|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 4
|
Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Opowiedzcie o niej. Jak się poznaliście, co przeżyliście żeby być razem, jak jest teraz, ewentualnie z jakich powodów nie jesteście razem, jeśli zerwaliście. Mile widziane długie wypowiedzi. Lubię sobie poczytać.
![]() Jeśli będziecie chciały, to napiszę też swoją, ale ostrzegam. Moja historia to gotowy scenariusz do filmu. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 142
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Ja nie mogę o sobie opowiedzieć, bo jeszcze nie byłem w żadnym poważnym związku, ale mogę przytoczyć historię moich dziadków
![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Jak jechałam na koniu to założył mi worek na głowę i porwał. Taka dagestańska tradycja. Potem moja rodzina chciała mnie odbić za bochenek chleba ale uparł się i ślub wzięliśmy
A tak serio ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 4
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
z
Edytowane przez quate Czas edycji: 2012-12-26 o 15:27 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Żeby dotrzeć tu gdzie jesteśmy teraz - musieliśmy przeżyć dużo dziwnych rzeczy. To był straszny okres
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: Racibórz
Wiadomości: 479
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Zostałam umówiona na randkę w ciemno (lecz wtedy było to urodziny kumpla, więc nazbierało się więcej osób). Facet z którym miałam się tam spotkać okazał się kompletnie nie dla mnie, więc ja żeby się jakoś z tego wykręcić pomyślałam że pomogę jednemu z facetów który był dość w mocnym upojeniu alkoholem. Pomogłam, odprowadziłam do domu itp, za kilka dni napisał do mnie z przeprosinami itp, spotykaliśmy się, aż w końcu postanowiliśmy być razem. Po dwóch miesiącach zwiazek się skończył z mojej inicjatywy, teraz widzę, że miałam po prostu dziecinne podejście. Po dwóch latach bez żadnego kontaktu jakoś zaczeliśmy pisać na gg, on miał dziewczyne, ja miałam chłopaka, więc nawet nie myślałam o nim jako o kimś wyjątkowym. Zaczeliśmy się spotykać, i został moim najszczerszym przyjacielem, nie myślałam o nim w żadnych innych kategoriach, ja rozeszłam się z chłopakiem on po krótkim czasie ze swoją dziewczyną, lecz nadal nic do siebie nie czuliśmy. I pewnego dnia poszliśmy razem na urodziny, siedzieliśmy przytuleni i wszyscy nam wkręcali że jesteśmy parą (a ja nawet tak nie myślałam!), gdy wracaliśmy do domu powiedział, że chce czegoś więcej niż przyjaźni, i od tamtego momentu zaczęłam patrzeć na niego inaczej. Po 3 miesiącach od tego wydarzenia postanowiliśmy spróbować, i udało się! Mogę śmiało powiedzieć, że mam przy sobie moją miłość życia
![]()
__________________
matka chemia kocha swoje dzieci i nie pozwoli im umrzeć w samotności |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 866
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Ja, jako że jestem jeszcze młodziutka i dopiero w moim pierwszym, choć bardzo udanym, poważniejszym związku, historii swojej wielkiej miłości opowiedzieć nie mogę. Za to mam ciekawy przypadek takowej w swojej własnej rodzinie.
Kiedy zaczęła się wojna moja ciotka (a właściwie to nie wiem jak dokładnie to nazwać, siostra mojego pradziadka w każdym razie) miała tylko piętnaście lat. Jako że mieszkała w bardzo bliskiej okolicy Oświęcimia, miała częstą styczność z więźniami obozu, jak wiele kobiet i dziewcząt z okolicy szybko zaangażowała się w akcje pomocy im, donosiła jedzenie, lekarstwa, przenosiła listy do rodzin i zdjęcia dokumentujące obozowy terror, co już samo w sobie było bardzo niebezpieczne. Wtedy właśnie poznała ówczesnego więźnia obozu, a swojego przyszłego męża. Z oczywistych względów sympatyczna znajomość młodych ludzi nie rozwijała się wtedy tak jak powinna. W 1943 roku ciocia została aresztowana za niesienie pomocy więźniom i trafiła do obozu, cudem uniknęła egzekucji, przeszła przez poważne choroby i dwa kolejne obozy, w ostatnim na szczęście doczekała wyzwolenia. Po wojnie odnalazł ją (jak się okazało, po bardzo długim poszukiwaniu) właśnie wcześniej wspomniany były więzień, któremu, jak się okazało, udało się uciec z Auschwitz. Bardzo szybko się pobrali, pokończyli studia, mieli dwójkę dzieci, obydwoje żyją do dziś i pomimo tego, co przeżyli, mają się dobrze nawet pod względem zdrowotnym ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-08
Lokalizacja: Z Polski
Wiadomości: 733
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Cytat:
![]() ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 | |
ReklaMO(D)żerca.
