|
Notka |
|
Seks Tutaj porozmawiasz o seksie. Masz pytania związane z życiem seksualnym lub szukasz porady? Dołącz do nas. Podziel się doświadczeniem, dodaj opinię. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 7
|
Czy można uratować namiętność w związku?
Witam,
na wstępie przepraszam, jeżeli podobny temat gdzieś już się pojawił, a zapewne tak było. Potrzebuję szybkiej rady, dlatego założyłam nowy. Chciałabym się Was zapytać drogie Panie (i Panowie?) czy istnieje według Was szansa na powrót utraconej namiętności i pożądania w łóżku do kilkuletniego partnera? Pokrótce streszczę swój przypadek. Od 16 roku życia miałam partnera przez 6 lat, zaczęłam z nim współżyć od 19 lat, wcześniej były pieszczoty, było super. Problem w tym, że po roku uprawiania seksu ówczesny partner przestał mnie podniecać. Był to 4 rok naszego związku. Wraz z brakiem satysfakcjonującego życia seksualnego pojawiły się inne problemy (nie będę się rozpisywać). W trakcie szóstego roku bycia razem poznałam innego mężczyznę... do zdrady nie doszło co prawda, ale dało mi to do myślenia. Doszłam do wniosku, że z tej mąki chleba nie będzie, że go nie kocham skoro inni zawracaja mi w głowie i odeszłam. Szybko poznałam nowego, obecnego TŻ, bo już po pół roku od rozstania z pierwszym. Nie wiem jak to się stalo, że zaczęliśmy byc ze sobą... Nie w moim stylu jest pójście do łożka z facetem na pierwszej randce, a tak to się właśnie stało wtedy. Może ze względu na długotrwały brak saytsfakcji? W każdym razie mój nowy (i obecny) związek zaczął się w sumie od seksu (pomijam fakt, że znaliśmy się kręciliśmy ze sobą kilka miesięcy wcześniej). Na początku seks był wspaniały, byłam zachwycona i szczerze przekonana, choć nieobiektywnie, że to najlepszy kochanek na świecie. Zakochałam się po uszy, uznałam, że to mój wyśniony ideał - przystojny, inteligenty, taki poważny... Jednak znowu po roku zaczęło się coś psuć. Nie przeczuwałam wtedy jeszcze, że powtarza się historia jak za pierwszym razem. Obecnie mój seks jest tak tragiczny, że szczerze powiedziawszy wolę się sama zadowalać. Mój facet zupełnie mnie nie podnieca, seks mnie z nim bez mała odstręcza. Jedynym ratunkiem dla naszego pożycia okazuje się okazjonalnie spożyty alkohol... Boję się, że go zdradzę, a nie chcę! Kręcą mnie inni faceci, oglądam się na ulicy za obcymi, potrafię sobie wyobrażać seks z nieznajomym... Czuję się jak szmata. Do tego przeczuwam, że zbliża się moment, w kótrym on mi się oświadczy... i nie wiem co zrobię... Dla mnie seks nie jest najważniejszy w życiu, ale jest ważny, dlatego zastanawiam się, czy związek bez namiętności ma szanse na przetrwanie? Biorąc pod uwagę, że historia ta sie powtarza w moim przypadku już drugi raz - skąd mam mieć pewność, że trzeci raz nie będzie tak samo? Moze ja po prostu taka jestem? Może nie jestem monogamistką? A może wszyscy tak mają i trzeba się pogodzić z brakiem seksu w związku? W koncu ludzie to nie zwierzęta i potrafią kierować się mózgiem, a nie za przeproszeniem d*pą. Powiedzcie mi jak to jest. Nie wiem, czy jest sens zmieniać partnera, bo oprócz beznadziejnego seksu ogólnie między nami jest dobrze. W sumie tak samo było z tym pierwszym - kochałam go jak brata, nie jak kochanka, ale wtedy miałam nadzieje, że po prostu źle trafiłam. A teraz znowu to samo... Tym razem sytuacja jest o tyle poważniejsza, że zaraz przyjdzie podejmować poważne decyzje dotyczące ślubu. Nie chcę go zdradzić, brać rozwodu, ranić... A może da się na nowo rozpalić namiętność, tylko tego nie potrafię? W sumie jestem już zrezygnowana... Przepraszam za tą przydługawą wiadomość, ale potrzebuję porady, albo chociaż dyskusji, wiem, że za mnie nikt decyzji nie podejmie. Dziękuję ---------- Dopisano o 20:10 ---------- Poprzedni post napisano o 19:46 ---------- no tak, żadnej odpowiedzi się nie doczekam... Chyba za dużo tekstu napisałam. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Gorzów
