Uprzywilejowany chłopak

[942481]

(Nie wiem, czy to "uprzywilejowany" jest po polsku, jeśli nie, możecie mnie chętnie poprawić ).

Otóż poznałam mężczyznę, z którym bradzo dobrze się rozumiemy. Jesteśmy po dwóch długich spotkaniach, codziennie wymieniamy mnóstwo wiadomości. Trzecie zaplanowane. Jest naprawdę fajnym, inteligentnym, otwartym człowiekem. Nie spaliśmy jeszcze ze sobą - i podoba mi się, że nie dążył zbyt szybko do sensu, ale fizycznie też wydaje się ok.

Tylko że: On pochodzi z naprawdę zamożnej rodziny. Wszystko w życiu przychodziło mu łatwo.

Na przykład on kilka razy w roku robi sobie urlop w Azji, Australii albo Afryce. Zupełnie nie przejmuje się wydatkami. Zwiedził już każdy kontynent i bez przerwy planuje nowe podróże. Teraz za chwilę leci odwiedzić kumpla w Wiedniu. Potem na safarii do Afryki. Kupił sobie teraz dobry aparat, bo jechać na safarii bez aparatu nie chciał. Ma bardzo lekkie podejście do pieniędzy.

Ja również poznałam świat - mieszkałam w kilku krajach, wyjeżdżam też z pracy. Natomiast pojechać gdzieś i wrócić o 2k euro lżejszym to coś, na co zupełnie nie mam ochoty - bo mnie nie stać, żeby zrobić to nie przejmować się pieniędzmi.

Swoją rodzinę określiłabym normalną, pewnie około średniej krajowej. Nie byliśmy biedni, ale moi rodzice całe życie bardzo dużo pracowali i nauczono mnie traktować pieniądze poważnie i planować. Aktualnie zbieram na mieszkanie. Dlatego dosyć mocno oszczędzam.

Czy to w ogóle ma przyszłość?

[zksiezyca]

Napisane przez 942481

(Nie wiem, czy to "uprzywilejowany" jest po polsku, jeśli nie, możecie mnie chętnie poprawić ).

Otóż poznałam mężczyznę, z którym bradzo dobrze się rozumiemy. Jesteśmy po dwóch długich spotkaniach, codziennie wymieniamy mnóstwo wiadomości. Jest naprawdę fajnym, inteligentnym, otwartym człowiekem. Nie spaliśmy jeszcze ze sobą - i podoba mi się, że nie dążył zbyt szybko do sensu, ale fizycznie też wydaje się ok.

Tylko że: On pochodzi z naprawdę zamożnej rodziny. Wszystko w życiu przychodziło mu łatwo.

Na przykład on kilka razy w roku robi sobie urlop w Azji, Australii albo Afryce. Zupełnie nie przejmuje się wydatkami. Zwiedził już każdy kontynent i bez przerwy planuje nowe podróże. Teraz za chwilę leci odwiedzić kumpla w Wiedniu. Potem na safarii do Afryki. Kupił sobie teraz dobry aparat, bo jechać na safarii bez aparatu nie chciał.

Ja również poznałam świat - mieszkałam w kilku krajach, wyjeżdżam też z pracy. Natomiast pojechać gdzieś i wrócić o 2k euro lżejszym to coś, na co zupełnie nie mam ochoty.

Swoją rodzinę określiłabym normalną, pewnie około średniej krajowej. Nie byliśmy biedni, ale moi rodzice całe życie bardzo dużo pracowali i nauczono mnie traktować pieniądze poważnie i planować. Aktualnie zbieram na mieszkanie. Dlatego dosyć mocno oszczędzam.

Czy to w ogóle ma przyszłość?

Ale czemu ma nie mieć?

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Jeśli on pracuje i za swoją kasę jeździ to co za problem?

[ajah]

Napisane przez 942481

(Nie wiem, czy to "uprzywilejowany" jest po polsku, jeśli nie, możecie mnie chętnie poprawić ).

Otóż poznałam mężczyznę, z którym bradzo dobrze się rozumiemy. Jesteśmy po dwóch długich spotkaniach, codziennie wymieniamy mnóstwo wiadomości. Trzecie zaplanowane. Jest naprawdę fajnym, inteligentnym, otwartym człowiekem. Nie spaliśmy jeszcze ze sobą - i podoba mi się, że nie dążył zbyt szybko do sensu, ale fizycznie też wydaje się ok.

