toksyczny rodzic - problem z ojcem - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe

Notka

Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-10-02, 19:08   #1
kasiahanka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 19

toksyczny rodzic - problem z ojcem


Witam
Jeśli piszę w złym dziale to bardzo proszę Moderatora o przeniesienie.

Mój problem polega na tym, że mój ojciec jest toksyczny. Ale może najpierw pokrótce streszczę kawałek swojego życia.

Moim rodzicom odkąd pamiętam nie układało się w małżeństwie. Tato się wyprowadził kiedy miałam chyba 9 albo 10 lat - mieszkałam z mamą. Kiedy miałam 13 lat wzięli rozwód, mama wyjechała na drugi koniec Polski, a ja zostałam z ojcem (sama nie wiem czemu tak wybrałam...). Jako 13-letnie dziecko nie miałam "mocy decyzyjnej" i moje życie wyglądało tak że sama o niczym nie mogłam decydować, zawsze musiałam pytać o zdanie/zgodę ojca i np mogłam wyjść do koleżanek dopiero jak miałam poodrabiane lekcje, byłam nauczona, było posprzątane w domu. Jeśli nie - nie mogłam wyjść dopóki tego wszystkiego nie zrobiłam. Efekt był taki że wychodziłam bardzo rzadko. Nigdy nie byłam kujonem i zawsze oceny dostateczne mi wystarczały w związku z tym prawie w ogóle się nie uczyłam. I tu rozumiałam zakaz ojca, ale ja i tak się nie uczyłam tylko godzinami siedziałam na gadu-gadu i grzebałam w internecie bo tato zawsze wracał późno z pracy i nie miał mnie kto przypilnować.

Nasze relacje cały czas się pogarszały. ZAWSZE starałam się sprostać wymogom ojca, żeby zasłużyć na pochwałę, ale baaaardzo rzadko ją dostawałam bo ZAWSZE coś zrobiłam nie tak albo mogłam coś zrobić lepiej. Tak rozwijało się we mnie poczucie winy, ciągłe wyrzuty sumienia, że nawet najprostszej rzeczy nie potrafię zrobić dobrze. Poza tym bardzo mało ze sobą rozmawialiśmy, myślę że bałam się trochę ojca. Co prawda uderzył mnie tylko kilka razy w życiu, ale to były zwykłe klapsy. Bałam się krzyku i przemocy psychicznej która polegała na ciągłym pouczaniu mnie i mówieniu mi że prawie wszystko robię źle.

Po części mój problem polega na tym, że mój ojciec to pomimo wszystko bardzo mądry człowiek. I dlatego zawsze jak mnie pouczał ja znajdywałam sens w tym co mówi, wiedziałam że ma rację bo wszystko układało się w logiczną całość. U niego nie było miejsca na pomyłkę.

