na usługach TŻ

[acana]

Miałam dzisiejsze popołudnie spędzić z TŻ, powiedział żebym przyjechała po niego samochodem, mieliśmy jechać do mnie. Pojechałam,byliśmy umówieni
na konkretną godzinę i.... spóźniłam się po niego 10 min, bo wybrałam inną drogę niż zazwyczaj . Czekał przed klatką, wsiadł trzaskając drzwiami po czym z pretensją oznajmił że się spóźniłam, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wycedził przez zęby że sobie nie życzy takich sytuacji że to brak szancunku itp. Faktycznie nie ładnie się spóźniać, mogłam zadzwonić i go uprzedzić czego nie zrobiłam, mój błąd. Przeprosiłam go i wytłumaczyłam dlaczego się spóźniłam, dojechaliśmy do domu, rozsiadł sie na kanapie i wogóle nie odzywał, prosiłam żeby ze mną porozmawiał , przepraszałam , starałam się wytłumaczyć że nie zrobiłam tego celowo, bez efektu, siedział obrażony i oznajmił że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
Po prawie 2,5h przepraszania i tłumaczenia zaczęłam czuć się coraz gorzej i poprostu sie poryczałam z bezsilności, nie wzruszyło go to wogóle, twierdził że go nie szanuje. Zrezygnowałam i zajęłam się swoimi sprawami , po jakimś czasie łaskawie sie do mnie odezwał.
To niestety nie jest pierwsza taka sytuacja kiedy w momencie kłótni czy sporu on siada obrażony i nie chce rozmawiać, zawsze daję mu czas, przychodze poraz kolejny z wyciągnietą ręką ale na ogół słyszę że on nie ma ochoty ze mną rozmawiać, i chodzę tak aż do skutku.
Nie wiem co o tym myśleć, planujemy wspólną przyszłość ale brak porozumienia w momentach kryzysowych zaczyna mnie przerażać...
Czuję się też trochę jak taksówka, wszędzie go wożę bo mam służbowy samochód i on uważa że powinniśmy to wykorzystywać, choć sam ma swój samochód, wożę go wszędzie , bardzo często do pracy i odbieram, do lekarzy, do znajomych na imprezy zawsze jadę ja, trochę męczy mnie i przeraża że tak będzie zawsze.

[pffe]

Napisane przez acana

Miałam dzisiejsze popołudnie spędzić z TŻ, powiedział żebym przyjechała po niego samochodem, mieliśmy jechać do mnie. Pojechałam,byliśmy umówieni
na konkretną godzinę i.... spóźniłam się po niego 10 min, bo wybrałam inną drogę niż zazwyczaj . Czekał przed klatką, wsiadł trzaskając drzwiami po czym z pretensją oznajmił że się spóźniłam, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wycedził przez zęby że sobie nie życzy takich sytuacji że to brak szancunku itp. Faktycznie nie ładnie się spóźniać, mogłam zadzwonić i go uprzedzić czego nie zrobiłam, mój błąd. Przeprosiłam go i wytłumaczyłam dlaczego się spóźniłam, dojechaliśmy do domu, rozsiadł sie na kanapie i wogóle nie odzywał, prosiłam żeby ze mną porozmawiał , przepraszałam , starałam się wytłumaczyć że nie zrobiłam tego celowo, bez efektu, siedział obrażony i oznajmił że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
Po prawie 2,5h przepraszania i tłumaczenia zaczęłam czuć się coraz gorzej i poprostu sie poryczałam z bezsilności, nie wzruszyło go to wogóle, twierdził że go nie szanuje. Zrezygnowałam i zajęłam się swoimi sprawami , po jakimś czasie łaskawie sie do mnie odezwał.
To niestety nie jest pierwsza taka sytuacja kiedy w momencie kłótni czy sporu on siada obrażony i nie chce rozmawiać, zawsze daję mu czas, przychodze poraz kolejny z wyciągnietą ręką ale na ogół słyszę że on nie ma ochoty ze mną rozmawiać, i chodzę tak aż do skutku.
Nie wiem co o tym myśleć, planujemy wspólną przyszłość ale brak porozumienia w momentach kryzysowych zaczyna mnie przerażać...
Czuję się też trochę jak taksówka, wszędzie go wożę bo mam służbowy samochód i on uważa że powinniśmy to wykorzystywać, choć sam ma swój samochód, wożę go wszędzie , bardzo często do pracy i odbieram, do lekarzy, do znajomych na imprezy zawsze jadę ja, trochę męczy mnie i przeraża że tak będzie zawsze.

