Miłość bez zakochania

[Hedonista]

Witam wszystkich. Jestem facetem 20plus. Mam pewien problem. Mianowicie, bylem z kobieta ponad 4 lata. Aczkolwiek byla to milosc bez zakochania i stwierdzilem ze to nie to... Zerwalem. Lecz ciahle nad tym mysle.. Chodzi o to ze nie bylo tego pierwszego etapu motyli w brzuchu itd... Wiec czemu bylem z nia tyle czasu? Bo to super osoba... Swietny charakter i serce... Czuje ze takiej jak ona juz nie znajde... Chcialbym z nia byc ale nie moge bo mam mysli ze to nie jest prawdziwa milosc... Milosc dla mnie to akt woli. Czyny ktore robi sie dla drugiej osoby. A zakochanie to ta euforia..szalenstwo..co o tym sadzicie? Postapilem slusznie? Czy taka milosc bez zakochanIa ma sens ? ..Smialo zadawajcie pytania jezeli cos jest niejasne.

[bowszystkotoiluzjajest]

Według mnie na początku powinny być motyle, to świadczy o wzajemnej fascynacji i pozadaniu, a że one potem odlatują..wtedy dopiero można mówić o miłości i pamiętając o tych początkach, trzeba relację pielęgnować, aby nie wygasła. Trzeba być już na tym etapie dojrzałości emocjonalnej, aby wiedzieć, że wszystkie związki prędzej czy później przechodzą w etap stabiliZacji i to od nas zależy,czy chcemy nieustannie gonić za emocjami i motylami, czy wybieramy już to bezpieczeństwo, bo kogoś naprawdę kochamy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Skoro miłość jest dla ciebie aktem woli, to zrywając z dziewczyną z powodu braku zakochania postępujesz niekonsekwentnie.

Dla mnie osobiście zakochanie jest nieistotne. Nie uważam, że muszę przechodzić przez etap "motyli" i euforii, by stworzyć udany związek. Dla mnie miłość to decyzje, które podejmuję, a nie emocje. Często to będzie działanie wbrew emocjom.

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

Ja też nie szukam wielkiego "łał" na początku. Albo inaczej: nie rezygnuję, kiedy to "łał", czyli zakochanie, się nie pojawia.

Za to od razu rezygnuję, kiedy widzę, że facet się nie stara, nie mogę na nim polegać, nie zależy mu, nic nie robi. Potrafię być mega zakochana i mieć armię motylków w brzuchu, ale i tak odejdę, kiedy ktoś o mnie po prostu nie dba.

Dla mnie też miłość to kwestia decyzji i trzymania się jej, dbania o kogoś, starania się.Motylki przylatują i odlatują, ale lojalność, lubienie kogoś, takie bycie ze sobą i "za sobą" pozostają. Polecam

[GdyKochamy]

Jeżeli czegoś ci brakowało, to postąpiłeś słusznie.

A czy chemia i pożądanie były? Czy tylko przyjaźń?

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86167557]Często to będzie działanie wbrew emocjom.[/QUOTE]

Dokładnie.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[I am Rock]

Ja w moim mężu się nie zakochałam. Pokochałam go z czasem. Oczywiście była fascynacja, ekscytacja, a dodatkowo lubiłam go od zawsze. I wcale nie żałuje, że miłość nie spadła na mnie nagle, szczególnie, gdy czytam na Wizażu, że "etap motylków minął i"... osoba okazuję się nie taka, jak widzieliśmy ją przez różowe okulary.

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

Napisane przez I am Rock

Ja w moim mężu się nie zakochałam. Pokochałam go z czasem. Oczywiście była fascynacja, ekscytacja, a dodatkowo lubiłam go od zawsze. I wcale nie żałuje, że miłość nie spadła na mnie nagle, szczególnie, gdy czytam na Wizażu, że "etap motylków minął i"... osoba okazuję się nie taka, jak widzieliśmy ją przez różowe okulary.

No właśnie to jest też jeden z wniosków, do których doszłam ostatnio, kiedy kilku moich kolegów rozstało się z partnerkami. Są około czterdziestki i wrócili na rynek matrymonialny. Pewnie gdybym poznała ich przez Internet, na imprezie lub w sklepie, moje pierwsze wrażenie byłoby: "Łaaaaaaaaaaał!!!". Są przystojni, inteligentni, mili, bardzo ciekawie się z nimi rozmawia...

