Nie radzę sobie z samą sobą - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2021-06-19, 14:50   #1
minnie_mouse1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 4

Nie radzę sobie z samą sobą


Piszę, ponieważ czuję, że nie radzę sobie z samą sobą. Jest mi tak ciężko, a nie potrafię sobie pomóc. Wszystko zaczęło się niewiele ponad rok temu kiedy rozstałam się z chłopakiem, ponieważ nic się nie układało a nagle poznałam kogoś innego, kto okazał się spełnieniem moich marzeń, moją największą miłością, kimś, przy kim czułam się najlepiej. Nigdy nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia, ale czar prysł, bo okazało się, że mnie oszukiwał, a miał narzeczoną. Serce mi pękło. Nie mogłam się pozbierać. Wyłam dniami i nocami przez kilka miesięcy. Nie spałam, nie jadłam. Czułam, że sięgnęłam dna. Czułam się jak wrak człowieka. Nie wiedziałam po co tutaj jestem, po co w ogóle żyję. Płakałam i modliłam się żeby mi w końcu przeszło. Byłam na jednej wizycie u psychologa, która nie dała mi kompletnie nic oprócz straconych pieniędzy. Pomagały mi tylko psychotropy, które udało mi się na lewo załatwić. Po pewnym czasie poznałam kolejnego faceta. Miałam ogromną nadzieję, że teraz będzie lepiej, że po czasie takich cierpień wreszcie los mi się odmieni i w końcu doznam ukojenia. W końcu chyba nie zasłużyłam na tyle zła. Z tym nowym dobrze mi się rozmawiało na początku, ale czułam, że to raczej nie to, ale chciałam mieć z nim kontakt żeby zabić tę pustkę, którą miałam w sobie. Chciałam się z nim pospotykać niezobowiązująco, żeby mieć z kim spędzić czas, albo porozmawiać. Nie chciałam się w nic angażować, ponieważ zniechęcał mnie jego styl życia – długi, narkotyki, sprawy w sądzie, w przeszłości kradzieże. Dopóki ja nie chciałam od niego nic konkretnego, to on o mnie zabiegał, starał się w miarę. Mijał czas aż w końcu zauważyłam, że sama zaczynam się do niego przywiązywać i w końcu zakochałam się. I wtedy zaczął się problem, bo chyba kiedy poczuł, że ma mnie już w garści, kiedy dostał wszystko czego chciał, to zmienił się. Miałam wrażenie, że to wszystko jest bo jest. Czasem miałam wrażenie, że jemu chodzi tylko o seks. Stał się często chamski, a nawet agresywny. Niestety był zmuszony wyjechać z granicę do pracy żeby zarobić pieniądze na te zadłużenia. Stwierdziłam, że to nic, że poczekam aż wróci, ale będąc tam nie dzwonił, rzadko pisał. Wrócił do Polski na 2 tygodnie, to kontakt ograniczył się prawie do zera. Widzieliśmy się tylko przez jeden dzień, bo on miał inne sprawy na głowie. Znów wyjechał za granicę i podczas jednej kłótni telefonicznej mnie zostawił. Stwierdził, że to co było między nami to przywiązanie, pociąg fizyczny i że mnie polubił, ale mimo, że mi wyznawał uczucia, to nigdy nie był pewien czy mnie kocha, że on nawet nie wie jak to jest, bo kochał raz w gimnazjum, a później nigdy już mu się to nie zdarzyło. Dodam, że ma 28 lat, ja 25. Minęły już dwa miesiące od tego rozstania. Odzywał się czasem co kilka dni żeby spytać co słychać, ale te rozmowy były takie suche i kilkuzdaniowe. Czuję, że znów powtórzyła mi się historia sprzed roku, że ktoś mnie zostawił, a ja cierpię. Czuję, że go kocham mimo wszystko. Chciałabym żeby do mnie wrócił. Mimo, że wiem, że nic z tego nie będzie, to i tak żyję taką nadzieją. Jest mi znowu tak samo źle jak wtedy. Obwiniam się o wszystko, chociaż nie zrobiłam nic złego. Chciałam żeby po prostu było dobrze. Ciągle myślę i szukam prawdziwego powodu tego rozstania. Przytyłam bardzo dużo w trakcie trwania tej całej relacji i może to było przyczyną. Nie daje mi to spokoju. Czuję się okropnie z samą sobą. Czuję się nikim. Mam wrażenie jakby to był jakiś zły sen. Tydzień temu ten chłopak, którego opisywałam na początku ożenił się. Nie mogę patrzeć na te zdjęcia ze ślubu i podróży poślubnej, że jemu po tym wszystkim co mi zrobił jest tak dobrze, że tak mu się układa, że wszystko uszło mu tak gładko po tym wszystkim. A jedyną osobą, która przeżywa to wszystko jestem ja. Znów nic mi nie wyszło. Zastanawiam się dlaczego, co ja takiego złego zrobiłam, czym sobie zasłużyłam. Czasami chciałabym po prostu zniknąć. Nie wiem jakich porad oczekuję. Chyba musiałam się po prostu wygadać.
minnie_mouse1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 17:43   #2
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Cytat:
Napisane przez minnie_mouse1 Pokaż wiadomość
