Czy warto w to brnąć? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-08-10, 09:05   #1
sweater_weather
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 30

Czy warto w to brnąć?


Cześć dziewczyny...od jakiegoś czasu mam niezłą burzę w głowie z powodu mojego chłopaka i postanowiłam się Was poradzić.

Spotykamy się krótko, bo tylko 3 miesiące. To nie jest ani dla mnie ani dla niego pierwszy związek, oboje byliśmy kiedyś mocno zranieni. Problem z mojej strony wygląda tak: to pierwsze miesiące, powinna być chyba sielanka? Zakochani, długie spojrzenia, niekończące się rozmowy - a właściwie tematy do rozmów, ciągłe adorowanie się nawzajem, typowe zauroczenie. Jest jednak zupełnie inaczej...tzn ja jestem zakochana a on...on zachowuje się jakbyśmy już byli min 3 lata w związku. Nigdzie nie wychodzimy, jak się spotykamy to on połowę spotkania śpi, zdaje mi się, że wszystko stawia przede mnie - na początku spotykaliśmy się częściej ale on ma pracę, treningi, siłownię, czasem musi pomóc w domu - i ja to wszystko po kolei akceptowałam i zaczęliśmy się spotykać rzadziej. Również po to aby miał więcej czasu na odpoczynek (randkowe spanie), jednak jego zasypianie przy mnie nie minęło do tej pory. Po drodze zdarzyło się kilka dziwnych sytuacji. Poznaliśmy się generalnie przez internet na portalu randkowym, ja swoje konto skasowałam. Po 1,5 miesiąca naszych spotkań doszły mnie słuchy, że mój chłopak konto w dalszym ciągu tam ma, a co gorsza dalej się na nie loguje. Gdy to zobaczyłam na własne oczy myślałam, że pęknie mi serce. Postanowiłam z nim o tym porozmawiać, powiedział, że konto zakładał mu kolega i że to on musiał się logować. Ja głupia, lub nie głupia jakoś to przełknęłam - przecież po co miałby szukać kogoś na boku skoro przedstawiał mnie swoim znajomym, zaprasza mnie do siebie do domu gdzie są jego rodzice i to wszystko powiedzmy jest oficjalne. Gwoździem do trumny był temat wakacji. Mięliśmy jechać samochodem do Chorwacji, trochę pozwiedzać, trochę poleniuchować. Taka forma mi odpowiadała ponieważ w tym roku nie mogę się za bardzo opalać ponieważ miałam pewien zabieg i mam nieładne blizny, których w przyszłości mieć nie chcę). Okazało się, że pojedziemy z jego znajomymi - pomysł mi się spodobał bo fajnie jechać w większym gronie, jest zawsze do kogo się odezwać, z kim bawić. Ale szybko z Chorwacji przeszliśmy do wycieczki do Włoch, jednak ten pomysł również odpadł bo przekroczył budżet. Więc pewnego dnia, nie konsultując niczego ze mną tylko jak do tej pory - oznajmił, że lecimy gdzieś samolotem na dwa tygodnie się byczyć. Ten pomysł już niestety do gustu mi nie przypadł bo takie wakacje są drogie - w granicach mojego budżetu, jednak w ogóle bym na nich nie wypoczęła. Dwa tygodnie leżenia nad basenem z niemożliwością rozebrania się do stroju kąpielowego jest trochę męczące z mojego punktu widzenia. Niestety moje tłumaczenia nie bardzo do niego trafiały i on brnął w zaparte. Próbowałam więc podrzucić mu oferty tańsze (bo z przejazdem autokarem), na które mogłabym sobie ewentualnie pozwolić jadąc na niekoniecznie wymarzone wakacje - też nie, bo podróż autokarem męczy, a on pracował cały rok i chce wypocząć. Poprosiłam więc żebyśmy pojechali na tydzień a nie dwa - też nie ponieważ to za krótko i on nie wypocznie do końca. Opadły mi ręce. Zaczęliśmy się kłócić, powiedziałam, że niestety ale na takie wakacje jakie mi ostatecznie proponuje w tym roku mnie nie stać - odparł, że w takim razie nigdzie nie jedziemy. Zrobiło mi się cholernie przykro bo ja też od kilku lat na żadnych wakacjach nie byłam i myślałam, że wreszcie wyjadę gdzieś, w dodatku z osobą z którą niby jest mi dobrze no ale skoro mnie nie stać a on w żadną stronę nie mógł się nagiąć to temat jakby skończony. Następnego dnia porozmawiał z kolegą i zaczął mi mówić że to oni są elastyczni a ja marudna bo przecież możemy jechać autem (bo kolega uznał, że możemy). W tym momencie po raz kolejny załączyła mi się czerwona lampka, że gdy kolega coś powie to go słucha ale gdy ja zgłaszam jakiś problem czy cokolwiek to w ogóle nie liczy się z moim zdaniem. Wieczór się zakończył tak, że on ostatecznie wyszedł bo następnego dnia miał rano coś do załatwienia i musiał się wyspać. Wściekłam się, że nigdy nie chce załatwić problemu do końca tylko idzie bo coś tam ma do załatwienia. Nie wiem czy dobrze to odbieram ale czuję się ostatnia na liście. Ale mimo to wybiegłam za nim on wrócił jak do niego zadzwoniłam i jeszcze rozmawialiśmy. To znaczy jak wrócił myślałam że rzucimy się w objęcia - tak, jestem romantyczką czasem niepoprawną - ale on przyszedł usiadł i oczekiwał, że coś powiem...zatkało mnie, bo przecież to on wyszedł obrażony na pięcie. Spytałam po jakimś czasie dlaczego ma taką skorupę, że ciągle mnie odpycha od siebie, nie chce pokazać, że mu zależy. Powiedział, że boi że go ktoś zrani. Tak właśnie myślałam, bo przechodziłam to samo kiedyś. Niestety ale w takim stanie jak byłam nie potrafiłam z kimś być szczęśliwa i te związki się kończyły. Rozmawiałam już o tym z mamą i babcią, doradził mi żebym sobie dała spokój bo jestem warta więcej a początek związku powinien być szczęśliwy a nie, że będę po kątach szlochała i brała sobie na głowę czyjeś problemy.