Tyle że ja znam ich od podszewki i wiem, że na co dzień są upierdliwi, zgryźliwi i gburowaci. Począwszy od osób w poczekalni do lekarza, poprzez współpracowników, a skończywszy na własnej rodzinie - są zwyczajnie niefajni. Wszystko im wiecznie przeszkadza i szczerze podziwiam ich byłe, że tyle z nimi wytrzymały. Mało tego, latami nawijali im makaron na uszy, obiecując śluby i dzieci, a przeciągnęli te swoje partnerki po 8, 10 lat. Teraz wydaje im się, że przeżywają drugą młodość i każda dziewiętnastolatka czeka na nich z otwartymi ramionami.

Innymi słowy, ja też się cieszę, że jednak nie ulegam temu pierwszemu zauroczeniu, tylko szukam tak jakby zupełnie gdzie indziej. Bo po pewnym czasie opadłyby mi te różowe okulary i... psikus To jest wielka zaleta, móc najpierw poznać prawdziwy charakter człowieka, a dopiero potem, z czasem, pokochać go za ten charakter. I za to, co dla nas robi.

[GdyKochamy]

DwadzieściakilkaLat - coś w tym jest. Kiedyś zakochałam się w zajętym chłopaku. Z uwagi na to, że kogoś miał, mogliśmy się tylko kolegować, mimo że była między nami chemia. Po jakimś czasie, gdy go poznałam, ucieszyłam się, że tak to wyszło. Fajny kolega, ale na męża moim zdaniem się nie nadaje.

Mimo tego, nie wyobrażam sobie pokochać kogoś bez zakochania. Co z chemią? Tak nagle ma przyjść, czy związek oparty tylko na przyjaźni?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez GdyKochamy

Mimo tego, nie wyobrażam sobie pokochać kogoś bez zakochania. Co z chemią? Tak nagle ma przyjść, czy związek oparty tylko na przyjaźni?

Co dokładnie rozumiesz przez "chemię"?

[_Julita89]

Dla mnie związek bez chemii, pożądania, motylków, itd. to nie związek. Opierać się tylko na super charakterze to można z przyjaciółmi, a akty woli czyli dbania o kogoś - kupując sobie zwierzątko. Wg mnie dobrze postąpiłeś.

[I am Rock]

Ja myślę, że zakochać można się bez chemii. A potem rozejść, bo właśnie chemii brak. Zakochujemy się w zewnętrzności. W urodzie, w czarującej osobowości, w innych cechach, które robią tak zwane pierwsze wrażenie. Gdy urok nowości mija, to albo przechodzimy dalej bezproblemowo w związek, który zaczyna łączyć uczucie, albo zaczynamy widzieć, że partner "przestaje się starać"(jakże częste na Wizażu) i dostrzegamy jego wady, które jak dotąd nam nie przeszkadzały. Myślę, ze gdy łączy nas chemia, to mamy większą tolerancję na niedoskonałości partnera i jakoś tak ogólnie łatwiej się jest nam dogadać.
To jednak tylko moje zdanie.

[GdyKochamy]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86168872]Co dokładnie rozumiesz przez "chemię"?[/QUOTE]

Przyciąganie. Ale nie tylko zwykłe pożądanie, ale także psychiczne przyciąganie. Chcemy być jak najbliżej, chcemy się całować i się poznawać, prowadzić długie rozmowy... Fascynację, ten błysk w oku...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez GdyKochamy

Przyciąganie. Ale nie tylko zwykłe pożądanie, ale także psychiczne przyciąganie. Fascynację, ten błysk w oku...

Nadal nie wiem o co ci chodzi. Błysk w oku nic mi nie mówi, a psychiczne przyciąganie oznacza dla mnie, że się z kimś dobrze rozumiem i lubię.

[White_Dove]

U mnie było tak że była fascynacja z mojej strony. Po paru miesiącach poczułam motylki, które zdechły po ok. 1,5 roku. Od początku widziałam jego wady ale i zalety. Po 3 latach czuję chemie ale motylkow nie ma już. Sądzicie że chemia też mija?

[GdyKochamy]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86169151]Nadal nie wiem o co ci chodzi. Błysk w oku nic mi nie mówi, a psychiczne przyciąganie oznacza dla mnie, że się z kimś dobrze rozumiem i lubię.[/QUOTE]

To trzeba poczuć. Magia.

Napisane przez White_Dove

U mnie było tak że była fascynacja z mojej strony. Po paru miesiącach poczułam motylki, które zdechły po ok. 1,5 roku. Od początku widziałam jego wady ale i zalety. Po 3 latach czuję chemie ale motylkow nie ma już. Sądzicie że chemia też mija?

