|
|||||||
| Notka |
|
| Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#1 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 9
|
Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Hej, jestem nowa na tym forum, ale nie za bardzo mam z kim pogadać na ten temat. Zacznę od początku, bo to długa historia. Od dłuższego czasu podobał mi się pewien znajomy, ale zawsze byłam świadoma tego, że nigdy nie zwróci na mnie uwagi. Choćby dlatego, że jest zajęty, a ja byłam cichą, szarą, skromną myszką, którą nikt się nie interesuje.
Po jakimś czasie on zaczął wykazywać chęć bliższego poznania mnie i jakoś tak wyszło, że zostaliśmy przyjaciółmi. Byłam w siódmym niebie, bo nikt nigdy nie wykazywał względem mnie tyle zrozumienia, tyle uwagi i ciepła. Kiedy byłam smutna, pierwszy wiedział, że coś jest nie tak. Kiedy miałam opory, żeby się wygadać z jakimś problemem, skłaniał mnie do zwierzeń i czułam się potem lepiej. Doradzał, był dla mnie oparciem w trudnych chwilach, a ja rewanżowałam się podobną postawą. Pomagałam mu, w czym tylko mogłam. Zaczęliśmy wychodzić do lokali, tak towarzysko, i była to dla mnie w sumie zupełna nowość. Przebywanie w jego obecności pomogło mi nabrać pewności siebie, stałam się śmielsza, zrozumiałam, co to jest rozrywka w dobrym towarzystwie. Przyjaźń układała nam się świetnie do czasu, kiedy z jego strony zaczęły się pojawiać oznaki zainteresowania o nieco innym odcieniu. Zaczęło się od przytulania, głaskania za uszkiem, komplementów i tego typu drobiazgów. Nie za bardzo znam się na relacjach damsko-męskich, ale pewne czułości, np. obwodzenie kciukiem konturu ust, mają dosyć jednoznaczną wymowę. Nie powiem, podobało mi się to, ale w kontekście naszych relacji było to niewłaściwe, poprosiłam go więc o wyjaśnienie. On przyznał, że sam nie wie, czego chce, przeprosił mnie, ale... jakoś nie pilnował się później zbytnio, a i ja nie miałam ochoty mu zabraniać. Pewnie było w tym sporo mojej winy. Powinnam była od razu uciąć sprawę, w końcu on był zajęty i jeszcze miał opinię kobieciarza. Ale bardzo go kochałam. Nigdy nikt nie okazywał mi zainteresowania tego rodzaju, nigdy przy nikim nie czułam się akceptowana i wyjątkowa - bo często mówił mi, że taka właśnie jestem. On pierwszy powiedział mi, że jestem piękna i że ceni mnie za moją osobowość, moje wnętrze. To trwało dosyć długo, prawie wdałam się z nim w romans, ale jakoś nie mogłam tego tak ciągnąć. Nie umiałam wpasować się w układ jako ta druga, zwłaszcza, że on od samego początku nie robił mi nadziei i nie czynił żadnych wyznań. Ja jednak... nie wiem, początkowo nie mieściło mi się w głowie, że można kogoś tak dotykać, tak na kogoś patrzeć, jednocześnie nic nie czując do drugiej osoby. Myślałam, że on po prostu chce dać sobie czas na uporządkowanie emocji. Kolejny dowód na to, jaka jestem naiwna, głupia i łatwowierna. Parę razy zrywałam tę znajomość, raz on zerwał kontakt, kiedy jego dziewczyna dowiedziała się o tej przyjaźni i zrobiła mu awanturę. Teraz też nasze relacje są raczej formalne, ale to długa historia. Niedawno dowiedziałam się od naszej wspólnej znajomej, że bardzo się o mnie martwiła, widząc, jak rozwija się moja przyjaźń z tym chłopakiem. Okazało się, że kiedyś, zanim jeszcze znaliśmy się bliżej, oboje rozmawiali na mój temat. On powiedział