|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2024-04
Wiadomości: 21
|
Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Chyba będzie długo. Chciałabym dowiedzieć się, co sądzicie o takiej sytuacji, czy postąpiłam słusznie i czy mogłam zachwać się inaczej. Porzuciłam przyjaciółkę, a co najmniej dobrą koleżankę.
Poznałam Ankę gdy byłam jeszcze świeżakiem w korpo. Uczestniczyłam w jakimś szkoleniu międzywydziałowym dla świeżaków i podczas przerwy podeszłam do stołu, gdzie były przygotowane poczęstunek i kawka. Stał tam jakiś chłopaczek i zagadał do mnie, że wstyd się przyznać, ale ma kaca. Na co odezwała się ona. Powiedziała, że żaden wstyd, nie bądźmy tacy święci i pewnie połowa obecnych tu osób ma kaca. Spojrzałam wtedy na nią przyjaznym okiem, bo wydawało mi się, że w korpo wszyscy są tacy sztywni, a tu nagle taka normalna, ludzka i wyluzowana osoba. Ucieszyłam się, kiedy po przerwie usiadła koło mnie i tak zaczęła się nasza znajomość. Na początku chodziłyśmy razem na lunche albo na kawki w biurze. Dowiedziałam się, że Anka mieszka z mężem i z siostrą, która ma nieciekawą sytuację życiową i musiała zatrzymać się chwilowo pod jej dachem. Coraz bardziej ją lubiłam, bo wydawała się taka akceptująca i normalna w porównaniu do innych moich korporacyjnych koleżanek. W niedługim czasie nasza znajomość wyszła poza pracę. Anka zaprosiła mnie raz na obiad, ja wzięłam ją na spotkanie ze znajomymi i jakoś zaczęło się kręcić. Moi znajomi byli sceptycznie nastawieni do Anki, mówili że jest dziwna. Ale ja, czołowa naiwniara, nie zauważyłam na początku nic złego. Pierwsza czerwona flaga pojawiła się, gdy siedziałam ze znajomymi w naszej ulubionej knajpce i nagle jedna z osób wchodzi mówi, że przed barem siedzi Anka i płacze. Wiedziała, że tam będę; sama zaproponowałam jej wcześniej, by do nas dołączyła. Poszłam do niej aby sprawdzić co się dzieje i dowiedziałam się, że pokłóciła się z mężem. Zabrałam ja szybko do stolika obok, by wypytać co się stało, ale nie chciała opowiadać. Bardzo mi jej było żal, bo takie popłakanie sie w miejscu publicznym wydawało mi się okropne. Myślałam wtedy, że jest bardzo wrażliwą i delikatną osobą, przegadałam z nią dużą część wieczoru, by ją pocieszyć, ale żadnych konkretów nie mogłam od niej wyciągnąć. Anka tego wieczoru wypiła sporo, ale wydawało mi się to uzasadnione, bo przecież cała ta kłótnia i tak dalej. Tylko moi znajomi kręcilio nosem i gdy poszła, mówili, żebym na nią uważała. Po tej sytuacji nasza więź zacieśniła się. Było mi jej aprawdę szkoda, właczyła mi się ogromna empatia. Anka na trzeźwo wytłumaczyła mi, że podejrzewała męża o romans ze swoją siostrą, ale było to nieporozumienie. Wytłumaczyła mi, ze mąż popija, siostra również a ona stara się trzymać to wszystko w ryzach i czasem puszczają jej nerwy. Wierzyłam ![]() Zaczęłyśmy umawiać się w różne miejsca, do kina, do kosmetyczki, do spa, na zakupy. I powolutku coraz bardziej stawało się dla mnie jasne, ze Anka również ma problem z alkoholem. Podczas różnych wypadów zamawiała o wiele za dużo (na przykład: wszyscy inni pili po kieliszku wina do kolacji a ona całą butelkę). Wieczorem nie wystarczyło jej posiedzieć przy soku czy herbatce, lecz musiała wypić kilka mocniejszych drinków, nawet gdy była jedyną pijącą. W końcu zorientowałam się, że nawet na głupie zakupy czy spacer, albo na wyjście do teatru bierze ze sobą małpkę do torebki. Coraz częściej widziałam ją też mocno wczorajszą w pracy i, co najgorsze, zaczęła mnie nachodzić podpita o różnych dziwnych porach, np. w nocy czy nad ranem. Nie raz było tak, ze musiałam wstać wcześnie do pracy, ale zawsze oczywiście wpuszczałam ją do siebie, rozmawiałam z nią, pozwalałam przenocować. Parę razy próbowała pożyczyć ode mnie pieniądze na alkohol, albo na "coś lepszego", ale odmawiałam. Na tym etapie rozmawiałam z nią już otwarcie o tym, że jest alkoholiczką. Starałam się być dobrą koleżanką, oferowałam wsparcie gdyby zdecydowała sie na terapię. Moi znajomi byli coraz gorzej nastawieni do tej relacji i mówili mi wprost, że jestem naiwna i daję sobie wejść na głowę. A ja starałam się