Mój partner nie chce ślubu

[aussie93]

Cześć.
Przychodzę ze sprawą, której pewnie wiele wśród nas, kobiet. Jesteśmy razem 9 lat. Jakoś szczególnie nigdy nie zależało mi na małżenstwie, na dzieciach to juz w ogole. Mój facet o tym wiedzial od poczatku i mowil tak samo. Cieszylam sie, że znalazlam polowke idealna, naprawde sie dogadujemy, wspieramy. Raczej nie mamy zadnych trupow w szafie. Nie bylo zdrad, romansów. Mialam jeden epizod depresji z ktorej wyszlam jak znalazlam dobra prace i uratowalam swoje finanse (facet nie utrzymywal mnie, mialam oszczednosci,ale bylo kiepsko bo moja firma upadla i dlugo nie umialam znalezc czegos nowego). Obecnie pracujemy w dobrych miejscach, zarboki na średnim poziomie. Oboje mamy swoje pasje, znajomych wspolnych i swoich wlasnych. To nie tak,ze nagle wymyslilam sobie suknie slubna wesele..nadal jakos szczegolnie na tym mi nie zalezy, ale jednego nie umiem rozgryzc. Dlaczego faceci sie oswiadczaja w koncu jednak? Bo wiele mam znajomych kolezanek,ktore jednak zostaly żonami mimo ze wcale nie zapowiadalo sie. Oczywiscie, w niektorych przypadkach to slub, bo dziecko i "trzeba bylo" *moim zdaniem to glupota", no ale.
Jak zapytalam mojego, powiedzial ze po prostu nie chce i tyle. Nie czuje potrzeby. Z jednej strony rozumiem przeciez jestesmy 9 lat razem i tez trzymamy sie w chorobie zdrowiu, wspieramy sie. Slub w naszym przypadku to zmiana nazwiska i tyle. No ale jednak... gdzies zastanawiam sie w tyle ze moze tak naprawde nie jestem jego ukochana bo nawet ci zagorzali przeciwnicy (koledzy) w koncu sie oswiadczaja na okolo. Ostatnio przyjaciel powiedzial mi ze szczerze jak mezczyzna naprawde kocha i wpadl po uszy z zakochaniem w kobiecie to sam z siebie leci po pierscionek bo tak bardzo mu zalezy i wie ze to TA JEDYNA UKOCHANA i ta wlasciwa i samo z siebie to wychodzi,ze on chce by byla jego zona. Kumpel byl chyba szczery, w dodatku po piwkach, mowil jednym tchem.. i troche mnie to zmartwilo.
Bo oczywiscie mam fajnego faceta i zwiazek. Jestem szczesliwa. Czuje sie kochana ladna doceniana..bardzo mnie wspieral jak awansowalam i tez jak bylam w dolku po smierci taty..
Ale z drugiej strony no jednakowoz te sluby biora sie i zareczaja sie naprawde mezczyzni ktoych bym o to nie podejrzewała.. normalnie jakbym nie znala wieloletnich kolegów - tak sie zmieniaja pod wplywem wlasnie zakochania.. a my 9 lat razem, jest bardzo dobrze, jest seks, jest spedzanie czasu.. ale nie ma pierscionka.

I teraz pytanie czy zwariowalam bo przykro mi po tym co powiedzial przyjaciel? Czy moj facet tak naprawde nie uwaza mnie za jedyna? bo inaczej lecialby sam z siebie do jubilera bo tak podpowiedziqloby mu serce?


Dziekuje za odpowiedzi.
Moze tez sie wypowiedza mezczyzni tu?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Faceci to nie jest osobny gatunek ssaka. Jeśli sama nie chcesz ślubu, to powinnaś sobie umieć wyobrazić dlaczego inny człowiek (twój facet) nie chce.
Faceci oświadczają się, bo są uwarunkowani do tego społecznie. Nie ma żadnego logicznego powodu, by ten rytuał miała odwalać tylko jedna płeć. Ani żeby w ogóle się oświadczać. Często wygląda to tak, że para ustala między sobą, że biorą ślub, a facet pro forma klęka z pierścieniem, bo tak. Czasami nikt się nie oświadcza, a ślub jest. Czasem też oświadczają się, bo partnerka zaczyna im zawracać d*pę.
Mądrości twojego przyjaciela możesz sobie włożyć między bajki, bo on nie jest głosem wszystkich facetów na świecie, nawet jeśli święcie wierzy, że jest. Po prostu ma wąskie, stereotypowe myślenie. Tak samo zresztą jak ty, skoro zastanawiasz się nad postępowaniem facetów jako jakiegoś ogółu postępującego zawsze według tego samego schematu.
Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego twoi koledzy wzięli śluby, chociaż ich o to nie podejrzewałaś, to zapytaj u źródła (u tych konkretnych facetów a nie dowolnego faceta) zamiast wymyślać.

