|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 18
|
Współlokatorzy - czy to normalne?
Od tamtego roku (I rok) studiuję w innym mieście. Udało nam się dogadać z dwójką znajomych z klasy licealnej i wynajęliśmy wspólnie mieszkanie. Oni poszli na jeden kierunek, a ja na inny.
Na początku wszystko wydawało się w porządku, bo znaliśmy się już po 5-6 lat i zawsze to samo środowisko, Ci sami znajomi itp. Ale teraz jest beznadziejnie; takie mam przynajmniej wrażenie. Podam wam kilka przykładów ,,dziwnych" sytuacji, jakie mają miejsce u nas w mieszkaniu, a wy powiecie mi czy to ja przesadzam, czy tu faktycznie jest coś nie tak? Weźcie pod uwagę, że znamy się już wiele lat, byliśmy w jednej klasie w liceum i często razem spędzaliśmy czas. I gdybyście prywatnie spytali któregokolwiek z nich o nasze relacje to odpowiedziałby ,,Między nami jest spoko, lubimy się". 1. Jestem w kuchni. Mój współlokator 1 wychodzi z pokoju; widzi, że ja jestem w kuchni, więc idzie do współlokatora 2. I dopiero gdy ja wrócę do swojego pokoju to słyszę, że współlokator 1 wychodzi od współlokatora 2 i dopiero zaczyna sobie robić np. herbatę. Sytuacja powtórzyła się już kilkunastokrotnie. 2. Na początku wszystkie umyte naczynia trafiały na suszarkę. Obecnie moi współlokatorzy od razu po umyciu naczyń wycierają je i wkładają do szafek (a zaczęło się to tak nagle), przez co tylko moje zostają na suszarce. 3. Czasami wrzucę jakąś łyżeczkę do zlewu, np. po zamieszaniu kawy, nie umyję jej od razu i lecę np. na cały dzień na uczelnię. Gdy wracam to ta łyżeczka nadal tam leży. - o co mi chodzi? O to, że moi współlokatorzy w tym czasie zdążyli już zjeść ze 3 posiłki, po których na pewno myli masę naczyń. Ja, gdyby ktoś zostawił jedną łyżeczkę w zlewie, to bym już ją przetarła podczas mycia po sobie, bo co to za problem.. Moja łyżeczka natomiast potrafiłaby leżeć pewnie z tydzień. 4. Czasem zostawię coś na wierzchu, np. ściereczki do mebli. Umyłam tymi ściereczkami nasze wspólne meble na przedpokoju i przypadkowo zostawiam je na jakiejś szafce. I już kilkukrotnie zdarzyło mi się znaleźć je godzinę później przed moimi drzwiami od pokoju z argumentem ,,żebyś nie zapomniała schować" (wiecie, nie dość, że sama się wzięłam za sprzątanie, to nie mogą już schować głupich ściereczek do szafki, skoro im przeszkadzają?) 5. Nie jestem osobą specjalnie towarzyską, nie wychodzę nigdzie wieczorami. Raz zdarzyło się (jak nigdy wcześniej), że trzy dni pod rząd wracałam do domu w nocy (raz o 23:00, a dwa razy po 1:00). Żaden z moich współlokatorów nie zainteresował się tym, że mnie nie było, nawet nie zauważyli, że wyszłam. Równie dobrze mogłoby mi się coś stać, a nawet nie zwróciliby uwagi. 6. Wchodzę do kuchni, widzę współlokatora 1. Zagaduję jak było na uczelni, odpowiada mi i.. tyle z naszej rozmowy. On nie zagada. Mnie to już wykańcza. Mam delikatne problemy psychiczne, a to, że ktoś dodatkowo traktuje mnie jak czarną owcę (i nie wiadomo dlaczego, bo nigdy nic nie zrobiłam, trzymam porządek, staram się nie krytykować) wcale mi nie pomaga. Oceńcie tą sytuację. |
|
|
|
|
#2 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 46
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
OMG...to sie nazywa problem z doopy. Moim zdaniem przesadzasz.
|
|
|
|
|
#3 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 2 483
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Tak jest od samego początku waszego wspólnego mieszkania,czy coś się zmieniło dopiero w pewnym momencie (np. po jakimś wydarzeniu)?