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 9 889
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Cytat:
serio ? ![]() + proszę o dokładne wytłumaczenie zdania "sama zaszłam w ciążę" . Cud natury, techniki, inżynierii genetycznej, czy czego ? |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 5 329
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
dziwna historia miłości autorki...ale cóż....
ja swojego poznałam po tygodniu w nowej pracy - byłam rezydentką, on pracował w jednej z recepcji hotelowych, rzucił jakimś tekstem na temat mojego uniformu, ja się odgryzłam, potem zostawiłam w recepcji swój służbowy nr gdyby coś się działo, on poprosił o prywatny to powiedziałam że nie dam, niech dzwoni na ten, zadzwonił po kilku dniach ![]()
__________________
'zapytaj się siebie, czy chcesz mieć "poważaną" pracę, czy być szczęśliwa' http://www.youtube.com/watch?v=h7NEQT3tQu8 soy orgullosa de vivir en ese lugar unico, en CANARIAS <3 mi vida en cholas czyli moje życie na Wyspach Kanaryjskich - 12 dni w Kostaryce |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 128
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
U nas to bylo tak...
Kiedys w nietrzezwym stanie po tym jak taki kolo mnie wystawil powiedzialam dobremu koledze zeby mi chlopaka znalazl, jakiegos fajnego ![]() ![]() Po paru dniach dostalam emaila od mojego TZ´ta, potem sms, zaczelam z nim smsy wymieniac, co sie okazalo mieszkal w bloku na przeciwko ![]() ![]()
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 8 499
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Dawno dawno temu przyjaciółka przedstawiła mi swojego nowego znajomego, w którym sie zakochała i zaczela spotykać był koniec roku szkolenego upalny dzień 23.06.2006 czekaliśmy niego na miescie a mi towarzyszyła moja kuzynka a że kumpeli zabrakło fajek to poszła z moja na stacje a ja zostałam z nim i siedzieliśmy na parapecie jednej z najbardziej obskurnych kamienic w naszym miescie gadaliśmy cały czas, laski wróciły i zebraliśmy sie do domu po 2 godzinach odczytuje smsa "fajnie mi się z tobą rozmawiało" ja zdziwona skąd ma mój nr a przecież kumpela dzwoniła ode mnie do niego bo karty nie miała
![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 4
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Sorki za tą historię, ale tak to jest jak się młodsza siostra do kompa zakradnie. A ma bardzo wybujałą wyobraźnię.
![]() ![]() Moja historia w rzeczywistości wyglądała tak, że poznaliśmy się na obozie sportowym w czasie zawodów (biegi), kiedy na trasie skręciłam kostkę i mój tż akurat mi pomógł, zaniósł mnie do jednego z obsługujących zawody i tego dnia nie odstępował mnie na krok, pomagał. Poprosił o nr. Okazało się że też jest przyjechał na obóz i jest z sąsiedniego miasta. No i tak się jakoś potoczyło, że już rok razem jesteśmy i w przeciwieństwie do mojego byłego mamy taką samą pasje, czyli sport. A to dużo ułatwia, wierzcie mi. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 15
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
A ja w sumie niedawno odkryłam że moją wielką miłością jest pewien chłopak z którym nie jestem bo go olałam, myśląc wtedy (kiedy on chciał być ze mną) że to jednak nie TEN. Teraz sobie pluję w brodę bo mogłabym być w szczęśliwym związku, a tak to teraz on jest szczęśliwy z inną...
