Toksyczna matka i nerwica, pomocy! - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-10-18, 17:47   #1
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16

Toksyczna matka i nerwica, pomocy!


Witajcie,
wiem, że istnieje wątek o nerwicy, jednak potrzebuję założyć własny. Nie chcę dodawać do ogólnego, nie chcę, żeby był pominięty wśród innych postów, a naprawdę potrzebuję pomocy.
Mam 24 lata. Wychowałam się z mamą, siostrą oraz babcią. Dzieciństwo pamiętam w kratkę. Ojca nigdy nie poznałam, wszyscy zacierali jego obraz. Słyszałam tylko, że alkoholik, że frajer, że dobrze, że umarł (miałam rok lub dwa), że nie warto wspominać. Tak więc żyłam przywiązana do mamy. Jaka jest moja mama?
Ciężko określić. Kiedyś powiedziałabym, że cudowna, dobra. Wszyscy tak mówili, że anioł. Że wszystko by dla nas poświęciła. Nie biła mnie, nigdy nie tknęła kieliszka z %. Jednak uważam, że mam pewne blizny na psychice..
Mama wychowywała mnie i siostrę wraz z babcia. Nigdy nie pracowała. Skąd zatem kasa? Otóż.. sama nie wiem. To zawsze było wielkie tabu w domu. Kasa po prostu była. Mama miała wymówke, ze nie pracuje, bo babcia wymaga opieki (była chora i stara, ale nie aż tak, żeby nie móc wyjść na 4 h z domu). Z perspektywy czasu mysle, ze tak było mamie wygodniej. Po ojcu ja i siostra miałysmy rente, która przychodziła na konto mamy. I też dlatego ciągle miałam ciśnienie, aby się uczyc. Ciagle slyszalam, ze musze być najlepsza, jak dostawałam 3 to było "co już opuszczasz skrzydełka?", "masz mieć zachowanie wzorowe, liczymy na Ciebie, jesteś nasza dumą" Miałam wielka presje i uczyłam się bardziej dla niej niż dla siebie. Jak dostawałam gorsze oceny to płakałam, co mama powie w domu.. Ogólnie dom był pełen nerwów. Był jak jeden wielki szpital bo babcia dużo chorowała. Ambulans był co miesiąc, były krzyki, było wieczne umieranie (a raczej prawie umieranie). Chowałam się wtedy do łazienki żeby nie patrzeć na wymioty i zastrzyki i na strach starszej osoby ze zaraz umrze. Dorastałam w nerwach przed chorobami, nowotworami, przed upływającym czasem, starzeniem się. Dni były ustawiane pod humory babci, bo jak czuła się super to było ok, ale jak było źle, to wszyscy chodziliśmy jak w zegarku, byle nie było awantur ani płaczu ani karetki. Mama tez swoją drogą mnie szantażowała. Pamietam, jak mowila ze jak nie będę grzeczna i będę psuc im nerwy, to ona dostanie zawalu i wtedy dopiero będzie. OStendacyjnie wtedy klada dłon na klatke piersiowa, ze się zle czuje, a ja się balam i wolalam siedzieć cicho. Nihdy nie wyrzygałam jej jak bardzo jestem znerwicowana, bo balam się o jej zycie i ze będę winna jej śmierci. Wolalam plakac w ciszy.
Zapytacie o siostrę?
Siostra strasza 4 lata. Ona była bystra i już od dzieciaka widziala, ze nasz dom nie jest normalny. Ze inni mają ojców, ze stać ich na jakies wakacje nad morzem bo oboje rodziców pracują, ze jedza razem posiłki - u nas tego nie było. U nas był szpital i nerwy i ciagle mowienie, ze nas nie stać na wiele, ze ważne, ze chodzimy najedzone i ubrane , ze wystarczy przetrwać, egzystować. Siostra się buntowała. Była zła, miała dużo żalu do mamy, ze funduje nam takie zycie, zycie z chora starsza babcia, bez wzorca małźenstwa, ze chodzimy znerwicowane. Ja nie umiałam się przeciwstawić, a mama z babcia ciagle powtarzaly, ze siostra jest zła, ze jest czarną owca, ze mam jej nie słuchac, bo ona jest za ojca rodzina, a oni byli zli. A ja jestem taka cała mamusia, ze mam nie psuc nerwów, bo siostra już dużo ich napsuła.
Wierzyłam w to, całe zycie byłam tak układana. Siostra ta najgorsza, ja najlepsza, cichutka, grzeczna, niewpędzająca mamy do grobu na zawał.
Nigdy nie miałam wzorca jak postepowac z facetami. Mama nigdy nie znalazła sobie nikogo. Zyła tylko z nami. Żadnych randek, niczego. Nie wiedziałam, jaką być zoną kiedyś, jak wygląda zycie z osobą płci przeciwnej. Nie wychowała mnie tak, bym była kiedyś mamą i zoną. Raczej tak, żebym została z nią i na starość mogła się nią zając. Nie wychowała mnie na bycie samodzielną - wszystko robiła za mnie, pakowała mi plecak, prała mi wszystko nawet na studiach, prasowała ( bo ja przypale ), zmywała ( bo ja niedokładnie zmyje ), pakowała mi jedzenie na studia. Zyłam w przekonaniu, ze nic nie umiem, przez to zawaliłam kilka etatów bo uważałam, że nie dam rady w pracy, rezygnowałam z niej, odmówiłam kilku rozmowom rekrutacyjnym. Co do facetow - często odmawiam swojemu mezczynie seksu, bo czuje się jakbym robila cos złego, ze jakby mama mnie widziala w takiej sytuacji , byłaby zażenowała, ze robie cos takiego, wstydzę się po prostu bliskości z facetem. Kocham go, jestesmy razem 6 lat, ale często placzę po stosunku.. i nie umiem mu wytłumaczyć, czemu ja nie chce isc do łóżka. Potem się obwiniam, bo on obwinia siebie i tak w kółko.
Dalej - pieniądze.
Ani ja ani siostra nie wiemy, skad mama ma wiecznie kase. Ok, dopóki się uczylam, była renta. Ale dawała mi z tej renty kase na studia. Ale przecież musiała tez mieć sama za co żyć, płacic na bieżąco rachunki, a ona nie pracuje jakies 25 lat. Wkurzało mnie zawsze takie zamiatanie pod dywan, zatajanie prawdy, temat TABU. Jak cos mi przelewala, mówiła, ze mam się cieszyc i nie pytac skad tylko brac jak daje. Wiec nie pytałam, bo i tak by mi nie powiedziała.

Nigdy nie miałam swojego pokoju, spałam z nia dopóki nie wyniosłam się na studia ( w jednym łóżku). Siostra twierdzi, ze to chore (ona musiala spac z babcia). Mielismy dwa pokoje, ale mama nigdy nie zgodziła się, bym spala z siostra, a ona z babcia. Ogólnie bardzo mnie do siebie emocjonalnie związała - tak, ze mam pretensje do siebie, ze smiałam ją zostawić i wynieść się na studia do innego miasta. Ciagle boje się, ze ją zawiodłam, ze smiałam sobie ulozyc zycie z facetem, a ona sama na starość.. ze się starzeje, a mnie przy niej nie ma, ze nie widze jak się starzeje, ze nie ma mnie w razie jakby wylądowała w szpitalu. Ciagle uważam, ze mam do splaty jakiś dług, bo przecież tyle dla mnie zrobiła.. bo ogólnie pamiętam tez dobre strony - nigdy nie zostawiła mnie w potrzebie, zawsze mogę do niej dzwonic po porade, szanuje mojego faceta, ne biła mnie nigdy. Sasiedzi twierdza i znajomi, ze mam mame anioła z niebios. Jednoczesnie ja uważam, ze wyrządziła mi jakies krzywdy (świadomie bądź nie). I zle mi z tym, ze zle o niej mysle, bo przecież jest przekonanie, ze mame ma się jedna, ze mama to swietosc.. Ze przecież wychowała mnie sama, a to jakes osiagniecie, poswiecenie..

Czy cos jeszcze?
Tak, odkad skończyła mi się renta, wiem, ze jestem zdana na siebie. Dorosłe zycie mnie przytłacza . Nie ucze się już, nie mam stypendium, mama tez nic nie wysyła. Boje się, ze będę jak ona.. ze będę wolala isc na l4 zamiast pracować, no bo lepiej dostawac kase za nic. Nikt nigdy nie nauczył mnie ciężkiej pracy. U mnie w domu był tylko szpital, kasa nie wiadomo skad, renta i zasiłki. A i granie w lotto.. wieczne oddawanie kuponów, bo przecież lepiej dostac 100 tys za nic , za kupon za 2,50. Nie mówie - miałam dużo od mamy. Rower, słodycze, zabawki. Dlatego tym bardziej czuje się zle, tak ją "obgadując".

Dalej - mama nie umie przyznać się do błędu. Nawet jak wie, ze cos zle zrobila i sa na to dowody ewidentne, ona owraca kota ogonem lub się obraza i koniec tematu. Przykład - mówie jej, dlaczego nie załozylas mi aparatu na zęby, do 14 roku zycia są darmo, kazałaś mi kłamac higienistce w szkole ze chodze do ortodonty, mamo ja to pamiętam - ona na to nie odpisuje tylko pisze ze już nie ma kasy na sms. Po czym nigdy nie wraca do tematu. Drugi przykład - mówie jej, ze chyba mam nerwice bo czasem mam stany lękowe, ze boje się chorób po wychowywaniu się w atmosferze nowotworu i lekarzy - ona nie odpisuje wcale, dopiero na drugi dzień jakby nigdy nic " miłego dnia ;* ".


Czasem mysle, ze ona uważa, ze ja wymyślam i przesadzam, bo ja nie mam prawa do bycia inna, ze musze być idealna, bo jestem za nią, a nie za jej mezem, który umarł.

Czuje się cholernie zagubiona zdana na siebie, mimo ze zapewnia mnie ze jestem jej ukochana córeczka, ze zawsze mogę do niej przyjść..
Ostatnio powiedziałam jej, ze zle mnie wychowała. Ze nie jestem zdolna do samodzielnego zycia, ze nigdy nawet jabłka sama nie umiałam obrac, ze boje się ze ciagle będę myslec ze ją zawiodłam, na co ona odwróciła się do okna i powiedziała " a weź mnie nie denerwuj już bo zaraz karetke będę musiala wzywac, już dość mi Twoja siostra nerwow cale zycie napsula".

Dla siostry mama nie istnieje, mówi ze za takie pieklo jakie nam zafundowała ona może sobie umierać i siostra ma to gdzies. Siostra ma depresje i miała nerwice, ale już jest lepiej. Mama jej depresje chyba ma gdzies bo uważa, ze to przez faceta z którym się rozstala, a nie przez dom. Mama w swoim mniemaniu jest idealną mamą, która wiele dla nas poswieciła.

O tyle o ile dla siostry proste jest odcięcie się, dla mnie nie. Obwiniam się, ze mama tyle nam dała, a ja o niej zle mysle. Ze nie ma faceta, wiec jak ja się odwroce, to ona umrze samotnie bez nikogo. Ze musze być dla niej dobra, bo ma tylko mnie. Wiecznie uważam, ze musze się jej tluamczyc z wszystkiego, bo ona i tak się dowie (kiedyś czytala nasze pamiętniki, bo lubi wszystko wiedzieć).

Wiem, ze najpewniej potrzebuje terapii, ale przede wszystkim potrzebuje się wygadać. Z siostra mam lepsze kontakty niż kiedyś, coraz bardziej rozumiem jej punkt widzenia, a coraz więcej żalu mam do mamy. Wiem tez, ze mama nigdy w zyciu nie przyzna się do błedów, do niej po prostu to nie dociera. Ma jakas blokadę , która nie pozwala jej myslec, ze ktoś inny ma racje, a nie ona. W dodatku boję się, że serio kiedyś jej cos się stanie jak wyrzygam jej wszystko, a nie będę umiala zyc ze swiaodmoscia, ze zabiłam człowieka..