[Mija62]

Niby uważam jak Lisabeh, ale nie sposób, nie zgodzić się z twoim kolegą. Niestety coś prawdy w tym jest.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[linaya]

Oczywiście. Nie ma żadnego odgórnego przymusu, by się oświadczać, brać ślub. Są pary, które i kilkadziesiąt lat żyją ze sobą, mieszkają, mają dzieci, niekiedy prowadzą wspólne interesy, ALE małżeństwem nie są. Nie ma też żadnej spisanej reguły, że oświadczyny wyglądają tak czy siak, zawarcie związku małżeńskiego również nie musi być sztampowe, z białą suknią, księdzem i weselem na 100 osób.



Jednak Tobie zależy na tym sformalizowaniu. Jemu nie. Czy dogłębnie przegadaliście sprawę? Czy tylko raz jedyny poruszyłaś temat, on powiedział, że nie i koniec? Czy temat wracał parę razy, może wiele? Czy on wie, jak ważna dla Ciebie jest ta kwestia? Jakie argumenty podawał na "nie", czemu jest przeciwny? Czy widzi się z Tobą za dwa lata, pięć, dziesięć? Macie dalekosiężne, wspólne plany (dzieci, wspólne inwestycje)?



9 lat to długo. Powinniście się dobrze znać i wiedzieć od bardzo dawna, czy to jest osoba, z którą chce się spędzić życie, czy też tak wyszło, ze z rozpędu trzymacie się siebie z braku lepszej opcji. Jak jest w Waszym przypadku? Jesteś z nim szczęśliwa? A on z Tobą? Jakie wzorce wyniósł z domu? Czy małżeństwo jego rodziców jest/było udane?



Jest różnica pomiędzy: nie chcę ślubu w ogóle, wolę wolne związki, a: chcę ślubu kiedyś tam, ale...tak naprawdę nie z Tobą, liczę, ze poznam kogoś lepszego, ale jeśli nie, to będę z Tobą.

[karawanna]

Skoro wszystko jest w porządku między wami, to moim zdaniem szukasz problemu gdzie go nie ma. Przecież rozmawialiście o tych sprawach i oboje mieliście takie samo zdanie - nie chcecie ślubu. Oczywiście, przez tyle lat ludziom potrafi się zmienić podejście do pewnych spraw. Tobie chyba się zmieniło, skoro założyłaś taki wątek? I chyba jednak już nie jesteś tak "anty ślubna" jak kiedyś? Ale, jak widać, Twojemu facetowi przez te lata podejście się najwyraźniej nie zmieniło. I tyle.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Mija62

Niby uważam jak Lisabeh, ale nie sposób, nie zgodzić się z twoim kolegą. Niestety coś prawdy w tym jest.

Nie sposób się nie zgodzić? Czyli jednak uważasz facetów za jednolitą masę, która chce zawsze tego samego, czy nie uważasz?

Napisane przez linaya

Jednak Tobie zależy na tym sformalizowaniu.

Chyba na potwierdzeniu stereotypu żyjącego tylko w jej głowie, a nie na sformalizowaniu związku. Przecież pisała, że ślub jej nie potrzebny. Po prostu wkręciła sobie, że faceci tak już mają i biorą w pewnym momencie ślub.

