|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 9
|
Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
We wrześniu poprzedniego roku poznałam chłopaka na sympatii. U mnie zaiskrzyło coś już po trzecim spotkaniu, ale zostaliśmy oficjalnie parą po niecałych dwóch miesiącach spotykania się. Na wstępie chciałam powiedzieć, że mam zdiagnozowaną depresję, jestem osobą wrażliwą, mnóstwo problemów stwarzam sobie sama w głowie. Stąd ten wątek, bo chciałam zasięgnąć opinii czy faktycznie mam powody i prawo do bycia 'nie do końca szczęśliwą', czy to znowu urojenia w mojej głowie. Do tego mam coś takiego jak perfekcjonizm. Kiedy coś nie jest takie jak ja sobie tego życzę, czuję ogromny dyskomfort. Takie poczucie, że coś nie jest idealne tak jakbym chciała. Może to mnie też gubić. Będę się tutaj skupiała głównie na wadach mojej relacji, ale nie myślcie, że nie ma żadnych pozytywów. Jednak mimo tego, że nie jest to taki do końca związek, jaki chciałabym mieć to kocham mojego obecnego partnera, bardzo mi na nim zależy, czuję się szczęśliwa z nim, ale no właśnie.. pewne kwestie mi nie pasują i liczę, że to się zmieni. Tylko pytanie, czy zawsze jest idealnie? Czy zawsze idealnie być musi? No właśnie. Pierwsze: Mój facet nie pracuje i mieszka w domu rodzinnym, a ma już 28 lat. Jednak to nie wygląda w ten sposób, że jest leniem, któremu nie chce się tyłka ruszyć do roboty. Jak byliśmy razem to miałam okazję zobaczyć jakie ma podejście do pracy. Miał dwa zlecenia z firmy jego znajomego. Nie będę dokładnie mówić branży, żeby nie zdradzać szczegółów. Powiedzmy po prostu, że praca fizyczna. Na tych zleceniach tyrał, żeby zarobić jak najwięcej. Ale zlecenia się skończyły, to praca też. Ten jego znajomy obecnie ma ciężko ze znalezieniem zleceń i tak to bywa. Jeszcze na ten czas robi dorywczo w rodzinnej firmie, ale jednak to nie jest taka zarobkowa praca i właściwie na tym zarabia kwoty takie kieszonkowe. Kolejnym 'ale' co do poszukiwania pracy (i też równocześnie jest powodem mieszkania na garnku rodziców), że jego bliska osoba jest ciężko chora i musi się tą osobą często zajmować. Ja to w pełni rozumiem i cieszę się, że się nie wypina na rodzinę, ale też on ma swoje życie, powinien pracować. Jego babcia sama tak mówi. Na ten czas partner deklaruje się, że zacznie szukać pracy i sam też chce mieć swój stały dochód. Mierzi mnie to, że zapewne go rodzice utrzymują w dużym stopniu, bo wiem, że dużo wydaje miesięcznie choćby na studia (bo studiuje zaocznie). Tylko na ile z tym znalezieniem pracy to jest gadanie, a na ile on to zrobi i kiedy znajdzie tą pracę, no to już nie wiem. A ja? Jestem trochę młodsza od niego. Sama mieszkam z rodzicami, bo mamy dobre relacje i mi szkoda wydawać kasy na wynajem. Pracy na początku naszego związku sama nie miałam, ale od jakiegoś czasu pracuję. Nie jest to może moja praca marzeń, bardziej przejściowa. No i od kiedy mam pracę to u niego ten aspekt zaczął mi bardziej przeszkadzać. Dodam tylko, że pomimo jego bezrobocia to kwestie finansowe są ok. Nie jest żadnym skąpcem, ja mu wszystkiego nie stawiam, bo pracuje. A wręcz przeciwnie, często on proponuje, że za mnie zapłaci. Potrafi odwieźć mnie do domu, bo mieszkamy 60 km od siebie i nigdy nie chciał za paliwo mimo tego, że ja mu nawet proponowałam oddanie za podwózkę mi tyłka kiedy mogłam sobie wrócić autobusem. Drugie: Moim zdaniem za rzadko się spotykamy i mam wrażenie, że bardziej to mi zależy na tych spotkaniach. Średnio spotykamy się dwa-trzy razy w tygodniu. Czasami zostaję u niego na noc. Tak z 3/4 spotkań proponuje ja. Tyle, że mamy oboje inne podejście do tego. Bo ja jestem osobą, która lubi planować. Ja już wieczorem w niedzielę układam sobie plan jak będzie wyglądał mój przyszły tydzień, czyli co, kiedy, gdzie, jak. Oczywiście z możliwością pewnych modyfikacji. Mam potrzebę po prostu wiedzieć kiedy się z nim zobaczę. On potrafi zaproponować spotkanie dzień przed albo nawet jeszcze tego samego dnia. Mieliśmy już rozmowy na ten temat i mi tłumaczył jak to z jego strony wygląda, że też u niego ciężko się z umawianiem, bo czasem nie wie jak to będzie z tą bliską osobą, czy będzie mógł wyjść, czy nie będzie trzeba gdzieś do lekarza jechać, itd. Jednak jak ja już zaproponuje to w 99% przypadkach mi nie odmawia. Odmówi tylko jak serio jest coś na rzeczy i nie może, więc wierzę w te jego zapewnienia. Była sytuacja, że nie widzieliśmy się ponad tydzień, bo oboje mieliśmy kocioł na