|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 13
|
Problemy w związku. Potrzebna opinia
Witajcie. Piszę do Was z prośbą o opinię, mi brakuje dystansu. Potrzebuję żeby ktoś spojrzał na to wszystko z boku i powiedział mi co myśli (nawet jeśli nie będzie to przyjemne). Małżeństwem jesteśmy od 10 lat, mamy dwójkę dzieci w wieku przedszkolnym. Cały czas było fantastycznie, oczywiście kłóciliśmy się i spieraliśmy, ale ogólnie byliśmy szczęśliwą parą. Mój mąż jest osobą mało zaradną i leniwą z natury- wiedziałam o tym od początku i to w jakiś sposób akceptowałam. Głównie dlatego, że mimo wszystko mogłam na niego liczyć, w domu dzieliliśmy się obowiązkami i obydwoje zajmowaliśmy się dziećmi. Faktem jest, że ja na pewno dużo więcej robiłam- zarówno przy dzieciach jak i w domu. Jednak uważałam, że tak być powinno, bo ja pracowałam na 1/2 etatu, a on na cały. Uznałam, że jeśli ja jestem więcej w domu to i więcej robię, bo mam na to czas więc po prostu wzięłam na siebie więcej. Ale duże porządki, zakupy to wszystko razem. Jak ja gotowałam to on zmywał gary itd. Jak widział, że jestem zmęczona to brał dzieciaki gdzieś na cały dzień żebym mogła odetchnąć. No i był we mnie zakochany po uszy- wszyscy mi mówili, że zazdroszczą tego jak patrzy, jak widać że ciągle mu mnie mało. Po kilku latach pomyślałam o studiach- drugi kierunek. Nie lubiłam swojej pracy, była słabo płatna i chciałam zmian. Inna rzecz, że tak naprawdę mój mąż zarabia tyle, że nigdy nie musiałam pracować. Decyzję podjęliśmy wspólnie, mąż zadeklarował, że będzie mnie wspierał. Niestety wtedy zaczęły się pojawiać pierwsze poważne problemy. Wracałam po całym dniu z zajęć (studia zaoczne, zajęcia od 8 do 19-21), a tam sajgon, syf i brud. Mąż siadał przed komputerem, bo on zmęczony po całym dniu z dziećmi, a ja "przecież tylko na zajęciach siedziałam i właściwie to to są spotkania towarzyskie"- tak mówił. I oczywiście się kłóciliśmy, bo jak on wraca z pracy to posprzątane, ugotowane i też się dziećmi opiekowałam. Przy sesjach było już w ogóle nerwowo. Uczyłam się po nocach, w dzień do pracy, dzieci, dom- chodziłam wykończona, a przez to rozdrażniona. On nie robił wiele więcej niż normalnie, miałam pretensje, że nie próbuje mi pomóc. Uważał, że to normalne, że on wieczorem siedzi przed kompem, a ja się uczę. Tłumaczyłam, że gdyby w dzień więcej zrobił w domu to ja bym mogła się wtedy pouczyć i bym miała lżej. Czasem docierało do niego na kilka dni, czasem się pokłóciliśmy. On natomiast coraz częściej robił mi wyrzuty, że chodzę zmierzła, zła i obrażona (pewnie miał trochę racji). Po licencjacie czas było na szukanie pracy w nowym zawodzie, a w między czasie zaczęłam magisterkę. I znowu wspólnie ustaliliśmy, że najlepiej będzie jak założę własną firmę. Długo o tym rozmawialiśmy, sprawdziłam rynek i podjęliśmy decyzję, że to najlepsza droga. Założyliśmy, że przez 2 lata będzie trzeba do biznesu dokładać, kolejny rok miał być mniej więcej na zero, a potem dopiero zarabianie, ale uznaliśmy że warto. I to były nasze wspólne ustalenia. Niestety jak wszystko ruszyło to w kłótniach zaczęły się pretensje: że ja nie zarabiam, że on musi utrzymywać mnie i moją "firemkę". Do tego doszły moje pretensje, że nigdzie nie wychodzimy, że spędzamy czas osobno, że nawet jak jesteśmy w domu razem to osobno, że już nie rozmawiamy, że za mało robi w domu, a miał mnie wspierać w studiach, w zakładaniu firmy. On znowu miał pretensje, że ja ciągle mam pretensje, że się obrażam i że ciągle narzekam że jestem zmęczona, że nic mu we mnie nie pasuje. Czasem wychodziła z tego awantura, a czasem siadaliśmy i rozmawialiśmy. Udawało nam się coś zmienić na kilka dni czy tygodni, a potem z powrotem to samo. Niestety w awanturach ostro przeginaliśmy- obydwoje. Rzucaliśmy chamskimi, raniącymi i niepotrzebnymi słowami, a potem wspólnie tego żałowaliśmy. Było coraz gorzej, co chwila się kłóciliśmy, nie potrafiliśmy się dogadać, ale jednego byliśmy cały czas pewni, że chcemy być razem i musimy znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Niestety raz w takiej awanturze on się bardzo daleko zapędził, dzieci się przestraszyły, zaczęły płakać. Ja próbowałam go uspokoić, ale on był głuchy i w końcu się wkurzyłam i uderzyłam go w twarz. Żałowałam już w tej samej sekundzie, ale było za późno. Wkurzył się, zaczął wrzeszczeć, że jeszcze raz go uderzę to mi odda, że nie pozwoli żeby ktoś go bił, a w końcu że to koniec i mam wypier.... Siedzieliśmy w aucie, zaczął mnie szarpać żeby mnie z niego wyrzucić. Dzieciaki z tyłu wyły spanikowane, gdyby nie to pewnie po prostu bym wysiadła. W końcu wysiadł, a jak przechodził na drugą stronę auta żeby mnie z niego wyrzucić to zamknęłam się od środka, przesiadłam i odjechałam. Nie wiem co mam zrobić. Nie wiem czy jest co ratować. Oczywiście obie strony muszą tego chcieć, ale ja zwyczajnie nie wiem czy chcę. Minęło kilka dni, nie odzywamy się do siebie, nie śpimy razem. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