[6f270d4e8c6dcf778f6b7eaa339056f9e260a162_657a458271287]

Sądzisz że kilka piw otworzyło kumplowi dostęp do mózgu wszystkich facetów? Za bardzo się przejmujesz jego opinią i życiem znajomych, a za mało swoimi potrzebami. Jeśli rzeczywiście zmieniłaś podejście do ślubu, nie zasłaniaj się kumplem, tylko omów tę sprawę z partnerem. W zachowaniu partnera nie ma nic niepokojącego - ustaliliście, że nie chcecie ślubu i tego się trzyma, to Ty zmieniłaś zdanie i koniecznie trzeba to omówić. Na jego miejscu bałabym się, że stosunek do posiadania dzieci też się Tobie zmieni, bo przecież koleżanki mają, a Ziutek przy piwie zdradził, że to obowiązek każdej kobiety

[aussie93]

Raczej nadal mam obojętny stosunek do ślubu. Nie zależy mi tak szczególnie na tej sukience przysiedze. Tu koleżanka wyżej napisała że faktycznie coś w tym jest, co powiedział mój wstawiony kolega. Przytoczę mniej więcej jak to bylo: no wiesz jak facet naprawdę kocha to sam z siebie po prostu czuje i wie że ta kobieta musi być jego żona. To wychodzi automatycznie samo z siebie z serca tak po prostu chcemy jak jesteśmy naprawdę zakochani i chcemy o tą kobietę dbać do końca zycia". No i w sumie mam znajomego co bym nigdy nie pomyślała że się ozeni. Poznał super dziewczynę. Wzięło go totalnie wpadł po same uszy. Oświadczył się po pół roku. Nie z obowiązku, nie bo dziecko, nie bo coś tam. Są naprawdę szczęśliwi. Co do mojego związku to nie uważam aby był przechodzony czy z przyzwyczajenia. Codziennie czuje i widzę że jestem doceniania kochana. Wiem że pijany kolega nie musi wypowiadać się za cały świat mężczyzn.. ale jednak trochę ukłuła mnie jego szczerość i przekonanies tego co mówił . Znam też przypadki że ktoś był po parę lat i nic, a jak poznał ta właściwą to po pół roku już ślub. No właśnie TA WLASCIWA.. wiem że faceci mają tak wpojone że oni muszą się oświadczać, taka kultura itd. No ale jednak nie wszyscy robią to z obowiązku czy pod presją.. podobno zakochany mężczyzna góry dla kobiety przeniesie. Aż chyba odpłynęłam i koledze udało się zasiać we mnie ukłucie niepewności. Teraz aż mi wstyd bo wiem że mój facet naprawdę mnie kocha. Nie wiem może to ta polska mentalność , może coś.. co do wzorców to mój facet pochodzi z rodziny gdzie rodzice byli po ślubie dość szybko (wpadka on i rodzeństwo ) ale dogadywali się. Mama zmarła, ojciec został sam z dziećmi i ożenił się ponownie ale zaczął pić.. nie było przemocy ale był alkohol. Mój facet swojej rodziny jakos wielkim uczuciem nie darzy. Raczej się odciął. Byl samotnikiem, podobno ja go zmieniłam, jesteśmy swoimi pierwszymi partnerami. Pamiętam że mówił że boi się związku że mnie skrzywdzi bo się nie nadaje. Ja pochodzę z rodziny przeciętnej, jestem jedynaczką, miałam oboje rodziców w dzieciństwie, ale tata zmarł rok temu.

[Ellen_Ripley]

Bądź sama ze sobą szczera: zaczynasz jednak chcieć ślubu. Świadczy o tym tytuł tego wątku i to asekuracyjne "raczej". Nie chcesz przyznać, że zmieniłaś (zmieniasz) zdanie w tym temacie. Nic w tym złego - ludziom się z wiekiem zmieniają poglądy na pewne sprawy. Przemyśl to sobie i pogadah do bólu szczerze z partnerem. A potem musicie podjąć decyzję co dalej.

[6f270d4e8c6dcf778f6b7eaa339056f9e260a162_657a458271287]

Można by odwrócić sytuację: kobiety też mają kulturowo wpajane, że mają chcieć ślubu i dzieci - Ty się z tego wyłamujesz, więc równie dobrze Twój partner mógłby zachodzić w głowę, co z Tobą nie tak i zamartwiać się, że go nie kochasz.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez aussie93

No i w sumie mam znajomego co bym nigdy nie pomyślała że się ozeni.

Nie pomyślałabyś z jakiego dokładnie powodu? Powiedział ci wprost, że nigdy nie weźmie ślubu i wyjaśnił dlaczego, czy tak po prostu ci się wydawało?