Zależy co masz na myśli jako motylki. Ja nie wiem, czy coś konkretnie w brzuchu czuję. To jest ogólnie takie dziwne wrażenie w całym ciele, ale to na pewno mija, gdy się przyzwyczaisz do drugiej osoby. I przy tych motylkach trochę stresu też jest.

Myślę, że jak się chemię pielęgnuje, to nie mija. Na pewno nie jest taka jak na początku, ale to nie jest tak, że po 10 latach musisz zacząć patrzeć na partnera jak na przyjaciela...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez GdyKochamy

To trzeba poczuć. Magia.

W ten sposób w ogóle się nie da o tym rozmawiać

[GdyKochamy]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86169564]W ten sposób w ogóle się nie da o tym rozmawiać [/QUOTE]

Może ktoś inny pomoże, bo ja bardziej precyzyjnie nie umiem tego opisać. Nigdy nic takiego nie czułaś, czy chcesz wiedzieć konkretnie o czym mówię?

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez GdyKochamy

Może ktoś inny pomoże, bo ja bardziej precyzyjnie nie umiem tego opisać. Nigdy nic takiego nie czułaś, czy chcesz wiedzieć konkretnie o czym mówię?

Dla mnie to po prostu fascynacja, wręcz momentami lekka obsesja + pożądanie.
Chociaż zauważyłam że im jestem starsza i im więcej relacji z mezczyznami mam na koncie tym mniej intensywnie to odczuwam. Z drugiej strony wcale nie miałam tych relacji tak wiele wiec ta zależność może trochę na wyrost.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez GdyKochamy

Może ktoś inny pomoże, bo ja bardziej precyzyjnie nie umiem tego opisać. Nigdy nic takiego nie czułaś, czy chcesz wiedzieć konkretnie o czym mówię?

Przecież bym nie pytała, gdybym wiedziała o czym mówisz. Tak to skąd mam wiedzieć, czy coś takiego czułam, skoro mówisz o tym "magia" albo "błysk w oku"?

[OlgaPS]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;86169629]Dla mnie to po prostu fascynacja, wręcz momentami lekka obsesja + pożądanie.
Chociaż zauważyłam że im jestem starsza i im więcej relacji z mezczyznami mam na koncie tym mniej intensywnie to odczuwam. Z drugiej strony wcale nie miałam tych relacji tak wiele wiec ta zależność może trochę na wyrost.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Moglabym się pod tym podpisać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hedonista]

Dziekuje wszystkim za zaangazowanie w temat . Moj problem polega na tym ze chcialbym z nia byc ale nie moge bo moje przekonania co do milosci nie zagadzaja sie z obecna sytuacja. Czyli chcialbym myslec tak jak czesc z was ze nie trzeba wielkiego lal i zakochania by stworzyc zwiazek udany. Owszem ale ja mam takie myslenie ze to powinno byc... I to sie we mnie gryzie. Gdy pomyslalem o wspolnym zyciu dzoeciach itd to wiem ze z nia bylo by super. Ale z drugiej strony jest mysl ze ja jej nie kocham i nie kochalem bo nie bylo tego zakochania..na dodatek to lubie filtrowac... Moze nie nadaje sie do zwiazku? Moze jestem takim najgorszym typem faceta co by tylko sie bawil?...co jesli bym z nia byl i sie zakochal w innej?... Przez caly ten czas chcialem sie zakochac w niej..chcialem i sie stralalem. Robilem wszystko by ona widziala ze sie staram i ja chcialem uwierzyc ze to to...niestety bez zakochania to tak jakbym budowal zwiazek na zdrowym rozsadku prawda? ... A tak bym nie chcial..chcialbym uczucie i rozsadek jako fundament zwiazku...

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Hedonista

Dziekuje wszystkim za zaangazowanie w temat . Moj problem polega na tym ze chcialbym z nia byc ale nie moge bo moje przekonania co do milosci nie zagadzaja sie z obecna sytuacja. Czyli chcialbym myslec tak jak czesc z was ze nie trzeba wielkiego lal i zakochania by stworzyc zwiazek udany. Owszem ale ja mam takie myslenie ze to powinno byc... I to sie we mnie gryzie. Gdy pomyslalem o wspolnym zyciu dzoeciach itd to wiem ze z nia bylo by super. Ale z drugiej strony jest mysl ze ja jej nie kocham i nie kochalem bo nie bylo tego zakochania..na dodatek to lubie filtrowac... Moze nie nadaje sie do zwiazku? Moze jestem takim najgorszym typem faceta co by tylko sie bawil?...co jesli bym z nia byl i sie zakochal w innej?... Przez caly ten czas chcialem sie zakochac w niej..chcialem i sie stralalem. Robilem wszystko by ona widziala ze sie staram i ja chcialem uwierzyc ze to to...niestety bez zakochania to tak jakbym budowal zwiazek na zdrowym rozsadku prawda? ... A tak bym nie chcial..chcialbym uczucie i rozsadek jako fundament zwiazku...

