|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 48
|
Nie wiem co robić... Gubię się.
Nie wiem nawet jak powinnam zacząć.
Może od tego, że nie jestem pewna z czym mam problem. Gdzie on leży. Może kiedy założę wątek, opiszę sytuację i moje uczucia, wszystko mi się choć trochę wyklaruje. Jestem z facetem. Od 2 miesięcy. Jest mi z nim dobrze. On zachowuje się naprawdę wspaniale i jest wspaniały dla mnie. Odkąd jesteśmy razem poświęca mi dużo uwagi, czasu, troski. Jest taki... jaki powinien być. Jeszcze zanim zostaliśmy ![]() Jednak coś nie daje mi spokoju. Sama nie wiem co to jest. Może kilka połączonych razem czynników. Po pierwsze, znam go dłużej, niż jesteśmy razem. Wcześniej byliśmy znajomymi, kolegami, dość bliskimi... Efekt jest taki, że wiem sporo o jego przeszłości, zawsze mi opowiadał różne rzeczy bez wahania czy oporów, fantastycznie nam się rozmawiało. Więc wiem o czymś, co z pewnością niczym chwalebnym nie jest. Mianowicie - jakieś pół roku temu zerwał poważny, kilkuletni związek. Po zerwaniu się ze smyczy rzucił się w wir imprez, poznawania dziewczyn, umawiania się... I przez jakiś czas (ok 2-3 tyg) spotykał się jednocześnie z 3 dziewczynami. Kiedy się o tym dowiedziałam, najpierw byłam w szoku, jakiś czas później bardzo go za to ochrzaniłam... No, może to złe słowo. Po prostu powiedziałam mu dość dobitnie co o tym sądzę. O dziwo, nie obraził się, ale chyba przemyślał to, co powiedziałam - i przyznał mi rację. Później wszedł w jeszcze jeden związek, który zapowiadał się na coś trwalszego, ale skończył się po miesiącu z przyczyn niezależnych od niego ![]() Ja w międzyczasie też nawiązywałam jakieś relacje z płcią przeciwną (poznaliśmy się kiedy byłam w związku, który skończył się jakieś 5 miesięcy temu. Później byłam w jeszcze jednym, bardzo krótkim, troszkę ponad miesiąc. Po zakończeniu tego krótkiego, związałam się z aktualnym partnerem). Choć od początku znajomości nas do siebie ciągnęło - ja po wieści o trzech dziewczynach powiedziałam sobie, że nigdy i nic, że to nie jest materiał na faceta, że nawet mowy nie ma. Na jakiś czas ochłodziłam nasze stosunki, rozmawialiśmy czasem na gg, raz na jakiś czas gdzieś wychodziliśmy, ale niezobowiązująco, po koleżeńsku... On mi opowiadał co dzieje się u niego, ja - co dzieje się u mnie. Ciągnęło nas dalej, on był wolny, ja w związku... Związku, który okazywał się być niewypałem. On deklarował, że nie chce się wiązać, że się sparzył, że na razie chce się "wyszaleć" po tym kilkuletnim związku, bo dziewczyna była mocno zazdrosna i ograniczająca. Że jeszcze nie teraz, że nie jest jeszcze gotowy. Trwaliśmy jakiś czas w takim koleżeńskim układzie, rozmawialiśmy dużo, a przyciąganie trwało. Silna chemia... Umówiliśmy się parę razy, tak zwyczajnie - na spacer, do kina, na kebab ![]() ![]() No i teraz... Kiedy się na to decydowałam, oboje wiedzieliśmy, że może powstać problem z jego przeszłością - a konkretnie z tymi trzema dziewczynami. Sądziłam, że skoro w fazie umawiania się byłam z tym pogodzona, a on zrozumiał i uznał, że to był błąd