Czy kobieta zawsze musi być idealna?

[ghdds]

Mam nadzieję, że takiego wątku jeszcze nie było Nie wiedziałam też za bardzo gdzie go wstawić, ale temat dotyczy troszkę ubrań, perfum i ogólnej prezencji więc....

Otóż: czy kobieta zawsze musi być idealna? Nie chodzi mi tu o kwestie higieny, każda z nas się myje, czesze itp. Ale np: czy używacie perfum na codzień czy tylko "od święta"? czy zawsze macie idealny manicure? Czy na każdej imprezie wyglądacie zjawiskowo? Czy zdarza wam się wziąć z szafy pierwszą lepszą rzecz i ubrać ją kompletnie niestosownie i potem cały dzień tego żałujecie?

Podawajcie przykłady kiedy "bycie niezbyt idealną" stało się gafą, wpadką lub kiedy "bycie niezbyt idealną" stało się przyczyną miłego zdarzenia

Zaczynam: kiedyś miałam doła ale mimo to kolezanki wyciągnęły mnie na impreze. Z uwagi na tegoż doła stwierdziłam, że nie będę się stroić i idę dla świetego spokoju bo i tak będzie beznadziejnie i pewnie zaraz się zmyję. Weszłam w jakiejś koszulce z długim rękawem i w dżinsach, wszystkie laski w cekinkach objechały mnie wzrokiem, czułam sie okropnie... I to była najlepsza impreza w moim życiu, przetańczyłam całą noc, do tego nie bolały mnie stopy, rano nie było mi zimno i nie wyglądałam jak zmokła kura ze spływającym makijażem ze zmęczonych oczu

[eternalvoyageur]

No i masz: nie musisz wygladac idealnie, musisz sie czuc idealnie !

[luskaaa]

eh. chcialabym zawsze wygladac idealnie! ale niestety czesto tak nie jest i normalnie pale sie ze wstydu. wychodze gdzies blisko niezadbana, nieuczesana i spotykam polowe znajomych a jak sie stroje gdzies indziej to prawie nikogo nie spotykam taka sprawiedliwosc! co do perfum to uzywam od swieta - na codzien stosuje jakas mgielke czy cos

ale jak juz cos mi nie wyjdzie albo popelnie jakas modowa gafe to zawsze sobie mysle ze nikt nie jest idealny wiec nie warto sie tak tym przejmowac

[Jakkolwiek]

Napisane przez ghdds

Otóż: czy kobieta zawsze musi być idealna? Nie chodzi mi tu o kwestie higieny, każda z nas się myje, czesze itp. Ale np: czy używacie perfum na codzień czy tylko "od święta"? czy zawsze macie idealny manicure? Czy na każdej imprezie wyglądacie zjawiskowo? Czy zdarza wam się wziąć z szafy pierwszą lepszą rzecz i ubrać ją kompletnie niestosownie i potem cały dzień tego żałujecie?

Perfumy na co dzień, codziennie makijaż, ułożone włosy, ładne ciuchy. Niestety mam nałóg zdrapywania lakieru z paznokci i o ile na imprezach się powstrzymuję, to na co dzień jestem odrapana :P Staram się wysypiać, nawet w sesji, bo niewyspana wyglądam strasznie.

[margitta]

Ja powiem szczerze mam takie dni, że mi wszystko jedno jak wyglądam. Ubieram płaskie buty, jakiś prawie że podkoszulek, wiąże włosy w brzydkiego kucyka i maluje tylko rzęsy. Czuję się wtedy jak jakiś inny człowiek Albo jakbym była totalnie poza uliczną konkurencją Nikt się nie gapi na szarą mysz;p

Ale jakichś skutków tego nigdy nie zauważyłam. Poza tym poczuciem właśnie jakby mnie nie było w autobusie

[czarny flamaster]

ciężko jest codziennie wyglądać idealnie. chciałabym, ale to trudne. wstaję o siódmej, pracuję w sklepie z męskimi ciuchami i wracam do domu autostopem, tak więc z góry skreślam spódniczki i za obcisłe rzeczy. często jest tak, że nie chce mi się ubierać ładnie, bo w pracy i tak mam służbowy aseksualny t-shirt.