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 6 573
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Bylam mloda i slepo zakochana, mimo ze mial dziewczyne bylam przy nim na kazde jego zawolanie, widywalismy sie co wakacje, trwalo to 3 lata, byl moja pierwsza i najwieksza miloscia. Teraz jestem juz 5 lat w zwiazku z obecnym TZ, a ON zeni sie w 2013 z dziewczyna w moim wieku (dzieli nas 7 lat roznicy). Zycie
__________________
![]() ![]() 9.09.2013 ![]() ![]() 30.07.2015 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 366
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
wódka,seks,papierosy
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: całe życie na walizkach ;-)
Wiadomości: 6 298
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;38290927]Ja, jako że jestem jeszcze młodziutka i dopiero w moim pierwszym, choć bardzo udanym, poważniejszym związku, historii swojej wielkiej miłości opowiedzieć nie mogę. Za to mam ciekawy przypadek takowej w swojej własnej rodzinie.
Kiedy zaczęła się wojna moja ciotka (a właściwie to nie wiem jak dokładnie to nazwać, siostra mojego pradziadka w każdym razie) miała tylko piętnaście lat. Jako że mieszkała w bardzo bliskiej okolicy Oświęcimia, miała częstą styczność z więźniami obozu, jak wiele kobiet i dziewcząt z okolicy szybko zaangażowała się w akcje pomocy im, donosiła jedzenie, lekarstwa, przenosiła listy do rodzin i zdjęcia dokumentujące obozowy terror, co już samo w sobie było bardzo niebezpieczne. Wtedy właśnie poznała ówczesnego więźnia obozu, a swojego przyszłego męża. Z oczywistych względów sympatyczna znajomość młodych ludzi nie rozwijała się wtedy tak jak powinna. W 1943 roku ciocia została aresztowana za niesienie pomocy więźniom i trafiła do obozu, cudem uniknęła egzekucji, przeszła przez poważne choroby i dwa kolejne obozy, w ostatnim na szczęście doczekała wyzwolenia. Po wojnie odnalazł ją (jak się okazało, po bardzo długim poszukiwaniu) właśnie wcześniej wspomniany były więzień, któremu, jak się okazało, udało się uciec z Auschwitz. Bardzo szybko się pobrali, pokończyli studia, mieli dwójkę dzieci, obydwoje żyją do dziś i pomimo tego, co przeżyli, mają się dobrze nawet pod względem zdrowotnym ![]() Uwielbiam takie historie z prawdziwym happy endem. Mieli ogromne szczęście, niech im sie dalej wiedzie dobrze i dużo zdrowia! ![]()
__________________
Postanowienie: jeździć, latać, zwiedzać za grosze! ![]() 2016: Berlin, Monachium, Erfurt, Budapeszt, Chicago, Nowy Jork Podróże 2015: Praga, Bolonia, Oslo, Rodos, Kijów, Kos Podróże 2014: Wiedeń, Bratysława, Londyn, Lwów, Budapeszt, Ostrava, Berlin, Budva, Paryż K&K
![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Umówiłam się na imprezę z kumpelą, ona zaprosiła koleżankę z facetem, a ten facet zabrał ze sobą kumpla.