Najgorsze kłótnie zaczęły się jak skończyłam 18 lat i poszłam do klasy maturalnej. Wiele razy zastanawiałam się nad wyprowadzeniem się z domu gdziekolwiek, ale nigdy nie byłam na tyle silna żeby to uskutecznić. i Kończyło się na ogromnym płaczu, telefonie do mamy żeby się jej wyżalić i żeby usłyszeć jaki to ojciec jest okropny. No ale niestety na tym jej pomoc się kończyła. Uprzedzając Wasze pytania - myślałam wiele razy nad przeprowadzką do mamy ale nie mogłam tego zrobić, z różnych przyczyn. Myślę że bałam się rozłąki z otoczeniem z którym byłam bardzo zżyta, potem doszedł jeszcze mój chłopak i już tylko myślałam sobie: "daj spokój, tyle wytrzymałaś to wytrzymnasz jeszcze te pare miesięcy i wyprowadzisz się na studia." No i jakoś wytrzymałam.
Na stancji odżyłam, wracałam do domu co dwa tygodnie, albo co tydzień, jak mi się chciało. Były wtedy kłótnie ale nie aż takie, no i trwały znacznie krócej.
W międzyczasie odeszła od mojego ojca kobieta. Oj jak on wtedy ze mną dużo i normalnie rozmawiał! No ale niestety tylko na jego temat i tylko jeśli on chciał.
Zawsze mogłam liczyć na ojca, jednak między nami nie było tego 'czegoś', tej więzi którą czuje się do rodzica. Owszem, kocham go, ale go nie lubię. Traktuje mnie jak pracownika, którego trzeba trzymać krótko, dawać mu stanowcze polecenia, a jak ich nie wykona - obrażać się. Na przykład, zdarzenie sprzed 2 tygodni: (pracuję u taty w firmie w piątki i soboty) chciałam jechać z paczką na cały weekend na grzyby i powiedziałąm mu tydzień wcześniej o tym "tato, dostanę urlop jak będę chciała pojechać gdzieś na weekend?" (nie znałam jeszcze wtedy konkretnej daty), odpowiedział że dostanę. 2 dni przed wyjazdem powiedziałam mu kiedy jadę i gdzie i wspomniałam o urlopie - kazał mi przyjść nazajutrz do pracy (nie wiem po co). Nie mogłam przyjśc i zapomniałam zadzwonić. W domu przeprosiłam go za to, a on wyjechał na mnie z całą artylerią, że jestem nieodpowiedzialna (standard, słyszę to bardzo często), że jak tak chcę pracować to niech idę do kogoś innego i zobaczę wtedy jak długo się utrzymam i co będzie mówił na to szef, że jestem niedojrzała itp... do tego ten jego okropny, nienawistny wyraz twarzy i ton sugerujący mi moją hierarchię w tej rodzinie. Ja w ryk, a on do tej pory jest obrażony.
A propos tej historii to on zawsze traktował mnie - swoje jedyne dziecko - jak gorszą istotę w myśl zasady że "ojciec ma zawsze rację, jest święty i dopóki mieszka się z nim to ma się postępować wg jego zasad", dodam tylko że nie ma w niej miejsca na to że mam teraz 21 lat, już bardziej z nim nie mieszkam niż mieszkam, że jestem już kobietą i dorosłym (no i tu nie wiem czy mogę użyć tego słowa w odniesieniu do siebie) człowiekiem, który ma swoje zdanie, poglądy, plany i wartość. Ojciec wymaga tego żeby mój chłopak traktował mnie godnie (czego wg mnie nie można mu zarzucić), a sam mnie tak nie traktuje. Więc skoro jedyny przez te 20 lat mężczyzna w moim życiu nie traktuje mnie jak kobiety tylko jak człowieka gorszego, to czego on ode mnie oczekuje?!

I teraz, od tych 2 tygodni czuję, że coraz bardziej oddalam się od niego i domu. Nie czułam się tak nigdy do tej pory. Po prostu czuję że to najwyższy czas pójść do pracy (+studia dzienne) i na dobre wyprowadzić się z domu. I wszystko byłoby OK, gdyby nie moje OGROMNE wyrzuty sumienia. Na zawołanie potrafię się rozpłakać z mojej bezsilności i czasem mam wrażenie że byłabym skłonna pójść do ojca jak skulony pies i powiedzieć mu że to wszystko moja wina i przeprosić, byle żeby mi tylko coś "normalnie" powiedział... Czuję się teraz jak niechciane dziecko i chociaż rozum mówi że to wszystko nie moja wina to serce płacze i chce żeby było tak jak kiedyś (mimo że kiedyś też nie było dobrze, ale lepiej niż teraz). Czuję się rozdarta na pół i totalnie bezsilna...
Proszę Was, poradźcie coś. Mój post na pewno jest bardzo subiektywny, ale odwzorowuje to jak się czuję. Wiem, że na pewno większość z Was, jak nie wszyscy, napisze mi żebym brała dupę w troki od ojca i w ogóle się tym wszystkim nie przejmowała, ale ja tak nie potrafię. Bo on przez tyle lat wpajał mi moje uzależnienie emocjonalne od niego. No ale coś muszę zrobić. Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji, którą udało się mu rozwiązać? Była bym bardzo wdzięczna za wszelkie rady, jak postępować...
Byłam kilka razy u psychologa z tym problemem, no ale nic mi to nie pomogło. Bo ja nie potrzebuję pomocy w wyjściu z depresji czy podbudowaniu poczucia własnej wartości (bo to akurat jest na odpowiednim poziomie, tylko obniża się trochę jeśli chodzi o sprawy z ojcem) z tymi sprawami radzę sobie doskonale sama kiedy tylko nie mam styczności z ojcem. Natomiast potrzebuję, żeby ktoś powiedział mi co mam robić, co powiedzieć, jak rozmawiać, jak działać...

