życie tak kruche jest...

[plotkara0804]

Jakie życie jest kruche i ulotne zastanawiamy sie dopiero, kiedy stanie sie cos złego. Dzisiaj zginela w wypadku samochodowym para młodych ludzi- 18 lat. Zakochani, całe zycie przed nimi....
siedzisz w ławce z kolezanka. jutro juz jej moze nie byc: po prostu potracił ja pijany kierowca.
Nie potrafie zrozumiec, dlaczego człowiek mysli dopiero gdy cos sie stanie. Pewnie myslicie jaki jest cel mojego watku? chcialam po prostu zebyscie tez sie podzielily swoimi historiami , czy cos sie w waszym zyciu potem zmieniło ( np zaczelas chodzic do koscioła itp )
Może wy same otarłyscie sie o śmierć??
ja miesiac temu jade autem a tu hamulce ledwo działaja: na mnie jedzie tir. Swoimi światłami juz mnie oślepia. w ostatniej chwili skreciłam

[Arethaf]

Napisane przez plotkara0804

Jakie życie jest kruche i ulotne zastanawiamy sie dopiero, kiedy stanie sie cos złego. Dzisiaj zginela w wypadku samochodowym para młodych ludzi- 18 lat. Zakochani, całe zycie przed nimi....
siedzisz w ławce z kolezanka. jutro juz jej moze nie byc: po prostu potracił ja pijany kierowca.
Nie potrafie zrozumiec, dlaczego człowiek mysli dopiero gdy cos sie stanie. Pewnie myslicie jaki jest cel mojego watku? chcialam po prostu zebyscie tez sie podzielily swoimi historiami , czy cos sie w waszym zyciu potem zmieniło ( np zaczelas chodzic do koscioła itp )

Gdybyśmy mieli cały czas myśleć o śmierci i o tym, że za sekundę nawet możemy umrzeć, to nic tylko samemu sobie walnąć w łeb

[abralm]

zycie jest naprawde kruche i ulotne

moja historia jest taka... półmetek klasy 3 technikum, ja i reszta,i kolega siedzący ze mna na polskim...Duza toważystwa, lubiany najbardziej z całej klasy...zwany Bastkiem, fantastyczny chłopak.. (ehh) Jest piatek, słyszę 'Bastkowe' "cześć, miłego weekendu..."..., sobota wieczór dostaję sms "Bastek jest w szpitalu,wypadek-krytyczny stan" przeraziłam się...
Niedzielny poranek-telefon "nie żyje-zmarł w szpitalu"... zaczełam płakać;( Poniedziałek szkoła, szok... nie przyszedł do szkoły...miałam nadzeję ze pojawi sie za kilka minut, tak jak to miał w zwyczaju...

pogrzeb był koszmarem...;(

Do dziś nie wierze ze go już nie ma, niepotrafie sobie wyobrazić ze już go nigdy nie spotkam;(
choć minął prawie rok...

[*sloneczko*]

co za przygnebiajacy watek

[TwoWords]

Tata mi zmarł. Nowotwór.
Miałam 12 lat. Niby 4 lata minęły, a ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić.
Czy w ogóle można się z czymś takim pogodzić?...
Generalnie 4 ostatnie lata tak mnie psychicznie wykończyły, że już na nic nie mam siły, z niczym sobie nie radzę.

Napisane przez plotkara0804

czy cos sie w waszym zyciu potem zmieniło ( np zaczelas chodzic do koscioła itp )

wszystko się zmieniło. A co do kościoła to u mnie stało się wręcz przeciwnie, znienawidziłam kościół.

[besio]

A ja już nie mogę patrzeć na to jak szybko ludzie odchodzą, choć wiem, że to nieodłączna cząstka ludzkiej egzystencj. Niestety nie potrafię pogodzić się z tym, że nie ma wśród nas moich najbliższych. Ostatnio odeszła moja babcia, którą kochałam przez ostatni rok ciągle wychodziła i znowu wracała do szpitala, aż wkońcu odeszła. Choć jej nie ma to ja nie mogę w to uwierzyć. Co się zmieniło??? To, że inaczej patrzę na świat to że jestem mniej wrażliwa to że nie umiem być tak otwarta, to że coraz bardziej zamykam się w sobie....

