sprawy sercowe to moja udręka

[1987anka]

aż mi dziwnie pisać o takim problemie na forum ale naprawdę jestem osoba, która nie lubi obarczać znajomych swoimi problemami ( zwłaszcza "sercowymi" ).
A więc sprawa wygląda tak, że niedawno do mnie doszło, że poki mam jeszcze czas to nie chce wiązać się z nikim. Tzn wiadomo, ze jak dlugo z nikim nie jestem to chcialoby sie miec jakiegos faceta, kogos bliskiego, jak juz ktos taki jest to ja się po porostu duszę. Nie znosze informować gdzie jestem, wychodzic z facetem i znajomymi, kontrolowac co robie ( bo pisanie ze trzeba byc soba przy facecie nie jest odpowiednie- idac na impreze czy tym podobne trzeba sie juz jednak inaczej zachowywac ).
A "problem" polega na tym, ze wlasnie ostatnio pojawil sie osobnik, który juz zycie traktuje raczej na powaznie - w sensie, ze myslal o przyszlosci itp co dla mnie bylo przerazajace wrecz. Wczesniej byl z dziewczyna z ktora byc moze mogl snuc takie plany ale nie ze mna. Nie bede tu opisywala calej historii ale w skrocie polegalao na tym ze rok temu mniej wiecej o tej porze zaczela sie glebsza znajomosc typu czeste / czyt. codzienne/ wydzwanianie, spotkania, smsy- pomyslalam, ze moze jak mu zalezy to warto cos z tym zrobic i zaczelismy sie spotykac. przyjezdzal w wakacje itp ale doszlam do wniosku ze to nie dla mnie. staralam sie jakos ograniczyc kontakty ale to specyficzny facet, do tego wspolni znajomi, miejsca spotkan itp. kontakt mamy caly czas. nawet w sylwestra dzwonil powiedziec ze mu na mnie zalezy... czasem mnie juz draznily te telefony. chcialam miec z nim dobry kontakt tzn nadal chce ale to tyle z mojej strony.
przed swietami zaczelam spotykac sie z innym kolega ale to byly tylko wyjscia na spacer, piwo, kawe- spokojnie. w swieta tez caly czas mielismy kontakt. dodam, ze jeden jak i drugi znaja sie ale nie jakos dobrze by miec wielki kontakt ze soba. tyle ,ze wiedza kto kim jest. No i poszlam na impreze ze znajomymi i kolega nr 2 tez byl z nami. gdy zmienilismy knajpe sie okazalo ze kolega nr 1 tez tam byl... nie przyszdl pogadac ani nic tylko pisal smsy... ale to w jego stylu
z Tomkiem bylo fajnie tylko , ze problemem dla mnie jest to, ze zaczela sie glebsza znajomosc. tzn moze fajnie bo super mi sie z nim gada i w ogole fajny chlopak ale jak to ja..
nastepnego dnia sie spotkalismy, poszlismy na spacer- bylo milo, naprawde. teraz tez sie chcial spokac ale ja mam nauke wiec niebardzo mam czas bo sesja/ egzamin wazny itp ale mamy kontakt oczywiscie i na jutro sie umowilismy. ale ja znowu czuje, ze nie chce zwiazku! mimo, ze jest dobrze, fajnie i w ogole czuje, ze jeszcze nie teraz, mam wiele innych spraw i wiem, ze nie bede w stanie tego pogodzic. to dla mnie znak jakiejs stabilizacji a ja tego jeszcze teraz nei chce. tak samo wiem , ze to by nie bylo fair w stosunku do kolegi o ktorym opisywalam na poczatku. i nie wiem co mam zrobic.... co mu powiedziec, jak zadzialac....

[Dziewucha]

Cały czas piszesz, ze nie chcesz poważniejszego związku a zwodzisz dwóch facetów, bez żartó powiedz kulturalnie jednemu i drugiemy a szczególnie temu z którym już rok piszesz i sie spotykasz! ze to nie jest twój czas i daj sobie spokój dopóki nie zrozumiesz, ze zwiazek to też odpowiedzialność i nie mozna sobie tak igrac uczuciami bo ty masz akurat masz ochote poflirtować.

i zły dział na ten wątek.

[princesska23]

jak nie doroslas zeby byc z facetem na powaznie to sie z nimi nie spotykaj bo faceci zaraz si eangazuja i chca czegos wiecej... nawet jak maja byc na poczatku tylko kolegami wiem po sobie albo nie trafilas na takiego ktory tak Cie zauroczyl ze bys chciala z nim spedzac kazda wolna chwile

[Zakochanaaaa]

Na każdego kiedyś przychodzi "ten czas".Na Ciebie też przyjdzie.Na razie daj sobie spokój. Powiedz im ,że nie dla Ciebie stały związek.
A i może jak już nabierzecie dystansu zrozumiesz,że jednak tego chcesz. :-*