Studia filologiczne

[SieSciemnia]

Czy obecnie opłaca się studiować jeszcze filologię angielską? Czy warto zostać nauczycielem języka angielskiego? Co jeszcze ciekawego można po tym robić ciekawego, może nieoczywistego?

[megamag]

Użyj wyszukiwarki, bo temat, co można robić po anglistyce poza uczeniem, był tu już pierdyliard razy. Jest tu taki ogromniasty kilkusetstronicowy wątek "Studiować filologię angielską".

Kiedyś nawet zrobiłam zestawienie na postawie listy znajomych na fejsie, czym zawodowo zajmują się humaniści. Trochę anglistów tam było, to mogę Ci wkleić:

Humaniści:
iberystka pracująca jako specjalista od czegoś tam w hiszpańskiej korporacji, korektorka po polonistyce, lektorka w szkole językowej po anglistyce, specjalistka od czegoś tam w brytyjskiej korporacji po anglistyce, nauczyciel języka polskiego jako obcego po filozofii, dziennikarka po historii, właścicielka szkoły językowej po italianistyce, pracownica informacji turystycznej po polonistyce, dziennikarka po polonistyce, nauczyciel angielskiego w podstawówce po anglistyce, właścicielka przedszkola po anglistyce, tłumacz przysięgły po italianistyce, urzędniczka po anglistyce, manager hotelu po anglistyce, specjalista ds. marketingu w szkole językowej po anglistyce, właścicielka knajpy z burgerami po bibliotekoznawstwie, właścicielka małego wydawnictwa po polonistyce, jeszcze dwie nauczycielki po anglistyce, tłumaczka zarządu jednego z banków po anglistyce.

Po kierunkach społecznych:
adminka strony dużego wydawnictwa po socjologii, dziennikarka po dziennikarstwie, szefowa działu social media w agencji reklamowej po dziennikarstwie, prawniczka, właściciel firmy szkoleniowej po dziennikarstwie, znowu prawniczka, specjalistka od marketingu w firmie odzieżowej po politologii, socjalistka w ministerstwie środowiska po stosunkach międzynarodowych, senior w dużej agencji PR po dziennikarstwie, pracownica urzędu skarbowego po psychologii, znowu prawniczka, dziennikarz po socjologii, znowu prawniczka, specjalistka ds. promocji po stosunkach międzynarodowych, dziennikarka po dziennikarstwie, pracownica sekretariatu w szkole policealnej po socjologii, znowu prawniczka, pracownik ministerstwa pracy po stosunkach międzynarodowych, dziennikarz po dziennikarstwie, pracownica agencji reklamowej po stosunkach międzynarodowych, specjalistka od pozyskiwania dotacji unijnych po europeistyce, podróżnik piszący książki po dziennikarstwie, dziennikarka po dziennikarstwie, pracownik agencji reklamowej po psychologii, specjalista ds. e-commerce po dziennikarstwie, dziennikarka po dziennikarstwie, fotograf po dziennikarstwie, sprzedawca w sklepie z ubraniami po resocjalizacji, prawniczka.

[darkoutside]

Zależy co chcesz robić. Studia są na pewno rozwijające, ale anglistów jest dużo, więc trudno się przebić, a sam wysoki poziom znajomości języka może być niewystarczający, żeby szukać pracy w innej branży.

[megamag]

Napisane przez darkoutside

Zależy co chcesz robić. Studia są na pewno rozwijające, ale anglistów jest dużo, więc trudno się przebić, a sam wysoki poziom znajomości języka może być niewystarczający, żeby szukać pracy w innej branży.

Bo ja wiem, dużo anglistów pracuje teraz w różnych korpo (zdecydowanie większy odsetek niż w edukacji i tłumaczeniach) właśnie z powodów językowych. Dziś niby wszyscy wpisują znajomość angielskiego do CV, ale jak przyjdzie co do czego, to ledwo dukają. Mało kto zna język na tyle dobrze, żeby w nim pracować równie swobodnie co po polsku. A do tego te stanowiska w korpo są dość wyspecjalizowane, tj. jeden pracownik robi jedną lub dwie rzeczy, których się można spokojnie nauczyć podczas dwutygodniowego szkolenia. Wiedza specjalistyczna do tego nie jest potrzebna. A jak ktoś chce lepiej zarabiać, to wielu filologów robi kursy z finansów i taki kurs plus język lub dwa już zwykle wystarcza.

[yenneferven]

Napisane przez megamag

Bo ja wiem, dużo anglistów pracuje teraz w różnych korpo (zdecydowanie większy odsetek niż w edukacji i tłumaczeniach) właśnie z powodów językowych. Dziś niby wszyscy wpisują znajomość angielskiego do CV, ale jak przyjdzie co do czego, to ledwo dukają. Mało kto zna język na tyle dobrze, żeby w nim pracować równie swobodnie co po polsku. A do tego te stanowiska w korpo są dość wyspecjalizowane, tj. jeden pracownik robi jedną lub dwie rzeczy, których się można spokojnie nauczyć podczas dwutygodniowego szkolenia. Wiedza specjalistyczna do tego nie jest potrzebna. A jak ktoś chce lepiej zarabiać, to wielu filologów robi kursy z finansów i taki kurs plus język lub dwa już zwykle wystarcza.

To może też zależeć od branży. Bo w sumie w takim IT czy marketingu z mojego doświadczenia większość rozmów jest od razu po angielsku i swobodna umiejętność posługiwania się tym językiem jest jednym z podstawowych wymogów. Może w tych stricte finansowych jest inaczej.

