studia płatne?!?

[maja101]

""Gazeta Wyborcza": Ponad trzy czwarte dzieci z rodzin słabo wykształconych, a więc na ogół mniej zamożnych, trafia na studia płatne - zaoczne, wieczorowe lub w prywatnej uczelni.

Spośród dzieci rodziców z wyższym wykształceniem na płatnych studiach ląduje mniej niż połowa.

Żeby opłacić czesne, młodzież - na ogół pochodząca z biedniejszych rodzin - musi dorabiać. Ma mniej czasu na naukę. Częściej wybiera krótsze studia zawodowe niż dłuższe magisterskie.

Jednak to właśnie dzięki płatnym studiom i niewielkim prywatnym uczelniom ta młodzież ma większe szanse na studiowanie. Miejsca na bezpłatnych dziennych studiach na prestiżowych uczelniach zajęte są przez dzieci najlepiej wykształconych rodziców - pisze dziennik."
To jest informacja z onetu. Co sądzicrei na ten temat? Czy studia dzienne powinny byc płatne bo wtedy beidni będą mieli lepsze szanse?? Dla mie pomysł jest co najmniej absurdalny - już teraz ubogim którzy wielkim wysiłkiem dostali się na dzienne trzudno jest związać koniec z końcem, a co dopiero będzie jak jeszcze za samą naukę będą musieli płacić? Poza tym to normalne że osoby z rodzin uboższych najczęściej (choc nie zawsze) dziedziczą pozycję społeczną rodziców. Po prostu w rodzinach inteligenckich wykształaca się u dzieci pęd do wiedzy, a w rodzinach biedniejszych jest to zwykle na dalekim miejscu. A zresztą twierdzenie że w Polsce wykształcenie = bogactwo jest bardzo naiwne - wystarczy spojrzeć na zarobki nauczycieli czy niektórych lekarzy.
Pełny artykuł znajdziecie tu: http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1561285.html

[sarimatha]

zacytuje wam fragment mojej wypowiedzi na forum charakterów:bardzo trafne!!

mam coprawda dopiero 17 lat ale temat artykułu jest mi bliski, we współczesnym świecie czuje sie presje że liczy sie tylko człowiek produktywny który odnosi wyłącznie sukcesy i one sa miarą jego osoby.Nie wnika sie głębiej najważniejsza jest cała otoczka i koncentracja na własnym ego.Jestem osobą bardzo wrazliwą nawet powiedziałabym chorobliwie, kiedyś tak nie było dopóki nie pojawiła sie presja Presja "JA"IDEALNEGO wiem że w spółczesnym świecie musze podpożądkować swe życie nauce i ciężkiej wyczerpującej pracy(2 lata temu przeszłam załamanie nerwowe do tej pory odczówam bóle spowodowane nerwicą żołądka)często występuje u mnie chorobliwy strach że nie jestem za dobra,że zawesze może być lepiej, często gdy mam za dużo obowiązków nie śpie nocami tylko nadrabiam zaległosci,moze dlatego że jestem idealistką i pedantką..czasami zdarza sie że nie śpie 3-4 dni z rzedu bo szkoła i dobre oceny są najważniejsze,wypi jam wtedy z 7 kubików kawy i jakoś funkcjonuje chociaż raz sie zdarzyło że miałam palpitacje serca i mrowienie w kończynach.Tak naprawdę nie chce tak żyć,ale widze co dzieje sie naokoło,widze ile trudu zajmuje moim rodzicom od zawsze wychowanie mnie posyłanie do najlepszych szkół w mieście i na zajęcia dodatkowe chociaz nie zarabiają kokosów. Jestem im za to wdzięczna ,chociaż czasem miałabym ochote rzucić to w cholere iść na łąke i patrzeć w niebo,nocne,piękne magiczne,albo zamiast uczyć sie tego czego nienawidze dokończyć moje obrazy które zostawiam na później z braku czasu.Teraz są wakacje ale ja znów czuje presje że czas ucieka a ja juz 3 dzien nic nie robie za rok zdaje advance'a ,DSD.mam olimpiade z polaka i historii na którą juz teraz musze sie przygotowywać a co z moim życiem???
CZYŻBYM MIAŁA ZA DUŻO CZASU NA ŻYCIE PEŁNIĄ, NA CZERPANIE PIEKNA???NA MIŁOŚĆ???RODZINE?? ?LUDZIE PRZECIEŻ ODCHODZĄ A CZAS NIEUBŁAGANIE PŁYNIE.... wiec cóż moge zrobić???marnieć dalej mi pozostaje,bo świat na mnie nie bedzie czekjał a ja musze go gonić żeby nie podeptał mnie tłum ludzi biegnących tuż tuż za mną...


