codziennie nuda, 'nie chce tu mieszkać' itp...

[bananowy je]

hej.. ostatnio zauważyłam, że moje życie jest strasznie nudne Mam przyjaciółkę od 10 miesięcy Poznałam ją na początku roku szkolnego. Widujemy się raczej tylko w szkole, mieszka ode mnie tak z 25 min drogi autobusem :P mieszkam w bloku, ona w domu za miastem. Chcę mi się płakać, bo chciałabym tam mieszkać, wychodzić codziennie z domu i razem z nią (i innymi..) i siedzieć do wieczora na dworze.. Tutaj nikogo nie znam (jestem nieśmiała, a w ogóle nie pasuje mi to towarzystwo...) No rozumiecie.. po prostu chciałabym spędzać czas z przyjaciółką.. Tak żebyśmy mogły zawsze po siebie przyjść, pojeździć na rowerze i w ogóle. Tak mi smutno Nie stać mnie na dom, żeby tam zamieszkać To moje największe marzenie, żeby latać z kumplami po dworze, żeby spędzać czas grając w piłkę. Nie chcę tu gnić. Sama. ;(


Nie wiem czy rozumiecie co czuję, bo może nie opisałam dokładnie wszystkiego, ale jak nie rozumiecie to trudno. Musiałam się wyżalić W ogóle nie wiem czy jest tu możliwe jakieś rozwiązanie

[see]

Napisane przez bananowy je

hej.. ostatnio zauważyłam, że moje życie jest strasznie nudne Mam przyjaciółkę od 10 miesięcy Poznałam ją na początku roku szkolnego. Widujemy się raczej tylko w szkole, mieszka ode mnie tak z 25 min drogi autobusem :P mieszkam w bloku, ona w domu za miastem. Chcę mi się płakać, bo chciałabym tam mieszkać, wychodzić codziennie z domu i razem z nią (i innymi..) i siedzieć do wieczora na dworze.. Tutaj nikogo nie znam (jestem nieśmiała, a w ogóle nie pasuje mi to towarzystwo...) No rozumiecie.. po prostu chciałabym spędzać czas z przyjaciółką.. Tak żebyśmy mogły zawsze po siebie przyjść, pojeździć na rowerze i w ogóle. Tak mi smutno Nie stać mnie na dom, żeby tam zamieszkać To moje największe marzenie, żeby latać z kumplami po dworze, żeby spędzać czas grając w piłkę. Nie chcę tu gnić. Sama. ;(


Nie wiem czy rozumiecie co czuję, bo może nie opisałam dokładnie wszystkiego, ale jak nie rozumiecie to trudno. Musiałam się wyżalić W ogóle nie wiem czy jest tu możliwe jakieś rozwiązanie

25 minut drogi to nie tak daleko przecież .
Możecie się odwiedzać, zaproś ją do siebie np. na weekend, albo niech ona Cię zaprosi.

[Dotka90]

Nie przesadzaj, 25minut drogi autobusem to wcale nie tak daleko, można jeździć co jakiś czas na parę godzin i nie widzę problemu.
Co do tego, że nie stać Cię na dom.. Wiesz, ja tam jestem zdania, że co najmniej pochopne byłoby przeprowadzanie się tylko z powodu, że tam masz znajomych...
Ja mieszkam w kompletnie innej części miasta niż moi przyjaciele (oni również nie mieszkają w jednej dzielnicy, ale w różnych, jednak oddalonych od mojej) i jakoś nie rozpaczam z tego powodu..
A na pewno nie przyszło mi do głowy marudzić z tego powodu, że chcę się przeprowadzić tam, gdzie oni mieszkają. Bez przesady.

---------- Dopisano o 21:17 ---------- Poprzedni post napisano o 21:17 ----------

A codziennie nuda? Znajdź sobie jakieś hobby.