Wiadomości: 41
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Miałam podobnie. Oczywiście nie musisz sugerować się tym co napiszę ale:
- jeżeli z tamtym Ci nie wyszło, to nie znaczy, że z tym drugim już musisz zostać na zawsze - nie czuj się winna, że interesują Cię inni faceci - ALE! jeśli obecny Cię nie podnieca to bądź wobec niego uczciwa i odejdź od niego jeżeli nie chcesz walczyć - a dopiero wtedy będziesz mogła faktycznie oglądać się za kolejnymi kandydatami - najwyraźniej to jeszcze nie TO, musisz szukać dalej, nie ma w tym nic złego, że niektóre związki trwają dłużej/krócej, wciąż starasz się odnaleźć idealnego partnera, który będzie odpowiadać Ci na każdej płaszczyźnie. Dobrze mówię? Bo jeśli planujesz zdradę, chcesz przetrzymać chłopaka by nie być sama albo oszukiwać samą siebie to jestem bardzo na NIE. Serio, pomyśl czy jest sens to ciągnąć i postaraj się podejść do tej sytuacji chłodniej. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 7
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
Po drugie - boję się, że z trzecim będzie tak samo. I zabrzmi to teraz jeszcze gorzej - mam już prawie 27 lat, chcę w życiu założyć rodzinę, mieć męża i dzieci, więc raczej nie ma na co zwlekac, zwłaszcza, że męża nie znajduje się z dnia na dzień, tylko trzeba się poznać itd. Mogę nie mieć na to czasu, może będzie dla mnie za późno? Mój obecny TŻ jest generalnie w porządku, jest moim przyjacielem, dobrze mi z nim na co dzień. Powiem trywialnie - jest dobrym kandydatem na męża. Nie wiem więc, czy seks jest wystarczającym powodem do rozstania i czy z kolejnym partnerem po kilku latach nie będzie tak samo. (bo może problem lezy we mnie?) Po trzecie - nie planuję zdrady, tylko znowu BOJĘ SIĘ, że może do niej dojść. Podobam się facetom i to jest najgorsze. Los mnie kusi, ale nad tym panuję. A Ty co zrobiłaś w mojej sytuacji? Ryzykowałaś kolejny związek? |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Erudycja
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 11 476
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Przede wszystkim musisz zdac sobie sprawe, ze nigdy w długoletnich zwiazkach, namietnosc nie jest taka sama, jak na początku. Sama ze swoim Tżtem jestem ponad 6 lat, poznalam go mając niecałe 17 lat. I pamietam ten czas, kiedy zaczęlismy wspolzyc. Kochalismy się kilka razy dziennie, ale teraz mozemy o tym zapomniec.
Wtedy sie uczylam, nie pracowalam, nie miałam powaznych problemow, nie myslalam o przyszlosci - mielismy mniej na glowie i zylismy z dnia na dzien. Teraz duzo pracujemy - nie mamy tyle czasu, rozrywek i przede wszystkim tyle sily co kiedys. A to sie przedklada na seks. Moje libido znacznie sie obniżyło, czy to przez tabletki, czy to po prostu adrenalina "nowego" faceta opadła, nie wiem. Z tym, ze ja wciaz odczuwam wielka przyjemnosc z seksu, kocham swojego narzeczonego i wiem, ze z nikim innym zycia spedzic nie chce. Zdaje sobie sprawe, ze nie bedzie tak jak na początku, ale wcale mi to nie przeszkadza.