(~sarimatha86, 2003-06-22 20:37:52)

[sarimatha]

Ot i to chciałam powiedzieć.Moi rodzcie sa nauczycielami ,bardzo dużo poświecili czasu miłosci i co tu okłamywac pieniędzy bym miała jak najlepsze warunki kaształcenia i dostęp do edukacji.Po to sie ucze bo chciałabym uczyć na studiach dziennych ...które dają wiekszą szanse i no cóz chyba mniej trzeba na nie wydac niż na prywatne.

Nie zgadzam się. Znam więcej osób z biedniejszych rodzin z większym pędem do wiedzy niż z tych bogatszych. Młodzież z domów biednych widzi jak ciężko jest ich rodzicom, chce się wyrwać dąży z dużym zaparciem do lepszego, takich przykładów znam na prawdę nie kilka, a bardzo dużo. A często jest tak, że Ci, którym od dzieciństwa niczego nie brakowało nie zdaje sobie sprawy, że takie wygodnictwo można kiedyś utracić, jakie życie może być ciężkie.
To też nie jest na pewno reguła...

[sarimatha]

Asie ńko i nwłaśnie masz racje moim zdaniem jeslimktoś pragnie wiedzy to sie bedzie uczył.I często jest że to właśnie loudzie z biedniejszych rodzin mają lepsze wykształcenie bo wiedzą co im to może dać że moga sie wyrwać.Moi rodzice brali czasem kredyty i sie zadłużali tylko po to żebym miała możliwośc rozwoju jestem im cholernie wdzięczna.Bo teraz widze że ten czas i pieniądze nie były zmarnowane..Hymmmm.Moi rodzice wspólnie razem na czysto zarabiają ok 2000-2300 zł.to nie jest dużo na 3 osoby

[paula78]

witam
nie oszukujmy się ,że uczelniom bardziej zależy na studentach zaocznych bo to spory zastzryk finansowy dla uczelni i dlatego ograniczają liczbe studentów dziennych,z drugiej jednak dtrony jak studiować dzienni i prowadzić zycie studenckie kiedy nie ma się bogatych rodziców?
z drugiej strony zaoczne studia to często kpina i niski poziom a zajęcia na dziennych są tak układane ,żę często odbywają się popołudniami i ciągną do wieczora lub jest wiele okienek więc pracę trudno utrzymać nawet dorywczą bo często to praca za zadne pieniądze więc nie warto nawet się szarpać.
teraz studia to tylko dla papierka i nikt tego nie ukrywa.
pozdrawiam
paula

[maja101]

Asieńka napisał(a):
> Nie zgadzam się. Znam więcej osób z biedniejszych rodzin z większym pędem do wiedzy niż z tych bogatszych. Młodzież z domów biednych widzi jak ciężko jest ich rodzicom, chce się wyrwać dąży z dużym zaparciem do lepszego, takich przykładów znam na prawdę nie kilka, a bardzo dużo. A często jest tak, że Ci, którym od dzieciństwa niczego nie brakowało nie zdaje sobie sprawy, że takie wygodnictwo można kiedyś utracić, jakie życie może być ciężkie.
> To też nie jest na pewno reguła...

Ale z czym się tak właścieiwe nie zgadzasz Z wynikami badan prezentowanymi przez wyborczą? Bo ja napisałam w moim pierwszym poście że osobom z rodzin ubogich jest znacznie trudniej - zresztą sama pochodzę z przysłowiowej nędzy. Poza tym jak wytłumaczyć że statystyki mówią że potomkowie wykształconych (czytaj bogatych - wg GW) rodziców uczęszczają na studia dzienne? Wg mnie jest to dziedziczenie ról społecznych i jest do dość naturalne, choć nie twierdzę że tak być musi. Wobec tego ponawiam pytanie - czy wprowadzenie odpłatności za studia polepszy szanse osób najuboższych? Przypominam że wg tych badań biedni już płacą za studia....