Dopiszę jeszcze, że do tej całej sprawy dochodzi fakt, że w firmie mojego ojca brakuje osób do pracy i ja - pracująca w piątki i soboty byłabym bardzo przydatna. Jednak jest to tylko 5 godzin plus dojazd. wiem, że jestem pomocna, ale w mieście gdzie studiuję mogłabym znaleźć pracę i pracować kilka razy dłużej... I też mam wyrzuty sumienia, że mogę pomóc ale nie chcę... :/
Milion razy rozmawiałam z nim na temat tego jak mnie traktuje, jak ja chciałabym być traktowana, wyjaśnić chociaż trochę te wszystkie pogmatwane sprawy, ale ZAWSZE kończyło się to tym samym jego gadaniem (jak będziesz odpowiedzialna, dorosła, na swoim utrzymaniu...) i moim płaczem i jeszcze wiekszym poczuciem bezsilności. i wydaje mi się, że już nie mam najmniejszej ochoty z nim gadać o niczym bo to i tak jest bezowocne...

Pozdrawiam, i proszę o porady... Dostęp do neta będę miała dopiero jutro wieczorem, jakby co
kasiahanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-02, 19:58   #2
ankasz
Zakorzenienie
 
Avatar ankasz
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 5 001
Dot.: toksyczny rodzic - problem z ojcem

Cytat:
Napisane przez kasiahanka Pokaż wiadomość
Witam
Jeśli piszę w złym dziale to bardzo proszę Moderatora o przeniesienie.

Mój problem polega na tym, że mój ojciec jest toksyczny. Ale może najpierw pokrótce streszczę kawałek swojego życia.

Moim rodzicom odkąd pamiętam nie układało się w małżeństwie. Tato się wyprowadził kiedy miałam chyba 9 albo 10 lat - mieszkałam z mamą. Kiedy miałam 13 lat wzięli rozwód, mama wyjechała na drugi koniec Polski, a ja zostałam z ojcem (sama nie wiem czemu tak wybrałam...). Jako 13-letnie dziecko nie miałam "mocy decyzyjnej" i moje życie wyglądało tak że sama o niczym nie mogłam decydować, zawsze musiałam pytać o zdanie/zgodę ojca i np mogłam wyjść do koleżanek dopiero jak miałam poodrabiane lekcje, byłam nauczona, było posprzątane w domu. Jeśli nie - nie mogłam wyjść dopóki tego wszystkiego nie zrobiłam. Efekt był taki że wychodziłam bardzo rzadko. Nigdy nie byłam kujonem i zawsze oceny dostateczne mi wystarczały w związku z tym prawie w ogóle się nie uczyłam. I tu rozumiałam zakaz ojca, ale ja i tak się nie uczyłam tylko godzinami siedziałam na gadu-gadu i grzebałam w internecie bo tato zawsze wracał późno z pracy i nie miał mnie kto przypilnować.

Nasze relacje cały czas się pogarszały. ZAWSZE starałam się sprostać wymogom ojca, żeby zasłużyć na pochwałę, ale baaaardzo rzadko ją dostawałam bo ZAWSZE coś zrobiłam nie tak albo mogłam coś zrobić lepiej. Tak rozwijało się we mnie poczucie winy, ciągłe wyrzuty sumienia, że nawet najprostszej rzeczy nie potrafię zrobić dobrze. Poza tym bardzo mało ze sobą rozmawialiśmy, myślę że bałam się trochę ojca. Co prawda uderzył mnie tylko kilka razy w życiu, ale to były zwykłe klapsy. Bałam się krzyku i przemocy psychicznej która polegała na ciągłym pouczaniu mnie i mówieniu mi że prawie wszystko robię źle.

