|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2025-07
Wiadomości: 6
|
Jak zakończyć przyjaźń?
Zdublowany wątek. Mea culpa - przepraszam Adminów i proszę o usunięcie
![]() Cześć! Chcę Was prosić o poradę dotyczącą znajomości, niedoszłej przyjaźni, która nie daje mi już satysfakcji i z której chcę się wycofać bez niepotrzebnych dram. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że mamy wspólne, bliskie grono znajomych i żadna z nas raczej nie będzie z niego rezygnować. Zależy mi na tym, aby ochłodzenie kontaktów było skutecznie i aby nie skrzywdzić za bardzo mojej koleżanki. I na tym, by nie wyjść na potwora, bo nie ukrywam, że po prostu nie chcę sobie przy okazji zaszkodzić. Ostatnio dużo zastanawiałam się nad tym, jak ta znajomość się rozwijała i jak się znalazłam w tej sytuacji. Opiszę po kolei. FAZA 1: Parę lat temu w moim życiu nastąpiło sporo zmian. Nowa praca, przeprowadzka do innej części miasta. Zaczęła mi się budować nowa grupka najblliższych znajomych. Niektóre dawne znajomości wygasły, inne przetrwały i pozostały, pojawiły się też nowe. I na tym etapie poznałam Kasię. Na początku wydawało mi się, że będziemy dobrymi koleżankami, przez chwilę dobrze się nam spędzało czas razem i zakumplowałyśmy się. Choć ją polubiłam, to nie myślałam o niej jak o przyjaciółce. Ona zaś dość szybko zaczęła używać słowa przyjaźń. I choć coś mi podszepnęło wówczas z tyłu głowy, że za wczesnie na takie deklaracje, to jakoś puścilam to mimo uszu. Może dlatego, ze dużo się wówczas w moim życiu działo i jakoś zabraklo chwili, aby na spokojnie zastanowić się nad tą znajomością. Zresztą, takie rzeczy przecież zazwyczaj dzieją się spontanicznie. Kasia została częścią mojej grupki (i jest nią do dziś). To trwało przez około rok. FAZA 2: Z czasem zaczęłam dostrzegać w Kasi pewne cechy, które dały mi do zrozumienia, że bardzo się różnimy. Najogólniej można powiedzieć, że dotarło domnie, że Kasia jest nieogarnięta. Będę tu brutalnie szczera i napiszę prosto z mostu, jakie myśli zaczęły mi chodzić po głowie. Wiem, że zabrzmi to okrutnie i mam nadzieję, ze nie ocenicie mnie zbyt surowo. -Jej towarzystwo stopniowo przestawało być dla mnie interesujące. Zdalam sobie sprawę, że okrutnie sie z nią nudzę, nie mamy o czym porozmawiać a wspólnie spędzone chwile nie są dla mnie wartościowe. -Jej brak pewności siebie zaczął mnie przytłaczać. Zorientowalam się, ze moje drobne sukcesy, czy nawet mój dobry humor â złoszczą ją. Oczywiście zwykle nie mówiła tego wprost, ale dało się to zauważyć. -Zauważyłam również, że ma słomiany zapał a w dodatku próbuje i mnie odciagnać od zaplanowanych zadań. Wyjście na basen? Zapomniała stroju, ale ma tu upatrzony blisko foodtruck, więc tam chodźmy. Wspólne zdrowe gotowanie? Zamawiamy pizzę, bo w sumie już sobie wybrała jakąś (i nieważne, że zgodnie z umową zakupiła skdniki do gotowania). Wypad w góry? Zostajemy w miasteczku,do którego przyjechałyśmy, bo ją bardzo rozbolala noga a tu jest karczma, w której podobno leją świetną wiśniówkę. I tak kończyły się prawie wszystkie nasze plany, które mialy być dla mnie przyjemne â zmianą, o której informowała mnie w ostatniej chwili. Zazwyczaj następowała jakaś drama, która czyniła wybraną aktywność absolutnie niemożliwą. A alternatywne zajęcie, które pasowalo Kasi, było już zawsze gotowe Oczywiście