Tylko że: On pochodzi z naprawdę zamożnej rodziny. Wszystko w życiu przychodziło mu łatwo.

Na przykład on kilka razy w roku robi sobie urlop w Azji, Australii albo Afryce. Zupełnie nie przejmuje się wydatkami. Zwiedził już każdy kontynent i bez przerwy planuje nowe podróże. Teraz za chwilę leci odwiedzić kumpla w Wiedniu. Potem na safarii do Afryki. Kupił sobie teraz dobry aparat, bo jechać na safarii bez aparatu nie chciał. Ma bardzo lekkie podejście do pieniędzy.

Ja również poznałam świat - mieszkałam w kilku krajach, wyjeżdżam też z pracy. Natomiast pojechać gdzieś i wrócić o 2k euro lżejszym to coś, na co zupełnie nie mam ochoty - bo mnie nie stać, żeby zrobić to nie przejmować się pieniędzmi.

Swoją rodzinę określiłabym normalną, pewnie około średniej krajowej. Nie byliśmy biedni, ale moi rodzice całe życie bardzo dużo pracowali i nauczono mnie traktować pieniądze poważnie i planować. Aktualnie zbieram na mieszkanie. Dlatego dosyć mocno oszczędzam.

Czy to w ogóle ma przyszłość?

Na czym polega to jego lekkie podejście do pieniędzy ?

[ruda_beksa]

Nie rozumiem problemu?

To, że ktoś pochodzi z zamożnej rodziny nie oznacza, że wszystko przychodziło mu łatwo, albo że nie traktuje pieniędzy poważnie. A wydawanie pieniędzy na wycieczki czy sprzęt fotograficzny nie jest jakąś głupotą.

[Minna]

Jeżeli jest zamożny i go stać na drogie wycieczki, to wydaje, co w tym złego? Dlaczego uważasz, że nie traktuje pieniędzy poważnie, w przeciwieństwie do Ciebie? Skoro nie musi zaciskać pasa, to po co ma to robić?

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Chyba, że chodzi o to, że facet nie zarabia tylko żyje z pieniędzy rodziców, no to wtedy by to był faktycznie problem, ale jeśli sam zarabia? Niech wydaje na co chce

[KarmelowaKrowka]

Ja też nie widzę problemu.
Pamiętaj jednak autorko, żeby nie przyzwyczajać się zbytnio do jego pieniędzy. Tzn. jeżeli mielibyście się spotykać, to staraj się nie wydawać więcej niż dotychczas i nie pozwalaj żeby sponsorował Ci drogie restauracje, wycieczki... Tzn. w sumie to Twoja sprawa, mi nic do tego ale konsekwencje są chyba oczywiste.

[patrycjapatib]

Napisane przez KarmelowaKrowka

Ja też nie widzę problemu.
Pamiętaj jednak autorko, żeby nie przyzwyczajać się zbytnio do jego pieniędzy. Tzn. jeżeli mielibyście się spotykać, to staraj się nie wydawać więcej niż dotychczas i nie pozwalaj żeby sponsorował Ci drogie restauracje, wycieczki... Tzn. w sumie to Twoja sprawa, mi nic do tego ale konsekwencje są chyba oczywiste.

Jakie są te konsekwencje?

[Vanir410]

Gdzie problem? Ma pieniądze ( nawet jeśli rodziców) to korzysta i nie widzę w tym nic złego. Jakby moi rodzice byli bogaci, też jeździłabym na mnóstwo zagranicznych wycieczek. Skoro mam dużo pieniędzy, to czemu mam sobie czegoś wiecznie odmawiać? Zwiedzanie świata to coś wspaniałego.

[patusiaa23]

Pieniędzy go grobu nie weźmie, a podróżne to jedne z najlepszych inwestycji w samego siebie.

[Nawspolnej]

Napisane przez patrycjapatib

Jakie są te konsekwencje?

Też jestem ciekawa.
Nawet jeżeli się kiedyś rozstaną to chyba nie będzie miała traumy po fajnej wycieczce albo drogiej kolacji

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8490315 6]Chyba, że chodzi o to, że facet nie zarabia tylko żyje z pieniędzy rodziców, no to wtedy by to był faktycznie problem, ale jeśli sam zarabia? Niech wydaje na co chce[/QUOTE]

Nawet jeśli są to pieniądze rodziców, to nie widzę problemu, o ile facet ma zainteresowania, pasje i dba o swój rozwój.