Po części mój problem polega na tym, że mój ojciec to pomimo wszystko bardzo mądry człowiek. I dlatego zawsze jak mnie pouczał ja znajdywałam sens w tym co mówi, wiedziałam że ma rację bo wszystko układało się w logiczną całość. U niego nie było miejsca na pomyłkę.

Najgorsze kłótnie zaczęły się jak skończyłam 18 lat i poszłam do klasy maturalnej. Wiele razy zastanawiałam się nad wyprowadzeniem się z domu gdziekolwiek, ale nigdy nie byłam na tyle silna żeby to uskutecznić. i Kończyło się na ogromnym płaczu, telefonie do mamy żeby się jej wyżalić i żeby usłyszeć jaki to ojciec jest okropny. No ale niestety na tym jej pomoc się kończyła. Uprzedzając Wasze pytania - myślałam wiele razy nad przeprowadzką do mamy ale nie mogłam tego zrobić, z różnych przyczyn. Myślę że bałam się rozłąki z otoczeniem z którym byłam bardzo zżyta, potem doszedł jeszcze mój chłopak i już tylko myślałam sobie: "daj spokój, tyle wytrzymałaś to wytrzymnasz jeszcze te pare miesięcy i wyprowadzisz się na studia." No i jakoś wytrzymałam.
Na stancji odżyłam, wracałam do domu co dwa tygodnie, albo co tydzień, jak mi się chciało. Były wtedy kłótnie ale nie aż takie, no i trwały znacznie krócej.
W międzyczasie odeszła od mojego ojca kobieta. Oj jak on wtedy ze mną dużo i normalnie rozmawiał! No ale niestety tylko na jego temat i tylko jeśli on chciał.
Zawsze mogłam liczyć na ojca, jednak między nami nie było tego 'czegoś', tej więzi którą czuje się do rodzica. Owszem, kocham go, ale go nie lubię. Traktuje mnie jak pracownika, którego trzeba trzymać krótko, dawać mu stanowcze polecenia, a jak ich nie wykona - obrażać się. Na przykład, zdarzenie sprzed 2 tygodni: (pracuję u taty w firmie w piątki i soboty) chciałam jechać z paczką na cały weekend na grzyby i powiedziałąm mu tydzień wcześniej o tym "tato, dostanę urlop jak będę chciała pojechać gdzieś na weekend?" (nie znałam jeszcze wtedy konkretnej daty), odpowiedział że dostanę. 2 dni przed wyjazdem powiedziałam mu kiedy jadę i gdzie i wspomniałam o urlopie - kazał mi przyjść nazajutrz do pracy (nie wiem po co). Nie mogłam przyjśc i zapomniałam zadzwonić. W domu przeprosiłam go za to, a on wyjechał na mnie z całą artylerią, że jestem nieodpowiedzialna (standard, słyszę to bardzo często), że jak tak chcę pracować to niech idę do kogoś innego i zobaczę wtedy jak długo się utrzymam i co będzie mówił na to szef, że jestem niedojrzała itp... do tego ten jego okropny, nienawistny wyraz twarzy i ton sugerujący mi moją hierarchię w tej rodzinie. Ja w ryk, a on do tej pory jest obrażony.
A propos tej historii to on zawsze traktował mnie - swoje jedyne dziecko - jak gorszą istotę w myśl zasady że "ojciec ma zawsze rację, jest święty i dopóki mieszka się z nim to ma się postępować wg jego zasad", dodam tylko że nie ma w niej miejsca na to że mam teraz 21 lat, już bardziej z nim nie mieszkam niż mieszkam, że jestem już kobietą i dorosłym (no i tu nie wiem czy mogę użyć tego słowa w odniesieniu do siebie) człowiekiem, który ma swoje zdanie, poglądy, plany i wartość. Ojciec wymaga tego żeby mój chłopak traktował mnie godnie (czego wg mnie nie można mu zarzucić), a sam mnie tak nie traktuje. Więc skoro jedyny przez te 20 lat mężczyzna w moim życiu nie traktuje mnie jak kobiety tylko jak człowieka gorszego, to czego on ode mnie oczekuje?!