Jak nie potraficie rozmawiać to ja nie wiem jak chcecie tworzyć związek.

[madana]

Napisane przez acana

Miałam dzisiejsze popołudnie spędzić z TŻ, powiedział żebym przyjechała po niego samochodem, mieliśmy jechać do mnie. Pojechałam,byliśmy umówieni
na konkretną godzinę i.... spóźniłam się po niego 10 min, bo wybrałam inną drogę niż zazwyczaj . Czekał przed klatką, wsiadł trzaskając drzwiami po czym z pretensją oznajmił że się spóźniłam, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wycedził przez zęby że sobie nie życzy takich sytuacji że to brak szancunku itp. Faktycznie nie ładnie się spóźniać, mogłam zadzwonić i go uprzedzić czego nie zrobiłam, mój błąd. Przeprosiłam go i wytłumaczyłam dlaczego się spóźniłam, dojechaliśmy do domu, rozsiadł sie na kanapie i wogóle nie odzywał, prosiłam żeby ze mną porozmawiał , przepraszałam , starałam się wytłumaczyć że nie zrobiłam tego celowo, bez efektu, siedział obrażony i oznajmił że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
Po prawie 2,5h przepraszania i tłumaczenia zaczęłam czuć się coraz gorzej i poprostu sie poryczałam z bezsilności, nie wzruszyło go to wogóle, twierdził że go nie szanuje. Zrezygnowałam i zajęłam się swoimi sprawami , po jakimś czasie łaskawie sie do mnie odezwał.
To niestety nie jest pierwsza taka sytuacja kiedy w momencie kłótni czy sporu on siada obrażony i nie chce rozmawiać, zawsze daję mu czas, przychodze poraz kolejny z wyciągnietą ręką ale na ogół słyszę że on nie ma ochoty ze mną rozmawiać, i chodzę tak aż do skutku.
Nie wiem co o tym myśleć, planujemy wspólną przyszłość ale brak porozumienia w momentach kryzysowych zaczyna mnie przerażać...
Czuję się też trochę jak taksówka, wszędzie go wożę bo mam służbowy samochód i on uważa że powinniśmy to wykorzystywać, choć sam ma swój samochód, wożę go wszędzie , bardzo często do pracy i odbieram, do lekarzy, do znajomych na imprezy zawsze jadę ja, trochę męczy mnie i przeraża że tak będzie zawsze.

- no ale Ty godzisz się na tę rolę, prawda? Pomijam, że błąd robisz, przyzwyczajając obrażonego bobasa, ze przepraszasz także za rzeczy, gdy widać , iż on się źle zachowuje. W sumie to , co opisałaś, to tresura: bądź grzeczna, miła i taka, jak chcę- będzie miło i będę miły, nawet pogadam; spóźnij się 10 minut, a pokażę Ci, kto tu rządzi. Coś w ten deseń.

[acana]

Napisane przez pffe

Jak nie potraficie rozmawiać to ja nie wiem jak chcecie tworzyć związek.

Staram się , naprawdę, chcę rozmawiać, tylko on nie chce.

[madana]

Napisane przez acana

Staram się , naprawdę, chcę rozmawiać, tylko on nie chce.

- to JAK wyobrażasz sobie poważny związek, gdzie zdarzają się, bo to życie, poważne, trudne sprawy? Zamiast usiąść pogadać, Ty będziesz płakać, coby misio się nie obrażał i odezwać zechciał.

[pffe]

Napisane przez acana

Staram się , naprawdę, chcę rozmawiać, tylko on nie chce.

Ale to WY macie tworzyć związek więc to WY macie rozmawiać a nie Ty.
Facet znalazł sobie wafla i jest zadowolony. Później będzie "kobieto, posprzątaj, ugotuj".

[acana]

Napisane przez pffe

Ale to WY macie tworzyć związek więc to WY macie rozmawiać a nie Ty.
Facet znalazł sobie wafla i jest zadowolony. Później będzie "kobieto, posprzątaj, ugotuj".

Nie wiem jak na niego wpłynąć, twierdzi że wszystko co złe w naszym związku jest moją winą, twierdzi że mam paskudny charakter, zawsze wydawało mi się że kluczem do rozwiązania wszystkich problemów jest rozmowa, ale w tym związku to ja staram się rozwiązywać konflikty.

[elvegirl]

Napisane przez acana

Staram się , naprawdę, chcę rozmawiać, tylko on nie chce.

Związek jednostronny to nie związek, powinnaś mieć świadomość, że nad szczęściem, porozumieniem, rozwiązywaniem konfliktów, ogólnie nad tym, żeby razem się dobrze żyło, muszą pracować obie strony.

Nie powiadomiłaś go o spóźnieniu, błąd, faktycznie. Też bym szczęśliwa nie była, mam hopla na punkcie spóźniania. Ale jeśli to nie jest regułą, to "przepraszam" wystarczy, jak jeszcze jest dobre wytłumaczenie to w ogóle po temacie. A on zachował się jak totalny burak, kto mu w ogóle pozwolił trzaskać drzwiami - co to, jego samochód? Dlaczego pozwoliłaś mu siedzieć z takim fochem i jeszcze bawiłaś się w przepraszanie, proszenie, płakanie, no poniżenie na maksa - było trza wystawić panicza za drzwi, nie podoba się Twoje towarzystwo, to nikt nie zmusza żeby Cię oglądał.
Co to w ogóle ma być, czy Ty nie masz Kobieto do siebie ani grama szacunku?

[mary_poppins]

Napisane przez acana

Nie wiem co o tym myśleć, planujemy wspólną przyszłość ale brak porozumienia w momentach kryzysowych zaczyna mnie przerażać...

10-minutowe spóźnienie to moment kryzysowy? Matko Boska, nie chcę wiedzieć jak wyglądałby Wasz brak porozumienia w poważnych i bardzo poważnych sprawach.

Facet zachował się jak baran, i to powinnaś była mu powiedzieć już w momencie, gdy się obrażony rozsiadł na kanapie - fakt, nieładnie się spóźniać, ale jedno "przepraszam, musiałam pojechać inną trasą" wystarczy. Facet faktycznie Cię tresuje jak pieska, i świetnie mu to wychodzi - robisz za jego taksówkę, zbierasz cięgi za każdą niesubordynację, i wystarczy jego foch żebyś przez 3 godziny błagała go o przebaczenie, bo się - ojejejejjejej - spóźniłaś. Tak Cię wychował, że już nie patrzysz trzeźwo na sytuację i nie widzisz, że zachowuje się jak kretyn i że ma Cię w garści.

[elvegirl]

Napisane przez acana

Nie wiem jak na niego wpłynąć, twierdzi że wszystko co złe w naszym związku jest moją winą, twierdzi że mam paskudny charakter, zawsze wydawało mi się że kluczem do rozwiązania wszystkich problemów jest rozmowa, ale w tym związku to ja staram się rozwiązywać konflikty.

Weź uwolnij was od siebie, będzie się obojgu zdecydowanie lepiej żyło - jemu bez zuej kobiety, Tobie bez buca.