być wyrozumiała. Myślałam, ze wspieram kogoś, kogo nikt nie rozumie, kogo wszyscy opuścili. W dodatku, jej sytuacja w domu byla coraz gorsza. Ciągłe kłótnie, pijackie awantury. Współczułam jej. Z czasem jednak i do takiej naiwniary jak ja dotarło, że ta znajomość mi szkodzi. Że ten magiczny moment, gdy Anka pójdzie na terapię, nigdy nie nastąpi. Że będzie ciągle nachodzić mnie, prosić o pieniądze, obwiniać cały świat o swoje problemy, wyzywać męża i siostrę, a potem i tak wróci do nich i będzie z nimi prowadziła libacje. Zaczęłam ukrywac przed nią, ze gdzieś wychodzę, czasem nie odbierałam telefonów. Anka coraz cześciej przychodziła nieproszona (nie wiem jakim cudem potrafiła się dostać sama na ogrodzony i strzeżony teren osiedla, np. w nocy). Często kręciła się drzwiami budynku, gdy mnie nie było. Bałam się, że ktoś z sąsiadów wezwie policję. Na szczęscie do dziś nie wiedzą, że przychodziła do mnie, bo chyba spaliłabym się ze wstydu. Anka zaczęła też poszukiwać mnie na mieście. Miałam ulubione miejsca (knajpkę, kawiarnię...) i dowiadywałam się od znajomych pracujacych tam osób, że Anka wchodzi tam pijana, pyta o mnie, nie tylko pracowników ale i ludzi przy stolikach... Pewnej nocy Anka przyjechała do mnie zapłakana i pijana. Wpuściłam ją, bo zadzwoniła z taksówki i mówiła, ze stało się cos strasznego. Wystraszyłam się. Okazało się, że jednak jest coś między jej siostrą i mężem. Wywiązała się u nich w domu awantura. Mąż wyszedł na korytarz i w złości rozwalił drzwi sąsiadowi. Przyjechała policja, zgarnęli go do aresztu i Anka martwiła się, że odwieszą mu wyrok. I ja wtedy, wybudzona w nocy, zmęczona calą sytuacją powiedziałam jej, że brakuje mi sił by ją wspierać. Zaproponowałam jej, że ją przenocuję, ale muszę jutro wstać wcześniej, bo mam gości, muszę przygotować jedzenie, posprzątać. I wypowiedziałam wtedy w końcu to, co powinnam powiedzieć już dawno: że aby nasza przyjaźń mogła trwać dalej, Anka musi poszukać pomocy. Bo ja już nie daję rady. I to jest mój warunek. Naprawdę myślałam wtedy, że jest to dla niej kubeł zimnej wody. Powiedziała, że musi pomysleć i mimo moich nalegań, poszła sobie i nie odezwała się już przez cały następny dzień. Wieczorem schodzili sie goście, krzątałam się w kuchni. Pomyslałam, że wykorzystam ten wieczór jako swoje katharsis, opowiem o poprzedniej nocy i o tym, że jestem gotowa zakończyć toksyczną znajomość. Miały być u mnie cztery najbliższe osoby. I gdy przygotowania jeszcze trwały, ktoś chcial mnie wyręczyć i niechcący wpuscił na domofonie Ankę. Nie wiem, jakim cudem udało jej się trafić, ale zjawiła się w idealnym momencie. Czekaliśmy jeszcze na jedną koleżankę i nawet nie sprawdziliśmy na kamerze, kto idzie. Anka wyglądała, jakby spała na jakimś squacie. Była brudna, rozczochrana, pijana i zapłakana. Weszła do mieszkania prawie szturmem. Wszyscy w szoku, nie wiedzieliśmy co zrobić. Zaczęła mi zarzucać, że świetnie się bez niej bawię. I ze jestem beznadziejną przyjaciółką. Zabrała pełną butelkę wina ze stołu i napiła się prosto z gwinta. Ktoś jej powiedział, żeby ją zostawiła, więc rzuciła tę butelkę na podłogę ochlapując przy okazji scianę. I zaczęła się rozróba: zrzuciła kilka książek z półki, kogoś popchnęła, coś tam rozbiła. Dramat. Udało nam się ją uspokoić i przekonać, że pójdziemy na dół trochę się przejść. Zabraliśmy ją za bramę, ktoś zamówił taksówkę, wsadziliśmy ją do środka i odesłaliśmy do domu. Wróciliśmy do mojego mieszkania w takim ciężkim szoku, że prawie nikt nic nie mówił. Na szczęście udało się na szybko doczyścić ścianę (był to akurat taki kawałek ozdobnej płyty, więc wino nie wsiąkło na stałe) i w sumie to myśleliśmy, że zasiądziemy w końcu do kolacji. W międzyczasie nadeszła spóźniona koleżanka i mówi, że Anka na dole szarpie się z osiedlową bramą i próbuje wejść. Okazało się, że wysiadła z taksówki i wróciła pod moje mieszkanie. Zeszliśmy na dół by ją uspokoić, ale na miejscu już była policja. Zgarnęli ją. Tydzień później pisała do mnie, że nie pamięta co się stało w ubiegły weekend. Napisałam jej lakonicznie, że próbowała mi rozwalić mieszkanie i odjechała radiowozem, tyle. Wrzuciła mi spotkanie w kalendarz w pracy, odmówiłam. Nie chcę jej już znać. Nie wiem, czy i jak długo uda mi się jej unikać, obawiam się konfrontacji i kolejnego wybuchu agresji. No i co wy na to? Edytowane przez LuzMaria999 Czas edycji: 2024-04-02 o 07:17 Powód: Edycja z powodu literówek ;) |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2021-09