[Mia Donna]

Jeśli nie jest rozpieszczonym synkiem bogatych rodziców, który nie zna prawdziwych problemów życia, tylko szasta kasą rodziców na prawo i lewo, to nie pchałabym się w to.

Mam dwóch bogatych znajomych. Obydwoje żyją "na bogato", wycieczki, drogie sprzęty, restauracje. Tylko jest między nimi różnica. Ten pierwszy nie pracuje (kiedyś próbował, ale żadna praca mu nie odpowiadała i w końcu uznał, ze i tak ma kasę od rodziców, więc po co ma się męczyć). Drugi skończył 2 kierunki sensownych studiów, zarobił sam na studia podyplomowe, aktualnie ma super pracę (nie po znajomości) i często nawet stawia wycieczki swoim rodzicom (po prostu, żeby się odwdzieczyć za poprzednie lata, choć kasy im nie brakuje). Na takich ludzi, jak ten pierwszy, mam alergię, i z kimś takim nie mogłabym być. Kasa to rzecz ulotna, bogaci ludzie czasem bankrutują, więc trzeba umieć znać wartość pieniądza i mądrze planować wydatki.

[KarmelowaKrowka]

Napisane przez patrycjapatib

Jakie są te konsekwencje?

Napisane przez Nawspolnej

Też jestem ciekawa.
Nawet jeżeli się kiedyś rozstaną to chyba nie będzie miała traumy po fajnej wycieczce albo drogiej kolacji

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Hmmm mi chodzi o to, że autorka może się przyzwyczaić do tych podróży i drogich restauracji, być może facet będzie jej kupował droższe prezenty itd.
Rozstanie może być tym bardziej boleśniejsze. Pomijam fakt, że gdyby facet okazał się niefair w jakiś sposób, to podjęcie decyzji o rozstaniu będzie baaaardzo trudne. Tzn. wiadomo, to jest sprawa autorki, ale ja bym nie chciała żyć w stresie, że wszystko co mam dzięki mojemu chłopakowi zaraz może zniknąć.
Tak bardzo często działają różnego rodzaju przemocowcy

[Ellen_Ripley]

Poważnie zastanowiłabym się nad tym, co mnie z tym facetem może łączyć, co realnie łączy, a co jednak nas dzieli. "Sfera" w jakiej obraca się dana osoba, z jakiej pochodzi też jest jednak ważna. Zainteresowania i możliwości (w tym finansowe) ich finansowania również. Zastanowienie się nad przyszłością - co gdy rodziców zabraknie, czy nadal będą fundusze na kontynuowanie tego stylu życia. Autorko, spotykaj się, zadawaj pytania, obserwuj, do niczego się nie zmuszaj. Przede wszystkim nie patrz na niego przez pryzmat pieniędzy i podróży, bo możesz potem nie wyłapać jakiś jego poważnych wad (jasne, może ich nie ma, a może ma i wydaje się bardziej interesujący, niż inni faceci, bo no właśnie: był tu, był tam). Komuś może nie odpowiadać partner o takich podejściu do życia, spędzania wolnego czasu, pieniędzy. Warto to rozeznać na wczesnym etapie znajomości, żeby ewentualnie ją przerwać bez większego żalu.

Jeżeli facet kompletnie nie musi liczyć się z wydatkami, to sorry - aż takie wielce ubogacające te jego podróże możliwe, że nie są, bo nie musi sobie niczego odmawiać, być szczególnie kreatywnym. Więc nie zachłystywałabym się aż tak tym "ubogacającym zwiedzaniem świata", bo czasami zmienia się to po prostu w sport, kolejne miejsce, kolejny hotel, kolejne fotki na insta, a niekoniecznie jakieś rozwijanie się. To może być coś więcej, jakiś rozwój, a może być jak odwiedzanie barów co weekend.

[patusiaa23]

Serio nie rozumiem dlaczego podróże podczas których nie trzeba liczyć się z wydatkami, mają nie być wartościowe. A nawet jeśli ktoś miałby mieć fantazje wypicia piwka z kumplami w niemieckim browarze zamiast na ławce, a potem skoczy na pizze do Mediolanu zamiast do osiedlowej pizzerii, bo ma na nią ochotę, to co w tym złego, bo strasznie pejoratywnych ten ostatni akapit

[patrycjapatib]

Też pytanie jak te podróże wyglądają, może to wakacje w 5gwiazdkowych hotelach na Kanarach i w Meksyku i wiele wspólnego z podróżowaniem to to nie ma, że tak się niektóre rozpływają nad tymi jego podróżami.