|
|
|
|
|
#2 | |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 455
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
I bardzo dobrze, że odjechałaś, gdy chciał cię z samochodu wyrzucić. Swoją drogą dziwię się, ze zaczęłaś magisterkę po tym jak licencjat był misją samobójczą. Byłam w bradzo podobnej sytuacji: studia+praca+dzieci+ leniwy mąż w jednym czasie. W życiu bym tego dobrowolnie nie powtórzyła.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
|
#3 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Na już separacja (bo dochodzi do aktów przemocy) i jak emocje nieco opadną to terapia zarówno wspólnie, jak i indywidualna (niekoniecznie ratująca związek, ale służąca również ewentualnie rozstaniu się jak ludzie i nadal bycia dobrą rodziną dla dzieci). W czasie terapii przede wszystkim szczerość ze sobą i przed sobą, bo np. niestety udawałaś, że tolerujesz cechy partnera, które jednak wcale dla Ciebie do przeżycia nie są. Frustracja i złość narosły, no i macie.
|
|
|
|
|
#4 | |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 455
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Sent from my SM-G935F using Tapatalk
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
|
#5 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Ludzie różne rzeczy przezwyciężają. Kwestia chęci szczerej poprawy i dojścia do sedna problemów. Wszystko zależy od Autorki i jej męża, nie tego co sądzą inni ludzie. Nie mam statystyk pod ręką kiedy terapia działa, a kiedy na pewno nie. Ty masz? Najpierw oddech od siebie, a potem zobaczą. Może tydzień takiego oddechu unaoczni, że nie ma już co zbierać, a może nie. Nie przesądzam.
Edytowane przez 201803290936 Czas edycji: 2017-10-17 o 10:20 |
|
|
|
|
#6 | |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 455
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Jednak zasada jest właśnie taka ( wg osi pracujących z przemoca w przypadku przemocy domowej terapia par nie przynosi skutku. W każdym bądź razie do momentu, gdy osoba która przemocy się dopuszcza: w tym przypadku bardziej przemocy wykłada maz ( ale to kwestia do bardziej szczegółowej analizy) nie zmieni swojego zachowania i przestanie stosować przemoc, zrozumie co zrobiła źle itd. Owszem istnieją sytuację, gdy dochodzi do terapii takich par ( miałam przyjemność takie pary poznac). Kończyło się to katastrofa i zbędna strata pieniędzy. Sent from my SM-G935F using Tapatalk
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
|
#7 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 13
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Dziękuję Wam za odpowiedzi!
Magisterkę zaczęłam, bo bez tego nie byłoby szansy na utrzymanie się na rynku. Lenistwo było do przeżycia, ale do pewnego momentu. Obowiązków zaczęło przyrastać (prawda, że sama za dużo na siebie wzięłam), on zadeklarował się, że wesprze, pomoże i niestety nie dotrzymał słowa. Do tego nałożyło się wiele innych kwestii. No cóż, tak naprawdę to nie koniec tej historii, przerwałam bo chciałam żebyście sobie najpierw wyrobili opinię w ogóle o naszym związku. Nie rozmawialiśmy ze sobą 2 tygodnie. W końcu jakoś tak wyszło, że usiedliśmy i porozmawialiśmy. Powiedziałam mu wszystko co mi na sercu leży i poprosiłam o to samo. Powiedział, że postara się zmienić, a ja mam przestać się o wszystko obrażać i ciągle marudzić. Postanowiliśmy spróbować: kochamy się i bardzo nam na sobie zależy. Faktycznie, przez kilka tygodni było lepiej, obydwoje się staraliśmy. A potem wszystko zaczęło powoli wracać. Coraz częściej oglądałam tył jego głowy (komputer), coraz mniej robił. Do tego doszła choroba córki, niby zwykła infekcja, ale nie potrafiliśmy się jej