Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-09-02, 00:14   #1
impond3rabilia
Przyczajenie
 
Avatar impond3rabilia
 
Zarejestrowany: 2020-09
Wiadomości: 8

Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.


Ze swoim chłopakiem jestem 2 lata, mamy po 27 lat. Wcześniej spotykaliśmy się co kilka dni, u mnie lub u niego, w naszych domach rodzinnych czy na randce. Wyjeżdżaliśmy oczywiście na wakacje razem, zdarzało się, że mieszkaliśmy ze sobą parę dni, pod nieobecność rodziców. Oboje pochodzimy z miasta, w którym pracujemy, również tutaj studiowaliśmy. Oboje mieszkaliśmy też zawsze z rodzicami, z poprzednimi partnerami spotykaliśmy się na zasadzie odwiedzin w domu lub randek na mieście.
Od pewnego czasu nosiliśmy się z pomysłem, żeby wynająć razem mieszkanie. Znaleźliśmy już odpowiednie i decyzja o wyprowadzce z domu rodzinnego jest coraz bliższa. I w tym punkcie zaczynam czuć się nieco niepewnie. Wiem, że brzmię głupio zwłaszcza, że mam już 27 lat i powinnam chcieć się usamodzielniać. Tylko że ja jeszcze z nikim nie mieszkałam poza rodzicami. Z żadnym facetem. Nie było takiej potrzeby, na studiach nie zarabiałam odpowiednio dużo, żeby się wyprowadzić i też każdy z moich chłopaków był "stacjonarny", tzn. mieszkał od dzieciństwa w naszym mieście.
Jestem osobą, która sporo myśli o przyszłości, tworzy scenariusze. I teraz zaczęły pojawiać się w mojej głowie scenariusze, że mieszkanie wspólne coś w naszym związku zepsuje. Na przykład popadniemy w rutynę. Praca, dom, kanapa, Netflix, rozciągnięte dresy. Takich rzeczy nie ma, gdy widzimy się poza domem, czyli na mieście albo nawet na wakacjach. Na spotkaniach każdy stara się wyglądać ładnie, a wakacje są zbyt krókie, żeby się przyzwyczaić do ciągłej obecności partnera i przestać ją doceniać. Oczywiście wiem, że nie trzeba latać po domu z tłustymi włosami, w rozciągniętych dresach i bekać przy obiedzie, czy tam dłubać w nosie, ale wiecie o co chodzi. O tę rutynę, codzienność, którą się widzi na co dzień np. u rodziców. Brak tych emocji, fajerwerków, tylko po prostu wspólne mieszkanie, płacenie rachunków, siedzenie w innych pokojach przez pół dnia i czytanie książek czy zajmowanie się swoimi sprawami. Ten brak zachwytu, normalność, proza życia. Bardzo się boję, że nas to dopadnie i wspólne mieszkanie coś zmieni. Albo co, jeżeli nasz związek przejdzie kryzys, którego nie da się zażegnać i będziemy musieli się od siebie wyprowadzić? Wyobrażam sobie, że to 10 razy bardziej bolesne, niż zwykłe rozstanie. Mieszkać z kimś, zasypiać, dzielić życie i nagle go nie ma. Pusty dom, smutek
Powiem szczerze, że oba scenariusze mnie przerażają. Z jednej strony chciałabym tego wspólnego mieszkania, a z drugiej strony boję się, że stoję przed wielką zmianą, gigantycznym krokiem naprzód, który może skończyć się źle i będzie nam obojgu źle, smutno.
Miałyście kiedykolwiek takie lęki, obawy, myśli? Jak to u was było ze wspólnym mieszkaniem? Czy bardzo bolało, jeśli się rozstałyście i partner się wyprowadzał lub to wy zmieniałyście miejsce pobytu? Wiem, że może moje lęki są skrajnie głupie i niedojrzałe, bo mam już przecież aż 27 lat.
impond3rabilia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 03:50   #2
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 4 242
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

To jak będzie wyglądało wasze życie po wspólnym zamieszkaniu zależy tylko od was. Dlaczego od razu zakładasz scenariusz kanapy, netflixa, dresu i tłustych włosów?
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 04:04   #3
ojejuniu1974
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 715
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Ze swoim chłopakiem jestem 2 lata, mamy po 27 lat. Wcześniej spotykaliśmy się co kilka dni, u mnie lub u niego, w naszych domach rodzinnych czy na randce. Wyjeżdżaliśmy oczywiście na wakacje razem, zdarzało się, że mieszkaliśmy ze sobą parę dni, pod nieobecność rodziców. Oboje pochodzimy z miasta, w którym pracujemy, również tutaj studiowaliśmy. Oboje mieszkaliśmy też zawsze z rodzicami, z poprzednimi partnerami spotykaliśmy się na zasadzie odwiedzin w domu lub randek na mieście.
Od pewnego czasu nosiliśmy się z pomysłem, żeby wynająć razem mieszkanie. Znaleźliśmy już odpowiednie i decyzja o wyprowadzce z domu rodzinnego jest coraz bliższa. I w tym punkcie zaczynam czuć się nieco niepewnie. Wiem, że brzmię głupio zwłaszcza, że mam już 27 lat i powinnam chcieć się usamodzielniać. Tylko że ja jeszcze z nikim nie mieszkałam poza rodzicami. Z żadnym facetem. Nie było takiej potrzeby, na studiach nie zarabiałam odpowiednio dużo, żeby się wyprowadzić i też każdy z moich chłopaków był "stacjonarny", tzn. mieszkał od dzieciństwa w naszym mieście.
Jestem osobą, która sporo myśli o przyszłości, tworzy scenariusze. I teraz zaczęły pojawiać się w mojej głowie scenariusze, że mieszkanie wspólne coś w naszym związku zepsuje. Na przykład popadniemy w rutynę. Praca, dom, kanapa, Netflix, rozciągnięte dresy. Takich rzeczy nie ma, gdy widzimy się poza domem, czyli na mieście albo nawet na wakacjach. Na spotkaniach każdy stara się wyglądać ładnie, a wakacje są zbyt krókie, żeby się przyzwyczaić do ciągłej obecności partnera i przestać ją doceniać. Oczywiście wiem, że nie trzeba latać po domu z tłustymi włosami, w rozciągniętych dresach i bekać przy obiedzie, czy tam dłubać w nosie, ale wiecie o co chodzi. O tę rutynę, codzienność, którą się widzi na co dzień np. u rodziców. Brak tych emocji, fajerwerków, tylko po prostu wspólne mieszkanie, płacenie rachunków, siedzenie w innych pokojach przez pół dnia i czytanie książek czy zajmowanie się swoimi sprawami. Ten brak zachwytu, normalność, proza życia. Bardzo się boję, że nas to dopadnie i wspólne mieszkanie coś zmieni. Albo co, jeżeli nasz związek przejdzie kryzys, którego nie da się zażegnać i będziemy musieli się od siebie wyprowadzić? Wyobrażam sobie, że to 10 razy bardziej bolesne, niż zwykłe rozstanie. Mieszkać z kimś, zasypiać, dzielić życie i nagle go nie ma. Pusty dom, smutek
Powiem szczerze, że oba scenariusze mnie przerażają. Z jednej strony chciałabym tego wspólnego mieszkania, a z drugiej strony boję się, że stoję przed wielką zmianą, gigantycznym krokiem naprzód, który może skończyć się źle i będzie nam obojgu źle, smutno.
Miałyście kiedykolwiek takie lęki, obawy, myśli? Jak to u was było ze wspólnym mieszkaniem? Czy bardzo bolało, jeśli się rozstałyście i partner się wyprowadzał lub to wy zmieniałyście miejsce pobytu? Wiem, że może moje lęki są skrajnie głupie i niedojrzałe, bo mam już przecież aż 27 lat.
Boisz sie, ze zwiazek sie rozpadnie, bo bedzie wam sie niefajnie razem mieszkac?
Masz kilka wyjsc:
a) podjac ryzyko i zamieszkac razem.
Wspolny wynajem to o wiele mniejszy problem w razie rozstania niz ladowanie sie we wspolna hipoteke.
b) podjac decyzje o tym, ze bedziecie zyc w zwiazku ale mieszkac osobno. radze poinformowac chlopaka jak najszybciej
c) rozstac sie bez probowania

