Problem z facetem - proszę o pomoc i rady...

[Kasinek84]

Witajcie, jestem ze swoim facetem od czterech lat. Chciałam Wam opisać mój problem i prosić o radę bo nie wiem co poczynić. Mój facet bardzo mnie kocha, ale nasza znajomość zaczęła się od wielkiej i długiej przyjaźni i chyba cały czas na tym opiera się nasz związek - tylko i wyłącznie na relacji przyjacielskiej w której to mój partner nie ma poczucia by być odpowiedzialnym i dzielnym mężczyzną. Jak chodzi o kwestie bycia facetem z przysłowiowymi "wielkimi jajami" to mój partner w pełni wymięka. Wspaniale nam się razem żartuje, wspaniale nam sie razem studiowało jak byliśmy parą na studiach, dobrze nam sie spaceruje ale jak zaczynaja przychodzić problemy życiowe to ja muszę nosić spodnie w tym związku....jest to dla mnie coraz bardziej dobijające. Mój partner jest facetem, któremu w wielu kwestiach jest wszytsko jedno, nie widzi jesli ktoś jest dla mnie nie miły, nie broni mnie w sytuacjach gdy ktos atakuje mnie słowem, wszytskich postrzega jako tych wspaniałych i nawet jeśli ktoś jest dla nas niemiły i nas obraża to on milczy i daje sobie nabluzgać a mnie po fakcie mówi że sie niepotrzebnie "awanturowałam", że mogłam niereagować. Kocham go strasznie mocno ale jako tego faceta, który był moi przyjacielem, brakuje mi dojrzałości i poczucia bezpieczeństwa przy nim, zarówno w kwestii materialnej jak i każdej innej. Łączy nas super sex, tylko ze jak przychodzi "samo życie" to zostaje sama i sama muszę o wszytsko walczyć, polepszać nasz byt i się wybraniać przed wszystkimi sytuacjami jakie tworzy życie. Jest mi z tym coraz ciężej, pomimo iż juz wiele razy z nim na ten temat rozmawiałam on mówi że nie rozumie o co mi chodzi i zasypia jakby nigdy nic pomimo iz nasza dyskusja jest właśnie w trakcie...nie wiem co o tym wszytskim mysleć i nie wiem czy jest sens wikłać sie dalej w związek w którym to ja noszę spodnie a nie mój "partner-przyjaciel"....Kocham go strasznie ale czuje że sie duszę, wiem że nie umiem od niego odejść, wiem że go kocham, on mnie też, ale potrzebuje faceta, który będzie dla mnie ostoją i podporą życiową, który będzie zaradny i da mi stabilizację, a nie tylko przyjacielską miłość. Wielokrotnie mam wrażenie że nie ważne czy jestem z nim czy była bym sama i tak muszę sama o siebie dbać! Proszę Was o pomoc i rade czy któraś może spotkała się z choć podobną sytuacją?? Z góry dziękuje. Kasinek

[muszynianka]

Cóż mogę ci doradzić? "Widziały gały co brały" nie możesz go zmieniać i dostosowywać do swoich zachcianek...

[ala91]

Przede wszystkim pogadaj z nim jeszcze raz! Postaw jakieś ultimatum! Na litość boską w końcu to on jest facetem. Każda kobieta chce, żeby jej mężczyzna walczył w jej obronie i umiał "się postawić"! Według mnie, taki związek nie ma sensu. Chociaż z drugiej strony rozumiem to, że go kochasz, ale jak sama piszesz "dusisz się", więc zastanów się czy warto.

[new woman in town]

Napisane przez muszynianka

Cóż mogę ci doradzić? "Widziały gały co brały" nie możesz go zmieniać i dostosowywać do swoich zachcianek...

zgadzam sie
i nawet jak bys chciala i tak nic nie wywalczysz, charakter jest "stałą"rzeczą u ludzi dorosłych

[Kasinek84]

Masz rację Ala duszę się i to jest najgorsze

Muszynianka nie mozna powiedzieć "widziały gały co brały" bo to tyczy się aspektów, które widac na pierwszy rzut oka, a tego czy facet będzie stawał w obronie kobiety i dbał o jej dobro czy nie nie widać na samym początku. Nie chce go zmieniać, to za dużo powiedziane. On jest dobrym i kochanym człowiekiem, i kocham go za jego zalety ale dusze się ponieważ on nie umie "nosić spodni" w tym związku... i chciałabym poprostu zwrócić mu na to uwagę, żeby postarał się nad tym popracować. Tylko że on nie rozumie kompletnie o co mi chodzi, jemu jest łatwiej z faktem że to ja podejmuję wszystkie decyzję, wybraniam nas, organizuję życie itp.

[muszynianka]

No to niestety, nie da się tego naprostować. On taki jest i tyle. Tzw samiec beta

[Caroline1920]

aha i Autorka pousuwala swoje posty, oj nie ladnie:P

[Ivy123]

I banik będzie.

[0nasty0]

A ja byłam taka ciekawa wątku

[ala91]

lipnie

[KropeczkaMala]

no nie wesolo moze po prostu taki ma charakter i juz tego nie zmienisz mozesz tylko zaakceptowac

[nicka01]

Napisane przez muszynianka

No to niestety, nie da się tego naprostować. On taki jest i tyle. Tzw samiec beta

Ale warto próbować.

