|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 1
|
Nie potrafię sobie poradzić
Drogie wizażanki... piszę, bo już sama ze sobą nie daję rady.
Od blisko 4 lat spotykam się z pewnym facetem. Mieszkamy 80 km od siebie, widywaliśmy się 1-2 razy w tygodniu. Jest między nami spora różnica wieku, ja 23, on 39. Nasza relacje jest/ była dosyć specyficzna. Oboje jesteśmy wolnymi duchami, każdy z nas ma swoje sprawy, swoich znajomych, przyzwyczajenia. Ze względów zawodowych nie bardzo była możliwość ze sobą zamieszkać. Z resztą chyba żadne z nas tak do końca nie było tego pewne. Ja nie czułam jeszcze potrzeby (dla mnie zamieszkanie z kimś to poważna, zobowiązująca decyzja). A on jest przyzwyczajony do trybu życia jaki prowadzi w pojedynkę. Ogólnie nikt nigdy nie wspierał mnie tak jak on, dużo dzięki niemu się nauczyłam, dużo mu zawdzięczam. Ostatnie miesiące były jednak wyjątkowo ciężkie. Przytłoczył mnie fakt, że praktycznie przy każdej kłótni twierdził, że przecież nic się nie dzieje, że to ja sobie wymyślam problemy, które każę mu potem rozwiązywać. O co nam szło? Na przykład o fakt, że się z nim umawiam, proszę żeby był na czas, nastawił sobie budzik. O godzinie 0 dzwonię gdzie jest, a on odbiera zaspanym głosem z żalem czemu go budzę. Ma do mnie pretensje, że nie dostałam wolnego w pracy (gdzie to nie moja decyzja, naprawdę bym chciała, ale nie ma mnie kto zastąpić chwilowo). Gdy do niego przyjeżdżam, pyta o której wracam, bo chce się jeszcze z kumplami spotkać (których ma cały czas na miejscu). Wszystko niby takie drobiazgi, które notorycznie podkopywały moje poczucie bezpieczeństwa w tym związku. Wisienką na torcie był telefon, który odebrał ostatnio przy mnie. Zadzwonił kolega z pracy, kilka dni przed swoim ślubem, że zwolniło mu się kilka miejsc i czy mój facet chciałby przyjść. A on na to, że trochę późno dzwoni, a poza tym nie miałby z kim iść, nikogo tak późno nie zaprosi. Wmurowało mnie po tym, po moim pytaniu dlaczego tak powiedział, stwierdził że jego kumpel nie wie, że się ze mną spotyka, nikogo tam nie znam i będę się źle czuła. A poza tym on nie zamierza tam iść i musiał mieć jakąś wymówkę. I że nie wie o co robię hałas, rozmawia swobodnie o wszystkim przy mnie, wiem co i jak, a ja wiecznie niezadowolona... Pokłóciliśmy się wtedy dość mocno, na moje pytanie co mówi kumplom na nasz temat, stwierdził, że oni nie wiedzą że się ze mną spotyka i że nie będzie mi mówił o czym rozmawiają, bo to jest jego sprawa prywatna. Dyskutowaliśmy pół nocy, jakoś się pogodziliśmy, ale niesmak pozostał. Miałam się spotkać z nim kilka dni później o 15:30, zadzwoniłam do niego 5 po, czy jedzie czy nie, bo nie wiem czy się szykować. Powiedział, że skoro nie potrafię nawet powiedzieć cześć, zwracam się do niego po chamsku to nie przyjedzie. Wyłączył telefon. Pojechałam do niego. Powiedział, że ma dosyć. Że wszystko psuję. Jestem wiecznie niezadowolona. Że to moja wina i że on potrzebuje czasu, może ja też sobie wszystko przemyślę, bo nic na mnie nie działa i musi podjąć radykalne kroki. Powiedział, że na kilka miesięcy chce spokoju... Że odezwie się w okolicy świąt i zobaczymy. Powiedziałam mu, że dla mnie taki czas jest nie do przyjęcia. Rozumiem kilka tygodni, miesiąc. Ale nie trzy. On na to, że to jest właściwy czas, mam do niego nie dzwonić, nie pisać. Nie pomogły moje łzy, próby rozmowy, przeprosiny. Uparł się. Gdy spytałam czemu od razu ze mną