[n-nika]

Może rozejrzej się do okoła za znajomymi w twoim miejscu? ktoś napewno sie znajdzie kto jest wart spędzania czasu

[Jioanna]

Nie spotykacie się w ogóle poza szkołą? Może czas zacząć
Rozumiem, że dzieli Was kawałek drogi, ale dla chcącego nic trudnego. Wsiadam w autobus, umawiam się w centrum. Wspólne zakupy, kino czy nawet spacer. Albo zaprosić przyjaciółkę do siebie o ile masz taką możliwość
Możecie również od czasu do czasu zorganizować sobie pidżama-party. Umówić się na noc u którejś, poplotkować jeżeli rodzice nie będą mieli nic przeciwko

Ja dla zabicia nudy wchodzę na Wizaż, tu zawsze coś się dzieję

[bananowy je]

Napisane przez Dotka90

Nie przesadzaj, 25minut drogi autobusem to wcale nie tak daleko, można jeździć co jakiś czas na parę godzin i nie widzę problemu.
Co do tego, że nie stać Cię na dom.. Wiesz, ja tam jestem zdania, że co najmniej pochopne byłoby przeprowadzanie się tylko z powodu, że tam masz znajomych...
Ja mieszkam w kompletnie innej części miasta niż moi przyjaciele (oni również nie mieszkają w jednej dzielnicy, ale w różnych, jednak oddalonych od mojej) i jakoś nie rozpaczam z tego powodu..
A na pewno nie przyszło mi do głowy marudzić z tego powodu, że chcę się przeprowadzić tam, gdzie oni mieszkają. Bez przesady.

---------- Dopisano o 21:17 ---------- Poprzedni post napisano o 21:17 ----------

A codziennie nuda? Znajdź sobie jakieś hobby.

tak, też nad tym myślałam.. to jest pochopne.. chodzi o to, no żeby jak któraś ma jakiś problem to nie dzwoni tylko biegnie do tej drugiej... to takie marzenie moje...

[cholernarejestracja]

O ludzie, ja na uczelnię jadę 40, codziennie 25 minut autobusem to pryszcz, jeździłam całe życie przynajmniej 20 do szkoły, bo mieszkałam na przedmieściach. Rozumiem, że to nie takie fajne, jak przebiegnięcie przez ulicę żeby sobie pogadać, ale przecież możecie się odwiedzać bez problemu.

[201804100943]

również mam podobny problem co autorka. Ja przeprowadziłam się 2 lata temu i od tego czasu nigdzie nie wychodzę, a co za tym idzie nie mam znajomych z którymi mogłabym wyskoczyć tak poprostu na kawę. Do szkoły (w obydwie strony) jade ok. 2,5h. Dla mnie to jest kupa czasu. To miszkanie jakiby 'wyniszcza' mnie psychicznie. Jak przyjeżdżam ze szkoły ok 17 to odrazu ide spać, bo nie mam siły/mam ból głowy/oczy mnie pieką itp.. Czasami nic się nie chce już, np.jechać do sklepu większego, bo po przeliczeniu ile by mi czasu zajął dojazd i przyjazd to się odechciewa

[JellyJumper]

25 min drogi to twoim zdaniem dużo?
Moja przyjaciółka mieszka ode mnie 1,5 h drogi, widzimy się w szkole, po lekcjach zazwyczaj gdzieś wychodzimy w weekendy do siebie jezdzimy na 2-3 dni.
Na miejscu również nie mam przyjaciół, a jednak jakoś daje rade.
Zamierzasz wyprowadzić się po skończeniu szkoły?

[zyna]

a czy mieszkanie tak daleko od siebie nie jest magiczne? Ja mam przyjaciółkę z którą mieszkam w bloku w tej samej klatce... i czasami nie chce mi się do niej iść więc piszę sms :P Nigdy w życiu nie jest tak jakby się chciało po prostu dostosuj się do tego jak jest. Padło już wiele wspaniałych propozycji tylko skorzystaj z nich

[śnieżka_]

25 minut to nie tak duzo mozesz jechac do niej albo ona do Ciebie na pare godzin mieszkanie blisko siebie nie zawsze jest takie fajne

[Dotka90]

Napisane przez bananowy je

tak, też nad tym myślałam.. to jest pochopne.. chodzi o to, no żeby jak któraś ma jakiś problem to nie dzwoni tylko biegnie do tej drugiej... to takie marzenie moje...

