czy moze zalezec na 2 osobach?

[travis]

czy zdazylo wam sie ze bedac w zwiazku z jednym chlopakiem juz dluzszy czas(ponad 2 lata) i zyjac w przekonaniu ze to ten jeden jedyny,w momenci jak wam sie uklada,poznajesz kogos nowego kto na tyle zainteresuja swoja osoba ze zaczyna Ci na nim w jakis sposob zalezec?? to tak jakby bylo sie rozdartym pomiedzy 2 osoby.jedna sie zna , kocha szanuje i wie czego mozna sie po niej spodziewac,drga jest nam niby obca a jednak cos nas do niej ciagnie...

[gorąca_czekolada]

wiesz co ja ci powiem ze jestem właśnie z tym jedynym facetem już 8 lat kocham go i wiem czego mogę się spodziewać , od 3 lat pojawił się marcin kolega ze studiów który zaczął mnie interesować i ja jego aczkolwiek wiem że go nie kocham ale mogłabym pokochać.....

[travis]

ehhhhh myslalam ze tylko ja tak mam

[21pyza]

Napisane przez travis

czy zdazylo wam sie ze bedac w zwiazku z jednym chlopakiem juz dluzszy czas(ponad 2 lata) i zyjac w przekonaniu ze to ten jeden jedyny,w momenci jak wam sie uklada,poznajesz kogos nowego kto na tyle zainteresuja swoja osoba ze zaczyna Ci na nim w jakis sposob zalezec?? to tak jakby bylo sie rozdartym pomiedzy 2 osoby.jedna sie zna , kocha szanuje i wie czego mozna sie po niej spodziewac,drga jest nam niby obca a jednak cos nas do niej ciagnie...

Szczerze to mi sie nie zdarzyło ale to bardzo ważne w jaki sposób zależy ci na tej 2 osobie- jeśli jako na przyjacielu to ok, ot tak żeby pogadać pośmiać sie czasami na piwo iść, jak w jakikolwiek bardziej zaawansowany sposób to to nie jest fair. w związku zaraz po miłości jest uczciwość

[travis]

Napisane przez 21pyza

Szczerze to mi sie nie zdarzyło ale to bardzo ważne w jaki sposób zależy ci na tej 2 osobie- jeśli jako na przyjacielu to ok, ot tak żeby pogadać pośmiać sie czasami na piwo iść, jak w jakikolwiek bardziej zaawansowany sposób to to nie jest fair. w związku zaraz po miłości jest uczciwość

zdaje sobie z tego sprawe i dlatego to tak boli bo mimo ze nie chce musze krzywdzic.niby nie robie nci zlego bo nie spotykam sie z nikim innym itp ale czasem ta "obsesja" do drugiej osoby wydaje mi sie jakas tam zdrada. kocham tylko mojech TZ ale cos mnie ciagnie do tego 2giego z tym ze napewno to nei milosc ani nie przyjazn...cos pomiedzy sama nie rozumiem

[KiNgUsIa_86]

Tak, zdarzyło mi się jakieś 5 miesięcy temu

Byłam z chłopakiem od 4 lat i przypadkowo poznałam kogoś. Było to coś niesamowitego. Nie żadna miłość od pierwszego wejrzenia i tym podobne "szczeniackie" odczucia, ale jakieś dziwne coś w środku od pierwszej chwili

Biłam się z myślami miesiąc. Obecnie jesteśmy ze sobą jakieś 4 miesiące i uważam, że była to jedyna słuszna decyzja jaką mogłam podjąć

Niczego nie żałuję

[travis]

gratuluje odwagi nie mialas watpliwosci?? ze mozesz stracic wszystko??

[KiNgUsIa_86]

Chyba nie miałam wątpliwości

Na tym "nowym" zaczęło mi w pewnym momencie zależeć tak bardzo, że byłabym gotowa dużo zaryzykować. Na szczęście opłaciło się.

Mój stary związek zaczął się wypalać i wiedziałam, że musimy zacząć się trochę bardziej starać, żeby znowu poczuć te motylki w brzuchu. Ale w tym momencie na mojej drodze stanął ON i zdecydowałam, że wolę postarać się o coś innego

Oczywiście rozważałam długo wszystkie za i przeciw, ale kiedy zdałam sobie sprawę, że to coś poważniejszego niż zauroczenie kimś nowym moje obawy i wątpliwości zniknęły

Oczywiście chyba nie muszę dodawać jak trudna była rozmowa z moim ówczesnym TŻ...

Oszczędziłam mu opowiadania o tym, że kogoś poznałam, bo to i tak nic by nie zmieniło, a tylko zraniło go jeszcze bardziej...

Powiedziałam- zresztą jak najbardziej zgodnie z prawdą- że coś sie we mnie wypaliło, że powoli wszystko we mnie wygasa...