Wiem że pijany kolega nie musi wypowiadać się za cały świat mężczyzn.. ale jednak trochę ukłuła mnie jego szczerość i przekonanies tego co mówił .

Skoro wiesz, że ten jeden ziomek nie ma prawa wiedzieć co siedzi w głowach innych mężczyzn, to dlaczego tak cię bolą jego wywody? Jego przekonanie nie ma nic do rzeczy. Są też ludzie przekonani, że porwali ich kosmici albo że lewoskrętna witamina C leczy raka. Ich pewność nie oznacza, że mają rację.

[Overcooked]

Bla bla bla. Ty nadal możesz mieć obojętny stosunek do ślubu i nie chcieć dziecka mimo że "to ten" ale już faceci to obcy gatunek i jednolita masa gdzie koncept "ta jedyna"->zaklepuje przed otoczeniem pierścionkiem, obrączką i swoim nazwiskiem jest wdrukowany w ich mózgi Ba, można się ochajtać bo chce się ślubu a przysięga i/lub wesele jest dla kogoś istotna przy jednoczesnym braku noszenia specjalnej biżuterii i pozostaniu każdego tylko przy swoim nazwisku. Więc dupa tam a nie prawda o świecie wstawionego kolegi który przekłada swój światopogląd na połowę populacji.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Najbardziej mnie zastanawia dlaczego jak autorka nie chce ślubu, to jest wszystko ok, ale jak jej facet nie chce, to OMG A CO JEŚLI NIE JESTEM TĄ JEDYNĄ

[Ellen_Ripley]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88633372]Najbardziej mnie zastanawia dlaczego jak autorka nie chce ślubu, to jest wszystko ok, ale jak jej facet nie chce, to OMG A CO JEŚLI NIE JESTEM TĄ JEDYNĄ [/QUOTE]

Bo tak naprawdę chce ślubu.

[niemanicka]

Byc moze tej przyjaciel cos wie od twojego faceta i chciał ci cos delikatnie zasugerować, byc moze chciał ci dogryźć z jakiegos powodu, a byc moze po prostu sie napił i gadał głupoty. Najważniejsze co ty czujesz i czego ty potrzebujesz i twoj partner. Kolega moze miec takie zdanie, Ty mozesz miec inne, a Twoj partner jeszcze inne.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

no ale jesli twoj facet wie, ze ty slubu nie chcesz, to jak sobie wyobrazasz, ze mialby przyjsc do ciebie z pierscionkiem skoro zyje w przekonaniu, ze powiedzialabys 'nie'?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[aussie93]

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Może dla potwierdzenia słów kolegi, chciałabym zobaczyć że mój facet próbuje bo tak każe mu mimo wszystko serce? Może naprawdę chce ślubu ale wstydzę się przed samą sobą bo całe życie go nie chciałam i nie zależało mi naprawdę. Co do dzieci to nie chce ich, a jesteśmy blisko 30-tki i wątpię że mi to się zmieni. Tutaj jestem prawie pewna. Sama nie wiem co mam myśleć. W sumie racja, oczekiwania na początku były jasne i mój facet po prostu trzyma się tego co mówił. Ależ namieszał mi ten znajomy. Był taki przekonany i wierzący w to co mowi , że każdy mężczyzna jam znajdzie TA JEDYNA to po prostu się oświadczy. Fajnie gdyby wypowiedział się tutaj jakiś chłopak . A inne pytanie: co u Was i czy w ogóle coś zmieniło się po tej magicznej przysiedze ? Czy to naprawdę coś daje ? Dopiero wtedy uwierzyliście że ta druga osoba Was kocha czy jak?

[dominika152]

Faceci generalnie też chcą dziecka i ślubu tylko się okłamują. Szukają wymówek i chcą przedłużać łatwe i sielankowe życie w nieskończność, bo wydaje im się, że mają więcej czasu. To takie duże dzieci. Często przeraża ich wizja odpowiedzialności, bo niestety żyjemy w polsce i głównie to facet jest żywicielem rodziny (są wyjątki). Dziecko bardzo często wiążę się z zakończeniem swoich pasji - sprzedanie motocykla, konsoli do gier, ograniczenie wyjść z kumplami na piwo. Konieczność ograniczenia pasji zajęc które nie przynoszą dochodu, skupienia się na karierze, lepszych zarobkach, zadbaniu o rodzinę. Niektórzy po prostu chcieliby, aby studencka sielanka trwała wiecznie, mimo iż mają ponad 30 lat na karku.