Wiadomości: 2 507
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Po tych wszystkich dziwnych akcjach nie powinnaś mieć żadnych wątpliwości, że trzeba się od niej odciąć, laska ciągnie na dno siebie i ludzi w swoim otoczeniu. Utnij znajomość raz a porządnie. Nie spotykaj się z nią nigdzie sam na sam, jakby przyjechała do Ciebie możesz nawet zagrozić, że zgłosisz nękanie. Gdyby kombinowała w pracy i próbowała kopać dołki, zgłoś to do szefostwa. Nie pozwól robić syfu w swoim życiu.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 554
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Dawno już powinnaś się odciąć. Dziewczyna idzie na dno, ale póki sama nie zechce, to nikt jej nie może pomóc.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2024-04
Wiadomości: 21
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
No właśnie wydawało mi się, że skoro ma niezłą pracę, w miarę ładne mieszkanie, to nie jest z nią tak źle. Zawsze wyobrażałam sobie nałogowcow jako osoby w jakiś sposób zaniedbane. Chyba dopiero na jej przykładzie zrozumiałam, co to znaczy wysokofunkcjonujący alkoholik.
Moi znajomi widzieli ją zwykle na mieście i pewnie dlatego od razu wyczaili, że coś z nią nie halo. Ja widywałam ją w pracy, w jej własnym (całkiem czystym) mieszkaniu i być może z tego powodu miałam wrażenie, że jest zwyczajną osobą która po prostu znalazła się na zakręcie. Nie wiedziałam, że jej mąż ma zawiasy ![]() Boję się trochę co będzie teraz, bo skończyła się przerwa świąteczna. Póki co cisza. Edytowane przez LuzMaria999 Czas edycji: 2024-04-02 o 15:19 Powód: Literówka |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2021-09
Wiadomości: 2 507
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Znajomi mieli co do niej rację, zresztą po wspólnych spotkaniach i dramach w jej wykonaniu też zwracali uwagę żeby uważać na nią. I tak bardzo długo z nią wytrzymałaś, czy ona próbuje się jakoś z Tobą kontaktować?
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2024-03
Wiadomości: 420
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Laska ewidentnie znalazła sobie kogoś na kim moze się uwieszać bez zajęcia sie swoimi problemami, nie ma co wracać do tej znajomości.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 31
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Autorko, bardzo dobrze zrobiłaś. Ta dziewczyna nie przesadza, nie ma gorszego okresu. Ona pije i jest alkoholiczką, która już zaczyna odwalać grubsze akcje. Niestety, dopóki sama się nie ogarnie, Ty nie jesteś w stanie nic zrobić. Nie daj się wciągnąć w żadne pomaganie czy wspieranie. Dopóki dziewczyna nie zrozumie, że musi się leczyć, trzymaj się od niej z daleka, bo tylko Tobie się oberwie.
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#8 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2024-04
Wiadomości: 21
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Cytat:
I jeszcze w tygodniu bezpośrednio przed świętami wrzuciła mi zaproszenie do kalendarza, ale odmówiłam. Od tej pory cisza ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2021-09
Wiadomości: 2 507
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2024-04
Wiadomości: 21
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Dziś grill zespołowy w pracy i dowiedziałam się, że jej zespół też tam będzie. Właśnie mi napisała wiadomość, czy przyjdę. Nie odpisałam, ale już jestem ciekawa, co to się tam będzie działo
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2022-11
Wiadomości: 223
|
Dot.: Porzuciłam przyjaciółkę. Czy dobrze zrobiłam?
Uważam, że warto dawać ludziom drugą szansę. W wyjątkowych przypadkach trzecią. Ale nie czwartą, siódmą i dwudziestą.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:40.