jak pozbyć się trucizny?Poradżcie proszę!

[wieraaa]

Jak pozbyć się z serca i duszy trucizny jaką są myśli okimś kto oszukiwał mnie przez wiele lat ,ciągle zwodził i obiecywał że w następnym roku będziemy razem i tak mijały lata.Obrażał mnie i nie traktował tak jakbym chciała a potem przychodził i błagał żebyśmy znowu " byli" razem (piszę byli w cudzysłowie bo nasze bycie razem to raczej spotkania niż prawdziwe bycie razem) obiecywał że się poprawi że zrozumiał co robi żle i że wie że mam rację że powinien się bardziej starać i wogóle a potem znowu robił swoje.W końcu nie wytrzymałam i z bólem serca kazałam nie pokazywać się więcej na oczy! A teraz myśli o Nim drążą w mojej głowie dziurę i zatruwają każdą minutę i sekundę jak najgorsza trucizna.Jak przestać myśleć?Jak zapomnieć?Jak wytrwać w postanowieniu ?W głebi duszy wiem że nic z naszego związku nie wyjdzie a z drugiej chyba ciągle się łudzę i marzę ,że może jednak....Nie potrafię przestać mysleć zasypiam i budzę się z myślą o NIM!! W myślach wyzywam Go od najgorszych ale chyba samą siebie oszukuję.Proszę poradżcie jak wytrwać w postanowieniu?Może jest ktoś mądrzejszy ode mnie i coś poradzi????????

[Mrrau]

Wbić sobie bardzo mocno do głowy, że furtka zamknięta - powrotu nie ma. Nie rozpamiętywać i nawet nie próbować o tym myśleć, bo to i tak nie będzie racjonalne myślenie.

Moja metoda to jedno piwo przed snem przez jakiś czas. Potem stopniowo przerzucam się na ciepłe mleko. Z czasem daję radę bez wspomagaczy i cieszy mnie, jak widzę, że każdego dnia jest odrobinę lepiej.

A jeśli już sytuacja jest ekstremalna i musisz myśleć, myśl o nim z taką wściekłością, na jaką Cię stać. Bardzo polecam też spotkać się z kimś bliskim i do woli kpić, szydzić i wyśmiewać się z byłego, od drobiazgów po grube sprawy. Zawsze się coś znajdzie. To bardzo pomaga nabrać dystansu.
Może brzmi okrutnie, ale cel uświęca środki - a Twoim celem jest przecież się z tego otrząsnąć.

(uf, całe szczęście, że moje świeżutkie jeszcze rozstanie przebiegło tak łagodnie i spokojnie)

[wieraaa]

Napisane przez Mrrau

Wbić sobie bardzo mocno do głowy, że furtka zamknięta - powrotu nie ma. Nie rozpamiętywać i nawet nie próbować o tym myśleć, bo to i tak nie będzie racjonalne myślenie.

Moja metoda to jedno piwo przed snem przez jakiś czas. Potem stopniowo przerzucam się na ciepłe mleko. Z czasem daję radę bez wspomagaczy i cieszy mnie, jak widzę, że każdego dnia jest odrobinę lepiej.

A jeśli już musisz myśleć, myśl o nim z taką wściekłością, na jaką Cię stać. Bardzo polecam też spotkać się z kimś bliskim i do woli kpić, szydzić i wyśmiewać się z byłego, od drobiazgów po grube sprawy. Zawsze się coś znajdzie. To bardzo pomaga nabrać dystansu.
Może brzmi okrutnie, ale cel uświęca środki - a Twoim celem jest przecież się z tego otrząsnąć.

Dzięku za radę Napewno skorzystam może się uda Piwo przed snem to niezły pomysł.A z przyjaciólką już umówiłam się na dłuuuugie weekendowe zwalczanie złej pamięci o byłym.Dzięki i pozdrawiam

[Mona Lisa]

Wprowadź kilka autentycznych nowości do swojego życia, najlepiej, by powtarzały się cyklicznie, np. dwa razy w tygodniu: kurs fotograficzny, zajęcia jogi późnym wieczorem, odwiedzanie szczecińskiego schroniska dla zwierząt co weekend; chodzi o to, by coś autentycznie i na nowo zajęło całą Twoją uwagę chociaż na godzinę, na dwie godziny, byś czekała na to niecierpliwie. Uwierz mi, da się, trzymam kciuki

[wieraaa]

Napisane przez Mona Lisa

Wprowadź kilka autentycznych nowości do swojego życia, najlepiej, by powtarzały się cyklicznie, np. dwa razy w tygodniu: kurs fotograficzny, zajęcia jogi późnym wieczorem, odwiedzanie szczecińskiego schroniska dla zwierząt co weekend; chodzi o to, by coś autentycznie i na nowo zajęło całą Twoją uwagę chociaż na godzinę, na dwie godziny, byś czekała na to niecierpliwie. Uwierz mi, da się, trzymam kciuki

wiesz to może niezły pomysł z tym schroniskiem.Tak właśnie wczoraj myslałam że jakbym tak musiała zająć sie kimś np.jakimś małym słodkim zwierzaczkiem to nie miałabym czasu na użalanie się nad sobą i myślenie o mojej TRUCIŻNIE!
Dzięki zapomysł

[bess]

a ile juz tak jestes "zatruta? mnie prawie minelo po ponad 2 latach

[wieraaa]

Napisane przez bess

a ile juz tak jestes "zatruta? mnie prawie minelo po ponad 2 latach

to nie pocieszyłaś mnie:-( ja tak się podtruwam od tygodnia !Ponoć im dłużej trwała znajomość tym dłużej się cierpi!A ja jestem stara i głupia bo liczyłam na to że wystarczy podjąć decyzję i będzie już z górki a tu nie tędy droga.Hmmm..to się peqwnie jeszcze trochę potruję .Ale nie poddam się postanowiłam wykorzystać wszystkie rady jakie tu padną!!!A co! Jak mi się uda to podzielę się doświadzceniem.Obiecuję. A co faceci dają radę po rozstaniu z łatwościa zapominają po kilku minutach to my kobietki tez musimy

[Mrrau]

Nie ma reguły. Dwa lata, pół roku, parę tygodni. Na tą zupę składa się mnóstwo czynników: upór, wiara w siebie, intensywność spotkań z byłym, stopień kontroli nad tym, co się dzieje w Twojej głowie... i tak dalej.

Ale nie podlega wątpliwości, że autosugestią zdziała się najwięcej - trzeba tylko wierzyć w słuszność i niepodważalność podjętych decyzji. W przeciwnym razie, można się tak bujać przez dowolną liczbę lat.

Osobiście wydaje mi się, że Ty wierzysz

[wieraaa]

Napisane przez Mrrau

Nie ma reguły. Dwa lata, pół roku, parę tygodni. Na tą zupę składa się mnóstwo czynników: upór, wiara w siebie, intensywność spotkań z byłym, stopień kontroli nad tym, co się dzieje w Twojej głowie... i tak dalej.

Ale nie podlega wątpliwości, że autosugestią zdziała się najwięcej - trzeba tylko wierzyć w słuszność i niepodważalność podjętych decyzji. W przeciwnym razie, można się tak bujać przez dowolną liczbę lat.

Osobiście wydaje mi się, że Ty wierzysz

Jest coś fajnego w tym co piszeszNie wiem na czy to polega ale rozgrzewa moje "zatrute" serducho.Dzięki.........: cmok:

[paulakrk]

Klin klinem !!!!!!!