Piszę, ponieważ czuję, że nie radzę sobie z samą sobą. Jest mi tak ciężko, a nie potrafię sobie pomóc. Wszystko zaczęło się niewiele ponad rok temu kiedy rozstałam się z chłopakiem, ponieważ nic się nie układało a nagle poznałam kogoś innego, kto okazał się spełnieniem moich marzeń, moją największą miłością, kimś, przy kim czułam się najlepiej. Nigdy nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia, ale czar prysł, bo okazało się, że mnie oszukiwał, a miał narzeczoną. Serce mi pękło. Nie mogłam się pozbierać. Wyłam dniami i nocami przez kilka miesięcy. Nie spałam, nie jadłam. Czułam, że sięgnęłam dna. Czułam się jak wrak człowieka. Nie wiedziałam po co tutaj jestem, po co w ogóle żyję. Płakałam i modliłam się żeby mi w końcu przeszło. Byłam na jednej wizycie u psychologa, która nie dała mi kompletnie nic oprócz straconych pieniędzy. Pomagały mi tylko psychotropy, które udało mi się na lewo załatwić. Po pewnym czasie poznałam kolejnego faceta. Miałam ogromną nadzieję, że teraz będzie lepiej, że po czasie takich cierpień wreszcie los mi się odmieni i w końcu doznam ukojenia. W końcu chyba nie zasłużyłam na tyle zła. Z tym nowym dobrze mi się rozmawiało na początku, ale czułam, że to raczej nie to, ale chciałam mieć z nim kontakt żeby zabić tę pustkę, którą miałam w sobie. Chciałam się z nim pospotykać niezobowiązująco, żeby mieć z kim spędzić czas, albo porozmawiać. Nie chciałam się w nic angażować, ponieważ zniechęcał mnie jego styl życia – długi, narkotyki, sprawy w sądzie, w przeszłości kradzieże. Dopóki ja nie chciałam od niego nic konkretnego, to on o mnie zabiegał, starał się w miarę. Mijał czas aż w końcu zauważyłam, że sama zaczynam się do niego przywiązywać i w końcu zakochałam się. I wtedy zaczął się problem, bo chyba kiedy poczuł, że ma mnie już w garści, kiedy dostał wszystko czego chciał, to zmienił się. Miałam wrażenie, że to wszystko jest bo jest. Czasem miałam wrażenie, że jemu chodzi tylko o seks. Stał się często chamski, a nawet agresywny. Niestety był zmuszony wyjechać z granicę do pracy żeby zarobić pieniądze na te zadłużenia. Stwierdziłam, że to nic, że poczekam aż wróci, ale będąc tam nie dzwonił, rzadko pisał. Wrócił do Polski na 2 tygodnie, to kontakt ograniczył się prawie do zera. Widzieliśmy się tylko przez jeden dzień, bo on miał inne sprawy na głowie. Znów wyjechał za granicę i podczas jednej kłótni telefonicznej mnie zostawił. Stwierdził, że to co było między nami to przywiązanie, pociąg fizyczny i że mnie polubił, ale mimo, że mi wyznawał uczucia, to nigdy nie był pewien czy mnie kocha, że on nawet nie wie jak to jest, bo kochał raz w gimnazjum, a później nigdy już mu się to nie zdarzyło. Dodam, że ma 28 lat, ja 25. Minęły już dwa miesiące od tego rozstania. Odzywał się czasem co kilka dni żeby spytać co słychać, ale te rozmowy były takie suche i kilkuzdaniowe. Czuję, że znów powtórzyła mi się historia sprzed roku, że ktoś mnie zostawił, a ja cierpię. Czuję, że go kocham mimo wszystko. Chciałabym żeby do mnie wrócił. Mimo, że wiem, że nic z tego nie będzie, to i tak żyję taką nadzieją. Jest mi znowu tak samo źle jak wtedy. Obwiniam się o wszystko, chociaż nie zrobiłam nic złego. Chciałam żeby po prostu było dobrze. Ciągle myślę i szukam prawdziwego powodu tego rozstania. Przytyłam bardzo dużo w trakcie trwania tej całej relacji i może to było przyczyną. Nie daje mi to spokoju. Czuję się okropnie z samą sobą. Czuję się nikim. Mam wrażenie jakby to był jakiś zły sen. Tydzień temu ten chłopak, którego opisywałam na początku ożenił się. Nie mogę patrzeć na te zdjęcia ze ślubu i podróży poślubnej, że jemu po tym wszystkim co mi zrobił jest tak dobrze, że tak mu się układa, że wszystko uszło mu tak gładko po tym wszystkim. A jedyną osobą, która przeżywa to wszystko jestem ja. Znów nic mi nie wyszło. Zastanawiam się dlaczego, co ja takiego złego zrobiłam, czym sobie zasłużyłam. Czasami chciałabym po prostu zniknąć. Nie wiem jakich porad oczekuję. Chyba musiałam się po prostu wygadać.
Obecność partnera w twoim życiu nie powinna być wyznacznikiem jakości twojego życia. Fajnie być w fajnym związku, ale w momencie, gdy nie jesteś to też powinnaś normalnie funkcjonować. Na twoim miejscu jednak poszukałabym dobrego terapeuty (nie psychologa). Nie zawsze za pierwszym razem uda się znaleźć odpowiednią osobę, ale nie widzę innego rozwiązania. Skoro bierzesz leki to jesteś pod opieką psychiatry? Nie postawił ci żadnej diagnozy?

Edytowane przez f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
Czas edycji: 2021-06-19 o 17:47
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 18:03   #3
minnie_mouse1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 4
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Nie, nie jestem pod opieką psychiatry i nigdy u niego nie byłam. Tabletki brałam tylko rok temu, kiedy miałam najtrudniejszy czas w życiu. Teraz już ich nie mam. Dostałam kilka tabletek od znajomej, dobrze działały więc poprosiłam lekarza rodzinnego o wypisanie całego opakowania.
minnie_mouse1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 18:15   #4
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Cytat:
Napisane przez minnie_mouse1 Pokaż wiadomość
Nie, nie jestem pod opieką psychiatry i nigdy u niego nie byłam. Tabletki brałam tylko rok temu, kiedy miałam najtrudniejszy czas w życiu. Teraz już ich nie mam. Dostałam kilka tabletek od znajomej, dobrze działały więc poprosiłam lekarza rodzinnego o wypisanie całego opakowania.
Nie powinnaś brać leków na własną rękę. W ten sposób możesz pogorszyć swoje samopoczucie. W takim razie powinnaś w pierwszej kolejność iść do psychiatry, żeby postawił diagnozę i ustalił plan leczenia. Nie ma się czego wstydzić. To lekarz jak każdy inny. Poza tym jak wrócisz do równowagi to powinno być ci łatwiej znaleźć wartościowego partnera, jeśli na tym ci zależy.
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 18:32   #5
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Rok temu rozstalas sie z jednym chlopakiem. Jak dlugo z nim bylas? Zastanowilas sie dlaczego sie nie ukladalo? Po rozstaniu natychmiast poznalas drugiego. Ile czasu bylas w drugim zwiazku, za nim wyszlo, ze on ma dziewczyne? Mysle, ze klamstwo wyszlo szybko, bo zaraz poszukalas trzeciego a to wszystko dzialo sie niecaly rok temu. I znowu nie mialas czasu pobyc sama ze soba i zastanowic sie nad soba.
Ten trzeci byl od poczatku nieciekawym plastrem na drugiego a i tak sie dalas zranic.