Z tego co napisałaś odnoszę wrażenie,że Twoi współlokatorzy chyba bardziej są zaprzyjaźnieni między sobą,tak? A co do tego,że się nie zainteresowali,że późno wróciłaś,to raczej nie jest nic dziwnego - większość studentów późno wraca i to jest dla nich po prostu normalne. |
|
|
|
|
#4 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 18
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
A co do wracania później - nigdy wcześniej tak późno nie wróciłam, nie wracałam. A oni nie wychodzą z domu na krok (nigdy nie byli na żadnej imprezie czy nawet piwie u znajomych, nigdzie), więc u nas to jest ciągłe siedzenie w mieszkaniu. |
|
|
|
|
|
#5 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 2 483
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
czyli nie wydarzyło się nic co mogłoby popsuć wasze kontakty? nie wiem,jakaś sprzeczka, komentarz?
A w ogóle co oznaczają "delikatne problemy psychiczne"? Edytowane przez 201611090905 Czas edycji: 2014-04-20 o 13:23 |
|
|
|
|
#6 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#7 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 18
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
Właśnie w tym rzecz, ogólnie jestem trochę aspołeczna, boję się ludzi (ale to nie podchodzi pod fobię, raczej to jest stała obawa przed kontaktami z ludźmi). Dlatego zawsze staram się być miła, staram się zagadać po przyjacielsku, a czuję się jak piąte koło u wozu. Nie chodzi mi o spędzanie ze mną czasu, tylko o nieeliminowanie mnie z grona znajomych. I nie, nic poważnego się nie wydarzyło. Ostatnio wkurzyła mnie tylko ta akcja ze ściereczkami i powiedziałam parę niemiłych słów, ale to zaczęło się już wcześniej. Edytowane przez Uwagauwaga Czas edycji: 2014-04-20 o 13:28 |
|
|
|
|
|
#8 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 33 558
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
---------- Dopisano o 13:30 ---------- Poprzedni post napisano o 13:30 ---------- Powiedzialas "pare niemilych slow", bo ktos nie chcial Twoich rzeczy odkladac na miejsce. Aha. |
|
|
|
|
|
#9 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 6 282
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Najwyraźniej, po prostu - nie odpowiadasz im, i tyle. Miałam podobnie w mieszkaniu, skończyło się masywnym konfliktem, też mieszkałam z koleżankami z liceum. To może być coś obiektywnie nie w porządku z Twojej strony (i tu powinnaś się nad sobą zastanowić) a może po prostu jest coś, czym drażnisz nie ze swojej winy - lepiej Ci idzie na studiach, jesteś zamożniejsza, masz sympatię a oni nie itd. Może być też tak, że oni z racji jednego kierunku po prostu więcej czasu spędzają razem, a Ty np. masz mniej nauki, albo studiujesz ,,lepszy" kierunek i ich tym denerwujesz. Albo na odwrót, Ty dajesz im odczuć, że mają takie lekkie studia, bez przyszłości (spotkałam się z czymś takim ze strony jednego współlokatora, to mi akurat do głowy przyszło).
Wiem, że nie jest to miłe, jedyna rada, jaką znam - przestać podchodzić do tego ambicjonalnie, zrobić rachunek sumienia. I jeśli wychodzi Ci, że nigdy nie byłaś dla nich świadomie złośliwa/nieprzyjemna, nie nadużyłaś ich zaufania, to pozostaje Ci mieć to w czterech literach na ile się da, bo nie Twoja wina, że mają problem. I się po prostu od przyszłego roku wyprowadzić, chyba najlepiej z obcymi ludźmi, jeszcze lepiej - nie ze swojej grupy czy roku. Teraz mieszkam z 8 osobami, najlepsze układy mam z tymi z innych uczelni, innych lat (bezkonfliktowo, bardzo się lubimy), a z dwiema koleżankami z grupy bywa burzliwie. Odniosę się jeszcze do dwóch sytuacji - tego z łyżeczką i powrotem do domu. Co do łyżeczki - ja też, jak już zmywam, to mi korona z głowy nie spadnie, jak umyję czyjś talerz czy sztućce. Ludzie jednak mają co do tego różne podejście i np. po tym, jak właściciel pił u nas herbatę z kolegą, to te dwa kubki stały w zlewie chyba z dwa tygodnie, aż mnie szlag trafił i je zmyłam. Mnie by ta sytuacja i ta suszarka wskazywała raczej na to, że mogą mieć jakieś zastrzeżenia np. że robisz bałagan na wspólnej przestrzeni, może np. za rzadko sprzątasz? Najlepszym tego rozwiązaniem jest precyzyjny plan, kto kiedy i co sprząta i dogadanie, na czym to sprzątanie polega (dla niektórych ludzi posprzątanie łazienki to np. tylko umycie podłogi, ale już toalety, kabiny, luster i umywalki to robota dla magicznych krasnali). Co do późnego wracania - jeżeli oni wracają późno, to pewnie albo nawet nie zauważyli, że Cię nie ma, albo po prostu stwierdzili, że nie są Twoimi rodzicami żeby Cię ścigać telefonami, w końcu jesteś ,,dużą dziewczynką". Ja też nie sprawdzam, gdzie są moi współlokatorzy w nocy, a nie raz wracają np. po drugiej. |
