak naprawdę ze wzruszenia- że obcy mi ludzie okazali mi tyle życzliwości, choćby dobrym słowem. Tak wiele to teraz dla mnie znaczy, zwłaszcza, że nie mam tutaj nikogo. Strasznie się boję o moją Lili, tak często się denerwuje, dodatkowo mój tryb życia, dojazdy, praca i ciągłe zmęczenie. Ostatni tydzień byłam na zwolnieniu lekarskim bo zasłabłam w pociągu do pracy, do tego miałam nadciśnienie w tym dniu i dostałam 7 dni na odpoczynek. Tutaj bardzo ciężko jest o zwolnienie- dziecko się rozwija dobrze, wiec dla lekarza nie ma powodu, żeby dawać zwolnienie do końca ciąży (chociaż mój jak ostatnio zobaczył w jakim jestem stanie fizycznym i psychicznym, to powiedział, ze do końca nie będę tak pracowała- zwłaszcza ze względu na te dojazdy). Nie wytrzymuje już tego po prostu. Ciągle muszę być silna i myśleć co to będzie, za nas dwoje. Dla mnie niewyobrażalne jest jak najbliższa osoba może robić takie rzeczy...? Cóż przyjdzie mi rodzić w Polsce, a będzie to okres tuż przed świętami, ale będzie ze mną cała moja rodzina, którą kocham i za którą niewyobrażalnie tęsknię. A on będzie tutaj sam konwersował ze swoim ojcem na Skype. I każdy w konsekwencji będzie miał na to, na co zasłużył...
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuje. Postaram się na bieżąco dzielić z Wami moim aktualnym "statusem" Życzę Wam wszystkiego co najlepsze!!!Buziaki!
Juz skladaj wypowiedzenie z pracy. Z ostatniej wyplaty nie dokladaj mu do niczego tylko jedz z tymi pieniedzmi do Polski. Nie czekaj, az on cie doprowadzi do przedwczesnych skurczy z powodu nerwow.
GangstaBaby jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 16:01   #26
Lili2016
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 7
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Hej, jeszcze raz dziękuję za zainteresowanie moim problemem.
Problem w tym, ze nie moge złożyc wypowiedzenia bo przepadną mi wszystkie swiadczenia (w tym macierzynski), z czego bede życ...? W końcu pracowałam tutaj ciężko 2, 5 roku, dlaczego miałabym z tego wszystkiego teraz rezygnować? Zastanawiam się jak przenieść choć niektóre swiadczenia do Polski. Ja juz wcześniej myślałam, ze zrobię tak, ze do roku będę siedziała z małą w domu i w tym czasie będę już w Pl szukała pracy i jak tylko mała skończy rok to oddam ją do żłobka i wrócę do pracy. Chyba będę musiała to przyspieszyć, ale nie do tego stopnia, ze wypowiem pracę i zrezygnuję ze wszystkiego, i ot tak po prostu wrócę i będę żyła z emerytury mamy (1800 zł). Pewnie by się na to zgodziła bez problemu, tylko, ze ja sama nie chcę tak...Niestety ale cała ta sytuacja jest konsekwencją moich wyborów, muszę ponieść teraz tego konsekwencje.. Wierzę jednak, że każde takie złe wydarzenie- jeśli tylko zostanie umiejętnie wykorzystane, zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski- kończy się czymś dobrym. Przykro mi, ze moje dziecko będzie wychowywał się w niepełnej rodzinie. Z drugiej strony ja robiłam wszystko, żeby tak nie było, zabrakło tylko chęci tej "drugiej strony". No cóż: nie ja pierwsza i nie ostatnia...
Lili2016 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 16:08   #27
201703060948
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 1 422
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Wyprowadź się już teraz a pracy nie wypowiadaj, bo faktycznie po wypowiedzeniu przez ciebie nie masz potem przez kilka miesięcy prawa do świadczeń.

Albo popracuj te 3 miesiące albo lekarz wystawi ci zwolnienie.

Ale przede wszystkim wyprowadź się natychmiast i nie mów mu gdzie jesteś.
201703060948 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 16:20   #28
GangstaBaby
BLACK&WHITE
 
Avatar GangstaBaby
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: UE
Wiadomości: 633
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez Lili2016 Pokaż wiadomość
Hej, jeszcze raz dziękuję za zainteresowanie moim problemem.
Problem w tym, ze nie moge złożyc wypowiedzenia bo przepadną mi wszystkie swiadczenia (w tym macierzynski), z czego bede życ...? W końcu pracowałam tutaj ciężko 2, 5 roku, dlaczego miałabym z tego wszystkiego teraz rezygnować? Zastanawiam się jak przenieść choć niektóre swiadczenia do Polski. Ja juz wcześniej myślałam, ze zrobię tak, ze do roku będę siedziała z małą w domu i w tym czasie będę już w Pl szukała pracy i jak tylko mała skończy rok to oddam ją do żłobka i wrócę do pracy. Chyba będę musiała to przyspieszyć, ale nie do tego stopnia, ze wypowiem pracę i zrezygnuję ze wszystkiego, i ot tak po prostu wrócę i będę żyła z emerytury mamy (1800 zł). Pewnie by się na to zgodziła bez problemu, tylko, ze ja sama nie chcę tak...Niestety ale cała ta sytuacja jest konsekwencją moich wyborów, muszę ponieść teraz tego konsekwencje.. Wierzę jednak, że każde takie złe wydarzenie- jeśli tylko zostanie umiejętnie wykorzystane, zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski- kończy się czymś dobrym. Przykro mi, ze moje dziecko będzie wychowywał się w niepełnej rodzinie. Z drugiej strony ja robiłam wszystko, żeby tak nie było, zabrakło tylko chęci tej "drugiej strony". No cóż: nie ja pierwsza i nie ostatnia...
Nie chce cie straszyc, ale wydaje mi sie, ze nie uzyskasz swiadczen z De jak urodzisz i zamieszkasz w Pl.
GangstaBaby jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 16:22   #29
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Załatw formalności i wróć do Polski, do rodziny. Pomogą Ci z dzieckiem.
To podstawa.