pozbyć. Choroba trwa 3 tygodnie, Mała źle sypia, a ja oczywiście razem z nią. Znowu chodzę wykończona, znowu mąż nie rozumie moich pretensji. Siedzę wieczorami nad projektami z pracy. W ciągu dnia zdarzy mi się uciąć drzemkę jak mąż jest bo padam na twarz. W środę wracam wieczorem z pracy (mąż idzie na nockę) i mówię, że jeszcze mam kilka projektów do zrobienia. W czwartek, piątek sytuacja się powtarza. W sobotę siedzę cały dzień na szkoleniu. Wieczorem siadam do projektów. Mąż wychodzi z kolegą do kina. Po chwila córa się budzi i przez 3 godziny płacze, a ja staram się ją uspokoić. Zasypia akurat 15 minut przed powrotem męża. Nie ukrywam: ja wściekła siadam do projektów. Po północy robię sobie przerwę- siadam przed tv i zasypiam. Rano mąż dał mi pospać i zajął się dziećmi. Jak wstałam to oczywiście trzeba było posprzątać, bo był ogromny bajzel. Siadam znowu do projektu, którego nie skończyłam. Popołudnie spędzamy razem. Kolejna noc z córką jest ciężka, nie śpi (a ja razem z nią do 3). Rano mąż wstał i drugie dziecko wyprawił do przedszkola. Wrócił i się położył. W między czasie ja wstałam (córa cały czas spała), wyszłam z psem i poleciałam na zakupy. Wróciłam, oni wstali więc wzięłam córkę znowu do lekarza i poprosiłam męża żeby ogarnął mieszkanie. Nie było nas 1,5 godziny, a jak wróciłyśmy to mieszkanie wyglądało tak samo. On jedynie poprawił łóżko. Zaczęłam sprzątać i poprosiłam żeby wziął córkę na spacer. Spytał, a co Ty będziesz robić? Nie wytrzymałam, zaczęłam wrzeszczeć, że przecież ciągle coś robię. Od rana do nocy albo dzieci, albo praca albo sprzątanie/ gotowanie, że siły już nie mam. On na to zaczął wrzeszczeć, że przecież 4 projekty przez tydzień robię, bo w środę wracam z pracy i mam 4 projekty do zrobienia (przygotowanie jednego to 1-3 godziny) i w niedzielę dalej robię projekty. Ja mu na to, że chyba jak chodzę do pracy i mam klientów to mam nowe projekty do zrobienia, że nie mam kiedy ich robić jak córka nie chodzi do przedszkola, a on jest w pracy. Zaczął gadać, że ja wymyślam, że wiecznie zmęczona chodzę, że myślę że jestem księżniczką i nic nie muszę robić, a on będzie moim służącym. Nie wytrzymałam, trzepnęłam go szmatką po nodze (on leżał, ja wycierałam kurze, córa rysowała). A on...złapał mnie i zaczął mi wykręcać rękę wrzeszcząc, że mi je połamie. Później było tylko gorzej. Córa przybiegła przerażona do mnie na ręce. A on co się odezwałam to mi wykręcał rękę, nie patrząc że trzymam dziecko. W między czasie zabrał mi klucze do domu, do auta oraz wyrzucił torebkę z portfelem i dokumentami. Odzyskałam klucze, pobiegłam z córką po torebkę i zamknęłam się z nią w pokoju. Słyszałam, że on płacze i rozmawia ze swoją mamą. Wzięłam kilka rzeczy, spakowałam córkę, pojechałam po drugie dziecko i zwiałam do domu rodziców (których aktualnie nie ma). Wiedziałam, że po kilku godzinach on idzie do pracy, więc wtedy wróciliśmy. Zabrał część swoich rzeczy, oczywiście komputer też i napisał mi wiadomość, że się wyprowadza. Nie wiem co mam myśleć. Wszystko mnie boli, ręce posiniaczone. Dzieci w kółko pytają gdzie tata. Teściowa zadzwoniła, że ona nie może zrozumieć jak ja mogłam go ZNOWU uderzyć, że to niewybaczalne, że jestem wszystkiemu winna. Ja się z tym zgadzam, nie rozumiem jak mogłam go uderzyć wtedy i teraz tą nieszczęsną szmatką. Ale nie rozumiem też jak on może się tak wobec mnie zachowywać. Czy ja naprawdę przesadzam, a moje pretensje są bezpodstawne? Nie wiem co powiedzieć dzieciom. Nie chcę żeby on wracał. Od jakiegoś czasu wydobywamy z siebie nawzajem tylko te najgorsze cechy, a osobno...osobno chyba jesteśmy całkiem fajnymi ludźmi. Ale tęsknie, to strasznie boli. Jest mi wstyd, że się tak zachowałam i czuję się cholernie winna. |
|
|
|
|
#8 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 3
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
W pierwszej części Twojej opowieści, mimo tego, że to co piszesz nie brzmi jak zachowanie typowe dla zdrowego związku małżeńskiego, czuć było ciepło waszej relacji i wyczułam, że pomimo kłótni i nieporozumień cały czas chcecie razem to przezwyciężyć, bo chęć bycia razem nie została zachwiana. To, że nie obwiniasz jedynie swojego męża za wszystko co złe, ale zauważasz też tło sytuacji i jesteś świadoma swojego zachowania. To jest chyba taka podstawa zdrowych kłótni, a kłócić się trzeba.