|
|
|
|
#10 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 18
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;46106324]]
Powiedzialas "pare niemilych slow", bo ktos nie chcial Twoich rzeczy odkladac na miejsce. Aha.[/QUOTE] Nie. Dlatego, że miał siłę przynieść je pół mieszkania dalej, żeby położyć mi je pod drzwi i jeszcze do tego napisać karteczkę, zamiast po prostu powiedzieć (czy nawet mnie ochrzanić), że zostawiam wszystko na wierzchu. Na samym początku, jak jeszcze byliśmy dla siebie dobrymi znajomymi to zachowywałam się jak znajoma - bezproblemowo i podłogę w kuchni umyłam, jak ktoś nabrudził, i schowałam po kimś deskę do prasowania, i schowałam wszystkie naczynia do szafek (niezależnie czy to moje, czy nie), bo... to dla mnie żaden problem. Byliśmy kompanami. Nadis - dziękuję za odpowiedź. Ja już wielokrotnie zastanawiałam się co jest nie tak i nadal nie widzę swojej winy (może poza sytuacjami, w których ja byłam w porządku, oni nie byli w porządku i przez to mogłam mieć jakąś negatywną aurę), w następnym roku na pewno zamieszkam z kimś innym. Tylko muszę jeszcze przetrwać te 2 miesiące i nie zwariować. Edytowane przez Uwagauwaga Czas edycji: 2014-04-20 o 13:42 |
|
|
|
|
#11 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 6
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Tez mialam kiedys cos podobnego. Raptem zaczelo mi sie zdawac ze moi wspolpracownicy sie na mnie krzywo patrza, ze jestem czarna owca, ze jestem nielubiana. Potem juz myslalam ze wszyscy klienci w sklepie sa do mnie negatywnie nastawieni. Pozniej, wszyscy naokolo. Skonczylo sie to totalna paranoja, balam sie wychodzic do ludzi. Wpadalam w panike we wszystkich miejscach gdze znajdowalo sie duzo ludzi. Dlatego jesli twierdzisz ze masz problemy psychiczne i jesli to wrazenie negatywnie nastawionego otoczenia sie nasila, radze isc do psychologa.
|
|
|
|
|
#12 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 2 016
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
A co do tego, że nie zainteresowali się, że późno wracasz, to wybacz, ale to chyba nic dziwnego? Jesteście dorosłymi ludźmi, każdy ma swoje życie i nic nikomu do tego, kto, gdzie i kiedy wychodzi. To nie są Twoi rodzice, żeby Cię mieli niańczyć, a poza tym może też akurat ich nie było i nie zauważyli. Piszesz, że wróciłaś o północy czy koło pierwszej - to nie jest tak późno. Gdyby nie było Cię przez całą dobę, to pewnie by zauważyli. Nie możesz z nimi po prostu porozmawiać? Dusisz to wszystko sobie i mam wrażenie, że oni też, dlatego robi się napięta atmosfera. W końcu wszyscy wybuchną i będzie kłótnia. Usiądź z nimi i pogadajcie. Może znajdziecie jakiś kompromis, bo takie unikanie tematu na pewno nie pomoże
__________________
Nie bierz życia na poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy. |
|
|
|
|
|
#13 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 077
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Po pierwsze Twoi współlokatorzy zachowują sie normalnie. PO drugie wymyślasz. Powinnaś się cieszyć, że tak masz i wiem co mówię. Ja zmywam zaraz po zjedzeniu żeby nie robił się bałagan i żebym potem nie zapomniała co moje a co kogoś bo nikt po nikim nie będzie sprzątał ale moi współlokatorzy odkładają stosy naczyń do zlewu z dnia na dzień i uwierz, że jedna łyżeczka coś tu znaczy i czasem lezy to tydzień dopóki nie blokuje się dostęp do kranu, wtedy któraś z nich umyje. A gdybym ja umyła tą łyżeczke to wtedy by sobie pomyśleli, że albo to była jednak moja łyżeczka, albo że ciagle będę po nich myć naczynia. kiedyś już musialam umyć ten stos naczyń bo nie miałam na czym zjeść obiadu... Także jakby mi ktoś dodatkowo od razu wycierał po sobie naczynia to byłabym w 7 niebie. Po drugie co do przebywania w kuchni, też tak mam, że jak ktoś jest w kuchni to wole poczekać i iść sama żeby mieć swobodę pełną, nie zajmować miejsca. Co do rozmawiania ja nie mam z tym problemu, czasem zagadam coś czasem ktoś inny, ale nawet koleżanka która mieszka ze mną w pokoju potrafi przez cały dzień nie powiedzieć słowa- już taka jest.