Nie zgadzam się dokładmnie z tym:
"Poza tym to normalne że osoby z rodzin uboższych najczęściej (choc nie zawsze) dziedziczą pozycję społeczną rodziców. Po prostu w rodzinach inteligenckich wykształaca się u dzieci pęd do wiedzy, a w rodzinach biedniejszych jest to zwykle na dalekim miejscu. "

A co do statystyk, odpowiem żartem:
"Jeśli jeden Polak bije swoją żonę 2 razy dziennie, a drugi wcale to statystycznie każdy z nich raz dziennie spuszcza baty żonie" No przykład nieziemski

Ot cała i statystyka...

[maja101]

Asieńka napisał(a):
> Nie zgadzam się dokładmnie z tym:
> "Poza tym to normalne że osoby z rodzin uboższych najczęściej (choc nie zawsze) dziedziczą pozycję społeczną rodziców. Po prostu w rodzinach inteligenckich wykształaca się u dzieci pęd do wiedzy, a w rodzinach biedniejszych jest to zwykle na dalekim miejscu. "
>
> A co do statystyk, odpowiem żartem:
> "Jeśli jeden Polak bije swoją żonę 2 razy dziennie, a drugi wcale to statystycznie każdy z nich raz dziennie spuszcza baty żonie" No przykład nieziemski
>
> Ot cała i statystyka...

Jeśli czysta matematyka do Ciebie nie przemawia, to może socjologia? Polecam jaikolwiek podręcznik do tego przedmiotu - rozdział rola społeczna ze szczególnym uwzględnieniem dziedziczności ról społecznych. Zwróć uwagę na to, że to że Ty znasz więcej przyładów biednych - ambitnych, zdobywających wykształcenie własną cięzką pracą, to nie znaczy że w całym kraju jest takich większość. A dyskredytowanie tylko na tej podstawie badań przeprowadzanych przez specjalistów z Centrum Badań Polityki Naukowej i Szkolnictwa Wyższego wydaje mi się nieco pochopne.
A dlaczego do tej pory nikt nie odpowiedział na moje pytanie? Więc jak to jest z tymi płatnymi studiami? Powinny być czy nie? Argumenty proszę...

[sister]

zgadzam sie z Paula78
student(ka) studiów dziennych nie ma szans na stałą prace, zajęcia od rana do pożnego popołudnia od poniedziałku to wtorku. Jestem juz na 4 roku i raczej nic się nie zmieni jeśli chodzi o wymiar godzin zajęć, no i jak tutaj zdobywać doświadczenie zawodowe(chyba ,że podczas wakacji ale wtedy to tylko za darmo,bo inaczej nawet nie ma co marzyć o praktyce- a na wakacje chciałoby się wyjechać ! ja musze się zwalniać dodatkowo z zajęc w piątek jak chce sobie dorobić na promocjach jako hostessa.

Studia dzienne płatne to jakiś absurd!!
Polaków nie stać na coś takiego!! Chyba,że nasze zarobki wzrosna o 200-300% ale wtedy rodziny i tak beda kształcić dzieci na raty(najpierw jedno potem drugie), bo nie beda w stanie utrzymac ich razem w innym mieście niz miejsce zamieszkania rodziców!

Może moim wnukom będzie łatwiej .......

[sister]

aha zapomnialam dodać, co oni sie tak dziwia: "Ponad trzy czwarte dzieci z rodzin słabo wykształconych, a więc na ogół mniej zamożnych, trafia na studia płatne - zaoczne, wieczorowe lub w prywatnej uczelni."
Pokolenia naszych rodziców-dzisiejszych 45-55 latków to pokojenie , ktore konczyło szkoły średnie lub zawodówki i na tym koniec(to ci słabo wykształceni ??). W tamtych czasach studia wyższe nie były do niczego potrzebne- praca dla chętnych zawsze była. Na studia się szło, jak chciało sie ubiegać o wysokie stanowiska kierownicze i to tak dla formalności!
a teraz! bez papierka mgr inz. to nawet pomocą biurowa zastać nie można bez znajomości!

bieda, bieda, bieda.......