Jakies rady? Czy moja mama jest toksyczna? Czy mam szanse na normalne zycie? Bardzo bym chciała, bo za dzieciaka go nie miałam.
proszę o pomoc i opinię z zewnątrz, bo odkad przeprowadziłam się daleko, moje leki się nasilily, ze nie spełniłam jej oczekiwan (praca na produkcji nie jest dla ciebie, przecież zawsze bylas taka ambitna), ze ją zawodzę (jestem jakies 200km od domu), ze wybrałam zycie z facetem a nie tak jak ona zycie ze swoja mama na starość.

W dodatku mam lekką hipochodnrie. Przez babcie i jej choroby ja wszystko widze u siebie, mimo ze wyniki mam super w normie. Ciagle się badam, ciagle się boje, ze a nuż cos się dzieje , ze będzie za pozno…

Proszę o pomoc..

Anna
Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 18:31   #2
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Cytat:
Napisane przez Mildrettt Pokaż wiadomość
Witajcie,
wiem, że istnieje wątek o nerwicy, jednak potrzebuję założyć własny. Nie chcę dodawać do ogólnego, nie chcę, żeby był pominięty wśród innych postów, a naprawdę potrzebuję pomocy.
Mam 24 lata. Wychowałam się z mamą, siostrą oraz babcią. Dzieciństwo pamiętam w kratkę. Ojca nigdy nie poznałam, wszyscy zacierali jego obraz. Słyszałam tylko, że alkoholik, że frajer, że dobrze, że umarł (miałam rok lub dwa), że nie warto wspominać. Tak więc żyłam przywiązana do mamy. Jaka jest moja mama?
Ciężko określić. Kiedyś powiedziałabym, że cudowna, dobra. Wszyscy tak mówili, że anioł. Że wszystko by dla nas poświęciła. Nie biła mnie, nigdy nie tknęła kieliszka z %. Jednak uważam, że mam pewne blizny na psychice..
Mama wychowywała mnie i siostrę wraz z babcia. Nigdy nie pracowała. Skąd zatem kasa? Otóż.. sama nie wiem. To zawsze było wielkie tabu w domu. Kasa po prostu była. Mama miała wymówke, ze nie pracuje, bo babcia wymaga opieki (była chora i stara, ale nie aż tak, żeby nie móc wyjść na 4 h z domu). Z perspektywy czasu mysle, ze tak było mamie wygodniej. Po ojcu ja i siostra miałysmy rente, która przychodziła na konto mamy. I też dlatego ciągle miałam ciśnienie, aby się uczyc. Ciagle slyszalam, ze musze być najlepsza, jak dostawałam 3 to było "co już opuszczasz skrzydełka?", "masz mieć zachowanie wzorowe, liczymy na Ciebie, jesteś nasza dumą" Miałam wielka presje i uczyłam się bardziej dla niej niż dla siebie. Jak dostawałam gorsze oceny to płakałam, co mama powie w domu.. Ogólnie dom był pełen nerwów. Był jak jeden wielki szpital bo babcia dużo chorowała. Ambulans był co miesiąc, były krzyki, było wieczne umieranie (a raczej prawie umieranie). Chowałam się wtedy do łazienki żeby nie patrzeć na wymioty i zastrzyki i na strach starszej osoby ze zaraz umrze. Dorastałam w nerwach przed chorobami, nowotworami, przed upływającym czasem, starzeniem się. Dni były ustawiane pod humory babci, bo jak czuła się super to było ok, ale jak było źle, to wszyscy chodziliśmy jak w zegarku, byle nie było awantur ani płaczu ani karetki. Mama tez swoją drogą mnie szantażowała. Pamietam, jak mowila ze jak nie będę grzeczna i będę psuc im nerwy, to ona dostanie zawalu i wtedy dopiero będzie. OStendacyjnie wtedy klada dłon na klatke piersiowa, ze się zle czuje, a ja się balam i wolalam siedzieć cicho. Nihdy nie wyrzygałam jej jak bardzo jestem znerwicowana, bo balam się o jej zycie i ze będę winna jej śmierci. Wolalam plakac w ciszy.
Zapytacie o siostrę?
Siostra strasza 4 lata. Ona była bystra i już od dzieciaka widziala, ze nasz dom nie jest normalny. Ze inni mają ojców, ze stać ich na jakies wakacje nad morzem bo oboje rodziców pracują, ze jedza razem posiłki - u nas tego nie było. U nas był szpital i nerwy i ciagle mowienie, ze nas nie stać na wiele, ze ważne, ze chodzimy najedzone i ubrane , ze wystarczy przetrwać, egzystować. Siostra się buntowała. Była zła, miała dużo żalu do mamy, ze funduje nam takie zycie, zycie z chora starsza babcia, bez wzorca małźenstwa, ze chodzimy znerwicowane. Ja nie umiałam się przeciwstawić, a mama z babcia ciagle powtarzaly, ze siostra jest zła, ze jest czarną owca, ze mam jej nie słuchac, bo ona jest za ojca rodzina, a oni byli zli. A ja jestem taka cała mamusia, ze mam nie psuc nerwów, bo siostra już dużo ich napsuła.
Wierzyłam w to, całe zycie byłam tak układana. Siostra ta najgorsza, ja najlepsza, cichutka, grzeczna, niewpędzająca mamy do grobu na zawał.
Nigdy nie miałam wzorca jak postepowac z facetami. Mama nigdy nie znalazła sobie nikogo. Zyła tylko z nami. Żadnych randek, niczego. Nie wiedziałam, jaką być zoną kiedyś, jak wygląda zycie z osobą płci przeciwnej. Nie wychowała mnie tak, bym była kiedyś mamą i zoną. Raczej tak, żebym została z nią i na starość mogła się nią zając. Nie wychowała mnie na bycie samodzielną - wszystko robiła za mnie, pakowała mi plecak, prała mi wszystko nawet na studiach, prasowała ( bo ja przypale ), zmywała ( bo ja niedokładnie zmyje ), pakowała mi jedzenie na studia. Zyłam w przekonaniu, ze nic nie umiem, przez to zawaliłam kilka etatów bo uważałam, że nie dam rady w pracy, rezygnowałam z niej, odmówiłam kilku rozmowom rekrutacyjnym. Co do facetow - często odmawiam swojemu mezczynie seksu, bo czuje się jakbym robila cos złego, ze jakby mama mnie widziala w takiej sytuacji , byłaby zażenowała, ze robie cos takiego, wstydzę się po prostu bliskości z facetem. Kocham go, jestesmy razem 6 lat, ale często placzę po stosunku.. i nie umiem mu wytłumaczyć, czemu ja nie chce isc do łóżka. Potem się obwiniam, bo on obwinia siebie i tak w kółko.
Dalej - pieniądze.
Ani ja ani siostra nie wiemy, skad mama ma wiecznie kase. Ok, dopóki się uczylam, była renta. Ale dawała mi z tej renty kase na studia. Ale przecież musiała tez mieć sama za co żyć, płacic na bieżąco rachunki, a ona nie pracuje jakies 25 lat. Wkurzało mnie zawsze takie zamiatanie pod dywan, zatajanie prawdy, temat TABU. Jak cos mi przelewala, mówiła, ze mam się cieszyc i nie pytac skad tylko brac jak daje. Wiec nie pytałam, bo i tak by mi nie powiedziała.

Nigdy nie miałam swojego pokoju, spałam z nia dopóki nie wyniosłam się na studia ( w jednym łóżku). Siostra twierdzi, ze to chore (ona musiala spac z babcia). Mielismy dwa pokoje, ale mama nigdy nie zgodziła się, bym spala z siostra, a ona z babcia. Ogólnie bardzo mnie do siebie emocjonalnie związała - tak, ze mam pretensje do siebie, ze smiałam ją zostawić i wynieść się na studia do innego miasta. Ciagle boje się, ze ją zawiodłam, ze smiałam sobie ulozyc zycie z facetem, a ona sama na starość.. ze się starzeje, a mnie przy niej nie ma, ze nie widze jak się starzeje, ze nie ma mnie w razie jakby wylądowała w szpitalu. Ciagle uważam, ze mam do splaty jakiś dług, bo przecież tyle dla mnie zrobiła.. bo ogólnie pamiętam tez dobre strony - nigdy nie zostawiła mnie w potrzebie, zawsze mogę do niej dzwonic po porade, szanuje mojego faceta, ne biła mnie nigdy. Sasiedzi twierdza i znajomi, ze mam mame anioła z niebios. Jednoczesnie ja uważam, ze wyrządziła mi jakies krzywdy (świadomie bądź nie). I zle mi z tym, ze zle o niej mysle, bo przecież jest przekonanie, ze mame ma się jedna, ze mama to swietosc.. Ze przecież wychowała mnie sama, a to jakes osiagniecie, poswiecenie..

Czy cos jeszcze?
Tak, odkad skończyła mi się renta, wiem, ze jestem zdana na siebie. Dorosłe zycie mnie przytłacza . Nie ucze się już, nie mam stypendium, mama tez nic nie wysyła. Boje się, ze będę jak ona.. ze będę wolala isc na l4 zamiast pracować, no bo lepiej dostawac kase za nic. Nikt nigdy nie nauczył mnie ciężkiej pracy. U mnie w domu był tylko szpital, kasa nie wiadomo skad, renta i zasiłki. A i granie w lotto.. wieczne oddawanie kuponów, bo przecież lepiej dostac 100 tys za nic , za kupon za 2,50. Nie mówie - miałam dużo od mamy. Rower, słodycze, zabawki. Dlatego tym bardziej czuje się zle, tak ją "obgadując".

Dalej - mama nie umie przyznać się do błędu. Nawet jak wie, ze cos zle zrobila i sa na to dowody ewidentne, ona owraca kota ogonem lub się obraza i koniec tematu. Przykład - mówie jej, dlaczego nie załozylas mi aparatu na zęby, do 14 roku zycia są darmo, kazałaś mi kłamac higienistce w szkole ze chodze do ortodonty, mamo ja to pamiętam - ona na to nie odpisuje tylko pisze ze już nie ma kasy na sms. Po czym nigdy nie wraca do tematu. Drugi przykład - mówie jej, ze chyba mam nerwice bo czasem mam stany lękowe, ze boje się chorób po wychowywaniu się w atmosferze nowotworu i lekarzy - ona nie odpisuje wcale, dopiero na drugi dzień jakby nigdy nic " miłego dnia ;* ".


Czasem mysle, ze ona uważa, ze ja wymyślam i przesadzam, bo ja nie mam prawa do bycia inna, ze musze być idealna, bo jestem za nią, a nie za jej mezem, który umarł.

Czuje się cholernie zagubiona zdana na siebie, mimo ze zapewnia mnie ze jestem jej ukochana córeczka, ze zawsze mogę do niej przyjść..
Ostatnio powiedziałam jej, ze zle mnie wychowała. Ze nie jestem zdolna do samodzielnego zycia, ze nigdy nawet jabłka sama nie umiałam obrac, ze boje się ze ciagle będę myslec ze ją zawiodłam, na co ona odwróciła się do okna i powiedziała " a weź mnie nie denerwuj już bo zaraz karetke będę musiala wzywac, już dość mi Twoja siostra nerwow cale zycie napsula".

