|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 142
|
Rozstanie - z mojej winy...
Na wstępie zaznacze, że nie chciałabym się usprawiedliwiać, ani obwiniać. Najlepszą rzeczą byłoby chyba ocenienie sytuacji i wyciągnięcie z niej wniosków i możliwość porozmawiania o tym bo aktualnie nie bardzo mam z kim o tym pogadać, tak o, żeby porozmawiać więc doszłam do wniosku, że najlepiej napisać to tutaj. Niestety nie zawsze łatwo jest przekształcić swoje myśli w słowa. Zwłaszcza gdy pojawiają się coraz to nowsze refleksje. Ale zaczynając od początku i opisując najkrócej jak to będzie możliwe nasz związek. Byliśmy razem 3 lata i 5 mięsięcy. Był to niesamowicie burzliwy związek, nasycony ogromną ilością kłótni, złych zachowań - obustronnych.Troche sprzeczne charaktery, i tak jak nikt nie jest idealny, my też nie byliśmy. Posiadamy wiele zalet jak i mase wad. Często bywały one przyczyną konfliktów. Być może błędem było to, że wraz z chwilą poznania rozpoczął też się nasz związek, a może i nie...może było to właściwą decyzją? Na samym początku doszło do takiej sytuacji, że oboje zdradziliśmy (chodzi o pocałunek), nie w tym samym czasie, w zasadzie on zrobił to wcześniej, ale przyznał się do tego już po tym jak ja to zrobilam, w zasadzie dużo później. Oczywiście nie było łatwo, ale po długich rozmowach podjeliśmy decyzje, że dalej będziemy razem. Czy wybaczyliśmy? Oboje? Myśle, że tak. Potrzebowaliśmy dużo czasu aby wszystko było od nowa jak dawniej, nie ukrywam, że towarzyszyła temu masa wypomnień, zarówno z mojej jak i z jego strony, które z czasem ustały, przewijały się czasami przy większych kłótniach. Po tych kłótniach często rozstawaliśmy się, nie dłużej jednak niż na tydzień.Podobno czasem musi się coś sypnąć by móc coś naprawić. Coś w tym na pewno jest.
Jak w każdym związku, było wiele chwil, które były wspaniałe, których na pewno nie zapomne, jak i tych złych o których wolałoby się nie pamiętać.Na pewno nie mam zamiaru wypierać się chwil które były kiedyś powodem mojej radości tylko dlatego, że nie jesteśmy już razem. Długiego związku jak i drugiej osoby nie da się tak o, wykreślić z pamięci. Po za tym ciężko zdystansować się do miłości tak, aby podejść do niej w obiektywny sposób. Raczej nie jest do możliwe. Ale do rzeczy. Najbardziej chodzi o ostatnie miesiące, gdy tych chwil gorszych było dużo więcej niż normalnie. Nie mogliśmy się dogadać, ciągłe kłótnie, pretensje i obrażanie się z jego strony przykładowo na tydzień, tak bez większego powodu, ale raczej z byle powodu, nie twierdze oczywiście, że nie zawiniłam, ale jeśli powiedziałam coś złego, w przypływie chwili to warto było o tym powiedzieć, porozmawiać a nie udawać, że niby nic się nie stało, a jednak się nie odzywać. Nigdy nie chciałam, żeby zakończyć ten związek, zawsze to była jego inicjatywa jeśli już, nie mylić z jego winą, bo z tym akurat bywało różnie, w każdym bądź razie gdy już taka sytuacja zdarzała się częściej, zaczęło do mnie dochodzić, że coś jest nie tak, że chyba do siebie nie pasujemy, skoro tak nam się nie układa, co chwilę są nowe pretensje, kiedy było fajnie to było, ale zaraz wynikała jakaś sytuacja która to psuła. Wtedy też pojawiły się pierwsze myśli, że my nie będziemy ze sobą, że nie może tak być, że niby oboje się staramy, chcemy żeby było ok ale jednak nic z tego nie wychodzi. Wtedy też zdarzyła się sytacja w której nie byłam w porządku wobec niego, po dużej ilości alkoholu, całowałam