Teraz przyszedl czas, ze wreszcie sie zastanawiasz. Mysle, ze dobrym pomyslem by byla wizyta u psychologa, by z jego pomoca ustalic co jest przyczyna takich niepowodzen.

Edytowane przez wiekanka
Czas edycji: 2021-06-19 o 18:38
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 19:01   #6
minnie_mouse1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 4
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Cytat:
Napisane przez wiekanka Pokaż wiadomość
Rok temu rozstalas sie z jednym chlopakiem. Jak dlugo z nim bylas? Zastanowilas sie dlaczego sie nie ukladalo? Po rozstaniu natychmiast poznalas drugiego. Ile czasu bylas w drugim zwiazku, za nim wyszlo, ze on ma dziewczyne? Mysle, ze klamstwo wyszlo szybko, bo zaraz poszukalas trzeciego a to wszystko dzialo sie niecaly rok temu. I znowu nie mialas czasu pobyc sama ze soba i zastanowic sie nad soba.
Ten trzeci byl od poczatku nieciekawym plastrem na drugiego a i tak sie dalas zranic.

Teraz przyszedl czas, ze wreszcie sie zastanawiasz. Mysle, ze dobrym pomyslem by byla wizyta u psychologa, by z jego pomoca ustalic co jest przyczyna takich niepowodzen.
Z pierwszym chłopakiem byłam ponad 6 lat. Rozstaliśmy się, ponieważ go zostawiłam, gdy poznałam tego drugiego faceta. Tkwiłam w tym związku tyle lat z jakiegoś przywiązania. Nie było mi dobrze, ale nie potrafiłam się rozstać. Nie dogadywaliśmy się w kwestii łóżkowej przede wszystkim, tzn. on nie chciał seksu i przez te 6 lat go nie było ani razu. W ogóle się nawet nie całowaliśmy. Jedynie mnie przytulał i trzymał za rękę, jeśli chodzi o okazywanie uczuć. Nie pomagały prośby, rozmowy, dosłownie nic, a mnie to frustrowało coraz bardziej. Kolejnym problemem był brak zaangażowania z jego strony. Mimo warunków nawet nie mieszkaliśmy razem. Natomiast po rozstaniu rozmawialiśmy jeszcze ze sobą i powiedział, że tak to wszystko wyglądało, bo on był ze mną z wygody i szkoda mu było to wszystko kończyć po tylu latach, a też chciał mieć z kim się spotkać lub gdzieś wyjść.
Jeśli chodzi o tego drugiego, to znajomość z nim trwała kilka miesięcy zanim się dowiedziałam, po czym on prosił o jeszcze jedną szansę, obiecał, że ją dla mnie zostawi. No i zostawił na pół miesiąca, pomieszkał ze mną i jednak stwierdził, że wraca do niej.
Z kolei ten trzeci od początku dawał znaki ostrzegawcze, które zlekceważyłam. Przeczuwałam nawet na początku, że coś jest nie tak i powiedziałam mu, że się obawiam, że znajdzie sobie kogoś lepszego i mnie zostawi, to on to skomentował w ten sposób "miłość jak sraczka, przychodzi znienacka". Już wtedy mogłam się domyślić, że nie jestem dla niego nikim ważnym, ale nie dopuszczałam tej myśli do siebie.
minnie_mouse1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 20:02   #7
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Cytat:
Napisane przez minnie_mouse1 Pokaż wiadomość
Z pierwszym chłopakiem byłam ponad 6 lat. Rozstaliśmy się, ponieważ go zostawiłam, gdy poznałam tego drugiego faceta. Tkwiłam w tym związku tyle lat z jakiegoś przywiązania. Nie było mi dobrze, ale nie potrafiłam się rozstać. Nie dogadywaliśmy się w kwestii łóżkowej przede wszystkim, tzn. on nie chciał seksu i przez te 6 lat go nie było ani razu. W ogóle się nawet nie całowaliśmy. Jedynie mnie przytulał i trzymał za rękę, jeśli chodzi o okazywanie uczuć. Nie pomagały prośby, rozmowy, dosłownie nic, a mnie to frustrowało coraz bardziej. Kolejnym problemem był brak zaangażowania z jego strony. Mimo warunków nawet nie mieszkaliśmy razem. Natomiast po rozstaniu rozmawialiśmy jeszcze ze sobą i powiedział, że tak to wszystko wyglądało, bo on był ze mną z wygody i szkoda mu było to wszystko kończyć po tylu latach, a też chciał mieć z kim się spotkać lub gdzieś wyjść.
Jeśli chodzi o tego drugiego, to znajomość z nim trwała kilka miesięcy zanim się dowiedziałam, po czym on prosił o jeszcze jedną szansę, obiecał, że ją dla mnie zostawi. No i zostawił na pół miesiąca, pomieszkał ze mną i jednak stwierdził, że wraca do niej.
Z kolei ten trzeci od początku dawał znaki ostrzegawcze, które zlekceważyłam. Przeczuwałam nawet na początku, że coś jest nie tak i powiedziałam mu, że się obawiam, że znajdzie sobie kogoś lepszego i mnie zostawi, to on to skomentował w ten sposób "miłość jak sraczka, przychodzi znienacka". Już wtedy mogłam się domyślić, że nie jestem dla niego nikim ważnym, ale nie dopuszczałam tej myśli do siebie.
Po tym co tu napisalas jestem pewna ze ty masz calkiem nie maly problem. I dopoki go nie przepracujesz na twoim miejscu odpuscilabym sobie zwiazki.