[Iwonalodz]

Hmm, ja studiowałam przez pierwsze 2 lata na dziennych, ale w międzyczasie poszukiwałam pracy poniewaz nie znoszę być uzalezniona a finansowo to już absolutnie Na poczatku pracowałam w biurze nieruchomości i stałam na promocjach, ale nie od czasu do czasu tylko non stop, w tygodniu i w weekendy,z tego względu przeniosłam się na wieczorowe (często mylone z zaocznymi), bo i tak płacenie bardziej mi sie opłacało, bo zarabiałam sporo.Nastepnie zrezygnowałam z pracy w biurze i pracowałam tylko na promocjach, na targach itp. zarabiałam naprawdę spore pieniądze, ale prawda jest taka, że na niektórych wykładach w ogóle nie bywałam, bo zaczynały sie od 15 Nawet osoby pracujące w firmie jakiejkolwiek szans na ten wykład nie mają
No i kwestia godzin egzaminów, mimo, że studia wieczorowe to często egz. zaczynały się od rana, np. 8,9,10 godz. były pisemne, a birąc pod uwagę, że tych egzaminów w sesji letniej od 1 do 5 roku miałam po 5, to nawet pracując na etacie, dajmy na to w biurze ciężko się zwalniać 5 razy w miesiącu. Dlatego, nie uważam, że na dziennych mają aż tak zle albo na wieczorowych. Reguł, jak sądzę nie ma.
Poza tym dzisiaj same studia nie wystarczą, niezależnie czy dzienne, czy wieczorowe, czy zaoczne, takie czasy, że pracować choćby dorywczo trzeba, żeby coś w to cv wpisać.

[koko]

moim zdaniem temat wymaga głębszej dyskusji, to nie jest sprawa do załatwienia stukaniem w klawiature.gdybym chciała powiedziec wszystko co co mam do powiedzenia na ten temat, to zastukalabym się na smierć...
ja tylko slówko do sarimathy: dziewczyno-wyhamuj!proszę!jak się domyślam, jestes z warszawy? nie mam nic do warszawiaków, proszę mnie źle nie zrozumieć, ale wiem, że życie w stoliocy jest życiem pod jedną wielka presją.wiem, bo mam przyjaciołkę warszawiankę, a sama jestem z olsztyna.tak róznimy się podejściem do życia, że szkoda gadać.ona zrobiła juz chyba z pięć milionów przeróznych kursów-komputerowy, zdała firsta, toefla, teraz chce robic certyfikat z niemieckiego...ale tak naprawdę to ja żyję intensywniej.czytam sobie książki, studiuje zupełnie niepraktyczną filozofię i pojawiam się na wizażu. i nie obgryzam paznokci po nocach , bo boję się, że robie za mało, a ona tak , chociaz robi 5 razy tyle co ja.i co będzie za 15 lat?czym ty będziesz mogła się pochwalić? teczką pełną papierków!a życie?prawdziwe życie.przestańmy tak wplątywać się w schematy! kiedys ludzie żyli bez tego wszystkiego i było ok.czy to jest wazne ile osiągnięć wpiszemy do CV? A uczyc sie mozna czytajac ksiazki i podróżujac, a nie chodząc do szkół.a pieniądze? jeśli jest się ciekawym człowiekiem to można się spełnić w każdym zajęciu.ja nie mam aspiracji do bycia pania prezes, jak będzie trzeba to będę zamiatać, żeby na kosmetyki zarobić.
się rozpisałam...właściwe to nie bardzo wiem do czego dążyłam pisząc to wszytstko. mam po prostu apel-nie bierzmy udzialu w glupim wyścigu szczurów! po co nam to?zna ktoś odpowiedź?

[sister]

brawa dla koleżanki!
właśnie w wyścigu szczurów wygrywa tylko .... szczur.

[Malenka]

mmm cóź ten temat dotyczy mnie osobiście

studiuję zaocznie i pracuję-wybrałam taką formę studiów ponieważ chciałam mieć pieniądze własne nie od rodziców,wiedziałam, że młodsza siostra też wybiera się na studia i były małe szanse, że rodzicom uda się utrzymać dwie studentki dzienne ...
obecnie jestem na 3 roku, zaliczyłam drugi i ogarnia mnie wściekłość gdy słyszę, że robię gorsze studia a często to słyszę
jeśli zostaną wprowadzone płatne studia dzienne mi nic nie będzie- jestem niezależna, ale siostra być może będzie musiała przerwać studia...niestety nie zarabiam na tyle, żeby pokryć jej możliwe czesne... chyba że wygram w totka a rodzice.... cóż i tak jest im ciężko....