Ale właściwie to i tak nic nie zmienia.

Co do przyzwyczajania się do jego hajsu, to po pierwsze nie zakładałabym, że ot tak ten hajs będzie wspólny. Nawet jeśli będzie jej robić jakieś prezenty, sukienki od Gucci i kremy za 1000zł, to co, najwyżej się rozstaną i już nie będzie prezentów, co za problem.

[Minna]

Jak autorka uważa, że jego dysponowanie kasą jest nierozsądne, to zapewne nie będzie takich prezentów przyjmować. Przecież to zbędna rozrzutność.

[patusiaa23]

Ale co jest złego w spędzaniu wakacji W kurorcie*****, nawet jeśli tak wyglądają wszystkie jego podróże ? No właśnie, sama napisałaś, że nic, czyli albo to neutralne byczenie się nas basenem bo może, dlaczego nie, albo podróże, które coś wnoszą do życia, więc naprawdę nie wiem dlaczego dla autorki to problem.

[ruda_beksa]

Napisane przez patusiaa23

Serio nie rozumiem dlaczego podróże podczas których nie trzeba liczyć się z wydatkami, mają nie być wartościowe. A nawet jeśli ktoś miałby mieć fantazje wypicia piwa do niemieckim browarze zamiast ba ławce, a potem skoczy na pizze do Mediolanu zamiast do osiedlowej pizzerii, bo ma na nią ochotę, to co w tym złego, bo strasznie pejoratywnych ten ostatni akapit

Też nie rozumiem Nawet jeśli ktoś traktuje to jako sport, to co z tego? Same doświadczenia - to co zobaczy, przeżyje, usłyszy, zje - będą wzbogacające. Nawet jeśli, olaboga, pójdzie do baru

I nie rozumiem gloryfikacji pracy zarobkowej, jeśli ktoś nie musi. Znam osoby, które autentycznie nie muszą pracować i ich dzieci też nie będą musiały. To nie są sytuacje typu "co będzie jak rodziców zabraknie", bo majątek jest zabezpieczony na pokolenia. W ich sytuacji uważam że oddanie się pasji czy działalności charytatywnej nie jest czymś złym, bo i dlaczego?

[patusiaa23]

Może uważa, że powinien budować przytułki dla sierot, zamiast lecieć na Safari

[ruda_beksa]

Napisane przez patrycjapatib

Też pytanie jak te podróże wyglądają, może to wakacje w 5gwiazdkowych hotelach na Kanarach i w Meksyku i wiele wspólnego z podróżowaniem to to nie ma, że tak się niektóre rozpływają nad tymi jego podróżami.

To od ilu gwiazdek zaczyna się prawdziwe podróżowanie?

Serio - nie rozumiem tego podejścia. Safari w Afryce jest ciekawym doświadczeniem niezależnie od tego czy nocuje się w prywatnej willi z basenem czy w pokoiku **. A odizolować się od lokalnej kultury, żreć frytki i hot dogi w restauracji i pić przy basenie można przy budżecie 1000zł jak i 100000 zł. To nie kwestia gwiazdek, a indywidualnego podejścia i wrażliwości.

[patrycjapatib]

Napisane przez patusiaa23

Ale co jest złego w spędzaniu wakacji W kurorcie*****, nawet jeśli tak wyglądają wszystkie jego podróże ? No właśnie, sama napisałaś, że nic, czyli albo to neutralne byczenie się nas basenem bo może, dlaczego nie, albo podróże, które coś wnoszą do życia, więc naprawdę nie wiem dlaczego dla autorki to problem.

Ja nie napisalam, ze to cos zlego. Tylko ze tak tu niektore sie rozplywaja nad ksztalcacymi podrozami, kiedy jesli to takie podroze jak pisalam w zamknietym kurorcie nad basenem i wsrod bogatych Amerykanow, Anglikow czy Niemcow, to raczej nie wiadomo jak ksztalcace to nie jest. I tylko to neguje, nigdzie nie pisalam, ze to cos zlego.