Wszystkie 3 przypadki maja wspolny mianownik. W ogole nie kochasz siebie. Szukasz milosci za wszelka cene. Kosztem dobra psychicznego, ponizenia, braku szacunku do siebie, no doslownie wszystkiego co moze byc dla ciebie dobre - u ciebie tego nie ma.
To jest przerazajace.
Ja ci nie pomoge ale jedna wizyta u psychologa tez nie.

Edytowane przez wiekanka
Czas edycji: 2021-06-19 o 20:04
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2021-06-19, 20:22   #8
Alekto123
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 1 209
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Szukałabym na Twoim miejscu dobrego psychoterapeuty. Z jednego słabego związku w następny, a potem w kolejny. Widać, że masz problem.


Zgadzam się z wiekanką, odpuść sobie związki i zacznij pracę nad sobą, bo inaczej kolejne związki też będą takim bagnem.
Alekto123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 20:29   #9
Nuova
( ͡° ͜ʖ ͡°)
 
Avatar Nuova
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 5 437
Nie radzę sobie z samą sobą

Po jednej wizycie u psychologa nie będzie natychmiastowej poprawy. Terapia często trwa latami. Leczenie się psychotropami na własna rękę to już w ogóle jakaś abstrakcja, można sobie nieźle rozwalić układ hormonalny i pogłębić zaburzenia. Niby chcesz Autorko sobie pomóc/być szczęśliwa, a tak naprawdę sobie szkodzisz.


Sent from my iPhone using Tapatalk
Nuova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 21:01   #10
karawanna
Zakorzenienie
 
Avatar karawanna
 
Zarejestrowany: 2020-11
Lokalizacja: Ciemna Strona Mocy
Wiadomości: 8 319
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Nie można uzależniać swojego szczęścia od tego, czy jest się w związku czy nie jest, bo wtedy właśnie dzieją się rzeczy, które teraz przeżywasz. Czy masz przyjaciół, znajomych? Swoje zainteresowania? Partner powinien być dopełnieniem Twojego życia, a nie jego sensem. I nad tym powinnaś popracować, możliwe że z pomocą psychologa, ale na pewno nie zauważysz zmiany po jednym spotkaniu, musisz być cierpliwa.
karawanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-19, 22:33   #11
minnie_mouse1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 4
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Cytat:
Napisane przez karawanna Pokaż wiadomość
Nie można uzależniać swojego szczęścia od tego, czy jest się w związku czy nie jest, bo wtedy właśnie dzieją się rzeczy, które teraz przeżywasz. Czy masz przyjaciół, znajomych? Swoje zainteresowania? Partner powinien być dopełnieniem Twojego życia, a nie jego sensem. I nad tym powinnaś popracować, możliwe że z pomocą psychologa, ale na pewno nie zauważysz zmiany po jednym spotkaniu, musisz być cierpliwa.
Tak, mam przyjaciół i znajomych, ale pomimo częstych spotkań z nimi, nikt nie jest w stanie zastąpić mi takiej bliskiej relacji. Często czuję taką wewnętrzną pustkę.
minnie_mouse1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2021-06-20, 07:11   #12
Alekto123
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 1 209
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Cytat:
Napisane przez minnie_mouse1 Pokaż wiadomość
Tak, mam przyjaciół i znajomych, ale pomimo częstych spotkań z nimi, nikt nie jest w stanie zastąpić mi takiej bliskiej relacji. Często czuję taką wewnętrzną pustkę.
To, że czujesz taką pustkę i przez to wikłasz się w słabe relacje jest do przerobienia na terapii, Można nie być w związku i nie czuć się samotnym.
Alekto123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-20, 09:08   #13
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
Dot.: Nie radzę sobie z samą sobą

Sluchaj, robisz kilka bardzo niedobrych rzeczy, musisz to zmienic, bo inaczej nie ruszysz z miejsca, w ktorym jestes.

1) bylas na jednej wizycie i twierdzisz, ze Ci nie pomoglo. Przeciez doskonale wiesz, ze to sa tygodnie/miesiace pracy z psychologiem, a nie jedna wizyta. To tak, jakbys miala 30kg do zrzucenia i oczekiwala, ze pojdziesz raz na 2h na bieznie i od razu wszystko zrzucisz. Musisz wrocic pod opieke psychologa. Jezeli nie chcesz prywatnie, to zapisz sie na NFZ, bez marudzenia, ze nie, bo terminy na za pol roku (zapisz sie - jezeli do tego czasu poczujesz sie lepiej, to najwyzej odwolasz wizyte).

2) przestan faszerowac sie lekami na wlasna reke. Jak ktos juz wyzej zauwazyl - to nie dziala tak, ze bierzesz i pyk, magicznie sie lepiej czujesz. Duza czesc lekow moze powodowac obnizenie nastroju i ogolnie jakies dziwne jazdy, dlatego tak wazne jest, zeby leki dobieral profesjonalista i monitorowal jak sie na nich czujesz. To, ze komus lek X pomogl nie znaczy, ze bedzie dobry tez dla Ciebie.

3) Nie chce powtarzac po innych, ze nie powinnas uzalezniac swojego szczescia od partnera. Napisze cos innego - wiem co czujesz, bo bylam kiedys w podobnej sytuacji. Tez spotkalam kiedys faceta, ktory wydawal sie idealem, a pozniej jak u Ciebie: okazalo sie, ze ma narzeczona. Ja sie z nim bujalam okolo roku, po czym wyjechal i wrocil z obraczka. Doskonale wiem, jak Cie ten zawod boli i jak niesprawiedliwe jest to, co Cie spotkalo. Chce powiedziec jedno: nie drecz sie tym, ze on niby jest taki szczesliwy i tak mu sie wszystko udaje. To nie jest prawda, wrecz przeciwnie - trzeba miec naprawde zje#ane zycie, zeby byc takim frajerem. Mnie sie nigdy nie zdarzylo tesknic za tamtym facetem, wrecz sie ciesze, ze wyszlo jak wyszlo. Pomysl jak perfidny i zepsuty ten facet musi byc, skoro zdradzal, a pozniej jak gdyby nigdy nic wzial ten slub, potrafilabys byc taka menda? Ja nie. Ciesz sie, ze nie jestes na miejscu tej biednej dziewczyny, ona pewnie zyje w nieswiadomosci, ze ma takiego sk###iela u boku. Zapewniam Cie - tacy ludzie sie nie zmieniaja, zdardzal ja przed slubem, to predzej czy pozniej znowu pojdzie w bok. Chcialabys byc na jej miejscu? Kobieta zyje zludzeniami, ze ma udane zycie, kochajacego meza, moze urodzi mu dzieci, a byc moze kiedys sie dowie, ze ten frajer nawet przed slubem nie potrafil byc fair i oszukal ja jak ostatni sk##rwiel. Powinnas traktowac te sytuacje jako powod do otworzenia wina i swietowania, ze takie guano Cie ominelo. Zycie Cie kocha, skoro uchronilo Cie od tak ogromnego bledu (w przeciwienstwie do tej biednej zony).