sister, znam ból pracy jako hostessa,zanim zaczęłam studiować uczyłam się dziennie i brak pieniążków zmusił mnie do podjęcia pracy czyli stania po 12 godzin w obcasach w hipermarketach brrrrr pewnie dalt4ego do dziś nie lubię tam chodzić

[Smok]

Do Sarimathy, jedna z twoich wypowiedzi dokładnie odzwierciedla, co ja czułam w wieku 17 lat, otóż byłam juz wówwczas na 1 roku studiów, w szkołach wygrane olimpiady, pełno certyfikatów, ale ciągle jedno pytanie, po co ten wyścig szczurów, ciągłe depresje, oczywiście 7 kaw dziennie, pytanie, co znowu przegapiłam, brak czasu nawet na to, aby o sobie pomysleć, żeby byc człowiekiem, ale ja tego pędu potrzebowałam, obecnie sie zmieniło minęło kilka lat, 6 dokładnie, w wieku 22 lat skończone studia i nie wiem, co robic ze sobą, nastepne i następne studia, więc mam juz trzy, ale mieszkam z facetem, poznałam, co to zycie, co to normalność, trochę generalizuję, ale ciągle mam wyrzuty sumienia, że nic nie robię, że mało robię, za mało, że jestem do niczego, bo nie ma dla mnie miejca, nawet na doktoracie, cudowne dziecko obudzilo się w okropnym życiu jako lekki nieudacznik, ale potem pojawia się myśl, źe teraz to jest życie, jestem szczęśliwa, mam to swoje człwowieczeństwo, radość, czuję jego smak. Mnie zycie wyhamowało, a poza ty, teraz nie mam zapału, bo wiem, jak brutalny jest świat. Aha, tez studiuje zaocznie, co dal mnie oznacza coś poniżej ambicji, ale te studia, prawo, gdzie naczelną regułą jest brak reguł, nauczyły mnie dystansu do siebie, nauku, wyników, oceniania, przestałam sie tak stresować, wyluzowałam, to chyba dobrze, że sie tam znalazłam, studia opłacałam z kieszonkowego+stypendiów, rodzice mi nie pomagali. Ach, taki długi wywód, ale chciałam tak naświetlić mój stan ducha.

[sarimatha]

Nie jestem z Warszawy Koko i nigdy nie bede zamierzała do niej trafić.Jestem z Radomia.A tu jest taaaaakie bezrobocie że pozostaje się uczyć i mieć nadzieje...

[sarimatha]

I jeszcze jedno nie jestem pracowcholiczką która jedynie co umie robić to uczyc sie na pamięc podręcznuików.Tylko że na to mam praktycznie czas.Jestem w takim liceum w której siedze od 7 do 17 a potem zajęcia dodatkowe to troche zajmuje a ja bym chciała poczytać sobie bo to uwielbiam.Nie jestem osobą ograniczoną interesuję sie sztuką z pasją maluję rzeźbię fotografuje.Pisze poezje.Uwielbiam muzyke i klsayczną i metalową(tylko nie mam ostatnio czasu chodzic i pogowac).Historie sztuki mam w jednym paluszku a filozofia tez mnie pociąga nawet mam taki przedmniot w szkole i chciałabym w tym roku pisać olimpiade W wolnych chwilach lubie gotować no i spotykać sie z przyjaciółmi z niedzwiadkiem moim którego tez widuje raz w tygodniu bo on tez tyle sie uczy...nie znaczy ze jak sie ucze to zaraz wszystko trace to w pewnym sensie swiadomy wybór widze to bezrobocie,widze co sie dzieje ..przyjedz do radomia i zobacz walące sie kamienice,dzieci na ulicy brudne i popalajace szlugi i przeklinające.W tym miescie są tylko dwa w miare bezpieczne osiedla,ja chce zeby moje dzieci miały lepiej chociaz czuje ze coś trace jednak gdy waze to na jakiejs szali to wole jednak książki.No przxecież nie jestem taka nudna...ale troche przystopuje ,musze bo robi sie błędne koło

[magdziaS]

Całkowicie nie zgadzam sie z sister
Chodze na studia dzienne do prywatnej szkoły a moim rodzicom wcale sie nie przelewa, ale jeżeli bym miała wybierać inną szkołę w Cz-wie( bo z tego miasta jestem) to wole dorabiac do opłat niż iść na kierunek który mi nie odpowiada na studia dzienne publiczne np. na WSP.Nie zgodze sie ze dzieci z biednych rodzin ida na studia płatne, zaoczne lub do prywatnych uczelni, nie wiem może coś źle zrozumialam ale dla mnie to bez sensu.Uważam,że powinno się studiować to co cie interesuje a nie to co jest sktualnie modne, ale niestety wiekszość wybiera modne kierunki.Zobaczymy co bedzie za 5-6 lat gdy w Polsce pracy potrzebować będą marketingowcy albo informatycy.