i powtarzać tego nie zamierza - dalej nie będę z tym miała tak wielkiego problemu. Ale to co jakiś czas wraca. Kiedy mam jakiś gorszy moment, kiedy zwątpię w siebie, kiedy on wychodzi gdzieś beze mnie - ta myśl wraca. I zapala mi się czerwona lampka. No bo ufam mu i wierzę... Ale przecież tamte dziewczyny też wierzyły, a on był zdolny utrzymać przez te parę tygodni trzy "związki" - czemu teraz nie miałby być do tego zdolny? Starałam się mieć podejście "Przeszłość to przeszłość, teraz żyjemy teraźniejszością. Każdy popełnia błędy." No i to się sprawdza przez większość czasu. Tylko czasami mnie dopada i zastanawiam się jak ja mam mu tak na 100% zaufać, skoro wiem o nim coś takiego... Uciszam ten głosik mówiący, że powinnam uważać. Czy ja przesadzam? Rozdmuchuję to sobie? Wyolbrzymiam? Może za dużo o tym myślę, może powinnam faktycznie spróbować odpuścić, może robię problem z niczego? Co sądzicie? Druga kwestia - nie tak dawno temu (ok 5 miesięcy) ktoś, kogo pokochałam bardzo mnie zranił. Teraz boję się zaangażować, choć nigdy angażowanie się nie było czymś, z czym miałam problem. A wręcz angażowałam się zbyt szybko, zbyt silnie. Teraz się wycofałam, zablokowałam i... nie potrafię. Boję się. Mam gdzieś w środku takie poczucie, że on mnie zostawi, kiedy ja się zaangażuję, kiedy pokocham, kiedy powiem "kocham". Dochodzi do tego, że łapię się na czymś... hmm, dziwnym. Na zachowaniach, które nie są dla mnie naturalne. Na czymś, co ma chyba na celu "sprawdzenie go". Jego wytrzymałości na to, jaka bywam nieznośna. Niestety zdaję sobie z tego sprawę już po fakcie, więc nie potrafię nic z tym zrobić. Staram się takie zachowania w porę wyłapywać, bo on niczym sobie nie zasłużył na takie traktowanie z mojej strony - odkąd jesteśmy razem, jest wzorowy. Dochodzą wyrzuty sumienia - bo przecież on nie zrobił nic złego odkąd jesteśmy razem, jest bardzo wyrozumiały dla moich obaw, zachęca mnie do rozmawiania, kiedy mam jakiś problem... Stara się, żebym czuła się przy nim bezpiecznie i pewnie. Mówi, że jeśli nie mogę uwierzyć do końca w to co mówi - poczekamy, może uwierzę w to, co zobaczę w jego zachowaniu. I że pokaże mi, że jest mnie wart. Pamiętając o tym, jakie doświadczenia wyniósł z poprzedniego związku - staram się pilnować, by nie sprawiać wrażenia, że chcę go ograniczyć i uwiązać przy sobie. (Na początku myślałam, że przesadzał z tym ograniczaniem i brakiem wolności. Ale później zobaczyłam jak mówiąc mi o tym, że wychodzi na firmową imprezę czy jakiś męski wieczór przy piwie ![]() Zresztą nie mam aż tak wielu okazji do reagowania lawiną pretensji, bo widujemy się bardzo często, chodzimy razem w różne miejsca, poznałam jego rodzeństwo i grupę znajomych, zabiera mnie na imprezy z nimi... I nie tak wiele jest wyjść,o które mogłabym się niepokoić. Strategia nieograniczania zapewne jest dobra.... Tylko moje nawracające wątpliwości sprawiają, że nie zawsze faktycznie tak chłodno podchodzę do tego, że on idzie gdzieś beze mnie, że "wybiera" coś innego, niż mnie... Wiem, to głupie - tłumaczę sama sobie, że