I teraz moje pytanie do Was dziewczyny. Czy ja faktycznie mam jakieś wygórowane wymagania jeśli oczekuję od faceta, że chociaż na początku związku powinien mnie bardziej adorować, chcieć ze mną wychodzić gdzieś, spędzać jak najwięcej czasu? Staram się go na każdym kroku rozumieć i akceptować jego sposób życia, jednak chciałabym czasem aby zaproponował, że gdzieś wyjdziemy/pojedziemy, żeby kupił kwiatka, spojrzał z czułością - ale tak nie jest. Ciągle tylko taka zimna relacja. Ja się do niego kleję a on najczęściej jest obojętny. Mogłabym jeszcze dużo wymieniać, ale tego jest tak dużo, że pisałabym do jutra. Czy faktycznie warto w to brnąć? Czy tak może na początku wyglądać i mam się tym nie przejmować bo może się zmieni? Prosił mnie żebym dała mu czas...ale mówił tak już kilka razy, a zawsze 'moje problemy' - tzn to, że oczekuje od niego więcej czułości, adoracji, uwagi - uważa za głupie i ich nie rozumie Jest to dla mnie o tyle dziwne, bo wiem, że gdy ktoś jest zakochany to wszystko robi instynktownie, a ja u niego tego nie widzę kiedyś nawet usłyszałam, że musi się przyzwyczaić do tego, że ma dziewczynę bo zdziwiłam się, że gdy np stoimy w kolejce do sklepu on wkłada ręce do kieszeni staje jakieś 50cm ode mnie i nawet na mnie nie patrzy - gdy ja w tym momencie jestem wpatrzona w niego jak w obrazek Nie wiem już co mam robić, ale nie czuję się komfortowo w takiej relacji. Dodatkowo mam problemy z depresją i powiedziałam mu o tym...właściwie przeszło to bez większego echa. Po kilku razach jak już właściwie wymusiłam na nim aby się tym zainteresował spytał co mam na myśli mówiąc depresja - i to właściwie tyle.


Przepraszam, że tak chaotycznie, mam strasznie dużo myśli w głowie. Jeśli coś brzmi niezrozumiale to wyjaśnię jeszcze raz. Bardzo proszę o wyrozumiałość i obiektywną opinię
sweater_weather jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 09:36   #2
issabelaa
Przyczajenie
 
Avatar issabelaa
 
Zarejestrowany: 2014-06
Lokalizacja: Świdnik
Wiadomości: 1
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Hej mam podobny problem ze swoim chłopakiem, z tym, że my już jakiś czas ze sobą jesteśmy (2,5 roku) ale moj chlopak tez zapewnia mnie ze nie kocha i wgl a jakby chciał to zostawiłby mnie samą w burzę na dworze przy ulewie i poszedł do domu bo on tak chce.. boję się go zostawić z tego względu, że wtedy zostanę sama, bo nawet nie mam zbytnio koleżanek, żeby pójść i się w ramie wypłakac, zacząć żyć jakoś inaczej, ale Ty moim zdaniem powinnaś dać sobie spokój, wziąć głeboki wdech i iść do przodu, bo z takim człowiekiem to zamęczysz się. Ja też starałam się na swojego chłopaka przymykać oko-musiałam z wielu rzeczy zrezygnować i co? nie było warto być dobrym, bo później słyszałam takie oszczerstwa, że myślałam, że serce z bólu mi wyskoczy. Dlatego uważam, że im wcześniej tym lepiej zakończyć ten związek, pozdrawiam i życzę powodzenia
issabelaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 10:26   #3
4e89258bace7037c96b059285119fe847ddc4e93
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 2 634
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Cytat:
Napisane przez sweater_weather Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny...od jakiegoś czasu mam niezłą burzę w głowie z powodu mojego chłopaka i postanowiłam się Was poradzić.

