milosc po ponad 3 latach watpliwosci, dziwne samopoczucie

[irie18*]

Z gory przepraszam za chaotycznosc mojego posta ale sama nie do konca wiem co czuje wiec bedze mi to trudno dobrze ujac w slowa.
Jestem z Tz juz 3,5 roku, bywalo miedzy nami raz lepiej, raz gorzej. Teraz z jego strony jest cudownie jest dobry,kochany,stara sie. ale ja zaczelam sie dziwnie czuc, chyba zastanawiam sie co ja do niego naprawde czuje. Wiem, ze po kilku latach nie ma juz uczuc typu motylki w brzuchu itp. Zastanawiam sie co powinnam czuc w zamian. Strasznie analizuje swoje uczucia moze stad moje problemy. Sa momenty w ktorych czuje,ze go kocham, sa tez takie kiedy sama nie wiem. Od paru dni czuje sie dziwnie, jestem roztrzesiona, cos mnie jakos tak ,,telepie" w srodku. On jest dla mnie bardzo bliską osoba i nie wyobrazam sobie rozstania. Nie chce miec tych watpliowsci, nie chce czuc sie tak dziwnie jak teraz. Czy ktoras z was czula sie tak kiedys?? Strasznie mnie to meczy

[lady_chwila]

Napisane przez irie18*

Z gory przepraszam za chaotycznosc mojego posta ale sama nie do konca wiem co czuje wiec bedze mi to trudno dobrze ujac w slowa.
Jestem z Tz juz 3,5 roku, bywalo miedzy nami raz lepiej, raz gorzej. Teraz z jego strony jest cudownie jest dobry,kochany,stara sie. ale ja zaczelam sie dziwnie czuc, chyba zastanawiam sie co ja do niego naprawde czuje. Wiem, ze po kilku latach nie ma juz uczuc typu motylki w brzuchu itp. Zastanawiam sie co powinnam czuc w zamian. Strasznie analizuje swoje uczucia moze stad moje problemy. Sa momenty w ktorych czuje,ze go kocham, sa tez takie kiedy sama nie wiem. Od paru dni czuje sie dziwnie, jestem roztrzesiona, cos mnie jakos tak ,,telepie" w srodku. On jest dla mnie bardzo bliską osoba i nie wyobrazam sobie rozstania. Nie chce miec tych watpliowsci, nie chce czuc sie tak dziwnie jak teraz. Czy ktoras z was czula sie tak kiedys?? Strasznie mnie to meczy

skąd ja to znam.. tylko, że u mnie takie watpliwości zaczeły sie po ponad roku związku. wciąz sama siebie pytałam czy to ma sens, czy nie jestem z nim tlyko z przyzwyczajenia. jednak ja mialam gorsza sytuacje, bo moj były bardzo mnie kontrolował, był zazdrosny zaborczy. i gdy z nim zerwałam poczułam sie po prostu wolna, a teraz sie przyjaznimy.
to o czym piszesz to po prostu rutyna.! musicie zrobic cos, aby ozywic wasz zwiazek, cos nowego, czego nigdy nie robiliscie, cos szalonego. wtedy pojawią się motylki. może pomoze szczera rozmowa?

[irie18*]

najgorsze jest to, ze jakis czas temu mielismy powazny kryzys i balam sie, ze moge go stracic. czulam sie wtedy okropnie, wiedzialam ze go kocham i balam sie rozstania. a teraz, kiedy jest dobrze to ja mam watpliwosci nie chce mu na razie o tym mowic, nie chce go ranic dzis zaprosil mnie do siebie na noc na kolacje i film. zle mi z tym ze on sie stara a ja mam takie mysli

[AgataAgataka]

moze to jest wlasnie poklosie tego kryzysu? dosyc czesto jest tak ze jak jest zle i masz swiadomosc ze mozesz kogos stracic to mobilizuje sie wszystkie sily zeby zatrzymac ta osobe a potem jak juz wroci wszystko do normy to emocje opadaja i jest taki wlasnie troche dziwny stan.
jesli moge cos doradzic to korzystaj z tego co oferuje ci twoj Tz poczekaj jeszcze troche moze twoje uczucia z czasem tez sie jakos wyklaruja

[b2061242e79199a19ea25d448e737c2153b1403a_5fee6602bf23e]

zgadzam sie rowniez z kolezanka .moze to tylko rutyna .moze wystarczy cos ozywic.pomysl nad tym.moze robicie wiele rzeczy tych samych a moze lepiej pomyslec o czyms innym......moze rozmowa z nim dobra by byla ale czy on nie poczuje sie nie pewnie ?zacznie myslec ze moze juz go nie kochasz.pomysl nad czyms nowym i przejmij inicjatywe.

kolezanka Agatka ma tez racje....wiec lap sie czego tylko mozeszpowodzenia i nie zalamuj sie ,bo w kazdym prawie zwiazku przychodzi taki moment .faceci tez tak maja

[irie18*]

dzieki dziewczyny, przyznam ze wasze slowa mnie podniosly troche na duchu
myslalam juz,ze to ,ze tak sie czuje znaczy ze na pewno go nie kocham, jestem zla i niedobra. ale moze rzeczywiscie to sie zdarza w dlugich zwiazkach....
pamietam nawet,ze byl kiedys watek na ten temat ale nie moge go znalesc teraz. w kazdym razie dziewczyny tam pisaaly ze nie zawsze czuja milosc ipt, ze maja watpliosci. szkoda ze nie moge go znalesc....

[Hija]

A może po prostu u Ciebie działa ten schemat, że jak coś można stracić to zależy, a jak już jest pewne to przestaje?
Taki o charakterek.

[irie18*]

mam nadzieje ze to nie to. zreszta byloby dziwne jaky to sie ujawnilo tak pozno...

[plywok]

moze tak jak pisaly zrobci cos nowego szalonego. a moze poprostu potrzebujesz troche czasu dla siebie? tydzien, dwa bez niego. zobacz czy tesknisz, czy Ci go brak? moze to pomoze? nie wiem, jednak zycze aby sie wszystko ulozylo

[trawa]

też ostatnio to przeżywałam. Myślalam, że już go nie kocham, bo nie mam tych motylków. Wiedziałam, że on mnie kocha i często mi to powtarzał, więc stwierdziłam, że nie będę go krzywdzic i zerwałam... dzień zerwania był jednym z najgorszych dni w moim życiu. Kiedyś dawno temu zerwałam z innym chłopakiem i poczułam ulgę i szczeście, że się od niego uwolniłam. A tym razem poczułam ogromną pustkę i ogromny ból serca. Tym razem męczyło mnie to, czy dobrze zrobiła. Gdy jeszcze w ten sam dzień do mnie zadzwonił, pytając, czy coś jadłam i czy są ze mną jakieś koleżanki, żebym nie była sama, nie miałam już wątpliwości. Serce zabiło mi na nowo. Znów jesteśmy razem i nie wyobrażam sobie inaczej. Motylków już nie ma po 3 latach, bo okres zakochania już minął...ale jest chęc przebywania z drugą osobą i chęc niesienia jej szczęścia.

[malenkaR18]

hej dziewczyny .. tez tak miałam .. jestem z chłopakiem ponad 2 i poł roku ... jak miałam taki stam to poprostu czekałam .. mineło i znowu było wszystko ok.. teraz znowu tak mam ,, a on jest taki kochany .. nie wiem czego ale ten stan juz chyba powoli mija .. tak chyba jest jak sie jest z kims długo. .. trzeba na nowo zobaczyc w kochanej osobie cos fascynujacego,, przypomniec sobie jak było na poczatku i wszystkie watpliwosci mijaja

ps.. jestem na wizazu od nie dawna ale tak mi sie spodobał ze sie zalogowałam . zawsze mozna przeczytac doswiadczenia innych .. a czasem nawet docenic swoj zwiazek'..
sorki ze sie tak wciełam .. pozdrawiam

[travis]

nie jestes sama...
tez tak mialam, po 3 latach,mieszkalismy juz ze soba
i postanowilam zerwac. minal miesiac ponad miesiac w sumie i nie zaluje
mimo ze mi zal chlopaka bo naprawde dobry czlowiek to skrzywdzilabym bardziej gdzybym z nim byla i miala takei watpliwosci
jest dla mnie bardziej przyjaciele,bratem,anizel i partnerem i chyba to byla dobra deczja

[moniiiczkaa]

Mi tez sie wydaje, że to rutyna... też to przeżywałam i tez nie raz i nie dwa myslałam: kurcze czy ja Go kocham?? było tak kilka razy np. kiedy TŻ duzo pracował, wracał późno, nie miał czasu i siły gadać przez tel. pisać na gg (nie mieszkamy razem) i wtedy byłam zła i myslałam, że to nie ma sensu, że po co z nim jestem (teraz jak to pisze to mysle sobie, że co ja wymyslałam ) ale potem jak sie spotkalismy, jak czułam,że jest ze mną to te wątpliwości znikały.
Było też tak, że choć nie widywalismy sie często (ok. 1-2 w tygodniu-nieraz troche częściej gdy wracalismy razem z pracy) to było tak monotonnie... co weekend siedzielismy albo u mnie albo u Niego... On często szybko zasypiał bo był zmęczony po całym tygodniu a ja albo siedziałam albo tez zasypiałam. i wtedy też miałam wątpiliwości bo stwierdziłam, że nie chce tak spędzać reszty życia. ale wtedy porozmawiałam o tym z TŻ-em i polepszyło się, może nic wielkiego ale czasem gdzieś wyszliśmy, obejrzelismy jakis film. i pamiętam jak kiedys gdy mój M. zasnął a mi nie bardzo sie chcaiło spać i leżałam obok i patrzyłam na Niego to poczułam takie motylki poczułam, że jest moim szczęściem i że Go kocham!!!!! i takich przykładów mam jeszcze kilka

Także wracając do tematu to rozumiem Twoje wątpliwości bo chyba każy je ma, ale mysle, że jeśli po tych chwilach zwątpienia masz takie chwile, że wiesz, że Go kochasz to bedzie wporządku. z własnego doświadczenia wiem, że czasem takie chwile zwątpienia dobrze wpływają na związek.... bardziej docenia się drugą osobę... w każym razie ja tak miałam
Pozdrawiam cieplutko

[irie18*]

dzieki dziewczyny, naprawde takie slowa duzo dla mnie znacza, milo wiedziec ze nie tylko ja mam czasami takie watpliwosci
bylam wczoraj u niego, zrobil mi kolacje, obejrzelismy film i wogole spedzilismy fajny wieczor a rano dostalam sniadanie do lozka bylo bardzo milo a on byl taki kochany ze az mi sie lepiej zrobilo

[Szept-Aniola]

podmena traffica test0czas temu przezywalam to samo! Mimo ze moj TZ jest cudowny - ja nie wieddzialam czy go kocham, wyolbrzymialam jego wady, nie spalam po nocach - plakalam i myslalam o rozstaniu - bez zadnego konkretnego powodu. Bardzo dlugo w sobie to dusilam, za nic w swiecie nie okazywalam tego Tztowi - bo sama nie wiedzialam co sie ze mna dzieje. Po rozmowie z przyjaciolka zadalam sobie pytanie "czy kiedykolwiek znalazlabym lepszego Tzta?" zaczelam analizowac zwiazki ktore mnie otaczaja .....i wyciagnelam wnioski ze popelnilabym najwieksza glupote mojego zycia! Male wady zamienilam w ogromne i nie do przyjecia - blad - przeciez nie ma ludzi idealnych..a jestem pewna ze potem szukalabym kogos podobnego do Niego. JAk sobie zdalam z tego sprawe wszytsko minelo i nawet motylki wrocily! teraz jestesmy od tygodnia narzeczenstwem- i wlasnie takiego konca CI zycze) </P>

[irie18*]

dzieki przyznam szczerze ze balam sie troche, ze uslysze od was ze to tylko przyzwyczajenia a nie milosc albo cos w tym stulu. a tu prosze okazuje sie, ze to czeste w dlugich zwiazkach...
zastanawiam sie, czy to nie jest czasem wplyw wizerunku milosci wykreowanego w ksiazkach, filmach czy piosenkach. oczekujemy gromow z nieba, motylkow w brzuchu, podnioslych uczuc itp. a moze to chodzi wlasnie o to przywiazanie, poczucie wiezi i bezpieczenstwa. Zauwazylam, ze moj tz jest dla mnie nie tylko mezczyzna a takze(a moze przedewszystkim) dobrym przyjacielem z ktorym jestem w stanie pogadac o wszystkim i fajnie spedzic czas. chyba pora zaczac to doceniac
edit: Szept-Aniola obejrzalam sobie filmik z twojego podpisu. bardzo fajny i uroczy

[Szept-Aniola]

podmena traffica teste18*;10327804]</P>zastanawiam sie, czy to nie jest czasem wplyw wizerunku milosci wykreowanego w ksiazkach, filmach czy piosenkach. oczekujemy gromow z nieba, motylkow w brzuchu, podnioslych uczuc itp. a moze to chodzi wlasnie o to przywiazanie, poczucie wiezi i bezpieczenstwa. Zauwazylam, ze moj tz jest dla mnie nie tylko mezczyzna a takze(a moze przedewszystkim) dobrym przyjacielem z ktorym jestem w stanie pogadac o wszystkim i fajnie spedzic czas. chyba pora zaczac to doceniac
[/quote]


i własnie o to chodzi! ŁAtwo byc w zwiazku gdy sa motyle w brzuchu i jest ta pierwsza faza- zauroczenia ale sprawdzian prawdziwej milosci przychodzi dopiero pozniej gdy nadchodzi rutyna itp. wtedy sie okazuje czy to uczucie jest silne bedzie dobrze doceniaj swojego TZta ! Buzka

[irie18*]

to znowu ja wrocily mi te nastretne, mysli i znowu dziwnie sie czuje. tak jakbym nie umiala zidentyfikowac wlasnych uczuc. okropne, mam balagan w glowie

[illuvies]

Może - tak jak napisała plywok - spędzicie trochę czasu oddzielnie? Przełamcie rutynę. Łatwo powiedzieć, prawda?
Też to przeżywałam. Odeszłam. I to w sumie dobre wyjście było, ale tylko wtedy.
Trzeba to przeczekać. Nie analizować swoich uczuć, nie dopytywać się, czy to miłość. Potrafisz wyobrazić sobie swój świat bez niego?

[verzara]

tez tam am czsem . Tylko ze ja jestem pierwszy raz w powaznym zwiazku i w sumie zwalam troche na to tak jak ty analizuje swoje uczucia i blędnie porównuje je do pierwszego okresu iedy sa motylki itd wiadomo ze to mija teraz to zrozumialam i czasem mysle tylko czy to ten jedyny . Tez nie wyobrazam sobie zycia bez mjego Tz i nie wyobrazam sobie zebym mogla z nim zerwac . On sie bardzo stara oza tym zaden facet sie nie umywa do niego . Mozliwe ze wlasnie to rutyna dlatego zestanawiasz sie nad wsyzstkim Powinnas nie myslec tyle o uczuciah bo zwariujesz .

[irie18*]

moj problem polega chyba wlasnie na tym, ze ciagle je analizuje. i takie myslenie czy to milosc doprowadza mnie do szalu. sa chwile kiedy mam go dosc i nie mam ochoty go widziec ale czasami jestesmy razem i jest cudownie. ciezko mi sobie wyobrazic jakby to bylo bez niego. dlaczego ja musze miec takie zmienne nastroje
edit: verzara to tez moj pierwszy zwiazek moze to tez jest przyczyna

[illuvies]

Ja to miałam w drugim związku. Byłam z chłopcem 2 lata, potem spotkałam mojego obecnego TŻ. Wtedy mieliśmy wybitną posuchę, chyba oboje byliśmy sobą znudzeni, ja go nie kochalam - wtedy już to wiedziałam - bo sama cały czas się gryzłam, czy to faktycznie uczucie, czy tylko przyzwyczajenie. I to wygryzłam.

[Malikaa]

Napisane przez irie18*

Z gory przepraszam za chaotycznosc mojego posta ale sama nie do konca wiem co czuje wiec bedze mi to trudno dobrze ujac w slowa.
Jestem z Tz juz 3,5 roku, bywalo miedzy nami raz lepiej, raz gorzej. Teraz z jego strony jest cudownie jest dobry,kochany,stara sie. ale ja zaczelam sie dziwnie czuc, chyba zastanawiam sie co ja do niego naprawde czuje. Wiem, ze po kilku latach nie ma juz uczuc typu motylki w brzuchu itp. Zastanawiam sie co powinnam czuc w zamian. Strasznie analizuje swoje uczucia moze stad moje problemy. Sa momenty w ktorych czuje,ze go kocham, sa tez takie kiedy sama nie wiem. Od paru dni czuje sie dziwnie, jestem roztrzesiona, cos mnie jakos tak ,,telepie" w srodku. On jest dla mnie bardzo bliską osoba i nie wyobrazam sobie rozstania. Nie chce miec tych watpliowsci, nie chce czuc sie tak dziwnie jak teraz. Czy ktoras z was czula sie tak kiedys?? Strasznie mnie to meczy

mnie tez to dopadło... ale chyba powoli z tego dołka wychodzę

[irie18*]

czyli widze ze sytuacja moze sie rozwiazac w obie strony. kurcze ja bym jednak chciala happy end...

[verzara]

ciesze sie ze wpadlam na ten watek bo rozumiem swoja niepewnosc widze ze inni tez tak mają . Ja omal nie wpadlam w depresje przez te mysli . Zaczelam analizowac wszystkie uczucia myslalam o tym caly czas , wogole wydawalo mi sie ze jesli go nie kocham to poprostu bedzie koniec swiata , nie jadlam , nie spałam . Ale sama teraz widze ze gdybym nei kochala to napewno az tak nie przejmowalabym się tymi swoimi wątpliwosciami . Czasem się one jeszcze zdazaja ale wlasnie wtedy mysle ze przeciez nie ma nikogo lepszego od niego , nie moge zyc bez niego . A gdybym zerwala to pewnie szukalabym kogos podobnego .
To wszystko jest spowodowane przez te romantyczne prawie nikt ludziom nie wpaja co to jest tak naprawde milosc , w filmach raczej nie zobaczymy kolejnej facy zwiazku po zauroczeniu . Takze to tez napewno przyczyna bo same przyzwyczajamy się do wizerunku milosci wlasnie z filmow a potem mamy takie watpliwosci .
Zreszta mysle ze kazdy odpowiedzialny czlowiek planując swoją przyszlosc z partnerem bierze rozne rzeczy pod uwage
Wezmy chodzmy na przyklad slub . Ile panien mlodych ma wątpliwosci takie jak my przed slubem ? Okazuje sie ze bardzo duzo ale to jest normalne .
W koncu kazdy obawia sieo przyszlosc lecz nie przewidzi jej .

[irie18*]

ja dlugo sie zastanawialam nad zalozeniem tego watku ale ciesze sie, ze to zrobilam teraz wiem, ze nie tylko ja tak mam U mnie te watpliwosci nie maja charakteru depresyjnego to sa bardziej takie natretne mysli, ciagly niepokoj. nie potrafie sie wyluzowac i nawet jak jestesmy razem to ciagle analizuje swoje uczucia ,, czy to na pewno to". to chyba jest chore

[irie18*]

odswiezam watek bo sytuacja sie zmienila. pare dni temu zdecydowalam sie pogadac o tym z tż. powiedzialam zezastanawiam sie czym jest milosc, ze mam watpliwosci, ze chyba go kocham ale dopadla nas rutyna i portrzebuje ozywienia zwiazku. Strasznie zle sie poczulam podczas tej rozmowy, mialam dreszcze. mdlosci i bylo mi slabo. to byly chyba po prostu fizyczne objawy stresu. Tz zareagowal dosc normalnie. powiedzial ze troche nierozumienie, ze ja niepotrzebnie tak sie zastanawiam, ale poza tym widzialamm ze martwi sie czemu tak sie zle czuje. Pozniej rozmawialismy normalnie wszystko bylo w miare ok. a wczoraj triche sie poklocilismy ja spytalam czy mnie kocha on powiedzial ze tak ale mia dziwny ton glosy wiec spytalam czy na pewno. Powiedzial ze namacilam mu troche w glowie tym co powiedzialam i sam sie teraz zastanawia czym jest milosc. cholera czemu ja bylam taka glupia glupia i mu to powiedzialam. teraz ma sesje i w zwiazku z tym nie ma czasu sie spotkac w cigu najblizszych kilku dni. nie wiem co mam robic, czy da sie to ratowac. co o tym sadzicie?

[irie18*]

dziewczyny doradzcie cos bo mnie to meczy pisanie tu pozwili mi nie pisac do niego a czuje ze lepiej dac mu troche ochlonac i sie zastanowic. sama nie wiem

[ciabatka]

Wiesz, kilka dni temu miałam podobnie, to znaczy też miałam wątpliwości, czy na pewno kocham. Ale nie powiedziałam mu tego, wiedziałam, jak wielką krzywdę mogłabym tym mu zrobic. A w Twojej sytuacji nie wiem, co doradzic. Sądzę, że to wszystko da sie jeszcze uratowac bez procblemu, ale musicie oboje zastanowic się, czy nadal czujecie do siebie to, co kiedyś. Jeżeli tak, trzeba będzie trochę starań poświęcic najpierw na odbudowanie tego, co rzeczywiście troche zepsułaś mówiąc mu, że nie jesteś pewna, czy go kochasz.

Szczerośc jest konieczna w związku i ja Cię rozumiem, mnie też ostatnio bardzo korciło, żeby porozmawiac o tym z moim TŻtem. Ale wiesz, wydaje mi sie, że akurat to ze szczerością ma niewiele wspólnego, bardziej z własnymi wyrzutami sumienia i chęcią zrzucenia ich z siebie.

Zresztą wiesz, myślę, że teraz, kiedy możesz go stracic, nie masz już wątpliwości, że go kochasz moim zdaniem powinniście jeszcze raz szczerze porozmawiac, Ty powinnaś wyjaśnic, że Twoje wątpliwości były tylko chwilowe i że nie powinnaś mu o nich mówic. I wierzę, że będzie dobrze, trzymam kciuki

[irie18*]

juz nim gadalam pare dni temu, powiedzial ze nie ma watpliwosci ze to tylko przeze mnie tak sie zaczal zastanawiac. a najgorsze jest to ze jak minal mi stres to powrocily watpliwosci .to jest chore nie rozumiem sama siebie
wprawdzie widze po tym watku ze sporo dziewczyn tak mialo ale to bardzo meczy