__________________
Alicja ❤ Ur.28.09.2016 Największe szczęście mamusi ❤ |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Gorzów
Wiadomości: 41
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
My naprawdę jesteśmy podobne
![]() Nie chcę zbytnio pisać o sobie, ale może jakoś to pomoże i się będziesz mogła do tego odnieść. Ja byłam z jednym facetem 2 lata równo, poznałam go na studiach. I tak jak u Ciebie, iskry leciały tylko na początku, potem szybko zainteresowanie sferą seksualną mocno zmalało, ja nie czułam nic, za to wiedziałam, że facet był moim najlepszym przyjacielem i to mnie zmyliło na dłuższą metę. Z czasem okazało się, że moje libido nie spadło, bo żywo interesuję innymi (i oni mną, bo również jestem atrakcyjna), za to z moim nie miałam na nic ochoty. Wdałam się w głupawy romansik (bez seksu na szczęście) i wtedy zrozumiałam, że jeżeli jestem w stanie tak mocno zapomnieć o swoim chłopaku i zrobić tak podłą rzecz, to coś sie mocno popsuło. Postanowiłam sobie, że kolejny facet będzie zaspokajał mnie na moich zasadach i jeżeli nie wyjdzie z tego nic poważnego, to przynajmniej sie zabawię. No i jestem z nim ponad rok, jest mi wspaniale. - Nie wiem więc czy mogę w tej chwili Ci cos poradzić, bo ja porzuciłam brak namiętności na rzecz ogromu namiętności i pod tym kątem mi sie poszczęściło. Ale - złoto nie jest. Kłócimy sie, nie zgadzamy we wszystkim, nie zawsze jest jak w bajce, ale czuję, że jest o co walczyć. Oboje to czujemy, zależy nam na sobie. A jak jest u Ciebie? Jest jakiś ogień? Czy czujesz, że coś jeszcze Wam zostało z tych pierwszych miesięcy znajomości? Kolejna rzecz - zastanów sie mocno czy chcesz odbudowywać tę relację. I wtedy niestety trzeba by było porozmawiać z facetem, ale nie dosadnie, tylko zaproponować mu ożywienie sfery seksualnej - niby dla zabawy, a może dłuższa gra wstępna, masaże, role-playing pomogą poznać Wasze ciała i potrzeby lepiej. Musisz dużo mówić o swoich oczekiwaniach. Jak już to zrobisz to zobaczysz jak on na to reaguje i czy wciela obietnice w zycie (jesli w ogóle są obietnice). No chyba, że nie chcesz, odrzuca Cię itd. Nie zmuszaj sie zbyt długo do seksu, który Cię w jakiś sposób rani, bo ja wiem jak to sie kończy - źle. Wiem, że łatwo mi mówić, bo mi sie wydaje, że znalazłam swojego ukochanego (a też już chciałam myśleć o rodzinie...) - ale może mi sie tylko wydaje i z tym sie liczę. Nie wiem, droga koleżanko, co nas czeka niestety, ale ja Ci naprawdę dobrze życzę ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 7
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
Dziękuję Ci za te słowa, bardzo mi pomagasz. W niektórych fragmentach Twojej wypowiedzi widzę dosłownie swoje myśli i sytuacje z przeszłości. Ty masz to szczęście, że Twój kolejny partner okazał się słusznym wyborem, miejmy nadzieję, że już na stałe, czego Ci z całego serca życzę. Mój drugi niestety nie. Dlatego powtórzę się znowu - być może z trzecim będzie tak samo, więc po co wymieniać siekierkę na kijek i ryzykować stratę czegoś, co ogólnie jest dobre (chociaż szału nie ma)? Istnieje wg Ciebie coś takiego jak niedopasowanie seksualne? Mój facet jet bardziej jak duży misio, a ja jak wulkan niezaspokojonych potrzeb. Ja chcę mieć prawdziwego mężczyznę, a nie małego chłopca. Czy da się w ogóle z takiego "mlamlusia" zrobić ogiera? Nie wiem, czy próba rozruszania go pod tym kierunkiem przyniesie jakikolwiek inny skutek oprócz wpędzenia go w zakłopotanie... ---------- Dopisano o 22:34 ---------- Poprzedni post napisano o 22:27 ---------- Ach jeszcze pytałaś czy jest u nas jakiś ogień. Raczej nie, ja niestety się z nim nudzę. Mieszkamy razem, co w sumie nam raczej szkodzi. Cieszę się jak wychodzi z domu i jak go długo nie widzę. Nie wiem dlaczego tak jest, ale w ogóle za nim nie tęsknię. Spokojnie wystarczyłaby mi z nim rozmowa, może jakieś przytulanie, ale na pewno nie seks. Z drugiej strony, chciałabym żeby ta namiętność wróciła, bo jak nie wróci to skończy się jak za pierwszym razem... Nie chce od niego jeszcze odchodzić, nie chcę go zdradzić... Tylko pytanie, czy to jest jeszcze miłość, czy tylko przyzwyczajenie i lęk przed przyszłoscią? Sama nie znam na nie odpowiedzi... |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Gorzów
Wiadomości: 41
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
![]() Mówisz, że chcesz prawdziwego faceta, a nie chłopca... Skąd ja to znam! Ciągle to powtarzałam w głowie, dostałam obsesji na punkcie "typowo męskich" facetów, im bardziej owłosiony tym lepiej (haha a teraz mam faceta-niedźwiadka ![]() Czy można ze spokojnego faceta zrobic ogiera? Chyba nie... I tutaj naprawdę nie chce Cie przeciągać na swoją stronę, po prostu mówię jak ja uważam. Zawsze sobie powtarzam, że ludzie się zmieniają, ale niestety na gorsze. Bo jeżeli ktoś już teraz spokojny i wygodny, to będzie tego spokoju i wygody szukał z wiekiem coraz bardziej. Dla Ciebie seks jest ważny, no i oczywiście taki gdzie masz kogoś na wyłączność. tutaj masz wyłączność, ale chyba nie te same potrzeby. 2. Jak dla mnie potrzeba samotności, rozłąki, ale przede wszystkim braku bliskości powinna być dzwonkiem alarmowym. Bo ja też tak miałam (wiadomo z kim). W obecnym związku nie jesteśmy nierozłączni, żeby nie było, cenimy swoją prywatność, lubimy czasem pobyć sami, mamy własne zainteresowania, pracę - ale zawsze chętnie do siebie wracamy i to szybko. Tak, uważam, że się boisz i doskonale Cie rozumiem, bo jak ja zrywałam z tym pierwszym, to bolało mnie to niesamowicie i czułam, że serce mi pęka, dosłownie, bo tracę najlepszego przyjaciela. Ale pamiętaj jedno - kochamy facetów, ale najbardziej powinnyśmy kochać siebie same. Ja postanowiłam, że nie chcę reszty życia spędzić z facetem, który jest moim kumplem od piwa, gier komputerowych i tłustego żarcia. Każde zbliżenie było najpierw takie se, potem nieprzyjemne, potem kończyło się moim płaczem. Nie chcę tu wszystkiego sprowadzać do seksu, ale jest on ważny. Wiem, to ciężko, ale musisz spróbować sobie to jakoś wyobrazić 'co by było gdyby' czyli - czy naprawdę chcesz być z nim czy po prostu chcesz już mieć narzeczonego, męża, dzieci i dalsze plany na życie. Bo ja Cię rozumiem, to jest piękna sprawa, możesz dopiąć swojego, ale czy będziesz z nim szczęśliwa? A teraz jesteś? Edytowane przez vicious_parsley Czas edycji: 2014-03-17 o 22:12 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 7
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
Dziękuję Ci raz jeszcze, dużo mi pomogły Twoje słowa. I choć w dalszym ciągu nie wiem, czy zdecyduję się na jakieś radykalne kroki, to dałaś mi dużo siły do działania. Zastanawiam się, czy lepiej być nieszczęśliwą z kimś, czy samemu? Bo teraz na pewno szczęśliwa nie jestem, ale staram się to odsunąć na bok i nie zadręczać się, bo ogólnie moje życie jest wspaniałe (za wyjątkiem związku ![]() Dziękuję raz jeszcze i życzę powodzenia ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Gorzów
Wiadomości: 41
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Poważnie?? Wow, nie spodziewałam sie, że nasza sytuacja jest aż tak podobna (chociaż widzę mnóstwo podobieństw
![]() ![]() Bardzo sie cieszę, że mogłam pomóc ![]() ![]() Trzymaj się, buziaki!! ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 6 912
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Sa rozmowy o seksie w zwiazku? Fantazje? Moze ty chcesz inaczej a facet robi inaczej a wystarczy mu powiedziec?
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 7
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Owszem mam fantazje, ale wydaje mi się, że on się do nich nie nadaje.
Jest czuły, delikatny, trochę taki misiaczek... a ja potrzebuję silnej ręki, jeśli wiesz co mam na myśli ![]() Może problem leży gdzie indziej? W naszym związku czuję się jak mężczyzna, to ja się starałam zawsze o niego, ja zabiegałam, ja mu mówię komplementy. Pomagam mu w życiowych sprawach, wspieram... tj nie chodzi mi o to, że wsparcie ma wychodzić tylko z męskiej strony w związku, ale ja po prostu czuję, że jestem zdana na siebie i jeszcze jego muszę wyręczać we wszystkim. Pomagam mu podejmować decyzje w najprostszych nawet rzeczach, załatwiam mu praktyki, pomagam w urzędach. No wszystko robię za niego, bo on sam zanim coś zrobi to mija wieczność (albo nie zrobi, bo nie umie). Jeszcze tylko brakuje tego, żebym go utrzymywała, bo na razie tylko ja zarabiam, a on na szczęście ma kasę od rodziców. No ludzie, ja za niego nawet napisałam połowę pracy magisterskiej, bo sam by jej nigdy nie napisał! W łóżku muszę przejmować inicjatywę, a tego już znieść nie jestem w stanie. Cóż, jak to mówią - widziały gały co brały. Mam niezaradną ciamajdę, kocham go pomimo to, ale coraz trudniej mi wyobrażać sobie z nim życie. Edytowane przez ona_ojej Czas edycji: 2014-03-18 o 13:51 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 5 514
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
czytam i nie wierzę,
toż gorzej niż w katolickim małżeństwie nie ratowałabym Edytowane przez 749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573 Czas edycji: 2014-03-18 o 13:57 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 6 912
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Nadal uwazam ze rozmowa u was lezy i kwiczy.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 20 500
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Co tam rozmowa, oni są tak różni, że nie wiem, jak ze sobą wytrzymują. Przywiązanie, przyjaźń, ale nie miłość. Jeśli miłość, to nie cielesna.