Spotykamy się krótko, bo tylko 3 miesiące. To nie jest ani dla mnie ani dla niego pierwszy związek, oboje byliśmy kiedyś mocno zranieni. Problem z mojej strony wygląda tak: to pierwsze miesiące, powinna być chyba sielanka? Zakochani, długie spojrzenia, niekończące się rozmowy - a właściwie tematy do rozmów, ciągłe adorowanie się nawzajem, typowe zauroczenie. Jest jednak zupełnie inaczej...tzn ja jestem zakochana a on...on zachowuje się jakbyśmy już byli min 3 lata w związku. Nigdzie nie wychodzimy, jak się spotykamy to on połowę spotkania śpi, zdaje mi się, że wszystko stawia przede mnie - na początku spotykaliśmy się częściej ale on ma pracę, treningi, siłownię, czasem musi pomóc w domu - i ja to wszystko po kolei akceptowałam i zaczęliśmy się spotykać rzadziej. Również po to aby miał więcej czasu na odpoczynek (randkowe spanie), jednak jego zasypianie przy mnie nie minęło do tej pory. Po drodze zdarzyło się kilka dziwnych sytuacji. Poznaliśmy się generalnie przez internet na portalu randkowym, ja swoje konto skasowałam. Po 1,5 miesiąca naszych spotkań doszły mnie słuchy, że mój chłopak konto w dalszym ciągu tam ma, a co gorsza dalej się na nie loguje. Gdy to zobaczyłam na własne oczy myślałam, że pęknie mi serce. Postanowiłam z nim o tym porozmawiać, powiedział, że konto zakładał mu kolega i że to on musiał się logować. Ja głupia, lub nie głupia jakoś to przełknęłam - przecież po co miałby szukać kogoś na boku skoro przedstawiał mnie swoim znajomym, zaprasza mnie do siebie do domu gdzie są jego rodzice i to wszystko powiedzmy jest oficjalne. Gwoździem do trumny był temat wakacji. Mięliśmy jechać samochodem do Chorwacji, trochę pozwiedzać, trochę poleniuchować. Taka forma mi odpowiadała ponieważ w tym roku nie mogę się za bardzo opalać ponieważ miałam pewien zabieg i mam nieładne blizny, których w przyszłości mieć nie chcę). Okazało się, że pojedziemy z jego znajomymi - pomysł mi się spodobał bo fajnie jechać w większym gronie, jest zawsze do kogo się odezwać, z kim bawić. Ale szybko z Chorwacji przeszliśmy do wycieczki do Włoch, jednak ten pomysł również odpadł bo przekroczył budżet. Więc pewnego dnia, nie konsultując niczego ze mną tylko jak do tej pory - oznajmił, że lecimy gdzieś samolotem na dwa tygodnie się byczyć. Ten pomysł już niestety do gustu mi nie przypadł bo takie wakacje są drogie - w granicach mojego budżetu, jednak w ogóle bym na nich nie wypoczęła. Dwa tygodnie leżenia nad basenem z niemożliwością rozebrania się do stroju kąpielowego jest trochę męczące z mojego punktu widzenia. Niestety moje tłumaczenia nie bardzo do niego trafiały i on brnął w zaparte. Próbowałam więc podrzucić mu oferty tańsze (bo z przejazdem autokarem), na które mogłabym sobie ewentualnie pozwolić jadąc na niekoniecznie wymarzone wakacje - też nie, bo podróż autokarem męczy, a on pracował cały rok i chce wypocząć. Poprosiłam więc żebyśmy pojechali na tydzień a nie dwa - też nie ponieważ to za krótko i on nie wypocznie do końca. Opadły mi ręce. Zaczęliśmy się kłócić, powiedziałam, że niestety ale na takie wakacje jakie mi ostatecznie proponuje w tym roku mnie nie stać - odparł, że w takim razie nigdzie nie jedziemy. Zrobiło mi się cholernie przykro bo ja też od kilku lat na żadnych wakacjach nie byłam i myślałam, że wreszcie wyjadę gdzieś, w dodatku z osobą z którą niby jest mi dobrze no ale skoro mnie nie stać a on w żadną stronę nie mógł się nagiąć to temat jakby skończony. Następnego dnia porozmawiał z kolegą i zaczął mi mówić że to oni są elastyczni a ja marudna bo przecież możemy jechać autem (bo kolega uznał, że możemy). W tym momencie po raz kolejny załączyła mi się czerwona lampka, że gdy kolega coś powie to go słucha ale gdy ja zgłaszam jakiś problem czy cokolwiek to w ogóle nie liczy się z moim zdaniem. Wieczór się zakończył tak, że on ostatecznie wyszedł bo następnego dnia miał rano coś do załatwienia i musiał się wyspać. Wściekłam się, że nigdy nie chce załatwić problemu do końca tylko idzie bo coś tam ma do załatwienia. Nie wiem czy dobrze to odbieram ale czuję się ostatnia na liście. Ale mimo to wybiegłam za nim on wrócił jak do niego zadzwoniłam i jeszcze rozmawialiśmy. To znaczy jak wrócił myślałam że rzucimy się w objęcia - tak, jestem romantyczką czasem niepoprawną - ale on przyszedł usiadł i oczekiwał, że coś powiem...zatkało mnie, bo przecież to on wyszedł obrażony na pięcie. Spytałam po jakimś czasie dlaczego ma taką skorupę, że ciągle mnie odpycha od siebie, nie chce pokazać, że mu zależy. Powiedział, że boi że go ktoś zrani. Tak właśnie myślałam, bo przechodziłam to samo kiedyś. Niestety ale w takim stanie jak byłam nie potrafiłam z kimś być szczęśliwa i te związki się kończyły. Rozmawiałam już o tym z mamą i babcią, doradził mi żebym sobie dała spokój bo jestem warta więcej a początek związku powinien być szczęśliwy a nie, że będę po kątach szlochała i brała sobie na głowę czyjeś problemy.


I teraz moje pytanie do Was dziewczyny. Czy ja faktycznie mam jakieś wygórowane wymagania jeśli oczekuję od faceta, że chociaż na początku związku powinien mnie bardziej adorować, chcieć ze mną wychodzić gdzieś, spędzać jak najwięcej czasu? Staram się go na każdym kroku rozumieć i akceptować jego sposób życia, jednak chciałabym czasem aby zaproponował, że gdzieś wyjdziemy/pojedziemy, żeby kupił kwiatka, spojrzał z czułością - ale tak nie jest. Ciągle tylko taka zimna relacja. Ja się do niego kleję a on najczęściej jest obojętny. Mogłabym jeszcze dużo wymieniać, ale tego jest tak dużo, że pisałabym do jutra. Czy faktycznie warto w to brnąć? Czy tak może na początku wyglądać i mam się tym nie przejmować bo może się zmieni? Prosił mnie żebym dała mu czas...ale mówił tak już kilka razy, a zawsze 'moje problemy' - tzn to, że oczekuje od niego więcej czułości, adoracji, uwagi - uważa za głupie i ich nie rozumie Jest to dla mnie o tyle dziwne, bo wiem, że gdy ktoś jest zakochany to wszystko robi instynktownie, a ja u niego tego nie widzę kiedyś nawet usłyszałam, że musi się przyzwyczaić do tego, że ma dziewczynę bo zdziwiłam się, że gdy np stoimy w kolejce do sklepu on wkłada ręce do kieszeni staje jakieś 50cm ode mnie i nawet na mnie nie patrzy - gdy ja w tym momencie jestem wpatrzona w niego jak w obrazek Nie wiem już co mam robić, ale nie czuję się komfortowo w takiej relacji. Dodatkowo mam problemy z depresją i powiedziałam mu o tym...właściwie przeszło to bez większego echa. Po kilku razach jak już właściwie wymusiłam na nim aby się tym zainteresował spytał co mam na myśli mówiąc depresja - i to właściwie tyle.


Przepraszam, że tak chaotycznie, mam strasznie dużo myśli w głowie. Jeśli coś brzmi niezrozumiale to wyjaśnię jeszcze raz. Bardzo proszę o wyrozumiałość i obiektywną opinię
Widać z jego strony to nie to. A Ty się nad nim litujesz i mu wybaczasz, bo "był zraniony". To ma być facet, a nie jakaś pipka, niech dojdzie SAM do ładu ze swoimi przeżyciami i wtedy pakuje się w związki. Olewa Cię aż przykro patrzeć. Spanie na randkach? Może seks, a potem spanie i to jest Wasza randka?
4e89258bace7037c96b059285119fe847ddc4e93 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 10:40   #4
afrodytek
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 077
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Cytat:
Napisane przez sweater_weather Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny...od jakiegoś czasu mam niezłą burzę w głowie z powodu mojego chłopaka i postanowiłam się Was poradzić.