---------- Dopisano o 04:04 ---------- Poprzedni post napisano o 03:55 ----------

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Ze swoim chłopakiem jestem 2 lata, mamy po 27 lat. Wcześniej spotykaliśmy się co kilka dni, u mnie lub u niego, w naszych domach rodzinnych czy na randce. Wyjeżdżaliśmy oczywiście na wakacje razem, zdarzało się, że mieszkaliśmy ze sobą parę dni, pod nieobecność rodziców. Oboje pochodzimy z miasta, w którym pracujemy, również tutaj studiowaliśmy. Oboje mieszkaliśmy też zawsze z rodzicami, z poprzednimi partnerami spotykaliśmy się na zasadzie odwiedzin w domu lub randek na mieście.
Od pewnego czasu nosiliśmy się z pomysłem, żeby wynająć razem mieszkanie. Znaleźliśmy już odpowiednie i decyzja o wyprowadzce z domu rodzinnego jest coraz bliższa. I w tym punkcie zaczynam czuć się nieco niepewnie. Wiem, że brzmię głupio zwłaszcza, że mam już 27 lat i powinnam chcieć się usamodzielniać. Tylko że ja jeszcze z nikim nie mieszkałam poza rodzicami. Z żadnym facetem. Nie było takiej potrzeby, na studiach nie zarabiałam odpowiednio dużo, żeby się wyprowadzić i też każdy z moich chłopaków był "stacjonarny", tzn. mieszkał od dzieciństwa w naszym mieście.
Jestem osobą, która sporo myśli o przyszłości, tworzy scenariusze. I teraz zaczęły pojawiać się w mojej głowie scenariusze, że mieszkanie wspólne coś w naszym związku zepsuje. Na przykład popadniemy w rutynę. Praca, dom, kanapa, Netflix, rozciągnięte dresy. Takich rzeczy nie ma, gdy widzimy się poza domem, czyli na mieście albo nawet na wakacjach. Na spotkaniach każdy stara się wyglądać ładnie, a wakacje są zbyt krókie, żeby się przyzwyczaić do ciągłej obecności partnera i przestać ją doceniać. Oczywiście wiem, że nie trzeba latać po domu z tłustymi włosami, w rozciągniętych dresach i bekać przy obiedzie, czy tam dłubać w nosie, ale wiecie o co chodzi. O tę rutynę, codzienność, którą się widzi na co dzień np. u rodziców. Brak tych emocji, fajerwerków, tylko po prostu wspólne mieszkanie, płacenie rachunków, siedzenie w innych pokojach przez pół dnia i czytanie książek czy zajmowanie się swoimi sprawami. Ten brak zachwytu, normalność, proza życia. Bardzo się boję, że nas to dopadnie i wspólne mieszkanie coś zmieni. Albo co, jeżeli nasz związek przejdzie kryzys, którego nie da się zażegnać i będziemy musieli się od siebie wyprowadzić? Wyobrażam sobie, że to 10 razy bardziej bolesne, niż zwykłe rozstanie. Mieszkać z kimś, zasypiać, dzielić życie i nagle go nie ma. Pusty dom, smutek
Powiem szczerze, że oba scenariusze mnie przerażają. Z jednej strony chciałabym tego wspólnego mieszkania, a z drugiej strony boję się, że stoję przed wielką zmianą, gigantycznym krokiem naprzód, który może skończyć się źle i będzie nam obojgu źle, smutno.
Miałyście kiedykolwiek takie lęki, obawy, myśli? Jak to u was było ze wspólnym mieszkaniem? Czy bardzo bolało, jeśli się rozstałyście i partner się wyprowadzał lub to wy zmieniałyście miejsce pobytu? Wiem, że może moje lęki są skrajnie głupie i niedojrzałe, bo mam już przecież aż 27 lat.
Boisz sie, ze zwiazek sie rozpadnie, bo bedzie wam sie niefajnie razem mieszkac?
Masz kilka wyjsc:
a) podjac ryzyko i zamieszkac razem.
Wspolny wynajem to o wiele mniejszy problem w razie rozstania niz ladowanie sie we wspolna hipoteke.
b) podjac decyzje o tym, ze bedziecie zyc w zwiazku ale mieszkac osobno. radze poinformowac chlopaka jak najszybciej
c) rozstac sie bez probowania
ojejuniu1974 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 09:20   #4
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 554
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Ja nigdy nie miałam takich myśli i lęków, chociaż rozstania przy wspólnym mieszkaniu wymagają trochę logistyki.
Ogólnie to szkoda chyba zaprzepaścić dobry związek, bo boisz się podjąć ryzyka? Dresy i netflix pewnie się z czasem pojawią, ale to wcale nie musi być złe.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 09:27   #5
geekgirl
Raczkowanie
 
Avatar geekgirl
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 64
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Te emocje i fajerwerki i tak miną, niezależnie od tego, czy zamieszkacie razem, czy nie. Rutyna, proza życia, brak zachwytu i tak was dopadną. To jest normalne, stan "szalonego zakochania" zawsze prędzej czy później mija i wcale nie potrzeba do tego wspólnego mieszkania. Wspólna proza życia to moim zdaniem jeden z piękniejszych i ciekawszych aspektów stałego związku. Jeśli wiążesz się z odpowiednim partnerem, tj. takim, którego po prostu lubisz i z którym łączy Cię przyjaźń, to wspólne życie jest przyjemnością, nawet jeśli oznacza siedzenie razem przed Netflixem w dresach. Jest jeszcze wiele odcieni szarości pomiędzy ekscytującymi randkami z rumieńcem na twarzy a dłubaniem w nosie przy partnerze, wierz mi

Zastanawiałaś się, czemu tak bardzo przeraża Cię utrata tych "motylków w brzuchu"?

Przyszło mi też do głowy, że skoro od zawsze mieszkasz z rodzicami, to może wielką i przerażającą zmianą wydaje Ci się samo zamieszkanie bez nich, krok w kierunku samodzielności. Może rozwiązaniem pośrednim mogłoby być zamieszkanie w pojedynkę na początek? Dla mnie osobiście mieszkanie samej było najlepszym czasem, to było właśnie po tym jak mój były chłopak-toksyk wyprowadził się i zostałam sama. To było niesamowicie wyzwalające, mogłam robić co chciałam i kiedy chciałam, bardzo polecam spróbowanie chociaż na kilka miesięcy
geekgirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 09:44   #6
Nimve
Zakorzenienie
 
Avatar Nimve
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Zołzarium
Wiadomości: 3 698
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Może nie będzie fajerwerków, bo nie da się utrzymać takiego stanu na zawsze, ale po nim w dobrym związku przychodzi o wiele lepszy etap, spokojna i pewna miłość oraz maksymalne zaufanie oraz komfort poczucia, że jest się dokładnie na swoim miejscu Porównałabym to do tego, że od ekscytacji przechodzisz w błogostan. Inaczej, a wcale nie gorzej. Nie patrz na swoich rodziców, patrz na swój związek i co Ty możesz zbudować. To nie wspólne mieszkanie zabija związki, wspólne mieszkanie tylko odkrywa prawdę, że ludzie do siebie nie pasowali. Jeśli pasują, to będzie im świetnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Nimve jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 09:45   #7
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 115
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

To normalne, że masz obawy tego typu, ale myślisz, że wymienione przez Ciebie sytuacje nie pojawiłyby się bez wspólnego mieszkania? Po jakimś czasie w związku motylki, większe emocje, podekscytowanie mijają i przychodzi prawdziwa, dojrzała miłość i to jest piękne, ale niestety nie w każdym związku to nastaje. Może Twoja podświadomość zdaje sobie z tego sprawę i dlatego obawiasz się tego wspólnego zamieszkania? Poza tym całe życie mieszkałaś z rodzicami, więc to normalne, że masz jakieś obawy..
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-09-02, 09:58   #8
Ballantines_1
Rozeznanie
 
Avatar Ballantines_1
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 830
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Ze swoim chłopakiem jestem 2 lata, mamy po 27 lat. Wcześniej spotykaliśmy się co kilka dni, u mnie lub u niego, w naszych domach rodzinnych czy na randce. Wyjeżdżaliśmy oczywiście na wakacje razem, zdarzało się, że mieszkaliśmy ze sobą parę dni, pod nieobecność rodziców. Oboje pochodzimy z miasta, w którym pracujemy, również tutaj studiowaliśmy. Oboje mieszkaliśmy też zawsze z rodzicami, z poprzednimi partnerami spotykaliśmy się na zasadzie odwiedzin w domu lub randek na mieście.
Od pewnego czasu nosiliśmy się z pomysłem, żeby wynająć razem mieszkanie. Znaleźliśmy już odpowiednie i decyzja o wyprowadzce z domu rodzinnego jest coraz bliższa. I w tym punkcie zaczynam czuć się nieco niepewnie. Wiem, że brzmię głupio zwłaszcza, że mam już 27 lat i powinnam chcieć się usamodzielniać. Tylko że ja jeszcze z nikim nie mieszkałam poza rodzicami. Z żadnym facetem. Nie było takiej potrzeby, na studiach nie zarabiałam odpowiednio dużo, żeby się wyprowadzić i też każdy z moich chłopaków był "stacjonarny", tzn. mieszkał od dzieciństwa w naszym mieście.
Jestem osobą, która sporo myśli o przyszłości, tworzy scenariusze. I teraz zaczęły pojawiać się w mojej głowie scenariusze, że mieszkanie wspólne coś w naszym związku zepsuje. Na przykład popadniemy w rutynę. Praca, dom, kanapa, Netflix, rozciągnięte dresy. Takich rzeczy nie ma, gdy widzimy się poza domem, czyli na mieście albo nawet na wakacjach. Na spotkaniach każdy stara się wyglądać ładnie, a wakacje są zbyt krókie, żeby się przyzwyczaić do ciągłej obecności partnera i przestać ją doceniać. Oczywiście wiem, że nie trzeba latać po domu z tłustymi włosami, w rozciągniętych dresach i bekać przy obiedzie, czy tam dłubać w nosie, ale wiecie o co chodzi. O tę rutynę, codzienność, którą się widzi na co dzień np. u rodziców. Brak tych emocji, fajerwerków, tylko po prostu wspólne mieszkanie, płacenie rachunków, siedzenie w innych pokojach przez pół dnia i czytanie książek czy zajmowanie się swoimi sprawami. Ten brak zachwytu, normalność, proza życia. Bardzo się boję, że nas to dopadnie i wspólne mieszkanie coś zmieni. Albo co, jeżeli nasz związek przejdzie kryzys, którego nie da się zażegnać i będziemy musieli się od siebie wyprowadzić? Wyobrażam sobie, że to 10 razy bardziej bolesne, niż zwykłe rozstanie. Mieszkać z kimś, zasypiać, dzielić życie i nagle go nie ma. Pusty dom, smutek
Powiem szczerze, że oba scenariusze mnie przerażają. Z jednej strony chciałabym tego wspólnego mieszkania, a z drugiej strony boję się, że stoję przed wielką zmianą, gigantycznym krokiem naprzód, który może skończyć się źle i będzie nam obojgu źle, smutno.
Miałyście kiedykolwiek takie lęki, obawy, myśli? Jak to u was było ze wspólnym mieszkaniem? Czy bardzo bolało, jeśli się rozstałyście i partner się wyprowadzał lub to wy zmieniałyście miejsce pobytu? Wiem, że może moje lęki są skrajnie głupie i niedojrzałe, bo mam już przecież aż 27 lat.
Ten etap kanapy i Netflixa nie jest taki zły, mówię serio U mnie od czasu, kiedy zamieszkaliśmy razem dużo się zmieniło, ale pilnujemy tego, żeby wychodzić na randki czy się wystroić raz na jakiś czas (i to nie raz na miesiąc). Kwestia chęci, na prawdę da się tą iskierkę utrzymać. Ja po zamieszkaniu razem widzę natomiast dużo plusów:
- częściej żartujemy i śmiejemy się z takich prostych rzeczy, bo im więcej ze sobą przebywamy, tym więcej mamy powodów do żartów
- bardzo mocno się zaprzyjaźniliśmy, kiedy tylko się spotykaliśmy to jednak nie poruszaliśmy takich prozaicznych tematów, a okazuje się, że one zacieśniły relację
- częściej wychodzimy gdzieś spontanicznie (tutaj akurat w porównaniu do innych związków, bo ten był na odległość, pozostałe stacjonarne), na zasadzie "ubieraj buty i chodź"
- partner w końcu na prawdę stał się dla mnie najważniejszą osobą,widzę dużą różnicę w moim podejściu do związku od kiedy wyprowadziłam się od rodziców
- w końcu mogłam pozwolić sobie na zakup wymarzonego psa
Ballantines_1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 10:43   #9
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez Nimve Pokaż wiadomość
Może nie będzie fajerwerków, bo nie da się utrzymać takiego stanu na zawsze, ale po nim w dobrym związku przychodzi o wiele lepszy etap, spokojna i pewna miłość oraz maksymalne zaufanie oraz komfort poczucia, że jest się dokładnie na swoim miejscu Porównałabym to do tego, że od ekscytacji przechodzisz w błogostan. Inaczej, a wcale nie gorzej. Nie patrz na swoich rodziców, patrz na swój związek i co Ty możesz zbudować. To nie wspólne mieszkanie zabija związki, wspólne mieszkanie tylko odkrywa prawdę, że ludzie do siebie nie pasowali. Jeśli pasują, to będzie im świetnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
I masz poczucie bezpieczeństwa, prawda?
Ja czuję się przy moim facecie tak samo bezpiecznie, jak przy rodzicach.
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 10:48   #10
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 320
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Autorko, modele związków bywają różne. Można cały czas żyć ze sobą na odległość, można i blisko, ale na dwa domy. No wszystko można, tylko pytanie czego Wy chcecie - Ty i partner. Jednak większość osób wybiera tradycyjny model, że po roku, dwóch, trzech... związku zamieszkują ze sobą. Im ludzie są starsi, tym szybciej na ogół to następuje.

Rutyna ma dwa oblicza - jest ta dobra, dająca poczucie bezpieczeństwa, zgrania, jak i zła. Każdy związek, nie tylko ludzi mieszkających ze sobą, może przejść kryzys, czy się rozpaść. Jeżeli ma wyjść jakieś spore niedopasowanie między Wami, a w sprawach drobniejszych niedopasowań nie będziecie w stanie się porozumieć, to chyba lepiej, aby to wyszło po 2-3 latach, a nie po 5 randkowania i odwiedzania się jak nastolatkowie. Prawda?
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 12:13   #11
Nimve
Zakorzenienie
 
Avatar Nimve
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Zołzarium
Wiadomości: 3 698
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez I am Rock Pokaż wiadomość
I masz poczucie bezpieczeństwa, prawda?
Ja czuję się przy moim facecie tak samo bezpiecznie, jak przy rodzicach.
Dokładnie tak A bezpiecznie nie ma nic wspólnego z nudno.
Nimve jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-09-02, 12:27   #12
AshaN_
Rozeznanie
 
Avatar AshaN_
 
Zarejestrowany: 2019-01
Wiadomości: 899
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez Nimve Pokaż wiadomość
Dokładnie tak A bezpiecznie nie ma nic wspólnego z nudno.
Mam to samo! Po 4 latach mieszkania razem uwielbiam ten stan gdy możemy na tej wspomnianej kanapie poleżeć razem, zjeść razem kolację, coś ugotować, pograć ale Netflixa nie oglądamy bo mamy HBO GO To nie jest nuda to po prostu miła codziennosc, poczucie bezpieczenstwa. Chociaż rozumiem, że są ludzie otworzy potrzebują ciągłego podkrecania wrażeń, my nie potrzebujemy bo wystarczą nam czas razem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
AshaN_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 12:28   #13
Lottie69
Zakorzenienie
 
Avatar Lottie69
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 13 308
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez Ballantines_1 Pokaż wiadomość
Ten etap kanapy i Netflixa nie jest taki zły, mówię serio U mnie od czasu, kiedy zamieszkaliśmy razem dużo się zmieniło, ale pilnujemy tego, żeby wychodzić na randki czy się wystroić raz na jakiś czas (i to nie raz na miesiąc). Kwestia chęci, na prawdę da się tą iskierkę utrzymać. Ja po zamieszkaniu razem widzę natomiast dużo plusów:
- częściej żartujemy i śmiejemy się z takich prostych rzeczy, bo im więcej ze sobą przebywamy, tym więcej mamy powodów do żartów
- bardzo mocno się zaprzyjaźniliśmy, kiedy tylko się spotykaliśmy to jednak nie poruszaliśmy takich prozaicznych tematów, a okazuje się, że one zacieśniły relację
- częściej wychodzimy gdzieś spontanicznie (tutaj akurat w porównaniu do innych związków, bo ten był na odległość, pozostałe stacjonarne), na zasadzie "ubieraj buty i chodź"
- partner w końcu na prawdę stał się dla mnie najważniejszą osobą,widzę dużą różnicę w moim podejściu do związku od kiedy wyprowadziłam się od rodziców
- w końcu mogłam pozwolić sobie na zakup wymarzonego psa
Ja wręcz uwielbiam ten stan Netflix and chill.
Zamieszkanie razem to była najlepsza decyzja życia, super weryfikuje partnera. I ja tża kocham dzięki temu jeszcze bardziej!

Nie ma nic lepszego niż razem spać, spędzać czas (nawet pasywnie przez siedzenie w jednym pomieszczeniu i robienie swoich rzeczy). Niedługo mijają nam trzy lata mieszkania razem i uwielbiam ten błogostan wewnętrznego spokoju, jest nawet lepszy niż motyle w brzuchu przed randką

Jak się akceptuje, że życie płynie i związek zawsze z czasem się zmienia, to mieszkanie ze sobą jest świetną przygodą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Lottie69 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 14:58   #14
iga_94
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-08
Wiadomości: 15
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Jeżeli wiążesz ze swoim chłopakiem przyszłość, chciałabyś stworzyć z nim rodzinę, wyjść za niego za mąż - wspólne mieszkanie Was nie ominie. Wtedy będziesz stała przed takimi samymi wątpliwościami jak dzisiaj, kiedy jesteście "tylko" parą. Taka rutyna jest normalną koleją rzeczy, w każdym domu ona występuje. Za rok, za dwa jeżeli będziecie nadal mieszkać osobno tak czy inaczej wielka fascynacja swoimi osobami minie, Wasz związek bardziej spowszechnieje. I mówi to osoba, która jest w związku 9,5 roku U nas już nie ma tych przysłowiowych motylków w brzuchu, jak jedno "strzeli focha" to drugie już się nie przejmuje i nie leci z kwiatami bądź czekoladkami na zgodę (po prostu jesteśmy siebie pewni, wiemy, że stan wzburzenia przeminie). To jest tylko przykład.
iga_94 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 18:15   #15
Olcia2402
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 185
GG do Olcia2402
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Etap wspólnego mieszkania nastanie, prędzej czy później.
Pozwoli wam to zweryfikować, czy pasujecie do siebie czy jednak to nie to.
Lepiej szybciej niż później, szkoda czasu na nietrafione inwestycje

Jeśli to jest "ten jedyny" to wspólne mieszkanie wyniesie wasz związek na poziom wyżej nie ma czego się bać, może być dla Ciebie tylko lepiej
Olcia2402 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-02, 19:45   #16
elkiza81
Zakorzenienie
 
Avatar elkiza81
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 4 335
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Prędzej czy później będziesz chciała założyć rodzinę, więc spróbuj najpierw z nim zamieszkać, żeby przekonać się jak Wam jest 24/7.

Wysłane z mojego SM-J600FN przy użyciu Tapatalka
__________________
27.02.2019
Publikacja pierwszego utworu na forum wizaz.pl
elkiza81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-03, 09:02   #17
3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 3 663
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Proza życia to super sprawa, o ile sami jej sobie nie popsujecie. Ja tam uwielbiam przebywać ze swoimi rodzicami, ich codzienność to przyjaźń, bezpieczeństwo i głupie żarty. W moim związku jest to samo, o czym przekonaliśmy się w czasach korony, zamknięci pół roku razem w kawalerce. Było super. Każdy ma inne potrzeby, ale dla mnie życie na wiecznym emocjonalnym haju jest ostro przereklamowane. Jednocześnie jeśli sami będziecie pamiętać, żeby sobie jakoś urozmaicać życie, to nikt wam tego nie zabierze.
Może ci po prostu przejdzie jakiś czas po wprowadzeniu się. Na studiach przeprowadzałam się duużo razy i za każdym razem musiałam przejść przez takiego emocjonalnego kaca.
3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-03, 09:09   #18
Ballantines_1
Rozeznanie
 
Avatar Ballantines_1
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 830
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez elkiza81 Pokaż wiadomość
Prędzej czy później będziesz chciała założyć rodzinę, więc spróbuj najpierw z nim zamieszkać, żeby przekonać się jak Wam jest 24/7.

Wysłane z mojego SM-J600FN przy użyciu Tapatalka
Nie generalizujmy, nie każdy chce "założyć rodzinę". Mi wystarczy taki stan jaki jest (mieszkamy razem) i nie planuję zmiany swojego stanu cywilnego. Instynktu macierzyńskiego też kompletnie czuję na dzisiaj. Nie róbmy z mieszkania razem jakiegoś kolejnego etapu w drodze do czegoś, bo nie zawsze tak jest. Nie każdy musi brać ślub i mieć dzieci.
Ballantines_1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-03, 11:00   #19
Floydka
little hungry lady
 
Avatar Floydka
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 4 846
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez Ballantines_1 Pokaż wiadomość
Nie generalizujmy, nie każdy chce "założyć rodzinę". Mi wystarczy taki stan jaki jest (mieszkamy razem) i nie planuję zmiany swojego stanu cywilnego. Instynktu macierzyńskiego też kompletnie czuję na dzisiaj. Nie róbmy z mieszkania razem jakiegoś kolejnego etapu w drodze do czegoś, bo nie zawsze tak jest. Nie każdy musi brać ślub i mieć dzieci.



Mocno podbijam i dodam od siebie, że jeżeli, autorko - masz wątpliwości co do mieszkania ze swoim partnerem, to nie rób na siłę tego kroku. Jeśli nie czujesz, nie możesz się tego doczekać, Twoje obawy nie są niżej, niż pragnienie, by z nim zamieszkać - odpuść. Może spróbuj najpierw pomieszkać pół roku/rok, samej, w jakimś pokoju lub kawalerce, nabierz trochę zaradności w tym temacie, aby nie tworzyć potem w głowie takich scenariuszy.


I nie patrz na swój wiek, bo możesz mieć 20 lat i już się hajtać, bo jesteś z kimś od podstawówki i to dla Ciebie ten jedyny, a możesz być po 30, mieć potrzebę zabawy, szaleństwa i nie czuć chęci na stabilizację.
Może to przyjdzie za rok, za dwa, może za pięć, a może w ogóle nie przyjdzie
__________________
Taniec to masturbacja na forum publicznym.
Floydka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-09-03, 13:41   #20
Sariah
Raczkowanie
 
Avatar Sariah
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 499
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Od pewnego czasu nosiliśmy się z pomysłem, żeby wynająć razem mieszkanie. Znaleźliśmy już odpowiednie i decyzja o wyprowadzce z domu rodzinnego jest coraz bliższa. I w tym punkcie zaczynam czuć się nieco niepewnie. Wiem, że brzmię głupio zwłaszcza, że mam już 27 lat i powinnam chcieć się usamodzielniać. Tylko że ja jeszcze z nikim nie mieszkałam poza rodzicami.
Jeżeli wspólne mieszkanie ma wam zabic zwiazek to bedzie to oznaczalo tyle, że nie nadajecie sie na bycie razem. Bo predzej czy pozniej by to i tak was czekalo, a chyba jednak lepiej sprawdzic to teraz niz obudzic sie z reką w nocniku w wieku 35 lat?
Sariah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-04, 14:29   #21
TaliaWho
Przyczajenie
 
Avatar TaliaWho
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 24
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Miałyście kiedykolwiek takie lęki, obawy, myśli? Jak to u was było ze wspólnym mieszkaniem? Czy bardzo bolało, jeśli się rozstałyście i partner się wyprowadzał lub to wy zmieniałyście miejsce pobytu? Wiem, że może moje lęki są skrajnie głupie i niedojrzałe, bo mam już przecież aż 27 lat.
Ja miałam podobną sytuację. Ówczesny chłopak namawiał mnie na wspólne mieszkanie, byliśymy wtedy razem już jakieś 4 lata (kończyliśmy studia w tamtym czasie, oboje mieszkaliśmy w domach rodzinnych). Miałam swoje wątpliwości, odkładałam decyzję o wyprowadzce przez jakieś pół roku. W końcu zamieszkaliśmy razem - rozstaliśmy się 1,5 roku później. Nie mówię, że tak będzie w Twoim wypadku, po prostu osobiście uważam, że jeśli podczas podejmowania tak ważnych decyzji pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości i nie jest się do czegoś przekonanym, to powinno się słuchać swojego instynktu.
A 27 lat to wcale nie tak dużo
TaliaWho jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-04, 15:33   #22
edan84
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: tam gdzie stało mleczko i jajeczko
Wiadomości: 10 152
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Dla mnie to trochę inwalidztwo, że człowiek zaczyna się usamodzielniac w wieku lat 27.

Ale pomijając ten aspekt. Rozkmina jest na poziomie, że a co jeśli on robi kupę? Przecież do realiów szalonej miłości, ochów i achów to nie pasuje. Tak jak i te tłuste włosy i wyciągnięty dres.

Może ja jestem dziwny, ale mi dziewczyna z którą mam emocjonalne porywy podoba się zwłaszcza nad ranem. Z tłustymi włosami, przy mnie, zajadając ze mną śniadanie w wyciagnietym dresie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
edan84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-04, 20:53   #23
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Ze swoim chłopakiem jestem 2 lata, mamy po 27 lat. Wcześniej spotykaliśmy się co kilka dni, u mnie lub u niego, w naszych domach rodzinnych czy na randce. Wyjeżdżaliśmy oczywiście na wakacje razem, zdarzało się, że mieszkaliśmy ze sobą parę dni, pod nieobecność rodziców. Oboje pochodzimy z miasta, w którym pracujemy, również tutaj studiowaliśmy. Oboje mieszkaliśmy też zawsze z rodzicami, z poprzednimi partnerami spotykaliśmy się na zasadzie odwiedzin w domu lub randek na mieście.
Od pewnego czasu nosiliśmy się z pomysłem, żeby wynająć razem mieszkanie. Znaleźliśmy już odpowiednie i decyzja o wyprowadzce z domu rodzinnego jest coraz bliższa. I w tym punkcie zaczynam czuć się nieco niepewnie. Wiem, że brzmię głupio zwłaszcza, że mam już 27 lat i powinnam chcieć się usamodzielniać. Tylko że ja jeszcze z nikim nie mieszkałam poza rodzicami. Z żadnym facetem. Nie było takiej potrzeby, na studiach nie zarabiałam odpowiednio dużo, żeby się wyprowadzić i też każdy z moich chłopaków był "stacjonarny", tzn. mieszkał od dzieciństwa w naszym mieście.
Jestem osobą, która sporo myśli o przyszłości, tworzy scenariusze. I teraz zaczęły pojawiać się w mojej głowie scenariusze, że mieszkanie wspólne coś w naszym związku zepsuje. Na przykład popadniemy w rutynę. Praca, dom, kanapa, Netflix, rozciągnięte dresy. Takich rzeczy nie ma, gdy widzimy się poza domem, czyli na mieście albo nawet na wakacjach. Na spotkaniach każdy stara się wyglądać ładnie, a wakacje są zbyt krókie, żeby się przyzwyczaić do ciągłej obecności partnera i przestać ją doceniać. Oczywiście wiem, że nie trzeba latać po domu z tłustymi włosami, w rozciągniętych dresach i bekać przy obiedzie, czy tam dłubać w nosie, ale wiecie o co chodzi. O tę rutynę, codzienność, którą się widzi na co dzień np. u rodziców. Brak tych emocji, fajerwerków, tylko po prostu wspólne mieszkanie, płacenie rachunków, siedzenie w innych pokojach przez pół dnia i czytanie książek czy zajmowanie się swoimi sprawami. Ten brak zachwytu, normalność, proza życia. Bardzo się boję, że nas to dopadnie i wspólne mieszkanie coś zmieni. Albo co, jeżeli nasz związek przejdzie kryzys, którego nie da się zażegnać i będziemy musieli się od siebie wyprowadzić? Wyobrażam sobie, że to 10 razy bardziej bolesne, niż zwykłe rozstanie. Mieszkać z kimś, zasypiać, dzielić życie i nagle go nie ma. Pusty dom, smutek
Powiem szczerze, że oba scenariusze mnie przerażają. Z jednej strony chciałabym tego wspólnego mieszkania, a z drugiej strony boję się, że stoję przed wielką zmianą, gigantycznym krokiem naprzód, który może skończyć się źle i będzie nam obojgu źle, smutno.
Miałyście kiedykolwiek takie lęki, obawy, myśli? Jak to u was było ze wspólnym mieszkaniem? Czy bardzo bolało, jeśli się rozstałyście i partner się wyprowadzał lub to wy zmieniałyście miejsce pobytu? Wiem, że może moje lęki są skrajnie głupie i niedojrzałe, bo mam już przecież aż 27 lat.
Całe życie chcesz mieszkać z rodzicami? No chyba, że mieszkasz w domu w mieście i może łudzisz się, że w nim zostaniesz po śmierci rodziców (btw udział rodziców w spadku jest życzliwy), albo na wsi i wiesz, że zostaniesz tam na zawsze, ''masz pięterko'' i możesz se zostać to se zostań, ale najwyższy czas mimo wszystko się usamodzielnić. Samej albo z partnerem. Chyba, że na mieszkanie jako singielki w sensie mieszkanie samej, Cię nie stać to wtedy mieszkanie z facetem albo współlokatorem, no ale ludzie 27 lat, to nie czasy studenckie, te masz już dawno ze sobą. No chyba, że jak mówię, nie masz warunków i odpowiednich finansów na swoje magiczne 4- M to kisz się dalej z rodzicami.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Jestem osobą, która sporo myśli o przyszłości, tworzy scenariusze. I teraz zaczęły pojawiać się w mojej głowie scenariusze, że mieszkanie wspólne coś w naszym związku zepsuje. Na przykład popadniemy w rutynę. Praca, dom, kanapa, Netflix, rozciągnięte dresy.
Takie rzeczy są normą w związku, że facet widzi Cię bez make up'u, w tłustych włosach, w dresie ubraną jak sz#arę w domu i co? Nic. Normalna rzecz. Tworzycie wtedy związek, macie stosunek emocjonalny i nie traktuje się wtedy drugiego człowieka jak randoma, friendsa czy brata, a jak faceta. To normalne jak razem dla przykładu bekacie i nie musisz się przy nim wstydzić. Mimo, że nie mam doświadczenia to to wiem. Dla nie to co piszesz jest mega dziwne. Tak można myśleć w wieku 12 lat kiedy nie jest się dojrzałym, ale nie kiedy dobiegasz do 30stki, masz się za poważnego i dojrzałego człowieka i raczej mentalność czy wartości - to powinno Ci się zmienić.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Takich rzeczy nie ma,
Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Na spotkaniach każdy stara się wyglądać ładnie
No to dziwny tworzycie ten ''związek''. To raczej nie związek w takim razie a jakaś relacja luźna typu fwb skoro odkąd się znacie i macie się za parę, on nigdy nie widział Cię ubranej jak menelówę, bez make'upu albo w tłustych włosach.
Bo rozumiem jeszcze nie mieszkać ze sobą, przyczyniać się do wspólnego mieszkania, albo mieszkać osobno, ale nocować każde u siebie, spędzać weekendy, święta etc. no ale nie takie ''kwiatki'', że nigdy nie widzieliście siebie takimi z rana, albo on też nie widząc Ciebie bez makijażu czy w podartych brudnych gaciach.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
a wakacje są zbyt krókie, żeby się przyzwyczaić do ciągłej obecności partnera i przestać ją doceniać.
Tylko w wakacje byś go doceniała gdybyście wyjechali na urlop i wtedy byś się przyzwyczaiła do widzenia go w sytuacjach, czynnościach w których nie chciałabyś go widzieć a po za tym to nie?
Matko...

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Oczywiście wiem, że nie trzeba latać po domu z tłustymi włosami, w rozciągniętych dresach i bekać przy obiedzie, czy tam dłubać w nosie
Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
ale wiecie o co chodzi.
Nie, nie wiem o co Ci chodzi. W dalszym ciągu nie wiem o Ci chodzi i nie rozumiem rangi Twojego problemu.

Chcesz mieszkać z facetem to z nim mieszkaj, wynajmijcie mieszkanie może na jakiś krótki okres czasu i zobaczcie jak Wam się mieszka, ale jeżeli Ty masz takie podejście bo boisz się, że zobaczy Cię nie umalowaną i w ogóle wejdzie Ci do łazienki gdy Ty będziesz oddawała się czynnościom fizjologicznym etc. to może nie pakuj się w to bo to widzę, że to Cię przerośnie. Znów rozumiem gdybyś obawiała się czy się utrzymacie (zależy od zarobków, stylu życia, jak dysponujecie każde z was $$$ etc.) no ale nie takie powody. I Ty nazywasz to związkiem?

---------- Dopisano o 20:53 ---------- Poprzedni post napisano o 20:31 ----------

Cytat:
Napisane przez edan84 Pokaż wiadomość
Dla mnie to trochę inwalidztwo, że człowiek zaczyna się usamodzielniac w wieku lat 27.

Ale pomijając ten aspekt. Rozkmina jest na poziomie, że a co jeśli on robi kupę? Przecież do realiów szalonej miłości, ochów i achów to nie pasuje. Tak jak i te tłuste włosy i wyciągnięty dres.

Może ja jestem dziwny, ale mi dziewczyna z którą mam emocjonalne porywy podoba się zwłaszcza nad ranem. Z tłustymi włosami, przy mnie, zajadając ze mną śniadanie w wyciagnietym dresie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Cytat:
Napisane przez edan84 Pokaż wiadomość
Dla mnie to trochę inwalidztwo, że człowiek zaczyna się usamodzielniac w wieku lat 27.
Dla mnie inwalidztwem jest szerzenie takich poglądów jak Twój powyższy... Ale czego się spodziewać po wizażowym trollu... To, że Ty drogi Edanku sam się usamodzielniłeś w bardzo młodym wieku, albo nawet i na studiach aby (móc) pójść na własne ''M'' nie oznacza, że wszyscy tak mają bo nie mają. I nie każdy może sobie na to pozwolić w młodym wieku czy w ogóle. Chociaż należy robić wszystko aby to zmienić. Sytuacje są różne. Chyba nie znasz realiów bo MR podaje, że w Polsce połowa Polaków w wieku 25-34 lat mieszka nadal z rodzicami. Tak więc oceniasz tylko pod siebie i przez swój pryzmat. Spójrz na statystyki, a potem się odzywaj.

Jeszcze dziwi się, że inni mają inaczej. No jak to tak można w wieku 27 lat nadal mieszkać z rodzicami?? No to jakiś zapewne wykolejeniec...Kolejne z nie bardzo mądrych teorii Edana.
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś.
2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają.

Edytowane przez MsN
Czas edycji: 2020-09-05 o 10:20
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-05, 10:04   #24
elkiza81
Zakorzenienie
 
Avatar elkiza81
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 4 335
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Ciekawe co Edan powie o mnie. 39 lat, singielką z dwójką dzieci, mieszkam z rodzicami. Jakiś komentarz? Pewnie nic wybrednego.

Wysłane z mojego SM-J600FN przy użyciu Tapatalka
__________________
27.02.2019
Publikacja pierwszego utworu na forum wizaz.pl
elkiza81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-05, 11:13   #25
Azhaar
Zadomowienie
 
Avatar Azhaar
 
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 521
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez MsN Pokaż wiadomość
Takie rzeczy są normą w związku, że facet widzi Cię bez make up'u, w tłustych włosach, w dresie ubraną jak sz#arę w domu i co?
To pogrubione nie jest normalne, to jest chore i obleśne.

Mieszkam sama i nigdy nie mam tłustych włosów ani nie chodzę po mieszkaniu ubrana jak menel. No dobra, chyba że byłabym chora z gorączką 39 stopni, to jasne, że wyglądam jak kupa.

W ogóle nie ogarniam tych argumentów.

Jakie tłuste włosy? To włosy się myje tylko dla partnera na randki a jak się z nim zamieszka to można tydzień nie myć? Nie wychodzi się do ludzi? Do pracy, do sklepu, ze znajomymi? Jasne, włosy umyte dzień wcześniej nie są tak czyste jak te świeżo umyte, ale nie nazwałabym ich tłustymi. No chyba, że komuś włosy przetłuszczają się parę godzin po myciu, nie wiem

Ja swoje myję regularnie co dwa dni i nawet po tych dwóch dniach od mycia nie nazywam ich tłustymi.

Podobnie ubiór - jasne, chodzę po domu w dresach i basicowych koszulkach, ale nie uważam, że jest to w jakikolwiek sposób ubiór gorszy od innego i nie nazwałabym tego byciem ,,ubraną jak sz#arę".

Teraz wybór dresów i wszelkich wygodnych ubiór jest tak ogromny, że nawet w dresie można wyglądać stylowo. Są nawet firmy specjalizujące się tylko w tym.

A jak ktoś chodzi po domu w ubraniach brudnych, rozciagniętych czy dziurawych to już jego wybór. Nie robię czegoś takiego mieszkając sama i nie zaakceptowałabym tego u partnera. Dla mnie jest to po prostu bycie fleją i tyle. No chyba, że chodzi o ubranie się do jakiejś ,,brudnej" roboty, w stylu remont czy większe porządki. Ale nie na co dzień. Sama bym się źle czuła ze sobą w takich ciuchach. Jak się pobrudzę przy jedzeniu to ciuch leci automatycznie do prania a ja zakładam nowy. Nie ma to związku z kim mieszkam.

I bardzo się dziwię, że dla wielu tutaj chodzenie w podartych gaciach jest normą. Nie, nie jest. U żadnego mojego partnera również nie było. Tak samo jak wchodzenie komuś do łazienki, kiedy druga osoba się załatwia. Dziwne standardy.

Edytowane przez Azhaar
Czas edycji: 2020-09-05 o 11:14
Azhaar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-05, 12:06   #26
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez Azhaar Pokaż wiadomość
To pogrubione nie jest normalne, to jest chore i obleśne.

Mieszkam sama i nigdy nie mam tłustych włosów ani nie chodzę po mieszkaniu ubrana jak menel. No dobra, chyba że byłabym chora z gorączką 39 stopni, to jasne, że wyglądam jak kupa.

W ogóle nie ogarniam tych argumentów.

Jakie tłuste włosy? To włosy się myje tylko dla partnera na randki a jak się z nim zamieszka to można tydzień nie myć? Nie wychodzi się do ludzi? Do pracy, do sklepu, ze znajomymi? Jasne, włosy umyte dzień wcześniej nie są tak czyste jak te świeżo umyte, ale nie nazwałabym ich tłustymi. No chyba, że komuś włosy przetłuszczają się parę godzin po myciu, nie wiem

Ja swoje myję regularnie co dwa dni i nawet po tych dwóch dniach od mycia nie nazywam ich tłustymi.

Podobnie ubiór - jasne, chodzę po domu w dresach i basicowych koszulkach, ale nie uważam, że jest to w jakikolwiek sposób ubiór gorszy od innego i nie nazwałabym tego byciem ,,ubraną jak sz#arę".

Teraz wybór dresów i wszelkich wygodnych ubiór jest tak ogromny, że nawet w dresie można wyglądać stylowo. Są nawet firmy specjalizujące się tylko w tym.

A jak ktoś chodzi po domu w ubraniach brudnych, rozciagniętych czy dziurawych to już jego wybór. Nie robię czegoś takiego mieszkając sama i nie zaakceptowałabym tego u partnera. Dla mnie jest to po prostu bycie fleją i tyle. No chyba, że chodzi o ubranie się do jakiejś ,,brudnej" roboty, w stylu remont czy większe porządki. Ale nie na co dzień. Sama bym się źle czuła ze sobą w takich ciuchach. Jak się pobrudzę przy jedzeniu to ciuch leci automatycznie do prania a ja zakładam nowy. Nie ma to związku z kim mieszkam.

I bardzo się dziwię, że dla wielu tutaj chodzenie w podartych gaciach jest normą. Nie, nie jest. U żadnego mojego partnera również nie było. Tak samo jak wchodzenie komuś do łazienki, kiedy druga osoba się załatwia. Dziwne standardy.
Podałam tylko przykład. Może zbyt dosadny, chamski czy jak sama stwierdziłaś ''obleśny''. Możliwe, że się źle wyraziłam, ale chodziło mi o to, że nie zawsze wygląda się ''prawidłowo'' przy partnerze i to jest normalne, że partner/partnerka może widzieć drugą osobę w związku nieumalowaną czy z tłustymi włosami. Chyba chodzi o to z związku. O akceptację, że jak dla przykładu facet obudzi się przy swojej TŻ to nie ucieknie tylko zostanie. Bo inaczej jest wg mnie dojrzały, może chodzić mu tylko o seks, albo nie traktuje partnerki poważnie. Mnie osobiście się przetłuszczają włosy i na drugi dzień mam już przetłuszczone więc myję codziennie włosy, codziennie i tak biorę prysznic. Mam skórę przetłuszczającą się to też się sobie nie dziwię, że to tak wygląda.
To jest normalne, że facet chce widzieć kobietę po wspólnej nocy bez makijażu. Czy nadal niektórych ludzi to dziwi? To jest nienormalne? Nie, normalne jak najbardziej. Facet widzi nagą kobietę przed seksem, w trakcie seksu i rano również. Można również wykonywać poranną toaletę przy partnerze/partnerce i się tego nie wstydzić. Czy dopiero by to przeszło w małżeństwie? Choć rozumiem, że można mieć prawo do odrobiny prywatności, ale jak dla mnie jest to normalne bo takie rzeczy w społeczeństwie u ludzi występują, w niektórych związkach czy małżeństwach. Facet bierze prysznic czy kąpiel, a kobieta jest również z nim w łazience, dla przykładu myje zęby, albo robi siku. Czy to Ciebie również dziwi? To bywa normalne, po prostu jedna osoba się może wstydzić i nie praktykować takich sytuacji w swoim związku, inna owszem i to zapraktykuje.
Po prostu wychodzi na to, że każdy ma inne standardy (również w związkach), a standardy standardom są nierówne bo każdy ma inne. Jednego jakieś określone standardy dziwią, a innego człowieka zupełnie nie dziwią i nic się z tym nie zrobi.

Mnie zdziwiły i uderzyły w poście Autorki te fragmenty:

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
I teraz zaczęły pojawiać się w mojej głowie scenariusze, że mieszkanie wspólne coś w naszym związku zepsuje. Na przykład popadniemy w rutynę. Praca, dom, kanapa, Netflix, rozciągnięte dresy.
Akurat to jest normalne. A rutyna w związkach występuje i raczej jest normalna, można starać się ją przełamać i czasem zrobić coś wspólnie spontanicznego, coś zmienić w swoim związku czy przyziemnych kwestiach.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Takich rzeczy nie ma, gdy widzimy się poza domem, czyli na mieście albo nawet na wakacjach. Na spotkaniach każdy stara się wyglądać ładnie , a wakacje są zbyt krókie, żeby się przyzwyczaić do ciągłej obecności partnera i przestać ją doceniać.
Wniosek z tego taki, że Autorka boi się, obawia się jak będzie przy nim wyglądać gdy pewnego dnia obudzi się przy facecie z którym żyje i mieszka. A jeśli bałaby się co w przypadku gdyby się rozstali to dobrze, że na początek wynajęli by razem mieszkanie, a nie pakowali się w spólny kredyt, a potem kto kogo spłaci czy inne. Nie znam się na kwestiach kredytów póki co bo na chwilę obecną mnie to nie dotyczy, ale w takich kwestiach potem może wystąpić wzajemne ''szarpanie'' się z eks i po co to komu? A tak na początek wynajęcie mieszkania, które nie należy do żadnej ze stron związku i można sprawdzić czy to mieszkanie razem im wyjdzie czy też nie.

Bo dla mnie byłoby normalne korzystać z toalety w obecności partnera, brać kąpiel czy prysznic, odniosłam wrażenie, że dla Autorki to chyba normalne nie jest skoro na spotkaniach każdy stara się wyglądać ładnie. Jak jej facet beknie w jej towarzystwie to ucieknie? Jak facet będzie miał tłuste włosy (zdarzy się), będzie chodził kilka dni w tym samym t-shircie czy zdarzy się, że będzie spocony po ciężkim dniu w pracy, treningu czy remontach to też uczyni to samo? Autorka może zwrócić mu uwagę, że zachowuje się niekulturalnie jeśli chodzi o bekanie, ale po posiłku może się zdarzyć, że człowiekowi jak to się mówi ''się odbija'' i to jest raczej naturalna, normalna rzecz. Myślisz, że on robiłby to umyślnie? Chyba, że jak piszę niżej miałby takie ''poczucie humoru''. Dla większości zapewne to chamskie i pokazujące brak kultury. Puszczanie bąków w swoim towarzystwie chyba też jest normalne czy jednak się mylę (?). Również napiszę, że się zdarzy. Nie mówię o przypadkach notorycznych, a o wyjątkach. Szczególnie, że mówimy o związku. Za to drugiego człowieka się nie karze. Co innego puszczać beki dla jaj, można tutaj się zastanowić chyba, że ktoś ma ''podobne poczucie humoru''.

Cytat:
Napisane przez impond3rabilia Pokaż wiadomość
Tak samo jak wchodzenie komuś do łazienki, kiedy druga osoba się załatwia. Dziwne standardy.
No to widzisz, Ty masz inne standardy niż ja. To tak jakby uznać, że wszyscy ludzie są tacy sami i myślą tak samo. No nie są tacy sami i nie myślą tak samo. Osobiście byłam ''uczona'', że partner/mąż/żona w łazience jak druga strona bierze prysznic/kąpiel to normalna rzecz, nawet moi rodzice w swoim małżeństwie tak robili, ale wychodzi na to, że dla mnie jest to normalne, dla Autorki czy dla Ciebie już nie.
Odwróćmy sytuację, co gdyby Autorka spodziewała się dziecka, była w ciąży, potem kwestie porodu i połogu. Bałaby się jak facet ją będzie postrzegał, jak zobaczy ją w takim stanie? Wtedy to dopiero jest hardcore. Nie wiem czy sytuacja adekwatna do problemu Autorki, ale niech zarykuję.

Może Autorka powinna zmienić partnera skoro takie kwestie i inne w dodatku mogą jej przeszkadzać?
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś.
2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają.

Edytowane przez MsN
Czas edycji: 2020-09-05 o 12:34
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-05, 16:37   #27
fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 282
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Życie to nie jest tylko bycie pięknym i aktywnym non stop i fajerwerki. Nikt nie wygląda pięknie jak wstaje rozczochrany z łóżka ani jak źle się czuje, jest chory lub zmęczony.

We wspólnym mieszkaniu i życiu w związku to jest właśnie piękne, że ktoś nas kocha w naszej codzienności, że fajnie jest razem oglądać Netflixa w dresach, że nie czujesz się dziwnie, jak czytasz książkę w innym pokoju.

Zamieszkanie razem z partnerem jest mega fajne. Wyprowadzka od rodziców też według mnie jest super (ta niezależność i życie po swojemu) - a więc kumulacja radochy nie psuj sobie tego tysiącami czarnych scenariuszy, które mogą się nigdy nie spełnić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-05, 18:04   #28
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Cytat:
Napisane przez Azhaar Pokaż wiadomość
Jasne, włosy umyte dzień wcześniej nie są tak czyste jak te świeżo umyte, ale nie nazwałabym ich tłustymi.
Moje są tłuste, muszę myć codziennie rano. Nie każdy ma takie szczęście, że po nocy ma wyjściowe włosy i może sobie je myć co dwa dni albo na noc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-06, 00:14   #29
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 109
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

Ja tam lubię ten etap, kawa rano, praca, obiad, zakupy, kolacja, film, on zwykle gra na konsoli, ja czytam książkę, bez makijażu, w dresie, a potem idziemy spać
Niefajnie było mi się spotykać, wychodzić, randkować, stroić się. Tzn. Kubie to od czasu do czasu, ale zdecydowanie wolę dzień powszedni.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-06, 07:41   #30
Olala24z
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 78
Dot.: Mieszkanie z partnerem - lęki i wątpliwości.

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88118894]Moje są tłuste, muszę myć codziennie rano. Nie każdy ma takie szczęście, że po nocy ma wyjściowe włosy i może sobie je myć co dwa dni albo na noc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Mam tak samo, myję codziennie rano, a następnego dnia już wyglądają raczej średnio


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Olala24z jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-10-04 10:00:17


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:04.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.