[systematica]

Ciężko się czyta to co piszecie ...
Często się zastanawiam - dlaczego kiedyś, kiedy w kraju nie było demokracji ludzie regularnie co 10 lat przypominali tzw. władzy że SĄ i <u>trzeba się z nimi liczyć</u>.

A teraz - 23 lata "spokoju społecznego" żeby nie powiedzieć apatii, chociaż świadomość niby większa - wszyscy młodzi zdają maturę, odsetek ludzi z wyższym wykształceniem jest mocno dwucyfrowy, są wolne media i wolność słowa, i wolność poruszania się po świecie, a młodzież - nawet nie zakłada własnych organizacji (nie mam na myśli janczarów wychowywanych przez "dorosłe" partie polityczne), o zorganizowanych protestach nie mówiąc ..
Trudno mi to zrozumieć, może - zbyt zmęczeni jesteście ? ...
W każdym razie - co mogę gorąco poradzić - to wykorzystać każdą okazję, żeby, zanim skończy się edukację, albo przynajmniej niedługo po, wyjechać na jakiś czas za granicę; pouczyć się, albo popracować (oczywiscie, mam na myśli kraje, w których pobyt dostarcza obserwacji które otem procentują w naszych realiach; czyli Europę, Stany ... z tych bardziej dostępnych kierunków).
Dlaczego ? - bo taki wyjazd (kto nie był, nie uwierzy) - daje ogromnego kopa w morale, że się tak wyrażę Pozwala zrozumieć, że to nie my jesteśmy nic niewarci, tylko dajemy się rządzić solidarnej oligarchii skorumpowanych, chciwych matołów, najczęściej zbyt ciemnych żeby pojąć, jaką krzywdę robią krajowi ... Potem juz można wybierać - nie zgadzam się na to, więc walczę - albo jadę tam, gdzie lepiej docenia moją wiedzę - albo zgadzam się na to, bo nie chce mi się walczyć : a to już jestświadomy i WOLNY wybór, więc człowiek nie czuje się sponiewierany ...
ale się rozgadałam, nono .. a miałam się wziąć za prasowanie

[Smok]

Moja wypowiedź nie sugerowała, że Ty albo ja jestem pracoholiczką, więc chyba nie odczułaś klimatu mojej wypowiedzi. To co dodajesz, żeby podkreslić, że się nie tylko uczysz, jest mi bliskie, bo rzecz jasna ja się nie tylko uczyłam, ale miałam swoje pasje: malowanie, rysowanie, a przede wszystkim pisanie, drukowano czasami moje wierszydła, opowiadania i inne takie, misiów, znaczy facetów też miałam, to było niby wszystko w porządku, no ale chyba nie zrozumiałaś moich rozterek, to nie był stereotyp osoba kujon, poza tym dziedziny, w których się poruszam nie wymagaja kucia, jestem polonistką i niedługo będę historykiem sztuki, sama pochodzę z małego miasta, więc mi o bezrobociu nie musisz mówić, i jeszcze jedno, to że się uczysz, nie uchroni Cię przed bezrobociem, ja właśnie jestem na skraju, nie ma dla mnie pracy, a na uczelni nie moge zostać, bo tam przepełnione,no i po tylu wspaniałościach , cha, cha, cudowne dziecko, cudowna kariera skończy w sklepie z ciuchami, tak jak inne moje koleżnaki ze studió, to było to, o czym mówiłam, że odebrało mi ten zapał, którego pełna jesteś teraz Ty. Poobserwujesz, jak się będziesz zmieniać, to fajne obserwacje. Nie dorośleć, bo ja tego tak nie czuję, ale zmieniać się. pozdrowionka. A z dziewczynami z Radomia to ja studiowałam.