Pamiętam, że totalnie mi się nie chciało iśc, ale głupio było mi wystawic kumpele. Zamyśliłam się w autobusie i pomyliłam przystanki. Zapomniałam komórki i autentycznie z moją kiepską orientacją myślałam, że już tam nie dotrę. Doleciałam zziajana i wyglądająca jak jakaś postrzelona wariatka:P I nie wiem co mój Tż we mnie zobaczył, ale mówi, że jak przyszłam to go coś trafiło, że nie mógł ode mnie wzroku oderwac (co zauwazyli wszyscy:P). No i tego wieczoru mój nieśmiały z natury mężczyzna przełamywał swoje bariery nieśmiałości. Nad ranem odprowadzał mnie i poprosił o numer, pożegnał się całusem w policzek ![]() ![]() Byliśmy razem praktycznie od zaraz. Miłośc wyznaliśmy sobie po 3 miesiącach. Zaręczyliśmy się po prawie 3 latach. Jesteśmy razem 4,5 roku a 27 kwietnia bierzemy ślub ![]()
__________________
83 kg ![]() ![]() ![]() Edytowane przez ILTheCure Czas edycji: 2012-12-26 o 22:31 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 116
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
a ja mysle ze jeszcze nie przezylam swojej wielkiej milosci
wszystko przede mna ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
Okazje i pomysĹy na prezent
![]() |
#20 |
Raczkowanie
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Z moim TŻ poznaliśmy się na juwenaliach. Zaprosiła go jedna z naszych wspólnych koleżanek. Od początku coś między nami zaiskrzyło. Okazało się, że pochodzimy z tego samego miasta więc po udanej imprezie wspólnie wracaliśmy pociągiem do domu. Usnęliśmy. Ocknęliśmy się tuż przed naszą stacją więc powiedziałam, że czas szykować się do wysiadki a On odpowiedział: "z Tobą mogę jechać nawet na sam koniec świata"... i tak nasza podróż trwała dalej. Dotarliśmy do Warszawy Wschodniej, 3 godziny drogi od naszego miejsca zamieszkania. Jesteśmy razem już 4 lata. Jest miłością mojego życia
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 51
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
No i trafił się wątek, w którym mogę się pochwalić
![]() Ja swojego poznałam w podstawówce, w 6 klasie. Chodził do innej klasy z chłopakiem X, którego poznałam na stołówce i się we mnie zakochał, a ja mu 3 razy dałam kosza. (dzisiaj to brzmi tak głupio...) W końcu zauważyłam jego przyjaciela, uroczy, cichy, piękne zielone, smutne oczy. Z miejsca się zakochałam. Jako że dalej przyjaźniłam się z panem X poprosiłam go o numer do przyjaciela. X ostrzegł mnie, że obiekt mojej fascynacji jest bardzo zamknięty i raczej mi się nie uda nic z niego wyciągnąć. Ale napisałam, spróbowałam, faktycznie było ciężko, ale ciekawie. Po 2 miesiącach wakacji dostałam od X wiadomość, że chłopaka zmieniłam nie do poznania, że tylko czeka na wiadomość ode mnie i się cieszy jak głupi do telefonu. Powiedział też, że nadal wszystko należy do mnie, bo mój kochany chce, ale nic nie zrobi. I tak walczyłam dalej. Rozmawialiśmy bardzo często, zawsze się do niego zwracałam ze wszystkim, jak nie chciałam się do nikogo odzywać to rozmawiałam właśnie z nim. Później coś się zepsuło, na pół roku. Cały czas o nim myślałam, tęskniłam za naszymi wielogodzinnymi rozmowami, ale nic nie zrobiłam. Dopóki on sam do mnie nie napisał, w lutym 2010. Od tego czasu rozmawialiśmy w zasadzie codziennie, wtedy to on zaczął wychodzić z inicjatywą, w końcu się naprawdę otworzył i dał poznać. Zawsze mogliśmy na siebie liczyć i ze sobą pogadać o wszystkim, mimo że się w ogóle nie widywaliśmy. Później ja kogoś miałam, on kogoś miał, ale nic nam nie wypaliło. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać na miesiąc, w którym ja miałam chłopaka, dłużej nie wytrzymałam, zerwałam z nim i czekałam. I w końcu zaproponowałam spotkanie, chociaż byłam pewna że on nic do mnie nie czuje. Od początku maja tego roku spotykaliśmy się raz w tygodniu, za każdym razem rozpaczliwie chciałam coś zrobić, zbliżyć się. Ale wiecie jak to jest - zrobisz ruch, okaże się że bez wzajemności i stracisz najlepszą relację jaką masz. Pod koniec czerwca poszłam na 18 wspólnego znajomego z podstawówki, on miał tam być, pomyślałam - w końcu coś mi się uda zrobić. Ale nie mógł przyjść, natknęłam się natomiast na pana X, który z miejsca się mną na nowo zafascynował, nie chciał puścić tylko tańczyć, spotkać się, przyjechać do mnie do domu. Tydzień później miałam robić imprezę na którą go zaprosiłam (mojego ukochanego oczywiście też). Dzień po imprezie skręciłam kostkę (dobry sposób na faceta, serio ![]() Zadanie wypełnił celująco. Trochę wakacyjnych drinków w siebie wlaliśmy, nieśmiałość się wreszcie schowała i cudownym pocałunkiem pod rozgwieżdżonym niebem zaczął się najlepszy okres w moim życiu. Po ponad 5 latach łażenia za sobą jak głupki się zeszliśmy. Jesteśmy razem prawie równo 6 miesięcy i nie wyobrażam sobie zycia bez niego. ![]() Przepraszam, długie to wyszło... Z tego zakochania jeszcze pamiętam za dużo szczegółów :p |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 22
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
moją pierwszą miłość (wczesniej byly tylko dziecinne zuroczenia ;D) przezylam w 3 gimn. Na poczatku w ogole nie zwracalam na niego uwagi, ale z czasem zauważyłam że on jakos tak czesciej na mnie patrzy, pare razy wpadliśmy na siebie no i sie zaczelo, dopadł mnie amor miłosci;DD tylko niestety nie mialam odwagi pokazac mu ze mi sie podoba, gdyz był to szkolny przystojniak, ktorym interesowała sie wiekszosc dziewczyn. Gdy wracalismy szkolnym autobusem zdarzało sie ze odezwal sie do nas (mnie i moich kumpeli) ale ja zawsze sie z nim droczyłam, on zresztą też. Odzywałam sie do niego tak jakby mnie w ogole nie interesowal ( nie wiem czemu mialam tak odruch, bo tak na prawde chcialam go przytulic ) Nic z tego nie wyszło, mysle ze m.in. dlatego ze nie wierzylam ze moglabym sie spodobac akurat JEMU. Z biegiem czasu zapomnialam o nim, ale do dzis mam do tego jakiegos rodzaju sentyment
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 10
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Czytając ten wątek byłam i chyba dalej jestem rozdarta między dwoma ważnymi dla mnie osobami - człowiekiem, który nawet nigdy nie był moim partnerem, oraz aktualnym TŻ. Opowiem chyba jednak historię tej pierwszej osoby, ponieważ jeśli wciąż o niej myślę oznacza to, że zasłużyła.
W wieku 15 lat przeżywałam ciężki okres, depresja, odcięcie się od znajomych, totalne zaszycie w domu, miałam dużo problemów ze sobą. Nie mając co zrobić sama ze sobą zaczęłam po prostu grać w grę. Taką wymagającą połączenia z internetem, dzięki czemu mogłam grać wspólnie z ludźmi z całego kraju. W ten oto sposób się poznaliśmy. Może i brzmi żałośnie, ale ten chłopak dał mi jakiś sens - po powrocie do domu wiedziałam że będę mogła się z nim skontaktować. Wtedy miałam za sobą parę "flirtów" z chłopakami, jak to typowa nastolatka, ale nigdy nie pisało mi się w taki sposób z kimkolwiek. Przestałam grać bardzo szybko, zaczęliśmy po prostu pisać ze sobą dzień w dzień, rozmawiać telefonicznie i na skype najczęściej, czułam coś w rodzaju "mięty" do tego człowieka, powoli zakochiwałam się ale ciężko tak nazwać wirtualną relację, w dodatku w tak młodym wieku. Dużo rozmawialiśmy, był starszy parę lat ode mnie i mądrzejszy - nie flirtowaliśmy ze sobą, choć słyszałam że jakby miał znaleźć sobie partnerkę to tylko taką jak ja. Po prostu rozmawialiśmy o życiu. Dowiedziałam się o nim tak wiele, ale wtedy wróciłam do normalnego świata - dalej się z nim kontaktowałam, jednak rzadziej, zaczęłam spotykać się z ludźmi, zajmować czymś i sobą, miałam mniej czasu. W końcu kontakt urwał nam się na jakieś pół roku, następnie powrócił i postanowiliśmy się spotkać. Od