Nie zmuszaj się. Z misiaczka ogiera nie zrobisz. Na początku ci to nie przeszkadzało? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
Nie, autorko, tu nie ma czego ratować, na dłuższą metę z nim nie wytrzymasz. Po prostu potrzebujesz innego faceta. Ten musiałby się totalnie odmienić, a to raczej niemożliwe. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 7
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Rozmowa rozmową... i co mam mu powiedzieć?
Kochanie, stan się bardziej męski? A na początku NIC mi nie przeszkadzało i byłam zaślepiona nowym kochaniem ![]() Ja może źle sformułowałam pytanie w tym wątku. Może lepiej powinnam zapytać, czy niedopasowanie seksualne można zaakceptować i czy da się z tym funkcjonować w udanym związku? Czy ktoś, najlepiej z długoletnim stażem w związku, mógłby się wypowiedzieć? Da się pogodzić z brakiem przyjemności seksualnej? Proszę mi tutaj do tego nie mieszać religii tylko. Ja po prostu martwię się, że z każdym seks mnie będzie nudził. Jestem zmienna, jestem wariatką, do tego nie wyszalałam się w życiu, a jak widać w moim przypadku byłoby to chyba wskazane. Z drugiej strony chciałabym już żyć poważnie, mieć męża, dzieci i dom, a nie szukać szczęścia co kilka lat u innego w ramionach... Jak to jest w małżeństwach kilkunastoletnich? No bo ciężko mi uwierzyć, że seks mają wspaniały. Może po prostu akceptują wypalenie tej sfery związku i są szczęśliwi? Edytowane przez ona_ojej Czas edycji: 2014-03-18 o 19:27 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 6 912
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Nie to ze bardziej meski. To za zbyt ogolne... powiedz ze chcesz wiecej seksu, moze nowe pozycje gadzety? Trzeba czasami mowic szczegoly.. mi dziewczyna wlasnie cos powiedziala o czym nie wiedzialem... i co? Juz mam to na uwadze i zmienilem na lepsze i kazdy zadowolony.
Innymi slowy ona mi mowiac to dala mi SZANSE poprawy. Poza tym zwiazek to szczerosc i pomoc w kazdej kwestii. A jak Ty swojemu tej szansy nie dasz to problem bedzie poglebial sie.. a rozwiazaniem na pewno nie bedzie znalezienie innego. To tak jakbys sprzatala a brudy pod dywan dawala. Niby czysto a tak naprawde nadal brod. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 5 762
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
Przyznaj się. To mój 13-letni brat ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Gorzów
Wiadomości: 41
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
normalnyFacet - ja tez jestem zawsze za rozmową. Bo skąd druga osoba ma wiedzieć czego pragnę jesli jej nie mówię? Oczywiście jeste za. Ale jako ciekawostke powiem, że gdy z tym byłym takiej własnie rozmowy o potrzebach spróbowałam, to sie obraził i powiedział, że traktuje go jak szmatę
![]() kaguya - to prawda... przyjaźń i przywiązanie, nic poza tym. Te rzeczy sa bardzo fajne i dlatego tez tak ciężko się z nimi rozstać. Ale na udany związek, zwłaszcza dla autorki przydałoby sie cos więcej... moja droga ona-ojej ![]() ![]() No i mam jeszcze jedno zdanie dla ciebie, które może Tobą wstrząśnie - Ty nie jesteś jego dziewczyną tylko matką. To dla mnie chory układ. p.s. spoko, nie oświadczy się, no chyba, że Ty zrobisz to za niego... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#20 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Łóżeczko - moje ulbione miejsce
Wiadomości: 1 003