Spotykamy się krótko, bo tylko 3 miesiące. To nie jest ani dla mnie ani dla niego pierwszy związek, oboje byliśmy kiedyś mocno zranieni. Problem z mojej strony wygląda tak: to pierwsze miesiące, powinna być chyba sielanka? Zakochani, długie spojrzenia, niekończące się rozmowy - a właściwie tematy do rozmów, ciągłe adorowanie się nawzajem, typowe zauroczenie. Jest jednak zupełnie inaczej...tzn ja jestem zakochana a on...on zachowuje się jakbyśmy już byli min 3 lata w związku. Nigdzie nie wychodzimy, jak się spotykamy to on połowę spotkania śpi, zdaje mi się, że wszystko stawia przede mnie - na początku spotykaliśmy się częściej ale on ma pracę, treningi, siłownię, czasem musi pomóc w domu - i ja to wszystko po kolei akceptowałam i zaczęliśmy się spotykać rzadziej. Również po to aby miał więcej czasu na odpoczynek (randkowe spanie), jednak jego zasypianie przy mnie nie minęło do tej pory. Po drodze zdarzyło się kilka dziwnych sytuacji. Poznaliśmy się generalnie przez internet na portalu randkowym, ja swoje konto skasowałam. Po 1,5 miesiąca naszych spotkań doszły mnie słuchy, że mój chłopak konto w dalszym ciągu tam ma, a co gorsza dalej się na nie loguje. Gdy to zobaczyłam na własne oczy myślałam, że pęknie mi serce. Postanowiłam z nim o tym porozmawiać, powiedział, że konto zakładał mu kolega i że to on musiał się logować. Ja głupia, lub nie głupia jakoś to przełknęłam - przecież po co miałby szukać kogoś na boku skoro przedstawiał mnie swoim znajomym, zaprasza mnie do siebie do domu gdzie są jego rodzice i to wszystko powiedzmy jest oficjalne. Gwoździem do trumny był temat wakacji. Mięliśmy jechać samochodem do Chorwacji, trochę pozwiedzać, trochę poleniuchować. Taka forma mi odpowiadała ponieważ w tym roku nie mogę się za bardzo opalać ponieważ miałam pewien zabieg i mam nieładne blizny, których w przyszłości mieć nie chcę). Okazało się, że pojedziemy z jego znajomymi - pomysł mi się spodobał bo fajnie jechać w większym gronie, jest zawsze do kogo się odezwać, z kim bawić. Ale szybko z Chorwacji przeszliśmy do wycieczki do Włoch, jednak ten pomysł również odpadł bo przekroczył budżet. Więc pewnego dnia, nie konsultując niczego ze mną tylko jak do tej pory - oznajmił, że lecimy gdzieś samolotem na dwa tygodnie się byczyć. Ten pomysł już niestety do gustu mi nie przypadł bo takie wakacje są drogie - w granicach mojego budżetu, jednak w ogóle bym na nich nie wypoczęła. Dwa tygodnie leżenia nad basenem z niemożliwością rozebrania się do stroju kąpielowego jest trochę męczące z mojego punktu widzenia. Niestety moje tłumaczenia nie bardzo do niego trafiały i on brnął w zaparte. Próbowałam więc podrzucić mu oferty tańsze (bo z przejazdem autokarem), na które mogłabym sobie ewentualnie pozwolić jadąc na niekoniecznie wymarzone wakacje - też nie, bo podróż autokarem męczy, a on pracował cały rok i chce wypocząć. Poprosiłam więc żebyśmy pojechali na tydzień a nie dwa - też nie ponieważ to za krótko i on nie wypocznie do końca. Opadły mi ręce. Zaczęliśmy się kłócić, powiedziałam, że niestety ale na takie wakacje jakie mi ostatecznie proponuje w tym roku mnie nie stać - odparł, że w takim razie nigdzie nie jedziemy. Zrobiło mi się cholernie przykro bo ja też od kilku lat na żadnych wakacjach nie byłam i myślałam, że wreszcie wyjadę gdzieś, w dodatku z osobą z którą niby jest mi dobrze no ale skoro mnie nie stać a on w żadną stronę nie mógł się nagiąć to temat jakby skończony. Następnego dnia porozmawiał z kolegą i zaczął mi mówić że to oni są elastyczni a ja marudna bo przecież możemy jechać autem (bo kolega uznał, że możemy). W tym momencie po raz kolejny załączyła mi się czerwona lampka, że gdy kolega coś powie to go słucha ale gdy ja zgłaszam jakiś problem czy cokolwiek to w ogóle nie liczy się z moim zdaniem. Wieczór się zakończył tak, że on ostatecznie wyszedł bo następnego dnia miał rano coś do załatwienia i musiał się wyspać. Wściekłam się, że nigdy nie chce załatwić problemu do końca tylko idzie bo coś tam ma do załatwienia. Nie wiem czy dobrze to odbieram ale czuję się ostatnia na liście. Ale mimo to wybiegłam za nim on wrócił jak do niego zadzwoniłam i jeszcze rozmawialiśmy. To znaczy jak wrócił myślałam że rzucimy się w objęcia - tak, jestem romantyczką czasem niepoprawną - ale on przyszedł usiadł i oczekiwał, że coś powiem...zatkało mnie, bo przecież to on wyszedł obrażony na pięcie. Spytałam po jakimś czasie dlaczego ma taką skorupę, że ciągle mnie odpycha od siebie, nie chce pokazać, że mu zależy. Powiedział, że boi że go ktoś zrani. Tak właśnie myślałam, bo przechodziłam to samo kiedyś. Niestety ale w takim stanie jak byłam nie potrafiłam z kimś być szczęśliwa i te związki się kończyły. Rozmawiałam już o tym z mamą i babcią, doradził mi żebym sobie dała spokój bo jestem warta więcej a początek związku powinien być szczęśliwy a nie, że będę po kątach szlochała i brała sobie na głowę czyjeś problemy.


