Czuję się niesprawiedliwie traktowana!

[coral reef]

Pozwoliłam sobie założyć wątek na intymnym, bo wiem, że wchodzi tu dosc dużo osób i mam nadzieję, że mi pomożecie. Być moze uznacie, że mam dość głupi problem albo, że jstem jakas zadufana w sobie czy coś. Ale tak nie jest. Naprawdę proszę o zrozumieie.
Także mój problem w przeciwienstwie do wiekszosci wątkow pojawiających sie tutaj nie dotyczy chłopaka, rodziny tylko... studiów. A głównie traktowania studentów na tych studiach, egzaminów itp. Chodzi o ściąganie na studiach... otóż... u mnie na studiach (studiuje na Politechnice) sporo egzaminów przebiega w ten sposób, że dużo studentów ewidentnie zżyna. Jest to co prawda normalne zjawisko, wszedzie dzieją sie takie rzeczy no tylko... właśnie, ja się czuję trochę niesprawiedliwie traktowana. Sytuacja wygląda tak, profesor straszy, że jeśli przyłapie kogoś na ściąganiu to od razu poda sprawe na policje, piszepismo do dziekana o skreślenie z listy studentów, ale w praktyce sytuacja wygląda inaczej. Na egzamin wchodzą studenci, którzy nawet pojęcia nie mają na jaki egzamin przyszli, wyjmują kartki formatu A4 i jeśli egzamin składa się z teorii to jadą od góry do dołu od A do Z. Ja się boję ściągać. Zwyczajnie jestem osobą, która dość rzuca się w oczy, nie wiem czemu i kiedy mam wyjąć ściąge przeżywam straszny stres, także nie robię tego. Tylko zawsze potem żałuję... zwłaszcza, kiedy nie zaliczę egzaminu. Na ostatnim roku miała miejsce sytuacja, która do tej pory nie daje mi spokoju.
Nie zaliczyłam pewnego egzaminu, to oczywiście moja wina, mogłam się lepiej nauczyć tyle, że... no właśnie egzamin był wyjątkowo trudny, składał sie i z zadań i z teorii, ale materiału było od... nie powiem czego. Miałam pewne poważne problemy, którymi za długo się zajmowałam ale które uniemozliwiły mi również odpowiednie przygotowanie się do egzaminu. Egzamin wyglądał tak, wszedł sobie profesor, odpalił laptopa, ja oczywiście jako jedna z nielicznych nie miałam ściąg, na dodatek zostałam posadzona w 1 rzędzie naprzeciwko profesora. To, co się działo na tym egzaminie to był cyrk na kółkach. Studenci nie tyle ściągali co po prostu zżynali, ściągi wypadały im dosłownie pod ławke, jednej dziewczynie upadł telefon na podłogę, profesor zareagował ale nic jej nie zrobil (akurat pisała sobie dziewczyna smsa do kolegi żeby jej zadanie rozwiązał). Nawet jeden PIJANY student wszedł na egzamin dal kartce koledze i kolega mu wszystko napisał... Efekt był taki, że osoby, nawet te, które pytały mnie o najprostsze rzeczy pozaliczały a ja i mała liczba innych osób nie. W ten sposób ja mam płacić za powtarzanie przedmiotu, zaliczać go raz jeszcze, pogodziłam się z tym, ale na domiar złego kolokwia z tego przedmiotu kolidują mi z innymi zajęciami...
Powiecie pewnie, żebym zajeła się sobą a nie innymi, ale spójrzcie jak to teraz wygląda z mojej strony. Jestem w grupce powiedzmy 8 osób na 120, które nie zaliczyły tego przedmiotu. Czuję się jak niepełnosprawna. Profesorowie myslą sobie, że cały rok rozumie materiał tylko ja jestem jakimś debilem... tymczasem przysięgam, oni nie zdają sobie sprawy z tego co dzieje się na ich przedmiotach, zawsze ja wychodzę na tym najgorzej bo staram się być uczciwa, do tej pory nie rozumiem JAK profesor mógł tego wszystkiego nie zauważyć, do tego profesor który jest przewrażliwiony na punkcie ściągania i w taki sposób wypowiada się o sciaganiu jakby to było przestępstwo!I NIC nie zauważył, a prawda jest taka, że bez ściąg 80% osób nie miałoby szans tego przedmiotu zaliczyć...
Czy przesadzam? Naprawdę czuję się niesprawiedliwie traktowana, nie skarżyłam się nikomu bo nie chcę być skarżypytą. W końcu może to i nie moja sprawa, ale postawcie się na moim miejscu jak ja mam się czuć? Może też powinnam zacząć zżynać jak wszyscy? Sama już nie wiem, czuję się beznadziejnie w tej sytuacji... tu nie chodzi o zwykłe ściaganie, że komuś tam z końca akurat uda się ściągnąć... takie sytuacje są normalne, chodzi o to, że 90%osób zżyna jak popadnie, niektórzy nawet potem pobierają stypendium, wiem, życie jest niesprawiedliwe wiem ale to jakie cyrki odchodza na niektórych przedmiotach to naprawde jest porażka. Jesli jakiś profesor ma zamiar tak do tego podchodzic to powinien pozwolic kazdemu korzystać z notatek. Zreszta, tu nie chodzi o podejscie, ja jestem pewna na 100% ze ci profesorowie po prostu tego nie widzą, naprawde sa to ludzie niezbyt zainteresowani otaczającą ich rzeczywistoscią.
Jeszcze na dodatek czasem zdarza sie, ze np. na kartkówke przychodzi student, ktory pisze 2 kartkowki za siebie i swoja kolezanke, ktorej na tej kartkowce nie ma, ona potem to zalicza... a pozniej profesor gnoi tych co nie zaliczyli tekstami, ze nie nadaja sie na studia, ze nie rozumieja takich rzeczy itp.
Mam nadzieje, ze ktos zrozumie moj problem i powie mi czy przesadzam i co mam robic... bo sama juz nie wiem.

[Soso]

Wiesz co.. rozumiałabym jeszcze Twoje żale, gdybyś nie ściągała z powodu zasad moralnych itp. Ale Ty wyraźnie napisałaś, ze nie ściągasz bo nie umiesz/stresujesz się/rzucasz sie w oczy. Mam Ci wspołczuć?

[coral reef]

Napisane przez Soso

Wiesz co.. rozumiałabym jeszcze Twoje żale, gdybyś nie ściągała z powodu zasad moralnych itp. Ale Ty wyraźnie napisałaś, ze nie ściągasz bo nie umiesz/stresujesz się/rzucasz sie w oczy. Mam Ci wspołczuć?

Chyba totalnie nie zrozumiałaś problemu. Tak, z powodu zasad moralnych nie ściągałam do pewnego momentu, ale kiedy widzę, że wszyscy zżynaja a ja mam byc jedyną głupią która z powodu jakichs zasad nie sciaga a potem wychodzi na tym najgorzej to zaczynam sie zastanawiać co robić...
To, ze napisałam, ze rzucam sie w oczy nie oznacza, ze nie mam zadnych zasad. Dla mnie to nieetyczne ale to nie zmienia faktu, ze rowniez kolejnym powodem dlaktorego nie sciagam jest to, ze boje sie, ze bede jedyną, ktora z tegopowodu poniesie konsekwencje i bede sie czuć jeszcze gorzej.
Postaraj sie zrozumieć problem, a nie tak sobie po prostu wchodzic na forum zeby po kims pojechac.


POZA tym nie umie sciagac akurat nikt, nie wiem czy student, który przychodzi i wyjmuje sciagi formatu A4 kladzie je na ławke i zzyna a potem one mu wypadaja niezdarnie na podloge jak probuje je schowac mozna powiedziec, ze umie ściągać... tez nie umie i dziwi mnie bardzo czemu profesorowie tego nie zauwazaja. Przyczepiłas sie akurat jedynej rzeczy ktora moglaby swiadczyć źle o autorze i probujesz teraz to wykorzystac przeciwko mnie, boże...

[Soso]

Napisane przez coral reef

Pozwoliłam sobie założyć wątek na intymnym, bo wiem, że wchodzi tu dosc dużo osób i mam nadzieję, że mi pomożecie. Być moze uznacie, że mam dość głupi problem albo, że jstem jakas zadufana w sobie czy coś. Ale tak nie jest. Naprawdę proszę o zrozumieie.
Także mój problem w przeciwienstwie do wiekszosci wątkow pojawiających sie tutaj nie dotyczy chłopaka, rodziny tylko... studiów. A głównie traktowania studentów na tych studiach, egzaminów itp. Chodzi o ściąganie na studiach... otóż... u mnie na studiach (studiuje na Politechnice) sporo egzaminów przebiega w ten sposób, że dużo studentów ewidentnie zżyna. Jest to co prawda normalne zjawisko, wszedzie dzieją sie takie rzeczy no tylko... właśnie, ja się czuję trochę niesprawiedliwie traktowana. Sytuacja wygląda tak, profesor straszy, że jeśli przyłapie kogoś na ściąganiu to od razu poda sprawe na policje, piszepismo do dziekana o skreślenie z listy studentów, ale w praktyce sytuacja wygląda inaczej. Na egzamin wchodzą studenci, którzy nawet pojęcia nie mają na jaki egzamin przyszli, wyjmują kartki formatu A4 i jeśli egzamin składa się z teorii to jadą od góry do dołu od A do Z. Ja się boję ściągać. Zwyczajnie jestem osobą, która dość rzuca się w oczy, nie wiem czemu i kiedy mam wyjąć ściąge przeżywam straszny stres, także nie robię tego. Tylko zawsze potem żałuję... zwłaszcza, kiedy nie zaliczę egzaminu. Na ostatnim roku miała miejsce sytuacja, która do tej pory nie daje mi spokoju.
Nie zaliczyłam pewnego egzaminu, to oczywiście moja wina, mogłam się lepiej nauczyć tyle, że... no właśnie egzamin był wyjątkowo trudny, składał sie i z zadań i z teorii, ale materiału było od... nie powiem czego. Miałam pewne poważne problemy, którymi za długo się zajmowałam ale które uniemozliwiły mi również odpowiednie przygotowanie się do egzaminu. Egzamin wyglądał tak, wszedł sobie profesor, odpalił laptopa, ja oczywiście jako jedna z nielicznych nie miałam ściąg, na dodatek zostałam posadzona w 1 rzędzie naprzeciwko profesora. To, co się działo na tym egzaminie to był cyrk na kółkach. Studenci nie tyle ściągali co po prostu zżynali, ściągi wypadały im dosłownie pod ławke, jednej dziewczynie upadł telefon na podłogę, profesor zareagował ale nic jej nie zrobil (akurat pisała sobie dziewczyna smsa do kolegi żeby jej zadanie rozwiązał). Nawet jeden PIJANY student wszedł na egzamin dal kartce koledze i kolega mu wszystko napisał... Efekt był taki, że osoby, nawet te, które pytały mnie o najprostsze rzeczy pozaliczały a ja i mała liczba innych osób nie. W ten sposób ja mam płacić za powtarzanie przedmiotu, zaliczać go raz jeszcze, pogodziłam się z tym, ale na domiar złego kolokwia z tego przedmiotu kolidują mi z innymi zajęciami...
Powiecie pewnie, żebym zajeła się sobą a nie innymi, ale spójrzcie jak to teraz wygląda z mojej strony. Jestem w grupce powiedzmy 8 osób na 120, które nie zaliczyły tego przedmiotu. Czuję się jak niepełnosprawna. Profesorowie myslą sobie, że cały rok rozumie materiał tylko ja jestem jakimś debilem... tymczasem przysięgam, oni nie zdają sobie sprawy z tego co dzieje się na ich przedmiotach, zawsze ja wychodzę na tym najgorzej bo staram się być uczciwa, do tej pory nie rozumiem JAK profesor mógł tego wszystkiego nie zauważyć, do tego profesor który jest przewrażliwiony na punkcie ściągania i w taki sposób wypowiada się o sciaganiu jakby to było przestępstwo!I NIC nie zauważył, a prawda jest taka, że bez ściąg 80% osób nie miałoby szans tego przedmiotu zaliczyć...
Czy przesadzam? Naprawdę czuję się niesprawiedliwie traktowana, nie skarżyłam się nikomu bo nie chcę być skarżypytą. W końcu może to i nie moja sprawa, ale postawcie się na moim miejscu jak ja mam się czuć? Może też powinnam zacząć zżynać jak wszyscy? Sama już nie wiem, czuję się beznadziejnie w tej sytuacji... tu nie chodzi o zwykłe ściaganie, że komuś tam z końca akurat uda się ściągnąć... takie sytuacje są normalne, chodzi o to, że 90%osób zżyna jak popadnie, niektórzy nawet potem pobierają stypendium, wiem, życie jest niesprawiedliwe wiem ale to jakie cyrki odchodza na niektórych przedmiotach to naprawde jest porażka. Jesli jakiś profesor ma zamiar tak do tego podchodzic to powinien pozwolic kazdemu korzystać z notatek. Zreszta, tu nie chodzi o podejscie, ja jestem pewna na 100% ze ci profesorowie po prostu tego nie widzą, naprawde sa to ludzie niezbyt zainteresowani otaczającą ich rzeczywistoscią.
Jeszcze na dodatek czasem zdarza sie, ze np. na kartkówke przychodzi student, ktory pisze 2 kartkowki za siebie i swoja kolezanke, ktorej na tej kartkowce nie ma, ona potem to zalicza... a pozniej profesor gnoi tych co nie zaliczyli tekstami, ze nie nadaja sie na studia, ze nie rozumieja takich rzeczy itp.
Mam nadzieje, ze ktos zrozumie moj problem i powie mi czy przesadzam i co mam robic... bo sama juz nie wiem.

We wcześniejszym poście odniosłam się do pogrubionego.

A czy przesadzasz? Moim zdaniem tak - co Cię obchodzą inni? Pilnuj swojego noska - albo naucz się ściągać, albo zacznij się bardziej efektywnie uczyć. Proste.

[Madzialenka_21]

Napisane przez coral reef

Pozwoliłam sobie założyć wątek na intymnym, bo wiem, że wchodzi tu dosc dużo osób i mam nadzieję, że mi pomożecie. Być moze uznacie, że mam dość głupi problem albo, że jstem jakas zadufana w sobie czy coś. Ale tak nie jest. Naprawdę proszę o zrozumieie.
Także mój problem w przeciwienstwie do wiekszosci wątkow pojawiających sie tutaj nie dotyczy chłopaka, rodziny tylko... studiów. A głównie traktowania studentów na tych studiach, egzaminów itp. Chodzi o ściąganie na studiach... otóż... u mnie na studiach (studiuje na Politechnice) sporo egzaminów przebiega w ten sposób, że dużo studentów ewidentnie zżyna. Jest to co prawda normalne zjawisko, wszedzie dzieją sie takie rzeczy no tylko... właśnie, ja się czuję trochę niesprawiedliwie traktowana. Sytuacja wygląda tak, profesor straszy, że jeśli przyłapie kogoś na ściąganiu to od razu poda sprawe na policje, piszepismo do dziekana o skreślenie z listy studentów, ale w praktyce sytuacja wygląda inaczej. Na egzamin wchodzą studenci, którzy nawet pojęcia nie mają na jaki egzamin przyszli, wyjmują kartki formatu A4 i jeśli egzamin składa się z teorii to jadą od góry do dołu od A do Z. Ja się boję ściągać. Zwyczajnie jestem osobą, która dość rzuca się w oczy, nie wiem czemu i kiedy mam wyjąć ściąge przeżywam straszny stres, także nie robię tego. Tylko zawsze potem żałuję... zwłaszcza, kiedy nie zaliczę egzaminu. Na ostatnim roku miała miejsce sytuacja, która do tej pory nie daje mi spokoju.
Nie zaliczyłam pewnego egzaminu, to oczywiście moja wina, mogłam się lepiej nauczyć tyle, że... no właśnie egzamin był wyjątkowo trudny, składał sie i z zadań i z teorii, ale materiału było od... nie powiem czego. Miałam pewne poważne problemy, którymi za długo się zajmowałam ale które uniemozliwiły mi również odpowiednie przygotowanie się do egzaminu. Egzamin wyglądał tak, wszedł sobie profesor, odpalił laptopa, ja oczywiście jako jedna z nielicznych nie miałam ściąg, na dodatek zostałam posadzona w 1 rzędzie naprzeciwko profesora. To, co się działo na tym egzaminie to był cyrk na kółkach. Studenci nie tyle ściągali co po prostu zżynali, ściągi wypadały im dosłownie pod ławke, jednej dziewczynie upadł telefon na podłogę, profesor zareagował ale nic jej nie zrobil (akurat pisała sobie dziewczyna smsa do kolegi żeby jej zadanie rozwiązał). Nawet jeden PIJANY student wszedł na egzamin dal kartce koledze i kolega mu wszystko napisał... Efekt był taki, że osoby, nawet te, które pytały mnie o najprostsze rzeczy pozaliczały a ja i mała liczba innych osób nie. W ten sposób ja mam płacić za powtarzanie przedmiotu, zaliczać go raz jeszcze, pogodziłam się z tym, ale na domiar złego kolokwia z tego przedmiotu kolidują mi z innymi zajęciami...
Powiecie pewnie, żebym zajeła się sobą a nie innymi, ale spójrzcie jak to teraz wygląda z mojej strony. Jestem w grupce powiedzmy 8 osób na 120, które nie zaliczyły tego przedmiotu. Czuję się jak niepełnosprawna. Profesorowie myslą sobie, że cały rok rozumie materiał tylko ja jestem jakimś debilem... tymczasem przysięgam, oni nie zdają sobie sprawy z tego co dzieje się na ich przedmiotach, zawsze ja wychodzę na tym najgorzej bo staram się być uczciwa, do tej pory nie rozumiem JAK profesor mógł tego wszystkiego nie zauważyć, do tego profesor który jest przewrażliwiony na punkcie ściągania i w taki sposób wypowiada się o sciaganiu jakby to było przestępstwo!I NIC nie zauważył, a prawda jest taka, że bez ściąg 80% osób nie miałoby szans tego przedmiotu zaliczyć...
Czy przesadzam? Naprawdę czuję się niesprawiedliwie traktowana, nie skarżyłam się nikomu bo nie chcę być skarżypytą. W końcu może to i nie moja sprawa, ale postawcie się na moim miejscu jak ja mam się czuć? Może też powinnam zacząć zżynać jak wszyscy? Sama już nie wiem, czuję się beznadziejnie w tej sytuacji... tu nie chodzi o zwykłe ściaganie, że komuś tam z końca akurat uda się ściągnąć... takie sytuacje są normalne, chodzi o to, że 90%osób zżyna jak popadnie, niektórzy nawet potem pobierają stypendium, wiem, życie jest niesprawiedliwe wiem ale to jakie cyrki odchodza na niektórych przedmiotach to naprawde jest porażka. Jesli jakiś profesor ma zamiar tak do tego podchodzic to powinien pozwolic kazdemu korzystać z notatek. Zreszta, tu nie chodzi o podejscie, ja jestem pewna na 100% ze ci profesorowie po prostu tego nie widzą, naprawde sa to ludzie niezbyt zainteresowani otaczającą ich rzeczywistoscią.
Jeszcze na dodatek czasem zdarza sie, ze np. na kartkówke przychodzi student, ktory pisze 2 kartkowki za siebie i swoja kolezanke, ktorej na tej kartkowce nie ma, ona potem to zalicza... a pozniej profesor gnoi tych co nie zaliczyli tekstami, ze nie nadaja sie na studia, ze nie rozumieja takich rzeczy itp.
Mam nadzieje, ze ktos zrozumie moj problem i powie mi czy przesadzam i co mam robic... bo sama juz nie wiem.

Dopiero na studiach zauważyłaś, że co druga osoba ma pełne kieszenie ściąg i cały telefon zdjęć? W liceum tak nie miałaś. Jakos mi się wierzyć nie chce. Prawda jest taka, że gdyby nie ściągi to 3/4 roku odpadło by juz na wstępie, a Ty niestety nic nie możesz na to poradzić. Jedynie co, to też zaopatrzyc się w małe pomoce naukowe. A wykładowca, jak większość, pogada, postraszy, a w ostateczności nic nie zrobi. U mnie na uczelni też ściągamy i wykładowcy to oczywiście widzą. Jedni nie podchodzą, ale oblewają egzamin, mimo, że całkiem dobrze napisany, a inni widzą i zaliczają. Nie ma reguły. Jesli nie chcesz próbować ze ściągami, to musisz niestety uczyć się dwa razy więcej niz inni i pogodzić z niesprawiedliwością panującą na świecie, bo studia to nie jedyne miejsce kiedy jej doświadczasz.

[33owieczka]

Albo zaczniesz sama ściągać i przestaniesz rzucac się o czy poprzez siadanie w pierwszej ławce (nie dzwine, że wóczas jesteś widoczna, to normlane), albo zaczniesz się efektywniej uczyć i wówczas ściąganie nie będzie Ci potrzebne.

I tak, to niepsrawiedliwe, ale życie jest niesprawiedliwe.

[coral reef]

Soso - no właśnie nie rozumiesz problemuNie, nie 'pilnuj wlasnego noska' wlasnie go pilnuje, studiuje rachunkowosc i nie mam zamiaru w przyszlosci trafic na finansiste ktory mi naliczy odsetki w wysokosci 500% bo na studiach sciagał! Ciekawe co by było gdybym była na medycynie, miałabym sie godzić na to, że w przyszłosci bede miała do czynienia z lekarzem, ktory mnie zabije bo nie bedzie umiał mnie wyleczyc, bo na studiach sciagał i pomylił leki???

Madzielenka_21 - tylko studia to nie liceum, owszem w liceum też zżynali, tyle, ze w liceum uczymy sie miliona niepotrzebnych rzeczy i w az takim stopniu mi to nie przeszkadzało. Poza tym stopien sciagania nie byl az tak duzy. Nie zaliczali klasowek uczniowie, ktorzy byli na nich nieobecni, jest roznica miedzy podpieraniem sie sciaga a zerznieciem wszystkiego lub kiedyinna osoba napisze za nas egzamin!

owieczka33 - yyyy akurat sama zostalam posadzona w 1 rzedzie i nie bylo to zalezne ode mnie. Jasne zycie niesprawiedliwie wiec najlepiej zacznijmy krasc i oszukiwac bo zycie jest niesprawiedliwe. A jak cie ktos okradnie albo oszuka to nie zglaszaj tego na policje bo zycie jest niesrawiedliwe. W koncu to twoja wina moglas nie nosic ze soba pieniedzy... najlepiej w ogole zacznijmy wszyscy zyc wg zasady 'zycie jest niesprawiedliwe'.
"sama zacznij sciagac' - swietna rada, najinteligentniejsza jaka moglam dostac.


JUZ W TYM MOMENCIE STUDENCI Z WKS-U NIE POTRAFIĄ OBLICZYC STYPENDIUM SOCJALNEGO, (NIEKTORZY) CIEKAWE JAKIE CYRKI BEDĄ JAK TRAFIĄ DO BANKU, JUŻ SIĘ BOJE POMYSLEC.

[33owieczka]

owieczka33 - yyyy akurat sama zostalam posadzona w 1 rzedzie i nie bylo to zalezne ode mnie. Jasne zycie niesprawiedliwie wiec najlepiej zacznijmy krasc i oszukiwac bo zycie jest niesprawiedliwe. A jak cie ktos okradnie albo oszuka to nie zglaszaj tego na policje bo zycie jest niesrawiedliwe. W koncu to twoja wina moglas nie nosic ze soba pieniedzy... najlepiej w ogole zacznijmy wszyscy zyc wg zasady 'zycie jest niesprawiedliwe'.
"sama zacznij sciagac' - swietna rada, najinteligentniejsza jaka moglam dostac.

Napisałam ci ze albo zaczniesz sie efektywnie uczyć, albo naucz się ściągac jak inni.
Skoro Ty brzydzisz się ściąganiem- pozostaje Ci opcja- więcej nauki.

A o sprawiedliwości na świecie nauczysz sie jeszcze wiele... gdy dorosniesz

[lula_by]

najważniejsze jest podejście, czy uczysz się dla siebie żeby w przyszłości z tą wiedzą coś zrobić pożytecznego?, czy tylko po to żeby zaliczyć?. jeśli dla siebie bo chcesz coś osiągnąć to ucz się i nie zwracasz uwagi na tych co ściągają, większość z nich po skończeniu studiów i tak pracy w zawodzie nie dostanie ze względu na brak wiedzy i przygotowania.

[coral reef]

Napisane przez 33owieczka

Napisałam ci ze albo zaczniesz sie efektywnie uczyć, albo naucz się ściągac jak inni.
Skoro Ty brzydzisz się ściąganiem- pozostaje Ci opcja- więcej nauki.

A o sprawiedliwości na świecie nauczysz sie jeszcze wiele... gdy dorosniesz

Rownież powinnas dorosnac aby sie wypowiadac na ten temat. To, że życie jest niesprawiedliwe wie kazdy to znaczy, ze mamy godzic sie na kazda niesprawiedliwosc jaka nas spotyka i nie reagować i tłumaczyć sobie tym, że 'życie jest niesprawiedliwe'? To wie kazdy, tylko, że wlasnie z tego powodu ze nikt nie reaguje i tak to sobie tlumaczy zycie zaczyna byc jeszcze bardziej niesprawiedliwe.

Jak dla mnie profesor, ktory nie widzi co sie wokol niego dzieje chyba nie bardzo powinien pilnowac na egzaminach... ja rozumiem, ze mozna nie zauwazyc pewnych rzeczy, ale skoro pijany student wchodzi na egzamin, wykladowca nie widzi, ludziom wylatuja sciagi z rak, wykladowca nie widzi, telefon wypada, wykladowca nie reaguje - to cos jest nie tak.

[mm444]

Treść usunięta

[Soso]

Napisane przez coral reef

Soso - no właśnie nie rozumiesz problemuNie, nie 'pilnuj wlasnego noska' wlasnie go pilnuje, studiuje rachunkowosc i nie mam zamiaru w przyszlosci trafic na finansiste ktory mi naliczy odsetki w wysokosci 500% bo na studiach sciagał! Ciekawe co by było gdybym była na medycynie, miałabym sie godzić na to, że w przyszłosci bede miała do czynienia z lekarzem, ktory mnie zabije bo nie bedzie umiał mnie wyleczyc, bo na studiach sciagał i pomylił leki???

(...).

Wybierając lekarza/księgowego itp kieruję się nie jego indeksem czy kodeksem moralnym , ale opiniami jakie inni ludzie wystawiają mu za jego pracę. A skoro tak - to i owszem, średnio mnie interesuje sposób, w jaki zaliczał egazminy.

[coral reef]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Wyobraź sobie, że ten wybór nie zawsze zależy od Ciebie. Kiedy masz ciężki wypadek i trafiasz na stół operacyjny, to nie od Ciebie zależy kto będzie Cię operował. Kiedy bierzesz kredyt w banku, nie od Ciebie zależy kto w tym banku będzie zajmował się Twoimi sprawami, a przynajmniej nie do końca. Robią to ludzie, którzy pracują w placówce, do której przypadkowo trafiłaś. Istnieje tez prawdopodobieństwo, że właśnie od kilku dni pracuje tam nowa osoba, nikt nie będzie Ci sie z tego spowiadał.

[platekrozy]

W lo ściągałam,ale tak się złożyło,że poszłam na językowy kierunek i w ciągu studiowania przez 2 lata zapomniałam jak się ściągą - poważnie.
Poszłam na drugi kierunek i tam chłopaki tak ściągali,że szok.
JA nie potrafiłam - chyba że napisałam na ręce,ale potem bałam się zajrzeć często gdy napisałam i myślałam to bokiem rzucało mi się,jak typ obok mnie ściąga.
Taka jest kolej rzeczy,ja byłam zawsze obryta,więc nawet jak ściągali to rzadko było,że dostali lepiej,bo jak dostałam 4 to dany typ dostał 3/3+,bo albo coś źle odczytał albo nie zdążył.Jednak wiele razy było,że gdy dostałam 5,chłopak ściągający 4,a chłopak uczący się 3 to tego co dostał 3 nerwica brała.
Nie wiem,jakie byłoby moje odczucie,gdyby chłopak ściągający dostał lepiej - pewnie bym uznała to za niesprawiedliwe,jednak jak zdarzyło się,że ja 4 i koleś co ściągał też dostał 4 to raczej się śmiałam i to Ci polecam.Jak nie umiesz lepiej się nauczyć czy ściągnąc nabierz do tego dystansu.
Uczyłam się na samych 5 i 4 brałam stypednium naukowe przez studia,do tego wiadomo 5 na dyplomie i powiem Ci szczerze,że w życiu nikt nigdy nie spytał mnie,a co miałam z prawa finansowego czy tam innego przedmiotu.A jak coś mi potrzebne to i tak muszę często od nowa czytać tylko jest mi łatwiej,bo czytam już 2 raz,a nie jak koledzy ściągający 1 raz

[33owieczka]

coral reef, dziewczyny Ci mądrze napisały- skoro tak Cie boli owa niesprawiedliwośc- reaguj!
Możesz donieść na kolegów, możesz w trakcie egzaminu zwrócic uwage profesora, ze kilka osób tu ściąga, możesz zgłosić sprawę w dziekanacie, że źle się czujesz jako jedyna nie ściągająca...

Albo... robić to co teraz- marudzić nie czyniąc nic. Co jest wygodniejsze (nie bedziesz miec nieprzyjemności, które mogą cię spotkac po reakcji), fajniejsze, (bo czujesz się o tyle "lepsza" od tych co ściągają) jednak na 100% nic nie zmieni.

Prawda jest też taka, że duża część wiedzy wyniesiona ze studiów, później w praktyce mało sie przydaje, stąd osoby ściągające na egzaminach moga później stac sie cenionymi fachowcami w swpjej dziedzinie opanowując przede wszystkim praktykę, a teorii posiadając tyle ile potrzebują, ewentualnie się doszkalając. Nie sądzisz, chyba, że to czego nauczysz sie na I roku bedziesz pamiętała po studiach? A nawet jeżeli to fragmentarycznie i trzeba bedzie te wiedze odświezyć. Pomijając to- przepisy się zmieniają, w naukach przyrodniczych pojawiają sie coraz to nowe odkrycia, z którymi specjaliści musza być na bieżąco.

[mm444]

Treść usunięta

[201604181004]

doprawdy smutne

co mamy z tym zrobić? donieść za ciebie? pewnie na uczelni pracownicy też by z krzeseł pospadali ze śmiechu

[coral reef]

Napisane przez platekrozy

W lo ściągałam,ale tak się złożyło,że poszłam na językowy kierunek i w ciągu studiowania przez 2 lata zapomniałam jak się ściągą - poważnie.
Poszłam na drugi kierunek i tam chłopaki tak ściągali,że szok.
JA nie potrafiłam - chyba że napisałam na ręce,ale potem bałam się zajrzeć często gdy napisałam i myślałam to bokiem rzucało mi się,jak typ obok mnie ściąga.
Taka jest kolej rzeczy,ja byłam zawsze obryta,więc nawet jak ściągali to rzadko było,że dostali lepiej,bo jak dostałam 4 to dany typ dostał 3/3+,bo albo coś źle odczytał albo nie zdążył.Jednak wiele razy było,że gdy dostałam 5,chłopak ściągający 4,a chłopak uczący się 3 to tego co dostał 3 nerwica brała.
Nie wiem,jakie byłoby moje odczucie,gdyby chłopak ściągający dostał lepiej - pewnie bym uznała to za niesprawiedliwe,jednak jak zdarzyło się,że ja 4 i koleś co ściągał też dostał 4 to raczej się śmiałam i to Ci polecam.Jak nie umiesz lepiej się nauczyć czy ściągnąc nabierz do tego dystansu.
Uczyłam się na samych 5 i 4 brałam stypednium naukowe przez studia,do tego wiadomo 5 na dyplomie i powiem Ci szczerze,że w życiu nikt nigdy nie spytał mnie,a co miałam z prawa finansowego czy tam innego przedmiotu.A jak coś mi potrzebne to i tak muszę często od nowa czytać tylko jest mi łatwiej,bo czytam już 2 raz,a nie jak koledzy ściągający 1 raz

Masz o tyle łatwiejszą sytuację, że studiowałaś kierunek, na którym i tak i tak jak ktoś umie to sie wyda a jak ni umie to sie też wyda
Ja mam sytuację cięższą, bo tu nikt nikogo nie odpytuje, nigdy sie nie 'wydaje'.
Poza tym swoimi zdolnościami językowymi, nikt krzywdy drugiej osobie nie wyrządzi, jak zostanie tłumaczem i skapną się w firmie, że nie umie to go wyleją a klienci najwyżej się uśmieją.
Za to jak trafisz na lekarza, który zżynał możesz to przypłacić własnym zdrowiem. Jak trafisz na finansiste, który sciagał mozesz to przyplacic sporą sumą pieniedzy - a dochodzenie prawa u nas w kraju wyglada jak wygląda, sprawa bedzie się ciagnąć kilka lat a ty stracisz i nerwy i kase.

Jezeli ktoś ściaga a nie umie, albo prosi kogos innego aby napisał za niego egzamin, to watpie aby kogos takiego potem nagle w pracy olsnilo. Nawet nie chodzi mi o samo sciaganie ale poziom oszustwa u mnie na uczelni - nieobecna osoba zaliczająca egzamin to juz chyba lekka przesada...

[roxyroxy]

ale co Ciebie obchodza inni?Tobie ta wiedza zaprocentuje i na dluzsza meta sie oplaci. Ci co sie nie ucza beda sie potem meczyc w pracy

Przestan sie porownywac do innych i tyle. Ktos kto sciaga, nie pracuje uczciwie na sibie, w koncu wyjdzie na tym jak zablocki na mydle

Swoja droga, szkoda ,ze w Polsce sciaganie jest czym super fajnym, na zachodzie jest to nie do pomyslenia.

[201604181004]

Powiecie pewnie, żebym zajeła się sobą a nie innymi, ale spójrzcie jak to teraz wygląda z mojej strony. Jestem w grupce powiedzmy 8 osób na 120, które nie zaliczyły tego przedmiotu. Czuję się jak niepełnosprawna.

[Soso]

Napisane przez coral reef

Bardzo chętnie, tylko nie wiem w jaki sposób, na egzaminach nie będę skarżyć sie personalnie na kolegów/koleżanki, bo to trochę nie fair. Co mam wystosować pismo do dziekana? Nie mam nawet żadnych dowodów rzeczowych...

Skoro czujesz, że donosik poprawi Ci humor to śmiało

Napisane przez coral reef

Wyobraź sobie, że ten wybór nie zawsze zależy od Ciebie. Kiedy masz ciężki wypadek i trafiasz na stół operacyjny, to nie od Ciebie zależy kto będzie Cię operował. Kiedy bierzesz kredyt w banku, nie od Ciebie zależy kto w tym banku będzie zajmował się Twoimi sprawami, a przynajmniej nie do końca. Robią to ludzie, którzy pracują w placówce, do której przypadkowo trafiłaś. Istnieje tez prawdopodobieństwo, że właśnie od kilku dni pracuje tam nowa osoba, nikt nie będzie Ci sie z tego spowiadał.

W pierwszym przypadku masz rację, ale skoro to nie jest zalezne ode mnie, to co to zmienia w tej sytuacji? Trochę sie zapętlasz.

A jesli chodzi o bank itp - czytam umowy, nawet te drobnym druczkiem

[coral reef]

Co do tego co mi piszecie - jasne, na egzaminie jak naskarżę na konkretną osobę będzie to wyglądało jakbym:
- chciała tej osobie dokopać
-chciała aby za wszelka cene ta osoba nie zaliczyla
-jakbym byla skarzypytą
- jakbym czegos tej osobie zazdroscila
nie chce aby to było odebrane tak jakbym chciała konkretnym osobom narobic koło d...

drabineczka - skoncz ze swoimi postami nic nie wnoszącymi do tematu wątku... jak będziesz miec cos konstruktywnego do napisania, to wtedy pisz.

[33owieczka]

Za to jak trafisz na lekarza, który zżynał możesz to przypłacić własnym zdrowiem. Jak trafisz na finansiste, który sciagał mozesz to przyplacic sporą sumą pieniedzy - a dochodzenie prawa u nas w kraju wyglada jak wygląda, sprawa bedzie się ciagnąć kilka lat a ty stracisz i nerwy i kase.

Wiedza, którą wynosi się ze studiów medycznych jest na tyle mała, że i tak muszą sie doszklać. a w ramach ciekawostki- książka do anatomii z 2009 NIE nadaje się już do nauki na studiach medycznych, bo jest.... nieaktualna! Jak zatem muyslisz jest z wiedzą z I roku studiów w momencie ich kończenia?
Analogicznie z finasistą- rynki się zmieniają, przepisy się zmieniają, ważna jest praktyka, a nie wiedza sprzed paru lat - bo na studiach tez nie uczą aktualnej wiedzy.

[201604181004]

Soso - no właśnie nie rozumiesz problemuNie, nie 'pilnuj wlasnego noska' wlasnie go pilnuje, studiuje rachunkowosc i nie mam zamiaru w przyszlosci trafic na finansiste ktory mi naliczy odsetki w wysokosci 500% bo na studiach sciagał!

Jezu laska zluzuj gumę na każdych studiach jest jakiś przedmiot zwany wypychaczem który do pracy zawodowej ma się jak pięść do dupy który większość osób sobie odpuszcza, jesteś nadgorliwa, naprawdę :P

[mm444]

Treść usunięta

[Soso]

Napisane przez coral reef

Co do tego co mi piszecie - jasne, na egzaminie jak naskarżę na konkretną osobę będzie to wyglądało jakbym:
- chciała tej osobie dokopać
-chciała aby za wszelka cene ta osoba nie zaliczyla
-jakbym byla skarzypytą
- jakbym czegos tej osobie zazdroscila
nie chce aby to było odebrane tak jakbym chciała konkretnym osobom narobic koło d...

drabineczka - skoncz ze swoimi postami nic nie wnoszącymi do tematu wątku... jak będziesz miec cos konstruktywnego do napisania, to wtedy pisz.

No i co się nie zgadza?

Jestem przekonana, że gdyby ci ściągający ledwo na trójczyny wyciągali, nie byłoby tego wątku.

[platekrozy]

Napisane przez coral reef

Masz o tyle łatwiejszą sytuację, że studiowałaś kierunek, na którym i tak i tak jak ktoś umie to sie wyda a jak ni umie to sie też wyda

Nie,bo nie mówię tutaj o filologii,a o prawniczym kierunku,na którym było prawie 300 osób i jak łatwo się domyślić były same prawie pisemne.

Swoją drogą nie sprawdzają u was na egzaminach tożsamości?

[coral reef]

Napisane przez Soso

A jesli chodzi o bank itp - czytam umowy, nawet te drobnym druczkiem

Ależ nie chodzi o umowy... finansista może np. popełnić błąd w obliczeniach, z którego wyniknie, że masz do zapłacenia 5 tysięcy... i co zrobisz? Zgłosisz sprawę do sądu, ok, a sprawa będzie sie ciagnąć rok i pozbawi Cię nerwów.
No właśnie jest to niezależne od Ciebie - ale pozwalając na to, aby wszyscy zżynali od A do Z godzimy sie na takie sytuacji, że później musimy mieć szczęście aby trafić na kogoś, kto się zna na rzeczy a nie zżynał na egzaminach i dzieki papierkowi trafił do pracy a teraz nie ma pojęcia co robic

[Soso]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

...a to pierwsze wyniki egazminów

[mm444]

Treść usunięta