Dla siostry mama nie istnieje, mówi ze za takie pieklo jakie nam zafundowała ona może sobie umierać i siostra ma to gdzies. Siostra ma depresje i miała nerwice, ale już jest lepiej. Mama jej depresje chyba ma gdzies bo uważa, ze to przez faceta z którym się rozstala, a nie przez dom. Mama w swoim mniemaniu jest idealną mamą, która wiele dla nas poswieciła.

O tyle o ile dla siostry proste jest odcięcie się, dla mnie nie. Obwiniam się, ze mama tyle nam dała, a ja o niej zle mysle. Ze nie ma faceta, wiec jak ja się odwroce, to ona umrze samotnie bez nikogo. Ze musze być dla niej dobra, bo ma tylko mnie. Wiecznie uważam, ze musze się jej tluamczyc z wszystkiego, bo ona i tak się dowie (kiedyś czytala nasze pamiętniki, bo lubi wszystko wiedzieć).

Wiem, ze najpewniej potrzebuje terapii, ale przede wszystkim potrzebuje się wygadać. Z siostra mam lepsze kontakty niż kiedyś, coraz bardziej rozumiem jej punkt widzenia, a coraz więcej żalu mam do mamy. Wiem tez, ze mama nigdy w zyciu nie przyzna się do błedów, do niej po prostu to nie dociera. Ma jakas blokadę , która nie pozwala jej myslec, ze ktoś inny ma racje, a nie ona. W dodatku boję się, że serio kiedyś jej cos się stanie jak wyrzygam jej wszystko, a nie będę umiala zyc ze swiaodmoscia, ze zabiłam człowieka..

Jakies rady? Czy moja mama jest toksyczna? Czy mam szanse na normalne zycie? Bardzo bym chciała, bo za dzieciaka go nie miałam.
proszę o pomoc i opinię z zewnątrz, bo odkad przeprowadziłam się daleko, moje leki się nasilily, ze nie spełniłam jej oczekiwan (praca na produkcji nie jest dla ciebie, przecież zawsze bylas taka ambitna), ze ją zawodzę (jestem jakies 200km od domu), ze wybrałam zycie z facetem a nie tak jak ona zycie ze swoja mama na starość.

W dodatku mam lekką hipochodnrie. Przez babcie i jej choroby ja wszystko widze u siebie, mimo ze wyniki mam super w normie. Ciagle się badam, ciagle się boje, ze a nuż cos się dzieje , ze będzie za pozno…

Proszę o pomoc..

Anna
Ale niby jak mamy ci pomoc? Czego oczekujesz? Konkretnie opisalas swoje problemy, potrafisz mniej wiecej nazwac ich zrodlo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 18:32   #3
stitches
Zadomowienie
 
Avatar stitches
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 1 032
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Wizaz Ci nie pomoże sie tego pozbyć. Powinnaś pójść w ślady siostry tzn. odciąć sie, w czym tylko terapia moze Ci pomoc, bo tak, Twoja matka jest toksyczna i to bardzo.
Nie powinnaś miec względem niej żadnych wyrzutów sumienia i powinnaś szczerze porozmawiać z chłopakiem dlaczego tak naprawde odmawiasz zbliżeń. Jesli teraz nie dasz rady, to najpierw rozpocznij terapie, a dopiero pozniej to zrob. W kazdym razie jesli chcesz normalnie żyć to musisz podjąć ten krok. Trzymaj sie, Aniu.
__________________
"Naturalnie musisz wszystko przezwyciężyć,
Zanim zamiast słońca pojawi się księżyc,
Póki na niebie słońce świeci, masz tą siłę,
Jak każdy malutki człowieczek tej ziemii, osiągnąć coś przez wysiłek..."
stitches jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 18:35   #4
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Wiem , że sama muszę się z tym zmierzyć, chciałam uzyskać opinie osób trzecich, bo mam tak zrobione pranie mózgu, że wciąż obwiniam się o to że śmiem przeciwstawić mamie. Dziękuję za odpowiedzi.
Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 19:38   #5
yesterdaystar
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 164
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Cytat:
Napisane przez Mildrettt Pokaż wiadomość
Wiem , że sama muszę się z tym zmierzyć, chciałam uzyskać opinie osób trzecich, bo mam tak zrobione pranie mózgu, że wciąż obwiniam się o to że śmiem przeciwstawić mamie. Dziękuję za odpowiedzi.
Uwazasz, ze Masz zrobione pranie mózgu, bo o Ciebie dbała i chciała żebyś miała dobre oceny w szkole(mojej nie obchodziły moje oceny, w ogole), czy o to, że postanowiła nie oddawać swojej matki do domu opieki, tylko zaopiekować się nią? Nie będę przeklinac, bo dostanę bana, ale to jeat jakaś masakra.
Sorry, po prostu odpowiedz co masz jej tak naprawde za zle? Ze musiałaś patrzeć na chorobę babki Czy, że nie poszła z Tobą do ortodonty(wiele matek nie idzie że swoimi dziecmi do ortodonty, nawet mając na to środki... tylko teraz jest na to jakiś dziki bum ). Wiesz uważam, że masz problem bo sama zawiodłas siebie, uczyłaś się dobrze, ale na niewiele ci się to zdalo. Gdybyś osiągnęła sukces dostając się na dobre studia, potrafilabys zadbać o matkę(zwlaszcza, że nie latala za gachami jak byłaś mała, a jej matka chora) finansowo i psychologicznie(byłaby z Ciebie bardziej dumna, zbudowalabys ja swoim sukcesem). Nie zwalaj na nią winy, bo ci nie wyszło w życiu tak jak byś chciała .. Sorry.
PS A ty poszlabys do pracy, gdyby twój facet np albo dziecko poważnie chorowało wymagając ciągłej opieki? Rozumiem, że od razu pozbylabys się "problemu" i poszła szukać nowego faceta..? świat staje na głowie

Edytowane przez yesterdaystar
Czas edycji: 2018-10-18 o 19:54
yesterdaystar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:02   #6
jaksy
Zasiedzenie
 
Avatar jaksy
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 625
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Autorko, ja to tylko tu zostawię, przeczytaj od deski do deski narcystycznirodzice.blogs pot.com
Dużo siły życzę. I zapisz się na terapię.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A przy użyciu Tapatalka
__________________
Nie ma złych roślin, są tylko źli ludzie.
jaksy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:05   #7
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

yesterdaystar ,

Chyba powinnaś nauczyć się czytać ze zrozumieniem, bo ominelas edukację w podstawówce. Moja mama ma kasę tylko nikt nie wie skąd. Nie widziałaś chyba zdania, że wolała żyć za moją rentę i babci oraz granie w lotto i liczenie na wygranie miliona zamiast iść do pracy. Miala wymówkę. Babcia zachorowała dopiero później, wcześniej mama spokojnie mogłaby pracować nawet na pół etatu

. Nie obwiniam nikogo za moje niepowodzenia, tylko stwierdzam fakt - nie jestem pewna siebie, bo całe życie ktoś za mnie coś robił, wyręczał mnie, mówił że ja sama nie umiem, że mama zrobi lepiej. Z nauką podobnie - napisałam, że miałam presję nauki, bo z tego była renta która szła na mamy konto. Nie dlatego żebym się wykształciła w super kierunku. Nie będę z tobą dyskutować bo gówno wiesz, a pozjadalas wszystkie rozumy, przykre. Ja mam poważny problem z nerwami, stanami lękowymi, to nie jest tak, że mam pretensje do mamy bo nie wzięła mnie do ortodonty jak to nazwalas. Tu chodziło o to, że olala fakt że napisałam jej że pamiętam że kazała mi KŁAMAĆ. UCIEKŁA OD PROBLEMU I TŁUMACZEŃ, NIE UMIE PRZYZNAĆ SIĘ DO WINY. Myślę że mam prawo czuć lekki żal że nie miałam normalnego dzieciństwa, tylko nerwy szpitale i życie pod dyktando chorej osoby, bo ja nawet na podworko wyjść nie mogłam, o nocowaniu u koleżanek nie było mowy, tak samo nikt nie uczył mnie rzeczy typu obieranie ziemniaków, że trzeba wynieść śmieci, pomoc w obowiązkach domowych. Super , nie? Spanie z mamą w jednym łóżku do studiów jest normalne bo nie chciała żebym miała pokój z siostrą . Fajne? Zatarcie obrazu ojca , fajne? Nie wiem nic o swoich dziadkach ani tacie. Fajnie?

Nie ma nic fajnego jak mając 10 lat widzisz tylko chorych umierających ludzi którzy cierpią i wymiotują i pluja krwią. To nie jest fajne dorastanie.

Przez to mam nerwicę. Przez to boje się sama ciągle że na coś zachoruje.

Myślę że tylko osoby mające podobnych rodziców mnie zrozumieją. Także żegnam Ciebie, bo nic nie wnosisz do tematu. Bez odbioru.

---------- Dopisano o 20:04 ---------- Poprzedni post napisano o 20:03 ----------

jaksy,

Dziękuję, na pewno poczytam i pozdrawiam Cie serdecznie.

---------- Dopisano o 20:05 ---------- Poprzedni post napisano o 20:04 ----------

Yesterdaystar,

Tak, poszlabym do pracy mając chorego męża. Bo chciałabym żebyśmy żyli normalnie o mieli pieniądze żeby móc się leczyć i jeść. Żeby nie czuł się jak kula u nogi która muszę się zajmować 24h.
Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:07   #8
Pani_Robot
Śnięta Mucha
 
Avatar Pani_Robot
 
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: Z dziury
Wiadomości: 10 795
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Ahhh Jaka matka, taka córka Ile agresji, jak ktoś się z Tobą nie zgodził. (Choć nie popieram zdania Yesterday, ani trochę.)
Jednak sama masz w sobie narcyza, po mamie.
__________________
Everyone you meet is fighting a battle inside you know nothing about
Be kind. Always

Wyzwanie Czytelnicze 25 / 34 (26)
Wyzwanie Filmowe
5 / 100
100 książek w 2023 92 / 55


Edytowane przez Pani_Robot
Czas edycji: 2018-10-18 o 20:09
Pani_Robot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:11   #9
yesterdaystar
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 164
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Cytat:
Napisane przez Mildrettt Pokaż wiadomość
yesterdaystar ,

Chyba powinnaś nauczyć się czytać ze zrozumieniem, bo ominelas edukację w podstawówce. Moja mama ma kasę tylko nikt nie wie skąd. Nie widziałaś chyba zdania, że wolała żyć za moją rentę i babci oraz granie w lotto i liczenie na wygranie miliona zamiast iść do pracy. Miala wymówkę. Babcia zachorowała dopiero później, wcześniej mama spokojnie mogłaby pracować nawet na pół etatu

. Nie obwiniam nikogo za moje niepowodzenia, tylko stwierdzam fakt - nie jestem pewna siebie, bo całe życie ktoś za mnie coś robił, wyręczał mnie, mówił że ja sama nie umiem, że mama zrobi lepiej. Z nauką podobnie - napisałam, że miałam presję nauki, bo z tego była renta która szła na mamy konto. Nie dlatego żebym się wykształciła w super kierunku. Nie będę z tobą dyskutować bo gówno wiesz, a pozjadalas wszystkie rozumy, przykre. Ja mam poważny problem z nerwami, stanami lękowymi, to nie jest tak, że mam pretensje do mamy bo nie wzięła mnie do ortodonty jak to nazwalas. Tu chodziło o to, że olala fakt że napisałam jej że pamiętam że kazała mi KŁAMAĆ. UCIEKŁA OD PROBLEMU I TŁUMACZEŃ, NIE UMIE PRZYZNAĆ SIĘ DO WINY. Myślę że mam prawo czuć lekki żal że nie miałam normalnego dzieciństwa, tylko nerwy szpitale i życie pod dyktando chorej osoby, bo ja nawet na podworko wyjść nie mogłam, o nocowaniu u koleżanek nie było mowy, tak samo nikt nie uczył mnie rzeczy typu obieranie ziemniaków, że trzeba wynieść śmieci, pomoc w obowiązkach domowych. Super , nie? Spanie z mamą w jednym łóżku do studiów jest normalne bo nie chciała żebym miała pokój z siostrą . Fajne? Zatarcie obrazu ojca , fajne? Nie wiem nic o swoich dziadkach ani tacie. Fajnie?