[mary_poppins]

Napisane przez acana

Nie wiem jak na niego wpłynąć, twierdzi że wszystko co złe w naszym związku jest moją winą, twierdzi że mam paskudny charakter, zawsze wydawało mi się że kluczem do rozwiązania wszystkich problemów jest rozmowa, ale w tym związku to ja staram się rozwiązywać konflikty.

A Ty się z nim zgadzasz, tak?

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Facet pokazuje Ci, że ma być tak jak ON chce, masz robić to co ON chce, w czasie wyznaczonym przez NIEGO. 3:0 dla Ciebie. Póki jest dobrze to masz szczęście. Jedno Twoje potknięcie i masz jazdę - chcesz tak żyć?

Gdyby mój facet spóźnił się 10 min. to zastanawiałabym się czy coś się stało po drodze, może mu auto się popsuło, złapał gumę, nie daj borze wypadek. To są naturalne myśli kochającego partnera. Twój woli się obrazić i tresować Cię wg uznania. Ciekawa jestem ile czasu będziesz w stanie to znosić. Spaliłabym się ze wstydu wiedząc, że mój facet mógłby odwalić obrazę majestatu przy rodzinie lub znajomych.

[_Schmetterling]

Napisane przez acana

Nie wiem jak na niego wpłynąć, twierdzi że wszystko co złe w naszym związku jest moją winą, twierdzi że mam paskudny charakter, zawsze wydawało mi się że kluczem do rozwiązania wszystkich problemów jest rozmowa, ale w tym związku to ja staram się rozwiązywać konflikty.

dla mnie rozwiązanie samo nasuwa się na myśl, no ale...

Jeśli odpowiada Ci bycie w takim związku, stresowanie się, płakanie jak się obrazi, znoszenie takich DZIECINNYCH zachowań, to Twój wybór.
Bo to nie jest zachowanie dorosłego człowieka, na dodatek w związku, który wymaga czasu, pracy i poświęceń.

[madana]

Napisane przez acana

Nie wiem jak na niego wpłynąć, twierdzi że wszystko co złe w naszym związku jest moją winą, twierdzi że mam paskudny charakter, zawsze wydawało mi się że kluczem do rozwiązania wszystkich problemów jest rozmowa, ale w tym związku to ja staram się rozwiązywać konflikty.

- ale łoś! To co on w takim razie z Tobą robi, jak mu tak źle? Cóż, wygląda na to, że wybrałaś sobie do związku "pana niewinnego"- on nigdy nie będzie winny, zawsze znajdzie winę na zewnątrz.
- tak, kluczem jest rozmowa, ale rozmawiają DWIE osoby, inaczej mamy monolog. I nie da się, aby konflikty, problemy rozwiązała jedna osoba, gdy jest związek, który tworzą dwie osoby.
Chcesz zobaczyć, czy to ma sens? Odmów robienia za taksówkę, gdy pan ma swój samochód- i patrz, CO będzie się działo- będziesz miała jasną sytuację, obyś tylko umiała wnioski wyciągnąć.

I na koniec spytam: zgadzasz się z nim, że masz paskudny charakter i gdybyś była inna, to miałabyś z nim cud, miód ? Uważasz, że wszystko, co złe, to Twoja wina?

[ajah]

Napisane przez acana

Miałam dzisiejsze popołudnie spędzić z TŻ, powiedział żebym przyjechała po niego samochodem, mieliśmy jechać do mnie. Pojechałam,byliśmy umówieni
na konkretną godzinę i.... spóźniłam się po niego 10 min, bo wybrałam inną drogę niż zazwyczaj . Czekał przed klatką, wsiadł trzaskając drzwiami po czym z pretensją oznajmił że się spóźniłam, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wycedził przez zęby że sobie nie życzy takich sytuacji że to brak szancunku itp. Faktycznie nie ładnie się spóźniać, mogłam zadzwonić i go uprzedzić czego nie zrobiłam, mój błąd. Przeprosiłam go i wytłumaczyłam dlaczego się spóźniłam, dojechaliśmy do domu, rozsiadł sie na kanapie i wogóle nie odzywał, prosiłam żeby ze mną porozmawiał , przepraszałam , starałam się wytłumaczyć że nie zrobiłam tego celowo, bez efektu, siedział obrażony i oznajmił że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
Po prawie 2,5h przepraszania i tłumaczenia zaczęłam czuć się coraz gorzej i poprostu sie poryczałam z bezsilności, nie wzruszyło go to wogóle, twierdził że go nie szanuje. Zrezygnowałam i zajęłam się swoimi sprawami , po jakimś czasie łaskawie sie do mnie odezwał.
To niestety nie jest pierwsza taka sytuacja kiedy w momencie kłótni czy sporu on siada obrażony i nie chce rozmawiać, zawsze daję mu czas, przychodze poraz kolejny z wyciągnietą ręką ale na ogół słyszę że on nie ma ochoty ze mną rozmawiać, i chodzę tak aż do skutku.
Nie wiem co o tym myśleć, planujemy wspólną przyszłość ale brak porozumienia w momentach kryzysowych zaczyna mnie przerażać...
Czuję się też trochę jak taksówka, wszędzie go wożę bo mam służbowy samochód i on uważa że powinniśmy to wykorzystywać, choć sam ma swój samochód, wożę go wszędzie , bardzo często do pracy i odbieram, do lekarzy, do znajomych na imprezy zawsze jadę ja, trochę męczy mnie i przeraża że tak będzie zawsze.

Dziesięciominutowe spóźnienie to nie jest moment kryzysowy.
Można się wkurzyć jak ktoś się spieszy, ale zeby odwalac cyrk przez kilka godzin ?
Nie podoba mu się, jak go wozisz, to niech sam jeździ. Proste.

[Thalie_]

O masz Ci los, dla mnie do 15 min spóźnienia w sytuacjach towarzyskich to sprawa nie warta kajania wystarczy lakoniczne: sorki bo korki Ty po niego jedziesz chociaż planujecie czas u Ciebie i jeszcze ma pan pretensje, że sie chwilkę spoznilas? Zmiana trasy wyszła w miedzy czasie, Ty kierowalas. Jeżeli to niejednorazowa akcja kiepsko to widzę w przyszłości.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[acana]

Pierwsze miesiące były cudowne, spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę, wydawało się że wszystko jest w porządku.
Jesteśmy zaręczeni, planujemy ślub, poprosiłam go żebyśmy dali sobie wiecej czasu ale on twierdzi że albo ślub teraz albo wcale.

[ajah]

Napisane przez acana

Pierwsze miesiące były cudowne, spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę, wydawało się że wszystko jest w porządku.
Jesteśmy zaręczeni, planujemy ślub, poprosiłam go żebyśmy dali sobie wiecej czasu ale on twierdzi że albo ślub teraz albo wcale.

Ile jesteście razem?


Na takie ultimatum powiedziałabym: wcale.

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Napisane przez acana

Pierwsze miesiące były cudowne, spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę, wydawało się że wszystko jest w porządku.
Jesteśmy zaręczeni, planujemy ślub, poprosiłam go żebyśmy dali sobie wiecej czasu ale on twierdzi że albo ślub teraz albo wcale.

... i do tego szantaż.

Serio chcesz tak żyć?
I napiszę Ci magiczne zdanie - po ślubie on się nie zmieni. Na lepsze oczywiście.
-----

Strach mieć z nim PRAWDZIWE problemy jeśli zachowuje się tak przez spóźnienie

[vyenna]

To nie lataj za nim jak się obrazi. Jeżeli facet się zachowuje jak taki dzieciak, to po co Ty sobie psujesz nerwy? Spóźniłaś się - trudno, ale to nie jest powód do takiej ciotodramy jaką on przedstawia. Przeproś i tyle, ignoruj takie gówniarskie zagrywki - po czasie jak on zobaczy, że na Tobie to nie robi wrażenia, to się zorientuje, że jego magiczna taktyka nie działa. A Ty nie będziesz przy okazji sobie pluć w brodę, że tak Cię traktuje i przez jego zachowanie musisz się upokarzać. Na początku będzie Ci trudno, bo domyślam się, że jak jest tak cicho i on siedzi obrażony to Ty jesteś cała w nerwach - ale postaraj się wtedy jak najbardziej uspokoić i zachowywać normalnie, zrobisz herbaty, jak zazwyczaj, zaproponujesz jemu - sam się zorientuje, że skoro Ty już o sprawie zapomniałaś (jakiejkolwiek) to jego obrażanie się jest po prostu idiotyczne

[madana]

Napisane przez acana

Pierwsze miesiące były cudowne, spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę, wydawało się że wszystko jest w porządku.
Jesteśmy zaręczeni, planujemy ślub, poprosiłam go żebyśmy dali sobie wiecej czasu ale on twierdzi że albo ślub teraz albo wcale.

- czyli masz jasną sytuację: wychodzisz za TYRANA: ma być tak, jak ja każę; sprzeciwisz się, będzie foch, karanie nieodzywaniem się, wmawianie, że to Twoja wina lub wina Twojego "paskudnego" charakteru.
Mam tylko jedno pytanie: DLACZEGO dajesz komuś prawo, tak Cię traktować? Bo kochający człowiek nie wymaga ślepego posłuszeństwa, to nie wojsko, gdzie masz wykonywać rozkazy i nie gadać.

Po ślubie będziesz miała to samo, tylko bardziej.

[elvegirl]

Napisane przez acana

Pierwsze miesiące były cudowne, spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę, wydawało się że wszystko jest w porządku.
Jesteśmy zaręczeni, planujemy ślub, poprosiłam go żebyśmy dali sobie wiecej czasu ale on twierdzi że albo ślub teraz albo wcale.

I naprawdę chcesz z kimś takim, w takim związku, spędzić kolejne (na oko) pięćdziesiąt lat? Chcesz tak żyć, wiecznie przepraszając, chodząc za nim, wyciągając rękę? Naprawdę o tym marzysz, to jest dla Ciebie szczęśliwy związek?

Przecież samotność jest dużo lepsza od poniżenia, które sama sobie serwujesz, pozwalając mu na takie traktowanie w tym związku.

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

Jezu dziewczyno, ja bym go na Twoim miejscu poprosiła o wyjście z samochodu i wróciła do domu sama.

Przestań go podwozić, przestań do niego podchodzić, kiedy się obraża nie wiadomo o co.

Dlaczego Ty z nim w ogóle jesteś?!?!?!?!?!?!?!?!?

[vergiss]

Przepraszam za szczerość, ale Twój facet nie zachowuje się jak dorosły racjonalny człowiek, tylko jak takie małe dzieciątko, które sobie tupie nóżką, bo jest niezadowolone. Albo jak taka mocno rozchwiana emocjonalnie babka (bez urazy dla kobiet). Foszki sobie strzela, biedny się obraził. Jak mu nie pasuje to niech następnym razem sam do Ciebie przyjedzie. Ty jesteś jego dziewczyną, a nie służącą - powinien bardziej Cię szanować.

[acana]

Napisane przez madana

- ....
I na koniec spytam: zgadzasz się z nim, że masz paskudny charakter i gdybyś była inna, to miałabyś z nim cud, miód ? Uważasz, że wszystko, co złe, to Twoja wina?

nie wiem już, zawsze wydawało mi się że jestem rozsądną osobą, ale ostatnio już nie wiem, zastanawiam się czy możliwe że ja naprawdę jestem do bani i on mi to uświadamia czy on próbuje mi coś wmówić i zaczyna mu się to udawać....

[elvegirl]

Napisane przez acana

(...)zastanawiam się czy możliwe że ja naprawdę jestem do bani i on mi to uświadamia czy on próbuje mi coś wmówić i zaczyna mu się to udawać....

I wmówi Ci to w końcu jeśli z nim zostaniesz, jeśli za niego wyjdziesz. Będzie miał na to mnóstwo czasu.

[kroliczek90]

No to niezły ten twój facet . Nie dość , że wykorzystuje na prawo i lewo to jeszcze głupie pretensje ile jestescie razem? Troche zachowuje sie jak rozpieszczony bachor bo nie rozumiem masz jechać po ksiecia jak pirat drogowy z predkoscia samolotu czy jak Bo on nie rozumie , że sie chwile spóźniłaś bo co mu moze dupka zmarzła od czekania Sorry , ale jak kocha to poczeka Nastepnym razem wymyśl , że samochód się zepsuł ciekawe czy do Ciebie przyjedzie SAM

[acana]

Napisane przez ajah

Ile jesteście razem?


Na takie ultimatum powiedziałabym: wcale.

prawie 1,5 roku

---------- Dopisano o 21:27 ---------- Poprzedni post napisano o 21:25 ----------

Napisane przez vyenna

To nie lataj za nim jak się obrazi. Jeżeli facet się zachowuje jak taki dzieciak, to po co Ty sobie psujesz nerwy? Spóźniłaś się - trudno, ale to nie jest powód do takiej ciotodramy jaką on przedstawia. Przeproś i tyle, ignoruj takie gówniarskie zagrywki - po czasie jak on zobaczy, że na Tobie to nie robi wrażenia, to się zorientuje, że jego magiczna taktyka nie działa. A Ty nie będziesz przy okazji sobie pluć w brodę, że tak Cię traktuje i przez jego zachowanie musisz się upokarzać. Na początku będzie Ci trudno, bo domyślam się, że jak jest tak cicho i on siedzi obrażony to Ty jesteś cała w nerwach - ale postaraj się wtedy jak najbardziej uspokoić i zachowywać normalnie, zrobisz herbaty, jak zazwyczaj, zaproponujesz jemu - sam się zorientuje, że skoro Ty już o sprawie zapomniałaś (jakiejkolwiek) to jego obrażanie się jest po prostu idiotyczne

próbowałam to nie działa, to on decyduje kiedy ze mną porozmawia.

[madana]

Napisane przez acana

nie wiem już, zawsze wydawało mi się że jestem rozsądną osobą, ale ostatnio już nie wiem, zastanawiam się czy możliwe że ja naprawdę jestem do bani i on mi to uświadamia czy on próbuje mi coś wmówić i zaczyna mu się to udawać....

po prostu CZERWONY ALARM: gdy w związku, który jednak powinien dawać nam szczęście i poczucie sensu, zaczynamy mieć zaniżone poczucie własne wartości, to znaczy, ze to nie tylko nie to, ale to powinna być ewakuacja przyśpieszona, bo pan swoimi zagrywkami: fochnę się, nie będę się odzywał, rozkazywać będę TRESUJE Cię, urabia- Ty faktycznie zaczynasz wierzyć w bzdety typu "mam paskudny charakter, gdybym była inna, byłoby wspaniale, bo on jest cudny".
Powiem, CO wychodzi z tego, co piszesz: manipulator, psychiczny przemocowiec, niedojrzały dzieciak.
Chcesz żyć tak, jak teraz, z coraz gorszym postrzeganiem siebie? Wyjdź za mąż, za 5 lat- na samą siebie nie będziesz mogła patrzeć, pan o to skutecznie "zadba".

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Napisane przez acana

prawie 1,5 roku

---------- Dopisano o 21:27 ---------- Poprzedni post napisano o 21:25 ----------



próbowałam to nie działa, to on decyduje kiedy ze mną porozmawia.

Co to znaczy, że to on decyduje? A Ty co, siedzisz jak ta biedula i czekasz na odzew jaśnie pana? Błagam, powiedz, że to żart