|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 2
|
związek w martwym punkcie?
Pisze do Was z prośba o wyrażenie opinii i doradzenie w sprawie mojego związku bo sama już nie wiem co robić.
Poznaliśmy się w szkole średniej będąc uczniami tej samej klasy w wieku 17 lat zostaliśmy parą. W związku że miałam dość spory dystans do szkoły po jakiś 4 miesiącach zamieszkałam u niego za zgodą rodziców i nas samych bo ten okres naszego związku mimo "docierania się" był super. Z małym wyjątkami oczywiście kiedy to już nie raz byłam spakowana by wrócić do domu. Na dzień dzisiejszy nadal mieszkamy razem mamy po 23 lata, kończymy te same studia i mam ogromne wątpliwości co do tego czy go kocham ale boję się go skrzywdzić(byłam jego pierwszą dziewczyną). Jednocześnie boję się co będzie ze mną dalej? Czy dam sobie radę (w tej chwili nie pracuję co spowodowane jest tym, że mój chłopak nie chciał abym pracowała w takiej liczbie godzin nieraz się zdarzało 72-80/tyg.na co po wielu atakach złości zgodziłam się ale to było pół roku temu )Myślę ze jest mi bliższy bardziej niż brat niż chłopak. Seks też już nie jest taki sam. Po prostu nie pociąga mnie fizycznie. Najgorsze jest to , że moja rodzina go bardzo lubi i boję się że mnie odtrąci jeśli z nim zerwę bo takiego "ze świecą szukać". Dlatego tkwię w tym i czuję się coraz bardziej osamotniona, niezrozumiana i boję się że stracę swoje życie będąc w takim beznamiętnym rozsądnym "przechodzonym" związku. Innym powodem moich wahań jest to że ma przejąć gospodarstwo po rodzicach co stawia przede mną obraz gospodyni, która nie chcę być z jednej strony (mieszkanie z teściami bez dyskusji) a z drugiej brak zmartwień o prace. Nie wiem co zrobić. Na pewno coś czuję do niego ale coraz częściej dopadają mnie myśli "a co gdyby pojawi się ten właściwy". Ta sytuacja jest tym bardziej bolesna bo on mnie strasznie kocha, i jest zdeterminowany by walczyć. Ale czy ja tego chcę? Chciałabym cofnąć się w czasie i to wszystko naprawić bo na dzień dzisiejszy nie mam pojęcia jak to wszystko rozwiązać? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 621
|
Dot.: związek w martwym punkcie?
Wydaje mi się, że masz dość jasną sytuację
![]() Miałaś kiedyś pracę, to znajdziesz i teraz (może możesz odezwać się do byłego pracodawcy?). I wtedy możesz odejść, jeśli tak bardzo boisz się, że sobie nie poradzisz ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Wschód
Wiadomości: 1 947
|
Dot.: związek w martwym punkcie?
Dobrym rozwiązaniem byłoby gdybyś mogła na jakiś czas, chociaż na kilka dni gdzieś wyjechać. sama, z koleżanką, w każdym razie bez niego. Porozmawiaj z nim powiedz, że potrzebujesz przemyśleć swoje życie. Wyłącz telefon, wsłuchaj się w siebie, w to czego pragniesz, co sprawia Tobie radość..
__________________
->76,6....30.07->72,7... ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 12 833
|
Dot.: związek w martwym punkcie?
Mieszkasz z chłopakiem od 17 roku zycia, nic dziwnego, że wdarła się rutyna. Argumenty które podałaś świadczą o tym, że wasz związek nie ma już racji bytu. Co z tego, że rodzina uwielbia Twojego tz skoro Ty się z nim męczysz. To Ty będziesz z nim przez całe zycie, i Tobie ma być z nim dobrze.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 977
|
Dot.: związek w martwym punkcie?