Nie ma nic fajnego jak mając 10 lat widzisz tylko chorych umierających ludzi którzy cierpią i wymiotują i pluja krwią. To nie jest fajne dorastanie.

Przez to mam nerwicę. Przez to boje się sama ciągle że na coś zachoruje.

Myślę że tylko osoby mające podobnych rodziców mnie zrozumieją. Także żegnam Ciebie, bo nic nie wnosisz do tematu. Bez odbioru.

---------- Dopisano o 20:04 ---------- Poprzedni post napisano o 20:03 ----------

jaksy,

Dziękuję, na pewno poczytam i pozdrawiam Cie serdecznie.

---------- Dopisano o 20:05 ---------- Poprzedni post napisano o 20:04 ----------

Yesterdaystar,

Tak, poszlabym do pracy mając chorego męża. Bo chciałabym żebyśmy żyli normalnie o mieli pieniądze żeby móc się leczyć i jeść. Żeby nie czuł się jak kula u nogi która muszę się zajmować 24h.
Tak, masz rację ominelam edukację w podstawówce, ale teraz bardzo ostro nadrabiam, CHOCIAŻ NIKT MNIE TEGO NIE NAUCZYL(totalna olewka tego jak się uczę i co tak właściwie robię). A ty królewno, która masz tak skrzywiony obraz mężczyzn, bo negowano role ojca w domu, ze az trwasz w 6-letnim związku(no jakże..), dalej pluj na ludzi, którzy smia miec inne zdanie niz twoje. Tyle że z takiego zaplucia też za daleko nie wyjdziesz. Bez odbioru.

Wysłane z mojego SM-A520F przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez yesterdaystar
Czas edycji: 2018-10-18 o 20:15
yesterdaystar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:15   #10
9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 234
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Boże, dziewczyno, ile nasze matki mają wspólnego!!!!!!!!!!


Aż musiałam tych wykrzykników użyć.


Ja też wychowywałam się z babcią i mamą, aczkolwiek jestem jedynaczką, obydwie takie same toksyki, jak Twoje, mam wrażenie jakbym przeczytała właśnie swoją własną historię. Nie wszystko się zgadza, pewnych Twoich problemów ja nie mam bo nie dałam się matce aż tak i potrafię sobie ugotować, posprzątać, etc normalnie jak każdy człowiek, ale musiałam w domu toczyć walki, żeby to sama robić, bo też wszystko z automatu za mnie robiły.... to robi kalekę z człowieka. Nie mam też aż takich problemów ze sferą seksualną, jednak kiedyś też miałam taką blokadę i myśli jak Ty.

Moja babcia tak samo próbowała (bo już nie żyje) na siebie ściągnąć uwagę poprzez wieczne chorowanie, kilka razy w roku w szpitalu, rzygałam już tymi wizytami w szpitalu, kilkanaście razy w roku karetki pod domem i odstawianie dramatycznego teatrzyku, że zaraz umrze, no po prostu tragedia..... A widać było, że przesadza, że robi wszystko, żeby rodzina siedziała przy niej i żeby uwaga wszystkich była skupiona na niej. Bo miała mega niskie poczucie własnej wartości i zapewne czuła wewnętrznie, że nie zasługuje na miłość, więc to był jej sposób na zagwarantowanie sobie uwagi najbliższych.

A matka zrobiła się już prawie taka sama, jak ona, straszy chorobami, albo że ją przeze mnie "szlag trafi", jak nie robię czegoś tak, jak ona by sobie życzyła. Dokładnie tak samo, jak Twoja, nie potrafi znieść grama krytyki czy gorzkiej prawdy na własny temat, zaraz się zaczyna drzeć, wpada w furię, rzuca przedmiotami, i koniec rozmowy, nie pogadasz. Nie dopuszcza do siebie możliwości, że coś robi źle. Dlatego im nie ma sensu uzmysławiać, że spieprzyły nam życie, że są toksykami, bo i tak zadziałają u nich tzw mechanizmy obronne, nie przyjmą tego do wiadomości, choćby się nie wiem ile razy to im mówiło w twarz. Co najwyżej można usłyszeć, że się całe życie ona poświęcała, a Ty taka niewdzięczna córka

Tak samo mi czytała prywatne rzeczy, intymne wiadomości do chłopaka w telefonie, przetrzepywała wszystko, paczki które do mnie przechodziły, no pełna kontrola :/ I też najchętniej by mnie widziała przy sobie na starość żebym się nią zajmowała, bo ona nie ma żadnych znajomych ani faceta i wisi na mnie, w sensie żyje moim życiem bo sama tylko potrafi siedzieć przed odmóżdżającym telewizorem, nie ma żadnych zainteresowań oprócz klepania paciorka kilka razy dziennie z różańcem..... Nie wywierano na mnie presji aż takiej w sprawie nauki, jak u Ciebie, ale całe życie byłam krytykowana, wyśmiewana, złośliwości i "szpileczki" od obydwu na porządku dziennym, humorek sobie poprawiały i się lepiej poczuły na chwilę, jak mi dowaliły.


Dlatego w końcu zapisałam się na terapię grupową, zakwalifikowałam się i teraz już tylko czekam na telefon, że rozpoczynam - Tobie radzę to samo. Sama sobie z tym bagażem nie poradzisz, będą Cię zjadały te wyrzuty sumienia, nie będą Ci pozwalały żyć swoim życiem. A Ty masz do tego prawo, masz prawo do szczęścia i życia tak, jak TY tego chcesz, według swojego planu, z dala od toksycznej matki. I idź koniecznie na grupową, psychiatra mi powiedział, że tylko na grupowej można dotrzeć do sedna problemu, i tylko wtedy można się w pełni wyleczyć. Indywidualna służy już potem do konsultacji ewentualnych, ale leczenie się wyłącznie z jej pomocą, to tylko krótkotrwałe i płytkie zaleczanie ran, wg niego. Można iść na NFZ, więc nie potrzebujesz hajsów. Są też opcje popołudniowe w niektórych, więc nie trzeba brać L4 na 3 miesiące, tylko można iść po pracy. Zrób to koniecznie, bo samemu nie można sobie pomóc z tak ogromnym bagażem emocjonalnym. Trzymam kciuki!!!


Aha, i przeczytaj sobie książkę "Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie" Iwony Majewskiej-Opiełki, gorąco polecam!!




Cytat:
Napisane przez yesterdaystar Pokaż wiadomość
Uwazasz, ze Masz zrobione pranie mózgu, bo o Ciebie dbała i chciała żebyś miała dobre oceny w szkole(mojej nie obchodziły moje oceny, w ogole), czy o to, że postanowiła nie oddawać swojej matki do domu opieki, tylko zaopiekować się nią? Nie będę przeklinac, bo dostanę bana, ale to jeat jakaś masakra.
Sorry, po prostu odpowiedz co masz jej tak naprawde za zle? Ze musiałaś patrzeć na chorobę babki Czy, że nie poszła z Tobą do ortodonty(wiele matek nie idzie że swoimi dziecmi do ortodonty, nawet mając na to środki... tylko teraz jest na to jakiś dziki bum ). Wiesz uważam, że masz problem bo sama zawiodłas siebie, uczyłaś się dobrze, ale na niewiele ci się to zdalo. Gdybyś osiągnęła sukces dostając się na dobre studia, potrafilabys zadbać o matkę(zwlaszcza, że nie latala za gachami jak byłaś mała, a jej matka chora) finansowo i psychologicznie(byłaby z Ciebie bardziej dumna, zbudowalabys ja swoim sukcesem). Nie zwalaj na nią winy, bo ci nie wyszło w życiu tak jak byś chciała .. Sorry.
PS A ty poszlabys do pracy, gdyby twój facet np albo dziecko poważnie chorowało wymagając ciągłej opieki? Rozumiem, że od razu pozbylabys się "problemu" i poszła szukać nowego faceta..? świat staje na głowie
A Ty się nie odzywaj, jak nie masz pojęcia o tym, jak Autorka się musi czuć, bo widać, że nie wiesz o czym mówisz. Strasznie płytko patrzysz, a do tego oceniasz.

Edytowane przez 9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c
Czas edycji: 2018-10-18 o 20:20
9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:25   #11
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

5g33k,



Dziękuję za post. Otworzył mi jeszcze szerzej oczy. Przykre że trafiają się tacy rodzice i przykre że często oni sami siebie nie rozumieją i nie chcą spróbować spojrzeć inaczej na siebie czy swoje zachowania. Ja mogę podać 200 sytuacji, kiedy mama była ok, ale mogę podać 200 takich, że bolą do dzisiaj. Najgorsze że ciągle czuję poczucie winy że staje naprzeciw niej, pisząc te posty i że ją "obmawiam". Straszenie jej chorym sercem zawsze było. Nie mów tak, nie rób, nie pyskuj , bo mi zaraz serce zacznie pękać i umrę zobaczysz. Więc siedziałam cicho. Na temat szpitaluli mogę napisać cała kronikę bo tyle czasu tam spędzaliśmy. Nigdy nie miałam normalnego dzieciństwa. Pamiętam stres, nerwy, pamiętam jak codziennie w szkole zastanawiałam się czy to dziś? Czy to dzisiaj wroce do domu i babci już nie będzie bo umarła? Pamiętam jak obserwowałam jak oddycha spiac i czy jeszcze oddycha.. godzinami tak patrzyłam w nerwach. Dużo takich było rzeczy, gdzie zamiast 12 latki, czułam się jak zmęczona życiem 60. W dodatku to nieprzyznanie się do żadnej winy, zamiatanie pod dywan problemów czy kłamstw. A potem jakby nigdy nic przechodzenie do porządku dziennego. Na terapię na pewno się zapisze bo chce walczyć o siebie i swój spokój ducha. Dziękuję za wpis i życzę dużo dobrego. Pozdrowienia



Pani_Robot, na pewno mam z niej dużo, bo to moja matka, a ja jestem jej córką. Dziwne gdybym nie miała w genach z niej niczego.
Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:26   #12
yesterdaystar
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 164
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

[1=9a6d0e95fbc4407ed947e2e f8cea0fb12942fdf4_5e19100 28c83c;86010920]

A Ty się nie odzywaj, jak nie masz pojęcia o tym, jak Autorka się musi czuć, bo widać, że nie wiesz o czym mówisz. Strasznie płytko patrzysz, a do tego oceniasz.[/QUOTE]
Tak po krotce. Jako dziecko sporo chorowalam, ale nie za bardzo to moich rodziców obchodziło mieli własne problemy, a pozatym uważali że przesadzam. Skoro chorowalam, miałam kompleksy przed innymi dziećmi nie miałam głowy do nauki, nikt tez nigdy nie "zagonil" mnie do nauki. Długo nie moglam wyjść z impassu, ale gdy już wyszłam, przestałam mieć komukolwiek cokolwiek za zle, bo dałam radę lepiej niż inni, po prostu odpuscilam i złość mi przeszła. Bo Po co miałam sie denerwować i zatruwac swoje życie, skoro "pykło"?
Wiem co to toksyczne wychowanie, ale nie mam już nikomu za zle(po co mam się zadreczac?), bo udowodniłam SOBIE co jestem warta, już nie muszę słuchać innych, ich zdanie jest niczym.
PS Autorka nie potrafi zrobić tego samego stąd frustracja i w sumie słuszny;p przytyk do mnie.