Co do ściereczki. Napisałaś, że któryś raz się tak zdarzyło, no to sama widzisz... nie raz zapomniałaś schować tylko częściej. Chłopcy widać lubią porządek i nie lubią wszystkiego porozwieszanego na widoku. Myślę, że może po prostu bałaganisz, zostawiasz naczynia w zlewie, potem stoją nie wiadomo ile na suszarce więc oni od razu swoje chowają żebyś właśnie widziała, że to twoje naczynia stoją a nie ich i żebyś wiedziała, że to nie oni bałaganią. Ja też chowam po sobie od razu żeby właśnie ktoś nie pomyślał potem " hmmm to pewnie nie moje naczynia więc po co myć i chować" a jak wiedzą, że ja chowam od razu to sobie myślą " hmm ona chowa naczynia więc to nie jej no to jak muszę to już umyyyje" . Ja uważam, że powinnaś cieszyć się z takich współlokatorów, którzy nie bałaganią. I koniecznie z nimi pogadaj, po prostu podejdź i zapytaj czy np przeszkadzają im jak naczynia stoją na suszarce itp. Ustalcie jakieś zasady. Edytowane przez afrodytek Czas edycji: 2014-04-20 o 13:52 |
|
|
|
|
#14 | ||
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 18
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Nie było mnie od wieczora do którejś tam godziny w nocy, a w dzień było unikanie się w kuchni, a więc tak - nie widzieliśmy się łącznie 3 doby
Cytat:
Cytat:
Raz im zwróciłam uwagę, że ja nie mam czasu i siły tak cały czas sprzątać, więc sprzątnęli jeden raz. I na tym razie się skończyło. A więcej razy odwagi już nie mam o to zagadać, a znów karteczek pisać nie będę, skoro siedzę za drzwiami. Edytowane przez Uwagauwaga Czas edycji: 2014-04-20 o 13:57 |
||
|
|
|
|
#15 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Po prostu zaakceptuj, że współlokatorzy wolą zachować dystans. Nie bierz tego osobiście, jeśli faktycznie jesteś bezproblemowa, sprzątasz itd. Ew. możesz ich spytać, czy jakieś Twoje zachowania w mieszkaniu ich drażnią i dlatego traktują Cię chłodniej. Ale może być też tak, że po prostu za bardzo bierzesz wszystko do siebie
|
|
|
|
|
#16 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 420
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Moim zdaniem pisanie, że Autorka przesadza jest bez sensu, bo ja jednak też widziałabym na jej miejscu problem.
