sidła na posesji, złapany kot

[Suvia]

Słuchajcie, mam do czynienia z ciężką sprawą, chcę żeby ktoś poniósł konsekwencje i nie chcę nawalić.

Stan jest taki: pewien pan (leśniczy!!!!!!!!!!!!!) zakłada na swojej posesji sidła "na lisy". Oczywiście pierwsze co się złapało w te sidła to kot. Łapka strzaskana, standard. Mamy te sidła, mamy zdjęcia rentgenowskie, normalne zdjęcia, opis od weta itd.. Wszystko co pomoże w walce z debilem - jest.

Ta gałąź prawa to nie jest mój konik, więc jeśli ktoś jest bardziej zorientowany w tym legislacyjnym bajzlu dotyczącym takich spraw, to proszę o sprostowanie tego do czego doszłam:


1. Był kiedyś taki przepis, który pozwalał wyłapywać szkodniki na swojej posesji. Ale już go nie ma (hallelujah) : dawne Rozporządzenie Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa

"Zabrania się chwytania, męczenia zabijania itd.jakichkolwiek zwierząt za wyjątkiem tych uznanych za szkodniki."

Uchylone w 2011 roku...

2. Nawet jeśli facet ma pozwolenia wszystkich świętych na takie działania, to zrobił je złą metodą:

Ustawa o ochronie zwierząt:

Art. 6.
1. Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione.


Rozporządzenie w sprawie stosowania pułapek żywołownych:

Art.6.
1.Do odłowu drapieżników mogą być stosowane stacjonarne i przenośne pułapki żywołowne, o których lokalizacji dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego informuje posiadacza lub zarządcę gruntu.
2.
Pułapki żywołowne mogą być pułapkami:

1)
klatkowymi;

2)
skrzynkowymi;

3)
rurowymi.


Art.7.
1.Pułapki żywołowne powinny spełniać następujące warunki:
1)
być pułapkami nieraniącymi, w tym niechwytającymi za kończynę;



3. Używanie sideł po prostu podpada pod kłusownictwo, Prawo Łowieckie:

Art.52.
Kto:
1) gromadzi, posiada, wytwarza, przechowuje lub wprowadza do obrotu narzędzia i urządzenia przeznaczone do kłusownictwa,
(...)
- podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Art. 53

Kto:
(...)
5) wchodzi w posiadanie zwierzyny za pomocą broni i amunicji innej niż myśliwska, środków i materiałów wybuchowych, trucizn, karmy o właściwościach odurzających, sztucznego światła, lepów, wnyków, żelaz, dołów, samostrzałów lub rozkopywania nor i innych niedozwolonych środków,
(...)
- podlega karze pozbawienia wolności do lat 5.

Art. 4.
(...)
3. Kłusownictwo oznacza działanie zmierzające do wejścia w posiadanie zwierzyny w sposób niebędący polowaniem albo z naruszeniem warunków dopuszczalności polowania.






Zgłaszamy czyn gdzie trza, a oprócz tego oczywiście zgłaszamy sprawę u jego przełożonych.



PS.: ja wiem, że jeśli w ogóle dojdzie do wyroku (czyli nie będzie umorzenia z powodu "niskiej szkodliwości czynu" albo innych tego typu gładkich wymówek), to będzie on śmiesznie niski. Mamy to w dupie, chodzi o zasady, debil musi odpowiedzieć za to co robi. Zwłaszcza, że z okazji wykonywanego zawodu ma chronić zwierzęta

[mangifera_indica]

Chciałam powiedzieć jedno:

Samo jestem kociarą, kocura mi niesamowicie szkoda,
leśnik NIE MA za zadanie "chronić" zwierzęta - polecam sprawdzić definicję tego zawodu. Tak w skrócie, leśnik zajmuje się pielęgnacją lasu celem pozyskiwania surowców i odnowy lasu, tj. drzewostanu. Kontrola liczebności zwierzyny jest tego częścią, ale działania leśników nie mają na celu stricke ochrony każdego zwierza, a jedynie moderowanie jego liczebności itp.

NIEMNIEJ ten przypadek facet to wybitny sk**, niech lisami zajmie się koło łowieckie działającego w jego nadleśnictwie, a nie on sam w tak sadystyczny sposób.

Nie ustawajcie w próbach przypalenia drania! Powodzenia!

Córka leśnika, ale nie myśliwego.

[Suvia]

a gdzieś mam definicje, facet z racji zawodu jest blisko przyrody w ogóle i w głowie mi się nie mieści jak może być tak bezmyślny i okrutny

zabraliśmy koteła do weta, robi się rentgen. Kot nie jest nasz, miał fuksa zycia - przechodzilismy wieczorem tam, podczas spaceru. zaczął drzeć ryjka jak tylko nas zobaczył i to mu życie uratowało. Dal się wyciągnąć z zatrzasku, wtulił się, dał się stamtąd zabrać. Mądre zwierze, wygląda na dzikusa, ale wiedział, ze albo da sobie pomóc albo po nim

[mangifera_indica]

Jest tak powiedzenie - są ludzie i są parapety.
Trzymam kciuki za ukranie gnojka.

[Gosia X]

Nie znam się na prawie ale takiego to bym . Ale niemal na 100% jestem pewna, że sideł nie wolno legalnie stosować nigdzie. Cokolwiek co rani zwierzę i powoduje śmierć w męczarniach (co to za ludzie są ) jest nielegalne.

[esfira]

pierwsze, co mi przyszło do głowy- kto jest przełożonym takiego leśnika? Jakaś okręgowa dyrekcja lasów państwowych? Pismo ze skargą do przełożonych, niech się dziadowi zrobi gorąco koło tyłka :[

[Suvia]

to na 100% też zrobimy

dajemy sobie ten weekend na luz, bo i tak się podenerwowaliśmy na maksa to raz, dwa - jeden dzień nas nie zbawi (i to jeszcze niedziela)

na nic innego, oprócz powyższych pomysłów, nie wpadłam. jutro odbierzemy dokumentację od weta, napisali coś w rodzaju opinii, że rana właśnie od tego cholerstwa. Mamy zdjęcia itd. Posprawdzamy gdzie co składać i w poniedziałek do ataku.


No i wiemy na czym stoimy - kość pęknięta, 2 tygodnie usztywnienia bidula będzie miał ;/

[nielegalna_]

Może spróbuj zgłosić sprawę do jakiejś fundacji/organizacji zajmującej się obroną praw zwierząt? W mojej okolicy kilka lat temu był podobny przypadek, właściciele zwierzaka nie odpuszczali i po kilkumiesięcznym zmaganiu zwyrodnialec poniósł karę.

Niestety takie sprawy są ciężkie do rozstrzygnięcia w zeszłym roku ktoś strzelił do mojego kota z wiatrówki, na rtg okazało się, że kot ma w sobie trzy kule(czy co to tam jest). Sprawa została zgłoszona na policję, dostarczyłam im komplet papierów od weta wraz z rtg i szczegółowym opisem. Jedyne co zrobili to po dwóch tygodniach kiedy powiedziałam,że składam skargę z łaską przyjęli zgłoszenie. Telefonicznie kontaktowałam się z kilkoma organizacjami które zajmują się interwencjami w sprawach zwierząt, niestety nic z tego nie wyszło bo nie mam stu procentowej pewności kto jest sprawcą tego zdarzenia.

W Twojej sytuacji zbierałabym dalej dowody przeciw panu ,,leśniczemu", bez nich niewiele można zrobić. Na policji też inaczej patrzą na kogoś kto ma dowody, mam wrażenie nawet, że sprawę traktują poważniej. Co do zgłoszenia sprawy u przełożonych, tam też dowody się przydadzą.
Od strony prawnej się na tym nie znam, ale według tych punktów które zamieściłaś to co wyprawia ten pan to nic innego jak kłusownictwo.

Nie wiem czym pomogłam w jakimkolwiek stopniu, jeśli mogłabym jakoś pomóc napisz do mnie PW.

[monika_sonia]

Suvia jesteś wielka, trzymaj się, nic nie pomogę ale będę śledzić tą historię tu, albo Cię gnębić na pw co u kota i leśniczego.

[Suvia]

masz wiele więcej uratowanych kocich dusz "na koncie"




co do organizacji - jest takowa, nawet w pobliżu, ale już i tak ledwo dyszą, niech się zajmują swoimi aktualnymi bidokami. Już w wakacje zawracałam im głowę odnośnie nielegalnej hodowli, tą sytuacja zajmiemy się sami

[monika_sonia]

Suvia nie licytujmy się, bo coś czuję, że Ty wygrasz, pamiętam dobrze, że kiedyś jakieś pieski wyadoptowałaś, kot pies, nieważne, zasługujesz na medal z ziemniaka .

Ta gałąź prawa to nie jest mój konik

A masz znajomych, którzy by się na tym znali? Zastanawiałaś się nad tym ?

[Suvia]

Pytałam już właśnie i usłyszałam, że to po prostu jeden bajzel jeśli chodzi o takie sprawy...

Ale na 100% facet tych sideł używać nie może i na 100% spowodował duży koci uraz. To już coś.