Edytowane przez yesterdaystar
Czas edycji: 2018-10-18 o 20:45
yesterdaystar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:27   #13
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Tak, Twoja mama popełniła błędy. Ale jest też człowiekiem. Który musiał się zmierzyć ze śmiercią męża, a wcześniej dzielić życie z alkoholikiem, który całą młodość poświęcił na wychowanie dwóch córek i opiekę nad schorowaną matką, zamiast ułożyć sobie życie na nowo.
Jasne, że mogła/powinna pójść do pracy, ale z drugiej strony nie ma żadnego obowiązku spowiadać się nastoletnim córkom skąd ma pieniądze.
No przykre, że całą młodość te kanapki za Ciebie robiła i teraz widzisz w tym źródło swojej niesamodzielności, ale polecam też patrzeć na intencje. Bo na złość Ci plecaka nie pakowała czy ziemniaków na obiad nie obierała.

Ja polecam matce po prostu wybaczyć, ale zrobisz jak uważasz. Możesz całe życie swoje niepowodzenia tłumaczyć atmosferą w domu sprzed X lat, a możesz coś z tego wyciągnąć, wziąć życie w swoje ręce i zbudować lepszy dom dla swoich dzieci, Twój wybór.

A, i żeby nie było, też się nabawiłam nerwicy przez atmosferę w domu. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale długo wychodziłam i nadal wychodzę z silnych stanów lękowych, napadów paniki, budzenia się z krzykiem w nocy. I wiem, że jest trochę "winy" mojej mamy, ale wiem też, że jest tylko człowiekiem i starała się jak mogła, a sama życia łatwego nie miała. Więc wybaczyłam, tak jak w przyszłości chciałabym, żeby ewentualne dzieci potrafiły mi wybaczyć błędy wychowawcze, które każda matka popełnia.

Edytowane przez amillia
Czas edycji: 2018-10-18 o 20:30
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:33   #14
Pani_Robot
Śnięta Mucha
 
Avatar Pani_Robot
 
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: Z dziury
Wiadomości: 10 795
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Cytat:
Napisane przez Mildrettt Pokaż wiadomość
5g33k,



Dziękuję za post. Otworzył mi jeszcze szerzej oczy. Przykre że trafiają się tacy rodzice i przykre że często oni sami siebie nie rozumieją i nie chcą spróbować spojrzeć inaczej na siebie czy swoje zachowania. Ja mogę podać 200 sytuacji, kiedy mama była ok, ale mogę podać 200 takich, że bolą do dzisiaj. Najgorsze że ciągle czuję poczucie winy że staje naprzeciw niej, pisząc te posty i że ją "obmawiam". Straszenie jej chorym sercem zawsze było. Nie mów tak, nie rób, nie pyskuj , bo mi zaraz serce zacznie pękać i umrę zobaczysz. Więc siedziałam cicho. Na temat szpitaluli mogę napisać cała kronikę bo tyle czasu tam spędzaliśmy. Nigdy nie miałam normalnego dzieciństwa. Pamiętam stres, nerwy, pamiętam jak codziennie w szkole zastanawiałam się czy to dziś? Czy to dzisiaj wroce do domu i babci już nie będzie bo umarła? Pamiętam jak obserwowałam jak oddycha spiac i czy jeszcze oddycha.. godzinami tak patrzyłam w nerwach. Dużo takich było rzeczy, gdzie zamiast 12 latki, czułam się jak zmęczona życiem 60. W dodatku to nieprzyznanie się do żadnej winy, zamiatanie pod dywan problemów czy kłamstw. A potem jakby nigdy nic przechodzenie do porządku dziennego. Na terapię na pewno się zapisze bo chce walczyć o siebie i swój spokój ducha. Dziękuję za wpis i życzę dużo dobrego. Pozdrowienia



Pani_Robot, na pewno mam z niej dużo, bo to moja matka, a ja jestem jej córką. Dziwne gdybym nie miała w genach z niej niczego.
Osobowość narcystyczna to zaburzenie, a nie choroba, więc geny tu nie mają nic do rzeczy.

Co do podkreślonego, to dzieci, które mieszkają z dziadkami i są z nimi blisko czują lęk przed stratą.
To, że wyrzucasz matce opiekę nad schorowaną babcią jest właśnie narcystyczne i obrzydliwe.
Twoim problemem są relacje z matką, a nie to, jakie ona sobie wybrała życie - z mężem, czy bez - zamożne, czy przy własnej matce.
Czy babcia była narcyzą - tego z Twoich postów nie wiemy, bo równie dobrze jej chwiejność mogła pochodzić z demencji.
__________________
Everyone you meet is fighting a battle inside you know nothing about
Be kind. Always

Wyzwanie Czytelnicze 25 / 34 (26)
Wyzwanie Filmowe
5 / 100
100 książek w 2023 92 / 55


Edytowane przez Pani_Robot
Czas edycji: 2018-10-18 o 20:35
Pani_Robot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:47   #15
9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 234
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Cytat:
Napisane przez Mildrettt Pokaż wiadomość
5g33k,



Dziękuję za post. Otworzył mi jeszcze szerzej oczy. Przykre że trafiają się tacy rodzice i przykre że często oni sami siebie nie rozumieją i nie chcą spróbować spojrzeć inaczej na siebie czy swoje zachowania. Ja mogę podać 200 sytuacji, kiedy mama była ok, ale mogę podać 200 takich, że bolą do dzisiaj. Najgorsze że ciągle czuję poczucie winy że staje naprzeciw niej, pisząc te posty i że ją "obmawiam". Straszenie jej chorym sercem zawsze było. Nie mów tak, nie rób, nie pyskuj , bo mi zaraz serce zacznie pękać i umrę zobaczysz. Więc siedziałam cicho. Na temat szpitaluli mogę napisać cała kronikę bo tyle czasu tam spędzaliśmy. Nigdy nie miałam normalnego dzieciństwa. Pamiętam stres, nerwy, pamiętam jak codziennie w szkole zastanawiałam się czy to dziś? Czy to dzisiaj wroce do domu i babci już nie będzie bo umarła? Pamiętam jak obserwowałam jak oddycha spiac i czy jeszcze oddycha.. godzinami tak patrzyłam w nerwach. Dużo takich było rzeczy, gdzie zamiast 12 latki, czułam się jak zmęczona życiem 60. W dodatku to nieprzyznanie się do żadnej winy, zamiatanie pod dywan problemów czy kłamstw. A potem jakby nigdy nic przechodzenie do porządku dziennego. Na terapię na pewno się zapisze bo chce walczyć o siebie i swój spokój ducha. Dziękuję za wpis i życzę dużo dobrego. Pozdrowienia



Pani_Robot, na pewno mam z niej dużo, bo to moja matka, a ja jestem jej córką. Dziwne gdybym nie miała w genach z niej niczego.
Owszem, przykre, ale nie ma się co rozczulać, stało się i nic tego nie zmieni - można jedynie pracować nad sobą, żeby wyleczyć się, złamać ten zatruwający życie schemat, cały wysiłek wkładać w to, na tym się skupić, a z przeszłością pogodzić.

Głęboko Ci tego współczuję wszystkiego, ale też jestem przekonana, że dasz sobie z tym radę i wyjdziesz na prostą Przesyłam dużo ciepła, również podrawiam ^^


Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Tak, Twoja mama popełniła błędy. Ale jest też człowiekiem. Który musiał się zmierzyć ze śmiercią męża, a wcześniej dzielić życie z alkoholikiem, który całą młodość poświęcił na wychowanie dwóch córek i opiekę nad schorowaną matką, zamiast ułożyć sobie życie na nowo.
Jasne, że mogła/powinna pójść do pracy, ale z drugiej strony nie ma żadnego obowiązku spowiadać się nastoletnim córkom skąd ma pieniądze.
No przykre, że całą młodość te kanapki za Ciebie robiła i teraz widzisz w tym źródło swojej niesamodzielności, ale polecam też patrzeć na intencje. Bo na złość Ci plecaka nie pakowała czy ziemniaków na obiad nie obierała.

Ja polecam matce po prostu wybaczyć, ale zrobisz jak uważasz. Możesz całe życie swoje niepowodzenia tłumaczyć atmosferą w domu sprzed X lat, a możesz coś z tego wyciągnąć, wziąć życie w swoje ręce i zbudować lepszy dom dla swoich dzieci, Twój wybór.

A, i żeby nie było, też się nabawiłam nerwicy przez atmosferę w domu. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale długo wychodziłam i nadal wychodzę z silnych stanów lękowych, napadów paniki, budzenia się z krzykiem w nocy. I wiem, że jest trochę "winy" mojej mamy, ale wiem też, że jest tylko człowiekiem i starała się jak mogła, a sama życia łatwego nie miała. Więc wybaczyłam, tak jak w przyszłości chciałabym, żeby ewentualne dzieci potrafiły mi wybaczyć błędy wychowawcze, które każda matka popełnia.
Nie musi wybaczać, jeśli nie chce. Wystarczy, że zrozumie, w jaki sposób zachowania matki i babci miały wpływ na jej obecny stan, jak do tego doszło. To czy wybaczy, to już jej sprawa. Aczkolwiek zgadzam się z tym, że przerzucanie winy na rodziców/opiekunów nic nie daje, bo jednak chcieli dobrze, wychowali, jak potrafili, nie znali innego sposobu. Wychowali tak, jak ich wychowano. Można jedynie się z tym pogodzić i pójść dalej własną drogą.
9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2018-10-18, 20:49   #16
Pani_Robot
Śnięta Mucha
 
Avatar Pani_Robot
 
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: Z dziury
Wiadomości: 10 795
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

[1=9a6d0e95fbc4407ed947e2e f8cea0fb12942fdf4_5e19100 28c83c;86011135]Owszem, przykre, ale nie ma się co rozczulać, stało się i nic tego nie zmieni - można jedynie pracować nad sobą, żeby wyleczyć się, złamać ten zatruwający życie schemat, cały wysiłek wkładać w to, na tym się skupić, a z przeszłością pogodzić.