nie zerwie, że takimi okresami przejściowymi mnie krzywdzi to powiedział, że mu zależy i nie chce się rozchodzić, ale oboje musimy się zastanowić co czujemy i czego chcemy. I spotkamy się w okolicach Bożego Narodzenia. Powiedziałam mu, że dla mnie taka 3-miesięczna rozłąka jest równoznaczna z rozejściem, bo nie wyobrażam sobie przez ten czas zastanawiać się co się z nim dzieje, łudzić się i martwić. Stwierdziłam, że mi przykro i wyszłam. Usunęłam jego numer telefonu, żeby mnie nie kusiło. Jestem totalnie rozbita, budzę się o 5, nie mogę z powrotem zasnąć. Zaczynam dzień od melisy, ale najchętniej zastąpiłabym ją szklanką wina. Nie wiem już, czy moje postępowanie jest właściwe czy nie. Może faktycznie się czepiam. Zdaję sobie sprawę, że mam duże wahania nastrojów. Od totalnej euforii do sytuacji, gdzie na środku ulicy potrafię się popłakać. Fakt faktem, ostatnio niezbyt jestem zachwycona moją sytuacją zawodowo-towarzyską. On był moją odskocznią, może nieświadomie wyładowywałam na nim swoje frustracje? Miałam podświadomy żal, że on ma świetną pracę, mnóstwo znajomych, a ja czuję się zagubiona i samotna w wielkim mieście. Staram się nad sobą pracować, od początku roku planuję przejść na własną działalność, za tydzień zaczynam kolejne studia. Ale czasami złapie mnie tak ogromne przygnębienie, niepokój, smutek. Przeświadczenie, że to faktycznie ja jestem wszystkiemu winna. Że za dużo wymagam, że chcę żeby wszystko było po mojemu, że jestem niewdzięczna, nie mogę znaleźć swojego miejsca na ziemi, jestem niedopasowana. I nie zrozumcie mnie źle – nie chcę się nad sobą użalać. Po prostu nie wiem, co się ze mną dzieje, jakie mechanizmy mną rządzą. Nie rozumiem swoich niektórych zachowań, mam taki wewnętrzny chaos, że sama mam siebie dosyć. Staram się ze sobą rozmawiać, dużo czytam na ten temat. I nic. Stąd pytanie – co o tym wszystkim myślicie, czy to taka moja rozhisteryzowana natura czy może już jakieś zaburzenia? Czy powinnam się udać do psychoterapeuty? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 | ||
Gazela inteligencji
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 371
|
Dot.: Nie potrafię sobie poradzić
Facet po 4 latach wali ci coś takiego
Cytat:
Cytat:
Na moje oko facet chce po prostu pobajerować inne laski (jeśli nie robi tego od początku, skoro ukrywa związek), ale zostawia otwartą furtkę. Dla mnie to niewyobrażalne, żeby ktoś ukrywał kilkuletni związek przed kolegami. Jeszcze bardziej niewyobrażalne jest to, że postanawia sobie "sorry, mała, odezwę się na święta", a ty nie masz nic do gadania. Nie szanuje też twojego czasu i się na tobie wyżywa. Wizyta u terapeuty to dobry pomysł, ale w celu nauczenia się, jak nie dać sobą pomiatać.
__________________
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 849
|
Dot.: Nie potrafię sobie poradzić
Dla mnie facet, który ukrywa związek ze mną przed innymi i oczekuje ode mnie, że będę na niego łaskawie czekać kilka miesięcy jest do odstrzału.
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by martwić się, co inni o Tobie powiedzą. Po prostu rób to co kochasz, baw się dobrze i daj ludziom kolejny temat do rozmów. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 991
|
Dot.: Nie potrafię sobie poradzić
On cię kompletnie nie szanuje i ten związek nie jest dla niego ważny. Niestety. Zbieraj siły i odcinaj się od tego.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:33.