|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 21
|
Kryzys
Cześć !
Zacznę od tego, że pierwszy raz uzewnętrzniam się w internecie aby poznać zdanie obcych ludzi na temat swojego problemu. Wiem, że jest tu sporo podobnych postów, nawet całych wątków. Nie chcę jednak dopisywać nic do żadnego z nich, chciałabym zacząć własny. Wiem również, że prawdopodobnie przeczytam tutaj kilka przykrych komentarzy na swój temat i chociaż jestem na to ostatnio wyjątkowo wrażliwa to wezmę pod uwagę każde zdanie. Dla wielu z Was pewnie zabrzmi to jak zwykłe marudzenie. I może tak jest. Ale muszę dać upust swoim uczuciom. Będzie mi miło, jeżeli podzielicie się ze mną swoimi wrażeniami i doświadczeniami. Mam rocznikowo 25 lat, za parę miesięcy stuknie mi 26. W czerwcu obroniłam dyplom magisterski z wynikiem bardzo dobrym. Ukończyłam studia na unikatowym kierunku, mam porządny fach, który sprawia mi satysfakcję i niewielką konkurencję na rynku pracy w mojej dziedzinie. Mieszkam we własnym, sporym mieszkaniu w centrum dużego miasta. Jeśli nic się nie zmieni w tej kwestii to za 3 lata spłacę cały kredyt jaki na nie wzięłam. Od ponad roku ostro trenuję na siłowi i chociaż do założonych celów jeszcze trochę mi brakuję to już dziś wglądam lepiej niż za lat nastoletnich. Pod względem materialnym nic mi nie brakuję, mam kochającą rodzinę i grupę znajomych. Brzmi nieźle a mimo to jestem przerażona, boję się przyszłości, czuję, że przegrałam życie. Mam problemy ze snem. Zwyczajnie jestem nieszczęśliwa. Możliwe że cały powyższy akapit (z wyjątkiem ostatnich zdań) brzmi jak przechwalanie się. Nie o to mi chodzi. Sama nie rozumiem dlaczego, ale nie potrafię się cieszyć życiem. Niczego mi nie brakuję, ale to powoduje tylko poczucie winy. Czuję się roszczeniowa i niewdzięczna. Zaraz pewnie zdiagnozujecie mi depresję- słusznie, psychiatra powiedział mi to samo. Kluczowe jest to co powoduje mój smutek. Całe moje samopoczucie i satysfakcja w życiu zależą od tego czy znajduję się aktualnie w związku czy nie. Od 15 do 23 roku życia byłam z jednym i tym samym mężczyzną. Byłam pewna że spędzimy razem resztę życia, nie brałam pod uwagę innej opcji. Nie udało się, nie wdając się w szczegóły nasze drogi się rozeszły. I od tego czasu po dziś nie miałam ani jednego dnia gdy czułam się szczęśliwa i bezpieczna. Bywały krótkotrwałe znajomości, które dawały mi chwilę ukojenia ale i one kończyły się szybko. Czasem wręcz żebrałam o odrobinę uwagi i uczucia. Niedawno zakończyła się moja kolejna relacja, wyjątkowo dla mnie desperacka i upokarzająca. I wraz z nią straciłam resztki nadziei, że kiedykolwiek ułożę sobie życie. Dziewczyny w moim wieku wychodzą za mąż, rodzą dzieci. A mnie skręca z bólu gdy widzę kolejną równolatkę w ciąży. O tym zawsze marzyłam po zakończeniu studiów- o założeniu rodziny. Może nie od razu, ale stopniowo, dając sobie czas na wszystko. Z miłości. Niestety, chyba jestem jakaś wybrakowana skoro w tym wieku zostałam sama. Czuję się jak "odpad", któremu nic w życiu nie wyszło, czuję presję czasu. Czuję się jak stara panna. Nie wiem już sama czy moje postrzeganie rzeczywistości jest już tak spaczone samotnością i faktycznie nic mnie już nie czeka bo jestem za stara, czy może wyolbrzymiam. Nie proszę Was o rady na depresję- od tego mam terapeutę. Powiedzcie mi jak Wy się czujecie, czy też mieliście taki czas gdy czuliście się jakbyście nie mieli szans na szczęśliwe życie? Czy mając 26 lat jeszcze mogę na coś liczyć i czekać? Czy to już za późno na zakochanie się? Każdego dnia czuję się coraz mniej "świeża" i żywa, czy tak już będzie zawsze? Czy coś mnie ominęło bezpowrotnie? Kiedy Wy spotkaliście swoją miłość ? Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 927
|
Dot.: Kryzys
Każdy jest inny; nie ma tak, że jak Twoja koleżanka wyszła za mąż w wieku 24 lat, to Ty jeśli nie wyszłaś jesteś kimś gorszym i wybrakowanym.
Nie, nie jesteś starą panną. Nie, nie stoisz jeszcze nad grobem i nie masz wszystkiego już za sobą. Zdaj się na terapeutę; pozwól sobie pomóc. Złe myśli, które Cię obecnie trapią, wynikają z problemów o bardziej skomplikowanym charakterze. Nie patrzysz trzeźwo na sytuację i tyle! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 4 865
|
Dot.: Kryzys
Jakby nie patrzec, to wiekszosc swojego doroslego zycia bylas w zwiazku. Nie zdarzylas sie jeszcze nauczyc byc sama ze soba i stad ta panika gdy oparcia na meskim ramieniu akurat brak. Towarzysz Ci to szczescia zupelnie nie potrzebny, im wczesniej sobie to uswiadomisz tym lepiej. Pewnie, ze fajnie miec kogos obok, tak naprawde to tylko dodatek.
Co prawda nie mieszkam w Polsce, ale to chyba ogolna tendencja, aby za sluby sie brac coraz pozniej. Moze w pokoleniu naszych rodzicow 26 letnia singielka to bylo zjawisko, ale teraz to rzecz jak najbardziej normalna. Nie ma sensu brac byle kogo, zeby tylko zapchac dziure. Moze niektore z tych dziewczyn, ktorym tak zazdroscisz ciazy sa w beznadziejnych zwiazkach z braku laku, naprawde chcialabys byc na ich miejscu? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 21
|
Dot.: Kryzys
Nie chciałabym bo w "jakimkolwiek" związku mogłabym być w każdej chwili. Ale w dobrym i mądrym już jakoś nie może się udać. Przez ostatnie lata po rozstaniu mówiłam sobie, że przecież mam czas, studiuję, na poważne decyzje przyjdzie moment. No i młodość upłynęła i nie przyszedł...
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Pani Mizantrop
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Sydney
Wiadomości: 59 407
|
Dot.: Kryzys
Zadna mlodosc Ci nie uplynela, masz DOPIERO 25 lat, masz jeszcze z poltorej dekady na zalozenie rodziny.
W ten dlugi zwiazek weszlas w bardzo mlodym wieku, przez 8 lat ludzie potrafia bardzo sie zmienic, zwlaszcza, ze przeszlas wtedy z wieku nastoletniego w doroslosc, uksztaltowal sie Twoj charakter. To normalne, ze wiekszosc licealnych zwiazkow sie rozpada, bo sie zmieniamy, zmieniaja sie nasze potrzeby i priorytety, zmienia sie tez ta druga osoba, z ktora jestesmy i nie zawsze te zmiany nam odpowiadaja, wtedy lepiej jest sie rozejsc, niz ciagnac cos na sile jedynie z uwagi na dlugi staz zwiazku. Jak juz mowa o priorytetach, to Twoim najwazniejszym zawsze powinnas byc Ty sama, Twoje szczescie i Twoja godnosc. Nie jestes od nikogo gorsza, bo nie masz meza i dzieci, status zwiazku nie definiuje Twojej wartosci jako osoby i nie warto lapac kogokolwiek, zeby tylko nie byc juz singielka. Skup sie na jakis czas na sobie, daj sobie czas na ochloniecie po tych nieudanych relacjach. Musisz czuc sie komfortowo sama ze soba, zanim zbudujesz z kims dobry zwiazek, inaczej zawsze bedzie to w mniejszym lub wiekszym stopniu oparte na desperacji, a desperacja jest bardzo zlym doradca zwiazkowym.
__________________
In a world of choices I choose me. My favourite season is the fall of the patriarchy. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:11.