---------- Dopisano o 22:18 ---------- Poprzedni post napisano o 22:15 ----------

Napisane przez ruda_beksa

To od ilu gwiazdek zaczyna się prawdziwe podróżowanie?

Serio - nie rozumiem tego podejścia. Safari w Afryce jest ciekawym doświadczeniem niezależnie od tego czy nocuje się w prywatnej willi z basenem czy w pokoiku **. A odizolować się od lokalnej kultury, żreć frytki i hot dogi w restauracji i pić przy basenie można przy budżecie 1000zł jak i 100000 zł. To nie kwestia gwiazdek, a indywidualnego podejścia i wrażliwości.

Ja nie mowie, ze bedac w 5gwiazdkowym hotelu nie mozna jezdzic na safari i zwiedzac kontynent, tylko ze wiekszosc turystow na takich kurortach jednak nie wiadomo ile po kontynencie nie podrozuje, jednak placi sie hajs za basen, all-in-clusive i drinki i celem tego typu wakacji jest leniwy wypoczynek. Zwykle, moze ktos z kurortu faktycznie jezdzi co chwile na wycieczki, ale mysle, ze wiekszosci ludzi jednak nie

[Ellen_Ripley]

Napisane przez patrycjapatib

Ja nie napisalam, ze to cos zlego. Tylko ze tak tu niektore sie rozplywaja nad ksztalcacymi podrozami, kiedy jesli to takie podroze jak pisalam w zamknietym kurorcie nad basenem i wsrod bogatych Amerykanow, Anglikow czy Niemcow, to raczej nie wiadomo jak ksztalcace to nie jest. I tylko to neguje, nigdzie nie pisalam, ze to cos zlego.

O to samo mi chodziło.

[ruda_beksa]

Napisane przez patrycjapatib

Ja nie napisalam, ze to cos zlego. Tylko ze tak tu niektore sie rozplywaja nad ksztalcacymi podrozami, kiedy jesli to takie podroze jak pisalam w zamknietym kurorcie nad basenem i wsrod bogatych Amerykanow, Anglikow czy Niemcow, to raczej nie wiadomo jak ksztalcace to nie jest. I tylko to neguje, nigdzie nie pisalam, ze to cos zlego.

---------- Dopisano o 22:18 ---------- Poprzedni post napisano o 22:15 ----------



Ja nie mowie, ze bedac w 5gwiazdkowym hotelu nie mozna jezdzic na safari i zwiedzac kontynent, tylko ze wiekszosc turystow na takich kurortach jednak nie wiadomo ile po kontynencie nie podrozuje, jednak placi sie hajs za basen, all-in-clusive i drinki i celem tego typu wakacji jest leniwy wypoczynek. Zwykle, moze ktos z kurortu faktycznie jezdzi co chwile na wycieczki, ale mysle, ze wiekszosci ludzi jednak nie

Myślę że facet który inwestuje w dobry aparat na wyjazd raczej nie będzie spędzał całego dnia przy basenie

Wakacje all-inclusive są specyficzne, albo ktoś lubi albo nie, ale nie zakładałabym że ktoś kto zwiedził wszystkie kontynenty interesuje się tylko piciem tropikalnych drinków. Natomiast gość który kursuje między Tulum a Ibizą byłby dla mnie podejrzany

[patrycjapatib]

Napisane przez ruda_beksa

Myślę że facet który inwestuje w dobry aparat na wyjazd raczej nie będzie spędzał całego dnia przy basenie

Wakacje all-inclusive są specyficzne, albo ktoś lubi albo nie, ale nie zakładałabym że ktoś kto zwiedził wszystkie kontynenty interesuje się tylko piciem tropikalnych drinków. Natomiast gość który kursuje między Tulum a Ibizą byłby dla mnie podejrzany

Nwm, wakacje takich bogaczy kojarza mi sie wlasnie z klimatami all-inclusive i Ibiza, dosc stereotypowo, ale faktycznie jesli chlopak cos z tego wyciaga i nie jezdzi miedzy identycznie wygladajacymi kurortami z Kanarow do Egiptu i Maroka (w czym naprawde nie ma nic zlego), to masz racje. Chcialam po prostu zwrocic uwage, ze podrozowanie po calym swiecie, ze ktos byl w Meksyku, Afryce i nie wiadomo gdzie samo w sobie jakichs rozwijajacych doswiadczen nie niesie.

[ruda_beksa]

Napisane przez patrycjapatib

Nwm, wakacje takich bogaczy kojarza mi sie wlasnie z klimatami all-inclusive i Ibiza, dosc stereotypowo

Może mam do tego trochę skrzywione podejście, bo na studiach dorabiałam w magazynie podróżniczym dla klienteli "1%" i tam było dzikie parcie żeby wszystko było "autentyczne", wzbogacające, unikatowe i takie tam

[942481]

Napisane przez Ellen_Ripley

Poważnie zastanowiłabym się nad tym, co mnie z tym facetem może łączyć, co realnie łączy, a co jednak nas dzieli. "Sfera" w jakiej obraca się dana osoba, z jakiej pochodzi też jest jednak ważna. Zainteresowania i możliwości (w tym finansowe) ich finansowania również. Zastanowienie się nad przyszłością - co gdy rodziców zabraknie, czy nadal będą fundusze na kontynuowanie tego stylu życia. Autorko, spotykaj się, zadawaj pytania, obserwuj, do niczego się nie zmuszaj. Przede wszystkim nie patrz na niego przez pryzmat pieniędzy i podróży, bo możesz potem nie wyłapać jakiś jego poważnych wad (jasne, może ich nie ma, a może ma i wydaje się bardziej interesujący, niż inni faceci, bo no właśnie: był tu, był tam). Komuś może nie odpowiadać partner o takich podejściu do życia, spędzania wolnego czasu, pieniędzy. Warto to rozeznać na wczesnym etapie znajomości, żeby ewentualnie ją przerwać bez większego żalu.

Jeżeli facet kompletnie nie musi liczyć się z wydatkami, to sorry - aż takie wielce ubogacające te jego podróże możliwe, że nie są, bo nie musi sobie niczego odmawiać, być szczególnie kreatywnym. Więc nie zachłystywałabym się aż tak tym "ubogacającym zwiedzaniem świata", bo czasami zmienia się to po prostu w sport, kolejne miejsce, kolejny hotel, kolejne fotki na insta, a niekoniecznie jakieś rozwijanie się. To może być coś więcej, jakiś rozwój, a może być jak odwiedzanie barów co weekend.

Dzięki za odpowiedź. Nie mamy już po dwadzieścia lat i to nie jest tak, że się boję, że się "do podróży przyzwyczaję". Bo zwyczajnie nie mam zamiaru odbywać ich z nim. Ja się już w życiu napodróżowałam, pożyłam w różnych krajach. Nie muszą odwiedzać następnych tylko po to, żeby móc się pochwalić, że byłam w Tajlandii albo Tanzanii.

Rozwój to rozwój. Podróże nie zawsze są związane z rozwojem - zwłaszcza typową turystykę trudno określić "rozwojem" i rozwój niekoniecznie jest związany z podróżami. Fakt, że ktoś zobaczy lwa na sawannie i strzeli mu fotkę naprawdę trudno uznać za coś co uczyni go mądrzejszym, poprawi czyiś stosunek do siebie albo świata. To bardzo naiwne spojrzenie i większość osób wypowiadających się tutaj wydają się być niesamowicie płytka skoro zmianę miejsca przebywania uważa za rozwój.

To dla mnie trochę jak zbieranie markowych ciuchów albo chwalenie się fotkami z eksluzywnych klubów na insta. Bardzo dziecinne. Jak się ma pieniądze i pewność ich posiadania - bo rodzice pomogą - to można. Ale nie udawajmy, że to rozwój.

Wiem ile mniej więcej zarabia, bo mamy podobne stanowiska i albo rodzice mu pomagają finansowo albo przy takim sposobie życia nie odkłada ani grosza na czarną godzinę albo nawet się zadłuża.

[ruda_beksa]

Myślę że się na dłuższą metę nie dogadacie i wcale nie dlatego, że on ma więcej pieniędzy. Twoje podejście do podróży - jeżdżenie po to, „żeby się pochwalić?” „Ja się napodróżowałam” i wystarczy - jest dość dziwne. Tak samo jak porównywanie zdobytych wspomnień do markowych ciuchów. Jeśli facet uwielbia podróże i jest nadal ciekaw świata, to trochę wam nie po drodze.

Pominę już wyzywanie innych od płytkich bo uważają że podróże wzbogacają