tego wszystko się zaczęło i zrozumiałam jak bardzo zauroczona w nim jestem. Spędziliśmy razem tydzień i nigdy jeszcze nie byłam kimś tak zafascynowana, choć miałam wtedy dopiero chyba niewiele ponad 16lat. Niestety możliwość spotkania była jednorazowa wtedy, mieszkał on ponad 400 km ode mnie i ciężko było finansowo sobie pozwolić na taki wyjazd. Przez kolejny rok utrzymywaliśmy jako tako kontakt. Nastoletnia ja zaczęłam pielęgnować rzeczywiste znajomości, bolało mnie że nie mogę być z nim z powodu odległości i starałam się go od siebie odsuwać pod względem emocjonalnym, spoko mieć kontakt ale nie próbować czegoś czuć, byłam za młoda i głupia, a odległość miała duże znaczenie. Rok później a potem kolejne spotkanie... Pozwoliliśmy sobie na pocałunek, przytulenia, ale bolało to jeszcze mocniej bo czym są tak nieliczne spotkania wobec związku dwóch ludzi? W przeciągu kolejnego roku spotkaliśmy się jeszcze 3-4 razy, może trochę więcej. Dużo rozmów między nami, obietnic że jak skończę szkołę ułożymy sobie jakoś życie... Znaliśmy się wówczas już 3 lata. I po tych trzech latach, w wieku 18 lat byłam naprawdę zakochana, w pełni rozumiejąc znaczenie tego słowa. A wtedy pojawił się mój TŻ - a właściwie, to istniał zawsze. znaliśmy się od wieków, po prostu wtedy doszło do pierwszego spotkania. A osoba o której mówiłam także zaczęła się z kimś spotykać, doszliśmy do wniosku że czekanie na siebie jest dziecinne, musimy układać sobie powoli życie, miałam 18 lat i nigdy nie miałam chłopaka przecież. Kiedy zaczęłam być z TŻ, jednak miałam jeszcze kontakt z tamtym chłopakiem. Wiem że nie wyszło mu z dziewczyną, ale cieszył się że moje życie się układa. Chcieliśmy się jeszcze spotkać kiedyś, ale nie pozwoliło mi na to sumienie. Byłam już w związku. W dodatku mojemu TŻ nie podobała się ta relacja - nie dziwię się. Po roku związku poprosił mnie o urwanie jej, choć już wtedy pisałam z nim raz na parę miesięcy, i tak też zrobiłam dla niego. Ale nie mogłam zapomnieć, tamten facet tyle dla mnie znaczył... więc po jakimś 1,5 roku odezwałam się ponownie. Był zły, ale rozpoczęliśmy ponownie kontakt. I tym razem już sobie nie poradziłam, nie mogłam działać w ten sposób, pogadałam z nim i wspólnie uzgodniliśmy że urwiemy tą relację, bo tak powinno być. A w 2015 dowiedziałam się że był w mojej miejscowości... odezwał się, zastanawiał się nad spotkaniem. Wiedziałam że zrobiłabym największą głupotę mojemu TŻ, byliśmy już ze sobą 3 lata i świetnie nam się układało. Nie zgodziłam się. Od tamtej pory nie rozmawialiśmy. Czasem chciałabym wiedzieć co tam u niego, ma już 25 lat, czy planuje założyć rodzinę? Jest w związku? Jak mu się powodzi? Ale wiem że to tylko zmieszałoby moje uczucia. Kocham TŻ, jest moim światem i chcę być fair wobec niego. Mówię mu że zrobiłabym dla niego wszystko, jest moim światem i to jest całkowita prawda, jednak szczerze? Jeśli człowiek o którym opowiadałam mieszkałby tu, w mojej miejscowości, a nie na drugim końcu Polski, z całą pewnością bym z nim była. A jeśli miałby się do niej przeprowadzić w tej chwili, nie wiem jakbym się zachowała wobec mojego TŻ. Kocham go i nigdy bym nie zdradziła, ale mowa tu o człowieku którego pokochałam wcześniej... a sentyment jest ogromny. Pewnie mało kto to zrozumie, jednak byłabym niesamowicie rozdarta. Jednakże świat nie jest tak szalony, mój TŻ jest tu, a tamten mężczyzna gdzieś zupełnie indziej. Takie jest życie ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#24 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Stuttgart
Wiadomości: 685
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
E., poznałam w pracy. Ja - całkiem miłe stanowisko w firmie logistycznej, ktore było dla mnie duma i za ktore dziękowałam każdego dnia; E., - przedstawiciel firmy automotive zza zachodniej granicy.