Wiesz, wcale nie jest powiedziane, że jakbyś tam mieszkała, to tak by było. Bo ja myśle, że to Twoja KOLEŻANKA, a nie PRZYJACIÓŁKA. Bo ja z moimi przyjaciółmi się spotykam, mimo, że mieszkamy ze sobą średnio o ok. 40 minut drogi od siebie, z niektorymi dalej. Ba, mój TŻ mieszka 2-2.5h drogi ode mnie (samochodem) i jakoś potrafimy się spotykać
A ja myślę, że dziewczyna to tylko koleżanka i dlatego się nie spotykacie, a Ty prawdopodobnie wyolbrzymiasz Waszą znajomość.

[arrabbiata]

Jak dla mnie to strasznie marudzisz. Co to jest 25 minut autobusem. Ja większość przyjaciółek mam o 40 minut jazdy samochodem a jakoś daję radę się z nimi często widzieć. Dla chcącego nic trudnego

[Semele]

Mhh.. no my jakiegoś złotego rozwiązania nie znajdziemy A i jeszcze myśle że nawet jakbyście mieszkały bardzo blisko siebie to raczje nie znalazłybyście czasu na codzienne spotkania i latania po podworku czy tam spacery ( biorąc pod uwagę obowiązki szkolne itd.). Nie powinnaś narzekać- widujesz się z nią w szkole prawie codziennie jak sama napisałaś więc to już bardzo duzoooo - znam kilka osob którzy widują się za swoimi przyjaciołmi raz na tydzień na dwa, więc są w gorszej sytuacji niż Ty
No a co do twojego przypadku, najlepszym rozwiązaniem będzie umawianie się w weekendy- zawsze może ją na 2 dni zaprosic do siebie czy ona Ciebie- wtedy nagadacie się za cały tydzień, a tyg. pozostaną Wam rozmowy w szkole

[arrabbiata]

Napisane przez Semele

Mhh.. no my jakiegoś złotego rozwiązania nie znajdziemy A i jeszcze myśle że nawet jakbyście mieszkały bardzo blisko siebie to raczje nie znalazłybyście czasu na codzienne spotkania i latania po podworku czy tam spacery ( biorąc pod uwagę obowiązki szkolne itd.). Nie powinnaś narzekać- widujesz się z nią w szkole prawie codziennie jak sama napisałaś więc to już bardzo duzoooo - znam kilka osob którzy widują się za swoimi przyjaciołmi raz na tydzień na dwa, więc są w gorszej sytuacji niż Ty
No a co do twojego przypadku, najlepszym rozwiązaniem będzie umawianie się w weekendy- zawsze może ją na 2 dni zaprosic do siebie czy ona Ciebie- wtedy nagadacie się za cały tydzień, a tyg. pozostaną Wam rozmowy w szkole

W szkole? Toż to chyba dzisiaj zakończenie roku szkolnego było?

[000kwiatuszek000]

Kazdy moze zmienic swoje zycie jesli mu nie pasuje... wyjdz do ludzi poznaj kogos nowego... Szkoda życia na siedzenie w domu

[Semele]

Napisane przez arrabbiata

W szkole? Toż to chyba dzisiaj zakończenie roku szkolnego było?

Aaa no racja

To w takim razie napisałam tak "na zaś"
No to w taki razie autorka będzie miała dużo czasu na dojeżdżadnie 25 minut do przyjaciółki

[Marzeniatko]

Kobieto 25 minut to długo? Noo coś Ty. Jakbyśmy byli za czasów króla Świeczki no to rozumiem, przejazd taką drogę to rzeczywiście wyczyn, dorożka i te sprawy, a teraz? Wskakujesz w autobus i już. Żebyś tylko takie problemy w życiu miała. Ja mam przyjaciółkę do której podróż mnie kosztuje 1,5 godziny przejazdu w jedną stronę, a co tydzień sie widujemy i żyję.
Przede wszystkm nie możesz uzależniać życia od drugiej osoby! Bez znaczenia czy to jest przyjaciółka, koleżanka, zwykły znajomy, czy życiowy partner. Ludzie niestety potrafią zawodzić, a Ty nie możesz być od nich uzależniona, to tak mi się nasunęło przy okazji.

Btw, ile masz lat?


A i jeszcze jedno - kupowanie domu/mieszkania ze względu na kogoś, no lekko chory pomysł. A na rower jak będziesz chciała to zawsze możesz wskoczyć i do niej pojechać ja tam do tej już wspomnianej przyjaciółki czasami jeżdzę na rowerze, bo mieszka poza miastem to dużo miejsca na wycieczki jest , nogi bolą niesamowicie, raz bym się zgubiła, ale ile frajdy.

[d45d073d235b2c61bfba836ad9283865b35be1e1_67da090142ca2]

Rozwiazanie? wsiadaj w autobus skoro masz taka mozliwosc i jedz do niej, albo ona do Ciebie albo tak jak ktos wczesniej pisal mozesz ja zaprosic np na week do siebie. 25min to na prawde malo, chyba warto poswiecic sie tyle w busie niz siedziec samotnie w domu

[kasandra82]

A ja myślę że to nie jest twoja przyjaciółka, raczej znajoma ze szkoły, i widać że ty chciałabyś żebyście się zaprzyjaźniły, ale nic z tego nie wychodzi (ona nie chce?) i zwalasz swoje niepowodzenia na to że za daleko od siebie mieszkacie. Dziewczyno, pora się obudzić, chyba że chcesz całe życie spędzić na narzekaniu, piszesz że tam gdzie mieszkasz nie masz znajomych, więc może masz w jakis sposób odpychasz od siebie ludzi?
Radziłabym przemyślec swoje zachowanie i dotychczasowe życie. Wiem że to co pisze może wydac sie drastyczne, ale nie znam innego sposobu na otwarcie twoich oczu. Chyba ze chcesz płakać że masz do niej 25 minut drogi, co przecież jest pestką, albo wymyślać ze jakbyś mieszkała bliżej, to byś ciągle siedziała na podwórku, z jej znajomymi, a według mnie to są raczej twoje zachcianki niż realia. Gdyby ona chciała sie z toba zaprzyjaźnić to by cie zaprosiła do siebie, albo przyjechała do ciebie. Pozatym - czy tylko ona jest na tym swiecie?
Mi to tak wygląda że nie masz zadnych znajomych i siedzisz sobie i myslisz jakby to fajnie było ich mieć. Moja rada - rusz cztery litery z domu, zapisz się do kółka z profilem który cie interesuje, pójdż na basen, kup sobie psa i spaceruj z nim (będziesz miala pretekst do wyjścia), zadzwoń do tej dziewczyny, zaproponuj spotkanie, lub do innych których lubisz i których uważasz za fajnych ludzi, bo inaczej spędzisz całą młodość na jęczeniu jak to mi źle i zganianiu niepowodzeń na czynniki zewnętrzne, zamiast sie bawić, spędzać wakacje aktywnie i radośnie, w gronie przychylnych ci osób.

[BJean]

25 minut drogi to DUŻO ? ? ?
kobieto, to jest pryszcz! ! do jednej z przyjaciółek jadę 40 minut i mi się chce!


Wsiadaj w autobus zamiast rozpaczać, taka odległość to żadna odległość!

kasandra82 może mieć rację, Ty chyba dopiero "starasz się" z nią zaprzyjaźnić... ale z takim nastawieniem i takimi "problemami" daleko nie zajdziesz.

[monik.a]

Trochę mi się nie podoba to, co piszecie Dziewczyny.
Bananowy je napisała to w wielkim skrócie, ale skoro to napisała znaczy ma powod i chce sie wyżalić, a Wy ją (przynajmniej co poniektore )bardzo zjechałyście. Fakt 25 min drogi to nie jest długi, zwlaszcza, ze mozna razem spedzac czas po szkole i np. weekendy.
Skoro dziewczyny znają sie już jakis czas, to pewnie dążą OBIE do przyjaźni. Poza tym z wypowiedzi bananowy je nie wynika, ze tylko jej na tym zależy, wiec skad te wnioski? Ona chce tylko byc blizej znajomych , ktorych jej potrzeba. Niektore pewnie nie wiedza co to samotność i brak znajomych, a do tego nuda.
Nie tak ostro i krytycznie.

[bananowy je]

ehh no wiedziałam, że mnie nie zrozumiecie...
po 1 wcale nie powiedziałam, że 25 min drogi autobusem to długo i napisałam to po to, żeby 'pokazać' wam, że nie mieszkamy obok siebie.
po 2 napewno jest to moja przyjaciółka i ona też tak uważa, więc proszę nie piszcie, że jednak to nie jest moja przyjaciółka, bo tak jakoś mi się smutno zrobiło, że tak to zrozumiałyście
po 3 nie, że do niej nie jeżdżę i że jest to problem (np dzisiaj u niej bylam), chodzi o to, że chciałabym mieć ją blisko, żebyśmy mogły sobie w każdej chwili wyjść, pogadać, a nie tylko czasem o umowionej porze.. nie wiem czy rozumiecie to uczucie
po 4 napisałam ten post, bo mi smutno było.. nie chciałam, żebyście się od razu tak denerwowały





marzeniatko -> mam 14 lat (proszę, ze względu na moj wiek nie traktujcie mnie jakoś... inaczej ; d)

[Julie2611]

Dziewczyno, skończysz gimnazjum i pójdziesz do szkoły średniej. Czy zrezygnowałabyś z wymarzonej szkoły tylko dlatego, że dojazd do niej zajmuje Ci 25 minut w jedną stronę? 25 minut autobusem to żadna odległość Mówi Ci to dziewczyna, która do wymarzonego LO dojeżdżała codziennie ponad godzinę z przesiadkami, teraz ma w tym samym mieście co LO chłopaka i też do niego czasem jeździ - ponad godzinę w jedną stronę. Tylko ja mam 20 lat I uwierz, te 6 lat robi różnicę w postrzeganiu problemów

[Lavatia]

.

[bananowy je]

do szkoły jeżdżę też 25 min, bo chciałam iść do tej z wyższym poziomem. są męczące te dojazdy (nawet te tylko 25-minutowe) ale nie zamierzam z niej rezygnować. Tak samo z przyjaciółką - nie ma problemu, żeby się spotkać. Ale to nie to samo co być blisko i po prostu marzy mi się taka sytacja, żeby wracać sobie razem do domu, latać do siebie z jakimś problemem czy po prostu pograć w piłkę. Może dziwne marzenie, ale takie mam ;d

[agunia1985]

Mi to troszeczkę skojarzyło się z pragnieniem życia w amerykańskim filmie. Gdzie przyjaciółki wdrapują się do siebie przez okno bez wiedzy rodziców, wymykają się również przez okno na spotkania z grupą przyjaciół. Gdy pojawia się "sprawa niecierpiąca zwłoki" mrygają latarkami za okno i po chwili jedna zjawia się u drugiej. To chyba nie chodzi o to, że 25 min to dużo tak przy wcześniejszym planowaniu. Dużo to jest dla 14-latki, gdy jest godzina 22 i pragnie się na 10 min spotkać z przyjaciółką. Rodzice nie wypuszczą jej na 25 minutową niezaplanowaną podroż autobusem, po to aby zobaczyć sie przez 5 min z koleżanką, poplotkować i znów wracać so domu 25min. To nie realne. Inaczejby to wyglądało jakby mieszkały na jednym osiedlu domku rodzinnych. O 22 obie mogłyby wyskoczyć przez okno, spotkać się ze znajomymi i wrócić do domu tą samą drogą.

Ale obawiam się, że z tym nic nie da się zrobić. Przecież 14-latki nie stać na kupno domu w dzielnicy domkow jednorodzinnych. To tylko mrzonki wynikające z oglądania zbyt wielu amerykańskiech seriali i filmów dla młodzieży. Fajnie się to ogląda, ale rzeczywistość często bywa inna. Życie to nie film. Ale w prawdziwym życiu tez możesz być szczęśliwa i fajnie się bawić. Postaraj sie żyć własnym życiem, a nie życiem wymarzonym i nierealnym do zrealizowania dla 14-latki. Fajną namiastką tego co pragniesz są całonocne wypady do przyjaciółki - wieczory spędzane na doworze ze znajomymi, a później ploty przy maratonie filmowym przez pół nocy.

[bananowy je]

Napisane przez agunia1985

Mi to troszeczkę skojarzyło się z pragnieniem życia w amerykańskim filmie. Gdzie przyjaciółki wdrapują się do siebie przez okno bez wiedzy rodziców, wymykają się również przez okno na spotkania z grupą przyjaciół. Gdy pojawia się "sprawa niecierpiąca zwłoki" mrygają latarkami za okno i po chwili jedna zjawia się u drugiej. To chyba nie chodzi o to, że 25 min to dużo tak przy wcześniejszym planowaniu. Dużo to jest dla 14-latki, gdy jest godzina 22 i pragnie się na 10 min spotkać z przyjaciółką. Rodzice nie wypuszczą jej na 25 minutową niezaplanowaną podroż autobusem, po to aby zobaczyć sie przez 5 min z koleżanką, poplotkować i znów wracać so domu 25min. To nie realne. Inaczejby to wyglądało jakby mieszkały na jednym osiedlu domku rodzinnych. O 22 obie mogłyby wyskoczyć przez okno, spotkać się ze znajomymi i wrócić do domu tą samą drogą.

Ale obawiam się, że z tym nic nie da się zrobić. Przecież 14-latki nie stać na kupno domu w dzielnicy domkow jednorodzinnych. To tylko mrzonki wynikające z oglądania zbyt wielu amerykańskiech seriali i filmów dla młodzieży. Fajnie się to ogląda, ale rzeczywistość często bywa inna. Życie to nie film. Ale w prawdziwym życiu tez możesz być szczęśliwa i fajnie się bawić. Postaraj sie żyć własnym życiem, a nie życiem wymarzonym i nierealnym do zrealizowania dla 14-latki. Fajną namiastką tego co pragniesz są całonocne wypady do przyjaciółki - wieczory spędzane na doworze ze znajomymi, a później ploty przy maratonie filmowym przez pół nocy.

nie oglądam dużo seriali i filmów a zwłaszcza amerykańskich ;d ale rzeczywiście mniej więcej właśnie o to chodzi. Jak mam żyć własnym życiem, żebym czuła się tak serio serio szczęśliwa...?

---------- Dopisano o 23:27 ---------- Poprzedni post napisano o 23:24 ----------

A właśnie właśnie, mam jeszcze pytanie co do tych nocnych wypadów. Raczej u mnie by to nie wypaliło, żeby u mnie nocowała, bo mieszkam w bloku i do tego mam pokój z młodszą siostrą... A przecież się chyba nie zapytam czy mogę do niej przyjechać na noc, bo to chyba nachalne trochę czy nie...?

[Dotka90]

Znaleźć sobie hobby?

[bananowy je]

Napisane przez Dotka90

Znaleźć sobie hobby?

mam, może jeszcze nie takie 'dojrzałe', ale zaczynam.