przesadzam, że przecież spotykamy się często, że poświęca mi bardzo dużo czasu. Oboje sobie poświęcamy. Ale i tak czasami budzi się we mnie jakaś złość, nad którą muszę zapanować. I staram się jemu tego nie okazać, niby podchodzę do jakiegoś wyjścia beze mnie "normalnie"... Ale w środku budzi mi się niepokój. Nie za każdym razem, kiedy wychodzi. Ale raz na jakiś czas. Kiedy jesteśmy razem, obawy mi zanikają. Czuję się świetnie, on jest czuły, troskliwy, poświęca uwagę, dba, zajmuje się mną, nie czuję się absolutnie zaniedbana. Pamiętacie, pisałam o tym moim traumatycznym związku sprzed 5 miesięcy. Wyniosłam z niego przekonanie, że już więcej nie pozwolę się umieścić na takiej pozycji, jak wtedy - zawsze "pod ręką", zawsze dostępna, czekająca, zabiegająca o uwagę, o słowo, gest, kontakt. Obawiam się, że teraz przesadzam w drugą stronę - najchętniej nie okazywałabym niemal wcale tego, że mi na jego uwadze, na kontakcie zależy. Mam ochotę unieść się dumą - sporo on się nie odezwie, to ja tym bardziej tego nie zrobię. Skoro on dziś idzie na męski wieczór, to ja jutro pójdę na babski, niech zobaczy, że nie zawsze jestem uchwytna... I tak dalej. Boję się, że jeśli ustąpię o krok - on najpierw to wykorzysta tak jak pan-sprzed-5-miesięcy, a później mnie zostawi - jak wyżej wymieniony pan. Albo znajdzie sobie inną dziewczynę, bo ja nie będę mu wystarczać. Znudzę się. Zaczynam myśleć, że może to było dla mnie zbyt wcześnie na nowy związek. Może jeszcze nie całkiem doszłam do siebie po tamtym...? Chociaż nie wiem, czy gdybym odczekała dłużej - coś by to zmieniło... Straciłam zaufanie w tym moim związku sprzed 5 miesięcy, do tego doszła wieść o trzech dziewczynach... razem dało to mieszankę, której dotąd nie mogę całkiem przełknąć. Powoli buduję zaufanie, ale co jakiś czas mam taki kryzys jak dziś - gdy zastanawiam się, czy to wszystko ma sens. Bo choć pozornie związek wygląda różowo - tak naprawdę muszę o niego walczyć, z tymi moimi demonami. Kryzys powoduje, że się zastanawiam i płaczę, bo sama nie wiem czego ja chcę, czego oczekuję i co zrobić, żeby było lepiej. On mówi, że na to potrzebny jest czas. Możliwe, że ma rację i tylko czas może tu pomóc. Tylko ja nie wiem ile tego czasu mam, zanim któryś kryzys mnie dobije i załamie. Nie wiem co robić. Nie wiem nawet czego od niego oczekuję. Co mógłby zrobić więcej, żeby pomóc mi to sobie poukładać? Nie wiem. I tak stara się i robi to, co może, żebym była spokojna, miała poczucie bezpieczeństwa i stabilności - tych rzeczy, których dotąd mi brakowało. Trochę mi lepiej kiedy się wygadałam. ![]() Jeśli ktoś dobrnął aż tutaj - proszę o jakieś komentarze ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Niemal ciągle w alphie ;)
Wiadomości: 780
|
Dot.: Nie wiem co robić... Gubię się.
Mam wrazenie, za caly Twoj dramat odbywa sie przede wszytskim Tylko w Twojej glowie. Mozna w pewien sposob powiedziec ze jestes opetana demonami przeszlosci. Prawda stara jak swiat jest taka- ze przeszlosc jest martwa, istnieje z niej tyle, ile siedzi w naszej glowie.
Mysle, ze chlopakowi warto dac szanse, obserwuj go uwaznie. Jak tylko cos bedzie nie tak- Twoja kobieca intuicja Ci to podpowie. Jesli tylko bedziesz uwazna i spokojna jednoczesnie. to normalne, ze zle wspomnienia z poprzedniego zwiazku rzutuja na ten zwiazek, ale nie daj sie zwariowac badz spokojna, ostrozna, ale zawsze usmiechnięta... ![]() obecny chlopak mogl sie tak samo zmienic, albo nie, Ty go znasz i mysle ze predzej czy pozniej go rozgryziesz w tej kwestii pamietaj, ze jestes silną kobietą, nawet niech Ci przez mysl nie przejdzie cos innego!!! i ze jestes w stanie sobie poradzic z KAŻDA sytacją.. ![]()
__________________
Świadomie wybrałam szczęście ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 1 867
|
Dot.: Nie wiem co robić... Gubię się.
A ja mysle, ze rzeczywiscie potrzebujesz czasu. Jezeli do tej pory Twoj Tz nie zawiodł Cie, to nie ma powodow zeby "na zapas" byc gotowym na najgorsze. Szkoda, zeby to co jest dobre zostalo zniszczone przez Twoje wyimaginowane problemy. Nie ma sensu rozkladac kazdego zachowania Tzta na czynniki pierwsze i analizowac. Kazdy czlowiek ma za soba jakies doswiadczenia, ktore go uksztaltowaly: dobre i zle i niestety czesto to zle rzuca cien na zwiazek, a przeciez kazdy czlowiek jest inny i to, ze skrzywdzil Cie kiedys ktos, kogo kochalas nie swiadczy o tym, ze tak bedzie w kazydm jednym wypadku. Milosc to ryzyko, ale ryzyko, ktore warto podjac.
Edytowane przez Agatkia Czas edycji: 2007-12-05 o 09:20 Powód: blad w tekscie |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 163
|
Dot.: Nie wiem co robić... Gubię się.
Cytat:
![]() po kilkuletnim byciu na smyczy też bym sobie chciała odbić ;> Cytat:
uszy do góry.
__________________
i ask for silence i ask for sex give me a ray gun tell me how to dress call my mother call the priest tell them my lover has turned a beast i ask for strength a clear head maybe a razor to paint you red i want radar i want a light i want division i want to fight |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 11 785
|
Dot.: Nie wiem co robić... Gubię się.
A moze to jednak intuicja Ci cos podpowiada? Gdy spotyka sie tego jedynego faceta, to nie ma w glowie mysli "a co jak on mnie rzuci gdy sie zakocham?". Czuje sie calym cialem ze on tez Cie kocha, i poprostu nie ma takiej opcji. Takie moje zdanie, mimo ze piszesz iz jest on wzorowy, ja w tej jakze dlugiej wypowiedzi
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 620
|
Dot.: Nie wiem co robić... Gubię się.
Wiesz, u nas poczatki byly podobne, tzn. mieszkalismy razem na stancji podczas studiow, najpierw wiec bylo kolezenstwo, pozniej przyjazn, pozniej zwiazek, tyle tylko, ze u nas ja bylam osoba, ktora jakis czas wczesniej zakonczyla 2-letni zwiazek z pierwsza, wielka miloscia i przez kilka tygodni mialam okres "szalenstw". Naprawde robilam duzo roznych, glupich rzeczy i on badz byl ich swiadkiem, badz mu o tym jako super kumplowi opowiadalam. No i stalo sie, jakis czas pozniej zostalismy para. Nie raz i nie dwa zastanawialam sie co on o tym mysli tak naprawde, czy nie ma obaw ale wiesz co? 5 lat jestesmy razem i mi ani razu nie przeszlo przez glowe aby wyciac mu jakis glupi numer, a i on nigdy nawet slowem nie wypomnial mi przeszlosci i dzieki temu tez zapewne funkcjonuje nasz zwiazek do dzis
![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Nie wiem co robić... Gubię się.