Niestety ostatnia część wypowiedzi już zdrowa nie jest. Przemoc, poważne wyzwiska i to wszystko w towarzystwie dzieci.. Nie znam się na terapiach, ale jeżeli Twój mąż jest nadal twoim najlepszym przyjacielem - mniemam, że był jak za siebie wychodziliście - to tak powinnaś go traktować już zawsze, tak powinnaś być traktowana również Ty i nigdy o tym nie zapominaj. Myśle, że najlepiej ochłonąć, dać sobie czas na przemyślenie spraw, a skoro rozmowy w miarę wam wychodzą, to pewnie nie wszystko jeszcze stracone. |
|
|
|
|
#9 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 13
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
bluemoon322 Dziękuję!
Faktycznie to nie jest tak, że jest źle cały czas. On naprawdę dużo robi. W piątek jak ja byłam w pracy, a dzieci u dziadków to wysprzątał na błysk całe mieszkanie, czekał z kolacją. Oczywiście są też dni kiedy ja nic nie robię, nie chce mi się- lenimy się całą rodziną. Było też całe mnóstwo sytuacji, w których marudziłam, miałam pretensje zupełnie bezpodstawnie- głównie wynikało to z mojego zmęczenia albo złego samopoczucia. Tak samo jemu zdarzały się gorsze dni i o byle głupstwo miał pretensje. Ale ogólnie zawsze uważałam, że jesteśmy szczęśliwym, dobrym małżeństwem. Tylko w sytuacjach "kryzysowych" kiedy naprawdę dużo naraz się zwala, kiedy proszę o pomoc on pozostaje głuchy, a we mnie narasta frustracja. Wtedy te nasze kłótnie robią się bardzo brzydkie, a te ostatnie...szkoda słów. Nie wiem czy mam większy żal do niego czy do siebie o to co się wydarzyło. Nie wiem czy on w ogóle chce to ratować. Nie wiem czy ja chce to ratować. Nie wiem czy jest sens w ogóle próbować. |
|
|
|
|
#10 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 521
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Dla mnie to wygląda tak, że zaczęłaś bić swojego męża, bo nie chce się dostosować do twoich oczekiwań. Sprząta nie tyle, ile ty byś chciała; wolny czas spędza nie tak, jak ty uważasz za odpowiednie.
I też uważam, że jak się oboje tłuczecie, to nie ma czego ratować. |
|
|
|
|
#11 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 1 874
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Bardzo Ci współczuję. Gdy doszłam do fragmentu o Twoich dzieciach płaczących w aucie, miałam gulę w gardle. Jak do tego doszło, że wtedy znalazły się w samochodzie? Jak córka przeżywa to, co dzieje się między wami?
Twój mąż stosuje wobec Ciebie przemoc w obecności dzieci. Ściskanie za nadgarstki, wyrzucanie rzeczy za trzepnięcie szmatką po nodze - o co za obraza mężowskiego majestatu! Po przeczytaniu Twojej ostatniej wiadomości: Może terapia małżeńska pomogłaby na wasze problemy? Może wspólny urlop? Chyba wam obojgu brakuje chwili wytchnienia. Może rozwiązaniem byłoby zatrudnienie nani/ pomocy domowej, byś mogła skoncentrować się na pracy zawodowej? Edytowane przez ParasolkaMaryPoppins Czas edycji: 2017-10-17 o 11:16 |
|
|
|
|
#12 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 521
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Najbardziej mnie w tym wszystkim zastanawia jak w rzeczywistości wyglądało to "trzepnięcie szmatką po nodze" w wykonaniu osoby, która postanawia bić swojego męża przy dzieciach. |
|
|
|
|
|
#13 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 108
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Tu przemoc wyszła z obu stron. Kłócili się po równo, ale uderzyła partnera ona. Ja uważam jak Doris. Ochłonąć w separacji, podjąć mediacje/terapię, zobaczyć co z tego wyjdzie i przynajmniej na tej podstawie rozstać się jak ludzi bo idzie o dobro dzieci. dzieciom tez teraz potrzebne jest wsparcie i pomoc, ona mają największa krzywdę, dlatego terpia TAK a nie "strata pieniędzy". Autorko wątku, Dziwi mnie trochę, ze w niby kochającym się związku, gdzie nie było problemu pieniędzy, oboje pozwoliliście narosnac mega problemowi na podstawie kompletnych pierdół. Bo poszło o sprzątanie w sytuacji gdzie oboje byliście umęczeni pracą, nauką, dziećmi. Wystarczyło zatrudnić panią do pomocy w sprzątaniu/zakupach/gotowaniu, nawet na raptem 2-3 razy w tygodniu. Po prostu, po ludzku, nie da się uciągnac wszytkiego na raz i pozostać normalnym i nie zajeżdzonym jak bura kobyła. Trzeba albo z pewnych rzeczy rezygnować, albo płacić za to, ze robi to ktoś inny z zewnatrz.
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
|
|
|
|
#14 |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 455
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Autorko moim zdaniem dzieci są najważniejsze.