Faceci praktycznie nigdy nie są gotowi i myślą że mogą zwlekać w nieskończoność, prokrastynacja. Ale często jest tak, że gdy przychodzi konieczność wzięcia odpowiedzialności to po prostu stają na wysokości zadania i po czasie stwierdzają, że ... pomimo trudności i słabych wyobrażeniach rodzicielstwa podoba im się ta nowa sytuacja. Są bardziej zadowoleni z życia i cieszą się z roli ojca. Mają większą motywację do działania, rozwoju, zarabiania gdy stają się ojcami, sami to przyznają. Potem stwierdzają, że bardzo żałują iż tak długo odwlekali decyzję o podjęciu odpowiedzialności.

Czasami jak facet się miga trzeba mu po prostu dać znać, że nie można wiecznie "uciekać" od prawdziwego celu życia i prokrastynować, żyć studenckim życiem. Trzeba zasadzić facetowi mentalnego kopa w "tyłek" i uświadomić, że nie ma na co czekać, nigdy nie będzie idealnej okazji i nigdy nie będzie takiego poczucia, że jesteście w 100% gotowi. Zawsze jest jakieś "ale" i wymówka bo życie nie jest idealne. Musisz mu uświadomić iż pomimo niepewności twój facet jest w stanie stanąć na wysokości zadania - a im później tym łatwiej nie będzie.

Jeżeli obydwoje jestescie w okolicach 30, macie stabilną sytuację finansową, jakieś oszczędności, mieszkanie, jesteście zdrowi - to nie ma sensu zwlekać i dobrze o tym wiesz. Im starsi jesteście tym mniej macie siły, a pierwsze lata wychowania dziecka to istna katorga i nieprzespace noce. Łatwiej wam będzie o to mając 30 na karku niż 35 czy 40 lat... Dodatkowo im więcej lat macie, tym większe ryzyka choroby. Co prawda koło 30 nie musicie się jeszcze o to martwić, ale 35 to już taka poważna granica i w zasadzie ostatni dzwonek.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Ja zawsze miałam "szczęście" do facetów po długich związkach. Jeden były w związku przede mną był 6 lat, drugi 9, obecny 13. Za każdym razem pytałam dlaczego się nigdy nie oświadczyli. Odpowiedź zawsze była ta sama: podświadomie czułem że to nie ta kobieta. Taka ciekawostka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[karawanna]

Napisane przez dominika152

Faceci generalnie też chcą dziecka i ślubu tylko się okłamują. Szukają wymówek i chcą przedłużać łatwe i sielankowe życie w nieskończność, bo wydaje im się, że mają więcej czasu. To takie duże dzieci. Często przeraża ich wizja odpowiedzialności, bo niestety żyjemy w polsce i głównie to facet jest żywicielem rodziny (są wyjątki). Dziecko bardzo często wiążę się z zakończeniem swoich pasji - sprzedanie motocykla, konsoli do gier, ograniczenie wyjść z kumplami na piwo. Konieczność ograniczenia pasji zajęc które nie przynoszą dochodu, skupienia się na karierze, lepszych zarobkach, zadbaniu o rodzinę. Niektórzy po prostu chcieliby, aby studencka sielanka trwała wiecznie, mimo iż mają ponad 30 lat na karku.

Faceci praktycznie nigdy nie są gotowi i myślą że mogą zwlekać w nieskończoność, prokrastynacja. Ale często jest tak, że gdy przychodzi konieczność wzięcia odpowiedzialności to po prostu stają na wysokości zadania i po czasie stwierdzają, że ... pomimo trudności i słabych wyobrażeniach rodzicielstwa podoba im się ta nowa sytuacja. Są bardziej zadowoleni z życia i cieszą się z roli ojca. Mają większą motywację do działania, rozwoju, zarabiania gdy stają się ojcami, sami to przyznają. Potem stwierdzają, że bardzo żałują iż tak długo odwlekali decyzję o podjęciu odpowiedzialności.