studiach, a potem mnie dopadła choroba. I tutaj mam taką sprawę do omówienia: Było mi przykro, że nie zaproponował, że mnie odwiedzi chociaż raz w chorobie.. Było mi przykro tym bardziej, bo takie coś zaproponował mój znajomy. Było mi źle, że zwykły znajomy dał sugestie, że jak potrzebuje towarzystwa to może do mnie wpaść, a mój chłopak nic.. Nie powiedziałam mu o tym, bo nie jestem pewna czy mogę od niego wymagać ryzyka zarażenia się. Ale no chociaż miło by mi było jakby napisał głupią wiadomość, że w razie co to może wpaść... Trzecie: Seks. Palce, minetka, gra wstępna jest dla mnie ok. Ale penetracja. Pierwszym dla mnie problemem było to, że mój facet no.. nie ma największych rozmiarów. Głupio mi o tym pisać. Nie w każdej pozycji go dobrze czułam, ale udało mi się dobre pozycje dla nas znaleźć. Oczywiście nie powiedziałam mu o tym ani słowa, bo chłop by się zamknął w kompleksach już na wieki. Także ten rozmiar jest do przełknięcia już przeze mnie. Ale mierzi mnie, że mój facet szybko dochodzi. W większości stosunków wytrzymuje może minutę jak jest we mnie. To doprowadza mnie do frustracji i mimo woli potrafię myśleć o swoim ex, który potrafił mnie tak długo 'obracać', że miałam dość. Wiem, że to wstrętne, ale nie umiem powstrzymać tych myśli po prostu. A tutaj mam niedosyt. Chociaż w pewnych momentach były poprawy, ale to loteria, raz się uda, raz nie i większość razy się jednak nie udaje. Myślałam, żeby kupić prezerwatywy opóźniające wytrysk, ale boję się, że tym pomysłem mu wjadę na psychikę, a tego bym nie chciała. Poza tym ten seks jest dla mnie za rzadko... Kochamy się średnio 8-10 razy na miesiąc.. To mi nie wystarcza. No, ale powodem tego jest to, że tak często się nie spotykamy, a i też nie każde spotkanie daje możliwość seksu, do tego jeszcze kobiecy okres. Czwarte: Nie ma możliwości zamieszkania razem na ten czas. Powody są dwa: jego brak dochodu i ta jego bliska osoba, którą musi się na ten czas zajmować. Jak tylko znalazłam moją obecną pracę to napomknęłam, że za jakiś czas bym chciała o tym mieszkaniu pomyśleć. Powodem jest to, że zamieszkanie razem usunęłoby mi połowę zmartwień - czyli rzadki seks i rzadkie spotykanie się, miałabym go tak na codzień. Ale nie wiem znowu jaka jest w tym perspektywa, kiedy to będzie możliwe do spełnienia. Znowu w tej kwestii mi się włącza 'porównanie do byłego', bo mój ex po 2 miesiącach związku się wyrywał do wspólnego mieszkania. Ale wiadomo, teraz jestem z kimś innym, sytuacja jest inna i składa się na to wiele czynników. To takie najważniejsze aspekty, które wymieniłam. Byłabym bardzo wdzięczna za wasze opinie. Jeszcze dodam, że 'nie ufam swoim emocjom', nie wiem czy powinny mi te sprawy przeszkadzać czy nie. Jak już mówiłam, jestem osobą chorą. Obecnie jestem w fazie depresji. Mój obraz rzeczywistości może być zaburzony po prostu. Często sobie coś wmawiam, co nie jest prawdą, potem płaczę z tego powodu, bo za tym czymś idą w mojej głowie kolejne czarne scenariusze, ciężko mi się żyje. A może właśnie skoro w życiu mało co mnie cieszy to trudno o to, żeby chociaż związek był tą wyjątkową iskierką nie ważne jak bardzo udany? Zanim ktoś spyta, tak, biorę leki. Na terapię chodziłam, ale przestałam, bo moja terapeutka była dla mnie nie w porządku i zamierzam szukać nowej, ale póki co trochę brakuje mi sił do tego. Pozdrawiam i przepraszam za tak długi wpis. Mam nadzieję, że ktoś doczyta do końca.
|
|
|
|
|
#2 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: W podróży
Wiadomości: 6 876
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
W mojej opinii:
Jeszcze trochę pociagniecie ten związek, ale nie jest to relacja "na zawsze" czy z wizją szczęśliwego małżeństwa. Wszystkie problemy moglibyście rozwiązać rozmową, ale nie potrafisz rozmawiać, a ON NIE CZYTA W MYŚLACH. To prosta prawda, którą powinnaś wynieść już z pierwszej godziny z terapeutą. Druga prawda: "jedyną osobą, którą możesz zmienić jesteś ty sama. Jeśli zmienisz się NAPRAWDĘ, to wtedy albo dany aspekt poprawi się w związku, albo związek się rozpadnie (bo nowa ty nie będzie już pasować partnerowi)". Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#3 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 108
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Przez obecną sytuację geopolityczną, jest obecnie tak wielki brak pracowników budowlanych, ze dla ludzi umiejących i chętnych pracować fizycznie, praca dosłownie leży na ulicy.
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
|
|
|
#4 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 466
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Cytat:
Co do spotkań, to tutaj akurat możecie mieć różne potrzeby, jest to jak najbardziej do dogadania, rozumiem zarówno Ciebie jak i jego i jedyne co wam pozostaje, to wypracowanie jakiegoś kompromisu- może ustalenie że np. spędzacie wspólnie weekendy+1/2 dni na tyg. Dla mnie seks w związku jest bardzo ważny, więc jeżeli nie jest z niego zadowolona to pozostaje rozmawiać. Nie duś tego w sobie z myślą, że go urazisz, bo to niczego nie poprawi a twoja frustracja będzie rosła. Może nie mów mu o wielkości, bo to faktycznie jest niepotrzebne i przecież nie powiększy, natomiast nad samokontrolą można pracować, a dodatkowo są inne sposoby na to aby Cię zaspokajał. Co do częstotliwości, to tutaj też musisz powiedzieć, że dla Ciebie to za rzadko- a więc po raz kolejny wszystko sprowadza się do rozmowy, jeżeli ona nic nie da, to szczerze nie widzę was na dłuższą metę razem. Jeżeli chodzi o wspólne zamieszkanie, to ja bym się z tym wstrzymała. Dla mnie zamieszkanie razem ma być kolejnym krokiem w SZCZĘŚLIWEJ relacji, u was na ten moment jest za wiele nierozwiązanych spraw, które po wspólnym zamieszkaniu napiętrzą się z innymi drobnymi, które dojdą. Przede wszystkim niech on ułoży sobie sprawy finansowe i z rodziną (chodzi mi o to zajmowanie się tą bliską osobą), zastanów się wtedy czy taki układ będzie Ci odpowiadał- ponieważ znowu, jeżeli on np. codziennie/co drugi dzień by do tej osoby dojeżdżał aby coś pomóc nadal, to czy tobie by to na dłuższą metę odpowiadało? To nie jest tak, że to jest sytuacja tymczasowa, tylko raczej na lata. Jak już wspomniałam, sprawy łóżkowe też powinniście przepracować, ponieważ wspólne zamieszkanie nie rozwiąże problemu, może pomoże w aspekcie częstotliwości (aczkolwiek po tym co napisałaś, to też bym nie liczyła na jakąś diametralną zmianę w tym aspekcie), natomiast ty nadal nie będziesz w 100% zadowolona. |
|
|
|
|
|
#5 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 944
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Dla mnie tak na chłodno ten związek nie wygląda na udany. Słaby seks i brak perspektyw na zamieszkanie razem to byłyby dla mnie wystarczające powody, żeby zakończyć relację. Nie szokuje mnie, że facet nie może/nie chce podłapać jakieś stałej pracy. Bywa. Natomiast jeśli ty nie zarabiasz na tyle dużo, żeby utrzymać was oboje na przyzwoitym poziomie to raczej nie jest to partner dla ciebie. Chyba, że jego rodzice są naprawdę jacyś mega dziani i w razie czego i tak go jakoś ustawią. Podejrzewam jednak, że nie są milionerami. Także miej na uwadze, że brak pieniędzy i stabilności to mocny generator konfliktów i frustracji. Znacie się rok, już zaczynają się takie problemy to co będzie dalej?
---------- Dopisano o 08:52 ---------- Poprzedni post napisano o 08:46 ---------- A co to za studia zaoczne? Ma szanse po ukończeniu na jakąś lepszą pracę niż tyranie fizycznie? ---------- Dopisano o 09:01 ---------- Poprzedni post napisano o 08:52 ---------- I finanse są raczej już problemem, skoro dwójce ludzi pod trzydziestkę uniemożliwiają zamieszkanie razem. To że facet ci czasem postawi kebaba czy odwiezie do domu autem mogłoby imponować jakbyście oboje byli w liceum. |
|
|
|
|
#6 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 572
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
[1=d5f2b1fe262415f84dead74 6c1bee8c0d6ac2850_6340b04 00d0a7;89257049]Dla mnie tak na chłodno ten związek nie wygląda na udany. Słaby seks i brak perspektyw na zamieszkanie razem to byłyby dla mnie wystarczające powody, żeby zakończyć relację. Nie szokuje mnie, że facet nie może/nie chce podłapać jakieś stałej pracy. Bywa. Natomiast jeśli ty nie zarabiasz na tyle dużo, żeby utrzymać was oboje na przyzwoitym poziomie to raczej nie jest to partner dla ciebie. Chyba, że jego rodzice są naprawdę jacyś mega dziani i w razie czego i tak go jakoś ustawią. Podejrzewam jednak, że nie są milionerami. Także miej na uwadze, że brak pieniędzy i stabilności to mocny generator konfliktów i frustracji. Znacie się rok, już zaczynają się takie problemy to co będzie dalej?
---------- Dopisano o 08:52 ---------- Poprzedni post napisano o 08:46 ---------- A co to za studia zaoczne? Ma szanse po ukończeniu na jakąś lepszą pracę niż tyranie fizycznie? ---------- Dopisano o 09:01 ---------- Poprzedni post napisano o 08:52 ---------- I finanse są raczej już problemem, skoro dwójce ludzi pod trzydziestkę uniemożliwiają zamieszkanie razem. To że facet ci czasem postawi kebaba czy odwiezie do domu autem mogłoby imponować jakbyście oboje byli w liceum.[/QUOTE]Ja uważam podobnie. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
|
|
|
#7 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 1 250
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Ani życiowo, ani finansowo, ani łóżkowo nie gra. Zastanowiłabym się czy chcę poświęcać kolejne lata na relację, która budzi tyle wątpliwości.
|
|
|
|
|
#8 |
|
astro-loszka
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 479
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Z tego, co piszesz, to nie jesteś zadowolona ze swojego związku, nie jesteś w nim szczęśliwa. Facet nie spełnia Twoich bardzo podstawowych oczekiwań. To nie perfekcjonizm, to oczekiwania wobec drugiej osoby. Normalna rzecz, każdy ma jakąś swoją wizje bycia razem. Twoja wizja zdecydowanie rozjeżdża się z tym, co dostajesz od niego. Nie masz przy nim poczucia bezpieczeństwa, czujesz, że ten związek nie rokuje na przyszłość, że nie skończy się wspólnym zamieszkaniem, bo on jest teraz na innym etapie niż tym. Może kiedyś będzie, a może nie.
__________________
Kpię i o drogę nie pytam. |
|
|
|
|
#9 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 345
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Mialam kolege ktory mial podejscie jak twoj chlopak. Jest mu wygodnie, rodzice dupke kryja wiec nie czuje sie zmuszony zmienic nic w swoim zyciu.
To znaczy ze nie ma ambicji, jest wygodny i leniwy. Nigdy nie wybralabym takiego partnera, co bedzie w przyszlosci? Kto bedzie sie toba opiekowal gdy cos sie stanie?
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”. |
|
|
|
|
#10 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 23 776
|
Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Słabo to wygląda. Przyszłościowo to nawet w ogóle nie wyglada. Ja cenię sobie poczucie bezpieczenstwa i wsparcia w związku, dobry seks, wspólną codzienność. Nie wyobrażam sobie mieć takiego związku jak opisujesz będąc dorosła kobieta z dorosłym mężczyzna.
Sent from my iPhone using Tapatalk Edytowane przez chwast Czas edycji: 2022-06-14 o 11:26 |
|
|
|
|
#11 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 9
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Jakie to studia to wolę nie mówić, bo to nie jest kierunek na każdej uczelni, specjalizacja jest dość specyficzna. Są to studia na politechnice. Już robi magistra. I tak, z takimi kwalifikacjami ma szansę na dobre zarobki. Te zlecenia, o których piszę mają też związek z jego studiami, pomagały mu zdobyć doświadczenie.
Co do jego sposobu bycia to akurat się o to nie martwię. On sam większość ogarnia w domu, bo jego matka większość dnia jest w pracy. Do tego jak już mówiłam opiekuje się chorą osobą, to daje mi takie poczucie, że gdyby mi się coś stało to by też umiał się mną zająć (pfu pfu). Co do mieszkania on sam by chciał razem zamieszkać, ale najpierw właśnie chce ogarnąć te swoje sprawy, czyli pracę (moja pensja nie wystarcza na utrzymanie dwóch osób, a on sam jest zdania, że najgorsze co by mogło być to, żeby go dziewczyna utrzymywała). No i też sprawa z tą osobą. On chce poczekać jak będą rokowania, bo niedawno była operacja i możliwe, że będzie ta osoba już trochę bardziej samodzielna. Na temat naszych spotkań, seksu też mówiłam. O seksie mówiłam mu wprost, że to dla mnie za rzadko, wzmianki o rozmiarze i tej szybkości zostawiłam dla siebie. Jednak mimo wszystko jak mieszkamy 60 km od siebie, to jednak były dni kiedy nie mogliśmy się spotkać, bo studia, praca, te szpitale i to jest po prostu do nie przeskoczenia czasem. Dlatego w rozwiązaniu tego widzę jedynie te wspólne mieszkanie. |
|
|
|
|
#12 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 343
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
W życiu nie chciałabym być z takim facetem. Gość jest leniwy i tyle i nie ma co go głupio tłumaczyć, że czarne jest białe. Jak napisała Cava: w budowlance, wykończeniówce (niekoniecznie więc trzeba przerzucać gruz na budowie) praca dosłownie leży na ulicy. Tak samo, jak w kilku innych branżach. Tylko trzeba chcieć pracować plus nieraz się czegoś nauczyć. Ten związek nie da Ci się szczęścia. To równanie w dół, nie w górę. Lepiej być samemu, zamiast trzymać się czegoś takiego z desperacji.
Mam wrażenie, że to nie pierwszy Twój wątek o tym.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami. |
|
|
|
|
#13 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 194
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Jak dla mnie to wygląda jak związek na siłę. Podstawy podstaw u Was zwyczajnie leżą.
Możesz z tym walczyć, zaciskać zęby, szukać plusów, które zneutralizują minusy. Pytanie tylko po co. Jak dla mnie szkoda życia. |
|
|
|
|
#14 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 944
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
To już twoja decyzja czy chcesz w tym tkwić, bo kiedyś może będzie lepiej. Jak dla mnie takie rozterki w ciągu roku znajomości nie rokują dobrze. No i w kwestii dopasowania seksualnego raczej nic się nie zmieni. Wręcz z wiekiem pewnie będzie gorzej.
A co do studiów to trochę mi się to nie klei. Skoro to magisterka, w dodatku zaoczna, to nie powinien już szukać czegoś, jeśli chce pracować w zawodzie? Przecież nawet inżynierowi bez doświadczenia jest ciężko. A on do najmłodszych też nie należy. Dziwne też, że musi się akurat on opiekować tą osobą. Obstawiam, że to ojciec albo babcia albo rodzeństwo. W każdym bądź razie matka nie powinna go tym obarczać. Jeśli nie może sama to przecież da się załatwić dochodzącą pielęgniarkę. Można też kogoś zatrudnić prywatnie albo oddać taką osobę do specjalnej placówki. Dziwne, że akurat 28 letni syn ma się tym zajmować, poświęcając możliwość rozwoju zawodowego i założenia rodziny. ![]() ---------- Dopisano o 11:29 ---------- Poprzedni post napisano o 11:25 ---------- Albo jest jakiś kompletnie nieasertywny i nie potrafi o siebie zawalczyć czy stawiać granic, albo pasuje mu robienie za darmowego opiekuna i jest to dla ciebie wymówka. Wtedy raczej nie liczyłabym na jakieś rychłe zmiany. |
|
|
|
|
#15 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 472
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Ja trochę w kontrze do tego, co napisały dziewczyny, ale być może za bardzo ze swojej perspektywy.
Po pierwsze: co z tym związkiem zrobisz, to twoja decyzja autorko. Czy zechcesz pracować nad relacją wspólnie z partnerem, czy jednak stwierdzisz, że powinnaś się rozstać. Ale ja tutaj, też na bazie własnych doświadczeń, widzę spory materiał do pracy na terapii. Dlatego na twoim miejscu postarałabym się szybko o jakiegoś psychoterapeutę i dopiero wtedy myślała, co dalej. Dlaczego? W mojej, ale podkreślam, w MOJEJ opinii jesteś jednak trochę, hm, roszczeniowa? Nie widzę u twojego faceta żadnych poważnych błędów, wręcz całkiem podoba mi się z opisu jego charakter: 1. Chce skończyć studia, realnie robi coś w tym kierunku, w dodatku w przyszłościowej branży jak piszesz. 2. Pracuje dorywczo, domyślnie chciałby pracować i mieć więcej pieniędzy. W dodatku nie jest skąpy, mimo tego, że z tego co zrozumiałam, zarabia mniej niż ty, nie ma problemów, aby ci coś postawić. 3. Jest dobrym człowiekiem i w dodatku odpowiedzialnym - opiekuje się ciężko chorą osobą. Ty natomiast, być może przez depresję, jesteś mocno skupiona na sobie, swoich potrzebach, tym czego ty chcesz i potrzebujesz, nie patrząc na to, z jakimi on się może mierzyć trudnościami. Ty chcesz mieszkać, ty chcesz seksu więcej niż 10 razy w miesiącu (dla mnie 10 razy w miesiącu to dużo, daje to seks 2x dziennie podczas waszych spotkań, skoro spotykacie się średnio 2x w tygodniu, ale wiem, że zależy wszystko od libido), dla ciebie ma za małego, za mało zarabia, twój były to coś tam. Nie mówię, że masz nie spełniać swoich podstawowych potrzeb, być w niesatysfakcjonującej i nierokującej relacji. Ale. Jeżeli facet mimo wszystko ci się podoba, tzn. pociąga cię, macie o czym rozmawiać, dobrze spędza wam się czas, to może jednak twoja terapia pomogłaby ci zobaczyć inne rozwiązania problemów? Na przykład, nauczyłaby cię patrzeć też z jego perspektywy, pomogłaby ci otworzyć się na rozmowę o twoich potrzebach (brzmi, jakbyście wcale nie gadali o tym, co cię gryzie). W seksie można znaleźć sposoby: pozycje pomagające "poczuć" małego penisa, tricki na opóźnienie wytrysku itd. No ale znów, trzeba o tym powiedzieć partnerowi, co cię nie zadowala, co mogłoby pójść lepiej. Poza tym, skąd wiesz, że gdybyście zamieszkali razem nagle miałabyś go ciągle i ten seks też częściej? A co jeżeli on nie ma tak dużych potrzeb jak ty? Rozumiem też potrzebę układania sobie z kimś życia, ale i tutaj dużo mogłaby rozwiązać rozmowa o tym, jak on widzi np. wspólne mieszkanie, podział finansów i opiekę nad chorą osobą. Tylko że trzeba jednak rozmawiać. Ja ci oczywiście zadaję tutaj pytania, proponuję rozwiązania. Nie jestem za tym, aby trwać w nieudanej relacji. Nie jestem za tym, aby się męczyć. Ale póki co ja nie widzę tutaj win i niedociągnięć faceta, ale twój festiwal trudnych do spełnienia żądań, bez jakiegokolwiek spojrzenia z perspektywy drugiej strony. Na pewno nie jest mu łatwo pozostawać w trudnej sytuacji rodzinnej, opiekując się kimś chorym, poświęcając mu czas; w dodatku studiować zaocznie i myśleć o zarabianiu pieniędzy. Nie masz też gwarancji, że ktokolwiek kiedykolwiek - jakiś inny mężczyzna - spełni wszystkie twoje zachcianki. W każdej relacji w końcu znajdziesz obszar, w którym coś ci nie będzie pasować i wtedy - tak czy siak - terapia a przynajmniej szczera rozmowa z partnerem będzie nieunikniona. W mojej opinii lepiej nauczyć się komunikacji wcześniej, niż później. edit: Bardzo ważna rada! To nie facet, nie związek mają cię uszczęśliwić. To ty masz czuć się szczęśliwa sama ze sobą, druga osoba nie jest od spełniania twoich wszystkich potrzeb, żebyś poczuła się lepiej. Dlatego ja nadal, powtórzę, zalecam terapię. To jest ważny obszar do przepracowania.
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
Edytowane przez niepogodna Czas edycji: 2022-06-14 o 12:40 |
|
|
|
|
#16 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 9
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Jak już mówiłam to nie tak, że on siedzi tylko, gra i nic nie robi. Ma jakieś właśnie zlecenia z rodzinnej firmy, teraz się szykuje kolejne zlecenie tylko musi zrobić kosztorysy i inne pierdoły ogarnąć. Ale mi przeszkadza, że te zlecenia raz są, raz ich nie ma, że czasem nie może jakiejś roboty wziąć, bo sytuacja w domu. Jednak on sam wyraża chęć, żeby mieć stały dochód, deklaruje się, że jak tylko ta osoba w miarę dojdzie do siebie (kwestia kilku-kilkunastu tygodni) to zacznie intensywnie wysyłać CV, już też się rozgląda co jest na rynku pracy, patrzy na oferty. Ale no na ile to gadanie, na ile faktycznie to wypali no to znak zapytania. Mogę mu na razie tylko zaufać, że zrobi tak jak mówi.
Co do tego, czemu kogoś nie zatrudnią do opieki to nie wiem. Nie pytałam. Może finanse nie pozwalają, może nie chcą nikogo obcego w domu, a może to jego matce wjedzie na ambicje, bo kobieta pracuje w branży medycznej. Teraz też ciotka się do nich wprowadziła, żeby pomóc, żeby też on mógł ogarniać tą robotę. Tylko znowu pytanie czy ciotka to tak na zawsze i czy jej się nie odwidzi. A z tym ośrodkiem no to wg mnie cios poniżej pasa, bo to nie jest wrzód na dupie, którego najlepiej się pozbyć. Cała rodzina jest mocno zaangażowana, żeby było lepiej, w żadnym ośrodku nikt nie da go zamknąć. niepogodna Co do terapeuty. Szczerze wiem, że powinnam iść na terapię, ale już czuję się tym wszystkim zmęczona. Wcześniej też długo zbierałam się na szukanie psychologa (złe doświadczenia). Znany lekarz, niby fajna Pani, ale po 2-3 spotkaniach kobieta zaczęła mnie irytować, forma terapii mi się nie podobała, czułam się źle w tym gabinecie i wychodziłam bardziej przybita. Potrafiłam z tą terapeutką nic nie mówić przez kilkanaście minut. I co mi zostało? Tylko poczucie straconego czasu i pieniędzy, a zarabiam skromnie.. To mnie demotywuje, nie mam jakoś zaufania do terapeutów. Wiem, że powinnam, ale w głowie mam, że znowu wywalę kilka stów w błoto, a baba będzie mnie tylko denerwować I ten psycholog to nie była Pani Grażyna z niewiadomo skąd, ale ze strony znany lekarz z bardzo dobrymi opiniami.. więc już nie wiem gdzie tego terapeuty szukać.I tak, zgodzę się, że mogę być roszczeniowa i przez depresję jestem bardzo samolubnym człowiekiem. Często skupiam się na swoim cierpieniu, a innych problemy umniejszam. I to nie jest kwestia mojego wrednego charakteru czy coś w tym rodzaju. Po prostu mimo tego, że czasem próbuje kogoś zrozumieć to moje myśli są skupione na moim bólu do życia, już nie umiem sobie z tym radzić. I jak jakieś moje potrzeby nie są zaspokojone to rozpaczam na tym. Te cechy, które wymieniłaś ja też dostrzegam i mi się podoba ten charakter. Co do seksu to już właśnie znalazłam te kluczowe pozycje i jest ok, tylko jeszcze ten wytrysk został do 'naprawienia'. Wiem, że potrzeby mamy ogólnie na podobnym poziomie, więc sądzę, że wtedy seks by był co 2-3 dni, co mi by wystarczało. Też sądzę, że częstotliwość by pomogła na te wytryski, bo zauważyłam taką korelację, że im dłuższa przerwa to on wtedy szybciej dochodzi. Nie masz też gwarancji, że ktokolwiek kiedykolwiek - jakiś inny mężczyzna - spełni wszystkie twoje zachcianki. W każdej relacji w końcu znajdziesz obszar, w którym coś ci nie będzie pasować i wtedy - tak czy siak - terapia a przynajmniej szczera rozmowa z partnerem będzie nieunikniona. - Dokładnie też tak samo uważam. Zresztą miłość to nie jest dla mnie jak jakaś transakcja biznesowa. Będę Cię kochać, jak spełnisz to, to i to, a jak nie to wypad.. Dlatego myślę, że pomimo tutaj głosów póki co nie będę chciała się rozstawać, bo jednak tego człowieka kocham. Nie potrafiłabym teraz wrócić na tindera, sympatię i szukać sobie kogoś, kto mi spełni potrzeby. W każdej relacji będzie mi coś nie pasować to prawda, bo nikt nam w myślach nie czyta i wątpię, że można znaleźć osobę, która będzie wiecznie robić wszystko z naszymi oczekiwaniami. |
|
|
|
|
#17 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 343
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
A wiesz, że można być też po prostu samemu? Związek to nie jest coś obowiązkowego. Tym bardziej związek wymęczony. Ogarnięcie siebie, a potem szukanie kogoś to lepszy pomysł, niż wchodzenie w coś z takim poczuciem, że jest się na to skazanym i że to w czymś pomoże na bolączki duszy.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami. |
|
|
|
|
#18 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 12 272
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Cytat:
Całe szczęście można być singielką (jeszcze za to nie ma jakiegoś ekstra podatku ).A co do faceta - dla ciebie pewne sprawy są nie do zaakceptowania, dla innej nie byłoby problemu. Wazne jest to, co ty czujesz. Ogólnie ja tez raczej bym z takim facetem nie chciała być A jednoczesnie obecnie sama jestem w momencie życia, gdzie finansowo i zawodowo nie mam nic do zaoferowania, ale mój partner to akceptuje, bo u mnie to po prostu świadoma przerwa w 'robieniu kariery'.Mijacie sie w fundamentalnych kwestiach. To przecież nie ma sensu. A jemu raczej nie spieszy sie do zmiany trybu życia. |
|
|
|
|
|
#19 | |||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 944
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Cytat:
---------- Dopisano o 12:20 ---------- Poprzedni post napisano o 12:19 ---------- Cytat:
---------- Dopisano o 12:23 ---------- Poprzedni post napisano o 12:20 ---------- Cytat:
|
|||
|
|
|
|
#20 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 472
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
[1=d5f2b1fe262415f84dead74 6c1bee8c0d6ac2850_6340b04 00d0a7;89257313]
[/COLOR] Ale zdajesz się, że terapia zwykle jest trudna, a nie przyjemna? I że zwykle nie daje natychmiastowej poprawy humoru, bo nie na tym polega. No i czasem trzeba faktycznie poszukać kogoś z kim kliknie. A na zdrowiu absolutnie nie powinno się oszczędzać. Zwłaszcza psychicznym, bo z nieprzepracowanymi problemami będziesz uciążliwa dla otoczenia, a przede wszystkim dla samej siebie.[/QUOTE] Podpisuję się, terapia jest albo bywa trudna. Zależy, jak kto na to patrzy, dla mnie np. możliwość wygadania się osobie, co do której wiem, że ma kompetencje i nie da mi złotych rad z d... jest nieoceniona, ale wiem, że ludzie potrafią być bardzo skryci, nie chcą rozmawiać o problemach ani ich sobie uświadamiać itd. Ale też podpiszę się pod tym, że warto. Może poczytaj o nurtach, podpytaj znajomych, poszperaj na forach, w sieci - na pewno znajdziesz terapeutę dla siebie. U mnie kliknęło dopiero po trzech próbach, znalazłam osobę, z którą miałam o czym rozmawiać i mam wrażenie, że realnie mi pomogła. Inaczej, bez terapii, będziesz dalej siedzieć w swojej spirali zamartwiania się i nieszczęścia, czarnych myśli, żalu do partnera, wymagań, oczekiwań. Nadal będziesz zagubiona czy to, co czujesz ma sens, czy może wszystko sobie zmyślasz i tak naprawdę nie ma problemu. Widzę, że masz tendencje do zamartwiania się na przyszłość i unieważniania swoich emocji, miałam/mam podobnie, na szczęście da się nad tym pracować.
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
|
|
|
|
|
#21 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 1 250
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Cytat:
Ale wiesz, że w trakcie jesteście oboje i on też jest świadomy ile to trwa? Po to macie buzie aby rozmawiać. Wyjaśnij na spokojnie co o tym myślisz, jest szereg narzędzi i sposobów by to zmienić/poprawić ale potrzebna jest chęć obu stron. Co do terapii, nie jest to spacer na łące tylko ciężka praca nad sobą. Nie jest kolorowo i przyjemnie. W temacie opieki, chęć pomocy jest godna pochwały ale wymagania matki wobec pełnoletniego syna by ten pełnił opiekę zamiast rozwijać się zawodowo i zdobywać swoje własne pieniądze jest dziwne. Wiesz jaką mają relację? Czy matka nie jest toksyczna? |
|
|
|
|
|
#22 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 9
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
A tak zapytam jakie są sposoby jeszcze na opóźnienie wytrysku, bo ja na nic innego niż te specjalne gumki nie wpadłam?