Tluczecie się nie przez bałagan i przemęczenia, a dlatego, że taki sposób rozwiązania spraw wybieracie. Mogliście sobie wynająć sprzątaczke i nianie do pomocy lub skorzystać z mnóstwa innych rozwiązań, ale zdecydowaliscie inaczej. Mąż słusznie zrobił, że się wyprowadzil. Co dzieciom powiedzieć? Prawdę. Tata i mama muszą kilka spraw przemyśleć i łatwiej to zrobić, gdy jest się osobno. Powinnaś się upewnić, że dzieci nie obwiniaja się o to co się dzieje. Jeśli ojciec je kocha itd. Możesz też im o tym powiedzieć. I jeszcze jedno: twoje dzieci przeżyły traumę. Czas byś się ogarnęła i przestała fantazjowac o miłości do męża (człowiek co kocha nie wykręca rak ani nie poluczkuje, bo skarpety źle leza). Sent from my SM-G935F using Tapatalk
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
#15 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 13
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;78040796]Dla mnie to wygląda tak, że zaczęłaś bić swojego męża, bo nie chce się dostosować do twoich oczekiwań. Sprząta nie tyle, ile ty byś chciała; wolny czas spędza nie tak, jak ty uważasz za odpowiednie.
[/QUOTE] Mąż powiedział mi dokładnie to samo, chociaż nie w kontekście bicia. Myślałam o tym długo i sama nie wiem, może jest w tym trochę racji? Ale z drugiej strony, zawsze starałam się żeby miał czas dla siebie. Chce grać? Ok, niech gra. Chce wyjść z kolegami? Wychodzi. Ale są sytuacje kiedy jest nawał obowiązków i ja rezygnuje z wszystkich swoich przyjemności żeby jakoś to ogarnąć, a on nie zmienia nic. Nie potrafię tego zrozumieć, że proszę go o pomoc i jej nie otrzymuje. Czuję, że w sytuacjach kryzysowych jestem zdana na siebie. Jestem chora, on jest umówiony z kolegami i proszę go żeby został, bo się fatalnie czuję i ciężko mi będzie ogarnąć dzieciaki albo żeby wyszedł jak już będą spać. On i tak wychodzi, bo już wcześniej był umówiony. Jeden z przykładów. Są dni, tygodnie kiedy robię wszystko sama- on jest cały dzień w pracy, wraca i siada przed komputerem. I tak jest np. przez tydzień. Ok, ja się zajmuje swoimi sprawami- dokończę coś do pracy, poczytam książkę, wyjdę z koleżanką. Ale po takim tygodniu proszę żebyśmy w weekend wieczorem zrobili coś razem, a on mi wyrzuca, że ja się ciągle czepiam jego grania. ParasolkaMaryPoppins jechaliśmy wtedy do teściów więc wszyscy byliśmy w aucie. Dzieciaki wtedy były przerażone, a potem prosiły żebyśmy się więcej nie kłócili. Oni uwielbiają tatę, to on jest tą rozpieszczającą stroną, która na wszystko pozwala. Córeczka jest typową księżniczką tatusia- jeden jej uśmiech a on pozwala na wszystko. Każda jej łza to dla niego ogromny ból i to widać. Uwielbiam patrzeć na nich razem. Ale w tych dwóch sytuacjach do tego mojego nieszczęsnego uderzenia nastąpiło właśnie, bo wybuchu płaczu dzieci. Mówiłam kilka razy żeby przestał bo dzieci są przerażone, ale on w tej swojej złości robił się głuchy i ja nie wytrzymywałam i go uderzyłam żeby go otrzeźwić, zastopować? Nie wiem, nie mam pojęcia. Na pewno było mi strasznie wstyd, że tak zrobiłam i strasznie tego żałowałam. Tłumaczyłam dzieciakom, że nigdy nie powinnam tak zrobić, że nie wolno nikogo bić. Nie wiem jak im powiedzieć, że wszystko zepsułam. Nie wiem jak im powiedzieć, że tata się wyprowadził. Boję się, że to złamie im serca. Co do urlopu...był zaplanowany na grudzień. Kilka dni tylko razem. Ale to już chyba nieaktualne. |
|
|
|
|
#16 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 521
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Piszesz, że twój mąż jest leniwy i ty od początku o tym wiedziałaś. Może on wcale nie jest leniwy, tylko od zawsze miał inne potrzeby niż ty? Odnoszę wrażenie, że oczekujesz od męża rezygnacji z wolnego czasu tylko po to, żeby zajmował się rzeczami, których to TY potrzebujesz, a nie on. |
|
|
|
|
|
#17 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Autorko, wydaje mi się, że bardziej, niż o kurz na szafkach, czy walające się skarpetki, wkurzałaś się o BRAK WSPARCIA ze strony partnera w pewnych sytuacjach. I tego też chyba niestety uczycie dzieci. Kilkulatki już powinny mieć szereg drobnych obowiązków, a nie że wszyscy czekają aż wrócisz ze szkoły / pracy. Nie mylmy lenistwa i niechęci do domowych obowiązków z olewaniem związku i pewnych rzeczy, w których jednak należy partnera wspomóc. Ale do czegoś takiego musi być przede wszystkim dobra komunikacja i na bieżąco wyjaśnianie i korygowanie pewnych kwestii. Edytowane przez 201803290936 Czas edycji: 2017-10-17 o 12:10 |
|
|
|
|
|
#18 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 5 929
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;78041271]A ona to co niby robi? Uderzyła męża w twarz (przemoc) również w obecności dzieci. Wcale się nie dziwię, że chciał ją wtedy wywalić z samochodu i nie dziwię się jego reakcji w momencie, gdy go postanowiła uderzyć po raz drugi.