Dziewczyna pisze, że byli to jej kompani, znajomi których znała kilka lat, przyjaźnili się a teraz? Traktują ją jak jakiegoś obcego człowieka. Moim zdaniem po to się właśnie wynajmuje się mieszkanie z przyjaciółmi aby te wspólne gotowanie, siedzenie w kuchni przy kolacji czy sprzątanie było frajdą i czuło się przy nich na luzie, a nie spinało i bało, że coś jest nie tak. Zgodzę się również z wypowiedziami przedmówców, może właśnie jednak w biegu życia (nie mówię Ci tego po chamsku, ani nic) nie zauważyłaś, że czasem zdarzy Ci się zostawić bałagan i tak, bałaganem mogą być również czyste, umyte przez Ciebie Twoje naczynia które leżą na suszarce 3 dni a oni nie mają gdzie wysuszyć swoich naczyń po regularnym zmywaniu, może dlatego Ci sugerują te wycieranie naczyń i wkładanie do szafki? Co do ściereczek, jeżeli faktycznie coś zdarza Ci się zostawić, okej, mają prawo się zdenerwować, zwrócić uwagę ale pisanie karteczek... -.- Chryste, aż mi się przypomina moje pierwsze wynajmowanie mieszkania z obcymi i izolowanie mnie, pisanie karteczek ale w oczy powiedzieć nie potrafili. Tak więc weź to na klatę i porozmawiaj z nimi. Zapytaj, co się stało że waszą znajomością, dlaczego się tak odsunęli i pokaż że nie podoba Ci się to pisanie kartek, jakbyście byli obcymi ludźmi!
__________________
... |
|
|
|
|
#17 |
|
tree hugger
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: wild west
Wiadomości: 1 444
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Wydaje mi się, że problem leży w tym, że za bardzo się skupiasz na sytuacji w mieszkaniu i każde zachowanie współlokatorów - nawet obiektywnie neutralne - interpretujesz na swoją niekorzyść. Masz pełne prawo czuć to, co czujesz, ale spróbuj przemyśleć te opisane sytuacje jeszcze raz tak, jak gdyby odnosiły się do obcej Ci osoby i zastanów się, czy mogły być jakieś inne powody zachowania współlokatorów. Prawda jest taka, że nie każdy wokół zachowuje się w określony sposób właśnie ze względu na Ciebie - wiele rzeczy robimy zupełnie bezmyślnie i nie zastanawiamy się, jak zostaną odebrane. Na przykład ja też nie wchodzę do kuchni, kiedy ktoś inny z niej korzysta, bo nie lubię wzajemnego wchodzenia sobie w drogę na małej przestrzeni, a samotną łyżeczkę w zlewie czasami myję, a czasem nie w zależności od nastroju. I nie stoi to w sprzeczności z tym, że bardzo lubię swoich współlokatorów. Tak samo nieinteresowanie się tym, kiedy ktoś wraca - też bym na to nie wpadła, żeby dorosłego współlokatora wypytywać o późny powrót, ale to nie znaczy, że nie zainteresowałabym się także brakiem powrotu. Sytuacja z karteczką zamiast rozmowy rzeczywiście dziwna, ale to jest pojedynczy incydent, który też nie musi świadczyć o złych intencjach. Co do zagadywania - też nie zagaduję, bo nie lubię zagadywać, ale nie znaczy to automatycznie, że nie lubię też moich współlokatorów. To, co napisałaś to obiektywnie są drobiazgi - dla Ciebie te drobiazgi urosły do rangi poważnego problemu i w pewnym sensie Cię rozumiem - też byłam kiedyś przewrażliwiona na swoim punkcie i nadinterpretowałam zachowania innych ludzi. Drugą sprawą jest brak komunikacji - jeśli nie powiesz drugiemu człowiekowi, że masz wobec niego jakieś oczekiwania (żeby zmył tę łyżeczkę albo żeby zagadał), to on się nie domyśli, a Ty będziesz tylko coraz bardziej się frustrować. Mi pomógł trening poznania społecznego - rodzaj warsztatów psychologicznych uczących poprawnych kontaktów z innymi ludźmi: odbierania, interpretowania i wysyłania komunikatów. Tobie też radziłabym poszukanie jakiejś pomocy psychologicznej, bo widać, że masz problem i się z nim męczysz.
__________________
Nie potrafię zmierzyć się z codziennością, choć nadal zdarza mi się wierzyć w cuda i marzyć o lataniu. |
|
|
|
|
#18 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 389
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
Ad. 2 i 3 - no cóż, ludzie mają różne zasady, ja z moją współlokatorką myjemy/wycieramy naczynia bez względu na to, czy są moje, czy jej, ale w sumie to ja zaczęłam tak robić, bo ona na początku moich rzeczy też nie ruszała. Może współlokatorzy po prostu założyli, że skoro coś nie jest ich, to tego nie dotykają. Ad. 4 - no tutaj faktycznie za fajnie się nie zachowali. Ad. 5 - jak dla mnie nic dziwnego, nie ma obowiązku interesowania się życiem współlokatora czy współlokatorki. Ad. 6 - cóż, zauważyłam, że tak bywa, gdy mieszka się z kimś przez dłuższy czas - relacje się trochę oziębiają, bo po prostu za długo przebywa się z tą osobą i czasami zwyczajnie brakuje tematów do rozmów. Generalnie jednak wydaje mi się, że wcale takimi dobrymi znajomymi nie byliście. Zachowania, które opisujesz, wydają mi się jak najbardziej normalne, ale bardziej dla ludzi, którzy znają się i lubią raczej średnio - albo po prostu dla takich, którzy lubią zachowywać pewien dystans. Natomiast niefajne jest to, że tylko Ty myjesz w tym mieszkaniu podłogę itp. Przecież to jakiś absurd, nie tylko Ty tam mieszkasz. Powinnaś jak najszybciej ustalić tę kwestię. Jeśli rozmowy nie skutkują, to może napisz jakiś grafik, kto kiedy i co sprząta (już chyba zresztą pojawiła się taka propozycja), z konsultacją ze współlokatorami albo nawet i bez, i wywieś to w jakimś widocznym miejscu. |
|
|
|
|
|
#19 | ||||||
|
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Wydaje mi się, że nadinterpretujesz ich zachowania. Naprawdę nie wszystko co robią musi byc jakimś przytykiem do Ciebie albo unikaniem
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Ja bym też raczej nie myła łyżeczek gdybym miała współlokatorów. Może nie lubią by ruszać ich rzeczy (patrz: chowanie naczyń bez stawiania ich na suszarkę, skąd Ty je czasem zbierałaś i chowałaś).Cytat:
Cytat:
Cytat:
Ogólnie nie ma tak u Was jakiejś serdeczności, ale też nie uważam by Cię traktowali jak czarną owcę. Musisz pamiętać, że nie każdy z każdym się musi przyjaźnić czy lubić. |
||||||
|
|
|
|
#20 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
1. Może nie chce Ci się kręcić po kuchni. Ja też lubię być w kuchni sama.
2. To chyba dobrze. Suszarka zawalona naczyniami to żadna dekoracja. 3. Nie chcą ruszać cudzych rzeczy. 4. Może akurat ktoś ich odwiedzał i dlatego je przerzucili. 5. Jesteś dorosła. Nie musisz się im spowiadać, gdzie wychodzisz i o której wrócisz. 6. Może gdyby spytał, to zacząłby się monolog półgodzinny...albo spieszyło mu się do nauki Twoi współlokatorzy wydają się w porządku (ja tam bym chętnie mogła z nimi zamieszkać). Cenią niezależność i uważają, że Ty też taka jesteś...a tu błąd, bo Ty oczekujesz jakiegoś większego zainteresowania z ich strony. Współlokatorzy to nie rodzice i nie muszą się tak interesować Twoim życiem. Nawet jeśli to dawni znajomi.
__________________
Edytowane przez _chocolate Czas edycji: 2014-04-20 o 16:14 |
|
|
|
|
#21 | ||||||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 400
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
Cytat:
Anka od razu wkłada naczynia do szafek, mhm: to może ja też. O Anka i Kasia od razu wkładają naczynia to ja też :P I nie mieć nic wspólnego z tobą Cytat:
Cytat:
Cytat:
także trochę nietaktowne i niezręczne pytanie :P I nawet przy pytaniu Wszystko w porządku bo wczoraj później wróciłaś? poczułabym się niezręcznie wiedząc, że byłam z hipotetycznym chłopakiem :PCytat:
__________________
http://www.youtube.com/watch?v=7UeH0...-03%20Odsapnij Na poprawę humoru ![]() Skoro można usuwać płody bo nie są jeszcze dziećmi to dlaczego nie można "usuwać" trzylatków? Przecież oni też nie są jeszcze dorośli. |
||||||
|
|
|
|
#22 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 1 315
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
1. Skąd wiesz, że tylko Ciebie tak unikają? Może gdy w kuchni jest współlokator nr 1, to ten drugi też go unika, żeby nie 'zagracać' niepotrzebnie pomieszczenia. Zresztą to chyba wygodniej, gdy Ty sobie gotujesz/zmywasz i nikt Ci się nie plącze pod nogami. 2. Masz więcej miejsca na suszarce, chętnie bym się z Tobą zamieniła, bo ja często nie mam gdzie wsadzić łyżeczki. 3. Znowu pytanie: a oni po sobie wzajemnie myją? Czy tylko Twoje rzeczy są tak zostawiane? Ja osobiście też bym nie myła, nie moja łyżeczka. Może myślą, że jak umyją Ci tą nieszczęsną łyżeczkę, to dojdzie do tego, że będziesz zostawiać masę naczyń po posiłkach. 4. Jak wyżej ![]() 5. Przecież jesteś dorosła... Nie po to wyprowadzamy się od rodziców, żeby kontrolowali nas współlokatorzy. Uważam, że gdyby serio dłużej Cię nie było, zniknęłabyś na kilka dni, to pewnie by się zorientowali ![]() 6. Może nie był w nastroju do rozmów? Może na uczelni coś nie tak, i nie chciało mu sie o tym gadać? Moim zdaniem trochę wszystko nadinterpretujesz. Nie robią Ci na złość, może po prostu wasze stosunki się trochę ochłodziły, ale nic strasznego się chyba nie dzieje?