[Feme21]

miałam podobna sytuacje, ale nie byłam pewna czy kocham tego pierwszego z któym byłam... a poza tym to w momencie kiedy poznałam tego drugiego i zaczelo cos mnie do niego ciagnać to moj chłopak ówczesny przebywał za granica wiec nie miałam problemów z rozwijaniem znajomosci z tym nowym... i wiem jedno teraz... nie kochałam, byłam z nim.. z przyzwczajenia? a moze bo tak było wygodniej... a teraz jestem szczesliwa od ponad roku mam wspaniałego chłopaka który mnie kocha i którego ja kocham.. a tamten sie zmył.. sam zrezygnował z naszej znajomosci wiec było mi łatwiej.. i nie załuje bo chyba bym sie zanudziła na smierc zyjac z tamtym

[I'llFindAWay]

To się nazywa chemia .

[travis]

niby chemia ale.....czy dla tej chemi warto poswiecic to co juz mamy??

[la_promesse]

ja miałam taką sytuację - identyczną, ale ten drugi jest żonaty i ma dziecko, mimo ze w moim zwiazku z TŻ zaczęło coś się psuć i większą chemię czułam do tamtego to musiałam się opamiętać i spojrzeć prawdzie w oczy - okazało się że on im dłużej mnie znał to tym bardziej chciaŁ mnie zaciągnąć do łóżka, kiedy okazało się że nie pozwolę mu na to to szybko zapomniał moj nr tel. mimo ze wcesniej wysyal smsy prawie codziennie, postanowiłam że będę ratować swoj zwiazek bo mimo ze tamten mnie pociagal jak jasna cholera to stwierdzilam ze nie moge krzywdzic i jego żony i dziecka a przede wszystkim TŻ i samej siebie

przez wiele dni zastanawialm sie co zrobic i doszlm do wzniosku ze tak dluzej byc nie moze, naprawiam swoj zwiazek, w ktorym jest lepiej o wiele a tamten koleś? zapominam o nim, bo jego zamiary nie byly tskie jak moje

[Feme21]

i dobrze zrobiłas... ze uratowała zwiazek swój a tamtego olałas...
faet zonaty i dzieciaty.. nie ma szans, on zawsze cos tylko knuje na boku.. i nie wierze ze zostawiłby zone i dziecko dla przelotnej znajomosci...
miałam z takim doczynienia.. i podobnie jak Ty wydzwaniał i nawet znał mój nr na pamiec bop nie mogl go przeciez wpisac w komórke... no i zakonczyłam znajomosc bo wiedziałam ze nic z tego na grubsza mete nie bedzie i co.. zapomnił numer telefonu i pewno nawet ze istnieje ... i dobrze...
teraz jestem szczesliwa z MOIM osobistym, włsnosciowym TŻtem... i jest tylko moj.. a ja jego

[la_promesse]

Napisane przez Feme21

i dobrze zrobiłas... ze uratowała zwiazek swój a tamtego olałas...
faet zonaty i dzieciaty.. nie ma szans, on zawsze cos tylko knuje na boku.. i nie wierze ze zostawiłby zone i dziecko dla przelotnej znajomosci...
miałam z takim doczynienia.. i podobnie jak Ty wydzwaniał i nawet znał mój nr na pamiec bop nie mogl go przeciez wpisac w komórke... no i zakonczyłam znajomosc bo wiedziałam ze nic z tego na grubsza mete nie bedzie i co.. zapomnił numer telefonu i pewno nawet ze istnieje ... i dobrze...
teraz jestem szczesliwa z MOIM osobistym, włsnosciowym TŻtem... i jest tylko moj.. a ja jego

teraz z perspektywy czasu tez tak sądzę, mimo że nie wyobrażałam sobie życia bez kontaktu z tym drugim, bo mam go od roku, sorry miałam, n poczatku było ciężko, ale znam siebie, jakbym pozwolila na ta znajomosc dalej to na bank zakochalabym sie bo mnie baardzo pociągał i czułam jakas tam chemie, wlasnie jak to ktos napisal wyzej cos pomiedzy miloscia a przyjaznia, zalozylam nawet watek na wizazu i dzieki dziewczynom klapki mi opadly i juz wiedzialam ze to nie skonczy sie dobrze, mimo ze nie mysle juz o nim tak jak kidys to nadal jednak trche mysle i brakuje mi rozmow z nim, ale wiem ze jakbym zabrnela w to dalej to wpadłabym po uszy, musiałam zahamowac ten rozwoj uczuc bo po co mi zakochac sie w zonatym facecie, ktorego nawet rodzina prosi zeby sie opamietal i zrobil cos ze swoim malzenstwem. Po prostu zalezalo mi na nim latego ze dawal mi cos czego nie mialam od TŻ ale przynajmniej teraz wiem po co mi to dawal. I chyba wole nie odczuwac tego ze stony TŻ jak odczuwac od kogokolwiek innego w celu przelecenia mnie
szkoda...

[Feme21]

widzisz.. kazde wydarzeie czegos uczy...
to moze wystarczy [przegadac sprawy z TZ czego potrzebujesz od niego itp.. a nie szukac tego u innego...
jak juz TZ nie da to moze warto sie zastanowic nad całokształtem zwiazku...