Głęboko Ci tego współczuję wszystkiego, ale też jestem przekonana, że dasz sobie z tym radę i wyjdziesz na prostą Przesyłam dużo ciepła, również podrawiam ^^



Nie musi wybaczać, jeśli nie chce. Wystarczy, że zrozumie, w jaki sposób zachowania matki i babci miały wpływ na jej obecny stan, jak do tego doszło. To czy wybaczy, to już jej sprawa. Aczkolwiek zgadzam się z tym, że przerzucanie winy na rodziców/opiekunów nic nie daje, bo jednak chcieli dobrze, wychowali, jak potrafili, nie znali innego sposobu. Wychowali tak, jak ich wychowano. Można jedynie się z tym pogodzić i pójść dalej własną drogą.[/QUOTE]



Dopóki nie odpuści się tej zajadłości, nie ma mowy o postępach w leczeniu.
__________________
Everyone you meet is fighting a battle inside you know nothing about
Be kind. Always

Wyzwanie Czytelnicze 25 / 34 (26)
Wyzwanie Filmowe
5 / 100
100 książek w 2023 92 / 55

Pani_Robot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 21:00   #17
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

amilla



To że ktos robił za mnie kanapki to nie problem. Bo rozumiem zrobić komuś śniadanie czy kolację. Tak po prostu. Problemem jest to że ja wiecznie słyszałam, że noża dotknac nie, bo ukroje palce. Posmarować nie, bo nie wiem ile. Przekroić chleba nie, bo ukroje źle. Spakować się do szkoły nie, bo zapomnę o czymś, ona zrobi to lepiej. Napompować koła od roweru nie, bo mama lepiej wie, a ja nie napompuje do końca. Tych przykładów jest milion. Jak całe życie słyszysz że jesteś na coś za głupia, to w końcu stwierdzasz, że właściwie to może być prawda. Że tylko mama / ktoś inny wie jak coś zrobic. Ja nawet nie miałam żadnych obowiązków domowych, bo wszystko ona wola zrobić bo zrobi lepiej. Czułam się jakbym umiała schrzanic nawet coś tak banalnego jak starcie kurzu (bo niedokładnie zetrzesz, daj mamie szmatkę). I to nie w kanapkach jest źródło niesamodzielnosci, tylko w tylu zdaniach i przykładach, które powtarzaly się non stop. Mamie wybaczyć wybacze, bo ja kocham mimo wszystko. Nie chcę pluć na nią jadem na kilometr . Nie mam w sobie chęci by umarła (co innego moja siostra..) . Problemem jest to, że nie wiem jak przeprowadzić taka konfrontacje, od czego zacząć, jak ona zareaguje (wiedząc że nigdy w życiu nie usłyszałam za nic przepraszam lub to byl mój błąd, zamiast tego obrażanie się i nie odżywanie). Problemem jest też to, że nie byłam do końca pewna czy jest to mama toksyczna, bo jednak chciałam poznać opinie osób które same się z tym borykają lub borykały. Ja dużo myślę, dużo analizuje , umiem spojrzeć krytycznie jednak ciągle mam z tyłu głowy, że to moja mama i pamiętam też dobre rzeczy. Jednak myślę że nie miałam 1000% cudownego i normalnego dzieciństwa, bo tak nie powinno to wszystko wyglądac. I wiem też jakie są skutki. Wiem jakie mam w sobie nerwy, lęki, wiem jaka sie czuje. Gdyby wszystko było ok a ja bym była tylko rozwydrzonym bachorem któremu coś tam nie pasuje , to nie byłoby watku. Jestem zwyczajnie pogubiona w tej relacji i ciągle niestety wracam do przeszłości której nie umiem zamknąć. Może to dlatego że u nas w domu wszystko było zamiatane pod dywan, na zewnątrz idealna rodzina mimo braku ojca, cudowni ludzie, normalnie, ładnie. A w domu wieczne krzyki, płacze, pretensje i żale. Mama potrafiła zmienic charakter o 180°. Tyle.
Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 21:19   #18
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Według mnie Twoja mama nie jest toksyczna, ale ja akurat za tym słowem nie przepadam i uważam, że jest ostatnio nadużywane. O toksyczność podejrzewałabym osobę, która robi wymienione rzeczy ze złymi intencjami, by podkopać Ci samoocenę, bo autentycznie wierzy, że jesteś gorsza, wszystko spartaczysz i do niczego się nie nadajesz i chce Cię w tym utwierdzić. A może po prostu faktycznie chciała, żebyś wszystko miała zrobione na tip top i wierzyła, że tylko ona to zapewni, co jest oczywiście OGROMNYM błędem wychowawczym, no ale właśnie, dla mnie błędem, a nie oznaką jej zepsucia czy powodem do wywalenia jej ze swojego życia.

Oczywiście, że nie miałaś łatwego dzieciństwa, mnóstwo ludzi dorasta w lepszych warunkach. Mnóstwo też w gorszych. Ale trzeba to kiedyś zostawić za sobą i spróbować te popełnione błędy naprawić, na przykład z pomocą terapeuty i to Ci polecam.

Nie wiem czy powinnaś to skonfrontować z matką, ja bym chyba sobie darowała, bo nic to w Twoim życiu nie zmieni tak naprawdę. Nawet jeśli przyzna Ci w końcu rację to co się stało to się nie odstanie, z jej aprobatą czy bez jej aprobaty musisz samodzielnie (+ ze specjalistą) przepracować te problemy. No ale musisz sobie sama odpowiedzieć czy jest Ci to potrzebne.

Masz prawo do swoich odczuć i do pretensji o pewne zachowania mamy, ja też mam w sobie dużo negatywnych uczuć odnośnie pewnych kwestii z dzieciństwa, ale staram się być empatyczna. Być może kiedyś założysz rodzinę, będziesz starała się wychować dzieci najlepiej jak potrafisz i nie popełniać błędów matki, a one Ci 20 lat później zarzucą, że wymagałaś od nich zbyt wielkiej samodzielności i niewystarczająco motywowałaś do nauki i zniszczyłaś im życie Nie wiesz też co Ci los rzuci i jak poradziłabyś sobie z ewentualną stratą małżonka czy długoletnią ciężką chorobą bliskiej osoby. Sama piszesz, że mama ma też dużo pozytywnych cech, że Cię wspiera, że możesz na niej polegać, to też jest ważne, może nawet ważniejsze niż to małe mieszkanie czy nadmierna opiekuńczość.

Z własnego doświadczenia Ci gorąco polecam terapię, mi na stany lękowe bardzo pomogła farmakoterapia, sama na razie szukam jeszcze odpowiedniego terapeuty do przepracowania źródeł problemu, a nie tylko zamaskowania ich lekami. Tym niemniej naprawdę nie próbuj sobie z tym sama radzić, ja próbowałam wiele lat i tylko je zmarnowałam z perspektywy czasu, specjalista naprawdę wie co robi i Cię z tego wyciągnie. Powodzenia
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 21:24   #19
9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 234
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Ale po co ta konfrontacja? Przecież wiesz, że ona nic nie da bo Twoja matka tego i tak nie ogarnie swoim umysłem.


Chyba, że potrzebujesz jej po to, żeby wyrzucić z siebie gdzieś swoją złość i żal za to wszystko? Jeśli tak, to lepiej zrobić to pod okiem terapeuty, są specjalne zajęcia z uwalniania emocji.
9a6d0e95fbc4407ed947e2ef8cea0fb12942fdf4_5e1910028c83c jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-10-18, 21:29   #20
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

amillia



Właśnie dla takich rad, przemyślanych, mądrych i napisanych z sensem, założyłam wątek. Być może dużo w tym racji, że powinnam tylko z terapeuta wszystko przepracować bo w końcu chodzi o moje zdrowie psychiczne i spokój. Z mamą mam dobry kontakt, chodzi po prostu o to że często wracam do przeszłości i wtedy dopadają mnie lęki. I właśnie takie niewypowiedziane nigdy żale, które były tłamszone tyle lat. To siedzi w człowieku.

Dziękuję. Pozdrawiam , życzę wszystkiego dobrego. 😊

---------- Dopisano o 21:29 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------

5g33k,



Po co konfrontacja? Chyba właśnie dlatego , żeby to wyrzucić. Że nie była zawsze idealna, a ona siebie za taką ma. Żeby po prostu usłyszała, co mnie tyle lat bolało i boli, a musiałam i siedziałam cicho, bo ciągle słyszałam, że ją zacznie boleć serce, że ona umrze..

Myślę że i tak nie przyznałaby mi racji. Jednak chciałabym raczej żeby wiedziała że nie było tak kolorowo nigdy moimi oczami. Po prostu. Żeby usłyszała to ode mnie.
Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 22:00   #21
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Cytat:
Napisane przez Mildrettt Pokaż wiadomość
yesterdaystar ,

Chyba powinnaś nauczyć się czytać ze zrozumieniem, bo ominelas edukację w podstawówce. Moja mama ma kasę tylko nikt nie wie skąd. Nie widziałaś chyba zdania, że wolała żyć za moją rentę i babci oraz granie w lotto i liczenie na wygranie miliona zamiast iść do pracy. Miala wymówkę. Babcia zachorowała dopiero później, wcześniej mama spokojnie mogłaby pracować nawet na pół etatu

. Nie obwiniam nikogo za moje niepowodzenia, tylko stwierdzam fakt - nie jestem pewna siebie, bo całe życie ktoś za mnie coś robił, wyręczał mnie, mówił że ja sama nie umiem, że mama zrobi lepiej. Z nauką podobnie - napisałam, że miałam presję nauki, bo z tego była renta która szła na mamy konto. Nie dlatego żebym się wykształciła w super kierunku. Nie będę z tobą dyskutować bo gówno wiesz, a pozjadalas wszystkie rozumy, przykre. Ja mam poważny problem z nerwami, stanami lękowymi, to nie jest tak, że mam pretensje do mamy bo nie wzięła mnie do ortodonty jak to nazwalas. Tu chodziło o to, że olala fakt że napisałam jej że pamiętam że kazała mi KŁAMAĆ. UCIEKŁA OD PROBLEMU I TŁUMACZEŃ, NIE UMIE PRZYZNAĆ SIĘ DO WINY. Myślę że mam prawo czuć lekki żal że nie miałam normalnego dzieciństwa, tylko nerwy szpitale i życie pod dyktando chorej osoby, bo ja nawet na podworko wyjść nie mogłam, o nocowaniu u koleżanek nie było mowy, tak samo nikt nie uczył mnie rzeczy typu obieranie ziemniaków, że trzeba wynieść śmieci, pomoc w obowiązkach domowych. Super , nie? Spanie z mamą w jednym łóżku do studiów jest normalne bo nie chciała żebym miała pokój z siostrą . Fajne? Zatarcie obrazu ojca , fajne? Nie wiem nic o swoich dziadkach ani tacie. Fajnie?

Nie ma nic fajnego jak mając 10 lat widzisz tylko chorych umierających ludzi którzy cierpią i wymiotują i pluja krwią. To nie jest fajne dorastanie.

Przez to mam nerwicę. Przez to boje się sama ciągle że na coś zachoruje.

Myślę że tylko osoby mające podobnych rodziców mnie zrozumieją. Także żegnam Ciebie, bo nic nie wnosisz do tematu. Bez odbioru.

---------- Dopisano o 20:04 ---------- Poprzedni post napisano o 20:03 ----------

jaksy,

Dziękuję, na pewno poczytam i pozdrawiam Cie serdecznie.

---------- Dopisano o 20:05 ---------- Poprzedni post napisano o 20:04 ----------

Yesterdaystar,

Tak, poszlabym do pracy mając chorego męża. Bo chciałabym żebyśmy żyli normalnie o mieli pieniądze żeby móc się leczyć i jeść. Żeby nie czuł się jak kula u nogi która muszę się zajmować 24h.
Wez ty idz na terapie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 22:23   #22
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Też uważam, że Twoja mama nie jest toksyczna, co najwyżej trochę nadopiekuńcza. Zapewniła Wam wszystko, czego w sumie potrzebowałyście. Zgadzam się, że za bardzo Cię wyręczała w wielu rzeczach, a to nie uczy samodzielności, ale w sumie też mogłaś wykazać jakąś inicjatywę. Poza tym to życie Twojej mamy, to serio nie Twoja sprawa, czy ona kogoś ma czy nie. Jak nie miała ochoty być z nikim w związku, to nie była. Przecież nie będzie się z kimś wiązać wbrew swojej woli tylko po to, żebyś Ty miała jakieś wzorce związków czy cokolwiek innego. Nie jestem fanką biorców pomocy społecznej, ale raczej robiła to legalnie i znów to jej wola i jej życie, nie musiała się Wam tłumaczyć. Pretensję o opiekę nad babią są już w ogóle kosmiczne, bo co niby miała z nią zrobić? Większość z nas miała jakichś chorych członków rodziny, większości z nas zmarli babcia albo dziadek, Serio. Starzy ludzie umierają, a rodziny się zwykle nimi zajmują. To nie żadna patologia. Patologią nie jest też to, że nie jeździliście na wakacje. Twoja mama nie ma obowiązku być bogatą dla Twojej wygody.