Skoro nie bylo tego zakochania to po kiego zmarnowałeś jej 4 lata życia?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hedonista]

Bo chcialem sie zakochac w niej. Wierzylem ze nam sie uda..nadal mam w glowie zeby wrocic i probowac... Ale wlasnie nie chce jej marnowac jeszcze wiecej czasu..

[bowszystkotoiluzjajest]

Napisane przez Hedonista

Bo chcialem sie zakochac w niej. Wierzylem ze nam sie uda..nadal mam w glowie zeby wrocic i probowac... Ale wlasnie nie chce jej marnowac jeszcze wiecej czasu..

4 lata Ci nie wystarczyły, to się nie zmieni. Po prostu masz wdrukowane w głowie, że miłości muszą towarzyszyć motylki. Szukaj więc dalej, a jej nie zawracaj głowy, bo to się nie zmieni i tylko będziesz w tym nieszczęśliwy, bo będzie Ci się wydawało, że czegoś brak. Może znajdziesz to gdzieś indziej, a może życie zweryfikuje Twoje schematy zakodowane w głowie na temat miłości

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Hedonista

na dodatek to lubie filtrowac... Moze nie nadaje sie do zwiazku? Moze jestem takim najgorszym typem faceta co by tylko sie bawil?...co jesli bym z nia byl i sie zakochal w innej?...

Ścisła monogamia nie jest obowiązkowa. A jeśli jednak się na nią decydujesz, to wówczas z zakochaniem w innej nic nie robisz i czekasz aż przejdzie

[GdyKochamy]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86169637]Przecież bym nie pytała, gdybym wiedziała o czym mówisz. Tak to skąd mam wiedzieć, czy coś takiego czułam, skoro mówisz o tym "magia" albo "błysk w oku"?[/QUOTE]

Ok. Spróbuję. U mnie chemia objawia się tak:

- chcesz być jak najbliżej, marzysz, żeby cię chociaż kolanem dotknął,
- przy pierwszych niewinnych dotknięciach czujesz ciepło lub dreszcze na całym ciele,
- patrzy na ciebie tak, że czujesz się najpiękniejsza na świecie i chcesz patrzeć w jego oczy, ale jednocześnie cię to peszy,
- siedzisz obok i po prostu czujesz, że jest między wami jakieś fizyczne przyciąganie,
- dobrze wam się rozmawia, śmiejecie się z tych samych żartów,
- jak cię przytula czujesz się maksymalnie zrelaksowana i bezpieczna,
- jest duże pożądanie.

I jak? Teraz poznajesz te objawy?

[kasztanova]

jestem w podobnej sytuacji, tylko mniejszy staż (2 lata) i oboje zdecydowaliśmy, że to nie to. Przez 2 lata próbowaliśmy się w sobie zakochać, ale nie udało się. Mimo wszystko mam duże wątpliwości, bo nie jestem pewna, czy jestem jeszcze w stanie zakochać się bez pamięci jak nastolatka, poza tym związek nie jest przecież sensem życia, a że pasowaliśmy sobie pod różnymi względami to wciąż mam ochotę napisać do niego z propozycją "do 3 razy sztuka" Ale mijają już 2 miesiące, a ja wciąż tego nie zrobiłam, więc chyba jakaś część mnie tego nie chce. Ile u Ciebie minęło czasu i jak wyglądało rozstanie?

[bowszystkotoiluzjajest]

Napisane przez kasztanova

jestem w podobnej sytuacji, tylko mniejszy staż (2 lata) i oboje zdecydowaliśmy, że to nie to. Przez 2 lata próbowaliśmy się w sobie zakochać, ale nie udało się. Mimo wszystko mam duże wątpliwości, bo nie jestem pewna, czy jestem jeszcze w stanie zakochać się bez pamięci jak nastolatka, poza tym związek nie jest przecież sensem życia, a że pasowaliśmy sobie pod różnymi względami to wciąż mam ochotę napisać do niego z propozycją "do 3 razy sztuka" Ale mijają już 2 miesiące, a ja wciąż tego nie zrobiłam, więc chyba jakaś część mnie tego nie chce. Ile u Ciebie minęło czasu i jak wyglądało rozstanie?

Raczej po prostu masz rozum który mówi Ci, że skoro się już raz nie udało, to ponownie też nie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz