|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 262
|
Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Hej. Chciałabym opowiedzieć Wam możliwie krótko ale dokładnie moją historię i dowiedzieć się, co byście zrobiły na moim miejscu. Widziałam, że kiedyś był wątek o podobnej tematyce, aczkolwiek tu jest trochę inna+ dodatkowy problem. Do rzeczy.
Mam 27 lat z czego od kiedy pamiętam moja rodzina była zawsze dysfunkcyjna. Kłotnie rodziców, często bardzo głośne i agresywne. Pamiętam siebie jako kilkuletnią dziewczynkę robiącą mamie laurkę "mamo nie popełniaj samobójstwa" (tak, tego typu groźby były ze strony mojej mamy). Kiedy miałam 12 lat wzięli rozwód, ale nigdy nie ułożyli sobie życia na nowo, bo "zawsze coś". Więc 15 lat później wciąż mieszkają razem. Z czasem mama zaczęła dużo pić, depresja narastała. Jako dziecko bałam się prosić o potrzebne rzeczy tj. buty zimowe, kurtka, ogólnie ubrania. Finalnie bardzo często zimą chodziłam w adidasach, w kurtce z niedziałającym zamkiem. Mój tato wtedy bardzo mało zarabiał, mama jako nałogowa palaczka+ alkohol też w końcu tych pieniędzy nie miała. Jako ta średnia siostra miałam najgorzej- starsza studiowała w innym mieście, a młodsza zawsze była tą córeczką mamusi. Więc cała frustracja przechodziła na mnie- zdając sobie sprawę po wielu latach, najprawdopobniej po prostu obwiniała mnie o to, że mój tato dostał prawa rodzicielskie, nie ona. Mój wiek nastoletni, również okres buntu w tym nie pomagał, bardzo często miałyśmy spięcia o głupoty. W wieku 19-20 lat znalazłam pracę, wyprowadziłam się, 2 lata mieszkałam z chłopakiem (wynajmowaliśmy), niestety nasze drogi powoli się rozchodziły, mieliśmy inne oczekiwania. Wróciłam do rodziców, pół roku później zaczęło się najgorsze. Mama w końcu poszła na l4 ze względu na depresję, ale pogoda sprzyjała chodzeniu na działkę, gdzie po prostu się upijała. Każdego wieczoru pijana, awantury coraz gorsze. Kiedy mieszkałam u rodziców- również pracowałam na różne zmiany, kiedy chciałam iść wieczorem spać, to po prostu nie mogłam, bo mama siedziała w pokoju, sącząc dalej piwo, słuchając głośno muzyki. Aż pewnego dnia zwróciłam uwagę, że wstaję rano do pracy, że mogłaby to trochę uszanować. Skończyło się awanturą z wyzwiskami w moją stronę, że mam spadać (tu wulgarniejszy odpowiednik) z domu + następnego dnia jej próbą samobójczą. O tym dowiedziałam się miesiąc później, w dniu, który miał być dla mnie dobrym dniem, był dniem moich urodzin i dniem podpisania aktu notarialnego. Ponieważ zawsze byłam zawzięta jeśli chodzi o oszczędzanie, więc miałam pieniądze na wkład własny i tak jak mama powiedziała, tak zrobiłam. Ja się obwiniam do dzisiaj, że próbowała to zrobić po kłótni ze mną i do dzisiaj ona też co roku znajduje moment, żeby mi o tym przypomnieć. W tym najgorszym czasie podczas mieszkania u rodziców jak i po mojej wyprowadzce słyszałam dużo rzeczy, których nigdy nie powinnam słyszeć. Tato zrobił sobie ze mnie swoją "przyjaciółkę" i zwierzał mi się z bardzo intymnych szczegółów z ich żyć, o których najchętniej bym zapomniała.. Czułam w pewnym momencie jak już sama popadam w jakąś depresję. Ten zły czas trwał jeszcze około roku, różne sytuacje miały miejsce np. mama spotykająca się z patologicznym facetem. Ale w końcu zaczęło się stabilizować, oczywiście nie do końca, bo dalej miały miejsce różne chore sytuacje. Ale było już "normalniej", w końcu wróciła do pracy, alkohol ograniczyła. Niestety wielki uraz we mnie pozostał, widzę wiele moich zachowań z przeszłości i z teraz i wiem, że to wpływ tego, co było w domu. Staram się z tym walczyć. Poznałam kogoś, mieszkam teraz bardzo daleko od rodziny, wynajmuję moje mieszkanie (jedyny plus tej awantury, kupno mieszkania najlepszą decyzją w moim życiu). Wiem, że mogłabym być w końcu bardzo szczęśliwa. Ale nie umiem, bo za każdym razem rodzina mi to w jakiś sposób niszczy. Wieczne spięcia prawie każdego z każdym. Zero zainteresowania ze strony taty, ogromne różnice zdań apropo nawet ostatnich wydarzeń w kraju (PIS wyprał mózg mojemu tacie, że tak powiem), nawet agresywne. Często złośliwe komentarze mojej mamy, jakbym była złym człowiekiem, ale nie jestem. A to wszystko boli. Najchętniej bym się odcięła od rodziny. Czasem się cieszę, że przez tego wirusa mam wymówkę, bo lepiej nie podróżować, wiec nie muszę jechać w odwiedziny. Tylko że wygląda na to że moja mama ma nawrót depresji. Nie robi nic w kierunku, żeby sobie pomóc, a znowu obarcza nas swoimi problemami, jakbyśmy miały to tak po prostu rozwiązać. Teksty, że żałuje że 4 lata temu dostała szansę na nowe życie, bo mogłoby się skończyć, to na porządku dziennym. Przykre jest to słyszeć, że nawet my nie jesteśmy powodem, dla którego chciałaby żyć. I z jednej strony już nie daję rady, bo kosztem mojego zdrowia psychicznego, zdecydowałam się jej wybaczyć tamten okres, wspierałam ją, bo wiedziałam, że to choroba przez nią przemawiała. Czuję jak duży wpływ ma to na mój związek teraz, kiedy wiecznie chodzę zmartwiona, smutna. I to wszystko nawet kiedy jestem tak daleko.. Ale z drugiej strony to jednak moja mama, rodziny się nie wybiera, prawdopodobnie byłoby to bardzo samolubne, gdybym się po prostu odcięła.. A nigdy nie byłam takim samolubnym typem i gdyby znowu coś sobie zrobiła, to żyłabym w jeszcze większym poczuciu winy... Pominęłam wiele sytuacji, bo nie chcę przedłużać tekstu, ale chętnie odpowiem na pytania. Przepraszam jeśli może być chaotycznie, naprawdę chciałam możliwie skrócić. Nie oczekuję, że powiecie mi co mam zrobić. Chciałabym, żebyście mi napisały co Wy byście zrobiły na moim miejscu. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 4 486
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Chyba umówiłabym się do psychologa, żeby ogarnąć ten bałagan. Bierzesz na siebie odpowiedzialność za mamę, a nie powinnaś. I wiem, ze łatwo mówić, bo ja też miałabym problem z odcięciem. Dlatego zaczęłabym od psychologa.
__________________
Czasami bywa się gołębiem a czasami pomnikiem. ![]() ---------------------------------------------------------- PRETENSJONALNY nie oznacza "pełen pretensji" Za słownikiem PWN: pretensjonalny to 1. «zachowujący się sztucznie, krygujący się» 2. «zbyt wyszukany, świadczący o złym guście» |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2020-10
Wiadomości: 7 306
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Treść usunięta
Edytowane przez 43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065 Czas edycji: 2023-12-05 o 05:36 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 115
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Odcięcie się od toksycznej rodziny to ostateczność, ale właśnie tak jest w Twoim przypadku. Domyślam się, że nie jest to łatwe, ale w zasadzie to jedyna opcja na poprawę Twojego komfortu psychicznego, który jest tu priorytetem. Musisz zrozumieć, że nie masz większego wpływu na zachowanie swoich rodziców i nie ponosisz za to jakiejkolwiek odpowiedzialności. Oni są dorośli i sami powinni radzić sobie z problemami, nie obciążając tym samym Ciebie, bo przez takie działania Ty nigdy nie ruszysz do przodu z własnym życiem, non stop będziesz zastanawiała się nad tym co zrobić, żeby mama przestała pić, ułożyła sobie życie na nowo, itp, zapominając o sobie samej. Myślę, że terapia jest tutaj bardzo potrzebna, powinnaś przepracować z psychologiem to, co się działo w domu, aby móc ruszyć dalej do przodu, nie patrząc w tył. Trzymaj się.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 105
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
[1=0daff299eefa15f57626635 72addb4c5552f87fb_61fc6c8 245002;88257415]Hej. Chciałabym opowiedzieć Wam możliwie krótko ale dokładnie moją historię i dowiedzieć się, co byście zrobiły na moim miejscu. Widziałam, że kiedyś był wątek o podobnej tematyce, aczkolwiek tu jest trochę inna+ dodatkowy problem. Do rzeczy.
Mam 27 lat z czego od kiedy pamiętam moja rodzina była zawsze dysfunkcyjna. Kłotnie rodziców, często bardzo głośne i agresywne. Pamiętam siebie jako kilkuletnią dziewczynkę robiącą mamie laurkę "mamo nie popełniaj samobójstwa" (tak, tego typu groźby były ze strony mojej mamy). Kiedy miałam 12 lat wzięli rozwód, ale nigdy nie ułożyli sobie życia na nowo, bo "zawsze coś". Więc 15 lat później wciąż mieszkają razem. Z czasem mama zaczęła dużo pić, depresja narastała. Jako dziecko bałam się prosić o potrzebne rzeczy tj. buty zimowe, kurtka, ogólnie ubrania. Finalnie bardzo często zimą chodziłam w adidasach, w kurtce z niedziałającym zamkiem. Mój tato wtedy bardzo mało zarabiał, mama jako nałogowa palaczka+ alkohol też w końcu tych pieniędzy nie miała. Jako ta średnia siostra miałam najgorzej- starsza studiowała w innym mieście, a młodsza zawsze była tą córeczką mamusi. Więc cała frustracja przechodziła na mnie- zdając sobie sprawę po wielu latach, najprawdopobniej po prostu obwiniała mnie o to, że mój tato dostał prawa rodzicielskie, nie ona. Mój wiek nastoletni, również okres buntu w tym nie pomagał, bardzo często miałyśmy spięcia o głupoty. W wieku 19-20 lat znalazłam pracę, wyprowadziłam się, 2 lata mieszkałam z chłopakiem (wynajmowaliśmy), niestety nasze drogi powoli się rozchodziły, mieliśmy inne oczekiwania. Wróciłam do rodziców, pół roku później zaczęło się najgorsze. Mama w końcu poszła na l4 ze względu na depresję, ale pogoda sprzyjała chodzeniu na działkę, gdzie po prostu się upijała. Każdego wieczoru pijana, awantury coraz gorsze. Kiedy mieszkałam u rodziców- również pracowałam na różne zmiany, kiedy chciałam iść wieczorem spać, to po prostu nie mogłam, bo mama siedziała w pokoju, sącząc dalej piwo, słuchając głośno muzyki. Aż pewnego dnia zwróciłam uwagę, że wstaję rano do pracy, że mogłaby to trochę uszanować. Skończyło się awanturą z wyzwiskami w moją stronę, że mam spadać (tu wulgarniejszy odpowiednik) z domu + następnego dnia jej próbą samobójczą. O tym dowiedziałam się miesiąc później, w dniu, który miał być dla mnie dobrym dniem, był dniem moich urodzin i dniem podpisania aktu notarialnego. Ponieważ zawsze byłam zawzięta jeśli chodzi o oszczędzanie, więc miałam pieniądze na wkład własny i tak jak mama powiedziała, tak zrobiłam. Ja się obwiniam do dzisiaj, że próbowała to zrobić po kłótni ze mną i do dzisiaj ona też co roku znajduje moment, żeby mi o tym przypomnieć. W tym najgorszym czasie podczas mieszkania u rodziców jak i po mojej wyprowadzce słyszałam dużo rzeczy, których nigdy nie powinnam słyszeć. Tato zrobił sobie ze mnie swoją "przyjaciółkę" i zwierzał mi się z bardzo intymnych szczegółów z ich żyć, o których najchętniej bym zapomniała.. Czułam w pewnym momencie jak już sama popadam w jakąś depresję. Ten zły czas trwał jeszcze około roku, różne sytuacje miały miejsce np. mama spotykająca się z patologicznym facetem. Ale w końcu zaczęło się stabilizować, oczywiście nie do końca, bo dalej miały miejsce różne chore sytuacje. Ale było już "normalniej", w końcu wróciła do pracy, alkohol ograniczyła. Niestety wielki uraz we mnie pozostał, widzę wiele moich zachowań z przeszłości i z teraz i wiem, że to wpływ tego, co było w domu. Staram się z tym walczyć. Poznałam kogoś, mieszkam teraz bardzo daleko od rodziny, wynajmuję moje mieszkanie (jedyny plus tej awantury, kupno mieszkania najlepszą decyzją w moim życiu). Wiem, że mogłabym być w końcu bardzo szczęśliwa. Ale nie umiem, bo za każdym razem rodzina mi to w jakiś sposób niszczy. Wieczne spięcia prawie każdego z każdym. Zero zainteresowania ze strony taty, ogromne różnice zdań apropo nawet ostatnich wydarzeń w kraju (PIS wyprał mózg mojemu tacie, że tak powiem), nawet agresywne. Często złośliwe komentarze mojej mamy, jakbym była złym człowiekiem, ale nie jestem. A to wszystko boli. Najchętniej bym się odcięła od rodziny. Czasem się cieszę, że przez tego wirusa mam wymówkę, bo lepiej nie podróżować, wiec nie muszę jechać w odwiedziny. Tylko że wygląda na to że moja mama ma nawrót depresji. Nie robi nic w kierunku, żeby sobie pomóc, a znowu obarcza nas swoimi problemami, jakbyśmy miały to tak po prostu rozwiązać. Teksty, że żałuje że 4 lata temu dostała szansę na nowe życie, bo mogłoby się skończyć, to na porządku dziennym. Przykre jest to słyszeć, że nawet my nie jesteśmy powodem, dla którego chciałaby żyć. I z jednej strony już nie daję rady, bo kosztem mojego zdrowia psychicznego, zdecydowałam się jej wybaczyć tamten okres, wspierałam ją, bo wiedziałam, że to choroba przez nią przemawiała. Czuję jak duży wpływ ma to na mój związek teraz, kiedy wiecznie chodzę zmartwiona, smutna. I to wszystko nawet kiedy jestem tak daleko.. Ale z drugiej strony to jednak moja mama, rodziny się nie wybiera, prawdopodobnie byłoby to bardzo samolubne, gdybym się po prostu odcięła.. A nigdy nie byłam takim samolubnym typem i gdyby znowu coś sobie zrobiła, to żyłabym w jeszcze większym poczuciu winy... Pominęłam wiele sytuacji, bo nie chcę przedłużać tekstu, ale chętnie odpowiem na pytania. Przepraszam jeśli może być chaotycznie, naprawdę chciałam możliwie skrócić. Nie oczekuję, że powiecie mi co mam zrobić. Chciałabym, żebyście mi napisały co Wy byście zrobiły na moim miejscu.[/QUOTE] Hej kochana Współczuję... Ja mAm również narcystyczna matkę ale jednak nie do tego stopnia jak Twoi rodzice. Ty przejęłas w waszej relacji role rodzica i oni Cię wykorzystują. Pierwsza rzecz to postawienie im solidnej granicy. Zacznij mówić o swoich potrzebach oraz o tym czego sobie nie życzysz. Nie łatwo jest zerwać kontakt, to raczej ostatecznośc. Zerwanie kontaktu boli bardziej niż byle jaki kontakt. Mi dużo pomogło rozmawianie z osobami o mojej relacji oraz przeczytanie mnóstwa artykułów oraz wysłuchania youtuba na te tematy. Jest też dużo literatury o tym np. Susan Forward. Poszukaj w necie. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 109
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Wiem co czujesz, i czasem trzeba się odciąć od toksycznej rodzinki, żeby poczuć się lepiej. Przede wszystkim pamiętaj, że to wszystko TO NIE TWOJA WINA.