Natomiast - przeglądam sobie wyroki (albo po prostu to jak potoczyły się sprawy, bo jest mnóstwo umorzeń...) i coś mnie trafia jak widzę jak bardzo te sprawy są bagatelizowane ;/ Śmieszne wyroki, śmieszne kary. Właściwie najbardziej liczę na jego przełożonych i jakąś odpowiedzialność dyscyplinarną, bo to jak wymiar sprawiedliwości do tego podchodzi to jest po prostu farsa

[monika_sonia]

Suvia jak nauczysz choć jednego, że tak się nie robi, bo Ty czuwasz, to będzie sukces, nawet jak nie dostanie kary.

[Suvia]

No, w sumie też tak sobie to tłumaczę

[katgral]

Witam

Można prosić o informację jak się ma sprawa z sidłami? jestem tym żywo zainteresowana ponieważ w Krakowie mieliśmy ostatnio podobny przypadek (niestety zwierzak nie przeżył), sprawa niestety umorzona ponieważ sąsiedzi bali się zeznawać

[thelover]

Można psioczyć na wymiar sprawiedliwości, ale niestety to nie sędziowie ustalają prawo, tylko muszą przestrzegać norm, które wymyślają w większości politycy , często pod naciskiem określonych grup społecznych, a że temat pokrzywdzonych zwierzaków jest średnio nośny to i na porządną regulację nie ma co liczyć.

Jeśli jest dobra dokumentacja zdarzenia zawsze można próbować coś zdziałać, ale niestety trzeba liczyć się z tym, że to potrwa. Myślę, że warto nagłaśniać takie sprawy, może kiedyś coś się zmieni w myśleniu ludzi i w końcu zaczną domagać się kar dla oprawców zwierząt.

Warto chyba poinformowac nadleśnictwo, ale przyznam, że nigdy z takimi tematami nie miałam do czynienia, co zasadniczo jest smutne, skoro w toku studiów prawniczych przewidziany jest przedmiot ochrona środkowiska w którym więcej mowy o zbiornikach wodnych, tematem okrucieństwa wobec zwierząt chyba niewielu praktyków się zajmuje...

[Suvia]

Ale psioczenie ma swoje podstawy, skoro sędziowie mając "widełki kary" wolą (jeśli w ogóle karają, a nie umarzają) wybrać dolną granicę (niż ją nawet obniżyć jeśli tylko mogą), niż pokusić się o pójście trochę wyżej Nie mam dobrego zdania o sędziach polskich. Wolą iść za tłumem, dać karę, którą zwykle dają koledzy w takic sytuacjach, niż obiektywnie spojrzeć na sprawę i naruszone dobro prawne.

Przepisy są (dobre, niedobre - ale są) i co z tego jak idziesz na policję i panowie śmieją się z obrońcuf zfierzont. Najpierw zmieńmy patrzenie na pewne sprawy, bo co dadzą surowsze przepisy, skoro sędzia w rejonówce i tak woli dać dostępne minimum, a sędzia w ewentualnej apelacji się z nim zgadza?


Jestem prawnikiem - praktykiem (tylko gałąź bardzo oddalona od ochrony środowiska dlatego liczyłam, że ktoś ma tu praktyczne doświadczenie z takimi sprawami, na co dzień). Tak więc spoko, znam realia, siedzę w tym bajzlu...

POŚ też miałam i rzeczywiście, o obszarze Natura 2000 czy innych siedliskach, wiedzieliśmy wszystko, a o sprawach umiejscowionych "niżej ziemi" - już nie bardzo... Prawo karne, wykroczenia - też omijało się tematy "poboczne i nieważne", kto by się tam środowiskiem czy innymi zwierzakami zajmował.


Co do nadleśnictwa: pisałam już tu ze dwa razy, że oczywiście, że poinformujemy górę ( i poinformowaliśmy)


katgral - skontaktuję się z Tobą wieczorem na PW muszę dokładnie wiedzieć jak wyglądała wasza sprawa,żeby cokolwiek poradzić

[CzekoladowyMus]

Jak kotełek??

[Suvia]

Śmiga Dużo szczęścia miał, naprawdę. Kość była ostatecznie pęknięta, ale bardzo ładnie się to wszystko goi. Jeszcze pary razy zmieni się usztywnienie i będzie gicior

[CzekoladowyMus]

I zatrzymasz go?

[Suvia]

nie, nie, to w gre wchodziło

był sobie najpierw w klinice, potem w domku tymczasowym, a teraz u takiej starszej pani i raczej juz tu zostanie.

[CzekoladowyMus]

Aacha rozumiem najwazniejsze ze odratowany ;-)