I teraz moje pytanie do Was dziewczyny. Czy ja faktycznie mam jakieś wygórowane wymagania jeśli oczekuję od faceta, że chociaż na początku związku powinien mnie bardziej adorować, chcieć ze mną wychodzić gdzieś, spędzać jak najwięcej czasu? Staram się go na każdym kroku rozumieć i akceptować jego sposób życia, jednak chciałabym czasem aby zaproponował, że gdzieś wyjdziemy/pojedziemy, żeby kupił kwiatka, spojrzał z czułością - ale tak nie jest. Ciągle tylko taka zimna relacja. Ja się do niego kleję a on najczęściej jest obojętny. Mogłabym jeszcze dużo wymieniać, ale tego jest tak dużo, że pisałabym do jutra. Czy faktycznie warto w to brnąć? Czy tak może na początku wyglądać i mam się tym nie przejmować bo może się zmieni? Prosił mnie żebym dała mu czas...ale mówił tak już kilka razy, a zawsze 'moje problemy' - tzn to, że oczekuje od niego więcej czułości, adoracji, uwagi - uważa za głupie i ich nie rozumie Jest to dla mnie o tyle dziwne, bo wiem, że gdy ktoś jest zakochany to wszystko robi instynktownie, a ja u niego tego nie widzę kiedyś nawet usłyszałam, że musi się przyzwyczaić do tego, że ma dziewczynę bo zdziwiłam się, że gdy np stoimy w kolejce do sklepu on wkłada ręce do kieszeni staje jakieś 50cm ode mnie i nawet na mnie nie patrzy - gdy ja w tym momencie jestem wpatrzona w niego jak w obrazek Nie wiem już co mam robić, ale nie czuję się komfortowo w takiej relacji. Dodatkowo mam problemy z depresją i powiedziałam mu o tym...właściwie przeszło to bez większego echa. Po kilku razach jak już właściwie wymusiłam na nim aby się tym zainteresował spytał co mam na myśli mówiąc depresja - i to właściwie tyle.


Przepraszam, że tak chaotycznie, mam strasznie dużo myśli w głowie. Jeśli coś brzmi niezrozumiale to wyjaśnię jeszcze raz. Bardzo proszę o wyrozumiałość i obiektywną opinię

kiepsko to wygląda. Faktycznie jak ktos jest zakochany to robi wiele rzeczy instynktownie. Takim tekstem tez nie raz sypałam jak byłam nastolatką i nie za bardzo mi zalezało.
afrodytek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 10:56   #5
zielonkava
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 691
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Moim zdaniem związek, który tak wygląda na początku, nie jest wart dalszych starań. Bo i o co się starać? O sfochanego faceta, który nie liczy się z twoim zdaniem, i który dalej przeżywa poprzedni związek? Co on robi, żeby było wam lepiej, żeby ten związek był udany? Nawet w sprawie głupich wakacji nie potraficie się dogadać. On nie bierze pod uwagę twoich argumentów, nie potrafi pójść na kompromis, zastanowić się nad WSPÓLNYM dobrem. Nie wiem, może podobne doświadczenia, bolesne rozstania was przyciągnęły do siebie, ale teraz wygląda to tak, że w tym związku nie ma WAS, jest on i jego bolesna przeszłość z eks, a ty masz skakać wokół niego, żeby misiowi było dobrze. On jest egoistą, myśli tylko o swoim tyłku, a ty się z nim cackasz, jak jakaś desperatka, jakby był jedynym facetem na ziemi.

Cytat:
Po 1,5 miesiąca naszych spotkań doszły mnie słuchy, że mój chłopak konto w dalszym ciągu tam ma, a co gorsza dalej się na nie loguje. Gdy to zobaczyłam na własne oczy myślałam, że pęknie mi serce. Postanowiłam z nim o tym porozmawiać, powiedział, że konto zakładał mu kolega i że to on musiał się logować. Ja głupia, lub nie głupia jakoś to przełknęłam - przecież po co miałby szukać kogoś na boku skoro przedstawiał mnie swoim znajomym, zaprasza mnie do siebie do domu gdzie są jego rodzice i to wszystko powiedzmy jest oficjalne.
Tak, jesteś głupia i naiwna. Łyknęłaś pierwszą lepszą wymówkę i jeszcze sobie dopowiedziałaś argumenty, żeby to potwierdzić, zamiast spytać, w jakim celu kumpel miałby się logować na cudze konto czy poprosić o usunięcie go.
zielonkava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 11:02   #6
nunuinunu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 10
Dot.: Czy warto w to brnąć?

A Wy w ogóle jesteście w związku? Bo to wygląda tak, ze koles ma Cię centralnie gdzies, jesteś zapchajdziurą w jego życiu, jak nie ma akurat siłowni/treningu/swoich spraw to się spotka na odczepnego z Tobą. Masz rację, na początku powinniście wręcz "rzygać tęczą", a tu tego nie widzę. Odpuść, jeszcze nie jest za późno
nunuinunu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 11:06   #7
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Wez przestan on jest po prostu niemily i egoistyczny. Nie chce kompromisu wakacyjnego bo boi sie ze to go zrani? Wtf.

Co do spania to nie wiem moze ma narkolepsje hahaha

Nie no facet beznadziejny, 3 miesiace to maluuutko, ja pamietam, ze conajmniej do roku tz mnie zaskakiwal wiec u ciebie wyjda takie kwiatki....
jak lubisz chore, bezsensowne relacje to warto.

Wyslane przez tapatalk 2
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-08-10, 11:38   #8
szynka_w_toscie
Zadomowienie
 
Avatar szynka_w_toscie
 
Zarejestrowany: 2013-06
Lokalizacja: Wałbrzych
Wiadomości: 1 853
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Nie warto. Facet Ciebie olewa i wręcz musisz błagać o trochę uwagi i zainteresownia z jego strony. Nie na tym polega związek.
Z tym portalem randkowym to on wymyślił pierwszą, lepszą i najglupszą wymówkę. Kolega się z loguje z jego konta? Po co? Aby pooglądać dziewczyny, popisać z nimi z czyjegoś konta? Kompletnie bez sensu.
__________________
"When I let a day go by without talking to you...
then that day's just no good."
A.
szynka_w_toscie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 11:47   #9
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Już samo określenie tego jako "brnąć" świadczy o tym, że nie, nie warto.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 11:55   #10
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Już samo określenie tego jako "brnąć" świadczy o tym, że nie, nie warto.
oo, dokładnie
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 12:08   #11
sweater_weather
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 30
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Dziękuje za tak liczne odpowiedzi. Najgorsze jest to, że nie poznaje się w tej roli. Kiedyś byłam bardziej władcza, tupałam nóżką i jak facet zrobił mi coś podobnego to odpadał w przedbiegach i przepraszał na kolanach...a teraz? Hmm kiedyś przez takie moje zachowanie trochę zrujnowałam fajny związek i nie chcę się już w taki sposób zachowywać ale popadłam chyba w drugą skrajność...macie racje, chyba trochę odpuszczę i zobaczę jak się będzie zachowywał, ale boję się, że on też odpuści. I choć wiem że skoro odpuści to znaczy że nie było warto to ja mimo wszystko się już bardzo emocjonalnie zaangażowałam i czuję się przez to jak ta głupia naiwna idiotka, która i tak kończy sama.
sweater_weather jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 12:11   #12
Mick
Rozeznanie
 
Avatar Mick
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 954
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Przecież ten facet nawet Cię nie lubi, co tu mówić o głębszym uczuciu...
Mick jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 12:15   #13
sweater_weather
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 30
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Tzn spytałam dlaczego jego kolega miałby się logować, powiedział, że nie wie i że usunie te konta...bo były dwa. Faktycznie usunął, ale co z tego poznać można kogoś wszędzie, równie dobrze może mieć inne konta, na innych portalach, nie chcę tego szukać bo chcę mu ufać.
sweater_weather jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 12:17   #14
undefined90
Raczkowanie
 
Avatar undefined90
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 431
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Ten facet to jakas porażka - woli w ogóle nie wyjeżdżac na wakacje niż wyjechac na tydzień, bo tydzień to za mało, ale 0 tygodni jest ok? o.O Trochę, hehe, dziwne Moim zdaniem po prostu nie zrobiłas tak jak on chciał, więc się zbuntował i foch, nie jedziemy w ogóle. Chyba myśli, że we wszystkim będziesz mu ustępowac. Tłumaczenia z portalem randkowym też dziwne. Kolega mu założył konto? I co może kolega zamiast niego pisał do Ciebie z tego konta? Poza tym po co jego kolega ciągle loguje się na jego koncie? Dziwne.
undefined90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 13:14   #15
Dulcedini
Raczkowanie
 
Avatar Dulcedini
 
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 74
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Dziewczyno, uciekaj gdzie pieprz rośnie, póki cały ten syf trwa 3 miesiące - jeśli zwiążesz się z nim licząc, że się zmieni, to uwierz - nie, nie zmieni. A Ty zostaniesz z rozstrzaskanym życiem, złamanym sercem i kolejną raną, którą znów będziesz leczyć. Facetom po prostu nie można pokazywać, że od samego początku są dla Ciebie całym światem (mówię to z własnego i przykrego doświadczenia), bo jeśli trafisz na takiego gogusia jak tu opisujesz, to tylko niepotrzebnie łechtasz jego i tak już niezłe ego. Nie okazuj mu swoich słabości - to facet ma o Ciebie walczyć, nie odwrotnie. A jeśli zachowuje się tak jak teraz opisujesz, to niech spieprza na bambus i krzyżyk mu na drogę.

Edytowane przez Dulcedini
Czas edycji: 2014-08-10 o 13:15
Dulcedini jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 13:23   #16
ineedyouu
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 170
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Uprawiacie seks ? Jeżeli tak to być może on po prostu znalazł sobie dziewczyne tylko do tego...przykro mi to pisac ale tak może być.

Ja mam trochę podobną sytuacje , mój tż z którym jestem prawie 8 miesięcy nie jest zbyt wylewny, w sumie w ogóle nie jest. Nie mówi czułych słów, nie podkreśla że jestem dla niego ważna. Czasem potrafi sie nie odzywać nawet kilka dni co usprawiedliwiałam tym że codziennie ciężko pracuje. Na początku to tolerowałam jakos probowałam znieść a potem coraz bardziej mi to zaczęło przeszkadzac i zastanawiałam sie po co on ze mną jest skoro go nie obchodzę, skoro nie potrafi znaleźć 5 sekund żeby napisac sms co u mnie , albo odpisac na mojego ? więc rozmawiałam z nim , mówiłam jak sie czuje co mnie boli że jest mi z tym ciężko . Okazało się że on nawet nie wiedział że jest mi z tym tak źle, jest takim typem człowieka i tyle , albo ja to zaakceptuje albo nie, on się nie zmieni nie było mi łatwo bo jestem po prostu babą chce się czuć dla faceta ważna , ale powoli uczę sie dostrzegać inne rzeczy niż tylko to że nie mówi mi czułych słow. Rozumiem Cię , potrzebujesz czułości, okazywania uczuć to normalne ale nie każdy facet taki jest. Da się łatwo poznać kiedy facetowi zależy ale po prostu inaczej okazuje uczucia, bardziej konkretnie, czynami, nie musi nic mówic wystarczy to jak na ciebie patrzy i czy go pociągasz, czy chce się z Tobą widywać, czy to ty zawsze musisz namawiać go na spotkania ?. Mój chłopak mało mówi o swoich uczuciach do mnie /praktycznie wcale nie mówi ale za to gdy z nim rozmawiam , kiedy sie widzimy, widzę jak na mnie patrzy i że też nie chce mnie stracić że mimo tego jak czasami sie zachowuje to jednak mu na mnie zależy.
Może spróbuj byc trochę obojętna ? może on widzi jak ci na nim zalezy i wydaje mu sie ze ma cie w garści. Chociaż to nie jest wytłumaczenie, facet któremu zalezy na kobiecie , chce z nią spędzać czas , wyjeżdżać na wakacje , poznać ją ze swoimi znajomymi, rodziną. A z tego co piszesz Twój chłopak nie bardzo ma na to ochotę.To są te rzeczy po których da sie poznać że mu na Tobie zależy że jesteś dla niego ważna. Nie wierz w to że on boi się zaangażować . Gdyby tak było to w ogóle nie pakowałby sie w nowy związek a może własnie brakuje mu seksu i dlatego jest z Tobą ? to przykre ale czasem prawdziwe. Radzę ci poważnie z nim porozmawiać, powiedzieć czego oczekujesz od niego i co jesteś w stanie zaakceptować . Powiedz mu co do niego czujesz ale daj do zrozumienia że jeżeli on nie czuje tego samego to nie ma sensu ciągnąć tego związku. Powodzenia trzymaj sie i nie daj sie zwariować pamiętaj jesteś super, silną babką zasługujesz na miłość !
ineedyouu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 13:46   #17
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Cytat:
Napisane przez issabelaa Pokaż wiadomość
Hej mam podobny problem ze swoim chłopakiem, z tym, że my już jakiś czas ze sobą jesteśmy (2,5 roku) ale moj chlopak tez zapewnia mnie ze nie kocha i wgl a jakby chciał to zostawiłby mnie samą w burzę na dworze przy ulewie i poszedł do domu bo on tak chce.. boję się go zostawić z tego względu, że wtedy zostanę sama, bo nawet nie mam zbytnio koleżanek, żeby pójść i się w ramie wypłakac, zacząć żyć jakoś inaczej, ale Ty moim zdaniem powinnaś dać sobie spokój, wziąć głeboki wdech i iść do przodu, bo z takim człowiekiem to zamęczysz się. Ja też starałam się na swojego chłopaka przymykać oko-musiałam z wielu rzeczy zrezygnować i co? nie było warto być dobrym, bo później słyszałam takie oszczerstwa, że myślałam, że serce z bólu mi wyskoczy. Dlatego uważam, że im wcześniej tym lepiej zakończyć ten związek, pozdrawiam i życzę powodzenia
Zastosuj się sama do swoich rad, bo trwać przy takim typie "bo boję się, że zostanę sama" oznacza kompletny brak poszanowania samej siebie i godzenie się na bycie zerem.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 16:17   #18
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Dlaczego dziewczyny nie macie nad sobą litości, tylko katujecie się pozostając w związkach z takimi ludźmi? Oni tak was traktują, bo same dla siebie nie macie szacunku. W imię czego tak się ich trzymacie? Nie chciałabym się nawet kolegować z żadnym z nich.
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 17:03   #19
ulicznica
Zakorzenienie
 
Avatar ulicznica
 
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 6 071
Send a message via Skype™ to ulicznica
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Miałam takiego "randkowego śpiocha" - przychodził do mnie, oglądaliśmy film i zasypiał.
Przy okazji nigdzie nie pracował (tzn. niby szukał pracy przez cały nasz okres bycia razem, ale miał przy okazji kompleks dyrektora - za mniej niż 2 tysiące nie będzie nigdzie robił) i w ogóle był darmozjadem. Pogoniłam go na drzewo.
Dziwię się, że radzicie dziewczynie męczenie się z kimś takim i kombinowanie, intrygi na zasadzie - olej go, zobaczymy czy mu zależy. Nie, nie zależy mu. Skoro już na samym początku mu nie zależy, byś dobrze o nim myślała, by było Ci z nim dobrze, to tym bardziej nie będzie zależało później.

I am rock - piona.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE

KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK!

Biżu i ciuchy M, L, XL

"Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..."
ulicznica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-08-10, 17:26   #20
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Cytat:
Napisane przez ulicznica Pokaż wiadomość
Miałam takiego "randkowego śpiocha" - przychodził do mnie, oglądaliśmy film i zasypiał.
Przy okazji nigdzie nie pracował (tzn. niby szukał pracy przez cały nasz okres bycia razem, ale miał przy okazji kompleks dyrektora - za mniej niż 2 tysiące nie będzie nigdzie robił) i w ogóle był darmozjadem. Pogoniłam go na drzewo.
Dziwię się, że radzicie dziewczynie męczenie się z kimś takim i kombinowanie, intrygi na zasadzie - olej go, zobaczymy czy mu zależy. Nie, nie zależy mu. Skoro już na samym początku mu nie zależy, byś dobrze o nim myślała, by było Ci z nim dobrze, to tym bardziej nie będzie zależało później.

I am rock - piona.
100% racji.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-10, 17:44   #21
1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 10 807
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Podziwiam chęć rozkminiania, planowania i i zastanawiania się nad czymś, co od początku nie ma sensu. Wydaje mi się, że problem związany z wakacjami to tylko pretekst do stworzenia jeszcze większej bariery między wami.
W udanej relacji idzie się na kompromisy - nie stać Cię na wypasione wakacje to albo wspomaga Cię finansowo i jedziecie oboje z ustaleniem późniejszej spłaty albo rezygnuje z pomysłu i wybieracie wersję ekonomiczną. To takie trudne? Nie szanuje Twojego stanu zdrowia i komfortu, a leżenie ze świeżą blizną na plaży na pewno do takich nie należy. Ucieka od problemów, nie liczy się z Twoim zdaniem.

Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: nie tak wygląda związek po kilku miesiącach.