Tego jak ten śmieć się do Ciebie odzywa, nawet nie skomentuję...
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2016-08-28, 21:16   #30
Pantegram
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 019
Dot.: Mam już tego dość, proszę pomóżcie...

Cytat:
Napisane przez GangstaBaby Pokaż wiadomość
Nie chce cie straszyc, ale wydaje mi sie, ze nie uzyskasz swiadczen z De jak urodzisz i zamieszkasz w Pl.
Nie jestem specem, ale nie wydaje mi się. Gdyby w Polsce miała pracę i na okres urlopu macierzyńskiego wyjechała za granicę, to przecież świadczenie by jej się należało, prawda?

Pracowała legalnie, odprowadzała składki w danym kraju, to z danego kraju należy jej się świadczenie. Miejsce pobytu nie ma IMO nic do rzeczy, bo gdyby miało, to byłoby trochę jak areszt domowy - nie wyjeżdżaj nigdzie, nawet na wakacje, bo zabierzemy świadczenie - trochę bez sensu.

---------- Dopisano o 22:16 ---------- Poprzedni post napisano o 22:02 ----------

Cytat:
Napisane przez meliandra Pokaż wiadomość
No ale w Niemczech praca chyba nie czeka na nią na każdym rogu skoro dojeżdżała 150 km tyle czasu. Ok, może się przeprowadzić, ale dla mnie to i tak dalej bezsensu. Pieniądze to nie wszystko. Ona teraz będzie potrzebowała dużo wsparcia od bliskich. Naprawdę wolałabym zarabiać trochę mniej i być z rodziną, znajomymi, u siebie niż siedzieć w sama w obcym państwie.
Dokładnie... Internety to internety, ale urodzenie dziecka tuż po rozstaniu z partnerem i jeszcze po traumie po tych wszystkich kłótniach... walić kasę, zdrowie psychiczne jest ważniejsze.

Jak dla mnie, autorko, to Twój partner totalnie Cię wykończył psychicznie. Nic dziwnego, że masz ochotę płakać cały czas, chwała Ci, że w tym wszystkim masz jeszcze siłę działać dla siebie i dla dziecka. Moim zdaniem, jak tylko się od niego odetniesz, odżyjesz, a Twoje samopoczucie i samoocena poszybują w górę.
Nawet najsilniejszy psychicznie człowiek czułby się fatalnie, gdyby regularnie słyszał wyzwiska i miał urządzane awantury, to normalna reakcja. Musisz się odciąć, by naładować akumulatory. Dobrze, że masz wsparcie w rodzinie - korzystaj z tego, a na chłopaka uważaj i spodziewaj się po nim najgorszego, bo tak jak napisałam, próbował Cię już oczernić przed rodziną...

Linkuję blog, który ktoś tu kiedyś polecił. Adresowany akurat do facetów, ale wystarczy odwrócić płeć i zaskakująco dużo opisów się zgodzi:
http://koniectoksycznych.blogspot.co...ci-pranie.html

Mam nadzieję, że to Ci jakoś pomoże, autorko, np. zrozumieć, że to może nie jest tak do końca Twoja wina, wybór złego partnera. Z tego co wiem, psychopaci i inni ludzie z zaburzeniami osobowości są świetni w maskowaniu swojego prawdziwego ja, dopóki nie uwikłają swojej ofiary emocjonalnie, nie odetną jej od bliskich, a wtedy trudno się już wyrwać. Wydaje mi się, że padłaś ofiarą tego typu manipulacji... może można było tego uniknąć, ale może nie. Z tego co czytałam, nawet bardzo mądre i silne osoby padają ofiarą zaburzonych osobowościowo manipulantów, a nawet do silnych jednostek bardziej takie wampiry energetyczne ciągnie, bo wtedy mają z czego czerpać i mają większą satysfakcję, jak kogoś takiego niszczą... Myślę, że miałaś po prostu pecha trafić na człowieka o niebywale zgniłym i podłym wnętrzu, któremu unieszczęśliwianie innych sprawia radość... aż strach myśleć, że takie indywidua chodzą po świecie, ale jednak. W każdym bądź razie, nie obwiniaj siebie o zły wybór, a skup się z całych sił na obronie siebie i dziecka, bo niestety możliwe, że związałaś się z bardzo niebezpiecznym człowiekiem, nie posiadającym żadnych skrupułów. Nie wahaj się prosić o pomoc w każdym źródle, w którym możesz ją uzyskać.
Pantegram jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-09-01 11:08:34


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:23.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.