Czasami jak facet się miga trzeba mu po prostu dać znać, że nie można wiecznie "uciekać" od prawdziwego celu życia i prokrastynować, żyć studenckim życiem. Trzeba zasadzić facetowi mentalnego kopa w "tyłek" i uświadomić, że nie ma na co czekać, nigdy nie będzie idealnej okazji i nigdy nie będzie takiego poczucia, że jesteście w 100% gotowi. Zawsze jest jakieś "ale" i wymówka bo życie nie jest idealne. Musisz mu uświadomić iż pomimo niepewności twój facet jest w stanie stanąć na wysokości zadania - a im później tym łatwiej nie będzie.

Jeżeli obydwoje jestescie w okolicach 30, macie stabilną sytuację finansową, jakieś oszczędności, mieszkanie, jesteście zdrowi - to nie ma sensu zwlekać i dobrze o tym wiesz. Im starsi jesteście tym mniej macie siły, a pierwsze lata wychowania dziecka to istna katorga i nieprzespace noce. Łatwiej wam będzie o to mając 30 na karku niż 35 czy 40 lat... Dodatkowo im więcej lat macie, tym większe ryzyka choroby. Co prawda koło 30 nie musicie się jeszcze o to martwić, ale 35 to już taka poważna granica i w zasadzie ostatni dzwonek.

Ale po co o tych dzieciach, skoro Autorka wyraźnie pisze, że oboje ich nie chcą i nie planują

[6f270d4e8c6dcf778f6b7eaa339056f9e260a162_657a458271287]

Napisane przez karawanna

Ale po co o tych dzieciach, skoro Autorka wyraźnie pisze, że oboje ich nie chcą i nie planują

Może też już po kilku piwkach, skoro siedzi w głowach wszystkich facetów i chyba pomyliła wątki.

[goslawka]

Ja się trochę zgodzę z Twoim kolegą, ponieważ w mężczyznach jest mocno zakorzeniona potrzeba zaznaczenia, że "ta kobieta jest moja i wara wszystkim od niej". Przecież to o to chodzi w oświadczynach 🤷☠♀️

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nimve]

Czyli tak: oboje mamy od początku między sobą ustalone, że nie chcemy ślubu, ale teraz patrzę spode łba na faceta, bo mimo, że on wie że nie chcę, to powinien na siłę próbować. Inaczej znaczy, że nie kocha. Kolega tak powiedział. Sama widzisz jak to brzmi Jak z dowcipu.

Autorko, weź bądź szczerą sama ze sobą, chcesz tego ślubu i tyle. Nie chciałaś, ale teraz chcesz, powiedz to facetowi. Po prostu.

I zastanów się, co byś poczuła, gdyby koleżanka faceta mu np. nagadała, że jak kobieta kocha to chce partnerowi urodzić dziecko. Skoro nie chce tzn, ze pewnie wie, że to nie to. A on by chodził i Cię minusował po tym w głowie. Bo nieważne, że on sam i tak nie chciał, Ty od początku też nie chciałaś, ale powinnaś jednak poczuć instynkt i go namawiać. No niefajnie.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Overcooked]

Napisane przez goslawka

Ja się trochę zgodzę z Twoim kolegą, ponieważ w mężczyznach jest mocno zakorzeniona potrzeba zaznaczenia, że "ta kobieta jest moja i wara wszystkim od niej". Przecież to o to chodzi w oświadczynach 🤷☠♀️

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Taa a kobieta ma zakorzenioną potrzebę rozmnażania więc jak znajdzie tego jedynego samca z genami i zapewnieniem opieki to ZACHCE dziecka.



I jak ktoś zauważył - autorka mówiła że ślub nie jest dla niej ważny - chłop jak sobie zachce oznaczyć ją niczym pies obsikujący terytorium ma wyskakiwać z kasy, wyszykować okazję i w ciemno robić szopkę żeby najprawdopodobniej usłyszeć "nie" ? I jeszcze tłumaczyć jej i ludziom wokoło że to tylko dla takiego zaznaczenia, bo ślubu nie oczekuje i nie planują. Logiczne

[aussie93]