__________________
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać? Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?" |
|
|
|
|
|
#23 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 13 252
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
1. robiłam dokładnie tak samo, też czekałam aż ktoś skończy urzędować w kuchni i potem wchodziłam sobie zrobić obiad/herbatę. mieliśmy małą kuchnie, a ja nie lubiłam tłoku więc wolałam sobie poczekać. zresztą jak ja robiłam obiad to ktoś inny też czekał żeby nie robić wszystkiego na kupie.
2. też od razu wycierałam i chowałam do mojej szafki, szału dostawałam jak ktoś używał mojego kubka. 3. każdy mył swoje rzeczy. dwa razy hurtem umyłam wszystko (tzn moje i koleżanki) i jej się chyba spodobało, bo potem często zostawiała swoje rzeczy obok moich. ale już nie tknęłam, nawet łyżeczki. potem mieliśmy zmywarkę i już jedna osoba to robiła, tzn na raz wszystkie naczynia, ale też nie jedna cały czas tylko szła kolejka. 4. może myśleli, że to twoje ulubione ściereczki za miliony monet i nie chcieli żebyś zgubiła. no i kulturalnie żeby ci nie wchodzić do pokoju zostawili przed drzwiami? 5. nigdy nie zwracałam uwagi na to czy koś wraca do mieszkania na noc czy nie, nie moja sprawa. 6. też nie lubiłam jak do mnie ktoś zagadywał jak wracałam zmęczona z uczelni. podsumowując, moim zdaniem przesadzasz.
|
|
|
|
|
#24 | ||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
Cytat:
Tak bardzo chciałaś czuć się akceptowana, że zaczęłaś robić za sprzątaczkę? Jak to się w ogóle stało, że nie macie normalnego podziału obowiązków typu 'ja sprzątam w tę sobotę, xy w kolejną"? I mam wrażenie, że trochę nadinterpretowałaś sobie te relacje, nazywasz kompanami ludzi, których boisz się zapytać dlaczego porozumiewają się z Tobą za pomocą karteczek. Edytowane przez 201607110949 Czas edycji: 2014-04-20 o 18:33 |
||
|
|
|
|
#25 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
czy wy w ogóle spędzacie ze sobą czas? rozmawiacie? mówisz, że znacie się 5-6 lat, że byliście kompanami - te sytuacje, które wymieniłaś są jak najbardziej normalne, ale.. podczas czytania odczułam takie wrażenie, że się mijacie, niby mieszkacie razem, ale nie utrzymujecie w ogóle kontaktu, jak obcy współlokatorzy, a nie współlokatorzy-znajomi.
|
|
|
|
|
#26 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 1 468
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;46106324]Moze macie mala kuchnie lub nie chce Ci stac nad glowa.
---------- Dopisano o 13:30 ---------- Poprzedni post napisano o 13:30 ---------- Powiedzialas "pare niemilych slow", bo ktos nie chcial Twoich rzeczy odkladac na miejsce. Aha.[/QUOTE] O ile dobrze rozumiem, to nie są jej ściereczki, ale ich wspólne - do sprzątania mieszkania. Też bym się czuła trochę dziwnie Uwagauwaga.