Cytat:
![]() Spójrz na to z innej strony. On sobie odreagowywał nieudany związek, a Ty mając chłopaka spotykałaś się z nim. Kto według Ciebie wzbudza mniejsze zaufanie? Nie chciałabym, żebyś pomyślałam, że Cię oceniam. Chciałam Ci jedynie zwrócić uwagę, że być może szukasz dziury w całym. Zgadzam się z tym, że problem może siedzieć jedynie w Twojej głowie i niepotrzebnie dorabiasz ideologie do tego, że nie potrafisz poradzić sobie z własnymi uczuciami. To oczywiście nic złego. Ludzie bardzo różnie odreagowują nieudane związki i niekiedy potrzebują trochę czasu, żeby sobie wszystko w głowie poukładać. Dlatego uważam, że powinnaś dać sobie czas i nie "obwiniać" swojego TŻ za swój mętlik w głowie ![]()
__________________
R 08.2013, K 09.2016 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 9 769
|
Dot.: Nie wiem co robić... Gubię się.
Cytat:
![]() Z tego, co wyczytałam, czynisz pewne starania w kierunku destrukcji tego, co się u Was powoli tworzy. I pytanie tylko, czy Ci się to uda czy nie. Za dużo myślisz o przeszłości i się nią zadręczasz, przez co w ten sposób możesz zmienić się w ograniczającą i zazdrosną dziewczynę, którą on już miał. Musiałaś zostać bardzo zraniona i patrzysz przez pryzmat własnych doświadczeń - ja to rozumiem. Wiem, że łatwo się radzi, kiedy to kogoś nie dotyczy. Ale moim zdaniem związek rozwija się całkiem normalnie, a to że facet kiedy był wolny spotykał się z trzema dziewczynami jednocześnie niestety nie jest dla mnie szokujące. Zdarza się, że tak jest. Nie możesz być o nie zazdrosna, bo najwyraźniej zależy mu na Tobie. Atmosferą obaw i lęku niczego dobrego nie zbudujesz. Cytat:
Trafiłaś w istne sedno. ![]() Bardzo mądrze. ![]() A ja niestety cały czas popełniam ten sam błąd. ![]() I chyba nigdy się nie nauczę. ![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 48
|
Dot.: Nie wiem co robić... Gubię się.
aalien
Też myślę, że to wszystko odbywa się głównie w mojej głowie ![]() ![]() Agatkia Zawsze sama wyznawałam zasadę, że to ryzyko, które warto podjąć... A teraz proszę, mam takie problemy ![]() sadex Taaak, sparzyłam się solidnie. Ale troszkę mnie postawiło do pionu to, co napisałaś ![]() Co do poprzedniego związku - z tego co wiem, był w porządku. Papiszynka Właśnie ten wątek jest zastanawianiem się "czy chcę z nim być", przy czym dochodzę do wniosku, że pewnie, że chcę ![]() Myślę, że nie zawsze jest tak, że trafiając na właściwego ![]() ![]() BozaKrowka Dziękuję, że to napisałaś - takie spojrzenie z drugiej strony barykady ![]() ![]() ![]() vretka Vretka, ale ja nie obwiniam jego za to, co dzieje się w mojej głowie ![]() Co do tego, że spotykałam się z nim zanim jeszcze oficjalnie zakończyłam poprzedni związek - przyznam, że sama się nad tym zastanawiałam i nawet o tym rozmawialiśmy jakoś na początku (bo z czym jak z czym, ale z rozmawianiem to nie mamy kłopotów ![]() ![]() backie Starania prowadzące do destrukcji staram się opanować, bo tak naprawdę ja żadnej destrukcji nie chcę. Zostałam mocno zraniona, byłam tak raniona przez dłuższy czas, więc chyba dość mocno się to na mnie odbiło. Prawdę mówiąc nawet nie wiedziałam, że tak mocno. Sądziłam, że to już całkiem za mną ![]() ![]() Przemyślałam sobie parę rzeczy i postaram się zapanować jakoś nad tym wszystkim. Może dodatkowy wpływ na sytuację mają inne problemy (finanse, uczelnia, takie tam ![]() Nie przemyślałam jeszcze wszystkiego, więc będę myśleć dalej, ale myślę, że takie wypisanie się i opowiedzenie tego na forum dało mi jakiś spokój - potrzebowałam neutralnych obserwatorów ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:24.