[vanesia1]

A jeśli o ten kościół chodzi, to gdzieś kiedyś usłyszałam (chyba od jakiegoś księdza), że to jest próba na jaką wystawia nas Bóg, żeby sprawdzić jak mocna jest nasza wiara, czy w przypadku śmierci kogoś bliskiego odwrócimy się od Niego czy wręcz przeciwnie - będziemy czuć większą potrzebę "rozmowy" z Nim

[Sweetangel171]

26 września zgineło w wypadku w mojej miejscowości dwóch licealistów, 18 latków... jechali zbyt szybko...uderzyli w drzewo...ciala wypadly na 15 metrów z samochodu... a najgorsze to ze ich kolega z klasy a zarazem kierowca tego samochodu przeżył, leżał w szpitalu ale żyje... wspolczuje mu, bo jak żyć ze świadomością , że zabiło się swoich najlepszych kumpli?
To takie dzwina...znasz kogos...a tu nagle go nie ma wsrod nas...

[myszka8425]

to jest straszne uczucie ze jest ktos i go juz wiecej nie zobaczysz,ja nie wierze w jakies zycie pozagrzebowe

[sparx]

Kurna ja juz nie wchodze na tego typu watki. bardzo przygnebiaja i doluja. dlatego jestem tutaj pierwszy i ostatni raz

[plotkara0804]

Napisane przez myszka8425

zycie pozagrzebowe

pozagrobowe

[enjoy89]

Hmm.. u mnie w miejscowości rok temu był tragiczny wypadek. Zginęło 6 młodych chłopaków (16-25lat). Wszystkich znałam, a z paroma kiedyś rozmawiałam (jeden był moim dalszym kuzynem). Wersja jest taka, że trochę popili. Ja nie mówię, że napewno bo może być zupełnie inaczej ale jeśli tak - to zginęli z własnej głupoty. Pojechali samochodem w 6 osób nad jeziorko. Samochód zsunął się ze skarpy i wpadł do wody. Co prawda było tam tylko 1,5 metra głębokości. Ale nie dali rady wydostać się z samochodu. Zginęli w strasznych męczarniach. Ta wiadomość to był straszny szok dla wszystkich. Pogrzeb był straszny. Było mnóstwo ludzi. Ten wypadek dał mi bardzo dużo do myślenia...

[myszka8425]

Napisane przez plotkara0804

pozagrobowe

dzieki za poprawe,moj sw,pamieci dziadek nie zyje juz 9 lat ale dalej mam go przed oczami i wspominam chwile spedzone z nim,byl czlowiekiem ktorego szukac bylo ze swieca,ale on juz nie wroci,strasznie plakalam na pogrzebie

[***luna]

Eh
Zycie jest kruche.
Moim zdaniem śmierć można oswajać i żyć teraz a nie przyszłością czy prezszłością.
Przeraża mnie możliwość utraty bliskiej osoby. Mimo to wierząc w to,że śmierć jest przejściem w inny stan, strach staje się mniejszy.

[goosia207]

Ja czasem myślę i martwię się ulotnością naszego życia, ale czy jest sens się zadręczać?Myślec cały czas o śmierci? To może skończyć się silną depresja, bo nie mamy wpływu na to kiedy przychodzi i kogo wybiera
Oczywiście ważne jest żeby doceniać, to co mamy

[myszka8425]

Napisane przez goosia207

Ja czasem myślę i martwię się ulotnością naszego życia, ale czy jest sens się zadręczać?Myślec cały czas o śmierci? To może skończyć się silną depresja, bo nie mamy wpływu na to kiedy przychodzi i kogo wybiera
Oczywiście ważne jest żeby doceniać, to co mamy

tez tak sadze,nie warto sie zadreczac,tak czasami mysle jak rodzice czuja po smierci ich matki czy ojca?

[Aneczka91]

Mój kolega dzisiaj zmarł w wypadku samochodowym w oleszycach
Miał tyle samo lat ile ja 17 , był pasażerem

Nie mogę w to uwierzyć(

[abralm]

Napisane przez Aneczka91

Mój kolega dzisiaj zmarł w wypadku samochodowym w oleszycach
Miał tyle samo lat ile ja 17 , był pasażerem

Nie mogę w to uwierzyć(

przeżywałam to samo, nie wiem jak Cię pocieszyć - chyba sie nie da

trzymaj sie kochana

[Aneczka91]

Najgorsze jest to że nie mam pojęcia jak się zachować w szkole jak zobaczę moją koleżankę To był jej kuzyn

[ulinkaaa]

Nie mozemy caly czas myslec o smierci, ale trzeba miec swiadomosc, ze moze nadejsc nagle, dlatego nalezy korzystac z zycia z calych sil!