Niewątpliwie masz problemy emocjonalne (co widać choćby po Twojej reakcji na posty) i niewątpliwie kwalifikujesz się na terapię. Ale celem terapii ma być zmiana Ciebie, a nie Twojej mamy. Ona niech sobie żyje, jak chce, i Ty też sobie żyj jak chcesz. To w swojej głowie musisz zrobić porządek, a krzyczenie na mamę z pretensjami o bardziej lub mniej wyimaginowane krzywdy tu nie pomoże.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 22:28   #23
peopeo
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 903
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Do pewnych decyzji rodziców dzieci nie powinny się wtrącać. Nie powinny wiedzieć niektórych rzeczy. Twoja mama była nadopiekuncza, ale nie toksyczna, ona po prostu chciała o Ciebie zadbać, jak każda matka. I tak jak ktoś wcześniej napisał, to był błąd wychowawczy, takie popadanie w ekstremum. Ty sama nie wiesz, jak jej musiało być ciężko. Spróbuj ją zrozumieć. Każdy w życiu popełnienia błędy, mniejsze lub większe. Chyba każdy z nas pamięta coś swoim rodzicom, co nas skrzywdziło, zranilo... Nie ma idealnych relacji przecież.

Natomiast nie rozumiem dlaczego ta złość na babcię. Przecież to nie jej wina, że chorowala. Od śmierci i choroby nie da się uciec. A ona raczej nie udawala, skoro leżała po szpitalach i plula krwią. Rozumiem, że to bolało, że się balas, ale to jest część życia która trzeba zaakceptować, a Ty masz pretensje, że ktoś śmiał chorować. To jest lekko toksyczne. Twoja mama robiła ciężką robotę opiekujac się babcią.
peopeo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2018-10-18, 22:47   #24
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

peopeo



Uważam że trochę złe mnie zrozumiano. Ja nie mam pretensji do babci jako osoby ze śmiała chorować, bo choroby nikt sobie świadomie nie wybiera. Raczej mam żal do kij wie kogo, że przyszło mi mieć takie dzieciństwo, w rodzinie, gdzie w każdym dniu każdym tygodniu, miesiącu, roku żyłam w stresie, nerwach . To naprawdę nie jest coś świetnego. To jak życie przy tykającej bombie. Ok, nie powinnam się wtrącać w wybory mamy, ale nie mniej jednak jej wybory odciskały się na mnie . Bo zylam z nią pod jednym dachem, nie tak jak teraz kiedy za mnie już nie odpowiada bo jestem dorosła.

Nikt nie wypowiada się na temat mojej siostry. A raczej tego że mama wraz z babcia nakręcały mnie przeciwko niej. To też nie jest fajne. Mama powinna kochać dzieciaki jednakowo a przynajmniej jednakowo je traktować. Tymczasem jak moja tylko zobaczyła bunt siostry, że niekoniecznie podoba jej się takie życie, zaczęła mi na nią mówić, mówić że mam jej nie słuchać, że ona jest za ojcem, że ona ta zła, ta czarna owca, że ja mam być mądrzejsza bo przecież jestem za mamusia, ułożona, że grzeczna i że przecież mądra. Siostra ma stwierdzona depresję, chodzi na terapię, ma leki. Jest ciężko. Zawsze pomijana, odrzucona , niezrozumiana. Mnie mama stawiała wyżej niż ją, bo zawsze przytakiwałam i siedziałam cicho (bo szantażowała mnie że przecież nie chciałabym aby ona umarła na zawał). Z siostrą nie umieją rozmawiać do dzisiaj. Obie najlepiej by się nie widziały do końca życia. I to nie jest tak że mama sobie nie ułożyła życia bo tata był wielką miłością i nie chciała kogoś innego. Kiedyś pamiętam jak babcia wspomniala że tata był niefajny, lubił wypić, a dwa miesiące po moich narodzinach wzięli rozwod. Później umarł. Tyle tylko wiem, bo to zawsze był wielki temat tabu. Wydaje mi się że jego rola było tylko spłodzić dzieci i tyle. Dwójkę bo moja mama nie chciała aby siostra była jedynaczką . Mieszkaliśmy na początku mojego życia na wsi , stara panna bez dziecka to przeciez coś niewyobrażalnego przecież.

---------- Dopisano o 22:47 ---------- Poprzedni post napisano o 22:42 ----------

megamag



Nigdzie nie napisałam że wybitna patologia było że nie jeździłam na super wakacje w hotelu 5 gwiazdkowym. Stwierdziłam tylko fakt - koledzy jeździli na obozy, wycieczki szkolne, mieli rodziców pracujących. Dla mojej mamy to były zbędne rzeczy, bo wystarczy jeść i przeżyć. Ja nie uważam że fajne jest robienie dzieciaków na które Cię nie stać. Egzystencja to nie życie. I nie chodzi mi o drogie rzeczy. W szkołach czasem potrafią cię wykluczyć bo nie będziesz na wycieczce do kina za 25 zł. To nie jest mile. Dzieciaki potrafią być wredne, a ja sama jako dziecko raczej chciałam akceptacji, bo odrzucenie od grupy jest przykre. Po prostu większość miała normalne rodziny, gdzie dziadków odwiedzano raz na jakiś czas lub na wakacje. Ja jestem półsierotą, która jako dzieciak widziała więcej szpitali chorób i przeżyła więcej nerwów niż niejeden dorosły. Tak, mogę śmiało tak powiedzieć, bo pamiętam i wiem co przeszłam. Tego chyba nie da się opisać , to trzeba przeżyć i nie przesadzam
Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-19, 02:28   #25
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Twoja mama mogła nie chcieć nikogo właśnie na skutek traumy, mąż alkoholik to nie jest nic fajnego.

Rzecz w tym, że nie miałaś obiektywnie jakiegoś gorszego życia niż inni. Wszystkie dzieci chcą być akceptowane przez rówieśników, ale nie wszystkie są. Ja miałam na wycieczki, a dzieci w podstawówce i tak mnie nie akceptowały. Nie lubiły mnie i tyle.

Wychowałaś się bez taty, to smutne. Każdy chciałby mieć pełną rodzinę, ale nie wszyscy mają. Zresztą w Twoim przypadku to może nawet lepiej. Ojciec z chorobą alkoholową to dopiero trauma.

W domu się nie przelewało. Każdy chciałby mieć pieniądze, to normalne. Ale nie wszyscy je mają. Teraz jesteś dorosła, możesz pracować i to zmienić.

Wiele osób mieszkało z babciami i dziadkami, bo i rodzice często na pewnym etapie biorą swoich rodziców do siebie, kiedy ci już sobie nie radzą. Wiele moich koleżanek mieszkało z chorymi dziadkami i babciami, czasem nie tylko fizycznie. Najgorzej chyba mieli Ci, którym się trafił ktoś z Alzheimerem albo demencją. (Moja prababcia z Alzheimerem lubiła się na przykład smarował własnym g..wnem). W pewnym momencie ci starsi ludzie trafiali do szpitala i umierali. Czy to jest fajne? Nie. Ale śmierć i choroba to część życia, którą jako dzieci najczęściej poznajemy właśnie przez to, że to najstarsze pokolenie odchodzi.

Miałaś dzieciństwo, jakie miałaś. Ani lepsze, ani gorsze od innych. Próbujesz sobie za to wmawiać, że spotkały Cię bardzo złe rzeczy i cały czas do tego wszystkiego wracasz, wyolbrzymiasz te rzeczy. Domyślam się, czemu to robisz. Szukasz winnego. Ewidentnie masz problemy i powinnaś iść na terapię, pracować nad sobą. Ale zamiast tego wolisz szukać winnego. Bo tak jest łatwiej. łatwiej jest powiedzieć, że to wina Twojej matki, że w Twoim życiu zawodowym coś nie idzie. A nie że po prostu ci się nie chce albo trzeba by nad sobą popracować. a tak jak mówiłam terapia to praca. Nad sobą, nie nad matką.

PS Nie trzeba kogoś uczyć obierania ziemniaków. Po porostu siadasz i obierasz. Spróbuj.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-19, 06:48   #26
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 109
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Autorko, miałam podobnie. Też zawsze mnie wyreczali, ale ogarnęłam się sama, sama zaczęłam po sobie sprzątać, gotować itd. Ty tego nie zrobiłaś NIGDY, bo ci tak było wygodnie. Z matką utrzymuj kontakt, miły, serdeczny, ale niezbyt zazyly.

Zawsze wiem czego chcę, czasem po prostu chcę nie wiadomo czego.
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-19, 08:00   #27
colders
Przyczajenie
 
Avatar colders
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 23
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Twoja przeszłość na pewno dała Ci w kość i chcąc nie chcąc będziesz wracać myślami do dzieciństwa. Grunt żeby to się nie stało Twoim jedynym zajęciem. Wiem łatwo powiedzieć.
Ciągłe wracanie do przeszłości, wyrzuty już nic nie da. Tak pisały osoby wcześniej najlepiej żebyś poszła na terapię, mnie się rzuciło w oczy to że płaczesz po sexie i nie wiesz z czego to wynika, nad tym bym się skupiła, tak żeby po czasie naprawdę mieć z tego przyjemność. Po za tym to nie wpływa dobrze na Twojego faceta, na wasz związek.

Mogę tylko przypuszczać że Twoja mama aż za bardzo chciała nad Tobą sprawować opiekę/ kontrolę bo byłaś jej jedyną iskierką w życiu czymś co w jej życiu ,,wyszło'' tym bardziej że Twoja siostra od początku była odcięta. Po za tym chciała Ci wynagrodzić brak ojca. Czułaś presję uczenia się bo nie chciałaś podświadomie sprawiać dodatkowych problemów mamie, która zajmowała się babcią. Taką przyjęłaś rolę w rodzinie. Nie było łatwo, masz tego świadomość. Może bała się pójść do pracy bo słyszała od Twojej babci to co teraz Ty słyszysz przekazywała ten schemat, który jeśli nie podziałasz też może Cię pochłonąć. Nie ma co już do tego wracać skąd były te pieniądze dlaczego nie poszła do pracy, od niej się raczej tego się nie dowiesz bo ona boi się przyznać do prawdy, która mogłaby rozwalić jej skorupę. W ogóle człowiekowi czasem trudno się przyznać do błędów tym bardziej przed dzieckiem, zostaw to.



Zajmij się się sobą , nie ma w tym nic złego że próbujesz tworzyć swoje życie. Trochę czasu zajmie zanim to zrozumiesz i sobie uświadomisz ale warto wiem to po sobie. Krok po kroku. Pracę też zmienisz ale nie wszystko na raz.

Życzę Ci siły do pracy nad sobą i obyś trafiła na terapię, później sobie podziękujesz że nie powieliłaś tego schematu z domu
colders jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-19, 08:28   #28
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

megamag



Już dawno umiem obierać ziemniaki, bo mieszkam bez mamy, więc nie muszę próbować, ale dzięki za cały wpis.



tinkerver2



Sprzątać czy ogarniać po sobie zaczęłam na studiach, bo w końcu nikt mi nie bronił i mieszkałam sama. Uwierz, że u mnie w domu po prostu nikt nie pozwalał nawet jak mówiłam że to chore i że każda koleżanka pomaga chociażby z wyniesieniem śmieci. Próbując wziąć szmatkę był krzyk, że mam odłożyć bo i tak trzeba będzie po mnie poprawić i tylko roboty dodatkowej im sprawiam . I kłótnia, koniec tematu.