[megamag]

Mam inne wieści z IT. Mój mąż twierdzi, że u niego na roku na polibudzie prawie nikt nie mówił swobodnie po angielsku i większość nawet nie maiła ochoty się uczyć, bo przecież będą wielkimi panami inżynierami, to po co im jakieś głupoty. I oczywiście na rozmowach o pracą to okazywało się największym problemem, bo rzeczywiście bez tego angielskiego ani rusz.

Na politechnikach to w ogóle częsta przypadłość. Mam takiego kuzyna, nieuk przeokropny, wybrał najłatwiejszy kierunek na polibudzie i skończył tylko dlatego, że mu koledzy pisali egzaminy. Ale nawet z tym bolesnym brakiem wiedzy wszelakiej pokonał kilkunastu kandydatów na swoje stanowisko, bo... jako jedyny serio mówił po angielsku.

[yenneferven]

Napisane przez megamag

Mam inne wieści z IT. Mój mąż twierdzi, że u niego na roku na polibudzie prawie nikt nie mówił swobodnie po angielsku i większość nawet nie maiła ochoty się uczyć, bo przecież będą wielkimi panami inżynierami, to po co im jakieś głupoty. I oczywiście na rozmowach o pracą to okazywało się największym problemem, bo rzeczywiście bez tego angielskiego ani rusz.

Na politechnikach to w ogóle częsta przypadłość. Mam takiego kuzyna, nieuk przeokropny, wybrał najłatwiejszy kierunek na polibudzie i skończył tylko dlatego, że mu koledzy pisali egzaminy. Ale nawet z tym bolesnym brakiem wiedzy wszelakiej pokonał kilkunastu kandydatów na swoje stanowisko, bo... jako jedyny serio mówił po angielsku.

To jestem w szoku, ale faktycznie jak sobie pomyśleć o niektórych ludziach i mądrościach w stylu "nic nie muszę robić, bo studiuję na poli i praca i tak będzie" to jestem w stanie sobie wyobrazić takie przypadki

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Znam mnostwo studentow polibudy, ktorzy angielskiego sie nie ucza, bo oni nie sa humanisty oni musza programowac.

[yenneferven]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;86687471]Znam mnostwo studentow polibudy, ktorzy angielskiego sie nie ucza, bo oni nie sa humanisty oni musza programowac.[/QUOTE]
Zadziwiające biorąc pod uwagę to, że większość najbardziej aktualnych źródeł przydatnych przy nauce wychodzi po angielsku, ale z takim podejściem pewnie myślą, że raz się czegoś nauczą i będą klepać.

[e2865d676c04798452feeae73a751c94548fc3c2_5ef3db167a4ac]

Od października planuję rozpocząć studia filologii angielskiej ze specjalizacją: translacja z elementami języka biznesu - wiem, że może być ciężko na rynku pracy, zwłaszcza, że ukończę je dopiero za 5 lat jak wszystko dobrze pójdzie Ale chcę wierzyć, że będzie warto, bo języki od zawsze były moją pasją, a angielski zwłaszcza. Piszę już swoją drugą książkę (tomik poezji), w tym języku, staram się cały czas rozwijać, myślę o jakichś kursach czy zajęciach dodatkowych, ale również sama w sobie tak - poszerzam swoją wiedzę cały czas aby pisać jeszcze lepsze wiersze i teksty, czytam jakieś książki, oglądam filmy, szukam inspiracji. Wiem, że przyszłych pracodawców raczej "nic te moje książeczki nie będą obchodzić" i raczej nie pomoże mi to w zdobyciu pracy, mogą mnie jedynie poklepać po ramieniu, że "ładnie, że mam pasję, suuuper" Ale i tak się cieszę, zawsze coś dla mnie samej, daje mi to radość i satysfakcję, rozwój, a nuż się może kiedyś tam przyda - nigdy nie wiemy! Mam też doświadczenie w dziennikarstwie, całe liceum pisałam anglojęzyczne artykuły do gazety powiatowej, szkoła powiedziała, że to dobry start i fajna rzecz do wpisania do CV i jak coś to zawsze mogą mi to potwierdzić, jeśli będzie mi to potrzebne. Także moim zdaniem trzeba samemu sobie zadać pytanie, czy chcemy studiować daną rzecz tak naprawdę i jeśli tak, to iść, zaryzykować, ale nie opierać się może tylko na tych studiach, a próbować jakoś tez rozwijać i poszerzać ten język, umiejętności, kwalifikacje inaczej, nigdy nie wiadomo czy się to uda, w sensie takim czy pomoże nam to na 100% znaleźć pracę - cóż, ja też tego jeszcze nie wiem! Ale warto próbować zdobywać nowe doświadczenia, bo one na pewno nie zaszkodzą.

Pocieszające również jest to, że jednak języki to języki i zapotrzebowanie na nie zawsze będzie, więc praca będzie - tylko i konkurencja duża, no ale co zrobić. Trzeba iść naprzód, niczego teraz nie przewidzimy, można tylko próbować co raz to nowych rzeczy, nie bać się jakichś dodatkowych "prac" (nawet za darmo), stażów, wyjazdów, kursów (których na studiach mam nadzieję też trochę będzie, także spokojnie) - nawet jeśli nie pomogą, to raczej nigdy nie zaszkodzą. Taka jest moja opinia, ale tak jak mówię - ja też dopiero studia zacznę

Życzę powodzenia w wyborze studiów i dalszego rozwoju!