jej wtedy, że chętnie by rozbudził we mnie kobietę, czy jakoś tak. Bo jestem taka cicha, taka spokojna, taka tajemnicza, że aż się proszę, żeby mnie zdemoralizować i zepsuć. Nigdy nie czułam się tak upokorzona. Myślałam, że naprawdę ktoś może mnie docenić za to, kim jestem jako osoba. Okazało się, że byłam tylko jakąś chorą zachcianką, bo jemu akurat zachciało się pobawić w Pigmaliona. Myślałam nad tym, żeby się odegrać, ale nie umiem. To nie leży w mojej naturze, chociaż chciałabym się przełamać. Co myślicie? Nadal bardzo go kocham, ale chętnie, że tak powiem, utarłabym mu nosa, bo czuję się zraniona. Mogłabym jeszcze przełknąć to, że zaczęłam mu się podobać po jakimś czasie znajomości - ale wygląda na to, że on od początku był nastawiony na jedno. To właśnie najbardziej mnie boli. |
|
|
|
|
#2 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 31 910
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
cóż zrobić - zapomnieć o gnojku i żyć dalej
![]() Najlepiej zrobisz jak wykorzystasz swoje atuty i to, co on w Tobie "wzbudził" - czyli pewność siebie i poczucie własnej wartości. Spróbuj dalej żyć jako doceniana piękna kobieta, a nie szara myszka. Tym udowodnisz mu jak bardzo jesteś wartościowa. Mszczenie się nie ma sensu, tak samo dalszy kontakt z tym facetem. Niech sobie żyje swoim życiem |
|
|
|
|
#3 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Wiadomości: 143
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Moim zdaniem nie ma sensu się wysilać i mścić się na takim osobniku jak piszesz. Pisałaś, że jesteś inną osobą, bardziej śmiałą, odważną. Można powiedzieć, że pokazał ci inne życie
Coś zyskałaś. A co do tej znajomej to jesteś pewna czy mówiła prawdę? Niektórzy mają bujną wyobraźnię. |
|
|
|
|
#4 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 9
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Jestem pewna. Nie miałaby powodu, aby kłamać; on sam zresztą czasem napomykał trochę żartobliwie o tym, że mnie demoralizuje. Nie sądziłam jednak, że mógł myśleć w ten sposób zupełnie poważnie.
Najgorsze jest to, że ta informacja w zasadzie zburzyła we mnie większość tej pewności siebie i poczucia własnej wartości, które on zbudował. Jakoś tak odruchowo przyszło mi na myśl, że skoro chodziło mu tylko o to, by w jakimś stopniu się mną pobawić, to pewnie te wszystkie ciepłe słowa były tylko kłamstwem. Nie umiem już w nie uwierzyć Staram się nie poddawać i jakoś trzymać głowę wysoko, ale kiepsko jest żyć ze świadomością, że mogę się komuś podobać tylko dlatego, że jestem niedoświadczoną, cichą gąską. |
|
|
|
|
#5 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 1 668
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
zgadzam się z visionAm
__________________
Będę mamcią.. |
|
|
|
|
#6 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 317
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
[1=990f74f5bd9c0c0f5949af5 ad09c2d9325fa24c8_5fe7ce8 1b0c17;18934082]Hej, jestem nowa na tym forum, ale nie za bardzo mam z kim pogadać na ten temat. Zacznę od początku, bo to długa historia. Od dłuższego czasu podobał mi się pewien znajomy, ale zawsze byłam świadoma tego, że nigdy nie zwróci na mnie uwagi. Choćby dlatego, że jest zajęty, a ja byłam cichą, szarą, skromną myszką, którą nikt się nie interesuje.
Po jakimś czasie on zaczął wykazywać chęć bliższego poznania mnie i jakoś tak wyszło, że zostaliśmy przyjaciółmi. Byłam w siódmym niebie, bo nikt nigdy nie wykazywał względem mnie tyle zrozumienia, tyle uwagi i ciepła. Kiedy byłam smutna, pierwszy wiedział, że coś jest nie tak. Kiedy miałam opory, żeby się wygadać z jakimś problemem, skłaniał mnie do zwierzeń i czułam się potem lepiej. Doradzał, był dla mnie oparciem w trudnych chwilach, a ja rewanżowałam się podobną postawą. Pomagałam mu, w czym tylko mogłam. Zaczęliśmy wychodzić do lokali, tak towarzysko, i była to dla mnie w sumie zupełna nowość. Przebywanie w jego obecności pomogło mi nabrać pewności siebie, stałam się śmielsza, zrozumiałam, co to jest rozrywka w dobrym towarzystwie. Przyjaźń układała nam się świetnie do czasu, kiedy z jego strony zaczęły się pojawiać oznaki zainteresowania o nieco innym odcieniu. Zaczęło się od przytulania, głaskania za uszkiem, komplementów i tego typu drobiazgów. Nie za bardzo znam się na relacjach damsko-męskich, ale pewne czułości, np. obwodzenie kciukiem konturu ust, mają dosyć jednoznaczną wymowę. Nie powiem, podobało mi się to, ale w kontekście naszych relacji było to niewłaściwe, poprosiłam go więc o wyjaśnienie. On przyznał, że sam nie wie, czego chce, przeprosił mnie, ale... jakoś nie pilnował się później zbytnio, a i ja nie miałam ochoty mu zabraniać. Pewnie było w tym sporo mojej winy. Powinnam była od razu uciąć sprawę, w końcu on był zajęty i jeszcze miał opinię kobieciarza. Ale bardzo go kochałam. Nigdy nikt nie okazywał mi zainteresowania tego rodzaju, nigdy przy nikim nie czułam się akceptowana i wyjątkowa - bo często mówił mi, że taka właśnie jestem. On pierwszy powiedział mi, że jestem piękna i że ceni mnie za moją osobowość, moje wnętrze. To trwało dosyć długo, prawie wdałam się z nim w romans, ale jakoś nie mogłam tego tak ciągnąć. Nie umiałam wpasować się w układ jako ta druga, zwłaszcza, że on od samego początku nie robił mi nadziei i nie czynił żadnych wyznań. Ja jednak... nie wiem, początkowo nie mieściło mi się w głowie, że można kogoś tak dotykać, tak na kogoś patrzeć, jednocześnie nic nie czując do drugiej osoby. Myślałam, że on po prostu chce dać sobie czas na uporządkowanie emocji. Kolejny dowód na to, jaka jestem naiwna, głupia i łatwowierna. Parę razy zrywałam tę znajomość, raz on zerwał kontakt, kiedy jego dziewczyna dowiedziała się o tej przyjaźni i zrobiła mu awanturę. Teraz też nasze relacje są raczej formalne, ale to długa historia. Niedawno dowiedziałam się od naszej wspólnej znajomej, że bardzo się o mnie martwiła, widząc, jak rozwija się moja przyjaźń z tym chłopakiem. Okazało się, że kiedyś, zanim jeszcze znaliśmy się bliżej, oboje rozmawiali na mój temat. On powiedział jej wtedy, że chętnie by rozbudził we mnie kobietę, czy jakoś tak. Bo jestem taka cicha, taka spokojna, taka tajemnicza, że aż się proszę, żeby mnie zdemoralizować i zepsuć. Nigdy nie czułam się tak upokorzona. Myślałam, że naprawdę ktoś może mnie docenić za to, kim jestem jako osoba. Okazało się, że byłam tylko jakąś chorą zachcianką, bo jemu akurat zachciało się pobawić w Pigmaliona. Myślałam nad tym, żeby się odegrać, ale nie umiem. To nie leży w mojej naturze, chociaż chciałabym się przełamać. Co myślicie? Nadal bardzo go kocham, ale chętnie, że tak powiem, utarłabym mu nosa, bo czuję się zraniona. Mogłabym jeszcze przełknąć to, że zaczęłam mu się podobać po jakimś czasie znajomości - ale wygląda na to, że on od początku był nastawiony na jedno. To właśnie najbardziej mnie boli.[/QUOTE] No cóż, gośc jest kobieciarzem (a jak czytam, wiedziałas o tym) i wg mnie błędem było w ogóle pchanie się w tak bliską zażyłośc z nim, szczególnie że do tego wszystkiego ma kobietę! No ale nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem- teraz postaraj sie wyciągnąc z tego jak najwięcej, czyli po prostu przestac byc szarą myszką. Skorzystaj z tego, co zrobił... bo chyba innego wyjscia tu nie ma. Każde mszczenie sie jest wg mnie bez sensu. Lepiej Ci od tego nie będzie... a nie daj Bóg cos w zemście nie wypali, a będzie jeszcze gorzej.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
|
|
|
#7 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: miasto doznań
Wiadomości: 2 055
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Na Twoim miejscu dałabym sobie spokój. Rozumiem Twoją złość i upokorzenie, ale teraz nic już z tym nie zrobisz. Raczej też nie uda Ci się utrzeć mu nosa, bo on i tak będzie mieć poczucie wygranej.
Następnym razem po prostu uważaj na takie osoby albo baw się z nimi w tę grę. Bywa miło i całkiem zajmująco (tak z doświadczenia - jeden z bliższych znajomych ma czasem takie zachcianki. Ja też).
__________________
je t'ai attendu cent ans dans les rues en noir et blanc
tu es venu en sifflant |
|
|
|
|
#8 |
|
po drugiej stronie szafy
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 583
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
[1=990f74f5bd9c0c0f5949af5 ad09c2d9325fa24c8_5fe7ce8 1b0c17;18935384]
Najgorsze jest to, że ta informacja w zasadzie zburzyła we mnie większość tej pewności siebie i poczucia własnej wartości, które on zbudował. Jakoś tak odruchowo przyszło mi na myśl, że skoro chodziło mu tylko o to, by w jakimś stopniu się mną pobawić, to pewnie te wszystkie ciepłe słowa były tylko kłamstwem. Nie umiem już w nie uwierzyć Staram się nie poddawać i jakoś trzymać głowę wysoko, ale kiepsko jest żyć ze świadomością, że mogę się komuś podobać tylko dlatego, że jestem niedoświadczoną, cichą gąską.[/QUOTE] A może spróbuj spojrzeć na to inaczej? Gość widział w Tobie potencjał, wiedział, że przy odrobinie zainteresowania rozkwitniesz, nie chciał, żebyś uschła, więc Cię podlał troszkę I miał rację - rozkwitłaś. Czyli zrobił dla Ciebie dużo dobrego. A że wyszło mu za ostro i się zakochałaś - błąd obojga. Trzeba żyć dalej, bez niego, wykorzystując to, czego Cię nauczył. Za co masz się mścić? Za to, że sprawił, że poczułaś się kobieca? Że nauczyłaś się wykorzystywać swoje atuty? Bez sensu. Za to, że się w nim zakochałaś? A dlaczego w ogóle liczyłaś na to, że on zostawi dziewczynę dla Ciebie? Przecież Ci tego nie obiecał.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
|
|
|
|
|
#9 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: miasto doznań
Wiadomości: 2 055
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Cytat:
![]() Następnym razem będziesz świadoma zagrożeń.
__________________
je t'ai attendu cent ans dans les rues en noir et blanc
tu es venu en sifflant |
|
|
|
|
|
#10 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Po 1 sama się zraniłaś pakując się w takie dziwne układy przekraczające przyjaźń z zajętym facetem.
Po 2 nie opieraj swojej wartości na tym co sądzi czy myśli inna osoba, bo jak ktoś Ci powie, że powinnaś chodzić w worku na głowie to co? Zaczniesz tak chodzić? Z mostu skoczysz? Po 3 nie odgrywaj się na nim bo i jak. Wyciągnij z tego odpowiednie wnioski na przyszłość. Po 4 nie właź do zamkniętej skorupki tylko ciesz się życiem. Znajdzie się facet, dla którego będziesz tą najważniejszą a nie głupim flirtem i zachcianką.
__________________
... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ... |
|
|
|
|
#11 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 9
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
"Za co masz się mścić? Za to, że sprawił, że poczułaś się kobieca? Że nauczyłaś się wykorzystywać swoje atuty? Bez sensu. Za to, że się w nim zakochałaś? A dlaczego w ogóle liczyłaś na to, że on zostawi dziewczynę dla Ciebie? Przecież Ci tego nie obiecał"
elvegirl - dowiedziałam się, że od samego początku byłam dla niego tylko swego rodzaju zabawką. On mówił mi, że dostrzegł mnie dlatego, iż jestem w jego przekonaniu inna, że mam coś w sobie, że jestem wyjątkowa. A tu - niespodzianka. Cała moja wyjątkowość sprowadzała się do tego, że mógł pierwszy postawić literki na niezapisanej kartce. Super, mam sobie czego pogratulować. Nie wiem, jak byłoby w Twoim przypadku, ale ta opcja absolutnie mi się nie spodobała. Co innego, gdyby chęć na takie gry przyszła mu wtedy, gdy już mnie poznał, po dłuższym czasie znajomości. Wtedy chociaż bym wiedziała, że mogła go ująć moja osobowość, mój charakter. A tak mam poczucie, że liczyła się dla niego tylko zabawa w Pigmaliona, że nawet ta piękna przyjaźń - bo pewien etap był prawdziwą przyjaźnią - była farsą. Moim zdaniem, należałoby mu uświadomić, że tak się nie postępuje. Ale macie rację. Odgrywanie się niczego nie załatwi, zresztą, nie umiałabym się nawet do tego zabrać, bo potem miałabym wyrzuty sumienia. Nie liczyłam na to, że zostawi dla mnie swoją dziewczynę. Może łudziłam się na początku, ale potem przestałam o tym myśleć, bo wystarczała mi sama jego obecność raz na jakiś czas. Wiem, że popełniłam błąd, w ogóle wchodząc w takie relacje z zajętym mężczyzną, ale - jeśli wiecie lub choć pamiętacie, jak to jest w stanie zakochania - chyba zrozumiecie, że są sytuacje, gdzie rozum schodzi na dalszy plan. Cieszę się, że potrafiłam się wycofać w odpowiednim momencie i nie pozwoliłam ani jemu, ani sobie na pójście krok za daleko. Ale wychodzi na to, że powinnam mu być za wszystko wdzięczna, hm? Nieźle. Nie potrafię jednak na to spojrzeć z tej strony, przynajmniej na razie. Myślałam, że czułe gesty ofiarowuje się człowiekowi, ponieważ się go ceni i darzy ciepłymi uczuciami - a nie z chęci podjęcia jakiejś gry czy zabawy w litościwego ogrodnika, podlewającego usychające kwiatki. Chyba muszę się jeszcze sporo o życiu nauczyć. |
|
|
|
|
#12 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 4 482
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Eh... ja się zemściłam całkiem niechcący na człowieku który w podobny sposób zabawił się ze mną. Byłam zakochana, kompletnie zaślepiona i nie widziałam jego wad ani tego co robi. Sytuacja rozwijała się podobnie jak u Ciebie, z ta różnicą że to od niego usłyszałam że lubi obserwować jak się zmieniam i jak staję się pod jego wplywem kobietą. Chciał zrobić dla mnie coś dobrego... Kiedy postanowił zakończyć związek romansowy ze mną, bardzo się przyłożyłam do przekucia zakochania w przyjaźń. Udało mi się w połowie.Znosiłam kolejne kobiety w jego życiu, tłumacząc sobie że jestem przyjaciółką. Ciągle o nim myslałam, lecz postanowiłam żyć dalej. Zajęłam się soba i swoimi pasjami. Nagle okazało się, że jestem dla niego do tego stopnia atrakcyjna że... oświadczył mi się! Odmówiłam, bo już zauwazyłam jakim jest manipulatorem i egoistą. I przyjaźń się skończyła. Tak mnie o niej zapewniał a nie zniósł że wybrałam kogos innego (na przekór sobie i jemu, dopiero po czasie pokochałam tego, którego wybrałam,dojrzała miłością). Boli jak cholera bo wierzyłam w przyjaźń. Dziś jednak również nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Za bardzo boli upokorzenie. Opisałam w duuużym skrócie. Moim zdaniem jednak najlepszą zemstą jest właśnie zajęcie się swoim życiem i bycie szczęsliwą z kimś innym.
---------- Dopisano o 19:32 ---------- Poprzedni post napisano o 19:30 ---------- [1=990f74f5bd9c0c0f5949af5 ad09c2d9325fa24c8_5fe7ce8 1b0c17;18938190]"Za co masz się mścić? Za to, że sprawił, że poczułaś się kobieca? Że nauczyłaś się wykorzystywać swoje atuty? Bez sensu. Za to, że się w nim zakochałaś? A dlaczego w ogóle liczyłaś na to, że on zostawi dziewczynę dla Ciebie? Przecież Ci tego nie obiecał" elvegirl - dowiedziałam się, że od samego początku byłam dla niego tylko swego rodzaju zabawką. On mówił mi, że dostrzegł mnie dlatego, iż jestem w jego przekonaniu inna, że mam coś w sobie, że jestem wyjątkowa. A tu - niespodzianka. Cała moja wyjątkowość sprowadzała się do tego, że mógł pierwszy postawić literki na niezapisanej kartce. Super, mam sobie czego pogratulować. Nie wiem, jak byłoby w Twoim przypadku, ale ta opcja absolutnie mi się nie spodobała. Co innego, gdyby chęć na takie gry przyszła mu wtedy, gdy już mnie poznał, po dłuższym czasie znajomości. Wtedy chociaż bym wiedziała, że mogła go ująć moja osobowość, mój charakter. A tak mam poczucie, że liczyła się dla niego tylko zabawa w Pigmaliona, że nawet ta piękna przyjaźń - bo pewien etap był prawdziwą przyjaźnią - była farsą. Moim zdaniem, należałoby mu uświadomić, że tak się nie postępuje. Ale macie rację. Odgrywanie się niczego nie załatwi, zresztą, nie umiałabym się nawet do tego zabrać, bo potem miałabym wyrzuty sumienia. Nie liczyłam na to, że zostawi dla mnie swoją dziewczynę. Może łudziłam się na początku, ale potem przestałam o tym myśleć, bo wystarczała mi sama jego obecność raz na jakiś czas. Wiem, że popełniłam błąd, w ogóle wchodząc w takie relacje z zajętym mężczyzną, ale - jeśli wiecie lub choć pamiętacie, jak to jest w stanie zakochania - chyba zrozumiecie, że są sytuacje, gdzie rozum schodzi na dalszy plan. Cieszę się, że potrafiłam się wycofać w odpowiednim momencie i nie pozwoliłam ani jemu, ani sobie na pójście krok za daleko. Ale wychodzi na to, że powinnam mu być za wszystko wdzięczna, hm? Nieźle. Nie potrafię jednak na to spojrzeć z tej strony, przynajmniej na razie. Myślałam, że czułe gesty ofiarowuje się człowiekowi, ponieważ się go ceni i darzy ciepłymi uczuciami - a nie z chęci podjęcia jakiejś gry czy zabawy w litościwego ogrodnika, podlewającego usychające kwiatki. Chyba muszę się jeszcze sporo o życiu nauczyć.[/QUOTE] O rany... to chyba ten sam facet-manipulator!
__________________
Czasami bywa się gołębiem a czasami pomnikiem. ![]() ---------------------------------------------------------- PRETENSJONALNY nie oznacza "pełen pretensji" Za słownikiem PWN: pretensjonalny to 1. «zachowujący się sztucznie, krygujący się» 2. «zbyt wyszukany, świadczący o złym guście» |
|
|
|
|
#13 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Opole
Wiadomości: 4 882
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Zemścisz się na nim, jeśli za jakiś czas zobaczy Cię szczęśliwą z innym. Naprawdę... Że ktoś inny budzi w Tobie ciepłe uczucia, a nie on... Jego ego rosło, gdy widział Twoje zainteresowanie, że jest pierwszym facetem, do którego coś poczułaś, napawało go dumą.
|
|
|
|
|
#14 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 100
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
na co się mścić skoro można wyciagnąć mądre wnioski na przyszłość ? :|
|
|
|
|
|
#15 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 429
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Cytat:
tak więc wyciagaj wnioski i ciesz się z faktu ze zyskałaś i nie straciłaś
Edytowane przez d0lcevita Czas edycji: 2010-05-02 o 08:00 |
|
|
|
|
|
#16 |
|
Kacperek
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 33
|
Dot.: Jak to jest być czyjąś zachcianką...
Witam.
To przykra,ale niestety bardzo prawdziwa historia. Gość umiał prawić Ci komplementy i wiedział co powiedzieć abyś poczuła się wyjątkowo. Nie wie jednak co to znaczyć kogoś prawdziwie kochać.Widzi siebie tylko,a nie dostrzega tego że może poważnie zranić kogoś. Ma to gdzieś,bo nie traktuje kobiet poważnie. Zero uczuć. Jego aktualna dziewczyna widać toleruje to wszystko i prędzej czy później jak życie pokazuje straci na tym.Im więcej czasu tym więcej bólu.On nie jest jedyny na tym świecie i poznasz na pewno jeszcze wartościowego mężczyznę w którym zakochasz się ze wzajemnością. Moja rada-zaopomnij o nim jak najszybciej. Znajdź sobie jakieś zajęcie,które Ciebie interesuje. Czas naprawdę goi rany. Tacy ludzie już są bez ratunku. To nie piękne słowa się liczą, a czyny. Po tym najlepiej poznać czy mężczyzna Ciebie kocha.Nie zmienisz go nawet jakbyś nie wiadomo jak próbował. Prawda jest taka,że każdy uczy się na błędach. Warto zapomnieć już o nim a na przyszłość wyciągnąć z tego wnioski.To przykre,ale bardzo pouczające doświadczenie. To moja jedynie skromna wskazówka oczami mężczyzny. Każdy ma swoje życie i zrobi tak jak uważa za właściwe. Najważniejsze aby być szczęśliwym.Zasługujesz na kogoś bardziej wartościowego,który umie pokazać nie tylko słowami,że Ciebie kocha. Życzę powodzenia Pozdrawiam!
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:55.










I miał rację - rozkwitłaś. 