Czy było to wygodne dla mnie? Raczej smutne że nie mogę dotknąć miotły, bo coś spie***le.



colders



Dziękuję bardzo za mądrą odpowiedz. Na terapię zapisze się na pewno , naprawdę chce walczyć o taki swój spokój psychiczny. Bardzo słuszna uwaga z tym , że mama chciała mi wynagrodzić brak ojca i przelała może za dużo miłości na mnie, chociaż terapeutka siostry mówi, że zrobiła to celowo, byśmy uważaly, że potrzebna jest tylko ona, dlatego zacierała jego obraz i temat ojca to tabu. Jej terapeutka uważa mame za toksyka - narcyza. Bo mama zawsze uważa siebie za idealna ktora poświeciła wszystko , ale nie można wytknąć jej najmniejszego błędu, bo jest foch, nie odzywanie się, milczenie i nigdy przyznania się do winy, nawet najmniejszej, ona nie cierpi jak ktoś coś jej wytknie, nawet jeśli wie, że ta osoba ma rację. Ja uważam, że każdy normalny człowiek potrafi jednak powiedzieć przepraszam lub chociaż poczuć się winny jeśli doskonale wie, co zrobił. Co do jej pracy - wolałabym nawet usłyszec że kasę ukradła lub dostała w spadku czy wygrała w lotto, zamiast wiecznie się zastanawiać skąd ma. Bo nigdy nie wiedziałam, a zawsze była. To też trochę niefajne, znajomi wiedzieli że mama nie pracuje no jednak w szkole się wie takie rzeczy jak rodzice się znają, ale nie chodziłam głodna, byłam ubrana i jednak w domu nie było PRL czy jakiejś kompletnej biedy, a jednak ojca nie było (druga pensja). Czułam że ich okłamuje mówiąc że mama nie pracuje , czułam że ona sama mnie okłamuje że renta po ojcu musi przychodzić na jej konto bo nam się nie przelewa. Teraz renta się skończyła, mama nie pracuje nadal, ale ciągle kupuje coś do domu, jakieś poduszki, zastawy, ostatnio meble. Nie mam nic do tego, niech sobie urządza mieszkanie, nie chce od niej kasy, po prostu to skąd ją ma zawsze było takim zasranym tabu że czuje się oszukiwana w tej kwestii. I naprawdę wolałabym jakby powiedziała nawet ze okradła bank .

No to tyle. Z facetem swoim rozmawiałam i mniej więcej wie co mi się dzieje, mówił że rozumie i mam się zapisać do psychologa/psychiatry, że może iść ze mną.



Dziękuję za wszystkie wypowiedzi.

Pozdrawiam wszystkich.

Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-19, 15:22   #29
abiblabla
Zakorzenienie
 
Avatar abiblabla
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 5 110
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

Mało się odzywam na wizażu, ale chciałam tylko coś wtrącić.
Tak autorko, miałaś gorsze od przeciętnego dzieciństwo. Nie daj się przegadać w tym temacie, bo tutaj sprawa jest jasna. Nie chodzi o brak ojca, nie chodzi o brak kasy na kino z klasą itd. Ale szczucie ciebie przeciwko własnej siostrze, wmawianie że jesteś głąbem który nie potrafi kurzu zetrzeć, uzależnianie od siebie, odstawianie teatrzyków że zaraz spowodujesz zawał serca - to wszystko są toksyczne zachowania, obrzydliwa manipulacja.
Bardzo ci współczuję, będąc dzieckiem nie zrobiłaś nic złego by być tak traktowana i musisz zawsze o tym pamiętać. Terapia na pewno bardzo ci pomoże.

Jaki masz teraz kontakt z siostrą? Możesz z nią o tym pogadać?
__________________
i'm just standing here being a horse and a wizard

Edytowane przez abiblabla
Czas edycji: 2018-10-19 o 16:13
abiblabla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-19, 16:45   #30
Mildrettt
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 16
Dot.: Toksyczna matka i nerwica, pomocy!

abiblabla



Kontakt z siostrą mam obecnie dobry. Piszemy, dzwonimy do siebie. Kiedys się nienawidzilysmy bo ja nie rozumiałam jak może tak obrazac mame, bo nie widziałam bledów rodzica. Siostra ciagle czula się niezrozumiana i odepchnieta.
Dla niej mama jest jak obca osoba, wiele razy mówiła, ze moglaby umrzec nawet teraz i po prostu - no trudno. Stało sie. Ona mamy nie moze zniesc za to co nam zafundowała (jej slowa) i ciągle powtarza, ze mama wybrała babcie a nie nas. Ze wybrała zycie ze starsza osoba (która zachorowala dopiero pozniej, nie odkad my sie urodzilysmy), ze starsza osoba mamie oddawała cała rente na cała nasza rodzine, ze tak mama sie ustawiła, bo ani pracy, my renta za niezyjącego ojca, no i babci kasa.

Mama mieszkala z babcia zawsze, juz przed smiercia taty, po smierci po prostu zostala z nia dalej.
Mama nigdy nawet nie starała sie znalezc etatu. Później jak juz babcia zachorowała, to powtarzala tylko, ze no teraz to juz w ogole nie pojdzie pracowac, no bo gdzie, skoro choroba. ( babcia spokojnie przespałaby te 4 h nawet na 1/2 etatu, bo głównie leżała no i bylysmy jeszcze po szkole my w domu). Siostry lekarz mówi, ze mama zacierała obraz taty, bo chciała w naszych oczach liczyc sie tylko ona. Że ona załatwi wszystko, ze ona cos kupi, ze ona pomoze.

Faktycznie tak było, ze w domu np babcia wychwalala jaką to ma ogarnieta córke, która wszystko oplaci, pojdzie załatwic, dziecmi sie zajmie. O ojcu nigdy nie bylo ani jednej rozmowy prócz zdania " głupi był".

Tak, szczucie na siostre było, bo Klaudia była bystra. Ona od poczatku mówiła, ze tak nie zyja rówiesnicy, ze cos jest nie tak. Ze to chyba nie standard, ze są nerwy, ze ktos kogos straszy zawałem serca, ze co miesiac mamy pogotowie w domu, ze ktos krzyczy, ze sie boi, ze umiera. Że chowamy sie do łazienki zestresowane bo mamy takie lęki ze az w głowach nam sie kreciło, kucałysmy wtedy razem i plakalysmy sobie w rekawy.

My nie mialysmy tez swojego pokoju, nie bylo takiego miejsca, zebysmy razem byly zzyte, dogadywaly sie - terapeutka Klaudii uwaza, ze dlatego, ze mama nie chciala, zebysmy byly zgodne. Dlatego wolala spac ze mna w lozku ( DO STUDIÓW ), a siostrze kazala spac w pokoju z babcia. Mama siostry nie lubi i czesto dzwoni do mnie, zeby na nią nagadac, jaka siostra zla, ze cos sie poklocily, wtedy szuka u mnie chyba potwierdzenia, ze tak, Klaudia sie zle zachowala. Bo mama zawsze stara sie wyjsc na biedna, skrzywdzona.
Jednoczesnie siostra czasem tylko mowi na mame - a to, ze znow sie nie przyznała do błedu, a to ze pazerna na pieniadze.
Czesto jestem miedzy młotem , a kowadłem. Nie chce zadnej wybierac, bo obie kocham, dlatego zawsze mówie, ze nie mają sie o mnie miedzy soba licytowac, ktora jest dla mnie lepsza.

Z Klaudią o tym rozmawiamy duzo, ona cieszy sie,ze ja otwieram oczy, bo zawsze bylam za mama, w ogole kazdy byl przeciw siostrze, bo ona śmiała krzyczec, odezwac sie, mówic, ze to chory dom, ze ona nie chce tak zyc, ze na nia nie działaja zawaly i straszenie. Ja siedziałam cicho i nic nie mowilam, bo babcia straszyla mnie ze jak bede taka sama to obie wraz z mama zaraz padna trupem na serce. Babcia ogólnie miała nerwice poobozowa. Dorastala w czasie wojny.

Mama w kłotniach wtedy plakala, ze jak ona niby moze byc zła mama, jak tyle dla nas zrobila, ze siostra jest niewdzieczna, bo jest za ojcem. Potem szła do mnie i mowila, ze patrz ile mi nerwow napsula, dobrze ze Ty taka nie jestes, Ty jestes za mamusia, nigdy bys mi nic zlego nie zrobiła. Terapeutka Klaudii tez uwaza ze mama myslala wiecej o sobie, no bo jak my wyjdziemy z domu na swoje, to jej bedzie całe mieszkanie, jej sypialnia (ta w ktorej spala razem ze mna) - ten pokoj nigdy nie byl nawet urzadzony dziecieco, zadnych biurek, zabawek na zewnatrz (tylko w szafach). Drugi pokoj to salon w ktorym tez bylo dorosle zrobione. Tam spala babcia i moja siostra. Lekcje odrabialysmy na ławie przy tv.

Ja ogólnie zawsze bylam taka coreczka mamusi. Zawsze grzeczna, podobna do niej z wygladu, kazdy mowil, ze czysta mama, ze Klaudia to taki szatan maly za tatusiem, a ja taka kochana wrazliwa miła.

Jednoczesnie chcialabym zaznaczyc, ze mama nigdy nas nie uderzyła, nigdy nie wypiła nawet kropelki alkoholu. Nie bylo używek ani przemocy fizycznej. Przykro tylko, ze ta psychiczna sie zdarzała.
Bo my chodzilysmy umyte, wyczesane, ciuchy wyprasowane, nowe podreczniki. Na zewnatrz naprawde idealna super rodzina . Mama heros, ktory zajmuje sie chora osoba i ogarnia wychowanie dzieci.

Mysle, ze mama nie ulozyla sobie zycia troche przez naciski babci. Babcia byla wielka feministka, która ciagle powtarzała, ze faceci są nic nie warci, ze tylko by gwalcili, ze zdradzaja, ze sa do niczego, ze kobiety sa lepsze, ze my wiecej umiemy , ze jestesmy silniejsze. I potwierdzala to mówiac do mamy, ze gdzie by ona lepsze zycie miala niz to ze ma dwojke dzieci pieniadze i wlasne mieszkanie i luz bo nie musi zapierdalac w pracy.

To chyba na razie tyle, co mi przychodzi do głowy.

---------- Dopisano o 16:42 ---------- Poprzedni post napisano o 16:34 ----------

Cytat:
Napisane przez abiblabla Pokaż wiadomość
Bardzo ci współczuję, będąc dzieckiem nie zrobiłaś nic złego by być tak traktowana i musisz zawsze o tym pamiętać.

nieskromnie powiem, ze racja. zawsze dobrze się uczylam, zachowania wzorowe, jak raz nie dostałam paska na swiadectwie to ryczalam, ze mama będzie zawiedziona, bylam cicha, w szpitalu odwiedzałam babcie, chodziłam z mama na cmentarz pooogarniac groby, nosiłam zakupy jak trzeba było zrobić większe i jej już brakowało rąk, schodziłam po zakupy na dol jak dzwonila domofonem. Naprawde chodziłam jak w zegarku, bo slyszalam, ze musze być dobra bo już Klaudia jest zła i ona jest diabłem wcielonym i ona już dużo zdrowia mamie zmarnowała.

---------- Dopisano o 16:45 ---------- Poprzedni post napisano o 16:42 ----------

dodam cos jeszcze - jak cos mialysmy dostać to obie razem. Np. na swieta mialysmy taka sama ilość prezentów, jak klaudia dostała lalke to ja tez, jak ja spodnie, to ona tez. Mama wtedy patrzyła z triumfem na Klaudie, ze jednak ma być wdzieczna bo przecież traktuje nas równo i ona ma tyle samo co ja. Ze tez dostala tyle, ze w ogole o co jej chodzi jak się kloci, ze nie mamy normalnego domu.
Czasem tylko na studiach już, mama pakowała mi np. nowy plaszcz do walizki i mowila, ze ani słowa siostrze, ze mam jej mówic, ze to ja sobie kupiłam za własne pieniądze w jakiejś galerii.

Edytowane przez Mildrettt
Czas edycji: 2018-10-19 o 16:48
Mildrettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-10-20 14:40:25


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:04.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.