Byłaś dobrym dzieckiem, wystarczającym, to rodzice byli do dupy. Nie daj sobie nigdy wmówić, NIGDY, że coś było twoją winą, albo "gdybyś zrobiła/powiedziała inaczej, to inaczej by się wszystko potoczyło". Nope. Po drugie - jeśli zdecydujesz się odciąć (wyprowadzka to olbrzymi krok w przód! Podziwiam!) to z własnego doświadczenia mówię ci - pato rodzinka będzie próbowała wrócić każdą możliwą drogą. Będzie cię obwiniac, będzie wywierać presję, będzie brać na litość. Ja, mimo że od 3 lat ŚWIADOMIE ograniczyłam kontakt z pato rodzinką nadal odczuwam wyrzuty sumienia, czuję się winna, nawet, kiedy to ja jestem pokrzywdzona. Szybki przykład - nie utrzymuję kontaktu z siostrą. Siostra mnie gnoiła, obrażała, wyzywała, wykorzystywała, więc dla swojego zdrowia psychicznego stwierdziłam, że zrywam kontakt. W sobotę mam urodziny. Od września zapowiadałam mamie, że przyjadę z tortem. I w niedzielę się dowiedziałam, że siostra z rodziną przyjedzie. Więc ja nie przyjadę, bo nie chce z nią spędzać urodzin, bo to się zawsze źle kończy. I moja matka nie może jej powiedzieć, żeby przyjechała za tydzień (siostra jest na wychowawczym, więc jej to rybka, kiedy przyjedzie, ale MUSI akurat w moje urodziny : ) ). Po czym mi napisała coś w stylu "a daj mi święty spokój, nie będę między wami wybierać, nie chcesz to nie przyjeżdżaj, zawsze wszystko na mnie, zawsze ja jestem winna". Ja mówię, ok, to pójdę z tortem do tesciowej, a ona - a ty pomyślałaś jak ja się czuje w tej sytuacji? No tak, ważne, jak ONA SIĘ CZUJE. I ja autentycznie poczułam się winna, że może przesadzam, może jednak powinnam odpuścić. A to przecież ona zawaliła sprawę, bo mimo moich zapowiedzi od 2 miesięcy nie mogła mojej siostrze powiedzieć "hej, przyjedz za tydzień, bo Tinker na urodziny". Nie. Więc wracając - będą próbowali cię wciągnąć w swoje gierki, w swoje bagno. Jak się odwrócisz i zaczniesz egzekwować swoje prawa - usłyszysz, że jesteś egoistką, nie tak cię wychowywali, rodzina jest najważniejsza, a ty jesteś wyrodnym dzieckiem. Będą rzucali fochy, będą opowiadać, jaką jesteś zła. Nie daj się, proszę. Ze swojego doświadczenia wiem, że to ciężkie. Bo to jednak matka, ojciec, siostra. Na całe życie. Rodzina. Tyle że ta rodzina miała i ma cię w dupie. I będzie mieć, bo jesteś ich "chłopcem do bicia". Poczują, że tracą nad tobą kontrolę, że im się wymykasz, że nie ma się komu wyżalić i zrzucić winy. Nie poddawaj się. To walka o TWOJE ZYCIE. Sama po wielu latach (i wielu wątkach na Wizażu) zdecydowałam się na zerwanie kontaktu z siostrą i babką, mocno ograniczyłam kontakt z matką. I pewnie z nią też w końcu zerwę kontakt, ale jeszcze nie jestem na to gotowa. Gdybyś chciała pogadać, potrzebowała wsparcia od kogoś w podobnej sytuacji, pisz do mnie. Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka Edytowane przez tinkerver2 Czas edycji: 2020-11-04 o 04:33 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 262
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Odpowiadając na całość:
Apropo psychologa, terapii- już dawno temu siostra mi to proponowała, sama to rozważałam, bo był czas że moje myśli mnie już przerażały, ale ciągle szukałam wymówki, bo tu pieniądze tu coś. Myślałam, że psycholog nie powie mi czegoś, czego sama nie wiem. Wiem w czym tkwi problem, moje zachowania z dzieciństwa, dlaczego aktualnie jestem jaka jestem. Z czasem jak już wspomniałam w domu zaczęło się "stabilizować", więc nigdy się nie umówiłam na terapię, a aktualnie sytuacja wygląda jak wygląda- jeśli chodzi o koronawirusa, wizyty zgaduję że są ograniczone, jak też to że przebywam w obcym kraju, nie znam tego języka, mój angielski jest na poziomie podstawowym w piśmie, w mowie na gorszym, a nie mogę sobie pozwolić, żeby regularnie latać do Polski. Aktualnie nie pracuję, chłopakowi to pasuje, on może robić karierę i inne rzeczy, dzięki którym życie w przyszłości będzie bardziej komfortowe, ja mu w tym pomagam, tzn. krótko mówiąc jestem "panią domu". Na razie nam ten układ pasuje, nie wykluczam, że pewnego dnia, jak poznam język, to może znajdę pracę, przynajmniej na część etatu, ale póki co czas mamy jaki mamy. Więc jedyne pieniądze jakie mam to te z wynajmu, z czego połowa idzie na kredyt. A reszta to za mało na regularne wizyty. Byłam zawsze córeczką tatusia (dlatego w końcu zrobił sobie ze mnie powierniczkę) i wiem, że bolał go mój wyjazd to aktualnie po tym, jak kilka dni temu ostentacyjnie opuścił naszą grupę rodzinną na msg (na której od kilku miesięcy nie wykazał żadnego zainteresowania mną, jakby był po części obrażony, że go zostawiłam), to o niego się nie martwię, bo wiem że da radę. Więc nasza grupa to mama i siostry. Z jedną siostrą mam jeszcze normalny kontakt, z drugą zdystansowany, bo też miałyśmy drobne spięcia. No i jest mama, historia jak wyżej. Miałam w sobotę opuścić tą grupę, bo tam najwięcej jest pisane, ale stwierdziłam, że dam szansę, może nie będzie tak źle. No i minęło kilka dni i już było kilka wiadomości, na które już nawet nie mam siły reagować. Tak jak napisała Kobietka36- całkowicie zerwać kontakt jest niesamowicie trudno. Bo wiem, że dalej będę żyć w jakimś poczuciu winy. Trochę jakbym miała jakiś syndrom sztokholmski. Myślałam o tym, żeby odpowiedzieć, że bardzo kocham mamę i chciałabym jej pomóc, ale nie mogę, jeśli ona sama nie próbuje. Że mam swoje problemy, o których ona nawet nie ma pojęcia i nie jestem w stanie udźwignąć jeszcze jej. Że mam dość tej negatywności, bo przez tyle lat życia w tej negatywności, sama teraz jestem takim człowiekiem. Że oczywiście może się wyżalić, kiedy coś się w pracy wydarzy, ale nie będę reagować na teksty typu "pójdę do lasu ale nie wrócę". Ale boję się, że jak to ona, zrozumie to po swojemu i żeby mnie "ukarać" to znowu coś zrobi. Do tego dochodzi ten nieszczęsny facebook, gdzie bardzo lubi dawać wszystkim znać, jak życie jest do ****. Wiem, brzmi wszystko jak dziecinada, ale tak jest. I choć mam teraz świetnego faceta, który również ma swój charakterek, ale akceptujemy swoje wady i uważam, że to co jest między