Nimve, bardO trafny komentarz z tym instynktem. Trochę otworzyłaś mi oczy, jak obkrecilas sytuację na odwrót. Dzięki co do wpisu o dzieciach , my ich nie chcemy i nam one niepotrzebne. Nie rozumiem podejścia że prędzej czy później się je będzie chciało więc nie ma co czekać.. No nie, nie dla każdego rodzina jest tym do czego będzie się dążyć prędzej czy później. Ja dziecka nigdy nie chciałam mieć. I faktycznie to nie znaczy że nie kocham swojego faceta. Wiem że gdybym miała już mieć to dziecko to tylko z nim. Ale nie chce dziecka ogólnie, a nie ze z nim konkretnie nie chce . Chciałabym jeszcze aby wypowiedział się jakiś mężczyzna bo wiem że na wizażu siedzą

[Nimve]

Napisane przez aussie93

Nimve, bardO trafny komentarz z tym instynktem. Trochę otworzyłaś mi oczy, jak obkrecilas sytuację na odwrót. Dzięki co do wpisu o dzieciach , my ich nie chcemy i nam one niepotrzebne. Nie rozumiem podejścia że prędzej czy później się je będzie chciało więc nie ma co czekać.. No nie, nie dla każdego rodzina jest tym do czego będzie się dążyć prędzej czy później. Ja dziecka nigdy nie chciałam mieć. I faktycznie to nie znaczy że nie kocham swojego faceta. Wiem że gdybym miała już mieć to dziecko to tylko z nim. Ale nie chce dziecka ogólnie, a nie ze z nim konkretnie nie chce . Chciałabym jeszcze aby wypowiedział się jakiś mężczyzna bo wiem że na wizażu siedzą

Tylko, że nawet jakby Ci się tutaj stu mężczyzn wypowiedziało, i każdy jeden by napisał, że jak Twój facet nie zrobi zaręczyn z zaskoczki, to dupa a nie miłość, to i tak nie da Ci to absolutnie nic. Odpowiedź da Ci tylko i wyłącznie ten jeden konkretny facet, plus Twoje odczucia i zestawienie tego razem.

Ja np. jestem mega pewna swojego partnera, a w tym momencie jakby mi wyskoczył z pierścieniem to byłabym tylko zniechęcona, że coś trzeba ogarniać, nawet ten symboliczny obiad, a mi się nie chce, bo nie potrzebuję. I stwierdzenie, że go w takim razie nie kocham byłoby tak kulą w płot, że hej.

Nie dostaniesz odpowiedzi na swoje pytanie, czy czynniki są czysto zewnętrzne, czy jest tak jak w przykładzie taka_ona86, że on gdzieś tam czuje, że to jednak nie to, od obcych osób, bo to niemożliwe. Tylko Ty wiesz, czy nie ma fałszywej nuty w Waszym związku, i tylko on może Ci powiedzieć co sam uważa na ten temat i czy jego podejście się zmieni, po Twoim uświadomieniu go, że Ty już masz inne.

Tak czy siak, opcja z czekaniem aż on się domyśli lub sam wpadnie na pomysł zaręczyn, jest najgorszym co możesz zrobić. Szczerze mówiąc, w moim rozumowaniu nawet źle by to o nim świadczyło. Coś ustaliliśmy, podaliśmy argumenty, a on nagle ma je gdzieś, i stawia mnie w niekomfortowej sytuacji wyskakując z wymuszeniem deklaracji której dobrze wie, że nie chciałam. (Bo przecież tak myśli, że nie chcesz). Albo był myślała, że ma mnie za idiotkę, której zdanie się nie liczy, bo on wie lepiej, albo, że ma mnie za idiotkę, która jedno mówi, a drugie myśli, więc trzeba myśleć za nią, i jak mówi nie to znaczy tak. To wcale nie jest fajne i romantyczne, ani nie jest dowodem miłości. Dowodem miłości jest poważne traktowanie przekonań własnego partnera i rozmowa jak z człowiekiem, aby dokonać wspólnych ustaleń. A nie robienie z własnej partnerki pół kretynki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[stesia]

zastanów się najpierw sama dobrze czy rzeczywiście ten ślub jest ci aż tak obojętny, kolega po kilku piwach coś ci nagadał, a ty odrazu bo on mnie może nie kocha. równie dobrze może jakaś koleżanka nagadać twojemu partnerowi że jak kobieta kocha i to ten jedyny to zależy jej na ślubie i dzieciach, a on znając twoje podejście będzie się zastanawiał czy na pewno jest tym jedynym