się z innym, póżniej kompletnie nie miałam pojęcia jak o tym powiedzieć, bo wiem, że taka sytuacja na trzeźwo nie miałaby miejsca, i gdyby nasze relacje wtedy wyglądały normalnie, ale nie usprawiedliwiam się tym, bo mimo wszystko wiem, że źle postąpiłam, nie powinno to nastąpić, no i niestety są takie błędy których czasami nie da się naprawić. W każdym bądź razie, później było mi z tym cholernie głupio, byliśmy jeszcze razem, później zdarzyła się jakas kłótnia jeszcze po której też mówił o rozstaniu, jednak byliśmy ciągle ze sobą. Po tej kłótni zaczęło nam się świetnie układać, było rewelacyjnie, widać było na prawde, że sie stara, że oboje się staramy że chcemy być ze sobą. Jednak było coś, co nie dawało mi spokoju, bo nie chciałam okłamywać osoby, którą kocham, na której mi zależy, nawet kosztem rozpadku związku, bo w końcu najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa,i przyznałam się do tego co się wydarzyło. Podobno przyznanie się do winy jest szalenie trudne, ale daje ogromną radość.Fakt faktem było cholernie trudne, ale jeśli chodzi o tą radość... no nie, to raczej nie o nią chodzi, bardziej świadomość, że postąpiło się źle, i to że nie chce się okłamywać osoby z którą spędziło się tyle czasu, z którą wspólnie przeżywało się dobre jak i te złe chwile, i nie w porządku byłoby nie powiedzieć o tym. Oczywiście, przez to nie jesteśmy razem. Nie oceniam jego decyzji w negatywny sposób. Zawsze po rozstaniu dużo pisaliśmy o tym co do tego doprowadziło, co było nie tak, co nas zabolało, w przypływie emocji "praliśmy brudy" i scenariusz się powtarzał. Teraz nie było takiej sytuacji. Troche to smutne, że po tym wszystkim co sie stało, że po tym czasie wspólnie spędzonym razem prawie nie ma nic do powiedzenia, chociażby tego że się zawiódł itd. Patrząc pod pryzmatem czasu, na to co było, czasami nawet nie wierze, że to wszystko się wydarzyło, że tyle czasu byliśmy razem, a tu nagle jest sytuacja w której zostaje kompletnie sama, i świadomość, że sama do tego doprowadziłam i sobie na to zasłużyłam. I do tego dochodzą wspomnienia, które powracają każdego wieczoru. Nastaje taka chwila kiedy ponosi się konsekwencje swoich czynów wraz z całą odpowiedzialnością która, jak mówią, przychodzi z wiekiem...
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 17 857
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
hmmmm zastanawiam się co mamy Ci tu napisać. Równie dobrze mogłabyś chyba napisać;" rozstałam się z facetem" i na tym zakończyć niż pisać tyyyle. Przeczytałam całość i albo jest zbyt późno i nie myślę albo odpowiedziałaś sobie sama na wszystko czego oczekiwałaś przeczytać od nas.
Chcesz do niego wrócić?
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
Cytat:
Ja ze swojej strony napiszę, że chyba rzeczywiście nie pasowaliście do siebie i ten związek nie miał przyszłości... I tak pewnie byście się rozstali, poprawa po którejś z masy kłótni jest zwykle chwilowa. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Rozeznanie
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
Chyba nie oczekiwalas tego ze nadal z TOba bedzie i ze powie CI ze wszystko ok ze nic sie nie stalo ze teraz mozecie byc nadal razem mimo wszystko, moze nie pisze bo potrzebuje to wszystko sobie przemyslec jakos przeanalizowac i poukladac po swojemu. Wydaje mi sie ze po prostu trzeba mu czas, ktory powinnas mu dac, sam jesli uzna ze potrzebuje kontaktu z Toba to sie odezwie.
__________________
Chuudne 97--->90---> 85--->79--->75 ![]() ![]() Dbam o wlosy: Nie prostuje 15.07.2011 ![]() Olej kokosowy 25.07.2011 ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: zachodnipomorskie
Wiadomości: 2 523
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
mówiąc mu prawde pewnie liczyłaś sie z tym ,ze taką decyzje podejmie. jak była wam tak dobrze w ostatnim czasie, to ja bym niemówiła o tym swojemu tż, nieraz lepiej przemilczeć pewne rzeczy, no ale postąpiłas tak jak chciałaś.
__________________
CHCE CZUĆ SIĘ DOBRZE PATRZĄC NA SIEBIE, I CHCE ABY PATRZONO NA MNIE I WIDZIANO ATRAKCYJNĄ KOBIETE ![]() ![]() a ja czekam, i czekam na niego ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 129
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
Dziewczyno, dwukrotnie zdradziłaś faceta i jeszcze się dziwisz? Ja na jego miejscu skończyłabym to już dawno. Wybacz, jeśli Cię to zabolało albo było niemiłe, ale sama jesteś autorką zdania "lepsza najgorsza prawda od kłamstwa", czyż nie?
Po wspólnej zdradzie obiecaliście sobie, że to się nie powtórzy, długo dochodziliście do siebie psychicznie, nawet napisałaś, że sama się zastanawiałaś czy z nim nie skończyć. On już tego nie wytrzymał i sorry, ale ja mu się nie dziwię - jak ktoś zdradzi jeden raz, to potem nie przestanie. Taka prawda i to jest sprawdzone. Tak samo jak ktoś coś ukradnie - to po prostu wciąga. Mogę wiedzieć ile masz lat? Bo takie zachowanie, że dziewczyna się upija do tego stopnia, że nie kontroluje samej siebie to taki sympton nastolatki puszczonej z bardzo krótkiej smyczy, która musi się wyszaleć. Nie twierdzę, że nią jesteś, ale wybacz, no dla mnie to śmieszne. Jeśli wiesz co robi z Tobą alkohol, to po jaką cholerę go pijesz w takich ilościach????? Jak ja byłam z moim facetem, to razem chodziliśmy na imprezy, a jeśli on chciał wypić piwo - to tylko w towarzystwie swoich kumpli. Ja podobnie, tylko z ludźmi zaufanymi, którzy wiem, że w razie katastrofy przejmą nade mną opiekę i nie dopuszczą do takiej chorej sceny. I wiesz co? Działało, bo przez 3 lata bycia razem nigdy nie doszło do zdrady, mało tego, żadne z nas nie było zainteresowane balowaniem na imprezach w akopaniamencie płci przeciwnej. Rozstaliśmy się rok temu, ale nie z powodu zdrady. I na koniec - krótka historia z telewizji. Dziewczyna była z facetem 2 lata - żadne z nich nigdy nie zdradziło. Pewnego razu facetowi zdarzyło się wypić za dużo i zdradził swoją dziewczynę. Wyrzuciła go z domu, nie chciała widzieć. Dzwonił, błagał, w końcu go przyjęła. Byli bardzo szczęśliwi, kiedy facet znowu zdradził - tylko, że teraz na trzeźwo. Znowu wy.pie.rdó.wa z domu, znowu błaganie. Przyjęła go. Znowu byli bardzo szczęśliwi. Ale facet zdradził po raz kolejny - także wywalenie z domu, błaganie i znowu ona mu wybaczyła! Problem w tym, że miesiąc po zdarzeniu facet rzucił tę dziewczynę, bo uznał, że będzie mógł zdradzać do woli a ona i tak mu zawsze wybaczy - stało się to więc nudne. Brakowało adrenaliny i poszedł koleś w świat. Historia prawdziwa, bardziej o dziewczynie-szmacie, broń Boże to nie była aluzja do Ciebie! Chciałam tylko pokazać, jak działa zdrada...
__________________
You don't know how strong you are until being strong is the only choice you have |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | ||||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 142
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
Na chwilę obecną myśle, że tak. Wiadomo, tutaj moje zdanie nie wiele się liczy, ale gdyby była taka możliwość to chciałabym, bardzo.
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Tak, po wspólnej zdradzie nie było łatwo, ale trzeba podkreślić "wspólnej" więc nie pisz, że to on tego nie wytrzymał bo równie dobrze ja mogłam tego nie wytrzymać, i też mógł nie przestać. Była sytuacja póżniej kiedy też ponownie doszłoby z jego strony do zdrady, jednak wtedy ta panienka nie chciała i skończyło się tylko na jego chęciach. Również byłoby to ponowne. Mam 20 lat, na pewno nie byłam nastolatką puszczoną z krótkiej smyczy jak to napisałaś. No właśnie, wcześniej nie myślałam o tym, że alkohol w dużej ilości nie jest wskazany dla mnie, przeczytałam wczoraj też pewien artykuł, dało mi to wiele do myślenia i zrozumiałam swój bład, szkoda, że trochę po fakcie. Poza tym to nie alkohol był głównym czynnikiem tego co sie stało, tak jak pisałam, nie układało nam się kompletnie, ja nie mogłam już tego wytrzymać, dla mnie jego zachowanie było troche psychicznie nie do wytrzymania, byłam zdruzgotana tym, że on może tak zachowywać się w stosunku do mnie mówiąc, że mnie kocha. Wtedy na tej imprezie, rozmawiałam z tym kolesiem, że nam sie nie układa itd, i wyszło tak, że on mnie pocałował. Trwało to krótką chwile, po czym mu powiedziałam, że to jest nie w porządku, że jestem z kimś. Powinnam na pewno szybciej zareagować, od razu ale alkohol opóźnia reakcje. Co do tej historii, nie wiem czemu nazywasz w niej dziewczyne szmatą, skoro to koleś tak postąpił? Dla mnie to troche dziwne. Co do zdrady, uslyszałam kiedyś, całkiem mądre zdanie że " jeśli masz w garażu porshe, to za polonezem nie będziesz sie rozglądał". Tylko czasami obie strony muszą starać się jednakowo. Bo często bywa za późno.
__________________
|
||||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 1 482
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
Widać że nie pasowaliście do siebie, skoro już na początku doszło do obustronnej zdrady. Dobrze że mu powiedziałaś, nie ma co ciągnąc związku w kłamstwie, zresztą ten związek i tak wisiał już na włosku a twoje przyznanie się do zdrady przelało czare goryczy .
I tak jest zapewne lepiej dla was obojga.
__________________
Ostatni raz w siebie zwątpiłam !
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 142
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
Bardzo możliwe. Nawet nie miałam zamiaru tego ukrywać, potrzebowałam czasu żeby na pewno powiedzieć, ale nie żeby zataić. Wydaje mi się, że nawet z szacunku dla drugiej osoby, powinno się o tym powiedzieć a nie odwrotnie jak niektóre osoby często sugerują.
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 129
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
bysilence Ty nie rozumiesz tylko jednej rzeczy. Napisałam, że oboje się wtedy zdradziliście, ale jednak to Ty zrobiłaś to po raz drugi. Z tego co piszesz wychodzi, że nie masz poczucia winy, bo:
1. On też to kiedyś zrobił (ale Ty jemu wtedy również) 2. I tak chciałaś to skończyć, więc się zagalopowałaś Ale nie wiem, dlaczego masz się zniżać do czyjegoś poziomu. Bardzo głupio się tłumaczysz, że on też już prawie Cię zdradził po raz drugi. To co z tego? W takim razie to on nie jest dla Ciebie. Pewnie to nie jest tak jak napiszę, ale wygląda to tak, jakbyś już chciała skończyć ten związek i pocałowała tamtego kolesia, żeby był jakiś boom. Ja, na przykład, nie mogę po alkoholu przebywać wśród płci przeciwnej - bo mam ochotę się do każdego przytulać, kleić. Dlatego pierwszy raz upiłam się w obecności swojego chłopaka - wiedziałam, że przy nim mogę wszystko i nie będzie potem nieporozumień. Kiedy opowiedział mi, co robiłam, uśmiałam się jak diabli i przy znajomych sączyłam jedynie małą ilość piwa. Nie ma w tym nic złego, dziwnego, bo alkohol działa jak działa i człowiek nie ma wpływu na to, co robi, choćby chciał. Mam znajomych, którzy po alkoholu zasypiają, a są też i tacy, co rozbierają się do naga i latają po ulicy ![]() I nie odbieraj każdej wypowiedzi jako ataku. Ty uznajesz mówienie prawdy ludziom, ale jak już Tobie się coś szczerze powie, to się denerwujesz. A tak poza tym... to czego Ty oczekujesz? chciałaś się wygadać czy jednak zrozumiałaś, że chcesz z nim być? Co do tej dziewczyny...no nieładnie ją nazwałam, ale inaczej się nie dało. Bo to ona się szmaciła, przyjmując kolesia za każdym razem. To ona się nie szanowała. Porządna dziewczyna kopnęłaby faceta w tyłek i więcej go nie chciała widzieć. Zresztą, to było opowiadane w telewizji, w obecności psychologa, który stwierdził dokładnie to samo (może użył lżejszych słów)
__________________
You don't know how strong you are until being strong is the only choice you have |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 4 852
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
Jak czytałam tą historię to czułam się jakbym czytała o związku mojej przyjaciółki z chłopakiem. Tylko kończy się inaczej bo...oni dalej w tym trwają, oboje sądzą, że się kochają, a tak na prawdę on nie ma zerowego szacunku do Niej.
Co mogłabym Tobie napisać hm... Myśle, że lepiej się rozstać niż trwać w takim związku, który chyba zbytnio optymistycznej przyszłości by i tak nie miał. Ciągle byście się kłócili, cierpieli. Hm, jeśli jednak szkoda Ci zakończenia tego związku to...może gdy odpoczniecie od siebie przez jakiś czas to za teśknicie za sobą i wrócicie do siebie i możliwe, że przemyślicie przez ten czas pare spraw i będzie lepiej. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: mazowieckie
Wiadomości: 4 646
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
moim zdaniem nie pasujecie do siebie .. zdradziłaś go 2 razy to już jest znak że to nie ten .. jesteś młoda będzie wielu facetów
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 142
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
Cytat:
Oj, źle mnie zrozumiałaś. Nie tłumaczyłam się wcale tym że on też prawie zdradził. Chodziło mi o fakt, że oboje mieliśmy mase sytuacji w których raniliśmy siebie nawzajem, sytuacji i zachowań które nie powinny mieć miejsca. Również nie odbieram twojej wypowiedzi jako ataku ani nie denerwuje się, wręcz dziękuje Ci, że wypowiadasz swoje zdanie, może nie znasz sytuacji do końca, ale na pewno masz wiele racji w tym co piszesz ![]() No tak, troche inaczej rozumiem pojęcie szmacenia się, dlatego tak zareagowałam ![]() Cytat:
__________________
|
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: żółty domek
Wiadomości: 9 336
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
jesli sie kogoś zdradza to nie bez przyczyny, jesli by Ci na nim zależało, to byś się z nikim innym nie całowała.Świata poza nim byś nie widziała, gdyby Ci na nim bardzo zależało-a jednak świat poza nim był...Ewidentnie do siebie nie pasowaliście, więc dobrze się stało.
__________________
65-64-63-62-61-60-59-58 ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 142
|
Dot.: Rozstanie - z mojej winy...
niestety chyba macie racje, to prawda nie pasowaliśmy do siebie, mieliśmy zbyt wiele wad które nam nawzajem nie pasowały, często się kłóciliśmy i tak chyba faktycznie będzie najlepiej.
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:26.