facet i jego kontakty z siostrą

[little_ladybird]

nie wiem co myśleć o całej sytuacji, może ktoś mi coś doradzi...

Jestem z chłopakiem 2 lata, ogólnie jest między nami bardzo dobrze. Widujemy się tylko w weekendy ponieważ ja w tygodniu pracuje i pomieszkuje poza naszym wspólnym miastem rodzinnym. Jest kochany, dobrze wychowany, szanuje mnie. W większości spraw się rozumiemy bardzo dobrze. Więc w czym problem?

Jego stosunek do siostry. Pani X jest ok 30stki i ma dwie córki (7 i 4 lata). Jej mąż pracuje w delegacjach więc w domu jest tylko w weekendy. Moj TZ widuje się z nimi w każdą niedziele na rodzinnym obiedzie, dodatkowo średnio raz w tygodniu odwiedza dziewczyny i jeszcze w weekendy mnie namawia żebyśmy ich odwiedzali (średnio raz na tydzień-dwa). Są do siebie mega przywiązani, i jak tylko X go o coś poprosi to rzuca wszystko i leci. Zdarzyło nam się że mieliśmy coś zaplanowane to trzeba było to modyfikować i iść po siostrzenice do szkoły. Chciałam żeby ze mną pojechał do innego miasta (nie czuje się dobrze sama za kierownicą)w sprawach służbowych to nie bo jest zmęczony, a jak siostra go poprosiła żeby popilnował dzieci to nagle już miał pełno energii.
W tygodniu jak się nie widzimy potrzebuję czasem porozmawiać na skype itd, to niestety niema czasu bo idzie odwiedzić siostrę...

Denerwuję się tą całą sytuacją i mamy spięcia przez to. On nie rozumie mnie a ja jego.

Nie rozumiem tego może dlatego bo nie mam takich stosunków zażyłych z rodzeństwem...

A jak jest u Was? Uważacie że takie zachowanie jest normalne?

Proszę o radę.

[tyene]

To fajnie, że facet ma dobre stosunki z rodziną i w tym samym niczego nagannego nie ma, ale ZDECYDOWANIE Ty powinnaś być priorytetem. Co innego rzucenie wszystko jak nagle coś wypadnie i trzeba siostrę z opresji ratować raz na rok, co innego rzucanie planów i niemożność randkowania poprzez jego plany z siostrą trzy razy w tygodniu bądź więcej.

Zdecydowanie powinnaś zakomunikować mu swoje potrzeby.

[201803290936]

Napisane przez little_ladybird

nie wiem co myśleć o całej sytuacji, może ktoś mi coś doradzi...

Jestem z chłopakiem 2 lata, ogólnie jest między nami bardzo dobrze. Widujemy się tylko w weekendy ponieważ ja w tygodniu pracuje i pomieszkuje poza naszym wspólnym miastem rodzinnym. Jest kochany, dobrze wychowany, szanuje mnie. W większości spraw się rozumiemy bardzo dobrze. Więc w czym problem?

Jego stosunek do siostry. Pani X jest ok 30stki i ma dwie córki (7 i 4 lata). Jej mąż pracuje w delegacjach więc w domu jest tylko w weekendy. Moj TZ widuje się z nimi w każdą niedziele na rodzinnym obiedzie, dodatkowo średnio raz w tygodniu odwiedza dziewczyny i jeszcze w weekendy mnie namawia żebyśmy ich odwiedzali (średnio raz na tydzień-dwa). Są do siebie mega przywiązani, i jak tylko X go o coś poprosi to rzuca wszystko i leci. Zdarzyło nam się że mieliśmy coś zaplanowane to trzeba było to modyfikować i iść po siostrzenice do szkoły. Chciałam żeby ze mną pojechał do innego miasta (nie czuje się dobrze sama za kierownicą)w sprawach służbowych to nie bo jest zmęczony, a jak siostra go poprosiła żeby popilnował dzieci to nagle już miał pełno energii.
W tygodniu jak się nie widzimy potrzebuję czasem porozmawiać na skype itd, to niestety niema czasu bo idzie odwiedzić siostrę...

Denerwuję się tą całą sytuacją i mamy spięcia przez to. On nie rozumie mnie a ja jego.

Nie rozumiem tego może dlatego bo nie mam takich stosunków zażyłych z rodzeństwem...

A jak jest u Was? Uważacie że takie zachowanie jest normalne?

Proszę o radę.

Macie inny stosunek do spędzania czasu z rodziną, do intensywności, częstotliwości takich spotkań. Ani jego zachowanie nie jest nienormalne, ani Twoje poglądy na to nie są. Przyznam, że mnie również tak intensywne odwiedzanie kogoś przez TŻ by denerwowało (pomijam jakieś sytuacje, że mama chora i musi bywać u niej częściej). Cenię sobie spokój, posiadanie własnego czasu wolnego i to, że w weekendy nic nie muszę. Niefajnie, że zmienia Wasze plany "pod siostrę" i jej rodzinę. Powinnaś szczególnie o tym z nim porozmawiać, jak również o tym, że niekoniecznie musisz brać wraz z nim udział w tym wszystkich spotkaniach. Nie powinien aż do tego stopnia układać życia pod kogoś, będąc w związku. Coś jednak musi być ważnie, a coś mniej ważne. Ja nie chciałabym być dla partnera nr 2. Skoro macie szansę widzieć się głównie w weekendy, to jednak te weekendy powinny być w 4 przypadkach na 5 dla Was. Czas na poważną rozmowę.

---------- Dopisano o 22:13 ---------- Poprzedni post napisano o 22:12 ----------

Napisane przez tyene

To fajnie, że facet ma dobre stosunki z rodziną i w tym samym niczego nagannego nie ma, ale ZDECYDOWANIE Ty powinnaś być priorytetem. Co innego rzucenie wszystko jak nagle coś wypadnie i trzeba siostrę z opresji ratować raz na rok, co innego rzucanie planów i niemożność randkowania poprzez jego plany z siostrą trzy razy w tygodniu bądź więcej.

Zdecydowanie powinnaś zakomunikować mu swoje potrzeby.

Zdecydowanie i konkretnie, bez żalu, czy pretensji, ale podając przykłady, mówiąc czemu dana sytuacja nie jest OK.

[Minna]

Nic dziwnego, że się nie rozumiecie i nie dogadujecie w tej sprawie. Dla niego kontakty z siostrą zawsze były intensywne i bliskie, nie widzi w tym nic złego. Ty nie rozumiesz, że można mieć tak bliskie kontakty z rodzeństwem.

Niemniej facet z deka przesadza. Prosisz go o coś, a on mówi, że nie ma siły, potem dla siostry, jak na zawołanie siły odzyskuje. Nie dziwię się, że Cię to drażni i czujesz się pokrzywdzona i olana.

Nie widzę innego wyjścia jak szczera, poważna rozmowa, ze swej strony przygotuj rzeczowe argumenty. Pokaż mu jak to wygląda z Twojej strony.

[Rufna]

Takie bliskie kontakty to świetna sprawa, ale notoryczne stawianie jego siostry ponad ciebie(zwłaszcza, że spotykacie jedynie w weekendy), jest zwyczajnie nie w porządku. Porozmawiaj z nim o tym, na spokojnie, bez oskarżeń i wytłumacz, że nie chcesz być traktowana jako ktoś mniej ważny od jego siostry. Może zrozumie .

[201803290936]

Napisane przez Minna

Nic dziwnego, że się nie rozumiecie i nie dogadujecie w tej sprawie. Dla niego kontakty z siostrą zawsze były intensywne i bliskie, nie widzi w tym nic złego. Ty nie rozumiesz, że można mieć tak bliskie kontakty z rodzeństwem.
(...)

Można mieć z kimś bliskie kontakty nie widując go kilka razy w tygodniu. I nie trzeba zmieniać w ostatniej chwili swoich planów dla kogoś, bo ktoś sobie coś akurat coś przypomniał, czy wymyślił. Ja się tak za często robi, to ta druga strona (prosząca) często to niestety zaczyna nieświadomie wykorzystywać. Bo wie, że zawsze usłyszy "tak".

[little_ladybird]

rozmawiałam... tłumaczyłam... na spokojnie próbowałam wytłumaczyć mój punkt widzenia.

skończyło się wielką aferą że "nie akceptuje jego rodziny i że nie lubie siostrzenic"

raz na jakiś czas chodzę w niedziele na wspólny obiad, raz na jakiś czas do siostry. Obawiam się jak to bedzie wyglądało jak razem zamieszkamy (bo to jest w planach na przyszły rok). Zostawi mnie i pójdzie do siostry bo przecież raz w tygodniu musi iść do nich na cały wieczór? odp na takie pytania brzmi: przesadzasz...

[201803290936]

Napisane przez Rufna

Takie bliskie kontakty to świetna sprawa
(...)

Świetna sprawa jeżeli to jest obustronne, a nie jednostronne: że ktoś komuś robi kolejne przysługi niczego nie dostając w zamian poza satysfakcją. W pewnym momencie robi się z czegoś takiego niezdrowy układ. Wiem, bo sama mam 4 siostry.

[Minna]

Napisane przez Doris1981

Można mieć z kimś bliskie kontakty nie widując go kilka razy w tygodniu. I nie trzeba zmieniać w ostatniej chwili swoich planów dla kogoś, bo ktoś sobie coś akurat coś przypomniał, czy wymyślił. Ja się tak za często robi, to ta druga strona (prosząca) często to niestety zaczyna nieświadomie wykorzystywać. Bo wie, że zawsze usłyszy "tak".

Być może tak jest w tym przypadku. Siostra na co dzień nie ma męża, bo pracuje w delegacji i jak potrzebuje pomocy to dzwoni do brata.

[201803290936]

Napisane przez little_ladybird

rozmawiałam... tłumaczyłam... na spokojnie próbowałam wytłumaczyć mój punkt widzenia.

skończyło się wielką aferą że "nie akceptuje jego rodziny i że nie lubie siostrzenic"

raz na jakiś czas chodzę w niedziele na wspólny obiad, raz na jakiś czas do siostry. Obawiam się jak to bedzie wyglądało jak razem zamieszkamy (bo to jest w planach na przyszły rok). Zostawi mnie i pójdzie do siostry bo przecież raz w tygodniu musi iść do nich na cały wieczór? odp na takie pytania brzmi: przesadzasz...

Skoro facet nie potrafi na spokojnie przyjąć Twoich argumentów, od razu przechodzi w tryb "bo Ty...!", nie chce iść na kompromis, to cóż... Ja bym nie chciała być w takiej sytuacji. Zastanów się czego Ty chcesz i co jesteś w stanie zaakceptować. Pewne rzeczy są czasami nie do przeskoczenia, chociaż początkowo mogą się wydawać błahymi problemami. Ale partnerzy powinni być dla siebie nr 1.

Jeżeli z nim zamieszkasz nie rozwiązując wcześniej tego problemu, nie zmieniając czegoś, to znaczy, że to akceptujesz - on to tak zrozumie i nic się z nie zmieni.

---------- Dopisano o 22:28 ---------- Poprzedni post napisano o 22:27 ----------

Napisane przez Minna

Być może tak jest w tym przypadku. Siostra na co dzień nie ma męża, bo pracuje w delegacji i jak potrzebuje pomocy to dzwoni do brata.

Brata = zastępczego "męża".

[Rufna]

Napisane przez Doris1981

Brata = zastępczego "męża".

W sumie nie dotrzegłam tego od razu, ale faktycznie. Jego siostra zawsze ma go na swoje wezwanie, to jej zapewne pasuje i może go wykorzystywać.

A i proszę, nie zamieszkujcie razem, jeśli nie rozwiążecie takich problemów, bo potem tego nie przeskoczycie.

[little_ladybird]

Zgadza się. Mój TŻ bardzo jej pomógł kiedy dziewczynki były małe a męża nie było kilka miesięcy w domu.
Zmartwiło mnie kiedyś stwierdzenie że on jej córki traktuje jak swoje dzieci... Do tej pory siedzi to w mojej głowie.

On nie widzi potrzeby tego teraz "rozwiązywać" bo skoro w tygodniu mnie nie ma to ma siedzieć w domu jak może iść do niej? bez sensu ehh

[201803290936]

Autorko wątku, jeżeli facetowi rzeczywiście na Tobie zależy, to staraj się z nim rozmawiać, na spokojnie tłumacz raz za razem czemu tą sprawę widzisz tak, a nie inaczej. Uświadom mu, że od chęci pomocy łatwo przejść do albo narzucania się z pomocą, albo bycia po prostu wykorzystywanym. Ja swojemu TŻ tak otworzyłam oczy na to, jaki stosunek miała do niego i jego rodziców jego siostra - ona czegoś chciała, to zaraz miało być, nieważne, czy ktoś ma plany, czy nie (przy czym była słodziutka jak miód, taka rozbrajająco nieporadna). Ukrócił to, bo wszystko powinno mieć jednak jakieś granice. Brat to nie mąż, ani ojciec tych dzieci. A jeżeli siostra sobie nie razi z codziennością, to cóż: może czas przemyśleć z mężem jego pracę wyjazdową, zamiast aż do tego stopnia angażować brata w swoje życie.

---------- Dopisano o 22:43 ---------- Poprzedni post napisano o 22:41 ----------

Napisane przez little_ladybird

Zgadza się. Mój TŻ bardzo jej pomógł kiedy dziewczynki były małe a męża nie było kilka miesięcy w domu.
Zmartwiło mnie kiedyś stwierdzenie że on jej córki traktuje jak swoje dzieci... Do tej pory siedzi to w mojej głowie.

On nie widzi potrzeby tego teraz "rozwiązywać" bo skoro w tygodniu mnie nie ma to ma siedzieć w domu jak może iść do niej? bez sensu ehh

Uświadom mu, że MUSI to właśnie teraz rozwiązać, bo potem będzie tylko gorzej i niekoniecznie masz nie wiadomo jakie pokłady wyrozumiałości i cierpliwości. Na pewno nie rozwiążecie tego po zamieszkaniu ze sobą. To będzie nieustanne źródło konfliktu, Twojej i jego frustracji.

[little_ladybird]

szkoda że to uświadomienie nie jest takie proste...

[Wesel]

Wygląda jak nieodcięta pępowina, tylko od siostry. Skojarzenie z zastępczym mężem miałam od razu.
Myślę, że dopóki nie masz dość, to powinnaś w kółko tłumaczyć i powtarzać, że Ci to nie odpowiada.

[201803290936]

Napisane przez little_ladybird

szkoda że to uświadomienie nie jest takie proste...

Próbuj, póki masz siłę, ochotę, uważasz, że warto. Ale również daj sobie szansę na pełne szczęście i jeżeli uznasz, że to problem nie do przeskoczenia, facet woli nawet zaryzykować dobrym związkiem dla zastępowania siostrze męża, to cóż - wtedy się zastanów, czy to coś dla Ciebie. Bo mieszkania Waszego ja w tym momencie nie widzę.

[laisla]

Napisane przez Doris1981

Można mieć z kimś bliskie kontakty nie widując go kilka razy w tygodniu. I nie trzeba zmieniać w ostatniej chwili swoich planów dla kogoś, bo ktoś sobie coś akurat coś przypomniał, czy wymyślił. Ja się tak za często robi, to ta druga strona (prosząca) często to niestety zaczyna nieświadomie wykorzystywać. Bo wie, że zawsze usłyszy "tak".

W tej sytuacji to ja nie nazwałabym tego wykorzystywaniem bo facet gna najwyraźniej do niej i do siostrzenic jak na skrzydłach. Widać, bardzo związany z nimi jest i właściwie gdyby nie to, że autorka powinna jednak bardziej znaczące miejsce w jego hierarchii zajmować, to nie byłoby w tych kontaktach nic złego. Rodzinny jest bardzo, na pewno takie kontakty są bardzo pozytywne ponieważ można na siebie liczyć, również w drugą stronę pewnie będzie to działało gdy kiedyś będzie miał swoje dzieci Ale autorkę rozumiem doskonale bo jest w trudnej sytuacji gdy musi walczyć niemal o swoje miejsce w szeregu, a nie tak powinno to wyglądać. Myślę, że w tym przypadku ta walka nie będzie bułką z masłem, raczej przeprawą bo póki co facet w ogóle nie rozumie w czym problem. Zapewne denerwują go "fochy" i pretensje o coś dla niego oczywistego
Zawsze można się pocieszyć, że mogłoby być gorzej bo na miejscu siostry byłaby była żona

[201803290936]

Napisane przez laisla

W tej sytuacji to ja nie nazwałabym tego wykorzystywaniem bo facet gna najwyraźniej do niej i do siostrzenic jak na skrzydłach. Widać, bardzo związany z nimi jest i właściwie gdyby nie to, że autorka powinna jednak bardziej znaczące miejsce w jego hierarchii zajmować, to nie byłoby w tych kontaktach nic złego. Rodzinny jest bardzo, na pewno takie kontakty są bardzo pozytywne ponieważ można na siebie liczyć, również w drugą stronę pewnie będzie to działało gdy kiedyś będzie miał swoje dzieci Ale autorkę rozumiem doskonale bo jest w trudnej sytuacji gdy musi walczyć niemal o swoje miejsce w szeregu, a nie tak powinno to wyglądać. Myślę, że w tym przypadku ta walka nie będzie bułką z masłem, raczej przeprawą bo póki co facet w ogóle nie rozumie w czym problem. Zapewne denerwują go "fochy" i pretensje o coś dla niego oczywistego
Zawsze można się pocieszyć, że mogłoby być gorzej bo na miejscu siostry byłaby była żona

Nie zawsze "gna" się, bo się chce "gnać", czasami człowiek wpada w taki tryb, że już nie zastanawia się, nie myśli, "muszę pomóc i tyle". To wcale dobre nie jest, bo potem zaczyna pewne rzeczy robić kosztem własnego życia, np. związku. Facet pewnie tak boi się zawieść siostrę, że nawet nie myśli o powiedzeniu "nie, nie mogę". A to wcale zdrowe, czy dobre nie jest, bo nawet w najcudowniejszych relacjach trzeba umieć mówić "nie".

[little_ladybird]

macie racje dziewczyny...

i troche mi ulżyło bo już czasem przeszło mi przez myśl że ja mam coś z głową skoro takich relacji nie rozumiem

[201803290936]

Napisane przez little_ladybird

macie racje dziewczyny...

i troche mi ulżyło bo już czasem przeszło mi przez myśl że ja mam coś z głową skoro takich relacji nie rozumiem

Nie, nie masz niczego "z głową". We wszystkim należy w życiu zachować umiar. Nawet gdyby Twój facet był singlem, to nie powinien nadmiernie angażować się w życie czyjejś rodziny, bo ta siostra ma męża, a te dzieci mają ojca i to on powinien być bardziej zaangażowany, obecny w ich życiu, a nie jakikolwiek inny mężczyzna. Bo ktoś tu w końcu ucierpi: albo brat (bo mąż w końcu wróci z tych delegacji i nie wierzę, że wtedy nadal będzie tak potrzebny i mile widziany), albo mąż, bo zacznie widzieć, że ktoś inny niejako zajął jego miejsce, albo (bo facet jednak singlem nie jest) Ty i generalnie związek.

Niestety jest taki typ ludzi, którzy nieustannie chcą pomocy, bo się przyzwyczajają do tego, że jest ten ktoś drugi, kto pomoże. Spoko, to nic złego prosić, ale też trzeba mieć w sobie takie "no może jednak tym razem sam / sama sobie poradzę, bo przecież ten człowiek też ma swoje życie". Trochę przyzwoitości po prostu i zwykłej domyślności. Bo to, że ktoś mi nie odmawia, bo nie potrafi odmówić, wcale nie znaczy, że go na dłuższą metę nie wykorzystuję. A jak bym wiedziała, że ta osoba jest w związku, ma z partnerem tylko weekendy dla siebie, to sorry, ale w ogóle bym wtedy nie zawracała mu gitary.

[54ce3fbc88f185a301100989ca5a9ee48614e14d_61d631024e2fc]

Napisane przez little_ladybird

nie wiem co myśleć o całej sytuacji, może ktoś mi coś doradzi...

Jestem z chłopakiem 2 lata, ogólnie jest między nami bardzo dobrze. Widujemy się tylko w weekendy ponieważ ja w tygodniu pracuje i pomieszkuje poza naszym wspólnym miastem rodzinnym. Jest kochany, dobrze wychowany, szanuje mnie. W większości spraw się rozumiemy bardzo dobrze. Więc w czym problem?

Jego stosunek do siostry. Pani X jest ok 30stki i ma dwie córki (7 i 4 lata). Jej mąż pracuje w delegacjach więc w domu jest tylko w weekendy. Moj TZ widuje się z nimi w każdą niedziele na rodzinnym obiedzie, dodatkowo średnio raz w tygodniu odwiedza dziewczyny i jeszcze w weekendy mnie namawia żebyśmy ich odwiedzali (średnio raz na tydzień-dwa). Są do siebie mega przywiązani, i jak tylko X go o coś poprosi to rzuca wszystko i leci. Zdarzyło nam się że mieliśmy coś zaplanowane to trzeba było to modyfikować i iść po siostrzenice do szkoły. Chciałam żeby ze mną pojechał do innego miasta (nie czuje się dobrze sama za kierownicą)w sprawach służbowych to nie bo jest zmęczony, a jak siostra go poprosiła żeby popilnował dzieci to nagle już miał pełno energii.
W tygodniu jak się nie widzimy potrzebuję czasem porozmawiać na skype itd, to niestety niema czasu bo idzie odwiedzić siostrę...

Denerwuję się tą całą sytuacją i mamy spięcia przez to. On nie rozumie mnie a ja jego.

Nie rozumiem tego może dlatego bo nie mam takich stosunków zażyłych z rodzeństwem...

A jak jest u Was? Uważacie że takie zachowanie jest normalne?

Proszę o radę.

Szczerze mówiąc spotykanie się dwa razy w tygodniu z rodziną nie jest dla mnie niczym dziwnym ,sama tak często spotykam się z dziadkami od strony mamy co weekend widujemy się na wspólnym obiedzie a w tygodniu też do nich potrafię zajść. To że pomaga swojej siostrze to dla mnie też nic złego ,zwłaszcza że jej mąż rzadko bywa w domu skoro ma pracę wyjazdową ,bardzo ciężko jest samotnej kobiecie zwłaszcza jak coś się popsuje wtedy trzeba latać po sąsiadach żeby ktoś pomógł rozwiązać problem. Jedyne co mi się w tym nie podoba to fakt że najpierw umawia się z Tobą a potem wszystko trzeba przewracać i zmieniać bo a nuż coś wyskoczy jego siostrze. Chociaż sama nie wiem co bym zrobiła gdyby ktoś z mojej rodziny potrzebował pomocy ,pewnie też przełożyłabym spotkanie z facetem . A odprowadzenie siostrzenicy do szkoły chyba nie trwa pół dnia żeby robić o to aferę nie ?

[Cherry Blossom Girl]

[1=54ce3fbc88f185a30110098 9ca5a9ee48614e14d_61d6310 24e2fc;49022744]Szczerze mówiąc spotykanie się dwa razy w tygodniu z rodziną nie jest dla mnie niczym dziwnym ,sama tak często spotykam się z dziadkami od strony mamy co weekend widujemy się na wspólnym obiedzie a w tygodniu też do nich potrafię zajść. To że pomaga swojej siostrze to dla mnie też nic złego ,zwłaszcza że jej mąż rzadko bywa w domu skoro ma pracę wyjazdową ,bardzo ciężko jest samotnej kobiecie zwłaszcza jak coś się popsuje wtedy trzeba latać po sąsiadach żeby ktoś pomógł rozwiązać problem. Jedyne co mi się w tym nie podoba to fakt że najpierw umawia się z Tobą a potem wszystko trzeba przewracać i zmieniać bo a nuż coś wyskoczy jego siostrze. Chociaż sama nie wiem co bym zrobiła gdyby ktoś z mojej rodziny potrzebował pomocy ,pewnie też przełożyłabym spotkanie z facetem . A odprowadzenie siostrzenicy do szkoły chyba nie trwa pół dnia żeby robić o to aferę nie ?[/QUOTE]

Z drugiej strony zwróć uwagę na to, że te zdarzenia nie mają charakteru incydentalnego. Facet Autorki regularnie zastępuje siostrze męża.

Ogólnie to zgadzam się z Doris, która jak zwykle mądrze gada

[skazana_na_bluesa]

[1=54ce3fbc88f185a30110098 9ca5a9ee48614e14d_61d6310 24e2fc;49022744]Szczerze mówiąc spotykanie się dwa razy w tygodniu z rodziną nie jest dla mnie niczym dziwnym ,sama tak często spotykam się z dziadkami od strony mamy co weekend widujemy się na wspólnym obiedzie a w tygodniu też do nich potrafię zajść. To że pomaga swojej siostrze to dla mnie też nic złego ,zwłaszcza że jej mąż rzadko bywa w domu skoro ma pracę wyjazdową ,bardzo ciężko jest samotnej kobiecie zwłaszcza jak coś się popsuje wtedy trzeba latać po sąsiadach żeby ktoś pomógł rozwiązać problem. Jedyne co mi się w tym nie podoba to fakt że najpierw umawia się z Tobą a potem wszystko trzeba przewracać i zmieniać bo a nuż coś wyskoczy jego siostrze. Chociaż sama nie wiem co bym zrobiła gdyby ktoś z mojej rodziny potrzebował pomocy ,pewnie też przełożyłabym spotkanie z facetem . A odprowadzenie siostrzenicy do szkoły chyba nie trwa pół dnia żeby robić o to aferę nie ?[/QUOTE]
zakładam, że gdyby to było raz na kilka miesięcy to problemu by nie było. notoryczne pokazywanie partnerce, że jest mniej ważna, nie jest fajne.

[ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca]

Treść usunięta

[Minna]

Autorka przecież nie ma żalu o kontakty brata z siostrą jako takie, ale o częstotliwość oraz o to, że skutecznie dezorganizują ich własne zycie. Poza tym chyba żadna kobieta nie cieszylaby się, gdyby jej potrzeby były systematycznie lekceważone na rzecz planów i widzimisię siostry partnera. Być może brat nawet nie zdaje sobie sprawy, że to nie jest normalne i daje się wykorzystywać. Trudniej to zauważyć, gdy chodzi o rodzeństwo, niż o obcą osobę. Jest partnerem dla siostry, a nie dla autorki.

[201803290936]

Napisane przez ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d 386552d742cc4ca

Treść usunięta

Napisane przez Minna

Autorka przecież nie ma żalu o kontakty brata z siostrą jako takie, ale o częstotliwość oraz o to, że skutecznie dezorganizują ich własne zycie. Poza tym chyba żadna kobieta nie cieszylaby się, gdyby jej potrzeby były systematycznie lekceważone na rzecz planów i widzimisię siostry partnera. Być może brat nawet nie zdaje sobie sprawy, że to nie jest normalne i daje się wykorzystywać. Trudniej to zauważyć, gdy chodzi o rodzeństwo, niż o obcą osobę. Jest partnerem dla siostry, a nie dla autorki.

Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami.

Siostra ma męża. Tak sobie to z tym mężem w życiu poukładali, że zostaje sama z dziećmi na krótsze lub dłuższe okresy czasu. To są efekty ich decyzji. Więc skoro to aż tak doskwiera rodzinie, to może powinni się jednak zastanowić co jest ważniejsze w życiowej hierarchii. Nie lubię takiego "oj biedna samotna matka", bo 1. wcale nie samotna - jest w związku, 2. to jest efekt decyzji, wyborów, a nie tego, że przyszli Niemcy i siłą do Wermachtu zwerbowali. Niezdrową jest sytuacja, gdy jakiś inny facet (nieważne, czy brat, sąsiad, nauczyciel) zaczyna czyjeś dzieci, które mają ojca, traktować jak własne. Ktoś tu w końcu emocjonalnie ucierpi.

[giselle2504]

Napisane przez Doris1981

Siostra ma męża. Tak sobie to z tym mężem w życiu poukładali, że zostaje sama z dziećmi na krótsze lub dłuższe okresy czasu. To są efekty ich decyzji. Więc skoro to aż tak doskwiera rodzinie, to może powinni się jednak zastanowić co jest ważniejsze w życiowej hierarchii. Nie lubię takiego "oj biedna samotna matka", bo 1. wcale nie samotna - jest w związku, 2. to jest efekt decyzji, wyborów, a nie tego, że przyszli Niemcy i siłą do Wermachtu zwerbowali. Niezdrową jest sytuacja, gdy jakiś inny facet (nieważne, czy brat, sąsiad, nauczyciel) zaczyna czyjeś dzieci, które mają ojca, traktować jak własne. Ktoś tu w końcu emocjonalnie ucierpi.

Zgadzam się ze wszystkim

A ucierpią pewnie dzieci. Bo wujek w końcu przejrzy może na oczy albo jakaś sytuacja mu się w życiu wydarzy, że nie będzie mógł lecieć na każde skinienie siostry, a dziewczynki nie będą wiedział o co chodzi.

Ewentualnie facet Autorki zostanie sam jako niańka dla córek siostry, bo żadna normalna kobieta nie wytrzyma czegoś takiego.

[Rufna]

Napisane przez giselle2504

Zgadzam się ze wszystkim

A ucierpią pewnie dzieci. Bo wujek w końcu przejrzy może na oczy albo jakaś sytuacja mu się w życiu wydarzy, że nie będzie mógł lecieć na każde skinienie siostry, a dziewczynki nie będą wiedział o co chodzi.

Ewentualnie facet Autorki zostanie sam jako niańka dla córek siostry, bo żadna normalna kobieta nie wytrzyma czegoś takiego.

Dokładnie, ten facet sobie nawet nie zdaje z tego sprawy, ale krzywdzi i ciebie, i te dzieci i nawet męża siostry po trosze.

[little_ladybird]

To nie jest tak do końca że on ma gdzieś moje wszystkie potrzeby. Ale zdarza się tak że dla nikogo się nie poświęci tak jak dla niej i dzieci... i jak on to tłumaczy: nie ma jej kto pomóc wiec ja to zrobie... i też uważam że to nie jest okej. Nie rozumiem jak można czyjeś dzieci traktować jak swoje... jak jesteśmy u nich to te dzieci się do niego przytulają, wieszają się na nim itd... dla mnie to jest nielogiczne.

dziękuje dziewczyny za zrozumienie

on chyba to robi nieświadomie, ale zdrowe to napewno nie jest...

[201706190936]

Napisane przez little_ladybird

To nie jest tak do końca że on ma gdzieś moje wszystkie potrzeby. Ale zdarza się tak że dla nikogo się nie poświęci tak jak dla niej i dzieci... i jak on to tłumaczy: nie ma jej kto pomóc wiec ja to zrobie... i też uważam że to nie jest okej. Nie rozumiem jak można czyjeś dzieci traktować jak swoje... jak jesteśmy u nich to te dzieci się do niego przytulają, wieszają się na nim itd... dla mnie to jest nielogiczne.

dziękuje dziewczyny za zrozumienie

on chyba to robi nieświadomie, ale zdrowe to napewno nie jest...

Jak zamierzasz to rozwiązać i jak długo chcesz być na pozycji nr 2?