Co robic by Go odzyskac?

[XxJulia90xX]

Mam następujący problem, otóż:
(zacznę od początku)
Jestem/byłam z moim narzeczonym 1,5 roku. Kilka miesięcy temu mi się oświadczył, w przyszłym miesiącu mieliśmy razem wyjechać (On szukał lepszej pracy) ale... od ok. miesiąca coś się zepsuło. Ogólnie jestem osobą bardzo nerwową a ostatnie wydarzenia związane z moją pracą, rodziną bardzo odbiły się na naszym związku- strasznie się na Nim wyżywałam, nie chciałam z Nim rozmawiać, zdarzyło się nawet, że "wygoniłam go z domu"(nie mieszkamy razem). Było to dokładnie 5 dni temu. Kolejne dwa dni były bardzo dziwne, każde z nas ukrywało jakieś żale. T przyznał się, że po wyjściu ode mnie spotkał się z koleżanką z pracy po przejściach bo musiał z kimś pogadać- a ja wiedziałam, że ona straaasznie na Niego leci. Mało tego- wpisał do telefonu jej nr. jako kogoś zupełnie innego żebym się nie dowiedziała, że ma z nią kontakt. Zrobiłam mu straszną awanturę, cały dzień mu docinałam i upokarzałam a On wszystko znosił z pokorą. Rano, następnego dnia, ona cały czas do niego dzwoniła i pisała a gdy poprosiłam, żeby pokazał mi jej wiadomości to stanowczo odmówił bo "źle to odbiorę"... było jeszcze gorzej niż dzień wcześniej. Wpadłam w furię, nie wiem co we mnie wstąpiło. Kazałam mu wziąć wszystkie rzeczy i wyjść i już nie wracać. Zdjęłam przy nim nawet pierścionek zaręczynowy. popłakał się i odszedł.

ON jest baaaardzo dobrym i wrażliwym człowiekiem więc wiem, że skrzywdziłam Go niemiłosiernie. Wszystko przez moje nerwy i działania, których się podejmuję pod ich wpływem. Upokorzyłam Go i pokazałam kompletny brak zaufania. A jeśli on po prostu wiedział jak ja na nią reaguję i dlatego to ukrywał?

Wczoraj dzwoniłam do Niego ale po kilku nieodebranych połączeniach znów moje nerwy i....napisałam eskę (co z jego rzeczami). Nie odpisał. Napisałam nawet do tej dziewczyny (nic kąśliwego, po prostu żeby wiedziała, że o nią się wkurzyłam).

Nie mogę spać, jeść, żyć... Nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie wiedziałam, że jest mu tak ciężko ze mną. Ale jestem pewna, że już NIGDY więcej bym mu nie zrobiła krzywdy, nie uraziła. Jest najważniejszą osobą w moim życiu.

Pojechać do niego? Dac mu trochę czasu? Dac mu w ogóle spokój....?
Dodam, że w wiadomości do mojego brata pożegnał się z nim i uznał nasz związek za zakończony. W sumie to ja z nim zerwałam....

[kasia6713]

pojechać i na spokojnie porozmawiać. Będzie chciał czasu - daj mu go, bo wbrew pozorom, dużo to daje

[XxJulia90xX]

Tylko, że nie mam jak się z nim umówić (nie odbiera). Zrobić to mimo to? Pojechać do niego do domu?
Nasz związek był już bardzo poważny: planowaliśmy rodzinę, nasze rodziny się znają...

[syklamen]

No cóż, oto masz dowód na to, że należy pomyśleć, zanim zrobi się coś, czego można potem żałować
Zamiast krzyczeć, wyganiać na narzeczonego z domu i rzucać pierścionkiem chyba lepiej było z nim porozmawiać o tej kobiecie. Rozumiem, że kierowały Tobą emocje. Bo jakoś nie sądzę, żeby Twój chłopak był zupełnie bez winy, skoro starał się ukrywać, że ma z tamtą kontakt, a od razu po Waszej kłótni poleciał do kogo? No właśnie do niej...więc pewnie miałaś racje, że było coś na rzeczy.
A mam pytanie. Twój narzeczony starał się wogóle coś wytłumaczyć?Powiedział, że ona nic dla niego nie znaczy? Co o niej mówił?
Czy tylko wysłuchał Twoich pretensji, puścił to mimo uszu i jak nadażyła się pierwsza, lepsza okazja czyli Twój wybuch to podwinął ogon i uciekł?