nami to coś naprawdę wielkiego. Jednak boję się, że pewnego dnia będzie kolejnym, który mnie zostawi, bo ma dość tego smutku, problemów. Nie chcę go więcej tym obciążać, dlatego napisałam tutaj, po części żeby się wygadać i po części żeby poznać Wasze zdanie. Tinkerver- dziękuję za historię, widzę mamy dużo wspólnego. Ty nie jesteś gotowa, ja gdzieś głęboko w środku również. Kiedyś - z perspektywy czasu wszystko wydawało się prostsze. Zrobiłam bardzo dużo, żeby ograniczyć, ale to ciągle mnie dosięga. Nie chcę też zostawić siostry, z którą mam ten dobry kontakt, samej z tym problemem. Wiem, że może to wyglądać jakbym negowała każdą propozycję tutaj, ale to tak nie jest, po prostu potrzebuję więcej opinii z zewnątrz, żeby sobie to jakoś ułożyć, żeby coś postanowić.. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 256
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Musisz odciąć się od rodziny, innego wyjścia nie ma. Twoi rodzice myślą, że skoro jesteś ich dzieckiem mogą traktować Cię jak im się podoba bez żadnych konsekwencji. Pokaż im, że tak nie jest. Oni myślą tylko o sobie, po co Ci takie kontakty? Na początek postaw granice. Wycisz matkę na Facebooku, żeby nie wyświetlały Ci się jej posty, opuść grupę na messengerze. Powiedz matce, że nie masz zamiaru słuchać jej szantaży i narzekań na cokolwiek. Ty nie jesteś od tego, tak jak mówisz masz swoje problemy. Ojcu powiedz, że nie jesteś jego psiapsiółą tylko córką, nie chcesz znać jego życia w szczegółach i być jego powiernikiem. Bądź konsekwentna, jeśli zaczynają narzekać, szantażować Cię, wyzywać, cokolwiek, co budzi w Tobie negatywne emocje, rozłączasz się. I tak w kółko, aż się nauczą. Naprawdę musisz zacząć od czegoś, bo taka toksyczna rodzinka może całkowicie zniszczyć Ci psychikę.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 115
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: ;-)
Wiadomości: 4 049
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Jesteś teraz w komfortowej sytuacji, mieszkasz daleko od nich i jakoś sobie w życiu radzisz. Dla własnego zdrowia psychicznego odcielabym się od takiej rodziny. Nie daj sobie wmówić, że to przecież rodzina, "krew nie woda" i takie tam. Zdrowie psychiczne i spokój ducha są bardzo ważne.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
All I wanna do is get high by the beach. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Psychoterapia - teraz bez problemu z kimś z Polski, online. Pozwól sobie zrzucić ten ciężar poczucia winy i rozżalenia, że nie miałaś normalności w życiu rodzinnym. Wiele lat się z tym meczysz, może to dobry czas zadbać o swoją psyche. Trzymam kciuki.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 109
|
Dot.: Toksyczna rodzina, rodzic z depresją
Ale szczerze, rozumiem cię, bo nawet będąc tysiące km dalej nadal się czuje tą presję i poczucie winy, dokładnie tak, jakby ta matka była w pokoju obok. Wiem jak to jest. Przechodziłam DOKŁADNIE to samo.
Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:11.