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Wszyscy macie po trochę racji... Niedopasowanie seksualne w związku może się zdarzyć, myśle, że nawet dużo częściej niż dopasowanie, bo o to drugie jest dużo, dużo trudniej. Trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia, żeby trafić na idealnego dla nas partnera seksualnego, a nawet wtedy nic nie dane jest raz na zawsze i trzeba się bardzo starać, żeby ten idealny stan w łóżku i poza nim utrzymać. Z moich doświadczeń wynika, że pociąg seksualny jest nierozerwalnie związany z tym, co czujemy do partnera poza łóżkiem. Jeżeli nie akceptujemy go w całości jako mężczyzny, partnera, przyjaciela, to nigdy nie będzie on dla nas kochankiem idealnym i zawsze powstaną jakieś zgrzyty na tym tle. Nie mówię, że trzeba być wpatrzonym w faceta jak w obrazek i bez zająknięcia akceptować jego wady, ale żeby potrafić kochać go i akceptować pomimo jego wad i żeby uważać go za osobę na tyle dorosłą, odpowiedzialną i oddaną nam, by umieć z nim dyskutować, polemizować, mówić prawdę prosto w oczy i mieć odwagę zaproponować mu coś, co niekoniecznie musi mu się spodobać. Ale mimo tego, powinien on być otwarty na nasze sugestie, propozycje, uwagi, nawet te krytyczne. Obrażanie się drugiej osoby, lub na nią, kiedy usłyszy coś, co jej się nie spodoba jest przejawem niedojrzałości i jak dla mnie jest cechą dyskwalifikującą ją jako partnera. Przeżyłam już kilka takich nieudanych związków i wiem co piszę. Wiem też, że trudno jest wydostać się psychicznie z takiej relacji, ale jak dla mnie nie ma tutaj innego, bardziej zadowalającego wyjścia. Chociaż może jedno... Całkowicie zaprzestać brać odpowiedzialność za błędy, niedojrzałość, niezaradność życiową partnera i żyć swoim życiem bez oglądania się na to co on zrobi, nie zrobi, z czym sobie poradzi, a z czym nie. Po prostu dać mu szansę dorosnąć i dojrzeć. Tylko to wymaga czasu, odcięcia się psychicznego i dystsnsu, więc nie wiem na czym taki związek dwojga osób tak naprawdę miałby polegać. Jesteśmy razem, ale naucz się życia i wróć jak dorośniesz? No, tylko nikt nam nie da gwarancji, że po powrocie do siebie nadal będziemy takimi samymi osobami i że nadal będziemy chcieli ze sobą być... Dlatego raczej polecam rozstanie i odradzam powroty, bo to też przeżyłam i wiem, że ludzie tak łatwo się jednak nie zmieniają.
Edytowane przez green way Czas edycji: 2014-03-23 o 11:05 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Skoro masz taką tendencję do powtarzania schematów - proponuję poważnie przemyśleć i przeanalizować własne zachowania i potrzeby. to nie jest tak, że "trafiasz" na miśków którzy się nudzą po roku. ty ich z jakichś przyczyn wybierasz i dopóki nie zrozumiesz przyczyn własnego zachowania, możesz mieć problem z wyrwaniem się z tego kręgu. Poza tym... nad związkiem i seksem (jego jakością i ilością) też się pracuje. Oczywiście nie zawsze i nie z każdym można się dograć, ale z samego skakania z kwiatka na kwiatek czekając na tego idealnego (ile ma być idealny? rok? 6 lat? a co jak potem "się znudzi"?) nic nie wyjdzie
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Gorzów
Wiadomości: 41
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
![]() Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
to że zauważyła istnienie problemu to pierwszy, bardzo ważny krok - niestety teraz trzeba się mocno wziąć za siebie i przemyślenie przyczyn zachowań, a nie tylko szukanie partnera według listy wymagań - co tu powoli zaczyna się tworzyć.
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#24 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Gorzów
Wiadomości: 41
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Hibiku - co dokładnie masz na myśli? Dojść do tego dlaczego wybiera "kluski", ale pod kątem np. ukształtowania z domu rodzinnym? To może być trudne na własną rękę...