No chyba, że że Twoje podejrzenia były nieuzasadnione, że ciągle miałaś o coś żal, jak sama mówisz 'upokarzałaś go' to pewnie w końcu nie wytrzymał, bo każdy ma swoje granice.
Wogóle nie rozumiem, że zamiast rozmawiać Ty krzyczysz, wpadasz w furię, upokarzasz swojego faceta, a on słowa nie wypowie tylko płacze....takie macie sposoby na komunikację?

Co zrobić? Można było wcześniej pomyśleć jak to rozegrać i poprosić o wytłumaczenia, skoro wiedziałaś, że masz za wiele do stracenia.
Pewnie koleś psychicznie nie wytrzymał tych ciągłych pretensji i w końcu zaczął szukać kobiety, która mu tego oszczędzi (bez urazy dla Ciebie).
Możesz jeszcze spróbować wyjaśnić sytuację, ale niewiadomo jak facet na to zareaguje. Działaj

[201803290936]

Napisane przez XxJulia90xX

Tylko, że nie mam jak się z nim umówić (nie odbiera). Zrobić to mimo to? Pojechać do niego do domu?
Nasz związek był już bardzo poważny: planowaliśmy rodzinę, nasze rodziny się znają...

Skoro było tak poważnie, to nieco gorszy okres nie powinien wszystkiego zburzyć, więc chyba po prostu powinnaś dać mu czas. Biczuj się, jak najbardziej, bo zasłużyłaś, ale i ten Twój wrażliwy, dobry człowiek się nie popisał wpisując koleżankę (o której wie, że jest nim mocno zainteresowana) jako kogoś innego. Może jednak te Twoje nerwy i podejrzenia z powietrza się nie wzięły? Zależy na ile możesz ufać swojej intuicji.

Generalnie to na Twoim miejscu schowałabym telefon gdzieś głęboko, na dno szafy i dała sobie chwilowo siana z pisaniem i wydzwanianiem do niego, a już szczególnie do osób trzecich (pisanie SMS-a to tej dziewczyny to było mega przegięcie, ośmieszasz się takim zachowaniem i tylko potwierdzasz jego obawy lub zarzuty). Będzie chciał? Odezwie się. Nie będzie - najwidoczniej nie był to na tyle dobry i silny związek, aby przetrwać pierwszy poważniejszy kryzys. Jeżeli chcesz do niego jechać, to zastanów się po co, co mu powiesz i czy znowu nie zrobisz jazdy.

[Buenaestrella]

A o co były te wasze wcześniejsze kłótnie? Może wcale nie z Twojej winy?

Może obwiniasz siebie niepotrzebnie - jesteście zaręczeni a facet narzeka na Ciebie dziewczynie, która na niego leci?? To jak taki typowy mężczyzna zdradzający żonę z komedii - żali się, jaki to jest biedny, jak to go nie rozumie żona... Masz szczęście, że jeszcze nie jesteś jego żoną ;/

Skoro Ty sprawdzasz mu telefon a on coś w nim przed Tobą ukrywa, trudno powiedzieć, żeby wszystko było dobrze. I trudno powiedzieć, żeby Twoją winą było to, że facet obnosi problemy w waszym związku po koleżankach. Wyobrażasz sobie takie życie po ślubie?

Ja radzę nie jechać, nie negocjować z pozycji natręta. Radzę wysłać smsa, że żałujesz tego, co się stało i że chcesz porozmawiać i że jesteś chętna próbować naprawić wszystko, zostawiając mu inicjatywę - niech się odezwie jak ochłonie. A jeśli przy pierwszej kryzysowej sytuacji stchórzy i ucieknie - poboli i przestanie, lepiej tak, niż żeby uciekł gdy połączą Was dzieci, kredyt hipoteczny itp, itd...

Bądź dzielna...

[takaja13]

Gdyby mi naprawde zalezalo na facecie i to ja bym zepsula zwiazek to bez zadnego ale bym pojechala po 1 przeprosic za swoje zachowanie a po 2 poprosic o rozmowe,czasem trzeba ugryzc sie w jezyk albo wogole sie nie odzywac a jak emocje opadna to wtedy starac sie wszystko wytlumaczyc

dziwi mnie tylko to,ze koles tak szybko dal sobie spokoj i nie odbiera jak rowniez to ,ze nie pokazal Ci sms-a,gdyby nic nie pisal to nie bal by sie pkazac wiec moze jak kolezanka wyzej pisze chlopak mial dosc i szukal spokoju o innej a,ze dziewczyna po przejsciach jak piszesz to sie szybko dogadali.

[kasia6713]

Napisane przez takaja13

dziwi mnie tylko to,ze koles tak szybko dal sobie spokoj i nie odbiera jak rowniez to ,ze nie pokazal Ci sms-a,gdyby nic nie pisal to nie bal by sie pkazac wiec moze jak kolezanka wyzej pisze chlopak mial dosc i szukal spokoju o innej a,ze dziewczyna po przejsciach jak piszesz to sie szybko dogadali.

no własnie... Mozna też wziąć pod uwage to, ze tak naprawdę jego cos z tą dziewczyną łaczy i to, że zrobiłas to co zrobiłas jest mu na rękę.

A może chce Ci dac nauczkę i przez to nie daje znaku życia??

[XxJulia90xX]

Rozmawialiśmy... Milion razy prosiłam Go żeby powiedział po co ona wczoraj do Niego dzwoniła, żeby mnie z nią poznał skoro to tylko koleżanka, albo zadzwonił przy mnie i wyjaśnił jej, że dziękuje za jej wsparcie ale już wszystko dobrze. Ale nie- nie było o tym mowy.
Domyślam się, że nie było nic między nimi (chociaż ona chciała) i T chodziło tylko o to żebym mu zaufała. Tak też powiedział...

Wiem, że ostro przegięłam, wiem... Ale nie mogę odpuścić. On to całe moje życie.

Tylko, że ja nawet nie zdążyłam mu tego powiedzieć bo nie chce mnie znać. Może myśli,ze dzwonię by go dobić...



Nie dopuścił by się zdrady. Na pewno nie. Jego ociec zostawił go gdy był mały więc wiem jak nie szanuje takich ludzi... Nie mógł stać się taki. Może pojechać w okolicę i napisać, że chcę pogadać i czekam, np. godzinę?

[Merys]

Napisane przez XxJulia90xX

Mam następujący problem, otóż:
(zacznę od początku)
Jestem/byłam z moim narzeczonym 1,5 roku. Kilka miesięcy temu mi się oświadczył, w przyszłym miesiącu mieliśmy razem wyjechać (On szukał lepszej pracy) ale... od ok. miesiąca coś się zepsuło. Ogólnie jestem osobą bardzo nerwową a ostatnie wydarzenia związane z moją pracą, rodziną bardzo odbiły się na naszym związku- strasznie się na Nim wyżywałam, nie chciałam z Nim rozmawiać, zdarzyło się nawet, że "wygoniłam go z domu"(nie mieszkamy razem). Było to dokładnie 5 dni temu. Kolejne dwa dni były bardzo dziwne, każde z nas ukrywało jakieś żale. T przyznał się, że po wyjściu ode mnie spotkał się z koleżanką z pracy po przejściach bo musiał z kimś pogadać- a ja wiedziałam, że ona straaasznie na Niego leci. Mało tego- wpisał do telefonu jej nr. jako kogoś zupełnie innego żebym się nie dowiedziała, że ma z nią kontakt. Zrobiłam mu straszną awanturę, cały dzień mu docinałam i upokarzałam a On wszystko znosił z pokorą. Rano, następnego dnia, ona cały czas do niego dzwoniła i pisała a gdy poprosiłam, żeby pokazał mi jej wiadomości to stanowczo odmówił bo "źle to odbiorę"... było jeszcze gorzej niż dzień wcześniej. Wpadłam w furię, nie wiem co we mnie wstąpiło. Kazałam mu wziąć wszystkie rzeczy i wyjść i już nie wracać. Zdjęłam przy nim nawet pierścionek zaręczynowy. popłakał się i odszedł.

ON jest baaaardzo dobrym i wrażliwym człowiekiem więc wiem, że skrzywdziłam Go niemiłosiernie. Wszystko przez moje nerwy i działania, których się podejmuję pod ich wpływem. Upokorzyłam Go i pokazałam kompletny brak zaufania. A jeśli on po prostu wiedział jak ja na nią reaguję i dlatego to ukrywał?

Wczoraj dzwoniłam do Niego ale po kilku nieodebranych połączeniach znów moje nerwy i....napisałam eskę (co z jego rzeczami). Nie odpisał. Napisałam nawet do tej dziewczyny (nic kąśliwego, po prostu żeby wiedziała, że o nią się wkurzyłam).

Nie mogę spać, jeść, żyć... Nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie wiedziałam, że jest mu tak ciężko ze mną. Ale jestem pewna, że już NIGDY więcej bym mu nie zrobiła krzywdy, nie uraziła. Jest najważniejszą osobą w moim życiu.

Pojechać do niego? Dac mu trochę czasu? Dac mu w ogóle spokój....?
Dodam, że w wiadomości do mojego brata pożegnał się z nim i uznał nasz związek za zakończony. W sumie to ja z nim zerwałam....