I teraz, od tych 2 tygodni czuję, że coraz bardziej oddalam się od niego i domu. Nie czułam się tak nigdy do tej pory. Po prostu czuję że to najwyższy czas pójść do pracy (+studia dzienne) i na dobre wyprowadzić się z domu. I wszystko byłoby OK, gdyby nie moje OGROMNE wyrzuty sumienia. Na zawołanie potrafię się rozpłakać z mojej bezsilności i czasem mam wrażenie że byłabym skłonna pójść do ojca jak skulony pies i powiedzieć mu że to wszystko moja wina i przeprosić, byle żeby mi tylko coś "normalnie" powiedział... Czuję się teraz jak niechciane dziecko i chociaż rozum mówi że to wszystko nie moja wina to serce płacze i chce żeby było tak jak kiedyś (mimo że kiedyś też nie było dobrze, ale lepiej niż teraz). Czuję się rozdarta na pół i totalnie bezsilna...
Proszę Was, poradźcie coś. Mój post na pewno jest bardzo subiektywny, ale odwzorowuje to jak się czuję. Wiem, że na pewno większość z Was, jak nie wszyscy, napisze mi żebym brała dupę w troki od ojca i w ogóle się tym wszystkim nie przejmowała, ale ja tak nie potrafię. Bo on przez tyle lat wpajał mi moje uzależnienie emocjonalne od niego. No ale coś muszę zrobić. Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji, którą udało się mu rozwiązać? Była bym bardzo wdzięczna za wszelkie rady, jak postępować...
Byłam kilka razy u psychologa z tym problemem, no ale nic mi to nie pomogło. Bo ja nie potrzebuję pomocy w wyjściu z depresji czy podbudowaniu poczucia własnej wartości (bo to akurat jest na odpowiednim poziomie, tylko obniża się trochę jeśli chodzi o sprawy z ojcem) z tymi sprawami radzę sobie doskonale sama kiedy tylko nie mam styczności z ojcem. Natomiast potrzebuję, żeby ktoś powiedział mi co mam robić, co powiedzieć, jak rozmawiać, jak działać...

Dopiszę jeszcze, że do tej całej sprawy dochodzi fakt, że w firmie mojego ojca brakuje osób do pracy i ja - pracująca w piątki i soboty byłabym bardzo przydatna. Jednak jest to tylko 5 godzin plus dojazd. wiem, że jestem pomocna, ale w mieście gdzie studiuję mogłabym znaleźć pracę i pracować kilka razy dłużej... I też mam wyrzuty sumienia, że mogę pomóc ale nie chcę... :/
Milion razy rozmawiałam z nim na temat tego jak mnie traktuje, jak ja chciałabym być traktowana, wyjaśnić chociaż trochę te wszystkie pogmatwane sprawy, ale ZAWSZE kończyło się to tym samym jego gadaniem (jak będziesz odpowiedzialna, dorosła, na swoim utrzymaniu...) i moim płaczem i jeszcze wiekszym poczuciem bezsilności. i wydaje mi się, że już nie mam najmniejszej ochoty z nim gadać o niczym bo to i tak jest bezowocne...

Pozdrawiam, i proszę o porady... Dostęp do neta będę miała dopiero jutro wieczorem, jakby co
Masz szansę pracować i studiować? Kobieto, nie ma się nad czym zastanawiać (btw dopóki studiujesz, ojciec ma obowiązek cie utrzymywać)

Pracujesz u niego na umowę? czy to jest taka bardziej umowa ustna między wami? Jesli podpisywałas papiery, to w przypadku kolejnego urlopu - nie prosisz, tylko składasz podanie o urlop - każdy pracownik ma do tego prawo (mało tego, w ciągu roku ma prawo do 4 dni NŻ (urop na żądanie - moze zadzwonic rano i powiedzieć "Mnie dzisiaj nie będzie" bez zadnych konsekwencji.) No, ale to w przypadku, jesli jestes oficjalnie zatrudniona.