[ana_konda]

Napisane przez Kasinek84

Witajcie, jestem ze swoim facetem od czterech lat. Chciałam Wam opisać mój problem i prosić o radę bo nie wiem co poczynić. Mój facet bardzo mnie kocha, ale nasza znajomość zaczęła się od wielkiej i długiej przyjaźni i chyba cały czas na tym opiera się nasz związek - tylko i wyłącznie na relacji przyjacielskiej w której to mój partner nie ma poczucia by być odpowiedzialnym i dzielnym mężczyzną. Jak chodzi o kwestie bycia facetem z przysłowiowymi "wielkimi jajami" to mój partner w pełni wymięka. Wspaniale nam się razem żartuje, wspaniale nam sie razem studiowało jak byliśmy parą na studiach, dobrze nam sie spaceruje ale jak zaczynaja przychodzić problemy życiowe to ja muszę nosić spodnie w tym związku....jest to dla mnie coraz bardziej dobijające. Mój partner jest facetem, któremu w wielu kwestiach jest wszytsko jedno, nie widzi jesli ktoś jest dla mnie nie miły, nie broni mnie w sytuacjach gdy ktos atakuje mnie słowem, wszytskich postrzega jako tych wspaniałych i nawet jeśli ktoś jest dla nas niemiły i nas obraża to on milczy i daje sobie nabluzgać a mnie po fakcie mówi że sie niepotrzebnie "awanturowałam", że mogłam niereagować. Kocham go strasznie mocno ale jako tego faceta, który był moi przyjacielem, brakuje mi dojrzałości i poczucia bezpieczeństwa przy nim, zarówno w kwestii materialnej jak i każdej innej. Łączy nas super sex, tylko ze jak przychodzi "samo życie" to zostaje sama i sama muszę o wszytsko walczyć, polepszać nasz byt i się wybraniać przed wszystkimi sytuacjami jakie tworzy życie. Jest mi z tym coraz ciężej, pomimo iż juz wiele razy z nim na ten temat rozmawiałam on mówi że nie rozumie o co mi chodzi i zasypia jakby nigdy nic pomimo iz nasza dyskusja jest właśnie w trakcie...nie wiem co o tym wszytskim mysleć i nie wiem czy jest sens wikłać sie dalej w związek w którym to ja noszę spodnie a nie mój "partner-przyjaciel"....Kocham go strasznie ale czuje że sie duszę, wiem że nie umiem od niego odejść, wiem że go kocham, on mnie też, ale potrzebuje faceta, który będzie dla mnie ostoją i podporą życiową, który będzie zaradny i da mi stabilizację, a nie tylko przyjacielską miłość. Wielokrotnie mam wrażenie że nie ważne czy jestem z nim czy była bym sama i tak muszę sama o siebie dbać! Proszę Was o pomoc i rade czy któraś może spotkała się z choć podobną sytuacją?? Z góry dziękuje. Kasinek

Ja bym nie dała rady z kimś takim. Tylko że jedna sprawa,jesteście po ślubie? jesli nie,to co ty oczekujesz już po nim stabilizacji finansowej? że będzie ci dawał na wszystko i zapewnial byt,przecież nie jestescie małżonkami i nie ma obowiązku ci dawać kasy. Ja majać swoich ex facetów nigdy nie prosiłam się o kasę, mam swój honor. Z resztą jakos nie spieszno im było dawac mi kasę, choć kochali mnie. Więc nie ma się co nastawiać że będąć w związku on od razu zapewni ci świetny byt.
Ale z tego co piszesz wynikałoby, że ten facet wcale nie myśli się żenić,wygodnie mu bo ma wszystko-ty o wszystko dbasz, Ty dajesz mu seks, to co mu szkodzi? zycie jak w bajce-bez zobowiązan,w dodatku ty pewnie wszystkie biurowe spr załatwiasz. To nie fair, to nie jest odpowiedzialny kandydat.... ja bym sobie go darowała.Ale to już twoj wybor

[marysienka]

Napisane przez muszynianka

No to niestety, nie da się tego naprostować. On taki jest i tyle. Tzw samiec beta

[lubiecukierki]

Wiem jedno z takim facetem to napewno nie chcialabym być,bo facet ma mieć jaja a od bycia miękkim to jest kobieta.Bo zazwyczaj to my jestesmy takie delikatne a on ma być naszym obrońcą

[yellowbird]

Been there, done that...

I to facet był ode mnie starszy o ładnych parę lat... Oczywiście, związek nie przetrwał

Także jak widzisz, ja nie mogłam być z takim facetem. Ale chyba wiedziałaś w kim się zakochujesz, prawda, i do tej pory Ci to nie przeszkadzało? Kurczę, musisz poważnie przemyśleć, czy bardziej zależy Ci na nim, czy na tym by być "kruchą kobietką w ramionach macho", bo jeśli Twój TŻ daje Ci wszystko oprócz tego, o czym mówisz, to nie kończyłabym tego związku... A to wszystko co tu napisałaś, powiedz jemu. I zaznacz, że jesteś śmiertelnie poważna i nie ma mowy o nieprzeprowadzeniu tej rozmowy, i odwracaniu się tyłkiem do Ciebie Tylko może nie zaczynaj takiej rozmowy w nocy, w łóżku ;P