były też wspólne wyjścia planowane pod Kasię, które nigdy nie były odwoływane i zawsze się udawały. Te działania uznałam wówczas za nieco śmieszne i nieszkodliwe. Myślałam, że wynikają z braku pewności siebie (brak kondycji, niechęć do pokazania się w stroju na basenie) i że dając odpowiednie wsparcie, będę w stanie jej pomóc. Nie skreśla się przecież człowieka od razu a w tamtym okresie dopiero te sytuacje mi się kumulowaly i dopiero orientowałam sie, że to sie powtarza. Co z tym zrobiłam? Zaczęłam dawać Kasi więcej wsparcia i starałam się to robić mądrze. Uznałam, że skoro jestem bardziej od niej ogarnięta, to wspierając, rozmawiając, słuchając, dając dobry przykład â jakoś na nią wpłynę. Chciałam przede wszystkim być dobrą koleżanką i pokazać, że można lubić siebie i śmiało iść przez życie z podniesioną głową. Trochę jakby wziełam ją pod opiekę. I przy okazji, zauważyłam jeszcze jedną nieciekawą cechę. Gdy ktoś z otoczenia Kasi zaczynał się wycofywać, ona ze zdwojoną siłą nalegala na kontakt. Na przyklad pewnien chłopak chwilę się z nią pospotykał i podziękował. Zamiast zająć się swoim życiem, zaczęła nachalnie wydzwaniać i wypisywac pod byle pretekstem, a potem śledzić jego i jego nową partnerkę na fb. Wiedziała o nich dosłownie wszystko. Albo: Jedna z jej koleżanek trochę się oddaliła (miała swoje problemy na głowie). Kasia, zamiast dac jej trochę przestrzeni, zaczęla cisnąć ją na spotkania i złościć się z powodu odmowy, gdy tamta dziewczyna wyraźnie mówiła, ze potrzebuje trochę czasu dla siebie. I tak minął nam drugi rok znajomości a ja zorientowalam się, że nic się nie zmienia i nie mam na Kasię żadnego pozytywnego wpływu. Postanowiłam odpuścić trochę tę znajomość ale zrobić to subtelnie, z uwagi na otaczające nas wspólne grono znajomych. Bo oni wszyscy uważają nas za przyjaciółki, Kasia niejednokrotnie podkreślała w grupie, ze się przyjaźnimy. FAZA 3: Swoje przemyślenia wprowadziłam w życie i zaczęłam powoli odsuwać się od Kasi. Chciałam to zrobić bezboleśnie, no bo przecież nie powiem jej wprost: Laska, twoje towarzystwo nie jest dla mnie wartościowe i mam cię dość. Tyle się mówi o tym, jaka ważna jest szczerość i autentyczność, ale łatwo jest mówić, trodniej zrobić. Uznałam, że jeśli bedę za bardzo bezpośrednia, to po pierwsze, zranię Kasię, po drugie â nasza wspólna grupka na pewno tego nie zrozumie. Wolałam zrobić to delikatnie, aby rozluźnienie znajomości wyszło naturalnie i stopniowo. Przestałam więc umawiać się z nią sam na sam â spotykam ją tylko w grupie. Nie robię wspólnych planów wakacyjnych czy wyjazdowych. No i oczywiście, jak mogłam się spodziewać â im bardziej ja się odsuwam, tym bardziej Kasia naciska. I złosci się, gdy się odsuwam. Czuję coraz bardziej narastające z jej strony przymus i złość, jakbym miała obowiązek trwać w tej relacji. I jak mam sobie z tym poradzić? Czy jedyną moją szansą jest brutalna rozmowa? A może można inaczej? Macie takie doświadczenia? Zaznaczę jeszcze, że wiem, że znalazlam sie w tej sytuacji na własne życzenie, przez brak asertywności. Teraz jednak staram się być asertywna i, na ile to możliwe, bezpośrednia. Nic to jednak nie daje, prowokuje tylko jeszcze większe naciski ze strony Kasi. Edytowane przez minipig Czas edycji: 2025-07-09 o 13:04 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:39.