Facet boi się wielu rzeczy a to znaczy, że nie jesteś tą właściwą. Przy tej konkretnej osobie obawy znikają.
1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 08:03   #22
sweater_weather
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 30
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Wczoraj umówiliśmy się po mojej pracy, mieliśmy widzieć się z moimi znajomymi ale niestety coś im wypadło. Ku mojemu zdziwieniu zaproponował żebyśmy mimo to poszli do tej knajpki gdzie mieliśmy iść ze znajomymi. Byłam wczoraj mocno smutna, zaczęła mi się włączać taka blokada - kiedy wiem, że ktoś mnie rnai i coraz bardziej zaczyna do mnie to docierać zaczynam się w sobie zamykać, coraz więcej myśleć i gapię się przed siebie jak ułomna. Wczoraj widziałam, że coś się zmieniło, że faktycznie powiedział mi, że ładnie wyglądam, że na wakacje możemy pojechać autem do Chorwacji, był bardziej czuły i skupiony, to mnie bardzo ucieszyło, ale moja blokada siedziałam taka smutna, po jakimś czasie nastała cisza...zaczął pytać co się stało...nie umiałam z siebie wydusić słowa...siedzieliśmy tak chyba z 20-30min, spytałam czy nie przychodzi mu do głowy co mógłby zrobić, odparł, że przecież pyta co się stało...ja na to, czy czegoś innego nie wymyśli, że co się robi gdy komuś jest smutno....odpowiedział, że wtedy tę osobę się pociesza. Chodziło mi o to, żeby mnie przytulił, powiedziałam mu to kilka razy a on dalej nic. Myślałam, że się przy nim rozpłacze...jak można komuś tyle razy wysyłać komunikat :przytul mnie: a on jakby ognia się bał i tym bardziej nie chciał. Zbliżał się czas kiedy mieliśmy wyjść, powiedziałam, że to nie ma sensu i żebyśmy poszli. Wyszliśmy i chciałam iść w stronę swojego domu, minęłam jego auto, zatrzymał mnie. Powiedział, że mnie odwiezie, że samej mnie nie puści, spytałam dlaczego taki jest, dlaczego nie może mnie zwyczajnie przytulić kiedy już tyle razy o to go poprosiłam, odparł, że taki po prostu już jest ale mnie wreszcie przytulił na chwilę. schowałam dziób w jego objęciach i się trochę rozpłakałam, podniosłam chwilę później głowę i poprosiłam, żeby coś zrobił, żeby pokazał, że potrafi wyjść z tej skorupy, żeby zrobił coś co mu nakazuje serce...nie wiedział co ma zrobić. Spojrzałam mu w oczy, pocałowałam go i powiedziałam "pa" po czym poszłam. Łudziłam się jeszcze, że za mną wybiegnie, powie, że mnie kocha, gdy nie wybiegł, to że będzie czekał pod moim blokiem, ale nic z tych rzeczy choć zaskoczył mnie tym, że wysłał dwa sms czy wróciłam do domu

Gdy tak staliśmy też koło jego auta mówiłam mu też, że nie potrafię dłużej tak się prosić o wszystko, on powiedział, że potrzebuje czasu ale boję się, że to tylko słowa...dlatego właśnie czekałam na jakiś ruch...takie wybiegnięcie właśnie, zatrzymanie mnie za wszelką cenę, powiedzenie że się kocha, przytulenie i brak pozwolenia, żebym poszła sama gdzieś teraz Znowu jak to sobie przypominam zaczynam płakać.
sweater_weather jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 09:02   #23
Niebieskooka arystokratka
Marszałkini II RP
 
Avatar Niebieskooka arystokratka
 
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 547
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Przykro to czytać. Ty żebrzesz o uczucie, przytulenie i inne czułości, a on się zachowuje jakby się Tobą brzydził. Okropnie marnujesz sobie życie na własne życzenie.
Przepraszam za to pytanie, ale czy uprawiacie seks?
Niebieskooka arystokratka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 09:54   #24
sweater_weather
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 30
Dot.: Czy warto w to brnąć?

tak
sweater_weather jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 09:57   #25
Niebieskooka arystokratka
Marszałkini II RP
 
Avatar Niebieskooka arystokratka
 
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 547
Dot.: Czy warto w to brnąć?

W takim razie, wiem, że to bardzo brutalnie zabrzmi, ale zapewne jesteś głównie po to mu potrzebna, aby miał z kim rozładować napięcie seksualne. Bo na pewno nie jest z Tobą z powodu miłości czy innych pozytywnych uczuć, bo widać na kilometr, że takowych tu nie ma.
Niebieskooka arystokratka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 10:00   #26
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Cytat:
Napisane przez sweater_weather Pokaż wiadomość
tak
- no to masz powód, dla którego jesteś mu potrzebna, tylko nie wiem, dlaczego można pozwolić siebie tak traktować; bo seks w związku może być super, gdy łączy się z kochaniem/zainteresowaniem/pokazywaniem, że zależy nam na drugiej osobie- a po tym co pisałaś, jesteś panią, na której się co jakiś czas w seksie spuszcza. Tylko dlaczego ty dajesz się tak traktować????
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 10:02   #27
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Z tych samych powodów, o których pisałyśmy w innym wątku.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 10:02   #28
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Cytat:
Napisane przez sweater_weather Pokaż wiadomość
tak
Facet Cię nie chce przytulić (bo musiałby w tym momencie okazać uczucia, które zapewne po prostu nie istnieją lub dałby Ci nadzieję na coś, czego tak naprawdę nie chce z Tobą tworzyć), a Ty uprawiasz z nim seks? Robisz sobie z życia dramat na własne życzenie.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 10:10   #29
sweater_weather
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 30
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Odechciało mi się czegokolwiek byłam kiedyś w 5letnim związku, ale nie wyszło...teraz za każdym razem pakuję się w taki związek chciałabym wreszcie z wzajemnością się zakochać, bo albo ktoś zakochuje się we mnie ale nie mogę tego odwzajemnić albo ja ładuje w kogoś cały bagaż emocjonalny a ta osoba ma to gdzieś


Dziękuję i tak za odpowiedzi nie wiem jak mam się pozbierać dookoła mnie jest tyle szczęśliwych par coraz częściej myślę o dziecku...chociaż mam dopiero 23 lata chciałabym wreszcie znaleźć kogoś przy kim wszystko byłoby łatwe
sweater_weather jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-08-11, 10:11   #30
Niebieskooka arystokratka
Marszałkini II RP
 
Avatar Niebieskooka arystokratka
 
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 547
Dot.: Czy warto w to brnąć?

Już nie wiem co jest bardziej obrzydliwe - czy to, że on Cię tak traktuje czy to, że Ty dajesz się tak traktować. Ogarnij się wreszcie i zakończ tę nieszczęsną znajomość.
Niebieskooka arystokratka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-08-14 07:43:48


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:19.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.