[sarimatha]

;( przepraszam ale jakoś mi sie tak smutno zrobiło od tych komentarzy wogóle nauka powinna być za darmo i ogólno dostępna zeby kazdy miał szanse przesadziłam troche

[sister]

madzioS faktycznie się nie zrozumiałyśmy.
Chodziło mnie o coś zupełnie innego. Chodzi o to ,że cały ten artykuł to poprostu troche bicie piany.Z logicznego punktu widzenia mają racje,bo na uczelniach panstowych jest generalnie za mało miejsc dla wszyskich chętnych studentów. Konkurencja jest ogromna i dlatego dostają się tylko ci to sa dobrze przygotowani do egzaminów a bez dodatkowych kursów, korepetycji nie ma na to szans, bo poziom nauczenia w naszych szkołach średnich jest różny w zależności od miasta i regionu kraju . A tutaj sie rozbija wszysko o kasę Bo kursy takie są prowadzone tylko w miastach uniwersyteckich(dojazd i sam kurs to już niezły wydatek-chodzi mi o dobre kursy np.przy uczelniach a nie pseudo kursy).
W wogule taniej wychodzi studiowanie w szkole prywatnej niz w publicznej w dyżych miastach(Wrocław, Warszawa)-chodzi mi o studentow spoza tych miast. Jest to wydatek rzedu 700-1000 pln/miech. Dlatego młodzi ludzie niestety z braku kasy są zmuszeni do kształcenia sie w szkołach prywatnych blisko swojego miejsca zamieszkania
Ale z drugiej strony? Ile jest tych lepiej wykształconych i zamożniejszych Polaków? To mniejszość wogóle nie zauważalna na uczelniach publicznych. Studiuje na Politechnice Wrocławkiej na ma moim roku może niecała 1/4 to dzieci z rodzin inteligenckich(rodzice= wykształcenie wyższe)Tkże nie jest aż tak żle jakby sie wydawało tylko że tych miejsc na uczelniach jest za moało dla wszyskich
Ale uczelnie i tak robią myk: bo przyjmuja np. 300 osób na 1 rok a po pierwszej sesji zostaje połowa. A jaka to połowa? Ludzi,którzy byli lepiej przygotowani zarówno merytorycznie jak i praktycznie przez swoje szkoły średnie, kursy, korepetycje....(czyli znowu chodzi o kase-wg gazety ludzi zamożniejszych)
to jest cholernie smutne i niesprawiedliwe . Bo niekażdy na taki sam start

Ja ma tez to szczęscie studiowanie tego co mnie interesuje,
także nie narzekam. Mieszkam w dużym mieście- we Wrocku, gdzie mam tak ogromny wybór uczelni i kierunków. Ale nie wszyscy mają tak samo jak ja.Bo co zrobi młody czlowiek z malego miasteczka, w ktorym jest 1 prywatna szkoła, która kształci tylko na jednym jedynym kierunku

nie no ten wątek jest beznadziejny(choć ważny)....
zmienmy na coś innego w koncu mamy sezon ogórkowy

[Smok]

Nie smuć się , nie ma po co, ale rzeczywistość jaka jest, każdy widzi, nie lubię tego powiedzenia, ale ono ciśnie mi się na usta: C'est la vie.

[koko]

jak juz wspomniałam - ja jestem z olsztyna, a w warminsko-mazurskim jest najwieksze bezrobocie w kraju, wiec tez nie jest tu wesolo.z tym że ja planuję opuścić to miejsce, bo nie mam takiego zapału jak ty-sarimatha.trochę ci tego zazdroszczę.życzę powodzenia. pozdrawiam.

[sarimatha]

Ja bym chciała być projektantką mody ale wiem że na to trzeba pieniędzy a ja ich nie mam to co z tego że ładnie projektuje i szyje jak z moich marzen nici i najlepiej jak pójde na jakieś"odpowiednie" studia

[magdziaS]

No tak faktycznie masz racje sister i teraz sie z toba zgadzam we wszystkim Widocznie przez pogode mój mózg działa na zmniejszonych obrotach Sezon ogórkowy czas zacząć Pozdrawiam

[olencja]

sarimatha napisał(a):
> zacytuje wam fragment mojej wypowiedzi na forum charakterów:

przepraszam, że tak nie na temat... jaki jest adres forum charakterów? dziękuję za odpowiedź

[sarimatha]

na onecie możesz wyszukać rubrykę czsopisma charaktery tam oprócz artukułów jest forum i komentarze