zdarzyła mi się jednak jedna miła rzecz. nie pamiętam jak byłam ubrana, ale byłam po pracy na piwie z koleżankami i znajomym, który notabene mi się podobał. odwoził mnie potem do domu, a ja byłam lekko wstawiona. jakoś tak rozmowa się potoczyła i powiedziałam, że rano wyglądam paskudnie, a do tego mam za dużą pupę, beznadziejne ciuchy i nawet makijaż mam nie teges. wtedy on jęknął do mnie coś w stylu: eeeeeej, jesteś śliczną i zgrabną dziewczyną. masz ładne piersi, pupę taką, że ah! i jesteś ładna.
to było bardzo miłe.
chyba, ze mówi to każdej koleżance

[Antentenne]

A ja wam powiem tak: zawsze myślałam, że idealną trzeba być, a przynajmniej trzeba się starać. Szczególnie jesli chodzi o chłopaków Tak więc przez pierwsze niecałe 2 lata mojego związku TŻ nie zobaczył mnie ani razu bez... hmm.. no może nie mocnego makijażu, bo zaczęłam się malować niedawno, ale podkładu i tuszu, wyprostowanych włosów itp (nie wiem, jak mi się to udało)
Do pewnego dnia... umówiłam się z nim na rano, zaspałam. Budzi mnie pukanie, wstaję, patrzę -ON No trudno, otwieram, zaspana, w nieforemnej piżamie, z włosami w stanie o k r o p n y m! Chowam się momentalnie do łazienki, szykuję jak trzeba...
Parę dni później TŻ powiedział mi, że jeszcze nigdy nie zrobiłam na nim takiego wrażenia jak wtedy i to pozytywnego myślałam, że sopbie ze mnie żartuje, ale tak już jest do teraz Mówi, że zwyczajnie uwielbia mnie taką naturalną i teraz po 4 latach mu wierzę I czasem nawet specjalnie "zasypiam" A co, niech się cieszy

Podsumowując - będąc nieidealną dla niektórych możesz być idealna

[ghdds]

ooo świetny pomysł na "podwątek" Czy zawsze jesteście idealnie "zrobione" dla swoich TŻtów (Tżów? dopiero się uczę ) Pełna depilacja, makijaż, fryzura, jak jakiś pryszcz to randka odwołana, katar, grypa a już tym bardziej jakaś grypa jelitowa/zatrucie to dla was 2 tygodnie przerwy w związku?

Ja się wypowiem, że zdarza mi się mieć nieogolone nogi ale jestem z tych co mają jaśniutkie i delikatne włoski więc czuję się usprawiedliwiona a co do reszty... chyba nikt mnie nie widział w gorszym stanie od niego właśnie podczas choroby, albo jak mu ryczałam w rękaw mając na koncie 6 kap na uczelni, kilka prawie nieprzespanych nocy i kłótnię z mamą ;p Co do makijażu to najczęściej mam podkład + rzęsy , a w domu jak on przyjeżdża to czasem bez

[Kasioola]

Napisane przez luskaaa

eh. chcialabym zawsze wygladac idealnie! ale niestety czesto tak nie jest i normalnie pale sie ze wstydu. wychodze gdzies blisko niezadbana, nieuczesana i spotykam polowe znajomych a jak sie stroje gdzies indziej to prawie nikogo nie spotykam taka sprawiedliwosc!

Jakbym czytała o sobie, mam tak samo.
Perfum używam praktycznie zawsze. Na jakaś imprze używam tych lepszych trwalszych, a w zwykły dzień czasami nawet tylko mgielka sie popsikam.

[dorkabl]

...2 dni temu, piątek, przychodzę do pracy. Nie zbyt wyspana, w sumie zmęczona po całym tygodniu. Od rana powtarzałam sobie''uff piątek, och jak dobrze ze piątek itp" a tu koleżanka do mnie:"Dorka, jak ty dzis ładnie wygladasz! Tak swierzo i promiennie!" Rozwaliła mnie...kosmetyki działaja cuda!