Jako ze zostałam wybrana jedna z osób odpowiedzialnych za rozpoczęcie projektu, on został wysłany do naszego kraju na półtora miesiąca by nam pomoc. Jednak ja, niczym zosia samosia, Niemiec mi tu potrzebny nie bedzie - patrzyłam spod była na niego od pierwszej chwili. Pewnego dnia utknęłam jednak z wielka zagadka na magazynie, części samochodowe nie mogły wyjechać - brak etykiet, ja sama musiałam odnaleźć ich wlasciciela. Pierwszego dnia z 18 palet zostało 16 E. zapytał czy potrzebuje pomocy - NIE! Drugiego dnia przybyło kilka, jeszcze mniej ubyło. Znowu to same pytanie, jak i odpowiedz. Trzeciego dnia o 6 rano stał przed hala magazynu i popijał kawe czekając na mnie. Tym razem nie miałam juz zbyt wiele do powiedzenia. Okazało sie, ze nie taki zły wilk jak go malowałam - świetny facet, wielkie poczucie humoru, milion tematów do rozmow. Po dwóch dniach wspólnej współpracy wszystkie palety wyjechały, a my zjedliśmy wspólna kolacje i zaczęliśmy wymieniać coraz więcej e-maili i smsow. Coraz więcej dni spędzaliśmy razem... ja nieświadoma niczego, co miedzy nami sie rodziło - bo przeciez taki ktos jak on nie popatrzy na 6 lat młodsza dziewczynę latającej do pracy we flanelowej koszuli inaczej niz jak na dobra koleżankę. E. miał jednak inny pogląd. Dzien przed wyjazdem z Polski zabrał mnie na kolacje i powiedział, ze nie chce wyjeżdżać bo poczuł do mnie cos więcej niz tylko zwykła sympatie. Zaszokowana, ale i szczesliwa, zgodziłam sie na związek na odległość. Przez kilka kolejnych miesięcy czułam sie jak w bajce. Znalazłam bratnia dusze, mielismy sie zestarzeć razem idąc przez życie, słuchając James Baya i czytając poetów XXI wieku. 700 km. Niby nie zbyt wiele, niby nie mało. 700km i trzy miesiące pozniej okazało sie, ze miłość na odległość nie jest dla nas. Nasz związek zakończył sie półtora roku temu, ale dalej zgodnie sie kochamy, choć wiemy ze bić z tego...
__________________
W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. 76,2 -> 71 -> 60
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 4 812
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Z moim TŻem poznaliśmy się przez jego przyjaciela. Kumpel był we mnie zakochany, dużo z nim gadałam, ale niczego nie obiecywałam. Pewnego dnia umówiliśmy się na wyjście- kumpel, ja, moja koleżanka i P (chłopakiem, który jej się podobał). Ale P olał wyjście i mój kumpel musiał coś wykombinować i wziął swojego przyjaciela w zastępstwo. Od razu mi się spodobał.