4) wiem, ze to banal, ale jestes mloda, masz mnostwo czasu na znalezienie fajnego faceta. Nie zadowalaj sie byle czym - zaslugujesz na kogos, kto bedzie Cie szanowal i kochal. Po co Ci zwiazek, jezeli bedzie Cie ciagnal w dol zamiast dawac Ci pozytywnego kopa? Ja znalazlam genialnego faceta gdy skonczylam 32 lata, wiec powaznie, masz mnostwo czasu.

Widzialam, ze w ostatnim poscie pisalas, ze czesto czujesz pustke, ze brakuje Ci bliskiej relacji. To tylko zapytam: a w tych beznadziejnych poprzednich relacjach nie czulas pustki? Nie czulas sie samotna w pierwszym zwiazku, kiedy facet lekcewazyl Twoje prosby? Nie czulas sie samotna w drugim, gdy wiedzialas, ze jestes jego laska na boku? Nie czulas sie samotna w trzecim, skoro od poczatku podejrzewalas, ze mu nie zalezy? Przestan sie oczukiwac, ze zwiazek zapelnia Ci jakas emocjonalna pustke - nie ma nic gorszego niz uczucie, ze niby jestes z kims, ale jednak jakbys ciagle byla sama, bo ta druga osoba nie chce sie zaangazowac i traktuje Cie tylko jako opcje. Powaznie - po co Ci relacja, w ktorej nie dostajesz zainteresowania czy wsparcia? Lepiej byc samemu niz w takiej prowizorce. Koniecznie idz na terapie, pomoze Ci poukladac te wszystkie rzeczy w odpowiedni sposob.

EDIT: Jeszcze dopisze cos, co moze Ci pomoc. Na razie jestes w punkcie, gdzie idealizujesz przeszle zwiazki. Ok, widzisz, ze byly zle sytuacje, ale wciaz kurczowo trzymasz sie mysli, ze bylo Ci lepiej, bo ktos byl w Twoim zyciu. Wypisz sobie plusy i minusy kazdego zwiazku. Wypisz wszystko, co Ci przyjdzie do glowy. Ja po stronie minusow wypisywalam kazda najmniejsze sytuacje, w ktorej facet mnie zranil (np. "Nigdy nie odebral mnie z lotniska", "podczas obiadu z Karolem powiedzial to i tamto i zrobilo mi sie okropnie glupio" - generalnie kazda rzecz, ktora byla nie tak, niewazne jak nieistotna). Nigdy nie wypisuj banalow po stronie plusow (np nie pisz "dbal o mnie", skoro facet olewal Twoje proby rozmow, nie pisz, ze "mial dobry charakter", jezeli non stop Cie w jakis sposob ranil - wypisuj konkretne sytuacje i w plusach, i w minusach). U mnie moj "idealny" zwiazek (nie ten z tym zdradzajacym, inny - myslalam, ze to milosc mojego zycia) dorobil sie calej strony A4 minusow, gdzie plusow byla ledwie garstka. Dopiero wtedy mnie oswiecilo jak beznadziejna ta relacja byla. W gorszych chwilach, gdy bralo mnie na placz za tamtym facetem, po prostu wyciagalam te kartke i czytalam wszystkie minusy. Bardzo pomagalo, wiec polecam.
__________________
"La curiosidad mató al gato."
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Nie kupuję nowych zanim nie zużyję starych ]
[ Biegam ] 10 - 15 - 20 - hM - 30 - M

Edytowane przez v-x-n
Czas edycji: 2021-06-20 o 09:26
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2021-06-20 10:08:34


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:05.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.