Co do tego terapeuty to zupełnie nie o to chodzi, że miałam oczekiwania, że po jednej sesji będę szczęśliwa, że terapia jest łatwa, itd. Miałam po prostu wrażenie, że na tej terapii nie dzieje się totalnie nic. Ta terapeutka wolała, żebym ja zaczynała rozmowę. I ok, spoko. Mówiłam jej wszystko, na co ona tylko 'yhym', czasem coś dopytała, a czasem siedzimy sobie tak w ciszy dobre 20 minut i patrzymy na siebie, bo żadna nie wie co powiedzieć. Nie wiem, czy tak terapia powinna wyglądać, był to nurt psychodynamiczny, ale czy takie coś w ogóle pomaga? Nie wiem, serio. Bo mam wrażenie, że już mi lepiej robiło mówienie do lustra. Co do tego ośrodka, ja nie mówię, że ludzie tam mają źle, ale wiem, że po prostu nikt i sam zainteresowany nie chciałby tego ośrodka, woli być w domu, więc takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Też do końca nie wiem czy to matka wywiera presję, czy to on sam czuje potrzeby pomocy, ale byłam świadkiem rozmowy jak ona z babcią mu właśnie mówiły, że powinien dalej zdobywać doświadczenie, więc z tego wnioskuję, że chcą też, żeby on pracował. |
|
|
|
|
#23 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 194
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Szukasz sposobów na opóźnienie wytrysku a co w tym temacie mówi Twój facet? Jest zainteresowany w ogóle jakimś leczeniem, terapią? Przyczyny mogą być różne- od neurobiologicznych po czynniki psychogenne. Sama nic nie zdziałasz, to on musi chcieć.
Byłam kiedyś z facetem, który miał z tym problem. Najpierw były rozmowy, prośby, a później odeszłam bo poza obietnicami 'jakoś to ogarnę' nie robił nic. |
|
|
|
|
#24 | |||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 472
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Cytat:
Cytat:
Cytat:
1. Szczerej rozmowy o przyszłości, oczekiwaniach, seksie, potrzebach. 2. Decyzji, co dalej. 3. Jeśli zostajecie razem, to na pewno tobie terapii, być może jemu też (może czuje się przeciążony sytuacją, ma problemy w łóżku itd.) 4. Przeczekania i poczekania na lepsze czasy: aż on skończy studia, aż członkowi rodziny się polepszy, aż znajdzie pracę itd. Generalnie, to rozmowa, terapia i cierpliwość, jeśli chcesz kontynuować ten związek.
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
|
|||
|
|
|
|
#25 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 343
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Cytat:
https://www.wapteka.pl/blog/artykul/...gla-u-mezczyzn
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami. |
|
|
|
|
|
#26 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 518
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Hmm. Związek trwa już półtora roku, a chłopakowi nie spieszy się do zamieszkania razem, bycia razem na co dzień, wzięcia odpowiedzialności nawet za własne życie, czyli pracy...
Autorko, marnujesz czas. Tak po prostu. Przykro się czyta, że młoda dziewczyna woli trwać w czymś takim z przekonania, że niczego lepszego nie znajdzie. Zamiast po prostu z czystej miłości i dlatego, że jest szczęśliwa... Wysłane z mojego SM-A320FL przy użyciu Tapatalka |
|
|
|
|
#27 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 944
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#28 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 343
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
[1=d5f2b1fe262415f84dead74 6c1bee8c0d6ac2850_6340b04 00d0a7;89257579]Pytanie czy on sobie w ogóle zdaje sprawę, że w jego szybkim wytrysku jest jakiś problem. Autorka boi się ten temat poruszyć, więc równie dobrze mógł dojść do wniosku, że nie przywiązuje większej wagi do seksu penetracyjnego, więc jego rozmiar czy czas penetracji jej nie przeszkadzają. Dlatego jednak warto o takich rzeczach rozmawiać. Nie na zasadzie pretensji czy ośmieszania, ale szczerze komunikować swoje potrzeby.[/QUOTE]
Masz rację. Chociaż patrząc na całokształt wydaje mi się, że mało by go to obeszło. Idę o zakład, że to jest kolejny wątek tej samej osoby. Kilka mocnych szczegółów się zgadza - facet niby kończący studia, jakieś dorywcze zajęcia w rodzinnej firmie, związek dzielący km, depresja itp.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami. |
|
|
|
|
#29 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 9
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Nie zakładałam tutaj wcześniej wątku. Związek trwa pół roku, bo poznaliśmy się we wrześniu 2021.
|
|
|
|
|
#30 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 944
|
Dot.: Nie czuję się do końca szczęśliwa w moim związku
Cytat:
|
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:01.











Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami. 
I ten psycholog to nie była Pani Grażyna z niewiadomo skąd, ale ze strony znany lekarz z bardzo dobrymi opiniami.. więc już nie wiem gdzie tego terapeuty szukać.
).
