Rodzina dysfunkcyjna? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-05-06, 08:07   #1
futura
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 365

Rodzina dysfunkcyjna?


To chyba za dużo powiedziane. Nie chodzi mi bowiem o sytuacje patologiczne, w których problemem jest fizyczna przemoc, wykorzystywanie seksualne czy alkoholizm... nie wiedziałam jak zatytułować swój wątek. nie wiem jak streścić istotę problemu w kilku zdaniach.

może przesadzam...

w definicji rodziny dysfunkcyjnej mieści się także pojęcie "przemocy emocjonalnej". Stosunkowo niedawno zdałam sobie sprawę (dzięki zajęciom na studiach), że coś jest na rzeczy. że nie w każdej rodzinie zostaje się wyzwanym od najgorszych za naniesienie piasku do przedpokoju, za podanie nie tych sztućców do obiadu, czy za wyrzucenie źle zgniecionego kartonu po soku do kosza, za zagrzanie zupy w złym garnku... dla mnie to było coś normalnego... staranność w każdym względzie i ostrożność z wypowiadaniem każdego słowa, bo w domu żartować wolno tylko ze mnie.
wciąż mieszkam z rodzicami, choć jestem dorosła. wiem, że wyprowadzka oznaczałaby zerwanie wszelkich więzi - tego nie chcę. bardzo kocham swoich rodziców i zrobiłabym dla nich wszystko. naprawdę wszystko...

mój ojciec jest cholerykiem, podporządkowującym sobie wszystkich (zupełnie jak jego ojciec - śp. wysoko postawiony wojskowy). potrafi wszystko obrócić tak, żeby obwinić kogoś innego za każdą sprawę - od wypadku samochodowego (z jego winy), przez opady deszczu podczas wakacji, do zepsutego (ze starości) tv... do tego można się przyzwyczaić.

ciężko jednak żyć w poczuciu, że całe życie trzeba zabiegać o miłość własnego rodzica. ciężko każdego dnia prosić o tą miłość ja wiem, że ludzie mają prawdziwe problemy, w obliczu których mój wydaje się nieznaczącą, błahą opowiastką (jak powiedziała koleżanka - myślisz że w innych domach jest inaczej?).
nie wiem jednak jak żyć jestem dorosłą osobą całkowicie zależną od jego woli. żyję w ciągłym poczuciu winy, w strachu. wszystko robię źle (nawet to, co robię wg jego zaleceń). to chore, wiem! jestem zbędnym balastem...
nie chce mi się żyć. zamykam się na całe dnie w pokoju, zasłaniam rolety i siedzę po ciemku, dużo śpię albo uciekam do domów znajomych, gdzie przesiaduję pod byle pretekstem. wydaje mi się, że w obcych domach jestem bardziej akceptowana, niż we własnym. rodzice znajomych mówią do mnie zdrobniałą formą mojego imienia, lubią ze mną rozmawiać (wiem, to może być grzeczność zarezerwowana dla gości, ale u mnie w domu nie ma nawet grzecznościowego zapytania: "co słychać"). często włóczę się bez celu po mieście, przesiaduję w czytelni bo nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. z ciągłymi wyrzutami (o wszystko), z brakiem szacunku, z brakiem zainteresowania. to wszystko ma ogromny wpływ na moje relacje z innymi - mam ciągle przepraszającą postawę, wybucham bez powodu, chorobliwie przywiązuję się do ludzi, bardzo łatwo można mnie zranić. nie wierzę w siebie, moje poczucie własnej wartości sięga dna... nie wiem, czy w przyszłości zdecyduję się na założenie rodziny i posiadanie dzieci. nie chcę nikogo skrzywdzić swoim ciężkim charakterem.

w domu boję się odezwać (a moje milczenie odbierane jest jako niechęć do nich, wrogość). nie uśmiecham się ("ty zawsze chodzisz smutna"), jak podejmuję jakąś chęć nawiązania kontaktu słyszę tylko: "ciszej, oglądam tv". jeżdżę na gapę, bo wstydzę się poprosić o kasę na bilet (odezwą się głosy - jesteś dorosła, idź do pracy! słusznie.. powinnam pójść. szukam jakiegoś zajęcia od roku - niestety bez skutku. wszędzie oferty dla studentów zaocznych zmiana trybu studiów nie wchodzi w grę, nie stać mnie na to). pamiętam podobny wątek innej wizażanki - łatwo mi się wtedy doradzało - wyprowadź się, idź na swoje! w praktyce to nie jest takie proste czy mogę liczyć na jakąś pomoc z waszej strony? jak mogę to wszystko ogarnąć... samej jest mi bardzo ciężko
futura jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 09:23   #2
malamenda2009
Zakorzenienie
 
Avatar malamenda2009
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 5 623
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Cytat:
Napisane przez futura Pokaż wiadomość
To chyba za dużo powiedziane. Nie chodzi mi bowiem o sytuacje patologiczne, w których problemem jest fizyczna przemoc, wykorzystywanie seksualne czy alkoholizm... nie wiedziałam jak zatytułować swój wątek. nie wiem jak streścić istotę problemu w kilku zdaniach.

może przesadzam...

w definicji rodziny dysfunkcyjnej mieści się także pojęcie "przemocy emocjonalnej". Stosunkowo niedawno zdałam sobie sprawę (dzięki zajęciom na studiach), że coś jest na rzeczy. że nie w każdej rodzinie zostaje się wyzwanym od najgorszych za naniesienie piasku do przedpokoju, za podanie nie tych sztućców do obiadu, czy za wyrzucenie źle zgniecionego kartonu po soku do kosza, za zagrzanie zupy w złym garnku... dla mnie to było coś normalnego... staranność w każdym względzie i ostrożność z wypowiadaniem każdego słowa, bo w domu żartować wolno tylko ze mnie.
wciąż mieszkam z rodzicami, choć jestem dorosła. wiem, że wyprowadzka oznaczałaby zerwanie wszelkich więzi - tego nie chcę. bardzo kocham swoich rodziców i zrobiłabym dla nich wszystko. naprawdę wszystko...

mój ojciec jest cholerykiem, podporządkowującym sobie wszystkich (zupełnie jak jego ojciec - śp. wysoko postawiony wojskowy). potrafi wszystko obrócić tak, żeby obwinić kogoś innego za każdą sprawę - od wypadku samochodowego (z jego winy), przez opady deszczu podczas wakacji, do zepsutego (ze starości) tv... do tego można się przyzwyczaić.

ciężko jednak żyć w poczuciu, że całe życie trzeba zabiegać o miłość własnego rodzica. ciężko każdego dnia prosić o tą miłość ja wiem, że ludzie mają prawdziwe problemy, w obliczu których mój wydaje się nieznaczącą, błahą opowiastką (jak powiedziała koleżanka - myślisz że w innych domach jest inaczej?).
nie wiem jednak jak żyć jestem dorosłą osobą całkowicie zależną od jego woli. żyję w ciągłym poczuciu winy, w strachu. wszystko robię źle (nawet to, co robię wg jego zaleceń). to chore, wiem! jestem zbędnym balastem...
nie chce mi się żyć. zamykam się na całe dnie w pokoju, zasłaniam rolety i siedzę po ciemku, dużo śpię albo uciekam do domów znajomych, gdzie przesiaduję pod byle pretekstem. wydaje mi się, że w obcych domach jestem bardziej akceptowana, niż we własnym. rodzice znajomych mówią do mnie zdrobniałą formą mojego imienia, lubią ze mną rozmawiać (wiem, to może być grzeczność zarezerwowana dla gości, ale u mnie w domu nie ma nawet grzecznościowego zapytania: "co słychać"). często włóczę się bez celu po mieście, przesiaduję w czytelni bo nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. z ciągłymi wyrzutami (o wszystko), z brakiem szacunku, z brakiem zainteresowania. to wszystko ma ogromny wpływ na moje relacje z innymi - mam ciągle przepraszającą postawę, wybucham bez powodu, chorobliwie przywiązuję się do ludzi, bardzo łatwo można mnie zranić. nie wierzę w siebie, moje poczucie własnej wartości sięga dna... nie wiem, czy w przyszłości zdecyduję się na założenie rodziny i posiadanie dzieci. nie chcę nikogo skrzywdzić swoim ciężkim charakterem.

w domu boję się odezwać (a moje milczenie odbierane jest jako niechęć do nich, wrogość). nie uśmiecham się ("ty zawsze chodzisz smutna"), jak podejmuję jakąś chęć nawiązania kontaktu słyszę tylko: "ciszej, oglądam tv". jeżdżę na gapę, bo wstydzę się poprosić o kasę na bilet (odezwą się głosy - jesteś dorosła, idź do pracy! słusznie.. powinnam pójść. szukam jakiegoś zajęcia od roku - niestety bez skutku. wszędzie oferty dla studentów zaocznych zmiana trybu studiów nie wchodzi w grę, nie stać mnie na to). pamiętam podobny wątek innej wizażanki - łatwo mi się wtedy doradzało - wyprowadź się, idź na swoje! w praktyce to nie jest takie proste czy mogę liczyć na jakąś pomoc z waszej strony? jak mogę to wszystko ogarnąć... samej jest mi bardzo ciężko
Myślę, że nie przesadzasz. Są rodziny dsyfunkcjne, w których po prostu brak akceptacji czy szacunku mimo, że czasami są dobre chęci, to jednak nie czuje się bezpieczeństwa we własnym domu. Sama piszesz, że u Ciebie tak chyba własnie jest.

Dlaczego uważasz, że wyprowadzka spowodawałaby zerweanie więzi? taka jest naturalan kolej rzeczy, że dosorsłe dzieci wyporwadzają się zwykle z domu rodziców i usamodzielniają się, zarabiają na siebie itd. Nie oznacza to wcale pogorszenie czy zerwanie więzi, czasem mogą nawet te relacje z rodzicami ulec poprawie, bo nie czują się oni juz tak odpowiedzialni za dzieci. Wyprowadzka akurat może zmienić na lepsze wiele kwestii. Poza tym mimo całej miłości do rodziców, trzeba się czasem od nich oderwać, nawet jak się z nimi mieszka.

Trudno jest zabiegąć o miłość i pewnie lepiej tego nie robić. pewnie twoi rodzice kochaja Cię na swój sposób, najlepiej jak umieją, ale Ty wyobrażasz sobie miłość jako co innego. Ale pewnie mówią Ci, że Cię kochają?

Na pewno możesz zmienic swoja postawę i podejście do zycia. Rodzice i dom mają na nas duży wpływ, i myślę, że za część mało pozytywnych rzeczy odpowiadają, ale obwinanie domu nic nie da. Trzeba się zmienić samemu, bo niestety rodziny się nie wybiera ani nie zmienisz sposobu myślenia dorosłych ludzi, jeżeli w oddatk sami tego nie chcą i uwazają, że są w porzaku.

Czasami trzeba szukać dłużej albo po prostu poczekac cierpliwie na inne możliwości. Zawsze można cos zmienić, czasem lepiej odpouścić i przeczekać jakis czas, czasem włożyc w to jeszcze więcej siły.

Ode mnie mogę Ci napisać, że jeszcze pół roku temu myslałam bardzo podobnie. Narzekałam na swoją rodzinę, że nie czuje się akceptowana ani bezpieczna w domu, że nie mam od nich wpsracia, mimo że był to niby "dobry dom". Miałam tez problemy z zaakceptowaniem siebie, byłam wtedy w związku, w który za bardzo się zaangażowałam i pozwałałam siebie nie szanować tak jak w domu. Niby nic złego się nie działo a jednak z dnia na dzień stwałam się coraz bardziej płaczliwa, nerwowa i agresywna. W końcu postanowiłam to zmienić. Zaczęłam pracować nad akceptacją swojej osoby, postanowiłam zmienic mój stosunek do rodzicó, bardziej walczyć o swoje ale pokojowymi metodami. Ogólnie chodzę juz od dłuzszego czasu na psychoterapię. Toksyczny związek zakończyłam, zaczęłam wszytk na nowo. Wydaje mi się, że jak źle dzieje sie w Twoim zyciu, to znak, że coś własnie źle funkcjonuje i nie może tak dłuzej być. Pamiętam Cię też z innego wątku, gdy pisałaś o problemach z egzaminami. Moim zdaniem powinnaś się zastanowic czy to co teraz masz Ci odpowiada i podjąć decyzję. Świat można zmienić, ale zaczynając od sibie i jest to długi proces i zmudna praca, ale bardzo opłacalna. Ja wybrałam tą drogę i teraz mogę powiedzieć, że jestm szczęsliwa i wierzę, że moge realizować moje plany. Wprawdzie to długi proces, ale myślę że im wczesniej zaczniesz tym lepiej. I nie szukaj wymowek czy usprawiedliwien, rodzinnego śrowodiwka nie zmieniesz, ale możesz sama zadbać o sowje szczęście, a może wtedy okaże się, że masz lepsze relacje z rodzicami? Życzę Ci powodzenia

Edytowane przez malamenda2009
Czas edycji: 2010-05-06 o 09:25
malamenda2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 09:36   #3
futura
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 365
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

dziękuję za odpowiedź..

Cytat:
Napisane przez malamenda2009 Pokaż wiadomość
Myślę, że nie przesadzasz. Są rodziny dsyfunkcjne, w których po prostu brak akceptacji czy szacunku mimo, że czasami są dobre chęci, to jednak nie czuje się bezpieczeństwa we własnym domu. Sama piszesz, że u Ciebie tak chyba własnie jest.

Dlaczego uważasz, że wyprowadzka spowodawałaby zerweanie więzi? taka jest naturalan kolej rzeczy, że dosorsłe dzieci wyporwadzają się zwykle z domu rodziców i usamodzielniają się, zarabiają na siebie itd. Nie oznacza to wcale pogorszenie czy zerwanie więzi, czasem mogą nawet te relacje z rodzicami ulec poprawie, bo nie czują się oni juz tak odpowiedzialni za dzieci. Wyprowadzka akurat może zmienić na lepsze wiele kwestii. Poza tym mimo całej miłości do rodziców, trzeba się czasem od nich oderwać, nawet jak się z nimi mieszka.
już tłumaczę. to pewnie zabrzmi absurdalnie, ale są 2 powody przeciwko wyprowadzce. pierwszy to.. prośba mamy kiedy zaczęłam z nią temat, od razu poprosiła mnie, żebym się jeszcze wstrzymała z decyzją. ona jest raczej ofiarą w tym układzie, wciąż idzie na ustępstwa, nie chce się stawiać. obawiam się, że moja wyprowadzka oznaczałaby rozpad małżeństwa moich rodziców. to głupie, ale czuję się za nich odpowiedzialna
druga kwestia to pieniądze. studiując dziennie nie jestem w stanie zarobić na swoje utrzymanie. wyprowadzka oznaczałaby koniec wsparcia finansowego ze strony rodziców. naprawdę szukałam pracy - bez skutku zmiana trybu studiów to już zupełnie niewyobrażalne kwoty więc czuję się w potrzasku...
Cytat:
Trudno jest zabiegąć o miłość i pewnie lepiej tego nie robić. pewnie twoi rodzice kochaja Cię na swój sposób, najlepiej jak umieją, ale Ty wyobrażasz sobie miłość jako co innego. Ale pewnie mówią Ci, że Cię kochają?
mama mówi dość często.. tata nigdy. nawet pytany, obraca wszystko w żart: "a po co mam cię kochać", "za co niby"... to wszystko mówione niby w żartach. z resztą, ostatnio niemal w ogóle nie rozmawiamy. dla mnie miłość w minimalnej postaci, to wspieranie drugiej osoby i jej akceptowanie. nie oczekuję od nich usługiwania, nie oczekuję okazywania uczuć. chciałabym, żeby mnie akceptowali...
Cytat:
Na pewno możesz zmienic swoja postawę i podejście do zycia. Rodzice i dom mają na nas duży wpływ, i myślę, że za część mało pozytywnych rzeczy odpowiadają, ale obwinanie domu nic nie da. Trzeba się zmienić samemu, bo niestety rodziny się nie wybiera ani nie zmienisz sposobu myślenia dorosłych ludzi, jeżeli w oddatk sami tego nie chcą i uwazają, że są w porzaku.

Czasami trzeba szukać dłużej albo po prostu poczekac cierpliwie na inne możliwości. Zawsze można cos zmienić, czasem lepiej odpouścić i przeczekać jakis czas, czasem włożyc w to jeszcze więcej siły.
zdaję sobie z tego sprawę. starałam się, wyciągałam rękę.. ja im wręcz usługuję robię wszystko, żeby zmienić ich podejście do mnie. kiedy jestem miła słyszę tylko: "do reszty zwariowałaś?! raktujesz nas jak idiotów". poza domem jestem zupełnie inną osobą.. ale kiedy tu wracam wszystko zaczyna się od nowa
Cytat:
Ode mnie mogę Ci napisać, że jeszcze pół roku temu myslałam bardzo podobnie. Narzekałam na swoją rodzinę, że nie czuje się akceptowana ani bezpieczna w domu, że nie mam od nich wpsracia, mimo że był to niby "dobry dom". Miałam tez problemy z zaakceptowaniem siebie, byłam wtedy w związku, w który za bardzo się zaangażowałam i pozwałałam siebie nie szanować tak jak w domu. Niby nic złego się nie działo a jednak z dnia na dzień stwałam się coraz bardziej płaczliwa, nerwowa i agresywna.
właśnie o tym mówię jako dziecko byłam dość powściągliwa w okazywaniu uczuć. teraz przeradza się to w jakiś koszmar... bo nie jestem w stanie sobie ze sobą dać rady
Cytat:
W końcu postanowiłam to zmienić. Zaczęłam pracować nad akceptacją swojej osoby, postanowiłam zmienic mój stosunek do rodzicó, bardziej walczyć o swoje ale pokojowymi metodami. Ogólnie chodzę juz od dłuzszego czasu na psychoterapię. Toksyczny związek zakończyłam, zaczęłam wszytk na nowo. Wydaje mi się, że jak źle dzieje sie w Twoim zyciu, to znak, że coś własnie źle funkcjonuje i nie może tak dłuzej być. Pamiętam Cię też z innego wątku, gdy pisałaś o problemach z egzaminami. Moim zdaniem powinnaś się zastanowic czy to co teraz masz Ci odpowiada i podjąć decyzję. Świat można zmienić, ale zaczynając od sibie i jest to długi proces i zmudna praca, ale bardzo opłacalna. Ja wybrałam tą drogę i teraz mogę powiedzieć, że jestm szczęsliwa i wierzę, że moge realizować moje plany. Wprawdzie to długi proces, ale myślę że im wczesniej zaczniesz tym lepiej. I nie szukaj wymowek czy usprawiedliwien, rodzinnego śrowodiwka nie zmieniesz, ale możesz sama zadbać o sowje szczęście, a może wtedy okaże się, że masz lepsze relacje z rodzicami? Życzę Ci powodzenia
bardzo dziękuję
tylko, że ja się naprawdę staram. próbuję wykrzesać z siebie maksimum pogody ducha, maksimum siły w każdej sprawie. zawsze jestem karcona. czasami wydaje mi się, że wszystko co tylko można zrobić źle - to ja właśnie robię. boję się własnego cienia masz rację, ta sytuacja trwa za długo... wybieram się do psychologa, ale wciąż mi nie po drodze. boję się, nie wierzę w to, że można mi pomóc. wydaje mi się, że panuję nad sytuacją, że nie potrzebuję rad, że już nic więcej nie mogę zrobić. ale są chwile takie jak ta, że wymiękam słyszę rozmowy rodziców (którzy myślą, że śpię). to zadaje mi potworne ciosy, a psycholog przeciez tego nie naprawi
futura jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 09:39   #4
eelmirka
Zadomowienie
 
Avatar eelmirka
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 791
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

skoro radziłaś komuś w podobnej sytuacji to sama zastosuj się do swoich rad

jeśli oferty pracy w Twoim mniemaniu są tylko dla studentów zaocznych, to złóż tam cv, jak dostaniesz pracę to się przeniesiesz

chociaż powiem szczerze, że rozbawiło mnie to Twoje użalanie się nad sobą. Uwierz mi, student dzienny też może znaleźć pracę, chociażby dorywczą i już kasę na bilety ma - mi też głupio byłoby prosić o pieniądze na takie pierdoły, w końcu sama określiłaś że jesteś dorosła, wiesz na pewno na czym ta dorosłość polega?

powinnaś się wyprowadzić w ekspresowym tempie i wziąć swoje życie w swoje ręce, jak w domu jest tak strasznie to wpadaj z okazjonalną wizytą

i tyle
eelmirka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 09:43   #5
futura
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 365
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Cytat:
Napisane przez eelmirka Pokaż wiadomość
skoro radziłaś komuś w podobnej sytuacji to sama zastosuj się do swoich rad

jeśli oferty pracy w Twoim mniemaniu są tylko dla studentów zaocznych, to złóż tam cv, jak dostaniesz pracę to się przeniesiesz

chociaż powiem szczerze, że rozbawiło mnie to Twoje użalanie się nad sobą. Uwierz mi, student dzienny też może znaleźć pracę, chociażby dorywczą i już kasę na bilety ma - mi też głupio byłoby prosić o pieniądze na takie pierdoły, w końcu sama określiłaś że jesteś dorosła, wiesz na pewno na czym ta dorosłość polega?

powinnaś się wyprowadzić w ekspresowym tempie i wziąć swoje życie w swoje ręce, jak w domu jest tak strasznie to wpadaj z okazjonalną wizytą

i tyle
dzięki. masz rację, użalam się nad sobą. bo jestem beznadziejnie wrażliwa i zanim podejmę jakąkolwiek decyzję muszę przemyśleć wszelkie za i przeciw (tu: opisana wyżej sytuacja z mamą).

byłam na kilku rozmowach kwalifikacyjnych - za każdym razem to samo - wynik pozytywny, ale nie mogą mnie przyjąć bo nie dostosują do mnie grafiku. mam dużo zajęć i pozostają weekendy. a praca na weekendy to głównie w gastronomii, gdzie miejsca są już obsadzone. może jestem wyjątkową ofermą, ale nie potrafiłam niczego znaleźć mimo starań.
futura jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 10:02   #6
eelmirka
Zadomowienie
 
Avatar eelmirka
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 791
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Cytat:
Napisane przez futura Pokaż wiadomość
dzięki. masz rację, użalam się nad sobą. bo jestem beznadziejnie wrażliwa i zanim podejmę jakąkolwiek decyzję muszę przemyśleć wszelkie za i przeciw (tu: opisana wyżej sytuacja z mamą).

byłam na kilku rozmowach kwalifikacyjnych - za każdym razem to samo - wynik pozytywny, ale nie mogą mnie przyjąć bo nie dostosują do mnie grafiku. mam dużo zajęć i pozostają weekendy. a praca na weekendy to głównie w gastronomii, gdzie miejsca są już obsadzone. może jestem wyjątkową ofermą, ale nie potrafiłam niczego znaleźć mimo starań.
to niemożliwe że Twoi rodzice są ze sobą tylko dlatego, że z nimi mieszkasz, to niedorzeczne. Nie widzę związku, jak będą chcieli się rozejść to i tak to zrobią

wśród dorywczych prac dla studentów jest duża rotacja, często popracują parę miesięcy i pracę zmieniają, trzeba być czujnym i oferty sprawdzać codziennie, cv wysyłać codziennie. Poza tym możesz przejść się do agencji pracy tymczasowej, oni mają pełno ofert dla studentów, możesz stać na promocji albo towar rozkładać w hipermarkecie. Dla chcącego nic trudnego. I uwierz mi, bez żadnego doświadczenia na studiach życia sobie nie ułatwisz

Edytowane przez eelmirka
Czas edycji: 2010-05-06 o 10:03
eelmirka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 10:07   #7
futura
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 365
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Cytat:
Napisane przez eelmirka Pokaż wiadomość
to niemożliwe że Twoi rodzice są ze sobą tylko dlatego, że z nimi mieszkasz, to niedorzeczne. Nie widzę związku, jak będą chcieli się rozejść to i tak to zrobią

wśród dorywczych prac dla studentów jest duża rotacja, często popracują parę miesięcy i pracę zmieniają, trzeba być czujnym i oferty sprawdzać codziennie, cv wysyłać codziennie. Poza tym możesz przejść się do agencji pracy tymczasowej, oni mają pełno ofert dla studentów, możesz stać na promocji albo towar rozkładać w hipermarkecie. Dla chcącego nic trudnego. I uwierz mi, bez żadnego doświadczenia na studiach życia sobie nie ułatwisz
pewnie masz rację. zazdroszczę Ci silnego charakteru, sama wolałabym być mniej wrażliwa i działać motywowana porażką, a nie na odwrót.

co do pogrubionego - no właśnie - doświadczenie w rozkładaniu towaru na półkach? to jedynie zajęcie zarobkowe. praktykowałam już w "swojej branży". niestety to jedynie praktyki bezpłatne..
futura jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 10:21   #8
wika82
Zakorzenienie
 
Avatar wika82
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 16 184
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

"Myślisz, że w innych domach jest inaczej?". Rozwaliło mnie to.
Oczywiście, że jest. Ja zawsze mogę liczyć na wszelkie wsparcie i każdą pomoc ze strony swojej rodziny.
Pierwszym Twoim krokiem powinno być znalezienie pracy, żeby wzrosło Twoje poczucie własnej wartości, pytaj znajomych, śledź ogłoszenia, etc.
Jeśli się nie uda, zawsze możesz spróbować wolontariatu zgodnego z Twoim kierunkiem studiów, lub nie, ważne żebyś robiąc coś nabrała przekonania o swojej wartości.
Powodzenia!
Właśnie doczytałam, że masz już "na koncie" praktyki, to świetnie! Rób kolejne, żeby móc wpisać wszystko w cv, co będzie Twoim doświadczeniem, które tak lubią pracodawcy.

Edytowane przez wika82
Czas edycji: 2010-05-06 o 10:23 Powód: dopisek
wika82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 10:50   #9
Sinobroda
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 403
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

W różnych domach różnie bywa. Sama o własnym ojcu mogłabym godzinami opowiadać lub/i zadręczać się. Tylko po co? Jestem dorosła, mam własne życie. Proponuję znaleźć sobie coś do roboty, chłopaka, znajomych, pracę mieszkanie. Znaleźć sobie jakieś życie. Rozumiem jeszcze, ze nastolatka może przeżywać bardzo, co tam dzieje się w jej domu, ze rodzice robią fochy itd., ale dorosła kobieta? Odetnij w końcu pępowinę!
Sinobroda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 11:19   #10
futura
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 365
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Cytat:
Napisane przez wika82 Pokaż wiadomość
"Myślisz, że w innych domach jest inaczej?". Rozwaliło mnie to.
Oczywiście, że jest. Ja zawsze mogę liczyć na wszelkie wsparcie i każdą pomoc ze strony swojej rodziny.
Pierwszym Twoim krokiem powinno być znalezienie pracy, żeby wzrosło Twoje poczucie własnej wartości, pytaj znajomych, śledź ogłoszenia, etc.
Jeśli się nie uda, zawsze możesz spróbować wolontariatu zgodnego z Twoim kierunkiem studiów, lub nie, ważne żebyś robiąc coś nabrała przekonania o swojej wartości.
Powodzenia!
Właśnie doczytałam, że masz już "na koncie" praktyki, to świetnie! Rób kolejne, żeby móc wpisać wszystko w cv, co będzie Twoim doświadczeniem, które tak lubią pracodawcy.
wielkie dzięki
Cytat:
Napisane przez Sinobroda Pokaż wiadomość
W różnych domach różnie bywa. Sama o własnym ojcu mogłabym godzinami opowiadać lub/i zadręczać się. Tylko po co? Jestem dorosła, mam własne życie. Proponuję znaleźć sobie coś do roboty, chłopaka, znajomych, pracę mieszkanie. Znaleźć sobie jakieś życie. Rozumiem jeszcze, ze nastolatka może przeżywać bardzo, co tam dzieje się w jej domu, ze rodzice robią fochy itd., ale dorosła kobieta? Odetnij w końcu pępowinę!
masz absolutną rację.. ile razy już to słyszałam niepotrzebnie zakładałam wątek. czas schować smutki w kieszeń i iść do przodu. stara dupa ze mnie, a użalam się jak dziecko.. dzięki dziewczyny
futura jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 12:18   #11
MissMiss
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 556
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Na którym jesteś roku?
Szukałaś pracy jako telemarketer? W bankach na infolinii? Do takiej pracy na pewno przyjmują studentów studiów dziennych, bo można dostosowac grafik. Spróbuj też w agencji pracy tymczasowej np. na inwentaryzację. Zawsze wpadnie jakiś grosz chocby na bilety, ksero itd. Przeglądaj codziennie oferty i szukaj czegoś dla siebie. Może przejdz się po galeriach i zostaw CV - tam też przyjmują do pracy na 1/2 etatu. Kilka moich koleżanek tak pracuje i bez problemu godzą ze studiami, bo najwięcej potrzeba ludźi w weekendy.

A poza tym próbuj dostac się na płatne staże/praktyki bo takie też są. No nie mówiąc o wakacjach, gdzie jest dużo pracy sezonowej. Jest w czym przebierac naprawdę.
Wiem, że ciekawej pracy na 1/2 etatu z elastycznym grafikiem jest niewiele, ale czasem coś się trafi. Generalnie nie poddawaj się i szukaj dalej.

A tak poza tym, dostałaś prace na pełen etat i jej nie przyjęłaś? Mogłabyś pójsc na zaoczne, zdobyc doświadczenie. W tygodniu praca a w weekendy zajęcia. Nawet jeśli nie udałoby się wyprowadzic od rodziców spedzałabyś niewiele czasu w domu, miała swoje pieniądze na swoje potrzeby i mało czasu na rozmyślanie i zamartwianie się. Bo teraz chyba troszkę go masz. Uwierz jak człowiek ma swoje życie, swoje sprawy i jest mocno zajęty to nie myśli o tym wszystkim tak często. Współczuje rodziny naprawdę. Ale jesteś już dorosła i nie musisz oglądac się tak na nich. Tymbardziej, że nawet jakbyś się wyprowadziła to mozesz ich odwiedzac, spotykac się. Może to lepiej wpłynęłoby na Wasze relacje, a na pewno na Twoją psychikę.

Jeszcze jedna sprawa, w obliczu Twoich problemów jakie tu wypisałaś (szczegolnie problemy z rodzicami i obniżoną samooceną) może warto udac się do psychologa?
MissMiss jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-06, 14:20   #12
eelmirka
Zadomowienie
 
Avatar eelmirka
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 791
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

a ile tak w ogóle masz lat? studia kończysz czy zaczynasz?
eelmirka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 17:16   #13
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Nie wiem czy Cię to jakoś pocieszy, ale Ty nie masz "trudnego charakteru", tylko ukształtowany w takim a nie innym domu... Ale to wszystko możesz jeszcze zmienić.

Trudno Ci doradzić. Rzeczywiście najkorzystniej dla Ciebie by było wyprowadzić się.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 20:15   #14
futura
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 365
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

dzięki za rady może to ta pogoda skłoniła mnie do narzekań.., sama nie wiem, a teraz mi głupio.

Cytat:
Napisane przez MissMiss Pokaż wiadomość
A tak poza tym, dostałaś prace na pełen etat i jej nie przyjęłaś?
tak, jako recepcjonistka w hotelu i jako telemarketerka fajna praca, o ile dałoby się pogodzić ze studiami. a tak - szkoda mi studiów

co do psychologa.. wybieram się od dłuższego czasu. muszę się przemóc.
Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Nie wiem czy Cię to jakoś pocieszy, ale Ty nie masz "trudnego charakteru", tylko ukształtowany w takim a nie innym domu... Ale to wszystko możesz jeszcze zmienić.

Trudno Ci doradzić. Rzeczywiście najkorzystniej dla Ciebie by było wyprowadzić się.
lexie.. mam trudny charakter. emocje skrywane w domu wybuchają poza nim zdarza mi się tak nawrzeszczeć na tż, że wstyd jestem paskudna, czepialska. dopiero uczę się szacunku do ludzi, bo nie wyniosłam tego z domu w gruncie rzeczy trudno ze mną wytrzymać czy to jest ukształtowanie? hmm... mówiąc eufemistycznie ukształtowaną mam pokorę (aż nadto) i postawę przepraszającą (ale to chyba nie zalety). zmieniam, staram się

dzięki za wszystkie wypowiedzi. musze się wziąć w garść zamiast zaśmiecać forum..
futura jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-06, 20:54   #15
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Cytat:
Napisane przez futura Pokaż wiadomość
lexie.. mam trudny charakter. emocje skrywane w domu wybuchają poza nim zdarza mi się tak nawrzeszczeć na tż, że wstyd jestem paskudna, czepialska. dopiero uczę się szacunku do ludzi, bo nie wyniosłam tego z domu w gruncie rzeczy trudno ze mną wytrzymać czy to jest ukształtowanie? hmm... mówiąc eufemistycznie ukształtowaną mam pokorę (aż nadto) i postawę przepraszającą (ale to chyba nie zalety). zmieniam, staram się
Myślę, że jak najbardziej Twoje wybuchowe zachowanie to sposób odreagowania tego, co masz w domu. Brak szacunku to też kwestia wychowania. Nie sądzę, żeby to było jakoś genetycznie wpisane w Twoją naturę, to raczej reakcja na rzeczywistość... Można to zmienić, piszesz, że się uczysz - no właśnie
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-07, 06:51   #16
maxipazurek
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 72
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Nie będę się rozpisywać jak było w moim domu, ale tak na szybko to musiałąm uważać nawet przy wkładaniu łyżki do buzi żeby nie zadzwonić o nią zębami, piersi z kurczaka nie znoszę do dzisiaj, bo co niedziela musiałam ją żuć i bywało, że jak mnie ojciec pilnował do jeszcze późnym popołudniem miałam w gębie to coś suche i paskudne i nie wiedziałam jak to przełknąć, więc chodziłam z taką kulką jak chomik w policzku... Dzisiaj potrafię się z tego pośmiać, ale wtedy czułam tak silny strach że wolałam chodzić z tym "zapasem" niż to wypluć po kryjomu, cały czas widziałam film co będzie jak mnie na tym przyłapie... To tylko taki mały wycinek z moich doświadczeń żebyś wiedziała, że rozumiem o czym Ty piszesz...
I powiem tak...przez większość życia borykałam się ze swoimi lękami, brakiem pewności siebie (choć na zewnątrz wszyscy myśleli że większego pewniaka to trudniej znaleźć), z przywiązywaniem się do koleżanek, traktowaniem każdej jak przyjaciółki i niekoniecznie mając poczucie wzajemności... z facetami miałam o tyle szczęścia, że jakoś żaden nie zrobił mi krzywdy, bo jak nie mogłąm się zakochać to sobie zakochanie wmówiłąm i już była miłość i teraz też patrzę na to z przymrużeniem oka, lae to naprawdę jest problem, bo w końcu będąc stale zakochana nie wiesz czym naprawdę jest miłość, bo to jest przede wszystkim głód miłości.
No cóż...małe ambicje, praca bardzo różna i wieczne poszukiwanie czegoś, każdy związek musiałam rozwalić, bo mi się nudził, więc znowu wkręcanie że jestem spaprana, bo przecież normalni ludzie to się tak w związkach nie nudzą, potrafią kochać i takie tam...z depresji w nerwicę i tak w kółko, a moje znajome nie mogły się nadziwić jak to możliwe, przecież ja mam takie fajne życie, niepalący i niepijący mąż, matka na każde zawołanie (to że toksyczna to już nikt o tym nie wiedział)...
5 lat temu zaczęłam rozwalać swoje życie kolejny raz, tylko tym razem poczułam, że samo rozwalenie to bez sensu... Wreszcie sobie odpowiedziałam co naprawdę chcę robić i tak mi się różnie składało, pod górkę i z górki, naciski i szantaże ze strony rodziny i takie tam... któregoś dnia ktoś podsunął mi Radykalne wybaczanie, przeczytałam i od tego się zaczęło, potem czytałam kolejne książki, wybierałam je intuicyjnie...
Nagle zrozumiałam, że moja wartość zależy ode mnie, że mając ojca takiego czy innego i całkowicie się temu poddając niszczymy własne życie, włąsne poczucie szczęścia... Tak czy inaczej wreszcie zaczęłam ogarniać ten chaos który miałąm w głowie, zaczęło mi się wszystko układać w całość. Wiem co chcę, robię to co lubię, nagle zaczęły się pojawiać różne możliwości, okazje.
Wciąż walczę z różnymi lękami, blokadami...ale teraz to trwa krótko i potrafię nad tym zapanować.
To bardzo ciężka praca, ale się opłąca...masz poczucie wolności od poczucia winy wziętego cholera wie skąd, ciągłego poczucia że musisz za coś przepraszać, że musisz być lubiana, że ważne jak Cię widzą, a nie jak Ty się widzisz... Uwalniasz się z tego, jesteś lżejsza i zaczynasz wreszcie oddychać...
Nie zamykaj się w domu, nie siedź bez celu i nie pozostawaj sama ze swoimi myślami. Jeśli już to czytając coś co Cię zmotywuje. I lgnij do ludzi od których emanuje ciepło, oni zawsze w jakiś cudowny sposób nałądowują...ale przede wszystkim zacznij pracę nad swoim wewnętrznym ja, z tego bierze się siłą do walki z zewnętrznym światem.
Dasz radę!
maxipazurek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-07, 07:39   #17
futura
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 365
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Myślę, że jak najbardziej Twoje wybuchowe zachowanie to sposób odreagowania tego, co masz w domu. Brak szacunku to też kwestia wychowania. Nie sądzę, żeby to było jakoś genetycznie wpisane w Twoją naturę, to raczej reakcja na rzeczywistość... Można to zmienić, piszesz, że się uczysz - no właśnie
a widzisz, posłufujesz się fachowym językiem i zwyczajnie nie zrozumiałam o co chodzi w pierwszej wypowiedzi teraz już załapałam. no i cieszę się, że to nie geny i że da się to jeszcze odkręcić dzięki lexie!
Cytat:
Napisane przez maxipazurek Pokaż wiadomość
Nie będę się rozpisywać jak było w moim domu, ale tak na szybko to musiałąm uważać nawet przy wkładaniu łyżki do buzi żeby nie zadzwonić o nią zębami, piersi z kurczaka nie znoszę do dzisiaj, bo co niedziela musiałam ją żuć i bywało, że jak mnie ojciec pilnował do jeszcze późnym popołudniem miałam w gębie to coś suche i paskudne i nie wiedziałam jak to przełknąć, więc chodziłam z taką kulką jak chomik w policzku...
aż mi się przykro zrobiło... wiesz, że już jakiś czas temu zaczęłam sobie notować listę rzeczy, których nigdy przenigdy nie zrobię swoim dzieciom może to głupie.. ale patrząc z perspektywy czasu można sobie nie zdawać sprawy jak mocno rani się drugą osobę. a ja muszę o tym pamiętać.

Cytat:
Dzisiaj potrafię się z tego pośmiać, ale wtedy czułam tak silny strach że wolałam chodzić z tym "zapasem" niż to wypluć po kryjomu, cały czas widziałam film co będzie jak mnie na tym przyłapie... To tylko taki mały wycinek z moich doświadczeń żebyś wiedziała, że rozumiem o czym Ty piszesz...
ten wycinek sprawił, że czytałam Twoją wypowiedź z otwartymi ustami, bo aż trudno uwierzyć ile w niej punktów stycznych z moim życiem...

Cytat:
I powiem tak...przez większość życia borykałam się ze swoimi lękami, brakiem pewności siebie (choć na zewnątrz wszyscy myśleli że większego pewniaka to trudniej znaleźć), z przywiązywaniem się do koleżanek, traktowaniem każdej jak przyjaciółki i niekoniecznie mając poczucie wzajemności... z facetami miałam o tyle szczęścia, że jakoś żaden nie zrobił mi krzywdy, bo jak nie mogłąm się zakochać to sobie zakochanie wmówiłąm i już była miłość i teraz też patrzę na to z przymrużeniem oka, lae to naprawdę jest problem, bo w końcu będąc stale zakochana nie wiesz czym naprawdę jest miłość, bo to jest przede wszystkim głód miłości.
mogę się pod tym podpisać. pod każdym słowem... nie zliczę ile razy pzepraszałam koleżanki (jeszcze w czasach szkolnych), chociaż to one robiły mi świństwa. żeby tylko było wszystko ok. z facetami to samo. jak patrzę na to z perspektywy czasu, to się łapię za głowę.
Cytat:
No cóż...małe ambicje, praca bardzo różna i wieczne poszukiwanie czegoś, każdy związek musiałam rozwalić, bo mi się nudził, więc znowu wkręcanie że jestem spaprana, bo przecież normalni ludzie to się tak w związkach nie nudzą, potrafią kochać i takie tam...z depresji w nerwicę i tak w kółko,
no i znów piszesz o mnie. ambicje mam skrajnie zaniżone, bo moim celem nie jest zawrotna kariera zawodowa, a dom i dzieci. wspólne jedzenie śniadań, spędzanie czasu. dbanie o dom. ludzie nie dowierzają... i rozwalanie związków. paranoja. nikt się tak szybko nie nudzi jak ja. jestem zdziwiona jak to wszystko schematycznie działa...

Cytat:
a moje znajome nie mogły się nadziwić jak to możliwe, przecież ja mam takie fajne życie, niepalący i niepijący mąż, matka na każde zawołanie (to że toksyczna to już nikt o tym nie wiedział)...
najgorsze są właśnie "te znajome". wszystkie zazdroszczą mi tż, chociaż znają nasz związek jedynie "z zewnątrz". a pozory zazwyczaj są przecież niesamowicie pociągające.
Cytat:
5 lat temu zaczęłam rozwalać swoje życie kolejny raz, tylko tym razem poczułam, że samo rozwalenie to bez sensu... Wreszcie sobie odpowiedziałam co naprawdę chcę robić i tak mi się różnie składało, pod górkę i z górki, naciski i szantaże ze strony rodziny i takie tam... któregoś dnia ktoś podsunął mi Radykalne wybaczanie, przeczytałam i od tego się zaczęło, potem czytałam kolejne książki, wybierałam je intuicyjnie...
Nagle zrozumiałam, że moja wartość zależy ode mnie, że mając ojca takiego czy innego i całkowicie się temu poddając niszczymy własne życie, włąsne poczucie szczęścia... Tak czy inaczej wreszcie zaczęłam ogarniać ten chaos który miałąm w głowie, zaczęło mi się wszystko układać w całość. Wiem co chcę, robię to co lubię, nagle zaczęły się pojawiać różne możliwości, okazje.
Wciąż walczę z różnymi lękami, blokadami...ale teraz to trwa krótko i potrafię nad tym zapanować.
To bardzo ciężka praca, ale się opłąca...masz poczucie wolności od poczucia winy wziętego cholera wie skąd, ciągłego poczucia że musisz za coś przepraszać, że musisz być lubiana, że ważne jak Cię widzą, a nie jak Ty się widzisz... Uwalniasz się z tego, jesteś lżejsza i zaczynasz wreszcie oddychać...
Nie zamykaj się w domu, nie siedź bez celu i nie pozostawaj sama ze swoimi myślami. Jeśli już to czytając coś co Cię zmotywuje. I lgnij do ludzi od których emanuje ciepło, oni zawsze w jakiś cudowny sposób nałądowują...ale przede wszystkim zacznij pracę nad swoim wewnętrznym ja, z tego bierze się siłą do walki z zewnętrznym światem.
Dasz radę!
dziękuję. na pewno zabiorę się za lekturę tych książek, przede mną dużo pracy nad sobą. teraz mi wstyd, że założyłam ten wątek, czuję się jak malkontentka ale chyba było warto usłyszeć opinie innych. to daje do myślenia. dziękuję wszystkim!
futura jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-07, 15:08   #18
maxipazurek
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 72
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Cytat:
Napisane przez futura Pokaż wiadomość
dziękuję. na pewno zabiorę się za lekturę tych książek, przede mną dużo pracy nad sobą. teraz mi wstyd, że założyłam ten wątek, czuję się jak malkontentka ale chyba było warto usłyszeć opinie innych. to daje do myślenia. dziękuję wszystkim!
...błąd jesteś wartościową osobą, doskonałością samą w sobie, musisz tylko w to uwierzyć...kimś kto szuka swojego miejsca i poczucia wartości. To jest Twoje prawo, ale i obowiązek względem siebie.
Nic nie dzieje się przypadkiem, a jak zadajesz pytanie to bez znaczenia w jakim miejscu to robisz, ważniejsze czy znajdujesz odpowiedzi i na ile zechcesz żeby Ci pomogły.
Zacznij pracę nad sobą i dawaj znać jak Ci idzie
maxipazurek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-07, 16:03   #19
ratta
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 553
Dot.: Rodzina dysfunkcyjna?

Nie łam się, u mnie też tak jest. Kiedyś wysprzątałam dokładnie łazienkę, 3 h mi to zajęło, po czym wyszłam. Ojciec wrócił podobno ją umył od nowa. Ja wracam on się chwali, że umył łazienkę mamie. Ja z miną "jakto?" I opisuję co było brudne i że zmyłam, a on że ja kłamię i że niemożliwe, bo widział odpryski od farby itd. Ja jestem pewna, że je zmyłam, ale zawsze mi udowodni, że wszystko robię źle, albo że wcale nie robię, jak w tym przypadku.
Nawet muszę uważać, jak wieszam coś na wieszaku, chwytam za klamkę, ścielę łóżko... na wszystko. Jak się coś zepsuje, to zaraz jest "ty to zrobiłaś", nieważne że to jakaś bzdura i że najprawdopodobniej zrobił to on.

Wg mnie najlepsza jest wyprowadzka, jest praca dla studentów dziennych, możesz spróbować w kinie. Jak się jeszcze nie wyprowadzasz, to i tak dobrze by było, żebyś odłożyła pieniądze na ten cel. Ja to się w ogóle boję pracy...
__________________
Proszę osoby, które zaciągnęły kredyt hipoteczny, o wypełnienie ankiety do pracy magisterskiej, która znajduje się
TU

Z góry dziękuję za pomoc.

ratta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:10.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.