Ciężkie przeżycie

[cicho_sza30]

Witam, bardzo proszę o pomoc.

Wyobraźcie sobie sytuacje: jest narzeczeństwo, on zakochany w niej po uszy... Zresztą ona również. Od 8 lat jest wszystko idealnie, zdarzają się małe klotnie, ale wiadomo jak to bywa w związkach. Kilka tygodni temu on miał ciężkie przeżycie. Cudem uniknął śmierci. Zaraz po zdarzeniu był jak dziecko, potrzebował opieki takiej czułości wręcz. Od pewnego czasu sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Zrobił się zimny, nie okazuje uczyć, nie chce rozmawiać. Tłumaczy to innym trybem życia, obiecuję że niedługo mu przejdzie. Ona, nie może poradzić sobie ze zmianą sytuacji, kiedyś ciągle razem a teraz zrzucona na inny tor, kontakty służbowe. Ciągle kłótnie, placz. On twierdzi że ja nadal kocha, stara się jej nie krzywdzić ale nie wie dlaczego jest taki obojętny. Pomocy !!

[ruda_beksa]

Czy przy wypadku(?) doszło do urazu głowy? Poważnie pytam. A jeśli nie, to trauma po takim przeżyciu może odbić się na zdrowiu psychicznym przez pewien czas.

[cicho_sza30]

Był swiadkiem wypadku, w porę uciekł.

[201803111829]

Może sobie uswiadomil, że życie jest krótkie i szkoda życia na jedną kobietę, chce szaleć, poznawać ludzi, imprezowac, wyjechać na majorkę albo łowić ryby z fokami, pływać z wielorybami ale nie wie jak jej to powiedzieć?

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

[MissChievousTess]

Od traum, stresu pourazowego to jest psycholog, psychiatra, nie partnerka.Rozsądny człowiek jak wie, że sam ciężkiego przeżycia nie udźwignie to idzie do specjalisty. Partner/współmałżonek to nie psychoterapeuta. Jeśli ktoś w związku próbuje nas zmusić do wejścia w taką rolę to zdrowe to nie jest.

[ruda_beksa]

Napisane przez MissChievousTess

Od traum, stresu pourazowego to jest psycholog, psychiatra, nie partnerka.Rozsądny człowiek jak wie, że sam ciężkiego przeżycia nie udźwignie to idzie do specjalisty. Partner/współmałżonek to nie psychoterapeuta. Jeśli ktoś w związku próbuje nas zmusić do wejścia w taką rolę to zdrowe to nie jest.

[lady666macbeth]

Ty mu raczej nie pomożesz, tylko specjalista.. może zaproponuj mu pójście do terapeuty bądź psychologa?
Przykre jest to że tak odstawił Cię na drugi plan, skoro jak piszesz kocha.

[cicho_sza30]

Oczywiście, zgadzam się. Próbowałam rozmawiać o tym, aby może skorzystał z pomocy kogoś wykwalifikowanego to usłyszałam że debilem nie jest... Tu nie chodzi o mnie, a o niego

[lady666macbeth]

ale przecież specjaliści nie są dla debili. Widać że psychicznie siada, i musi w porę zareagować. Bo jeśli nie, to problem może ciągnąć się za nim latami.

[ruda_beksa]

Napisane przez cicho_sza30

Oczywiście, zgadzam się. Próbowałam rozmawiać o tym, aby może skorzystał z pomocy kogoś wykwalifikowanego to usłyszałam że debilem nie jest... Tu nie chodzi o mnie, a o niego

Ciekawe podejście, że ludzie korzystający z pomocy terapeutów są "debilami"...

[trzyrazypiec]

Nic już nie zrobisz. Moim zdaniem to jest przegrane, a pan ze swoim podejściem do zaburzeń psychicznych jest żałosny.

[lady666macbeth]

Napisane przez ruda_beksa

Ciekawe podejście, że ludzie korzystający z pomocy terapeutów są "debilami"...

wręcz przykre.. :/

[ruda_beksa]

Napisane przez lady666macbeth

wręcz przykre.. :/

I przez taką stygmatyzację ludzie cierpią latami, "bo ja przecież nie jestem wariatem"

[lady666macbeth]

Napisane przez ruda_beksa

I przez taką stygmatyzację ludzie cierpią latami, "bo ja przecież nie jestem wariatem"

zgadzam się. Bo ludzie myślą że tylko wariaci korzystają z pomocy specjalistów.. :/ Ludzie po prostu nie są świadomi wielu rzeczy.

[cicho_sza30]

Nie wiem co robić, jak mu pomóc?

Wiem, że to przykre. Ja uważam zupełnie inaczej. Nie wiem czy sama nie ufam się do specjalisty bo ja w tej sytuacji też sobie nie radzę

[stewardesa]

Napisane przez cicho_sza30

Był swiadkiem wypadku, w porę uciekł.

Najprawdopodobniej szukasz nie tam, gdzie trzeba. Pewnie po prostu stracił zainteresowanie.

Napisane przez cicho_sza30

Witam, bardzo proszę o pomoc.

Wyobraźcie sobie sytuacje: jest narzeczeństwo, on zakochany w niej po uszy... Zresztą ona również. Od 8 lat jest wszystko idealnie, zdarzają się małe klotnie, ale wiadomo jak to bywa w związkach. Kilka tygodni temu on miał ciężkie przeżycie. Cudem uniknął śmierci. Zaraz po zdarzeniu był jak dziecko, potrzebował opieki takiej czułości wręcz. Od pewnego czasu sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Zrobił się zimny, nie okazuje uczyć, nie chce rozmawiać. Tłumaczy to innym trybem życia, obiecuję że niedługo mu przejdzie. Ona, nie może poradzić sobie ze zmianą sytuacji, kiedyś ciągle razem a teraz zrzucona na inny tor, kontakty służbowe. Ciągle kłótnie, placz. On twierdzi że ja nadal kocha, stara się jej nie krzywdzić ale nie wie dlaczego jest taki obojętny. Pomocy !!

Poza tym to zdanie zawsze pada w historiach z wieloma trupami w szafie.

[7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30]

Partnerka nie moze robic za terapeute. Jesli ten pan nir widzi problemu to sprawa moze byc przegrana.
Tez mysle, ze sa trupy w szafie

[cicho_sza30]

Trupy w szafie ?

[trzyrazypiec]

Napisane przez cicho_sza30

Trupy w szafie ?

Związek nie był tak dobry jak go przedstawiasz.

[ajah]

Napisane przez cicho_sza30

Oczywiście, zgadzam się. Próbowałam rozmawiać o tym, aby może skorzystał z pomocy kogoś wykwalifikowanego to usłyszałam że debilem nie jest... Tu nie chodzi o mnie, a o niego

Na siłe nikomu nie pomozesz.
Jeśli chodzi o stres pourazowy, to ważne by byc, towarzyszyć, starać się zrozumiec, dac przestrzeń, a jednoczesnie troszczyć się o siebie.