Najbardziej mnie w tym wszystkim zastanawia jak w rzeczywistości wyglądało to "trzepnięcie szmatką po nodze" w wykonaniu osoby, która postanawia bić swojego męża przy dzieciach.[/QUOTE] [1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;78042476]Ale ten nawał obowiązków, to jest co konkretnie? Jakie to są sytuacje kryzysowe? Na czym polega to ogarnianie dzieciaków, że jest tak bardzo utrudnione w czasie choroby? Piszesz, że twój mąż jest leniwy i ty od początku o tym wiedziałaś. Może on wcale nie jest leniwy, tylko od zawsze miał inne potrzeby niż ty? Odnoszę wrażenie, że oczekujesz od męża rezygnacji z wolnego czasu tylko po to, żeby zajmował się rzeczami, których to TY potrzebujesz, a nie on.[/QUOTE] To samo sądzę autorko.
__________________
To, że się do Ciebie uśmiecham, wcale nie musi oznaczać, że Cię lubię. Mogę, na przykład, wyobrażać sobie, że stoisz w płomieniach Mała Mi "Dobrze jest umieć odróżniać życie od procesu powolnego umierania." |
|
|
|
|
#19 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 108
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;78042476]Ale ten nawał obowiązków, to jest co konkretnie? Jakie to są sytuacje kryzysowe? Na czym polega to ogarnianie dzieciaków, że jest tak bardzo utrudnione w czasie choroby?
Piszesz, że twój mąż jest leniwy i ty od początku o tym wiedziałaś. Może on wcale nie jest leniwy, tylko od zawsze miał inne potrzeby niż ty? Odnoszę wrażenie, że oczekujesz od męża rezygnacji z wolnego czasu tylko po to, żeby zajmował się rzeczami, których to TY potrzebujesz, a nie on.[/QUOTE] To nie do końca tak. Oboje mają swoje potrzeby, ale mając _niesamodzielne_ dzieci, oprócz potrzeb mają obowiązki. "Ogarnianie dzieci w trakcie choroby" to np. gotowanie im, odprowadzanie/przyprowadzanie z placówek do których uczęszczają, odrabianie lekcji, zabawa a nimi i takie zwykęł siedzenie i patrzenie czy akurat nie postanowiły wsadzić palca do kontaktu albo skoczyć z okna. Po prostu, trezba być przytomnym i pilnować. Serio, chory człowiek nie jest w stanie robić tego co zwykle jak zwykle. Wiadomo, katar nie przeszkadza tylko dokucza, ale juz choroba z gorączką działa różnie,a głupia biegunka eliminuje z życia po prostu. Wtedy jest zwykłym chamstwem, nie odwołać swoich nawet umówionych przyjemnosci i nie zostać w domu z dziećmi. No niestety, jak sie ma dzieci to się przestaje być wolnym elektronem i czasami terzeba kolegom i sobie powiedzieć: sory, innym razem. Zakłopotana, czy rozmwaiając z mężem, mówiłąś precyzyjnie o tych przypadkach: jak jestem chora to odwołuj spotkania , czy ogólnie gadałaś: wiecej rób, pomagaj, wspieraj? Mnie owszem, mierzi tłumaczenie dorosłęmu człowiekowi oczywistosci jak krowie na rowie, no ale moze niektórzy są dorosli głownie metrykalnie. Z tym garniem to w ogóle mam osłabienie, nie rozumiem tego ze dorosły człowiek ma tak wielka potrzebe grania w piardy na kompie, że stawia to ponad obowiązki. Owszem, fajnie i nic złego, no ale nie kosztem rodziny kurde, to jakiś obłęd po prostu. :/ Ale Ty Zakłopotana, tez przeginałaś z pracą nawet w niedziele. Nie mozna. Trudno. powinny być jakieś priorytety a nie praca kiedy popadnie nocami, niedzielami. Rodzina działą poparwnie, jak sa stałę ramy i wiadomo co kiedy a nie wolna amerukanka. Musisz sie nauczyć dla włąsnego dobra, wiekszej asertywnosci z klientami w ustalaniu terminó realizacji. Nawet jeśli kilku stracisz, beda następni a zycia zal. Z doswiadczenia w paracy jako wieloletni freelancer piszę. Jak ludziom powolisz, to Cię zajedzą bo nei mają umiaru, przyzwoitosci i empati. Musisz twardo wyznaczac granice, odwalać najgorszych bezlitosnie, zawsze sobie zostawiać jakiś margines czasowy- dobę - dwie, twardo egzekwować że tobie też nalezy się niedziela, swięta, spanie w nocy. Bo nikt Ci orderu z ziemniak za ryranie po niedzielach i nocach i tak nie da. ---------- Dopisano o 12:27 ---------- Poprzedni post napisano o 12:24 ---------- To znaczy co? Ze pan nie ma obowiązków wobec własnych dzieci tylko nadrzędne jest mieć swoje przyjemności bez względu na wszytko ![]() To nie jest para bezdzietna, to jest para z dziećmi i jakimś tam psem- też musi mieć kto wyprowadzić a nie "nara, wrócę jak będę a niech się pali i wali radź sobie"
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
|
|
|
#20 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 13
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Sytuacje "kryzysowe"... np. sytuacja z czerwca (pierwsza przeze mnie opisana sytuacja) sesja w toku, w pracy dużo zamówień naraz, dzieciaki chore, babcia w złym stanie- pomagam mamie przy opiece. Oczywiście sprzątanie i inne przyziemne sprawy odstawiam na boczny tor. Wieczorem on gra, normalnie to jest jego czas na to. Jednego wieczoru proszę żeby tym razem zostawił komputer i zajął się dziećmi (które normalnie by już spały, ale tym razem nie śpią), bo muszę pracę nadgonić, bo mam zaległości, a klienci się denerwują. On nie może, bo on gra. Ok, naprawdę te wszystkie pozostałe wieczory niech sobie gra, nie mam z tym problemu, ja zresztą też potrzebuje czasu tylko dla siebie. Ale mam problem z tym, że w jeden wieczór nie potrafi z tego zrezygnować żeby mi pomóc.