Czy ta lista wymagań jest taka zła... No nie wiem. Oczywiście nie mogą być wygórowane, ani przesądzać o wartości drugiego człowieka. Ale dopóki odbywa sie to zasadzie "wiem czego chcę" to chyba warto taka "listę" mieć? Ja po nieudanym związku doszłam do wniosków, że teraz chce takiego a takiego faceta i to na pewno w dużej mierze mi pomogło. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 118
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Witaj, znajoma pokazało mi ten post, przeczytałem go niechętnie bo nie przepadam za tego typu forami ale ostatecznie zdecydowałem się zarejestrować. Głównie dlatego że byłem parę razy w podobnej sytuacji ale po drugiej stronie związku, jako mężczyzna i może mój punkt widzenia będzie pomocny w podjęciu Twojej decyzji. Przejdźmy do rzeczy, co mam na myśli pisząc że byłem w podobnej sytuacji? To że byłem kiedyś trochę podobny do Twojego faceta. Byłem męski ale tylko z wyglądu, od Twojego faceta różni mnie to że zawsze byłem zaradny i bardzo silny życiowo. Ale w związku byłem tak zwaną ciepłą kluchą. Byłem w 3 poważnych dla mnie związkach, wszystkie się prędzej czy później zepsuły. Poważne związki to dla mnie takie, które trwały co najmniej 3 lata. Przez to że związki nie należały do krótkich, zmarnowałem na nich trochę swojego życia i młodzikiem nie jestem ale przynajmniej się dużo nauczyłem.
Moje wszystkie związki na początku były jak sielanka. Myślałem sobie, przecież jest cudownie, co może pójść nie tak? Okazywało się że wiele rzeczy. Przede wszystkim to, że wszystkie kobiety z którymi byłem szukały faceta, który jest twardy i silny w związku. Ja taki nie byłem, moja aparycja i pewne cechy charakteru sprawiały że moje kobiety uważały mnie za takiego. W rzeczywistości byłem w związku dość uległy, pozwalałem kobiecie na dużo i byłem jak do rany przyłóż. W dodatku wszystkie moje kobiety były bardzo atrakcyjne i inteligentne, co sprawiało że starałem się zbyt mocną. Mam męski typ urody ale nie jestem ciachem za którym kobiety się oglądają jak np. wejdzie do autobusu. To dodatkowo podnosiło presję bycia z tak atrakcyjną kobietą, uważałem że jest dla mnie zbyt dobra a to był błąd ale wtedy popełniałem same błędy. To że tak bardzo się starałem i byłem zbyt uległy doprowadzało do sytuacji w której kobiety zaczynały się mną nudzić i traktować bardziej jak przyjaciela. Jako że świetnie czytam z ludzi, nie potrafiły tego przede mną ukryć i prędzej czy później się dowiadywałem. Objawiało się to głównie unikaniem seksu na różne możliwe sposoby bo przestawałem je pociągać. Jak się okazywało namiętny seks również je nie kręcił i mówiły mi "żerżnij mnie jak swoją sukę", ale ja tak nie potrafiłem. To oczywiście sprawiało że związek zaczynał się sypać i miałem co raz większą chęć żeby odejść. Wszystkie moje kobiety próbowały mnie zmienić ale to nie wychodziło, bo wtedy nie chciałem się zmieniać. Chciały żebym był bardziej stanowczy za równo w związku, jak i w łóżku. Wszystkie też stały przy takim wyborze jak Ty i wybierały najgorzej jak mogły. Chciały ze mną być, pomimo tego że byłem jak przyjaciel, ponieważ byłem idealnym kandydatem na męża a one chciały się ustatkować i założyć rodzinę. Na początku chciałem się na to godzić ale szybko uznawałem że to nie ma sensu a poza tym nie chcę się źle czuć będąc z kobietą, której nie pociągam, duma również mi na to nie pozwalała. Doprowadzało to do tak kuriozalnej sytuacji że wszystkie związki musiałem kończyć ja a nie one. To co najważniejsze stało się dopiero po tych wszystkich nie udanych związkach. Bardzo się wtedy zmieniłem. Co pokazuje jaką głupotą jest pisanie że ludzie się nie zmieniają. Zmieniają się owszem, gdy mają wystarczająco dużo woli i powody ku temu. Ja zmieniłem się z ciepłej kluchy w dominującego i bardzo silnego w związku faceta. Zmianie uległ również mój temperament, spróbowałem bardzo ostrego seksu i przekonałem się do niego. Zmiana zajęła mi bardzo dużo czasu ale było warto, bo teraz czuje się jak pełnowartościowy mężczyzna. Po tych rozstaniach jak i mojej zmianie zacząłem szukać znajomości opartych tylko na seksie i szło mi całkiem dobrze. Tak długo aż poznałem ją, tą jedyną z którą teraz jestem. Jaki z tego wniosek? Taki że możesz próbować zmienić swojego faceta i zrobić z niego prawdziwą bestie w łóżku, jak i silnego faceta w związku. Jeżeli jest na to podatny i ma silną wolne. Nie dowiesz