__________________
Książki 2015 5/52 |
|
|
|
|
#27 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 757
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Kurde, dziewczyny, wszystkie pomijacie bardzo ważny element calej tej sytuacji - to, że taka sytuacja nie była od poczatku wspólnego mieszkania, tylko pojawiła się dopiero po jakimś czasie. I to jest najważniejszy dowód tego, że jednak wspóllokatorzy maja jakiś problem z Autorką.
Jeśli ktoś nie miał wcześniej oporow, by wejść do kuchni razem ze współlokatorką, a po kilku miesiącach nagle ma takie opory, to jest w tym coś dziwnego. Jeśli nie mial wcześniej problemów z rozmową ze wspołlokatorką, a teraz ma, to jest w tym coś dziwnego. Jeśli ogólnie Autorka byla ze wspołlokatorami w dobrych relacjach, koleżeńskich, serdecznych, a potem to się zmienilo - to nie mówcie jej, na litośc boską, że przesadza, wyolbrzymia i zachowanie wspóllokatorów jest absolutnie normalne! Trzeba patrzec na kontekst. Jakby się tak zachowywali od samego poczatku, to ok. Ale skoro to zachowanie pojawiło się dopiero po czasie, to jakiś powód musi być.
__________________
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."
|
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#28 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 18
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Cytat:
Co do rozmów czy wspólnego spędzania czasu - na początku spędzałam z nimi więcej czasu, bo wychodziłam z pokoju, jak słyszałam że ktoś jest w kuchni. Ot tak, żeby sobie pogadać. Potem zaczęły się te niepokojące akcje-uniki i przestałam mieć ochotę to robić, tak więc w tym momencie mijamy się na korytarzu czy w kuchni i ewentualnie zagadam o sytuację na uczelni. Kilka minut dziennie, nic więcej. |
|
|
|
|
|
#29 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 5 242
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Nie mam nic do dodania.
__________________
If you want to make God laugh, tell him about your plans Nie dbaj o markę ołówka, sprawdź czy jest zatemperowany. Porozmawiaj z nami o Bułgarii Od dupy strony, zapraszamy
|
|
|
|
|
#30 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Współlokatorzy - czy to normalne?
Nie uwazam, ze to jakies problemy z doopy. Podalas pare przykladow, ale generalnie pewnie czujesz, ze cos jest nie tak - mieszkajac z ludzmi pod jednym dachem latwo mozna ich nastawienie wyczuc.
Powiem tak: znalezc mieszkanie z ludzmi, z ktorymi wiekszosc czasu przebiega bez zgrzytow, fajnie dogadywac i czuc sie jak przyslowiowo "u siebie w domu" jest bardzo trudno. Ludzie potrafia byc dziwni, pochodza z roznych srodowisk, maja swoje przyzwyczajenia, itd. Co ja bym zrobila? Z usmiechem i i bardziej na luzie wzielabym ich na rozmowe i powiedziala szczerze o swoich odczuciach - czy sa uzasadnione czy nie, dowiesz sie po krotkiej rozmowie z nimi. To opcja win-win, bo albo dowiesz sie co tak naprawde wisi w powietrzu, albo bedzie wszystko okay i napieta atmosfera opadnie, a Ty sie uspokoisz. Jezeli nie, to rozgladnelabym sie za innym mieszkaniem, bo pokoj do ktorego wracasz i generalnie to mieszkanie, to jak oaza dla Ciebie - miejsce, w ktorym powinnas czuc sie dobrze, a nie jak intruz. Mam z tym rozne doswiadczenia, bo na 6 miejsc w ktorych do tej pory w zyciu przyszlo mi mieszkac, w 2 z nich atmosfera byla dziwna i "nie ten" i wiem jak bardzo rzutowalo to na moja nauke/prace/generalnie zycie, itd. W pozostalych 4 bylo super Powodzenia! ---------- Dopisano o 19:40 ---------- Poprzedni post napisano o 19:35 ---------- Cytat:
Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2014-04-20 o 20:38 |
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
| Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:14.













Anka od razu wkłada naczynia do szafek, mhm: to może ja też. O Anka i Kasia od razu wkładają naczynia to ja też :P I nie mieć nic wspólnego z tobą 