Dziewczyno czy Ty jesteś tylko MATERIALISTKĄ? Z tego co przeczytałam, jesteś z nim bo nie wiesz co będzie dalej z Tobą, ponieważ nie pracujesz. Rodzice mają gospodarstwo? Chyba nie od wczoraj? Trzeba było o tym myśleć 6 lat temu.
__________________
Facet jest jak burak cukrowy co z tego że słodki jak i tak burak http://jzabawa11.blogspot.com/ |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: związek w martwym punkcie?
Nie jestem materialistką. Chyba źle podeszłaś do moich obaw. Faktem jest, że nie wiem co będzie i nie znam reakcji rodziny gdy się zdecyduję na rozstanie. A strach przed tym nie jest tylko i wyłącznie moją domeną. Przeczytawszy wiele wypowiedzi na forach każda z dziewczyn będących w długoletnim związku odczuwa takie emocje. Jestem po prostu jedną z wielu. W mojej sytuacji brak niezależności finansowej jest jednym z czynników które zwiększają moje obawy do niepowodzenia sobie życia w pojedynkę. Muszę najpierw poukładać życie bym miała siły odejść i mieć na czym się skupić chociażby pracą. Więc proszę nie osądzaj jeśli nie potrafisz wykazać się empatią. Natomiast sprawa gospodarstwa jego rodziców. Nigdy nie ukrywałam swoich rozterek przed chłopakiem. To raczej on akceptował to i wierzył, że się w końcu przekonam.
Jeśli zaś chodzi o rady wcześniej się wypowiadających to dziękuję i rozmyślę możliwość wyjazdu. Choć myślałam o wyprowadzce, żeby się przekonać czy coś z tego nadal będzie? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 174
|
Dot.: związek w martwym punkcie?
A ja bym Ci radziła na spokojnie wszystko przemyślec. Rutyna i nuda nie są niczym nowym w związkach, które już trwają kilka lat, swoje przeszył i ludzie dzielą ze sobą codzienność. Na szczeście jest na to mnóstwo lekarstw.
Troche zdrowej adrenaliny postawi postawi na nogi nawet mocno wyblakły zwiazek ![]() Co do gospodarstwa zdajesz sobie sprawę że to ciężka harówa? swiątek, piątek i niedziela - naprawdę cieżki kawałek chleba |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: związek w martwym punkcie?
To częsty przypadek, że wyrasta się ze związku, który zaczął się w szkole. Byłaś wtedy inną osobą, teraz dojrzałaś, zmieniłaś się, związek "wyziębił się". Nie trwałabym nigdy więcej w związku w którym jestem z partnerem"jak rodzeństwo". Bo w takim byłam. Po paru latach została przyjaźń, wspólne sprawy, ale namiętność, zakochanie, aspekt fizyczny związku - to wszystko się skończyło. Myślałam, że tak musi już być, że będziemy tak trwać, bo nie wyobrażałam sobie odejścia (przyzwyczajenie, wspólne życie, wygoda, lubienie się i znanie jak łyse konie, strach przed zmianą życia, postawieniem wszstko na jedną kartę, dylematy - a co, jak będę żałować, poczucie, że nie chcę zrywać kontaktu, tylko zmienić jego formę na przyjaźń bez udawania, że ciągle jesteśmy parą, skoro tak nie jest). Nie potrafiłam więc podjąć decyzji, aż poznałam innego. Wtedy wszystko stało się oczywiste i proste. Jestem szczęśliwa w nowym związku, z tamtym jesteśmy przyjaciółmi. Nie żałowałam nigdy. Tylko - autorko - czy trzeba czekać, aż życie podejmie za ciebie decyzję, stawiając ci na drodze innego faceta, jak mnie? Jesteś bardzo młoda, ja byłam o 15 lat starsza od ciebie wtedy. Chcesz tyle czekać? Lepiej wziąć sprawy teraz w swoje ręce, porozmawiać, rozstać się spokojnie.
A może on czuje podobnie, jak ty, tylko z tych samych względów, które wypisałam w nawiasie, też nic nie mówi? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:05.