[Ata77]

tak to prawda, życie jest bardzo kruche
dlatego staram się- nie zawsze to wychodzi- przeżywać każdy dzień tak jakby to był ostatni dzień mojego życia...
nie oszczędzam dobrych perfum na "lepszą okazję"
nie żałuję sobie małych,drobnych przyjemności dnia codziennego
jutro może być za późno

[rybenka_]

Napisane przez plotkara0804

Jakie życie jest kruche i ulotne zastanawiamy sie dopiero, kiedy stanie sie cos złego. Dzisiaj zginela w wypadku samochodowym para młodych ludzi- 18 lat. Zakochani, całe zycie przed nimi....
siedzisz w ławce z kolezanka. jutro juz jej moze nie byc: po prostu potracił ja pijany kierowca.
Nie potrafie zrozumiec, dlaczego człowiek mysli dopiero gdy cos sie stanie. Pewnie myslicie jaki jest cel mojego watku? chcialam po prostu zebyscie tez sie podzielily swoimi historiami , czy cos sie w waszym zyciu potem zmieniło ( np zaczelas chodzic do koscioła itp )
Może wy same otarłyscie sie o śmierć??
ja miesiac temu jade autem a tu hamulce ledwo działaja: na mnie jedzie tir. Swoimi światłami juz mnie oślepia. w ostatniej chwili skreciłam

nie rozumiem jednego : droga jest zawzse dwupasmowa ,no chyba ze to jednokierunkowa ale wtedy samochody nie jada z dwoch stron , wiec tir musial jechac obok i ty obok, po za tym co do tego maja hamulce lekko dzialajace ? jakby dobze dzialaly to bys sie zatrzymala przed nadjezdzajaym z na przeciwka tirem ? po za tym nie bardzo rozumiem to ze tir jechal na ciebie dwupasmowka

Napisane przez myszka8425

to jest straszne uczucie ze jest ktos i go juz wiecej nie zobaczysz,ja nie wierze w jakies zycie pozagrzebowe

chyba pozagrobowe.

[Aneczka91]

a ja wierzę.

[abralm]

Napisane przez rybenka_

nie rozumiem jednego : droga jest zawzse dwupasmowa ,no chyba ze to jednokierunkowa ale wtedy samochody nie jada z dwoch stron , wiec tir musial jechac obok i ty obok, po za tym co do tego maja hamulce lekko dzialajace ? jakby dobze dzialaly to bys sie zatrzymala przed nadjezdzajaym z na przeciwka tirem ? po za tym nie bardzo rozumiem to ze tir jechal na ciebie dwupasmowka


chyba pozagrobowe.

po pierwsze kultura na forum obowiązuje chyba, w dobrym tonie jest nie poprawianie czyiś błędów...

po drugie to taka sytuacja jest jak najbardziej mozliwa...moze ten tir zmienił tor jazdy a nie ona, pomyśl..? a poza tym nawet gdyby wyhamowała a tir by nie hamował to zmiótł by ja z tej drogi w mgnieniu oka..nie wiadomo czy by przeżyła takie zderzenie..

[AgattkaM]

Napisane przez abralm

zycie jest naprawde kruche i ulotne

moja historia jest taka... półmetek klasy 3 technikum, ja i reszta,i kolega siedzący ze mna na polskim...Duza toważystwa, lubiany najbardziej z całej klasy...zwany Bastkiem, fantastyczny chłopak.. (ehh) Jest piatek, słyszę 'Bastkowe' "cześć, miłego weekendu..."..., sobota wieczór dostaję sms "Bastek jest w szpitalu,wypadek-krytyczny stan" przeraziłam się...
Niedzielny poranek-telefon "nie żyje-zmarł w szpitalu"... zaczełam płakać;( Poniedziałek szkoła, szok... nie przyszedł do szkoły...miałam nadzeję ze pojawi sie za kilka minut, tak jak to miał w zwyczaju...

pogrzeb był koszmarem...;(

Do dziś nie wierze ze go już nie ma, niepotrafie sobie wyobrazić ze już go nigdy nie spotkam;(
choć minął prawie rok...

ja miałam podobną historię, tylko, że kilka już lat temu. jednak jak przeczytałam Twój wpis wszystko stanęło mi przed oczami.

uśmiech "Rybki" w piątek przed feriami zimowymi, dwa tygodnie wolnego, powrót do szkoły i mało śmieszny żart, że Rybka jest w szpitalu i ma 1% szans na przeżycie. niestety to nie był żart. dwa dni później klepsydra na drzwiach szkoły sprawiła, że potwierdziło się najgorsze. a ja jak dziecko, choć już pełnoletnia, weszłam do szkoły, usiadłam przy ścianie i płakałam, aż ktoś przyszedł i zabrał mnie na lekcje, na których płakałam nie tylko ja.
pogrzeb był 14 lutego .. pamiętam górę śniegu na której się opierałam, zapłakanego kolegę i fakt, że Rybka miał tylko 16 lat.

to było ponad 5 lat temu, a ja wciąż pamiętam jego uśmiech, w piątek, przed feriami ..