się dopóki nie spróbujesz. Ale jeżeli się nie uda, nie ciągnij tego, nie krzywdź siebie i jego. Taki związek to najgorsze co może być, coś słabego i coś co nie ma szans dłużej przetrwać. Jeżeli nie da się go zmienić to najlepsze co możesz zrobić to zostawić go, życie powinno zrobić swoje i może to będzie dla niego wystarczający bodziec żeby coś w sobie zmienić. Nie wiem ile ma lat ale to co o nim napisałaś nie świadczy nic dobrego. Podejrzewam że jest dorosły, więc najwyższa dla niego pora, żeby przestał być małym dzieckiem i nauczył się zaradności. A to że wszystko za niego robisz, zdecydowanie nie pomaga. To w zasadzie tyle, mam nadzieje że te wypociny Ci w jakiś sposób pomogą, jeśli nie to jakoś przeżyje te parę zmarnowanych minut mojego życia. Pozdrawiam i życzę szczęścia. Edytowane przez CunningBeast Czas edycji: 2014-03-28 o 09:30 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
![]() Fakt, najlepiej to zbadać z pomocą psychologa, który lepiej radzi sobie z dostrzeganiem i interpretowaniem pewnych schematów, ale samemu, przy świadomej dogłębnej analizie też można do wielu spraw dojść. Podam tu przykład mojej koleżanki, która obecnie mając roczne dziecko stara się wyplątać z zawartego kilka miesięcy temu małżeństwa z człowiekiem, który ją bił, niszczył psychicznie i osaczał. Dziewczyna jest inteligentna, silna i bardzo ogarnięta, jeśli cokolwiek działo się wbrew jej woli - pierwsza stawała przeciw problemom i walczyła bardzo aktywnie z przeciwnościami. Z partnerami problemu nie było - schodziła się i rozchodziła zwykle z przyczyny niedopasowania, bez wielkich afer i problemów. Po odejściu od męża, po wizytach u psychologa znalazła analogię dobieraniem nie partnerów, a osób z którymi wiązała się w formie wspólnego mieszkania (były mąż, przyjaciółka) - osoby aż za pedantyczne, z tendencją do osaczania, zamykający ją w klatce i organizujący jej życie - dokładnie tak wyglądała w dzieciństwie jej relacja z starszym bratem. Schemat zauważony - teraz trzeba zrozumieć jakie braki powodowały wplątanie w niego, a potem pracować nad uniknięciem ich przez resztę życia. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Jestem za tym, byś jednak tego faceta zostawiła. Bo jak sobie wyobrażasz związek, jeżeli seks z nim bez mała cię brzydzi. Bo ty teraz sobie możesz wyobrażać wspólne życie bez seksu, ale on przecież w celibacie nie będzie trwał.
I sama pomyśl - twoje ciało tego człowieka odrzuciło. Ale nie dopuszczasz tego do świadomości, bo nie chcesz być sama. Ja wolałabym samotność niż byle jaki związek. Daj sobie szansę z kimś innym. |
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#28 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Gorzów
Wiadomości: 41
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Cytat:
Ja czuję, że się z takiego schematu wyrwałam. I z tego co widzę po czasie, to oboje z chłopakiem "błądziliśmy" - on chciał się wyrwać ze swojego i ja miałam swoje złe nawyki. Ostatecznie trafiliśmy na siebie chyba w odpowiednim momencie, każde z nas było zmienione i lepiej wiedziało czego chce. @Bestia też ma rację, zmiany zachodzą tylko jeśli sie tego chce i zauważy co nam nie pasuje. A jak chcemy strzepnąć problem pod dywan to zawsze będzie nad nami wisieć. No i trzeba próbować, szukać szczęścia (może nie skacząc z kwiatka na kwiatek), ale przez odkrywanie różnych ludzi odkrywamy też siebie. (ale zasoliłam wypracowanie :P) |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#29 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 148
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
można, jeśli tylko się chce to można, ja wychodzę z założenia, że jeśli nam na czymś zależy, czegoś pragniemy to warto o to dbać i zabiegać. W razie problemów szukać porad, jak np. tutaj na forum, albo w wypowiedziach specjalistów. Ostatnio czytałam bardzo fajny tekst Marii Rotkiel o tym jak się cieszyć namiętnością i seksem (znajdziecie go na blogu pani psycholog). Fajnie się go czyta można spojrzeć na problem z innej perspektywy, a to tez bardzo pomaga.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#30 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 59
|
Dot.: Czy można uratować namiętność w związku?
Hej, po tylu latach jestem bardzo ciekawa jak potoczyło się życie założycielki wątku. Jaka decyzje podjęłaś?
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:44.