Napisane przez aussie93

jak jesteśmy naprawdę zakochani i chcemy o tą kobietę dbać do końca zycia

ale ślub nie jest potrzebny do tego żeby o kogoś dbać do końca życia

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;88633429]no ale jesli twoj facet wie, ze ty slubu nie chcesz, to jak sobie wyobrazasz, ze mialby przyjsc do ciebie z pierscionkiem skoro zyje w przekonaniu, ze powiedzialabys 'nie'?
[/QUOTE]
dokładnie, poza tym jedno mówi nie drugie mówi nie a ten nagle wyskakuje z pierścionkiem, można to odebrać jakby nagle zmienił swoje nastawienie i jej o tym nie uprzedził i ma gdzieś że ona przecież nie chce

Napisane przez aussie93

A inne pytanie: co u Was i czy w ogóle coś zmieniło się po tej magicznej przysiedze ? Czy to naprawdę coś daje ? Dopiero wtedy uwierzyliście że ta druga osoba Was kocha czy jak?

u mnie tej magicznej przysięgi nie było ale widzę po znajomych że się nic nie zmieniło, albo się zmieniło bo dopiero wtedy razem zamieszkali. znam jedną parę co jakieś 9 lat razem przed ślubem, a po tej magicznej przysiędze nie minęło 2 lata jak postanowili się rozstać, więc to żaden gwarant wspólnego szczęśliwego życia

---------- Dopisano o 07:33 ---------- Poprzedni post napisano o 07:27 ----------

Napisane przez aussie93

Chciałabym jeszcze aby wypowiedział się jakiś mężczyzna bo wiem że na wizażu siedzą

ale nawet jak się jakiś wypowie i potwierdzi słowa tego kolegi to nic nie znaczy, ot trafił się taki co myśli podobnie

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez aussie93

Chciałabym jeszcze aby wypowiedział się jakiś mężczyzna bo wiem że na wizażu siedzą

Ale po co? Żaden facet nie będzie wiedział co myśli twój partner tylko dlatego, że jest tej samej płci.

[parallel_roads]

Dlaczego jak Ty nie chcesz ślubu czy tam Ci nie zależy to wszystko jest ok i dalej to może być TEN JEDYNY, ale jak jemu nie zależy to od razu wątpliwości, że może Ciebie nie kocha?

Jeśli ustalaliście, że ślubu nie chcecie i tego mu nie aktualizowałaś, to koleś dalej myśli, że nie chcesz, to Ci się nie oświadczy przecież.

Na czym tak naprawdę polega problem? Jesteś w związku 9 lat, wszystko jest ok, zero problemów, czujesz się świetnie, po czym jakiś kumpel po pijaku gada swoje mądrości i nagle powątpiewasz czy może na pewno jest wszystko ok

Faceci to nie jest jedna masa, skoro Tobie może na ślubie nie zależeć, to jemu tak samo. Najlepiej mu po prostu powiedz o swoich wątpliwościach, że jednak ten ślub chcesz i tyle. On pewnie zdania i tak nie zmieni, ale może Ci po prostu wytłumaczy o co chodzi. Znacie się 9 lat, to chyba potraficie ze sobą gadać jak coś Was trapi

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Autorko może być też tak że rozmowa z Twoim kolegą uruchomiła w Tobie podświadomy lęk i aby obniżyć swój dyskomfort który odczuwasz zaczynasz rozmyślać o ślubie. To wcale nie musi być tak ze nagle Ci się go zachciało. Możesz po prostu mieć wątpliwości czy droga jaką wybrałaś na pewno jest tą właściwą. Dla mnie to normalne. Znam sporo osób które deklarowały brak chęci posiadania dzieci, co nie znaczy ze momentami nie targały nimi emocje i nie zastanawiały się nad tym czy aby na pewno robią dobrze.
Możesz nam odpowiedzieć na pytanie czy naprawdę chcesz ślubu czy chcesz tylko potwierdzenia że jesteś tą jedyną poprzez odbębnienie obrzędu kulturowego? U mnie w rodzinie był przypadek pary która była ze sobą 10 lat. Wzięli ślub i po roku rozwód. Naprawdę ta ceremonia niczego Ci nie zagwarantuje. Jeżeli chcesz ślubu to okej. Miało prawo Ci się zmienić ale proszę nie dlatego że kolega nagadał Ci oświeconych mądrości

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz