Caps Lock- recenzje :(

[bluegirl]

czy tylko mnie denerwuja recenzje pisane duzymi literami, dla mnie sa one nieczytelne, tylke sie msuze napocic zeby to odszyfrowac, duzo czasu mi z tym schodzi nie wiem czy tylko ja tak mam, rozumiem napisac Capsem jedno czy dwa slowa, ale cala recenzja, koszmar

[Martinaf]

Bluegirl zapewniam Cię, ze nie tylko Ciebie... Ja po prostu od jakiegoś już czasu nie czytam takich recenzji bo nie mam na nie siły...a szkoda bo pewnie czasami ta wiedza by sie przydała Bardzo ciężko sie toto czyta
pozdr.

[bluegirl]

w moim przypadku nie ma mowy o czytaniu ze zrozumieniem Capsowych recenzjii, bo jak odszyfruje trzeci wyraz to juz nie wiem jaki byl pierwszy musialabym chyba odszyfrowany wyraz zapisywac na kartce i tak moze po 10 min bym sie dowiedziala opinii

[Ines1985]

Niektórzy nawet posty piszą duzymi literami- to tez mnie denerwuje.
Moze dlatego ze w "mowie internetowej" słowa pisane duzymi literami oznaczaja krzyk...
Ech, nie wiem po co niektorzy pisza w ten sposob... Chyba chca sie wyroznic...

[agabil1]

tak Ewuś-ja też nie lubię wypowiedzi ani recenzji pisanych wielką literą.Zaraz mnie zaczyna boleć głowa i literki mi skaczą przed oczami.

[młodaa]

Oh, przylaczam sie i zdecydowanie taki maly apel, dziewczyny, nie oiszcie z wlaczonym Capsem...
ja takie recenzje po prostu opuszczam jesli dany produkt ma dosc duzo, a popatrze tylko na gwiazdki, moze nie tyle ze sie mecze, co po prostu drazni mnie czytanie takich wypowiedzi i po prostu nie lubie
to samo z sms'ami... ale to jzu inny temat

pozdrawiam

[k-n]

Oj oj mnie również baaaardzo denerwują recenzje i posty pisanem "capsem". Nie znoszę również jak ktoś pisze jak "pokemony" czyli W tAkI OtO SpOsÓb

[młodaa]

O TO JA NAWET NIE WIEDZIALAM ZE TO SA "POKEMONY"
hehehe, a tak powazniej, to tez hest dosc drazniace, pocieszajace tylko jest to, ze takie wypowiedzi (w tym stylu) spotykamy rzadziej, bo wymaga to zbyt duzo czasu

[dziewczyna]

Ja też nie znoszę wypowiedzi pisanych capsem ani "pokemów". Ja od tego typu wypowiedzi durnieję zamiast mądrzeć

[Gruby_Louie]

a ja nie znosze jak ktoś pisze wszystko małymi literami i bez znaków interpunkcyjnych nie rozumiem jak tak można w dodatku nie oddziela od siebie zdań ludzie przestańcie tak robić tego się nie da czytać to strasznie denerwuje

Jasne, że to jest wygodne, bo pisze się szybko i rozumie się samemu, bo w końcu to wychodzi z głowy, ale ile potem inni muszą się namęczyć, żeby zrozumieć

[Lukrecja_Borgia]

Skoro już tak narzekamy to się dołączę: oprócz capsów strasznie mnie irytują zdrobnienia- natrafiłam już na kilka recenzji, w których, zamiast normalnie opisywać, dziewczyny posługują się uroczymi zdrobnieniami- typu usteczka, ładniutkie, śliczniusie, włoseczki, buziunia itp- i to CAŁA recenzja jest w tym tonie. Brrr...

[agabil1]

a buzia może być??

[Lukrecja_Borgia]

Aga BJ napisał(a):
> a buzia może być??

buzi się nie czepiam

[Pralinka]

Dołączę się do powszechnych narzekań i dodam do spisu rzeczy bardzo irytujacych trzcionke na przemian wielko i malo literowa. Brrr! Okropność!

[agabil1]

ufff kamień z serca
nie lubię słowa :twarz.Ma dla mnie zły wydźwięk

[ZU!]

A ja też mogę się poczepiać? Nie znoszę jak ktoś pisze z włączonym capse lockiem (absolutnie nieczytelne), w kurzają mnie pokemony (ten sam powód), do białej gorączki doprowadzają mnie: oczka, usteczka, buźka, ciałko, kremik, balsamik i włoski, zwłaszcza kiedy znajdą się w jednym zdaniu. Ale to, co jeży mi włos na głowie, to nasilony ostatnio atak: kolerzanek, makijarzy i placószków. Szczególnie w wykonaniu tegorocznych maturzystek. Brrr

[Lukrecja_Borgia]

ZU! napisał(a):
> Ale to, co jeży mi włos na głowie, to nasilony ostatnio atak: kolerzanek, makijarzy i placószków. Szczególnie w wykonaniu tegorocznych maturzystek. Brrr

placószki
Ciekawie brzmią też dekoldy . A "chrostki na dekoldzie" to już poezja

[kallipso]

ej... ale chyba jedno zdrobnienie w recenzji jest ok, nie? bo ja czasem piszę, ale staram się nie przesadzić... np. używam słowa 'kolorek' a nie 'kolor' - jakoś mi to słowo nie pasuje do delikatnego kolor(k)u szminki...
Mam nadzieje, że moje recenzje nikogo nie zdenerwowały...

A tak poza tym, to mnie też denerwuje czytanie tekstu, w którym nie ma znaków przestankowych.

Pozdrawiam

[svenja]

KREMIK! KREMIK!!!!

AAAAAAA!

[ZU!]

kallipso napisał(a):
> ej... ale chyba jedno zdrobnienie w recenzji jest ok, nie? bo ja czasem piszę, ale staram się nie przesadzić... np. używam słowa 'kolorek' a nie 'kolor' - jakoś mi to słowo nie pasuje do delikatnego kolor(k)u szminki...
> Mam nadzieje, że moje recenzje nikogo nie zdenerwowały...
>
Wiele zależy od kontekstu. Jedno zdrobnienie na całą recenzję nie wywołuje u mnie wysypki (ale często zwyczajnie razi). Najgorzej, jak ktoś wpada w amok i leci całą serią.
Kupowaliśmy samochód w salonie, sprzedaż prowadziła pani, którą nazwaliśmy "Pani Autko", bo zdrabniała wszystko jak leci. Kiedy doszło do finalizacji umowy i Pani Autko powiedziała: "Czyli decydują się państwo na Autko z silniczkiem dizelka", ja wymiękłam. Dusiłam się ze śmiechu, bo nie chciałam jej robić przykrości. Pani Autko widząc moją wesołość rzekła: " O widzę, że pani to już się cieszy na nowiutki samochodzik". Nie trzeba mnie było dobijać , ja sama zeszłam...

[Lukrecja_Borgia]

kallipso napisał(a):
> ej... ale chyba jedno zdrobnienie w recenzji jest ok, nie? bo ja czasem piszę, ale staram się nie przesadzić... np. używam słowa 'kolorek' a nie 'kolor' - jakoś mi to słowo nie pasuje do delikatnego kolor(k)u szminki...

Chyba każda z nas używa zdrobnień w recenzjach, to normalne. Miałam na myśli to, że zdarzyło mi się czytać recenzje , które całe były utrzymane w tym tonie, każde możliwe słowo było zdrobnione- to mnie tak irytowało Na szczęście nie jest ich dużo, trafiłam na kilka takich "perełek" i byłam w lekkim szoku- tego nie da się czytać spokojnie

[nan]

To i ja się dołączę. Zdrobnienia działają mi na nerwy jak diabli, szczególnie "skórka". Skórka to jest na jabłku, a na twarzy i ciele jest skóra. No i te nieszczęsne błędy ortograficzne, choć muszę przyznać, że na wizażu jest ich zdecydowanie mniej niż w komentarzach inernautów np. na Onecie.
Ale najbardziej wkurzają mnie potworne literówki. Niektóre recenzje są nimi czasem tak napakowane, że stają się zupełnie nieczytelne. Nie żebym w życiu literówki nie zrobiła, ale zanim wyślę recenzję czy posta na forum, zawsze sprawdzam, czy jakiegoś błędu nie walnęłam. Może to skrzywienie zawodowe...

[kallipso]

Ufff... no to dobrze... ale zwrócę na to uwagę następną razą

ZU! napisał(a):
> Kupowaliśmy samochód w salonie, sprzedaż prowadziła pani, którą nazwaliśmy "Pani Autko", bo zdrabniała wszystko jak leci. Kiedy doszło do finalizacji umowy i Pani Autko powiedziała: "Czyli decydują się państwo na Autko z silniczkiem dizelka", ja wymiękłam. Dusiłam się ze śmiechu, bo nie chciałam jej robić przykrości. Pani Autko widząc moją wesołość rzekła: " O widzę, że pani to już się cieszy na nowiutki samochodzik". Nie trzeba mnie było dobijać , ja sama zeszłam...

rozwaliło mnie to
Ja miałam taką nauczycielkę od biologii w liceum - też fajnie było: komóreczka, mikroskopik itp...

[młodaa]

Aga BJ napisał(a):
>
> nie lubię słowa :twarz.Ma dla mnie zły wydźwięk

twarz? ale to czesc, hm... glowy
a co do zdrobnien, ja czasami je pisze, choc wszystko ma swoje granice, jedno w recenzji dla mnie ok, bo niekiedy jest to podkreslenie delikatniejszego badz lzejdzego czegos

[agabil1]

wiem,że część głowy ale nie lubię -ma dla mnie "niewłaściwą aurę"

[młodaa]

hmm, ok, ok
jak dla mnie twarz jest juz lepsza niz np buziunia

[agabil1]

buziunia??brrrr

[Smoczyca]

ZU! napisał(a):
> kallipso napisał(a):
> > ej... ale chyba jedno zdrobnienie w recenzji jest ok, nie? bo ja czasem piszę, ale staram się nie przesadzić... np. używam słowa 'kolorek' a nie 'kolor' - jakoś mi to słowo nie pasuje do delikatnego kolor(k)u szminki...
> > Mam nadzieje, że moje recenzje nikogo nie zdenerwowały...
> >
> Wiele zależy od kontekstu. Jedno zdrobnienie na całą recenzję nie wywołuje u mnie wysypki (ale często zwyczajnie razi). Najgorzej, jak ktoś wpada w amok i leci całą serią.
> Kupowaliśmy samochód w salonie, sprzedaż prowadziła pani, którą nazwaliśmy "Pani Autko", bo zdrabniała wszystko jak leci. Kiedy doszło do finalizacji umowy i Pani Autko powiedziała: "Czyli decydują się państwo na Autko z silniczkiem dizelka", ja wymiękłam. Dusiłam się ze śmiechu, bo nie chciałam jej robić przykrości. Pani Autko widząc moją wesołość rzekła: " O widzę, że pani to już się cieszy na nowiutki samochodzik". Nie trzeba mnie było dobijać , ja sama zeszłam...


Hehe! To lubię kulam się ze śmiechu, są niektóre wizażanki (wizażaneczki ) które dużo spieszczeń stosują - buzia jest do zniesienia, ale już rączki, paznokietki, ciałko, wąteczek itd w nasileniu sporym nasilają we mnie agresję mam ochotę zakląć soczyście dla równowagi Sama czasem uzywam choćby buźki, ale już bez przsady. Skórka rozjusza mnie strasznie (Nan, przybij piątkę!) ale to nic w porównaniu z dekoldem i zaskórniakiami a także chrostkami. Draznią mnie kretyńskie blędy ortograficzne (makijarz już litościwie pominę), brak poszanowania dla ojczystej składni czy barwna stylistyka recenzentki ("chaszczarski tusz do rzęs"). Wkurza mnie nie tylko caps lock, wkurza mnie brak kropek i wielkich liter na początku zdania, brak przecinków tudzież innych znaków przestankowych. Ufffffffffff, ale jestem nietolerancyjna. Moze by się przenieść z tym wątkiem na techniczne, może powyciągać recenzje drażniące nasze oko i poczucie estetyki i napisać do recenzentek, coby pozmieniały?

[młodaa]

Heheheh ale jednak co do tego zmieniania, hm... ciezko byloby, oj ciezko, tyle recenzji..
Czy mam rozumiec Smoczyco, ze

Smoczyca napisał(a):
(...) brak poszanowania dla ojczystej składni czy barwna stylistyka recenzentki (...)

takze dotyczy nie uzywania polskich liter? bo ja chyba na wizazu jeszcze nie napislalam jednej wypowiedzi chociazby z kilkoma polskimi znakami

Poszlismy ostatnio z moim chlopakiem na zakupy do Rossmanna i wybieralismy to i owo. Calkiem przyjemnie spedzalismy czas (po wyplacie, wiadomo - mozna troche zaszalec Jednak najlepsze bylo jeszcze przed nami. Podeszlismy do kasy, gdzie obslugiwala dosc mloda kobieta. Kiedy przyszla "kolej" na skasowanie naszych zakopow, usmiechnela sie zalotnie, powiedziala cieplym, obrzydliwie milym glosem: "dzien dobry, znajduja sie panstwo w drogerii Rossmann, gdzie dokonali panstwo wlasnie zakupow. Czy moge prosic o panstwa towary?" po czym podalam kobiecie kosmetyki z mysla... "Babo! wiem gdzie jestem i po co. Bierz pieniadze i wychodzimy!". Kobiecina skasowala, a po chwili dodala : "nalezy sie (...) zloteczkow i (...) grosikow" podalam jej pieniadze po czym tak zareagowala: "wzielam od pani (...), czyli reszta to bedzie (...). Pomyslalam " Hej, umiem liczyc?!" Potem podala mi _reklamóweczke_ i z serdecznie zaprosila ponownie... Wyszlismy z chlopakiem ze sklepu i wygladalismy tak ---> Od tej pory chodzimy do Rossmanna tylko wtedy, gdy _uprzejma_ pani ma urlop

Dlatego podzielam wasz stosunek do owych buziaczkow, paznokietkow, krosteczek, paluszkow, wloseczkow itp. Dajcie zyc!!!