Co do choroby- pisałam o sytuacji, w której przez cały tydzień z wysoką gorączką i biegunką zajmowałam się sama wszystkim (on w pracy więc to normalne, że ja to robiłam). W sobotę też musiał być w pracy i na po południe był umówiony na wyjście. W połowie tygodnia poprosiłam żeby jednak nie szedł, że mi ciężko. Albo właśnie żeby przełożył spotkanie na późniejszą porę jak dzieci będą spać (u nas to 20 czyli jakieś 2 godziny po tym jak był umówiony). Powiedział, że ok. A potem w sobotę wrócił, zjadł obiadokolację i poszedł. W niedzielę dał mi się wyspać i w ogóle, ale i tak było mi przykro. Dla mnie to normalne, że w związku, w rodzinie nawzajem się sobą opiekujemy i jak jest potrzeba to rezygnujemy ze swoich drobnych przyjemności. Dla niego kiedyś też to była oczywistość. Tak samo dla mnie jest normalne, że czasem wieczorem zostawiamy swoje sprawy i spędzamy czas razem. Wiadomo, że w dzień, weekendy jesteśmy razem, ale z dziećmi. A mi chodzi o taki wieczór tylko we dwoje, usiąść pogadać, obejrzeć razem film czy w coś pograć. I nie chodzi mi o to, żeby tak było codziennie (bo jak już pisałam, mam też swoje sprawy/zainteresowania), ale raz na tydzień czy dwa. Jak o tym wspominam to słyszę, że wieczorami on gra i że ja znowu się czepiam o jego granie. A przecież wcześniej przez tydzień czy dwa on sobie gra i ja mu tego nie wypominam. No i ma wtedy pretensje, że jak on coś zaproponuje to ja nie mam czasu. Tylko, że mówię mu że nie mam czasu jak faktycznie tak jest. Ostatnio zaproponował wyjście do kina- konkretny dzień i godzina- przypomniałam mu, że wtedy mam spotkanie z klientem więc nie mogę. To właśnie usłyszałam, że ja nie mam dla niego czasu, a potem mam pretensje, że nie spędzamy czasu razem. Dla mnie jest różnica między odwołaniem spotkania z klientem, a zostawieniem komputera na 2 godziny. ---------- Dopisano o 11:38 ---------- Poprzedni post napisano o 11:27 ---------- [QUOTE=cava;78043321]To nie do końca tak. Oboje mają swoje potrzeby, ale mając _niesamodzielne_ dzieci, oprócz potrzeb mają obowiązki./QUOTE] Dziękuję, że ktoś to zauważył! Co do pracy po nocach, w niedzielę to, to się zdarza rzadko. Jak dzieciaki chore (na szczęście w miarę odporne chorują kilka razy w roku) i nie chodzą do przedszkola. Normalnie one są w przedszkolu, ja "załatwiam" wtedy pracę. No i pracuję 2 popołudnia w tygodniu (przeznaczone na spotkania) więc uważam, że ogólnie to świetnie prosperuje. Mam czas na dom, dzieci, męża i swoje przyjemności. Ale czasem się zdarzy, że wezmę zlecenia, terminy umówione, a tu nagle dzieciaki z chorobą wracają no i wtedy praca dopiero wieczorami czy w weekendy, bo przy nich nie jestem w stanie przygotować projektu. I wtedy jest mi ciężko i wtedy oczekuje większego wkładu męża. No i wtedy zazwyczaj dochodzi do tych dużych, niszczących kłótni. Bo o tych zwykłych, naturalnych w związkach to nie mówię. Zawsze mówiłam mojemu mężowie bardzo konkretnie o co mi chodzi. Starałam się nie używać żadnych ogólników. Wiem, że większość facetów nie łapie aluzji więc starałam się i sobie i jemu pod tym względem ułatwiać życie
Edytowane przez zaklopotona Czas edycji: 2017-10-17 o 12:44 |
|
|
|
|
#21 | ||||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 521
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
||||
|
|
|
|
#22 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 1 874
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Wiem, że urlop to nie rozwiązanie na problem, ale wydajecie się oboje zmęczeni nawałem obowiązków.Dlaczego Twój mąż tak dużo czasu spędza przed komputerem? Czy nie powinien zrezygnować z gier dla dobra rodziny? Edytowane przez ParasolkaMaryPoppins Czas edycji: 2017-10-17 o 13:06 |
|
|
|
|
|
#23 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 13
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Dużo, nie dużo? Nie wiem. Spędza tak naprawdę tyle czasu ile chce, a raczej ile ma go wolnego. Jest to chyba jego forma odstresowania, odpoczynku. Nie rozumiem tego, bo ja wolę książkę
Jednak każde z nas spędza czas wolny jak chce i drugiemu się w to nie wtrącamy.Lisbeth Serio? Ty bierzesz wolne żeby iść z partnerem/mężem/przyjaciółką do kina? |