[neitka]

Siedziałam kiedyś na łóżku u nas w mieszkaniu - wyglądałam tak ohydnie, jak chyba nigdy w życiu - nos czerwony od kataru - Rudolf mógł się schować, oczy przekrwione, zielonkawy kolor skóry (do przeziębienia doszło mi wtedy zatrucie pokarmowe) z wyraźnie odcinającymi się od niego czerwonymi gulami -pryszczami. Do tego nieogolone nogi (a mam ciemne włosy), rozciągnięta bluza mojego brata o zabójczo obrzydliwym szarym odcieniu, tłuste włosy. A mój Tż na to: ślicznie wyglądasz. Na moje "chyba żartujesz?!" odpowiedział, no widzę, że jesteś troszkę niezrobiona, ale i tak śliczne wyglądasz.

Troszkę niezrobiona, dobre Martwię się o Jego umysł

[lilithin]

Wniosek z tych wszystkich historii jest taki, że może w tym całym naszym makijażu i tym, co chciałybyśmy, aby uchodziło za idealny wygląd, wcale tak idealnie nie wyglądamy... Prawda jest taka, że kiedy nie miałam na sobie żadnego makijażu, mój TŻ twierdził, że wyglądam ładnie. A kiedy się pomalowałam, to słyszałam komplementy od koleżanek :P

[illiilu]

a ja na codzien sie w ogole nie maluje, chyba, ze czsem korektor jakis jak cos wyskoczy na twarzy, a do rzes to chyba nie musze nic uzywac, no chyba, ze zalotke czasem tez, ale woda toaletowa zawsze.
i mi tz zawsze powtarza, ze uwielbia to ,ze sie nie maluje a janbardziej sie zachwyca rano i mowi, ze nigdy go nic takiego nie spotkalo wczesniej

[ghdds]

No właśnie czasem mam wrażenie, że niektóre kobiety dbają o siebie nie dla siebie i swoich mężczyzn tylko właśnie dla koleżanek. Dużo dziewczyn twierdzi, że największy komplement dla nich to zazdrość innej kobiety - dla mnie to żenada.

Neitka: ten obrazowy opis to mistrzostwo

[cheshire-cat]

Prawda jest taka, że TŻci uwielbiają kiedy nosimy ich koszulki, jesteśmy rozczochrane, zaspane i nieumalowane czcijmy ich za to
z drugiej strony nie ma nic bardziej urokliwego niż wieczorne strojenie się, pełny makijaż i cała reszta dodaje pewności siebie, dobry humor gwarantowany

[makeupnotwar]

to jest od kobiet/dziewczyn wymagane, ale ja na to leję. moje koleżanki na wyjeździe od razu po wstaniu szły do łazienki, nawet śniadania nie dały rady zjeść bez mejkapu (mieliśmy jeden wspólny duży pokój), a ja stwierdziłam że mi się nie chce, jest gorąco - i chodziłam bez. te same koleżanki czasem nie chcą wyjść i się spotkać bo musiałyby się zrobić, bez makijażu nie wychodzą z domu (!)
'
straszne to trochę. w odpowiedzi słyszę że ja to mogę wychodzić, bo nie mam pryszczy. ale za to mam inne rzeczy godne zakrycia - jak naczynka, rumieńce...

a TŻtowi jest wszystko jedno czy się zrobię czy nie. jak się zrobię to dobrze, jak nie to jeszcze lepiej.
maluję się zwykle kiedy chcę sobie dodać pewności siebie - na egzamin, na uczelnię, na spotkanie z kimś. poza tym jestem zazwyczaj saute

[_Emi_]

Bardzo bym chciała codziennie wyglądac idealnie ale niestety nie zawsze mi się to udaje
To zalezy od dnia. Czasem mam ochote sie wystroic i obiecuje sobie, że juz zawsze bede taka idealna ale przychodzi czasem dzien,że wszystko mi jedno, zakładam jakas zwykla koszulke i moje sportowe buty i juz wyglądam tak zwykło ale dobrze się czuję i tak i tak więc to nie stanowi dla mnie problemu

[Mloda]

Co do mojej "idealnosci" raczej nie spedza mi to snu z powiek. Owszem zawsze staram sie wygladac jako tako, dobieram ciuchy ktore pasuja do mojej figury i do siebie nawzajem, co nie zmienia faktu ze moze to byc zwykły T-shirt i jeansy.
Na codzein sie nie maluje wcale- pracuje z dziecmi, grzebie sie w piaskownicy i gram w pilke na boisku wiec chyba raczej głupio bym wygladala z makijazem. Staram sie zawsze czyms popryskac- woda toaletowa lub mgiełka, ale robie to sama dla siebie- a jak zapomne to nie tragedia .
Natomiast na kazde wyjscie planuje sobie dzien tak zebym miała czas na swoje przygotowania. Wczesniej zastanawiam sie co ubiore, jaki makijaz do tego zrobic, jakie dodatki itp, ale ja to po prostu lubie, to taka odskocznia od codziennosci.
A TZ twierdzi ze zawsze ladnie wygladam bez makijazu i z makijazem. Lubi widziec mnie w maseczce na twarzy albo jak gole nogi- uwaza ze to jest takie kobiece. Bo powiem Wam szczerze wkurzałby mnie facet ktory powiedziałby "nie maluj sie bo tak ładnie naturalnie wygladasz" w koncu jak mnie podrywał to bylam pomalowana .

Ze smiesznych historii- ide kiedys po ulicy po pracy, piatek, zmeczona po całym tygodniu. Włosy tego dnia odmowiły posłuszenstwa. Leje, wieje, humlor podły, mina skwaszona. Rano zaspalam wiec nie było czasu na komponowanie odpowiedniego ubioru a tu jakis facet na ulicy zaczyna mnie podrywac, oglada sie, pogwizduje i robi te wszystkie idiotyczne rzeczy, ktore Oni robia w takich chwilach. I tak sobie wtedy pomyslalam no swir jakis a do tego slepy, tyle pieknych kobiet naokolo mnie a ten sie do mnie doczepił. ale jak sie tak nad tym zastanowic to wydaje mi sie ze faceci boja sie takich zrobionych, eleganckich kobiet, wola zaczepiac szare myszki .

[Antentenne]

Napisane przez ghdds

ooo świetny pomysł na "podwątek" Czy zawsze jesteście idealnie "zrobione" dla swoich TŻtów (Tżów? dopiero się uczę ) Pełna depilacja, makijaż, fryzura, jak jakiś pryszcz to randka odwołana, katar, grypa a już tym bardziej jakaś grypa jelitowa/zatrucie to dla was 2 tygodnie przerwy w związku?

ojj nie ja nogi depiluję, więc włoski trzeba, że tak powiem, zapuścić mój TŻ nie raz je widział i nic a nic mu to nie przeszkadza czasem mi nawet w depilacji pomaga, co juz wydaje mi się przesadą, no ale skoro tak bardzo chce (a chce) to ok...
Choroba? Jest przy mnie częściej niz na co dzień Przytula, głaszcze i daleko gdzieś ma, że mam niewymyte włosy, okropną cerę, smarkam, a nawet to, że z ucha coś mi się leje (a tak miałam przy zapaleniu ucha) - sorry, że Was obrzydzam ale pokazuje ogrom mojej nieidealności

[speare]

Mój TŻ zdecydowanie wręcz nie lubi, jak się maluje. W sumie poznaliśmy się na obozie, gdzie przez miesiąc nie miałam na twarzy grama makijażu, więc jest usprawiedliwiony :P a najczęściej słyszę, że pięknie wyglądam rano, kiedy jestem najbardziej potargana

A co do głównego wątku to ja zazwyczaj staram się wyglądać jak najlepiej wychodząc "na miasto". Nawet jeśli nie mam aktualnie ochoty na strojenie się to i tak muszę dobrać przynajmniej odpowiednie baleriny do reszty ubrania (buty dla mnie to podstawa ubioru ). Makijaże stosuje w wersjach mini, midi i maxi w zależności od okazji ale wychodząc muszę cokolwiek nałożyć na twarz a dokładniej na moje sińce pod oczami... taka już moja natura, że nie idzie się ich pozbyć, a wyglądają fatalnie

[ghdds]

Wiecie czemu założyłam ten wątek? Jestem tu nowa i trochę przeraziły mnie niektóre wypowiedzi Wizażanek na modowym, a szczególnie na szafie. Po mojej kilkudniowej przygodzie z wizażem stwierdzam, że większość dziewczyn zdecydowanie tutaj robi sobie konkurencję - która ładniejsza, szczuplejsza, bardziej zadbana itp. W życiu nie pomyśląłabym, żeby AŻ TAK DOKŁADNIE dobierać stroje i dodatki Czasem mam wrażenie, zę poprostu jaki by nie byl wieszak to i tak bedzie miał zdecydowaną większosć negatywnych opinii - no bo w koncu idealny nie jest. A nie daj Boże pokazać jakis zwykły sweter... Może to jedynie pierwsze wrażenie ale.... Szczerze Wam powiem, że chyba nigdy się nie odważę pokazać swojego stroju i figury na wizażu. Bo nie jestem idealna i zwyczajnie boję się ostrej krytyki!

[speare]

Bo do tego wszystkiego, co tu piszą niektóre osoby trzeba mieć dystans... Po pierwsze nie wierzę, że jest ktoś, kto codziennie w 100% ubiera się i maluje idealnie.
Po drugie są gusta i guściki... dwóch skrytykuje, jeden się zachwyci... i nigdy nie będzie inaczej (choć trzeba przyznać, że co niektóre osoby tutaj chyba żywią się krytykowaniem innych...)
Nie przejmuj się, grunt to być sobą i czuć się dobrze w tym, co zakładamy na siebie a reszta? reszta niech sobie myśli co chce

[scarlettmonroe]

"Musi to na Rusi" Nie musi być idealna, ale z przykrością stwierdzam,że coraz częściej jest to od kobiet wymagane, wzmaga się presja społeczna, kult urody, mamią nas wizerunki modelek prosto z photoshopa. Źle się czuję z myślą o tym,że jestem postrzegana przez innych przez pryzmat mojej powierzchowności. W dzisiejszym świecie jesteśmy "bombardowani pięknem" i niepostrzeżenie sami przyjmujemy nowoczesny system wartości, odbioru drugiego człowieka. Nie chcę, aby ktoś zaczął się ze mną "przyjaźnić", bo spiekłam sie na heban, założyłam mini, napaćkałam na twarz tapetę i zrobiłam sobie blond loki do pasa. Dbam o siebie, pasjonuję sie modą od dzieciństwa i lubię się ładnie ubrać, ale nie popadam w paranoję. Teraz, kiedy już trochę się opaliłam, nie potrzebuję się jakoś specjalnie malować. Tusz do rzęs, korektor na niespodzianki, pomadka ochronna.Dzisiaj poszłam do sklepiku bez make-upu i wciąż żyję

[sugarcane]

U mnie to się baaardzo zmieniło. Od jakiegoś miesiąca przestałam się malować, robić cuda wianki z włosami typu prostowanie, dopasowywanie wszystkiego do siebie, itp. Jestem teraz naturalną i zadbaną dziewczyną, ubieram się tak jak mi się podoba, ćwiczę i dbam o siebie, przynajmniej się staram, ale nie spędza mi to snu z powiek.
Były TŻ krzyczał, jak miałam krzywe kreski, traumatyczne przeżycia związane z mejkapem nie pozwalają mi zacząć się malować, ot tak .

[Redhaired Witch]

A ja jestem z tych, co bez makijażu śmieci nie wyniosą Zazwyczaj udaję, że mnie nie ma kiedy ktoś dzwoni do drzwi.
Codziennie oczy na czarno, konturówka, błyszczyk, korektor, puder poprawiam chyba co godzinę... Perfumy uwielbiam więc też codziennie rano.
Włosy zawsze rozpuszczone i żaden loczek nie ma prawa źle sterczeć
Paznokcie zawsze opiłowane, nogi i całą resztę depiluję co drugi dzień...
Ciuchy dopasowuję co do najmniejszego detalu choćby to były glany i moro - kolorystyka, długość, styl - wszystko ma grać.

Pewnie sobie pomyślałyście, że odpicowana blond niunia Ale właśnie nie, mam wrażenie, że moje wysiłki nic nie dają i wyglądam jak bardzo naturalna i niezrobiona sierota

[scarlettmonroe]

Paznokcie maluję, depilacja - mam na tym punkcie bzika,nie wyobrażam sobie włosów na nogach czy rękach, przynajmniej w moim wydaniu, bo są zbyt widoczne.Perfumy, woda toaletowa - lubię na co dzień. Fryzura - włosy dla wygody prostowane chemicznie, ale i tak trzeba się napracować przy układaniu. Nie spędzam długich godzin na upiększaniu się, podstawa to higiena i nie zapuszczanie się a la Susan Boyle Mam szczęście mieć ładne rysy twarzy i nie potrzebuję maski, więc nie męczę się z makijażem. Jak sobie przypominam te podkłady, pudry i inne cudeńka, które kiedyś nakładałam, bo twarz ma być gładka jak pupa niemowlaka - nie dość,że wyglądałam sztucznie, to stan cery się pogarszał aż wreszcie dostałam takich wyprysków,że nie mogły się zagoić i wracały mimo zmiany kosmetyków na coraz lepsze. Obecnie nie używam na twarz niczego albo trochę pudru/korektora i jest o niebo lepiej niż z toną kosmetyków.
I nie czuję się niedopracowana albo szara jak mysz. Kwestia pewności siebie i samoakceptacji

[dusia139]

Osobiście nie maluję się. Uważam, że kobieta powinna byc zawsze elegancka. Nie chodzi tu o idealnośc. Pryszcz, włosy na rękach, drobne sińce pod oczami- nic co ludzkie nie jest nam obce. Aczkolwiek kobieta powinna o siebie dbac. Czystośc może sobie zapewnic każda pani bez względu na okoliczności. Nie ma nic gorszego niż brudne paznokcie, czy rozczochrane włosy.

[Fela Von Helvete]

Napisane przez ghdds

ooo świetny pomysł na "podwątek" Czy zawsze jesteście idealnie "zrobione" dla swoich TŻtów (Tżów? dopiero się uczę ) Pełna depilacja, makijaż, fryzura, jak jakiś pryszcz to randka odwołana, katar, grypa a już tym bardziej jakaś grypa jelitowa/zatrucie to dla was 2 tygodnie przerwy w związku?

Mnie się wydaje, że po takiej całkowitej akceptacji można poznać dojrzały związek oczywiście nie mówię tu o sytuacji, kiedy kobieta się kompletnie zapuszcza, bo facet już "złowiony"... Mnie mój TŻ widział parę razy z nieogolonymi nogami czy nieuczesaną (mam zwyczaj czesania/suszenia/prostowania/układania włosów w pokoju a nie w łazience, cóż za zbrodnia! ), na dodatek parę dni temu miał prawdziwy bojowy sprawdzian, bo się ostro zatrułam, nie dość, że wyglądałam koszmarnie to mój żołądek nie tolerował nawet czystej wody, więc było niewesoło... A cały czas przy mnie siedział i jakoś oboje przeżyliśmy

[Shee'naz]

Kurcze, przecież bycie nieidealna jest takie ludzkie Świadczy o naszej spontaniczności, tym ze ptorafimy cieszyc sie zyciem i nie zatruwaja nas non stop mysli o własnym wygladzie . Pewnie, ze nauczyc sie takiego myslenia nie jest łatwo, gdy od wczesnej mlodosci wszystko naokolo wpaja nam, ze kobieta POWINNA to i to...

[neitka]

Właśnie ja zawsze miałam zwyczaj dbać o siebie w taki sposób, żebym się nawet w pidżamie czuła dobrze we własnym ciele. Starałam się nie malować, nie układać włosów za długo, za to obsesyjnie wręcz dbać o pielęgnację ciała, cery i włosów. Ale po tym, jak się przeprowadziłam do stolicy i troszkę w niej pomieszkałam i mnie się włączył 'syndrom' wiecznego upiększania się. I tak złapałam się na takim myśleniu, że nie wyjdę gdzieś spontanicznie, bo poptrzebuję 30 minut na doszykowanie się. Ale teraz wróciłam do swojego miasta i dobre nawyki wracają. Włosów nadal nie układam, bo nie umiem. Na twarzy muszę mieć filtr i trochę podkładu mineralnego. Coraz częściej odmawiam sobie tuszu. I jest ok