Autorko, facet na starcie powiedzial, ze sie z nia spotkal bo chcial sie wyzalic. W sms'ach moze zalil sie na Twoje zachowanie i dlatego nie chcial Ci ich pokazac. ( Wiedzial, jak zareagujesz). Jezeli sama widzisz bledy w swoim zachowaniu to pora to zmienic. Facet to nie worek treningowy i nawet ten najtwardszy kiedys wymieknie.

Poza tym, niby zalowalas tego co zrobilas, a wystarczylo kilka nieodebranych polaczen ( nikt nie ma obowiazku odbierac jak nie ma ochoty), a Ty juz zaczelas sie na niego wkurzac i nakrecac!
Jak kogos cos boli to sie o tym rozmawia, a nie obraza i wywala z domu z takimi tekstami. Jezeli sama nie potrafisz poradzic sobie z tymi napadami gniewu, to chyba pora na psychologa. Jesli on zobaczy, ze chcesz sie zmienic to moze wroci. Teraz daj mu czas i odpusc.

[takaja13]

Napisane przez XxJulia90xX

Rozmawialiśmy... Milion razy prosiłam Go żeby powiedział po co ona wczoraj do Niego dzwoniła, żeby mnie z nią poznał skoro to tylko koleżanka, albo zadzwonił przy mnie i wyjaśnił jej, że dziękuje za jej wsparcie ale już wszystko dobrze. Ale nie- nie było o tym mowy.
Domyślam się, że nie było nic między nimi (chociaż ona chciała) i T chodziło tylko o to żebym mu zaufała. Tak też powiedział...

Wiem, że ostro przegięłam, wiem... Ale nie mogę odpuścić. On to całe moje życie.

Tylko, że ja nawet nie zdążyłam mu tego powiedzieć bo nie chce mnie znać. Może myśli,ze dzwonię by go dobić...

Powiem Ci jedno i powinno dac ci to domyslenia-gdyby to faktycznie tylko byla kolezanka to facet bez wachania zapoznal by was ze soba i nawet przy tobie napisal esa z podiekowanie za wsparcie a on co ????....nic ,gdzies mial twoja prosbe

po 1 to nikogo nie mozna byc pewnym ,czasem nawet samego siebie a pozatym dla mnie tlumaczenie,ze chodzilo mu o to abys mu zaufala DLA MNIE JEST CO NAJMNIEJ SMIESZNE I TZN ZE FACET RACZEJ MA COS ZA USZAMI.

[Merys]

Napisane przez takaja13

Powiem Ci jedno i powinno dac ci to domyslenia-gdyby to faktycznie tylko byla kolezanka to facet bez wachania zapoznal by was ze soba i nawet przy tobie napisal esa z podiekowanie za wsparcie a on co ????....nic ,gdzies mial twoja prosbe

po 1 to nikogo nie mozna byc pewnym ,czasem nawet samego siebie a pozatym dla mnie tlumaczenie,ze chodzilo mu o to abys mu zaufala DLA MNIE JEST CO NAJMNIEJ SMIESZNE I TZN ZE FACET RACZEJ MA COS ZA USZAMI.

Rownie dobrze to moze nie byc pierwsza osoba, o ktora autorka jest zazdrosna, a facet ma juz tego dosc. I nie nakrecajcie sie tak z tymi zdradami, bo facet to nie pies, ze idzie sie pocieszyc do pierwszej lepszej baby...

[syklamen]

Napisane przez XxJulia90xX

Rozmawialiśmy... Milion razy prosiłam Go żeby powiedział po co ona wczoraj do Niego dzwoniła, żeby mnie z nią poznał skoro to tylko koleżanka, albo zadzwonił przy mnie i wyjaśnił jej, że dziękuje za jej wsparcie ale już wszystko dobrze. Ale nie- nie było o tym mowy.
Domyślam się, że nie było nic między nimi (chociaż ona chciała) i T chodziło tylko o to żebym mu zaufała. Tak też powiedział...

Wiem, że ostro przegięłam, wiem... Ale nie mogę odpuścić. On to całe moje życie.

Tylko, że ja nawet nie zdążyłam mu tego powiedzieć bo nie chce mnie znać. Może myśli,ze dzwonię by go dobić...



Nie dopuścił by się zdrady. Na pewno nie. Jego ociec zostawił go gdy był mały więc wiem jak nie szanuje takich ludzi... Nie mógł stać się taki. Może pojechać w okolicę i napisać, że chcę pogadać i czekam, np. godzinę?

Jasne, na 100% to można być pewnym jedynie własnej smierci Po prostu nie dopuszczasz takiej możliwości, jak w przypadku wielu zakochanych kobiet.
No to dziwne sobie sposoby facet wybiera na to żeby pogłębić Twoje zaufanie
Napisałam, że Ty też bez winy nie jesteś...ale wiesz co? Dziwi mnie, że tak szybko odpuścił...tak jakby tylko skorzystał z okazji. I nie zdziwiłoby mnie jakby tamta znowu go pocieszała
To już jak chcesz do niego jechać, to jedź...nie baw się w podchody, że gdzieś tam czekasz, bo skoro telefonu nie raczy odebrać, to nie wiem czy przyjdzie jak napiszesz, że czekasz.

[Buenaestrella]

Napisane przez XxJulia90xX

Rozmawialiśmy... Milion razy prosiłam Go żeby powiedział po co ona wczoraj do Niego dzwoniła, żeby mnie z nią poznał skoro to tylko koleżanka, albo zadzwonił przy mnie i wyjaśnił jej, że dziękuje za jej wsparcie ale już wszystko dobrze. Ale nie- nie było o tym mowy.
Domyślam się, że nie było nic między nimi (chociaż ona chciała) i T chodziło tylko o to żebym mu zaufała. Tak też powiedział...

Wiem, że ostro przegięłam, wiem... Ale nie mogę odpuścić. On to całe moje życie.

Tylko, że ja nawet nie zdążyłam mu tego powiedzieć bo nie chce mnie znać. Może myśli,ze dzwonię by go dobić...



Nie dopuścił by się zdrady. Na pewno nie. Jego ociec zostawił go gdy był mały więc wiem jak nie szanuje takich ludzi... Nie mógł stać się taki. Może pojechać w okolicę i napisać, że chcę pogadać i czekam, np. godzinę?

Ja też byłam pewna, że mój były absolutnie nie byłby w stanie mnie zdradzić, pewnie on sam był pewien. No, dopóki nie zdradził w każdym razie.

Jeśli chcesz naprawdę z nim rozmawiać, zacząć go szanować itd - dlaczego nie zaczniesz od tego, żeby pozwolić mu pobyć samemu, gdy tego chce? Jest wkurzony, pewnie potrzebuje ochłonąć, przemyśleć wszystko - a Ty nawet do tego nie dajesz mu prawa, ma tańczyć, jak mu zagrasz - co z tego, że jest zraniony, oczekujesz, że schowa swoje uczucia do kieszeni i zacznie Ciebie pocieszać i uspakajać...
Daj mu lepiej znać, że czekasz i daj mu prawo do przemyślenia wszystkiego...

I daj też sobie czas na przemyślenie wszystkiego. To nie jest normalne, żeby faceci żalili się na swoje ŻONY, a choćby i przyszłe, innym kobietom.

[XxJulia90xX]

Wiem, że mam problem z nerwami. Jestem zbyt porywcza i zaborcza- jak też napisał mojemu bratu po wszystkim- i że za dużo się tego nazbierało.
Ale ja nigdy się nie broniłam, jasno mówiłam o swoim problemie i w ciągu ostatniego tygodnia rozmawialiśmy o tym, że nie zaszkodzą np. ziółka, zmiana nastawienia. Chodzi mi o to, że temat był poruszany kilkakrotnie.

Pojechać? Jeśli tak to kiedy? Dziś? Jutro? Za tydzień?
Napisać list?
Pojechać w neutralne miejsce i napisać eskę, że czekam...?

[takaja13]

Napisane przez Merys

Rownie dobrze to moze nie byc pierwsza osoba, o ktora autorka jest zazdrosna, a facet ma juz tego dosc. I nie nakrecajcie sie tak z tymi zdradami, bo facet to nie pies, ze idzie sie pocieszyc do pierwszej lepszej baby...

Mialam niemal identyczna sytuacje,jak niewierzysz poszukaj w moich starych postach po porodzie czyli 14 miesiecy temu zrobilam sie straszna,sama ze soba nie moglam wytrzymac,wiecznie czepialm sie mojego meza,wieczne krzyki,awantury,jak mialam go dosc wyrzucalam go z naszego wspolnego domu,doprowadzilo to nas prawie do rozwodu bo on biedny chodzil za mna ,staral sie naprawic to co ja psulam a ja tylko dolewalam oliwy do ognia i tez pisalze swoja kolezanka....zalil sie na mnie,psioczyl,pytal o rady
tez mial ja wpisana pod Sama tylko jak sie pogodzlismy to pokazal mi wszystkie esy,wiedzialam o wszystkim o czym do niej pisal i ona do niego,powiedzial,ze wolal zebym wiedziala co pisal iz mialabym go podejrzewac o zdrade i zeby nie bylo niedomowien
w poprzednim zwiazku bylam zdradzana przez dlugi czas i tez czasem myslalam ....wydaje mi sie ....wiec czasem jak o tym myslimy to cos w tym moze byc

[Lianca]

Też mi się to wydaje podejrzane...zwłaszcza, że on się tak jakoś szybko poddał...

[XxJulia90xX]

Może rzeczywiście dać mu czas...? Ale jeśli On nie będzie myślał co dalej z nami tylko jak się pozbierać po tym związku? A ja tu będę żyła nadzieją...

I to nie jest tak, że szybko się zmył bo wcale tego nie chciał. Sytuacja ostatnio często się powtarzała bo gdy nie chciałam np. żeby moje problemy w domu odbijały się na nim to chciałam zostac sama, tylko, że robiłam to w taki sposób, że po prostu wyganiałam Go. Wiem, że mimo iż wszystko by dla mnie zrobił to baaardzo źle go traktowałam. I zawsze przeczekiwał i wracał obwiniając siebie.

I owszem- to była jedyna osoba, o którą byłam zazdrosna bo wiedziałam, że coś jest na rzeczy.

Takaja13- Was łączyło jeszcze dziecko, mieliście o co walczyc. Tzn. my też mamy ale boję się, że on sobie odpuścił... że nie dał rady ze mną. Jak doszliście do porozumienia?

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Napisane przez takaja13

Powiem Ci jedno i powinno dac ci to domyslenia-gdyby to faktycznie tylko byla kolezanka to facet bez wachania zapoznal by was ze soba i nawet przy tobie napisal esa z podiekowanie za wsparcie a on co ????....nic ,gdzies mial twoja prosbe

Wątpię.
Autorka jest totalnie wybuchową i nieracjonalnie zachowującą się osobą. Po co facet miał ryzykowac kolejnej awantury? Jakbym się spodziewała czegoś takiego to też bym nie powiedziała, nawet jakbym nie miała nic na sumieniu.

[Merys]

Napisane przez takaja13

Mialam niemal identyczna sytuacje,jak niewierzysz poszukaj w moich starych postach po porodzie czyli 14 miesiecy temu zrobilam sie straszna,sama ze soba nie moglam wytrzymac,wiecznie czepialm sie mojego meza,wieczne krzyki,awantury,jak mialam go dosc wyrzucalam go z naszego wspolnego domu,doprowadzilo to nas prawie do rozwodu bo on biedny chodzil za mna ,staral sie naprawic to co ja psulam a ja tylko dolewalam oliwy do ognia i tez pisalze swoja kolezanka....zalil sie na mnie,psioczyl,pytal o rady
tez mial ja wpisana pod Sama tylko jak sie pogodzlismy to pokazal mi wszystkie esy,wiedzialam o wszystkim o czym do niej pisal i ona do niego,powiedzial,ze wolal zebym wiedziala co pisal iz mialabym go podejrzewac o zdrade i zeby nie bylo niedomowien
w poprzednim zwiazku bylam zdradzana przez dlugi czas i tez czasem myslalam ....wydaje mi sie ....wiec czasem jak o tym myslimy to cos w tym moze byc

No widzisz, jednak Cie nie zdradzil, a w glowie mialas juz pewnie milion rzeczy, ktore mogl zrobic. Nie kazdy facet pociesza sie zdrada. Cholernie bledne myslenie. To, ze na forum sa same watki o problemach, nie znaczy, ze nie ma na swiecie normalnych facetow, ktorzy tez maja swoje granice wytrzymalosci i chca sie komus wyzalic, skoro swojej partnerce nie moga.

[takaja13]

[1=af6a7928a10f2efb7030deb f852af0b1c87659cc;2776950 9]Wątpię.
Autorka jest totalnie wybuchową i nieracjonalnie zachowującą się osobą. Po co facet miał ryzykowac kolejnej awantury? Jakbym się spodziewała czegoś takiego to też bym nie powiedziała, nawet jakbym nie miała nic na sumieniu.[/QUOTE]
Ale czy Ty przeczytalas dokladnie chyba nie bo to autorka o to prosila,ja jestem strasznym nerwusem z powracajaca depresja i tak jak ja okazuje swoje nerwy to chyba nikt nie potrafi i na swoja prosbe poznalam wszystkie kolezanki mojego meza z pracy, wyszlismy na kawcie i dopiero jak zobaczylam,ze to sa zwykle kolezanki to moja zazdrosc sobie poszla kolezanke o imieniu Sam tez poznalam nie powiem bo bardzo ladna dziewczyna ale rozmawiala z moim mezem tak samo jak ze mna i czasem sobie wysylamy eski trzeba tylko choc troszke pokazac partnerce,ze nie musi byc zazdrosna bo nie ma o co

---------- Dopisano o 09:44 ---------- Poprzedni post napisano o 09:40 ----------

Napisane przez Merys

No widzisz, jednak Cie nie zdradzil, a w glowie mialas juz pewnie milion rzeczy, ktore mogl zrobic. Nie kazdy facet pociesza sie zdrada. Cholernie bledne myslenie. To, ze na forum sa same watki o problemach, nie znaczy, ze nie ma na swiecie normalnych facetow, ktorzy tez maja swoje granice wytrzymalosci i chca sie komus wyzalic, skoro swojej partnerce nie moga.

Mialam w glowie i tonie jedno tylko,ze moj maz jak zawsze po pracy wracal prosto do domu i nawet do kolegow nie zachodzil zeby nie bylo dodatkowej afery,a jak go wyrzucalam to siedzial biedny w aucie albo szperal cos sobie w garazu
ipowiem Ci ,ze uratowalo go tylko to,ze pokazal o czym pisali

Wogole niektorzy faceci poinni zostac odznaczeni za meki jakie przechodza

[XxJulia90xX]

Też tego chciałam... Ale bał się, że chcę się spotkać z nią tylko po to by powiedzieć jej parę słów.
Teraz kiedy uznał wszystko za zakończone to już nie wiem co robić. Nie chcę też się upokorzyć przed nim czy brać na litośc.

[bez_sensowna]

Od ilu dni nie masz z nim kontaktu?

[Merys]

Napisane przez takaja13

Mialam w glowie i tonie jedno tylko,ze moj maz jak zawsze po pracy wracal prosto do domu i nawet do kolegow nie zachodzil zeby nie bylo dodatkowej afery,a jak go wyrzucalam to siedzial biedny w aucie albo szperal cos sobie w garazu
ipowiem Ci ,ze uratowalo go tylko to,ze pokazal o czym pisali

Wogole niektorzy faceci poinni zostac odznaczeni za meki jakie przechodza

Widzisz sama, nie kazdy jest w stanie zniesc taka kontrole i takie jazdy. Inny facet moze pomyslec po prostu, ze on nic nie robi, a ona ciagle mu nie ufa i oskarza o bog wie co, to po cholere w ogole taki zwiazek? Bez zaufania? Za kogo ona mnie ma? Za jakiegos szmaciarza, ktory pocieszy sie przy pierwszej lepszej klotni. Znajdzie taka, ktora bedzie mu ufac bez dowodow i afer, z ktora bedzie szczesliwy, a nie cierpial niewole.

[XxJulia90xX]

Od 5 dni wiem o tym spotkaniu i rozmowach telefonicznych. 4 dni robiłam mu o to piekło, a od wczoraj rana nie ma z nim kontaktu.


Nie kontrolowałam Go nigdy. Chodziło tylko o tą jedną kobietę. Dlatego bał się powiedzieć mi, że do niej pojechał bo wiedział jak to przyjmę.

[kasia6713]

Napisane przez XxJulia90xX

Też tego chciałam... Ale bał się, że chcę się spotkać z nią tylko po to by powiedzieć jej parę słów.
Teraz kiedy uznał wszystko za zakończone to już nie wiem co robić. Nie chcę też się upokorzyć przed nim czy brać na litośc.

ale po co Ty chcesz sie z nia spotykać? żeby ona Ci powiedziała że nic ich nie łączy?
po pierwsze, ona nie musi powiedzieć Ci prawdy.
po drugie, wybacz, ale byliście zareczeni. On nie musi Ci nic udowadniać.

[takaja13]

Napisane przez XxJulia90xX

Też tego chciałam... Ale bał się, że chcę się spotkać z nią tylko po to by powiedzieć jej parę słów.
Teraz kiedy uznał wszystko za zakończone to już nie wiem co robić. Nie chcę też się upokorzyć przed nim czy brać na litośc.

Uszy do gory i jedz do niego-w koncu to Ty zepsulas

przepros za swoje zachowanie,powiedz,ze chcesz walczyc o Wasz zwiazek i bedziesz sie leczyc,jesli mieszkasz w polsce to sa swietne ziolowe tabletki Bellergot-bardzo pomagaja wyciszyc i nie oglupiaja,mi one bardzo pomagaly
a co najwazniejsze pokaz mu ,ze zalezy Ci na zwiazku

[liketoysoldiers]

Mogę Ci tylko napisać z własnego doświadczenia; też były zaręczyny, wspólne mieszkanie, ślub, kłótnie, fochy, rozstanie i jego wyprowadzka.
Natychmiast pojawiła się "koleżanka" - pocieszycielka (również zapisana w tel. pod innym imieniem).
Również było dla mnie nie do pomyślenia że mógłby mnie zdradzić, że przecież tyle czasu razem, że tyle słyszałam jak to mnie kocha i nigdy innej nie pokocha.
Czy zdradził mnie będąc ze mną? Nie wiem do dziś. Podobnie jak Ty - prosiłam go by wytłumaczył jej że ma dziewczynę, że wróciliśmy do siebie, żeby przestała dzwonić/pisać.
My wróciliśmy do siebie, jednak problemy się nie rozwiązały. Było gorzej - wiedziałam że mają cały czas kontakt, że gdy jest źle - on żali się jej, a ona wspaniałomyślnie go pocieszy.
Straciłam zaufanie do niego oraz szacunek do siebie, zrozumiałam że gdyby mu zależało - po prostu zerwał by ten kontakt. Kiedyś, gdy jakaś dziewczyna próbowała się do niego zbliżyć - natychmiast się odsuwał. Teraz czułam że odsuwa mnie.
Nasz związek się zakończył. Od ostatecznego rozstania mija dwa lata. Wielokrotnie jeszcze dzwonił, chciał wrócić, kilka razy się widzieliśmy. Za każdym razem gdy się spotkaliśmy - ta dziewczyna dzwoniła do niego, a on wyciszał telefon. Uparcie twierdził że się z nią nie spotyka, że wciąż tylko ja itd. Niestety - fakty były inne. Od naszych wspólnych znajomych wiem że są razem.
Wiem że pewnie gdybym teraz się z nim spotkała - nadal twierdziłby że z nią nie jest i że tylko mnie kochał (ostatnio słyszałam to 3 mce temu gdy dzwonił zapytać co słychać), tylko ze mną chciałby wziąć ślub.
Słowa to jednak tylko słowa. Pamiętaj że czyny się liczą. Być może - tak jak mówisz - to dobry i wrażliwy człowiek, który że tak powiem "bierze Cię na przeczekanie". Pamiętaj jednak - że może być inaczej i on już widzi inne wyjście z sytuacji, którym nie jesteś już Ty.....
Oczywiście życzę, by Wasz związek przetrwał, by nie okazał się tak niedojrzały i nietrwały jak mój....
Cokolwiek się stanie - nie mów, nie myśl ze on jest całym Twoim światem. Jeśli będzie chciał spróbować to naprawić - staraj się zmieniać swoje zachowanie, ulepszać Waszą relację, ale nigdy nie daj Mu odczuć, że bez Niego nie przeżyjesz. I postaw twarde warunki - w związku nie ma miejsca dla takich 3 osób- koleżanek-pocieszycielek. To Wasze problemy i to Wy sami musicie nauczyć się o nich mówić i je rozwiązywać. A jeśli on nadal będzie wolał zwierzać się "koleżance" - cóż.... co by się nie stało - Ty i tak dasz radę

pozdrawiam ciepło

[XxJulia90xX]

On mi chyba nie uwierzy, że się zmienię. Boi się, że za miesiąc, dwa kiedy już wszystko będzie dobrze to ja znów zacznę go tak traktowac.

[takaja13]

Napisane przez Merys

Widzisz sama, nie kazdy jest w stanie zniesc taka kontrole i takie jazdy. Inny facet moze pomyslec po prostu, ze on nic nie robi, a ona ciagle mu nie ufa i oskarza o bog wie co, to po cholere w ogole taki zwiazek? Bez zaufania? Za kogo ona mnie ma? Za jakiegos szmaciarza, ktory pocieszy sie przy pierwszej lepszej klotni. Znajdzie taka, ktora bedzie mu ufac bez dowodow i afer, z ktora bedzie szczesliwy, a nie cierpial niewole.

Tutaj masz racje-nie kazdy chce przechodzic przez te ciagle awantury i wyrzuty i ciagle podejrzenia,u mnie to byla wina depresji poporodowej i na szczescie minela a jak powraca to juz wiem co mam robic,wiec autorce radze aby wziela sie za sibie bo newry nie sa dobrym przyjacielem dla zwiazku tylko trzeba chciec sobie pomoc.