|
|
|
|
#24 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 521
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Ale tu chyba nie o to chodzi, bo z obu stron widać u was brak chęci porozumienia i wbijanie szpili. Ty sobie lekceważysz jego granie na kompie, a on zamiast zaproponować inny termin stęka o twój brak czasu. Prawda jest taka, że jak dobrze stoicie z kasą i nie walczycie o przetrwanie, to mieliście możliwość dogadania się kiedy sobie dacie trochę luzu i gdzieś wyjdziecie. |
|
|
|
|
|
#25 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Lenistwo w stosunku do obowiązków domowych nie tłumaczy wszystkiego - nie jest wytłumaczeniem na olewanie związku. Odpuszczałaś mu w pewnych momentach niepotrzebnie, złość i frustracja narosły i potem nagle go o to zaczęłaś atakować. On zaczął oddawać. Na terapii przede wszystkim musicie przepracować to, że problem nie zaczął się miesiąc temu, pół roku temu, ale tak naprawdę istniał od dawna, tylko w formie częściowo ukrytej. Edytowane przez 201803290936 Czas edycji: 2017-10-17 o 13:25 |
|
|
|
|
|
#26 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 3
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Więcej asertywności, więcej miłości dla siebie i szacunku dla swojego czasu - tego nie zwrócą Ci żadne pieniądze, życie płynie szybko. Może nie macie kiedy, Ty i Twój Mąż, odsapnąć i spojrzeć na życie z dystansu, pomyśleć o tym jak wygląda, co jest ok a co do zmiany. Mąż ucieka od codzienności grając w gry, może boi się konfrontacji z własnymi myślami. Może czas wdrożyć jakiś lepszy plan działania? Lepszy podział obowiązków codziennych? Zważyć swoje życie jeszcze raz, zastanowić się nad tym co jest naprawdę dla Ciebie i Was jako rodziny ważne - to taka otwarta sugestia, pomyśleć zawsze dobrze
|
|
|
|
|
|
#27 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-10
Wiadomości: 13
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
"Nie zrozum mnie źle, ale to co opisujesz jako sytuacje kryzysowe..ja nazwałabym prozą życia, zwykłymi sytuacjami życia codziennego." Zgadzam się z Tobą w pełni...chodziło mi o sytuacje kryzysowe w naszym związku, że wtedy się dzieją kiedy obowiązków przybywa Przepraszam, źle się wyraziłam. Ewidentnie sobie z tym wtedy nie radzimy, wszystko co dodatkowe biorę na siebie ja- w końcu ktoś musi, potem chodzę zmęczona i sfrustrowana, do tego dochodzą inne moje i jego pretensje, które w tym okresie narastają no i czasem wynika z tego wielka awantura."Jeśli idzie o zasadę ogólną, to tak, jestem w stanie wziąć wolne w pracy, żeby spędzić czas z ludźmi, na których mi zależy. Ale tu chyba nie o to chodzi, bo z obu stron widać u was brak chęci porozumienia i wbijanie szpili. Ty sobie lekceważysz jego granie na kompie, a on zamiast zaproponować inny termin stęka o twój brak czasu." Oczywiście, na wspólny wyjazd również biorę urlop, ale na wyjście do kina, które jest otwarte 7 dni w tygodniu? Ja sobie lekceważę jego granie, bo chcę z nim spędzić wspólnie czas raz na tydzień? To kiedy to mamy zrobić skoro jak jest wolny czas to on poświęca go w pełni na granie? To chyba naturalne, że z czegoś trzeba zrezygnować żeby powstał NASZ wolny czas, a nie tylko jego i mój. |
|
|
|
|
|
#28 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 345
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Jestes toksyczna i nie radzisz sobie ze swoimi uczuciami. Twoj maz dziala na ciebie zle, nie pomaga i rozumiem dlaczego puszczaja ci nerwy ale tego nie mozna akceptowac. Jestes sprawca przemocy. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”. |
|
|
|
|
|
#29 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#30 | |||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 521
|
Dot.: Problemy w związku. Potrzebna opinia
Cytat:
Cytat:
Ja nie widzę różnicy między braniem wolnego na wyjazd a braniem wolnego na jednorazowe wyjście. Dla ciebie taka różnica może być istotna. Cytat:
|
|||
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:32.













Wiem, że urlop to nie rozwiązanie na problem, ale wydajecie się oboje zmęczeni nawałem obowiązków.
