Jak udopornić się na świat zewnętrzny? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka > W krzywym zwierciadle odchudzania

Notka

W krzywym zwierciadle odchudzania
Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
  • Jest to forum stworzone dla osób, które chcą zwalczać wszystkie choroby powiązane z zaburzeniem łaknienia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się) oraz dla osób, które pragną takim osobom radzić, pomagać i wspierać.
  • Na tym forum nie można namawiać do drastycznych metod zrzucania wagi, lecz można pisać o terapii przy ED.
  • Jedynie na tym forum osoby z zaburzeniami łaknienia mogą tworzyć swoje grupy wsparcia.
  • Forum to nie zastępuje psychologa ani profesjonalnej terapii.
  • Redakcja nie bierze odpowiedzialności za udzielane tutaj porady, natomiast z pełną stanowczością będziemy tępić wszelkie wątki "pro-ana".
  • Na forum obowiązuje dodatek do regulaminu, zapoznaj się z nim zanim weźmiesz udział w dyskusji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-07-16, 12:46   #1
inwersjaaa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82

Jak udopornić się na świat zewnętrzny?


Witam. Piszę tutaj, bo mam problem z weryfikacją swojego podejścia do świata i ludzi i jestem ciekawa, czy któraś z Was potrafi/potrafiła sobie z tym poradzić.
Choruję na anoreksję. Jeszcze, nadal...
Rok temu rozpoczęłam terapię. Z bmi równego 14, w ciągu roku przytyłam 10 kg. Kosztowało mnie to wiele wysiłku, głównie psychicznego. Niezliczoną ilość dni przepłakałam, przebolałam itd. Ale teraz nie o tym. Nadal mam lekką niedowagę, obiektywnie nie jestem i nie mogę być gruba. Jem w miarę normalnie, czuję pewien luz. Żadna z osób stojących z boku patrząc na spożywane przeze mnie produkty, nie powiedziałaby, że mam anoreksję. A prawda jest taka, że mam ją nadal. Jestem świadoma tego, jak wielki postęp zrobiłam w ciągu roku, jestem świadoma tego, ile w moim życiu się zmieniło, ile zyskałam dzięki swojej walce i terapii. To jednak nie wystarczy, by całkowicie pozbyć się "demonów" przeszłości...
Studiuję w dość dużym mieście. Na okres wakacji wróciłam w rodzinne strony. I zaczął się mój problem. Mam opory przed wychodzeniem, pokazywaniem się ludziom... Robię to, jednak kosztuje mnie to wiele trudu. Dlaczego? Zwyczajnie wstydzę się tego, że przytyłam... Że się spasłam <tak to wygląda dość często w moim odczuciu>. Z dużą liczbą osób nie miałam przez pewien czas kontaktu. Ludzie Ci pamiętają mnie jako kruchą istotę sprzed roku... Wychudzoną wręcz. Wtedy to szokowało, a komentarze i kąśliwe uwagi nie dawały mi żyć. Zaczęłam się izolować. Teraz wstydzę się tego, że jest LEPIEJ. Bo właśnie chyba o to chodzi... Wstydzę się, że przytyłam, że się "zapuściłam", że nie miałam siły trwać w tym dalej i sprawdzić, czy jestem w stanie zgubić jeszcze więcej kg... To chore i zdaję sobie z tego sprawę. Nie chcę jednak przez złe samopoczucie i nienawiść, jaką momentami żywię względem własnego ciała, wrócić do punktu wyjścia. Nie chcę zaprzepaścić tego, co już osiągnęłam, chciałabym zacząć się cieszyć życiem i móc w pełni z tego korzystać. Tylko, że to niezwykle trudne... Szczególnie w czasach, gdy wszystko kręci się wokół odchudzania. Podczas każdego spotkanie z dawno niewidzianymi znajomymi zahacza się o temat odchudzania. KAŻDY się odchudza, każdy chce zgubić kilka kg, a ja powoli przestaję mieć siłę walczyć z tymi obiegowymi opiniami. Staram się nie dopuszczać tych głosów do siebie, tłumacząc, że każdy z nas jest inny i każdy ma inne potrzeby... Tylko, że to działa w coraz mniejszym stopniu. Coraz trudniej jest mi odpierać te "ataki".
Dodatkowym problemem jest moja współlokatorka, która pochodzi, z tego samego miasta co ja i z którą mieszkam także w trakcie roku akademickim. Dziewczyna jest piękna, wysoka i szczupła, a przy tym zdrowa. Zaczęła się jednak bawić w modeling... Chudnie, zwraca uwagę na centymetry. Nie, nie jest chora. Zaczyna mieć jednak lekką niedowagę. Wygląd innych ocenia przez pryzmat tego, jakie mają wymiar, ile mają centymetrów tu i ówdzie... Rozumiem, że jest to wpisane w tą branżę. Tylko, że ja przez to zadręczam samą siebie... Nieustannie myślę o tym, że w tym czy innym miejscu mam kilka cm więcej, a przecież powinnam jeszcze trochę przytyć... Wstydzę się samej siebie przez cały czas. Wstydzę się tego, że przytyłam. Chciałabym usiąść i cieszyć się tym, że potrafię zjeść paczkę ciastek i nie mieć wyrzutów sumienia. Tylko, że gdy później wychodzę na spotkanie z ludźmi i słyszę, że tego lub tego jeść nie należy, to czuję się jak śmieć. Od razu przywołuję historię tego, co zjadłam, od razu mam wyrzuty sumienia...
Czy nikt dzisiaj nie funkcjonuje już? Czy naprawdę odchudzanie jest czymś imponującym? Staram się myśleć w ten sposób, staram się i chcę być normalna, jednak w zderzeniu z rzeczywistością wychodzi na to, że nienormalne jest moje pragnienie normalności, jakkolwiek to brzmi. Ja zwyczajnie boję się, że zabraknie mi sił, by stawiać opór sygnałom, jakie dostaję z zewnątrz... Nie chcę zaprzepaścić tego, co osiągnęłam.

Jak Wy radzicie sobie z własnym podejściem w takich sytuacjach? Jak uodpornić się na wszechobecną pogoń za chudością?
__________________
Głodna życia...
inwersjaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-16, 13:23   #2
mickey_mouse
Raczkowanie
 
Avatar mickey_mouse
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 192
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Boże, nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że coś takiego przeczytałam!
Również wielokrotnie o tym myślałam... Sama co prawda jestem na początku drogi (a raczej w punkcie wyjścia mam za sobą 2 pobyty w szpitalu, czyli jak się domyślasz waga w dół i w górę na zmianę - w szpitalu tycie, potem zrzucanie tych kg) obecnie mam tak jak ty na początku bmi ok 14 i chcę przytyć, jestem do tego silnie zmotywowana, bo zaczęły mi się już poważne problemy zdrowotne... No nieważne, w każdym razie też dręczy mnie myśl jak na to zareaguje otoczenie, dla którego chudnięcie jest równoznaczne z dbaniem o siebie i zdrowym stylem życia, a tycie z objadaniem się batonikami przed telewizorem... Chociaż tłumaczę sobie, że to nieprawda, to przebiega mnie dreszcz na myśl, że ktoś myśląc o moich dodatkowych kg może wyobrazić sobie właśnie taką scenę... Sama nie wiem jak temu zaradzić, trzeba chyba do tego ciężkiej pracy nad sobą i pełnej samoakceptacji
__________________
Mimo, że zgubiłem się
mimo, że zabrnąłem w mrok
wymieszałem z błotem krew
ocaleję mimo to
mickey_mouse jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-16, 14:51   #3
inwersjaaa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Jedna sprawa to reakcja otoczenia, a druga to kwestia tego, jak same odbieramy płynące z zewnątrz sygnały.
Po pierwsze "objadanie się batonikami przed telewizorem" nie musi być złe. Jeśli ktoś może sobie na to pozwolić lub ma dobrą przemianę materii, to powinien się z tego cieszyć. I to nie jest powód do wstydu... Wręcz przeciwnie, znam wiele osób, które tyją wręcz "z powietrza" i chciałyby sobie pozwolić na takie rarytasy, a zwyczajnie nie mogą. Oczywiście takiego sposobu na tycie nie polecam, ale sama wiem po sobie, że gdyby nie słodycze włączone do diety, to raczej nie ważyłabym tyle, ile dziś ważę, bo do spożywania bardzo dużych ilości zwykłego jedzenia raczej trudno było mi się przekonać...
Po drugie (i to w moim przypadku jest chyba główną bolączką) niezwykle ważny jest sposób interpretacji tego, co ludzie o nas/do nas mówią. Kiedy słyszę komentarze typu: "Wyglądasz o wiele lepiej", "Wreszcie zaczyna Cię być widać", "Wyglądasz dobrze", to przetwarzam to na komunikat w stylu "WYGLĄDASZ GRUBO" i czuję się z tym strasznie... Mam wrażenie, że stałam się bezkształtną masą, że straciłam wszystkie przymioty i cenne cechy, jakie posiadałam. Wydaje mi się, że ja przed chorobą i ja dzisiaj, to 2 różne osoby. Czuję, jakby choroba odebrała mi wszystko. Kiedyś byłam mądra, inteligentna, zabawna, lubiana... W trakcie choroby silna i niezależna <co za ironia!>. Dziś wydaje mi się, że nie mam ani jednej z tych cech. Mam wrażenie, że wraz z nabraniem masy zatraciłam całą swoją osobowość i co za tym idzie wartość.
A prawda jest taka, że nadal mam lekką niedowagę, nie jestem gruba, ale nie umiem tego przyswoić... Dlatego muszę powtarzać sobie to jak mantrę. Zamiast cieszyć się z sukcesu, jakim jest powrót do szeroko rozumianego życia, czuję przed innymi, że poniosłam klęskę, że nie wytrwałam, że nie byłam na tyle silna, by to dalej ciągnąć, niszczyć siebie i innych, by cierpieć i zabijać się każdego dnia... TO CHORE.
Mimo tego wszystko jestem jednocześnie świadoma, jak bardzo zmieniło się moje życie. Zmieniło się na lepsze. Widzę to. Dzięki terapii nie tylko przytyłam, a więc po prostu przeżyłam, ale stałam się również bardzie otwarta, zaczynam mówić o emocjach, wbrew pozorom mam większy dystans do świata i ludzi... Tylko nie w tej jednej kwestii. I właśnie z tym, z tą presją otoczenia i pędem za doskonałością chciałabym sobie poradzić i doprowadzić swoje zdrowienie do końca...
__________________
Głodna życia...
inwersjaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-16, 16:44   #4
mickey_mouse
Raczkowanie
 
Avatar mickey_mouse
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 192
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Cytat:
Napisane przez inwersjaaa Pokaż wiadomość
Jedna sprawa to reakcja otoczenia, a druga to kwestia tego, jak same odbieramy płynące z zewnątrz sygnały.
Po pierwsze "objadanie się batonikami przed telewizorem" nie musi być złe. Jeśli ktoś może sobie na to pozwolić lub ma dobrą przemianę materii, to powinien się z tego cieszyć. I to nie jest powód do wstydu... Wręcz przeciwnie, znam wiele osób, które tyją wręcz "z powietrza" i chciałyby sobie pozwolić na takie rarytasy, a zwyczajnie nie mogą. Oczywiście takiego sposobu na tycie nie polecam, ale sama wiem po sobie, że gdyby nie słodycze włączone do diety, to raczej nie ważyłabym tyle, ile dziś ważę, bo do spożywania bardzo dużych ilości zwykłego jedzenia raczej trudno było mi się przekonać...
Po drugie (i to w moim przypadku jest chyba główną bolączką) niezwykle ważny jest sposób interpretacji tego, co ludzie o nas/do nas mówią. Kiedy słyszę komentarze typu: "Wyglądasz o wiele lepiej", "Wreszcie zaczyna Cię być widać", "Wyglądasz dobrze", to przetwarzam to na komunikat w stylu "WYGLĄDASZ GRUBO" i czuję się z tym strasznie... Mam wrażenie, że stałam się bezkształtną masą, że straciłam wszystkie przymioty i cenne cechy, jakie posiadałam. Wydaje mi się, że ja przed chorobą i ja dzisiaj, to 2 różne osoby. Czuję, jakby choroba odebrała mi wszystko. Kiedyś byłam mądra, inteligentna, zabawna, lubiana... W trakcie choroby silna i niezależna <co za ironia!>. Dziś wydaje mi się, że nie mam ani jednej z tych cech. Mam wrażenie, że wraz z nabraniem masy zatraciłam całą swoją osobowość i co za tym idzie wartość.
A prawda jest taka, że nadal mam lekką niedowagę, nie jestem gruba, ale nie umiem tego przyswoić... Dlatego muszę powtarzać sobie to jak mantrę. Zamiast cieszyć się z sukcesu, jakim jest powrót do szeroko rozumianego życia, czuję przed innymi, że poniosłam klęskę, że nie wytrwałam, że nie byłam na tyle silna, by to dalej ciągnąć, niszczyć siebie i innych, by cierpieć i zabijać się każdego dnia... TO CHORE.
Mimo tego wszystko jestem jednocześnie świadoma, jak bardzo zmieniło się moje życie. Zmieniło się na lepsze. Widzę to. Dzięki terapii nie tylko przytyłam, a więc po prostu przeżyłam, ale stałam się również bardzie otwarta, zaczynam mówić o emocjach, wbrew pozorom mam większy dystans do świata i ludzi... Tylko nie w tej jednej kwestii. I właśnie z tym, z tą presją otoczenia i pędem za doskonałością chciałabym sobie poradzić i doprowadzić swoje zdrowienie do końca...

Wiesz, ja cię naprawdę bardzo podziwiam. Za to, że potrafiłaś znaleźć w sobie tyle siły nie tylko na to, aby przytyć, ale na to aby wyjść do ludzi, korzystać z terapii, dla mnie jest to megatrudne, najgorsze to zacząć pokazywać swoje emocje, tym bardziej kiedy w domu zawsze było tyle milczenia i pomijania różnych spraw...
Wiem co czujesz myśląc o tych swoich dodatkowych kg jak o porażce... sama niejednokrotnie łapię się na CHORYM i DURNOWATYM myśleniu w stylu "specjalnie mówisz mi, że jestem za chuda, chcesz żebym utyła i była gorsza od ciebie"... Wartościuję ludzi biorąc pod uwagę nie to kim są, ale to ile ważą, za sukces mogę na razie uznać jedynie to, że w końcu zdałam sobie z tego sprawę i dostrzegam bezsens takiego myślenia.
Co do otoczenia - fakt, osobie z anoreksją straaasznie trudno jest odnaleźć się w sytuacjach nawiązujących do tematu diet, odchudzania itp... ja choćby dzisiaj miałam taką sytuację, kiedy w sklepie natknęłam się na dwie panie, które wybierały twaróg kierując się tym, który ma najmniej kalorii. Niby nic takiego, a ja już poczułam się nieswojo, a jakiś diabełek szepnął mi do ucha "zobacz, wszyscy się odchudzają, nie bądź gorsza".
Pewnie zostanę za to zjechana, ale wydaje mi się, że mimo szeroko pojętego "wyzdrowienia" jakiś anorektyczny rys zawsze w duszy pozostanie...
__________________
Mimo, że zgubiłem się
mimo, że zabrnąłem w mrok
wymieszałem z błotem krew
ocaleję mimo to
mickey_mouse jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-16, 18:45   #5
Dorisek16
Raczkowanie
 
Avatar Dorisek16
 
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: ~Gdańsk~
Wiadomości: 450
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

hej
no to wypowiem sie i ja
chorowalam na ano ale moje bmi nie bylo tak skrajne jak u was bo u mnie wynosilo 17 ale...
zaczelo sie od ortoreksji, potem wpadlam w ano
gdy wszyscy mi mowili ze wygladam za chudo, jak smierc, szkielet itd. czulam sie switnie do momentu kiedy powiedzialam sobie ze jak tak chudo wygladam to moge sobie zjesc cos slodkiego.... i sie zaczelo...
z ano wpadlam w ano bulimiczną, potem kompulsy z bulimia ktore trwaja do dzis na przemian z odchudzaniem
wiecie, w dzisiejszych czasach osoby na diecie m.in. JA zazdroszcza szczuplym dziewczyna ze moga bezkarnie jesc sobie slodycze i inne przekaski dlatego otoczenie zle reaguje na osoby ktore moga to jesc bo przeciez inni sa na diecie i nie moga
to niestety ludzka zawisc, ja tez bardzo zaluje ze nie moge jesc slodkiego, chipsow i innych rarytasow poniewaz zaraz mam napad a potem wymioty,
chcialabym byc normalna, normalnie jesc, nie myslac o kaloriach, o tym ile schudne albo ile przytyje
liczenie kalorii zostalo mi z ano, wazenie codzienne tak samo choc teraz sie wstrzymuje jak moge
ja jak po ano przytylam tez wszyscy mi mowili ze wreszcie nabralam ciala, ze wygladam inaczej ale lepiej, ale ja to odbieram jako ze jestem gruba
na waszym miejscu to jadlabym co chciala nie zwracajac uwagi na innych, wiadomo kazdy w tych czasach zazdrosci sobie figury lecz czy figura ma byc wazniejsza od szczesliwego zycia?
jakie wspomnienia bedziemy mialy na starosc?
ja sama probuje wyjsc z tego blednego kola ;(
trzymajcie sie dziewczyny i nie dajcie sie ludzkiej zazdrosci
Dorisek16 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-16, 19:06   #6
colson
Raczkowanie
 
Avatar colson
 
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

dziewczyny, zastanówcie się : czy naprawdę stawiacie to co ludzie mowią ( do tego nie obrażają was, tylko cieszą się że zdrowiałyście) nad własne zdrowie? chcecie się niszczyć,bo wasza psychika inaczej przerabia intencje?
__________________
Biologia R
Chemia R


cel : medycyna

Ignavia corpus habetat, labor firmat
colson jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-16, 20:08   #7
mickey_mouse
Raczkowanie
 
Avatar mickey_mouse
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 192
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

dziewczyny, ale zauważcie, że inwersjaaa nie napisała tego posta w celu pokazania wszystkim jak bardzo choroba rządzi jej głową i życiem, ja to odebrałam jako potrzeba znalezienia sposobu, jak uwolnić się od uzależniania swojego samopoczucia i myślenia od tego co mówią o nas inni... Nie wierzę, że same nie macie z tym problemu, mnie boli nawet to, co ktoś może (nie musi) sobie o mnie pomysleć.

Dodatkowo ciężko wyjść tak na 100% z tego gówna gdy się jest dookoła bombardowanym informacjami jak szybko schudnąć, jaka waga jest odpowiednia, bla bla bla... Wchodząc na onet praktycznie za każdym razem widzę tam odnośniki do artykułów dotyczących diet/odchudzania

No i jaką znaleźć radę na ten dzisiejszy popieprzony świat?
__________________
Mimo, że zgubiłem się
mimo, że zabrnąłem w mrok
wymieszałem z błotem krew
ocaleję mimo to
mickey_mouse jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-07-16, 20:12   #8
colson
Raczkowanie
 
Avatar colson
 
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

wybudować dystans, najlepiej
__________________
Biologia R
Chemia R


cel : medycyna

Ignavia corpus habetat, labor firmat
colson jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-16, 21:19   #9
Ambassadeur
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 116
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

a ja wyjechalam sama na studia, schudlam prawie 25kg i jak po roku znajomi mnie zobaczyli to...bylo nad tym duzo dyskusji i czulam ze od tamtego czasu moja figura jest ciagle na swieczniku, dlatego tak balam sie przytycia (ze beda mowic, ze zgrubla = jest gruba...). u mnie to jednak wygladalo tak ze najpierw gwaltowne +10kg i prawie rok wahan wagi -5,+3-2+2 bla bla...pomogl mi wyjazd wakacyjny, gdzie nie mialam wagi (wazenie bardzo wplywalo na to, jak w danym dniu jadlam), a jadlam calkiem normalnie..tak na probe (w koncu reszte wakacji moge przesiedziec w domu jesli tak sie "spase"). okazalo sie ze nie przytylam, a schudlam. po powrocie zaczelam sobie pozwalac wiec na dodatkowe dania, chodze najedzona i niejednokrotnie pozwalam sobie na slodyczowa wyzerke. wiem, ze mam deficyt i ze moge, bo ku mojemu zaskoczeniu tyje calkiem wolno, takze nikt nie zwroci duzej uwagi z dnia na dzien. ostatnio jestem wyjatkowo spokojna....nie chce krakac, ale pierwszy raz mam niemalze pewnosc, ze to juz to....

---------- Dopisano o 22:19 ---------- Poprzedni post napisano o 22:11 ----------

inwersjaaa ja tez dostrzegam, ze w kazdej rozmowie pada temat odchudzania. nie mysle jednak wtedy, ze wlasnie zjadlam ciasto,baton i chipsy przegryzajac wszystko kabanosem,a "nie powinno sie". zamiast tego mysle, ze skoro sama potrafilam sie odchudzic, znam popelniane bledy, a takze JUŻ wiem, jak chudnie się zdrowo, moge wypowiedziec sie w temacie, pomoc, ewentualnie ostrzec.
albo zgrabnie zmienić temat
Ambassadeur jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-16, 23:55   #10
jagagaga
Zadomowienie
 
Avatar jagagaga
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 1 244
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Na Waszym miejscu po prostu mówiłabym wprost ludziom w Waszym otoczeniu, że nie chcecie słyszeć ani słowa na tematy dietetyczno-podobne, a już zwłaszcza od lokatorki!!! Wręcz strzelałabym ostentacyjnego focha z przytupem, nawet na pokaz - ale efekty by były! Ci ludzie są nienormalni i powinni wstydzić się swojego braku taktu w Waszym towarzystwie.
jagagaga jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-17, 10:17   #11
inwersjaaa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Moim zdaniem mówienie o takich rzeczach wprost mija się z celem, przynajmniej w mojej sytuacji. Co innego gdybym serwowała takie uwagi na początku swojej "drogi" zdrowienia, a co innego teraz, gdy brak mi raptem kilku kg. Chciałabym nauczyć się żyć normalnie, nie reagować na takie rzeczy, bo w przecież nie zawsze będę mogła zwrócić komuś uwagę. Poza tym unikanie tematu nie sprawi, że poradzę sobie z jego przyswajaniem, tylko będzie zwykłą ucieczką, maskowaniem objawów, a zdecydowanie nie tego chcę. Najbardziej chciałabym, żeby skutecznie dotarło do mnie w końcu, że każdy z nas jest inny, każdy ma inne potrzeby, a ja walcząc o siebie, tyjąc i dążąc do normalnej, prawidłowej wagi nie robię NIC ZŁEGO w społeczeństwie, w którym panuje kult chudości i nie powinnam się tego wstydzić.
Wczoraj np. umówiłam się ze znajomymi, których nie widziałam już długi czas i zwyczajnie stchórzyłam... Ubierając się na wyjście przymierzałam różne ciuchy, wydawało mi się, że każde z ubrań jest zbyt dopasowane, bądź odsłania moje wielkie ramiona/biodra/brzuch/itd. Wstydziłam się wyjść i pokazać, płakałam chyba ze 3 godz. Do płaczu doprowadziłam także bezradną mamę, która była świadkiem całej sytuacji i która w żaden sposób nie potrafiła pojąć, jak dziewczyna z lekką niedowagą może uważać się za grubaskę... No ale tak już mam. Teraz te "dolegliwości" i myśli nasiliły się od kiedy jestem w domu, od kiedy otaczają mnie ludzie, którzy pamiętają mnie sprzed roku. To strasznie trudne.
Zostaje jeszcze jedna kwestia... Po miesiącach odmawiania sobie różnych pokarmów, teraz mam ochotę na niemal wszystko i apetyt mi dopisuje, szczególnie, gdy jestem w domu i Mama serwuje swoje specjały, do których nie miałam dostępu w trakcie roku akademickiego. Nie byłoby w tym nic złego, jednak jedząc np. 2 talerze zupy nie potrafię odpędzić myśli, że ŻADNA moja koleżanka tak by teraz nie zjadła... Zadręczam samą siebie nieustannie.
Ostatnio, gdy przez kilka dni byłam na warsztatach w Warszawie, gdzie nie znał mnie nikt, czułam się o wiele lepiej... Nikt nie znał mnie, mojej historii, nie wiedział jaka jestem, jaka byłam. Nikt nie wiedział co mi jest i z czym się borykam. Natłok zajęć, nowe miejsca, nowi ludzie - mniej myślałam o jedzeniu, o sobie... Jadłam jak inni, bo nie było wyboru. Serwowano nam określone potrawy i mimo, że z pewnością nie należały do zdrowych (np. frytki i kotlet) i wcześniej takich rzeczy nie jadałam, a co więcej wręcz panikowałam na ich widok, to przełamałam się, chciałam być jak inni, cieszyć się wspólnie spożywanymi posiłkami, a nie myśleć, co leży na moim talerzu. Czuję, że zaczynam tracić teraz tę swobodę... Boję się.
__________________
Głodna życia...
inwersjaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-17, 11:45   #12
mickey_mouse
Raczkowanie
 
Avatar mickey_mouse
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 192
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Z tego co napisałaś wynika, ze dobrym sposobem na poradzenie sobie z demonem anoreksji jest odcięcie się od przeszłości... Chyba faktycznie coś w tym jest, ja też niekoniecznie lubię spotykać się z osobami, które są dobrze "wtajemniczone" w moją historię... :/
__________________
Mimo, że zgubiłem się
mimo, że zabrnąłem w mrok
wymieszałem z błotem krew
ocaleję mimo to
mickey_mouse jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-17, 16:11   #13
jagagaga
Zadomowienie
 
Avatar jagagaga
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 1 244
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Owszem, powinnaś nauczyć się dystansu, ale sama widzisz, że nikt recepty na to Ci nie poda. Ale przecież nie chodzi tu tylko o te "kilka kg", że jak je przytyjesz to będziesz całkiem zdrowa, i ten temat już nie będzie Cię ruszał.

Moim zdaniem obojętne, na jakim etapie drogi jesteś, osoby które mówią przy Tobie takie rzeczy są totalnie nietaktowne. To jak palenie papierosów przy kimś, kto ma raka płuc.
jagagaga jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-19, 13:49   #14
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Ech
Dla mnie to bardzo trudny temat, po przytyciu z wychudzenia do niedowagi komentarzy właściwie nie słyszałam, ale gdy osiągnęłam wagę w granicach normy, przestało być tak fajnie…
Przy nieznajomych było okej, generalnie, mam całkiem fajne ciało i wiem, że mogę się podobać, więc luz. Natomiast za każdym razem, gdy spotykałam się z dawno niewidzianymi znajomymi, trafiałam na całą gamę reakcji na to, że ,całe życie bardzo chuda:/ Iza, przestała wyglądać jak dziecko. Mialam tez o tyle niefajnie, że anoreksja zbiegła się z okresem w którym trenowałam wyczynowo lekkoatletykę, więc słyszałam teksty sugerujące, że przestałam trenować, jestem leniwa, „zapuściłam się” itd. uroczo…
Było mi strasznie ciężko, przez pewien okres miałam opory żeby wychodzić z domu do dawnych (nawet bliskich) znajomych; ale wyszło mi to na dobre, poznałam wielu nowych ludzi.
Zaznaczę przy tym, że nie byłam do końca zdrowa oczywiście, wręcz przeciwnie, miałam strasznie trudny okres w życiu.
Obecnie praktycznie wcale nie przejmuję się komentarzami „przytyłaś”, może czasami, kiedy przydarzy mi się gorszy dzień czy czas, ale nie ukrywam, że łatwo nie było.
Z perspektywy czasu widzę parę rzeczy, których wtedy, przejęta ‘nowym’ wyglądem i bardzo przestraszona;-), nie dostrzegałam.
Raz – osoby z ed lub po ed postrzegają świat przez coś na kształt filtru i dużo bardziej zwracają uwagę na rozmowy o ciele, wyglądzie i dietach niż reszta, przez co faktycznie mogą dojść do wniosku, że świat zwariował i kręci się wokół kalorii. czasem wzmianka o "grubym brzuchu" czy boczkach jest przez nie uogólniana i wyolbrzymiana.
ale jeśli już o tym gadają... Dla mnie w tym wypadku najlepiej sprawdza się po prostu postawa asertywna (której niestety też trzeba się nauczyć), czyli jasny, bezpośredni komunikat „nie chcę o tym gadać”. Nie musicie się tłumaczyć, macie prawo czuć to, co czujecie i nie wdawać się w dyskusje. Heh, ja pracowałam ponad rok w barze sałatkowym i jedna z dziewczyn była zaburzona (bardzo:p), więc albo unikałam jej towarzystwa, albo zmieniałam temat. Jeśli to nie przynosiło efektu, pytałam (życzliwie), czy nie ma ciekawszych tematów do rozmów. Gdyby nie miała, trudno, jako świadoma jednostka, mam prawo o siebie zadbać i nie wchodzić w relację z osobą, która mi szkodzi. Lub zwyczajnie irytuje.
Dwa- nikt nam nie każe obracać się w kręgach, w których każdy się odchudza lub przesadnie dba o wygląd. Ludzi jest tyylu i wszyscy są bardzo różni, jeśli tylko pozbędziemy się tej po-edkowskiej blokady w kontaktach z nimi i otworzymy się, to nie ma szans nie trafić na tych wartościowych. a bliskie relacje bardzo pomagają w trudnych chwilach.
Poza tym – dystans. Tak naprawdę to, jak zareagujemy na przykry komentarz w sporej części jest naszym wyborem. Znów powiem o sobie trochę.. na początku reagowałam bardzo destrukcyjnie (generalnie, na wszystko ^^), cięłam się, piłam za dużo alkoholu, robiłam straszne głupoty, potrafiłam przez jedną taką bzdurę nie wstać z łóżka przez cały dzień. Nawet gdy nie jesteście na etapie „akceptuję siebie”, macie możliwość zareagowania w inny sposób, przetłumaczenia sobie, że no cholera, nie warto. Nie warto się krzywdzić czy płakać przez głupie gadanie; ludzie są i byli (i będą) nietaktowni, czasem chamscy, ale wcale nie musimy pozwalać im wpływać na nasze samopoczucie. Serio, jest ciężko, ale da się. Kiedyś trzeba nauczyć się sobie radzić, a umiejętność odpowiadania na teksty typu „przytyłaś!!”, to już część tej nauki
Dobrze mieć też koło siebie osoby, które w takich momentach przytulą i przypomną, że są ważniejsze rzeczy niż wygląd. Tacy ludzie istnieją, wystarczy się otworzyć i nie odmawiać, gdy ktoś gdzieś zaprasza.
Hmmm
Co jeszcze.
Aha!
Często zdarzały mi się chwile, w których miałam ochotę zrobić sobie krzywdę i nie mogłam patrzeć na swoje ciało. Jako że mój proces „tycia” nie przebiegał równolegle z terapią i nie był do końca planowany, było mi szczególnie trudno uporać się z szeroko pojętą nienawiścią do siebie… pomogli życzliwi ludzie, od których dostawałam sporo informacji zwrotnych, że jestem atrakcyjna i mogę się podobać, i…jakkolwiek to zabrzmi, pomogło też to, że spojrzałam na siebie bardziej życzliwym okiem. I zamiast skupiać się na wadach, myślałam o zaletach swojego ciała, tłumaczyłam sobie, że moje wzorce „piękna” są nadal zaburzone i dlatego ich nie spełniam. Doszłam do etapu, w którym generalnie czułam się ze sobą bardzo dobrze, a gdy zdarzały się gorsze dni, myślałam „okej, mam wrażenie, że jestem gruba i obrzydliwa, ale wiem, że obiektywnie to nieprawda i że ta „gruba i obrzydliwa” Iza jest całkiem atrakcyjną dziewczyną” .
Samoakceptacja jest kluczem do uodpornienia się na świat zewnętrzny, a oprócz tego, zdecydowanie ASERTYWNOŚĆ czyli jasne i szczere mówienie o swoich potrzebach i uczuciach. A co do ludzi, cholera no, ja się sparzyłam milion razy, zanim znalazłam takich, z którymi czuję się dobrze i akceptowana w 100%. zwykle bywa łatwiej, pamiętajcie, że zawsze macie wybór. co do znajomych, reakcji na otoczenie, naprawdę.

a, i jeszcze polecam taką trochę oazę dla osób po/z ed, które mają dość chorowania : www.glodne.pl/forum . BARDZO udowadnia, że ludzi, którzy za priorytety mają inne wartości niż wygląd, jest naprawdę wielu.





__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-19, 19:01   #15
M92
Raczkowanie
 
Avatar M92
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 129
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Mega długi post Izy do przeczytania obowiązkowo dla każdej zaburzonej Istoty!

A ja powiem, że właśnie 2 tyg temu zmieniłam otoczenie, zaczęłam pracę z ludźmi którzy nie mają bladego pojęcia o moim problemie, czuję się o niebo lepiej.

Tak jak napisała Iza - to zależy jak my odbieramy innych. Ludzie są ludźmi. Ja pracuję w zespole starszych ode mnie osób o minimum 10 lat ;p i świetnie się z nimi czuję. Uwielbiam ich podejście, jest takie normalne. Raz idąc na spotkanie jedna koleżanka powiedziała do mnie, że "mają tam świetną kawę, na jakimś mega tłustym mleku, ale raz na jakiś czas można" i to było takie... no kurcze, normalne. Dziewczyny gadają o dietach, kaloriach, kilogramach, ale trzeba po prostu patrzeć na to inaczej. Sama wyłapuję wszystkie teksty typu "no i jak tu się odchudzać, jak na wejście rozdają czekoladki?", ale jakoś sama zmieniłam nastawienie do takowych i dużo lepiej mi z tym.

Dziewczyny, wszystko zależy od nas i od naszej pracy nad sobą, a zmianę otoczenia polecam gorąco!
M92 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2011-07-19, 20:07   #16
jagagaga
Zadomowienie
 
Avatar jagagaga
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 1 244
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Dziewczyny, a ja zauważyłam, że Wy za dużo od siebie wymagacie. Od innych - nic, wiadomo, że są chamscy, ale nie szkodzi, niech mnie ranią, TO JA muszę mieć dystans, ja muszę wszystko zrobić. No właśnie nie, nie musicie Możecie zawsze powiedzieć "nie mam ochoty o tym rozmawiać", "nie poruszajmy w mojej obecności takich tematów", "nie rób mi przykrości". Ot co!
jagagaga jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-19, 21:09   #17
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Cytat:
Napisane przez M92 Pokaż wiadomość
Mega długi post Izy do przeczytania obowiązkowo dla każdej zaburzonej Istoty!

A ja powiem, że właśnie 2 tyg temu zmieniłam otoczenie, zaczęłam pracę z ludźmi którzy nie mają bladego pojęcia o moim problemie, czuję się o niebo lepiej.

Tak jak napisała Iza - to zależy jak my odbieramy innych. Ludzie są ludźmi. Ja pracuję w zespole starszych ode mnie osób o minimum 10 lat ;p i świetnie się z nimi czuję. Uwielbiam ich podejście, jest takie normalne. Raz idąc na spotkanie jedna koleżanka powiedziała do mnie, że "mają tam świetną kawę, na jakimś mega tłustym mleku, ale raz na jakiś czas można" i to było takie... no kurcze, normalne. Dziewczyny gadają o dietach, kaloriach, kilogramach, ale trzeba po prostu patrzeć na to inaczej. Sama wyłapuję wszystkie teksty typu "no i jak tu się odchudzać, jak na wejście rozdają czekoladki?", ale jakoś sama zmieniłam nastawienie do takowych i dużo lepiej mi z tym.

Dziewczyny, wszystko zależy od nas i od naszej pracy nad sobą, a zmianę otoczenia polecam gorąco!

no mówią tak ludzie, to prawda... co nie oznacza, że są zafiksowani na temacie wyglądu i diety, ot po prostu czasem coś wspomną tak jak ja czasami wspominam o tym, co ostatnio widziałam w telewizji albo co mnie wkurzyło w polityce.

nastawienie "a niech tam sobie gadają" plus "zawsze mogę powiedzieć, że ten temat jest nieciekawy" jest lepsze od "o nie, one rozmawiają o odchudzaniu! o nie, muszę się włączyć do rozmowy i powiedzieć o tym,jak jeść, żeby schudnąć, albo {i tu sto myśli na raz}". pierwsza postawa daje komfort psychiczny i swobodę, druga jest źródłem niepokoju i napięcia.

Cytat:
Napisane przez jagagaga Pokaż wiadomość
Dziewczyny, a ja zauważyłam, że Wy za dużo od siebie wymagacie. Od innych - nic, wiadomo, że są chamscy, ale nie szkodzi, niech mnie ranią, TO JA muszę mieć dystans, ja muszę wszystko zrobić. No właśnie nie, nie musicie Możecie zawsze powiedzieć "nie mam ochoty o tym rozmawiać", "nie poruszajmy w mojej obecności takich tematów", "nie rób mi przykrości". Ot co!
od tego jest asertywność właśnie. to nie tylko umiejętność mówienia "nie", ale też zdolność do otwartego informowania o swoich potrzebach i emocjach względem...no właściwie względem czegokolwiek.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 00:56   #18
inwersjaaa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Post Izy faktycznie jest niezwykle budujący i aż bije od niego szczerością. W zasadzie ciężko mi powiedzieć w tym temacie coś więcej... Staram się, cały czas się staram i będę starała się mieć właśnie takie, a nie inne podejście, aż stanie się to normalnością i nie będzie wymagało żadnego wysiłku czy zaangażowania. Zgodzę się również z tym, że wiele uwag i informacji same wyłapujemy w gąszczu rozmaitych rozmów. Zdaję sobie sprawę również z tego, że jestem na pewnym punkcie przeczulona... Skoro ja zdrowieję, chciałabym, by zdrowy był cały świat, by łatwiej było mi w nim się odnaleźć i funkcjonować. Ale tak nie będzie nigdy, nigdy wszyscy nie będą mieli "normalnego", właściwego podejścia, ale w gruncie rzeczy mogę mieć je ja. To straszne trudne, wymaga wiele pracy, jednak mam nadzieję, że się da. Będę próbowała, bo za dużo już przeszłam i za dużo mam do stracenia, by znowu do tego wracać. Chciałabym w końcu zamknąć ten etap i rozpocząć nowe życie. Może kiedyś się uda...
A póki co, staram się wcielać w życie zasadę 2xA - A jak AKCEPTACJA i A jak ASERTYWNOŚĆ. Zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie
__________________
Głodna życia...
inwersjaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 05:53   #19
tatiana22
Raczkowanie
 
Avatar tatiana22
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Mi się wydaje że dobrym rozwiązaniem jest po prostu wyśmiewanie postawy pod tytułem "masa ciała i kalorie centrum wszechświata" i że chude=piękne (co oczywiście jest bzdurą bo kobiet które z natury są bardzo chude jest garstka a one najczęściej przeklinają swój wygląd i wiele by dały za to by mieć na czym siedzieć i czym oddychać). Zawsze można powiedzieć " najwyższy czas stać się kobietą"; takie zdanie wypowiedziane z przekonaniem jest sygnałem, że czujesz się atrakcyjna, bo tak naprawdę jaka normalna osoba z podziwem obejrzy się za wychudłą, zabiedzoną dziewczyną?
Co do kwestii jeszcze reakcji osób, to mnie np. niesamowicie wkurza dopytywanie ile ja ważę "no to ile teraz ważysz". Tak jakby człowiek był wart mniej więcej tyle ile waży, i czy utrzymuje ten stan . Ludzie nie mają kontroli nad własnym życiem i usiłują kontrolować cudze, poczynając od delikatnej kwestii wagi.
I jeszcze wracając do wyśmiewania kultu chudości to należy sobie uzmysłowić, że modelki są tylko żywymi manekinami, jednolite wymiary, nie za duże, coby mniej materiału zużyć no i przecież wiadomo że cały ten świat mody to ludzie którzy nie są całkiem normalni i mają swoje zboczenia. Jak miałam te 12-14 lat to też mi się wydawało że modelki są takie super i że mają takie super życie, ale dziś wiem że to tylko pic na wodę fotomontaż....
Co do uzdrowienia świata to napisałabym coś ale myślę że kiepsko by się to dla mnie tutaj skończyło więc powiem tak: zacznij od siebie i przede wszystkim od siebie, a wtedy będzie ci latało koło nosa to czy świat jest taki a nie inny. Musisz być silna, nie ma innej rady. I śmiać się z kretynizmu i wścibstwa ludzi. Z braku taktu, ograniczenia,prób dowartościowania się twoim kosztem. I zastanów się czy po prostu takich ludzi nie olać całkiem.

Moja córka niestety była ostatnio w szpitalu ponieważ dostała duszności na tle-jak się okazało alergicznym-i w któryś dzień wyleciała z tekstem że schudła. Oczywiście nie schudła tylko jej się wydawało. Popatrzyłam na nią z powagą i mówię jej, że to niedobrze że schudła bo ma rosnąć a nie chudnąć, a chudnąć nie ma z czego. Niedługo skończy 8 lat. Co będzie za kilka lat jak koleżanki będą próbowały robić jej wodę z mózgu? Całe szczęście (w nieszczęściu) że ona jest takim trochę outsiderem i że ma poczucie że jest lepsza, pytanie na jak długo jej tego poczucia wystarczy....
tatiana22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-07-20, 08:20   #20
jagagaga
Zadomowienie
 
Avatar jagagaga
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 1 244
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Co do modelek, to trochę mogę się wypowiedzieć, bo mam 2 znajome modelki... Z tym, że wydaje mi się, że są całkiem normalna Urosły wysokie i szczupłe (jedna ponad 170 cm, druga przeszło 180 cm wzrostu), ale nie odchudzają się (widzę to po nich, mają ładne ciała, ale nie same kości). Z tym, że jedna ma buzię całkiem ładną, może trochę dziecinną, a druga jest taka mało interesującej urody i wzięli ją do modelingu tylko ze względu na wzrost... Chociaż na zdjęciach wychodziła jak nie ona, po prostu przepięknie - jakże doskonale było widać, co z człowiekiem może zrobić stylizacja, makijaż, odpowiednie światło, sztab ludzi i photoshop.

Niestety większość dziewczyn w tej branży odchudza się na maksa, zostały wzięte do modelingu jak były smarkulami i próbują utrzymać wagę i kształty odkąd miały lat 14 do wieku lat 25. W efekcie nigdy nie rozwijają się.

Ale wracając do koleżanek - obydwie szukają sobie pasji poza modelingiem, studiują, angażują się w studia. O wyglądzie za bardzo nawet nie chcą rozmawiać, zmieniają natychmiast temat Jedna jakoś sobie radzi w tym światku (ale ona naprawdę mega twardo stąpa po ziemi), ma znajomych nie związanych z modą, a druga zrezygnowała, bo stwierdziła, że modeling to jeden wielki kibel. Wszystko kręciło się wokół tego, żeby po pokazie czy sesji udać się wieczorem na imprezę i "pokazać się", zwłaszcza odpowiednim osobom w branży (albo coś więcej niż tylko pokazać). Ona miała tego dość, odpuściła, i skupiła się na czym innym.
jagagaga jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 10:31   #21
mickey_mouse
Raczkowanie
 
Avatar mickey_mouse
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 192
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Cytat:
Napisane przez tatiana22 Pokaż wiadomość
Moja córka niestety była ostatnio w szpitalu ponieważ dostała duszności na tle-jak się okazało alergicznym-i w któryś dzień wyleciała z tekstem że schudła. Oczywiście nie schudła tylko jej się wydawało. Popatrzyłam na nią z powagą i mówię jej, że to niedobrze że schudła bo ma rosnąć a nie chudnąć, a chudnąć nie ma z czego. Niedługo skończy 8 lat. Co będzie za kilka lat jak koleżanki będą próbowały robić jej wodę z mózgu? Całe szczęście (w nieszczęściu) że ona jest takim trochę outsiderem i że ma poczucie że jest lepsza, pytanie na jak długo jej tego poczucia wystarczy....

O kurczę, to, że ma takie poczucie wydaje mi się niebezpieczne Wiem po sobie. Mi też się aż do końca gimnazjum wydawało, że jestem od innych lepsza, bo mam najlepsze oceny, nauczyciele mnie chwalą, blablablaaaaa. Niestety jak poszłam do liceum nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością, nie byłam już taką gwiazdą i ciężko to odchorowałam (i odchorowuję nadal, wiadomo o czym mowa).
__________________
Mimo, że zgubiłem się
mimo, że zabrnąłem w mrok
wymieszałem z błotem krew
ocaleję mimo to

Edytowane przez mickey_mouse
Czas edycji: 2011-07-20 o 10:33
mickey_mouse jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 11:01   #22
agateq
goniąca własny ogon..
 
Avatar agateq
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 5 796
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Myślę, że poczucia "bycia lepszą" nie polega na najlepszych stopniach, a na tym, co w głowie. Na jakiejś "mądrości życiowej", na tym właśnie uodpornieniu na wartości prezentowane przez innych - zwłaszcza nastolatki i dwudziestokilkulatki - bo dorosłe osoby mają inne postrzeganie świata, dojrzalsze, borykają się z poważniejszymi sprawami niż my - tak to widzę, tak mi się wydaje, a znam osoby po 30.

Więc jeśli jakaś ośmiolatka jest na tyle dojrzała, żeby czuć się lepszą tzn. że jest dojrzała aż nad wyraz. W tym wieku chyba trudno o postawę outsidera, to wciąż małe dziecko, niewiele kapujące z życia, nawet jeśli jest geniuszem z polskiego, matematyki. Nie neguję oczywiście intelektu Twojej córki tatiana - nie zrozum mnie źle. Skoro tak sobie tu dyskutujemy, to głośno myślę...

A co do wyśmiewania postawy chude=piękne to w moim otoczeniu nie ma takich osób, wręcz przeciwnie. Widzę całą masę zadowolonych z siebie dziewczynek, które -na moje oko - mogłyby schudnąć kilka kg i wyszło by im to na dobre. Naprawdę ładnych, atrakcyjnych i ślicznych dziewczyn znam sztuk dwie. I im zazdroszczę Zdaję sobie sprawę z tego, że w moim idealistycznym świecie każda osoba jest idealna, ma doskonałe BMI i wszystko inne, ale borykając się z zaburzeniami, jakie mam - staram się myśleć inaczej, ale nie wychodzi.
__________________
Dont' forget to fall in love with yourself first.
Carrie Bradshaw

Instagram
agateq jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 11:13   #23
inwersjaaa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Tatiana22, dopytywanie o wagę faktycznie jest niezwykle irytujące i wstyd się przyznać, ale potrafi zachwiać moją wewnętrzną równowagę. Skoro przytyłam i jest to jednym z symptomów zdrowienia, to niech ludzie nie czynią z tego sensacji tak, jak z rażącego spadku wagi. I nie wahania/zmiany masy ciała są tu chore, a taka "inwazyjna" postawa osoby trzeciej ingerującej aż zanadto w nasze prywatne sprawy wyłącznie z czystej ciekawości... Sama miałam wiele takich sytuacji, ale jedną z bardziej dotkliwych była ta, gdy na komunii kuzyna <na której jadłam i zachowywałam się całkowicie normalnie, bez żadnej paniki czy "wybrzydzania">, moja nieco starsza już ciotka (wysuszona, zdewociała papierośnica) rzuciła najpierw pytaniem o moją wagę, a potem zaserwowała mi uwagę odnośnie tego, że pewnie ważę już więcej od niej. Zbyłam ją jakąś wymijającą odpowiedzą, ale od razu w mojej głowie uruchomił się swoisty mechanizm obronny tłumaczący mi, że przecież ona jest dużo niższa, wygląda staro i po prostu źle itd. Sama przed sobą poczułam, jakbym zdrowiejąc robiła coś złego. Swoją drogą zwyczajnie śmieszna wydaje mi się próba takiego dowartościowania się przez własną ciotkę...
A jeśli chodzi o modelki, to chyba mam podobne zdanie. Owszem, kiedyś w pewien sposób imponowała mi ich "idealność", ale teraz już wiem, że jest ona bardzo często okupiona masą wyrzeczeń i zwyczajną destrukcją... Piękne, młode dziewczyny z podmiotu stają się przedmiotem, zatracają siebie i swoje człowieczeństwo. Dopasowują się do wyznaczonych standardów tworząc szereg klonów. I paradoksalnie zamiast promować ubrania <chyba na tym polega moda?>, promują własną osobę, a raczej własne ciało, próbując w ten sposób dowartościować siebie. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że nie jest tak w każdym przypadku, ale naprawdę niewiele dziewczyn jest na tyle silnych psychicznie, by móc odnaleźć się w tym świecie bez utraty siebie. Kult chudości nie jest niczym dobrym <o ironio, mówi to anorektyczka> i w coraz mniejszym stopniu odpowiadają mi takie wzorce <przekłamaniem byłoby jednak stwierdzenie, że już całkowicie wyzbyłam się każdej krzty chorej fascynacji>.
Co do Twojej córki, to mam nadzieję, że wyrośnie na pewną swej wartości kobietę i nie zatraci się w tym chorym świecie. Oby tego poczucia wyjątkowości nie zabrakło jej i w późniejszym życiu Jednak tak, jak zauważyła mickey_mouse, należałoby jakoś sprawić, żeby córka nabrała trochę dystansu do samej siebie i doszła do wniosku, że każdy jest na swój sposób wyjątkowy Mi właśnie chyba takie przekonanie o własnej wyższości nad innymi zaszkodziło, gdy zderzyłam się z realnym światem i w dużej mierze popchnęło właśnie w kierunku choroby. Od zawsze byłam zakompleksioną osobą, chociaż obiektywnie patrząc nie miałam ku temu powodów. Brak pewności siebie maskowałam budując obraz siebie jako osoby niezależnej, otwartej, śmiałej, pewnej siebie. Po części chyba taka nawet byłam, jednak nie wiedzieć czemu, bałam się do tego przyznać. Wszelkie subiektywnie postrzegane niedostatki osobowościowe rekompensowałam sobie kolejnymi sukcesami o charakterze szkolno-naukowym. Tylko, że one cieszyły jedynie chwilowo, bo później zawsze pomniejszałam ich znaczenie i tłumaczyłam je na wiele sposobów, nie przypisując sobie określonych zasług. Moje wyniki w nauce (od zawsze miałam najwyższą, bądź jedną z najwyższych średnich ocen w szkole - od podstawówki po liceum) przesądzały niejako o mojej wyjątkowości, przynajmniej takie miałam poczucie. Gdy poszłam na studia <kierunek: prawo> okazało się, że osób takich jak ja jest wiele, bardzo wiele... Nie odznaczałam się już niczym, co pomogłoby mi się dowartościować. Chciałam poczuć się nieco lepiej i zrzucić kg, może 2, choć wcale nie było mi to potrzebne. A później już wszystko wymknęło się spod kontroli... Mówię o tym, by pokazać, że czasem poczucie bycia lepszym bywa zgubne. Mam nadzieję jednak, że nie będzie tak w przypadku Twojej córki i tego Jej i Tobie gorąco życzę
Jagagaga, widzę, że trafiłaś na zdrowe, zdystansowane "egzemplarze" Wierzę, że są dziewczyny, które potrafią poradzić sobie w tym świecie. Cieszę się również, że są dziewczyny, które potrafią z tego świata zrezygnować, nie uznając jednocześnie tego za porażkę, a właśnie za ratunek dla samych siebie Nawiązując jeszcze do osoby mojej współlokatorki, to nie jest tak, że dziewczyna się zatraciła i pochłonął ją ostatecznie ten świat. Ona tak naprawdę dopiero do niego wkracza. Z racji na swój wiek (21 lat) raczej oszałamiającej kariery już nie zrobi, na moje oko brak jej również oryginalnych, charakterystycznych cech, mogących stanowić pomoc w wybiciu się. Widzę jednak pewne destrukcyjne zachowania i rozpaczliwe próby dowartościowania się poprzez właśnie takie zajęcie. Może po prostu zazdroszczę jej pewności siebie, jakiej nabiera z każdą kolejną sesją itd... Z drugiej strony jednak widzę, jak bardzo to wszystko jest złudne, jak kreuje to sztuczną rzeczywistość wokół danej osoby. A przecież o zrobienie sobie profesjonalnych zdjęć w dzisiejszych czasach naprawdę nie trudno. Nie chcę jednak umniejszać jej poczynaniom i osobiście staram się nie krytykować w żaden sposób ścieżki, którą podąża, często ja nawet motywuję. Zdarza się (a raczej zdarzało) jednak i tak, że czyniłam jakieś uwagi, szczególnie odnośnie chorych diet (które były etapowe i trwały po kilka dni), ale mam wrażenie, że w takiej sytuacji wszystko odbierane jest jak gadanie przerważliwionej, niestabilnie emocjonalnej anorektyczki. Może jest w tym i ziarenko prawdy, ale z drugiej strony jak mało kto świadoma jestem zagrożenia, jakie mogą nieść ze sobą takie, a nie inne praktyki...
__________________
Głodna życia...
inwersjaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 11:26   #24
agateq
goniąca własny ogon..
 
Avatar agateq
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 5 796
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Cytat:
Napisane przez inwersjaaa Pokaż wiadomość
Od zawsze byłam zakompleksioną osobą, chociaż obiektywnie patrząc nie miałam ku temu powodów. Brak pewności siebie maskowałam budując obraz siebie jako osoby niezależnej, otwartej, śmiałej, pewnej siebie. Po części chyba taka nawet byłam, jednak nie wiedzieć czemu, bałam się do tego przyznać. Wszelkie subiektywnie postrzegane niedostatki osobowościowe rekompensowałam sobie kolejnymi sukcesami o charakterze szkolno-naukowym. Tylko, że one cieszyły jedynie chwilowo, bo później zawsze pomniejszałam ich znaczenie i tłumaczyłam je na wiele sposobów, nie przypisując sobie określonych zasług. Moje wyniki w nauce (od zawsze miałam najwyższą, bądź jedną z najwyższych średnich ocen w szkole - od podstawówki po liceum) przesądzały niejako o mojej wyjątkowości, przynajmniej takie miałam poczucie. Gdy poszłam na studia <kierunek: prawo> okazało się, że osób takich jak ja jest wiele, bardzo wiele... Nie odznaczałam się już niczym, co pomogłoby mi się dowartościować. Chciałam poczuć się nieco lepiej i zrzucić kg, może 2, choć wcale nie było mi to potrzebne.
Ten fragment jest u mnie identyczny.
Ponieważ nie uważam siebie za cud natury - wręcz przeciwnie, uznaję, że jeśli będę się znała na żywieniu, jeśli będę z wyższością spoglądać na koleżankę jedzącą batona sama przegryzając mega zdrową marchewkę to po prostu będę od niej lepsza, mądrzejsza i dojrzalsza życiowo, skoro dbam o swoje zdrowie. I generalnie jest w tym ździebko racji... Ale chyba za małe to ździebko, żeby wysnuć z tego mądrość na motto przewodnie mojego życia, prawda?

Wracając do córki tatiany, to biorąc pod uwagę słowo "lepsza" jako "wyjątkowa" cofam swoje poprzednie uwagi, bo w tej sytuacji - jeśli tak się to zrozumie - ma to duży sens. Od małego trzeba dziecko utwierdzać w przekonaniu o wyjątkowości. Ale chociaż i mnie utwierdzano, to nic z tego nie zostało. A nawet jeśli coś mi się ćmi w głowie, że może to i prawda, że jestem ładna, zgrabna i mądra, to potem patrzę na te dwie idealne sztuki i myślę: one takie są, a ty musisz się taka dopiero stać.

I sięgam po niskokaloryczną marchewkę.
__________________
Dont' forget to fall in love with yourself first.
Carrie Bradshaw

Instagram
agateq jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 11:40   #25
inwersjaaa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Cytat:
Napisane przez agateq Pokaż wiadomość
Ten fragment jest u mnie identyczny.
Ponieważ nie uważam siebie za cud natury - wręcz przeciwnie, uznaję, że jeśli będę się znała na żywieniu, jeśli będę z wyższością spoglądać na koleżankę jedzącą batona sama przegryzając mega zdrową marchewkę to po prostu będę od niej lepsza, mądrzejsza i dojrzalsza życiowo, skoro dbam o swoje zdrowie. I generalnie jest w tym ździebko racji... Ale chyba za małe to ździebko, żeby wysnuć z tego mądrość na motto przewodnie mojego życia, prawda?
Też przechodziłam przez etap takiego myślenia, ale chyba się już go wyzbyłam. Czułam, że jedząc mniej, jestem lepsza, silniejsza od innych, jakaś "czystsza"... To chore, ale w pewnym momencie chciałam też zdystansować się do jedzenia, tak by nie było mi ono potrzebne aż w takim stopniu jak innym. Chciałam wyzwolić się od konieczności zaspokajania takiej podstawowej potrzeby fizjologicznej, jaką jest zaspokojenie głodu, chciałam być przez to lepsza i może inna. W pewnej mierze dążyłam do tego, by to jedzenie było zależne ode mnie, a nie ja od jedzenia. Chciałabym być ponad tym. A przecież tak się nie da, bo spożywanie pokarmów jest do życia niezbędne. Paradoksalnie w tym dążeniu do uniezależnienia się, całe swoje życie podporządkowałam jedzeniu/niejedzeniu i kg/cm. Teraz próbuję się z tego wyzwolić i powoli odzyskuję to, co straciłam. I o ile nie myślę o sobie, że jestem lepsza, bo czegoś nie zjadłam, bądź zjadłam zdrowiej niż inni, o tyle nadal notorycznie czuję się gorsza, gdy jem więcej lub mniej zdrowo i zwyczajnie sobie to wypominam...
__________________
Głodna życia...
inwersjaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 12:18   #26
jagagaga
Zadomowienie
 
Avatar jagagaga
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 1 244
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Cytat:
Napisane przez agateq Pokaż wiadomość
A co do wyśmiewania postawy chude=piękne to w moim otoczeniu nie ma takich osób, wręcz przeciwnie. Widzę całą masę zadowolonych z siebie dziewczynek, które -na moje oko - mogłyby schudnąć kilka kg i wyszło by im to na dobre. Naprawdę ładnych, atrakcyjnych i ślicznych dziewczyn znam sztuk dwie. I im zazdroszczę Zdaję sobie sprawę z tego, że w moim idealistycznym świecie każda osoba jest idealna, ma doskonałe BMI i wszystko inne, ale borykając się z zaburzeniami, jakie mam - staram się myśleć inaczej, ale nie wychodzi.
Tylko po co miałyby chudnąć? Dlaczego wszyscy mieliby wyglądać tak samo? Wkurza mnie już ta obsesja na punkcie chudości, wszędzie każdy się odchudza - ale żeby to jeszcze było w granicach normy! A ja dookoła siebie same patyczki widzę. Kiedyś idąc ulicą czułam się szczupła, a teraz - czuję się za duża.

A co do modelek... Wiesz, gdybyś poznała te dziewczyny, to one na pierwszy rzut oka wcale nie są jakieś super cudownie piękne (jedna nawet moim zdaniem w ogóle ładna nie jest ). Zwyczajne, przeciętne dziewczyny. Dopiero sztab ludzi robi z nimi czary. To samo tyczy się gwiazd. Zresztą, teraz każdy może wyglądać pięknie. Wystarczy odpowiednio uczesać się, umalować. Niedostatki uzupełni botoks, który wcale nie jest taki drogi. Jak gdzieś jest za dużo, wystarczy seria zabiegów i już mamy piękne ciało.

Cytat:
Napisane przez agateq Pokaż wiadomość
Ten fragment jest u mnie identyczny.
Ponieważ nie uważam siebie za cud natury - wręcz przeciwnie, uznaję, że jeśli będę się znała na żywieniu, jeśli będę z wyższością spoglądać na koleżankę jedzącą batona sama przegryzając mega zdrową marchewkę to po prostu będę od niej lepsza, mądrzejsza i dojrzalsza życiowo, skoro dbam o swoje zdrowie. I generalnie jest w tym ździebko racji... Ale chyba za małe to ździebko, żeby wysnuć z tego mądrość na motto przewodnie mojego życia, prawda?
To nie mądrość Kochana, to nazywa się ortoreksja, i jest chorobą. Zdrowy człowiek odżywia się zdrowo, ale miewa też chwile zapomnienia i rozkoszuje się małym batonikiem raz na jakiś czas
jagagaga jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-20, 12:39   #27
agateq
goniąca własny ogon..
 
Avatar agateq
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 5 796
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

jagagaga przecież wyraźnie napisałam, że wiem to chore i że mam tego świadomość, i że nad sobą pracuje. To nie jest kwestia rachu ciachu i już bęc jestem zdrowa na umyśle. Każda ma jakieś słabości, akurat moją brak uodpornienia się na świat zewnętrzny, ale przynajmniej z tym walczę. Są dziewczyny na tym forum, które mają/miały podobnie i poradziły sobie albo się właśnie starają.
Ne bij
__________________
Dont' forget to fall in love with yourself first.
Carrie Bradshaw

Instagram
agateq jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2011-07-20, 17:45   #28
jagagaga
Zadomowienie
 
Avatar jagagaga
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 1 244
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Cytat:
Napisane przez agateq Pokaż wiadomość
jagagaga przecież wyraźnie napisałam, że wiem to chore i że mam tego świadomość, i że nad sobą pracuje. To nie jest kwestia rachu ciachu i już bęc jestem zdrowa na umyśle. Każda ma jakieś słabości, akurat moją brak uodpornienia się na świat zewnętrzny, ale przynajmniej z tym walczę. Są dziewczyny na tym forum, które mają/miały podobnie i poradziły sobie albo się właśnie starają.
Ne bij
Absolutnie nie biję
jagagaga jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-25, 21:45   #29
szakal165
Zakorzenienie
 
Avatar szakal165
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 5 812
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

ja mam problem,patrzę jak inni mnie OCENIAJĄ. W sklepie np. mam wrażenie,że nektórzy patrzący mi w koszyk myślą o mnie źle,krytykują,wytykają, że niestety na tej podstawie mnie oceniają, nie wiem dziwnie patrzą. Nienawidzę w ogóle jak ludzie widzą mnie teraz, bo niestety mam obciślejsze spodnie i cóż wydaję się strasznym sadłem pewnie tak myślą jakie to sadło (bo u mnie waga nie równa się qwygląd,schudłam z 95kg i cóż skóra wiadomo nie znika i cóż powiem,przy dawnej wadze gdy ciągle jeszcze chudłam wyglądałam z twarzy rąk źle ale ciało ok) ehh mam dość poza tym nienawidzę siebie za to,że czuję czasem głód :| dziwne napady. Zwracam uwagę na opinie,bo jestem strasznie samotna, nie spotykam się z ludźmi bo nie znam nikogo,dawni ludzie wyjeżdżali na studia, część ludzi wyśmiewała się ze mnie od dawna, od choroby nie słyszałam słowa na g,ale... ostatnio uałyszałam smiech i wydaje mi się,że jednak chodziło o mnie. Tak, byłam chora,było ok, próbuję żyć, wszystko się pogarsza w relacjach ja-cała reszta świata. Dlaczego tak jest? czy choroba dawała coś ludziom (moja choroba)?
szakal165 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-07-26, 15:34   #30
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Jak udopornić się na świat zewnętrzny?

Cytat:
Napisane przez szakal165 Pokaż wiadomość
ja mam problem,patrzę jak inni mnie OCENIAJĄ. W sklepie np. mam wrażenie,że nektórzy patrzący mi w koszyk myślą o mnie źle,krytykują,wytykają, że niestety na tej podstawie mnie oceniają, nie wiem dziwnie patrzą.
wydaje Ci się i masz wrażenie.
tutaj problemem nie są ludzie, ale Twój odbiór rzeczywistości, nad którym można efektywnie pracować.

Cytat:
Nienawidzę w ogóle jak ludzie widzą mnie teraz, bo niestety mam obciślejsze spodnie i cóż wydaję się strasznym sadłem pewnie tak myślą jakie to sadło (bo u mnie waga nie równa się qwygląd,schudłam z 95kg i cóż skóra wiadomo nie znika i cóż powiem,przy dawnej wadze gdy ciągle jeszcze chudłam wyglądałam z twarzy rąk źle ale ciało ok)
jak wyżej, masz wrażenie... zresztą bardzo nieadekwatne do rzeczywistości. uwierz, ludzie mają swoje sprawy i nie zastanawiają się nad Twoim wydumanym sadłem.

Cytat:

ehh mam dość poza tym nienawidzę siebie za to,że czuję czasem głód :|
a ja się cieszę, gdy czuję głód.
lubię słuchać swojego organizmu i mieć świadomość, że o siebie dbam, dając mu to, czego potrzebuje.

Cytat:

Zwracam uwagę na opinie,bo jestem strasznie samotna, nie spotykam się z ludźmi bo nie znam nikogo
to od kogo słyszysz opinie?

Cytat:
,dawni ludzie wyjeżdżali na studia, część ludzi wyśmiewała się ze mnie od dawna, od choroby nie słyszałam słowa na g,ale... ostatnio uałyszałam smiech i wydaje mi się,że jednak chodziło o mnie.
ludzie bardzo różnie reagują na osoby z /po anoreksji, więc jeśli nawet śmiali się z Ciebie, to nie dlatego ,że przytyłaś, ale dlatego, że karmią się sensacją. tak jak paparazzi, niestety spora część społeczeństwa bardzo lubi żyć nieszczęściem innych.
to nie Twoja wina, tu nawet nie chodzi o Ciebie personalnie, na Twoim miejscu mógłby być każdy, każdy, kto wywołuje w nich jakiekolwiek emocje.

Cytat:


Tak, byłam chora,było ok, próbuję żyć, wszystko się pogarsza w relacjach ja-cała reszta świata. Dlaczego tak jest? czy choroba dawała coś ludziom (moja choroba)?
nie, nie byłaś, tylko jesteś nadal.

co się pogarsza konkretnie? bo ja widzę stagnację...

a samotność i brak bliskich relacji odczuwasz intensywniej, ponieważ przestałaś się odchudzać i nie ma spadających kilogramów, które mogłyby odciągać Twoją uwagę od prawdziwych problemów.

o tym, co Twoja choroba mogła dawać ludziom, pisałam wyżej. O tym, co dawała i daje Tobie, chyba wiesz...

ludzi nie zmienisz, ale na siebie masz ogromny wpływ. Może zamiast skupiać się na przeciwnościach, postarasz się poszukać alternatywy, rozwiązania?
zawsze jest.

__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:52.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.