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 21
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Cytat:
![]() To było ponad 2 lata temu, kończyłam wtedy 1 klasę liceum. Nie byłam za bardzo lubiana, w pierwszej klasie zmarła moja mama, zamknęłam się w sobie... Miałam jedną przyjaciółkę, na tamtą chwilę myślałam, że najlepszą pod słońcem. Tydzień przed zakończeniem roku szkolnego, kilka osób ode mnie z klasy organizowało imprezę, domówkę u chłopka który mieszka niedaleko mnie, także w domku jednorodzinnym. Stwierdziłam, że nie mogę dalej żyć w klatce, z jedną przyjaciółką, nigdzie nie wychodząc kiedy to wszyscy zaczynają się zaprzyjaźniać, początek nowej szkoły... Szkoda, by zaprzepaścić taką okazję do pokazania prawdziwej siebie, czyli uśmiechniętej, życzliwej dziewczyny ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 2 070
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
Ja mojego TŻ poznałam w klubie. Znałam jego znajomych już z kilku imprez, a że tym razem on był z nimi, to się poznaliśmy. Juz od następnego dnia zaczęliśmy że sobą pisać, namawiał mnie na kawe, ale nie wiem dlaczego nie dałam się wyciągnąć chociaż świetnie mi się z nim pisało
![]() ![]() ![]()
__________________
03.01.2013r. ![]() 08.01.2017r. ![]() To, co zdobyliśmy z największym trudem, najbardziej kochamy. Edytowane przez Rose969 Czas edycji: 2016-09-20 o 08:03 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#28 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 402
|
Dot.: Jak wygląda historia waszej największej miłości?
U nas było tak... prosto
![]() Ja byłam świeżo po nieudanym, długim związku, on od dawna sam. Pierwsza wiadomość od niego była powodem do zostania, bo już miałam usuwać konto przez idiotów, którym się strona pomyliła z redtubem. Napisał orginalnie, od razu zgadzało się nam 99% zainteresowań, od pierwszej chwili dokańczaliśmy po sobie zdania. Na pierwszym spotkaniu ja byłam mega onieśmielona. W 100% zgadzały się nasze przekonania, poglądy i oczekiwania co do przyszłości. Nasze upodobania, kulinarne czy rozrywkowe, zgadzały się co do joty. Właściwie od początku związku jest tak, że zaczynamy jednocześnie mówić to samo, piszemy niemal identyczne smsy w tej samej sekundzie, a gdy jedno coś mówi, drugie odpowiada, że na taki sam pomysł wpadł dokładnie w twj samej chwili. Jak jakieś bliźniaki ![]() Początkowo uznawałam, że to creepy, bo zdarzały się sytucje, gdzie nasza rozmowa przebiegała w sposób: "on: w sobotę chcę... Ja:iść do kina, ja też, zaklepałam bilety, jutro na.obiad zrobię...On: kurczaka pewnie, też o tym myślałem...Ja:...w ziołach, dodam tej...On: pasty z winogron od mamy? Ok, a ja jutro pojadę... Ja: do castoramy po śrubki...On:trzeba przykręcić w kabinie". Kilka osób słuchając takiej rozmowy twierdzi, że czytamy sobie w myślach. Zawsze wiemy, co robimy w danej chwili, np. wyleguję się w łóżku do 12, on jest w pracy, dostaję smsa, że wraca wcześniej i mam wstać z łóżka. Ja do niego dzwonię, że jak po pracy wstąpi do sklepu ma kupić mleko, on faktycznie właśnie wysiada z samochodu pod marketem. Kiedy powiedział, że w piątek po pracy idzie do empiku po zamówioną książkę, mimowolnie palnęłam, czy idzie kupić pierścionek zaręczynowy. I tak było. Gdy ja kupowałam mu prezent na urodziny, wmawiając, że idę z koleżanką na kawę (a specjalnie szłam miesiąc wcześniej, żeby nie skojarzył), rzucił w drzwiach, że ładną kokardkę mam wybrać. Niby takie głupoty, ale oboje się naśmiewamy, że mamy wewnętrzne radary skalibrowane na siebie i nie da się uciec. Niemal pd razu po pierwszym spotkaniu zostaliśmy parą, po kilku miesiącach zamieszkaliśmy ze sobą, po ponad roku się zaręczyliśmy, ślub w styczniu. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:31.