A co z mamą? jakie masz z nią relacje?
__________________
"from delusion lead me to the truth.."

mam orta w poście? daj znać, nie obrażę się
ankasz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-03, 11:54   #3
Beacia87
Zadomowienie
 
Avatar Beacia87
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Słupsk
Wiadomości: 1 265
GG do Beacia87
Dot.: toksyczny rodzic - problem z ojcem

Myślę, że Twoje problemy są dość typowe. Moi rodzice mają podobnie i mimo, że mam 23 lata i dziecko, to dla nich dalej jestem małą dziewczynką, której trzeba ciągle mówić co ma robić. Niektóre moje koleżanki też mają takich toksycznych rodziców (oczywiście szczególnie ojców). Przynajmniej część tamtego pokolenia żyje w przeświadczeniu, że dziecko trzeba trzymać krótko, że nie należy mu się żaden szacunek, bo to ono ma szanować i słuchać we wszystkim rodziców.

Chyba jedynym możliwym rozwiązaniem, jeśli chcesz stosunki z ojcem poprawić, jest wspólna terapia u psychologa. Choć jeśli ojciec nie zechce w niej uczestniczyć, to nie zrobisz z tym nic. Wtedy jednak powinnaś sama z pomocy lekarza skorzystać. Nie chce mi bowiem się wierzyć, że nie masz problemów z poczuciem własnej wartości. Chociażby w tym fragmencie Twojej wypowiedzi jest to widoczne:

"(...) ZAWSZE coś zrobiłam nie tak albo mogłam coś zrobić lepiej. Tak rozwijało się we mnie poczucie winy, ciągłe wyrzuty sumienia, że nawet najprostszej rzeczy nie potrafię zrobić dobrze. "
__________________
Proszę, mów mi Beata.
Beacia87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-03, 13:02   #4
marmutita
Rozeznanie
 
Avatar marmutita
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 568
Dot.: toksyczny rodzic - problem z ojcem

Cytat:
Napisane przez ankasz Pokaż wiadomość
Masz szansę pracować i studiować? Kobieto, nie ma się nad czym zastanawiać (btw dopóki studiujesz, ojciec ma obowiązek cie utrzymywać)

Pracujesz u niego na umowę? czy to jest taka bardziej umowa ustna między wami? Jesli podpisywałas papiery, to w przypadku kolejnego urlopu - nie prosisz, tylko składasz podanie o urlop - każdy pracownik ma do tego prawo (mało tego, w ciągu roku ma prawo do 4 dni NŻ (urop na żądanie - moze zadzwonic rano i powiedzieć "Mnie dzisiaj nie będzie" bez zadnych konsekwencji.) No, ale to w przypadku, jesli jestes oficjalnie zatrudniona.

A co z mamą? jakie masz z nią relacje?
co za obłędna rada
pomijam fakt, że chodzi o firmę ojca, jakby nie było rodzinny interes, dzięki któremu ojciec Autorki mógł ją utrzymywać, ale takie zagrywki, sorry... "bez żadnych konsekwencji", czy Ty w ogóle kiedykolwiek pracowałaś i masz poczucie obowiązkowości?

Do autorki:
trudno mi poradzić, masz nietypową, niełatwą sytuację.
Brakuje tu mamy i jej roli. Fakt, że zostałaś z ojcem w wieku 13 lat - na to musiała wyrazić zgodę.
Wygląda tak, jakby w obojgu Was było mnóstwo pretensji, żalu i oporu, obawiam się, że bez pomocy osób trzecich ciężko będzie Wam rozwiązać kłopoty.
marmutita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-03, 13:07   #5
kasiahanka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 19
Dot.: toksyczny rodzic - problem z ojcem

Cytat:
Napisane przez ankasz Pokaż wiadomość
Masz szansę pracować i studiować? Kobieto, nie ma się nad czym zastanawiać (btw dopóki studiujesz, ojciec ma obowiązek cie utrzymywać)

Pracujesz u niego na umowę? czy to jest taka bardziej umowa ustna między wami? Jesli podpisywałas papiery, to w przypadku kolejnego urlopu - nie prosisz, tylko składasz podanie o urlop - każdy pracownik ma do tego prawo (mało tego, w ciągu roku ma prawo do 4 dni NŻ (urop na żądanie - moze zadzwonic rano i powiedzieć "Mnie dzisiaj nie będzie" bez zadnych konsekwencji.) No, ale to w przypadku, jesli jestes oficjalnie zatrudniona.

A co z mamą? jakie masz z nią relacje?
to jest ustna umowa, nic nie podpisywałam no i też minusem tego jest to, że nie mogę sobie tej pracy wpisać w cv.
z mamą mam całkiem dobre relacje, dzwonimy do siebie codziennie, jednak widujemy się rzadko. Wcześniej przyjeżdżałam do niej kiedy tylko miałam czas, ona też często przyjeżdżała. Jednak od ponad roku jej się nie chce przyjeżdżać (mimo że ma tu też swoją matkę...) i tłumaczy się tym, że nie ma z kim kota zostawić a nie będzie go wlec 300km pociągiem (taka sytuacja była na święta Bożego Narodzenia, nawet jak znalazłam w jej mieście hotel dla zwierząt). Przez takie sytuacje oddaliłyśmy się od siebie trochę.

Jest jeszcze jedna sprawa. Mama wyjeżdzając zostawiła mieszkanie po sobie, a ja teraz wzięłam się za remont żeby je w końcu wynająć bo przez te 8 lat stało puste. Więc też muszę być często w moim rodzinnym mieście. A pracować bym mogła, mam wolne piątki... i to też nie wiem jak rozwiązać.

Próbowałam namówić ojca na wspólną terapię, ale nie chciał. Mówił tylko (podczas kłótni), że to ze mną trzeba iść do psychiatry/psychologa... Eh, ciężkie życie...

zięki za odpowiedzi
kasiahanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-03, 14:46   #6
ankasz
Zakorzenienie
 
Avatar ankasz
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 5 001
Dot.: toksyczny rodzic - problem z ojcem

Cytat:
Napisane przez marmutita Pokaż wiadomość
co za obłędna rada
pomijam fakt, że chodzi o firmę ojca, jakby nie było rodzinny interes, dzięki któremu ojciec Autorki mógł ją utrzymywać, ale takie zagrywki, sorry... "bez żadnych konsekwencji", czy Ty w ogóle kiedykolwiek pracowałaś i masz poczucie obowiązkowości?

Do autorki:
trudno mi poradzić, masz nietypową, niełatwą sytuację.
Brakuje tu mamy i jej roli. Fakt, że zostałaś z ojcem w wieku 13 lat - na to musiała wyrazić zgodę.
Wygląda tak, jakby w obojgu Was było mnóstwo pretensji, żalu i oporu, obawiam się, że bez pomocy osób trzecich ciężko będzie Wam rozwiązać kłopoty.

dziewczyna pracuje, nie jest ubezwłasnowolniona, ma swoje prawa. Nie rozumiem twojego oburzenia.
Jesli skutkuje normalne działanie, czyli tygodniowe uprzedzenie i wczesniejsza zgoda ojca na wyjzd, to sorry - ale autorka bedzie nadal cicho siedziec i narzekać, jaka to ona jest biedna i pokrzywdzona, albo zacznie pokazywać ojcu, że jednak ona ma swoje prawa.

Autorko - rozumiem, że umowy nie ma.. To delikatnie komplikuje sprawę. Na twoim miejscu, przy kolejnej rozmowie o urlopie, kiedy ojciec sie zgodzi, powiedz "Ale pamiętaj o tym, że mnie wtedy i wtedy nie będzie, żeby nie było takiej sytuacji jak ostatnio".
__________________
"from delusion lead me to the truth.."

mam orta w poście? daj znać, nie obrażę się
ankasz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Forum plotkowe


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:29.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.