Porzuciłabyś studia/pracę w kraju dla Tż mieszkającego za granicą?

[Ieka]

wczoraj dowiedziałam się, że moja koleżanka , z którą przyjaźniłam się kiedyś dawno temu, rzuciła studia w Polsce dla faceta mieszkającego w Norwegii,byłaby na 3 roku ale rzuciła je na zawsze! dla faceta którego znała parę miesięcy.Jestem w szoku!
mam pytanie do Was: poświęciłybyście swoją karierę , studia, dla Tż, byłybyście zdolne rzucić wszystko i wyjechać i zdać się na Niego???czy raczej uważacie, że kariera jest najważniejsza,na pierwszym miejscu ?

Możecie spokojnie pomijać moją ciekawą sondęwiem wiem, źle skonstruowana
chodzi mi o Wasze komentarze jedynie

[Li O]

Dla mojego TŻ tak Jesteśmy ze sobą prawie 4 lata, znamy się 5 lat dłużej i wiem że to ten jedyny (ze wzajemnością). Dla niego zrobiłabym prawie wszystko.
Jednakże czy znając się z kimś kilka miesięcy można być pewnym siebie, tak jak my obecnie? No cóż... Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że po kilku miesiącach czułam dokładnie to samo co teraz, czyli byłam już wtedy pewna. Nie sądzę jednak, że rzuciłabym szkołę i wyjechała ot tak. No chyba że studiowałabym coś, czego nie lubię i nie zależałoby mi na tym.
Ciężko tak ocenić kogoś nie znając szczegółów...

[invisible_01]

Jestem ze swoim TŻ-tem 4,5 roku, ale nie rzuciłabym wszystkiego dla niego. Poczekałabym, aż skończę studia i dopiero wtedy przemyślałabym, czy warto wyjechać. A już na pewno głupotą jest palić za sobą wszystkie mosty, bo się poznało jakiegoś faceta.

[paula78]

W tym przypadku chyba okreslenie TZ jest nadużyciem bo kilka miesiecy to raczej chlopak a nie towarzysz życia

Na studia mozna wrócić i do kraju też,dorosła jest.
Mądry chłopak nie wymagałby poświęcenia wszystkiego dla niego.

[gringolada]

nie rzuciła bym studiow dla faceta. wyksztalcenie jest na cale zycie a facet raz jest a raz go nie ma. faceta moze zabrac inna kobieta a wyksztalcenia nie

[Ieka]

no nie? ja szczegółów nie znam, bo już dluugo nie miałam z nią kontaktu i nic nie wiem więcej ale kurcze nawet dobrze go nie znała, to że rzuciła studia to myślę, że nie wytrzymała tej rozłąki ?Tak myślę o sobie, chyba bym też to zrobiła
co ta miłość robi z człowiekiem

Gringolada a gdyby to był ten ten jedyny, byłybyś pewna,że to TEN, a on byłby pewien ,że to TA nawet wtedy byś nie zastanowiła się nad sytuacją?

[muszynianka]

Kretyńsko skonstruowana sonda.
Bardzo nieobiektywna.
Zależy czy to by była praca o którą ubiegałam się od lat po wielu bezpłatnych stażach, po przeoraniu mnie po studiach, czy frytki w mc skłaniam się ku temu że bym nie rzuciła. Studiów absolutnie bym nie rzuciła, zakochany to poczeka, kocha to przyjedzie.

[Serendipity]

Nie, bo dla mnie na pierwszym miejscu jestem ja.
A swoje studia kocham, swoje życie tutaj też i zostawienie tego byłoby dla mnie cierpieniem, a nie mam w zwyczaju cierpieć dla kogoś.

[paula78]

Pytanie po co w ogóle sonda ?

każdy przypadek ew. rzucenia kariery/studiów/rodziny itd jest inny.
do tego roztrząsanie czyjegoś życia i decyzji.

A moze kolezanka bedzie z tym facetem ,moze zrobi super kaiere w norwegii i wtedy ty i inne koleżanki teraz zszokowane pękną z zazdrości siedząc na kasie w markecie

[Ieka]

och Muszynianka nie naskakuj tak.Zdarzyło się coś takiego, postanwiłam zapytać na Wizażuco byście zrobiły
a w sondzie tak myślę, że brakuje jeszcze 3 odpowiedzi : nie wiem.Zapomniałam o niej

chodzi mi poprostu o to, czy byś zostawiła to co teraz robisz/studia, praca, i zdała się na Tż i wyjechała.

[muszynianka]

Mi nie chodzi o brak trzeciej odpowiedzi tylko brzmi bardzo nieobiektywnie, tak jakby kobieta która nie rzuci studiów dla faceta wcale go nie kochała i była straszną egoistką.

[Kasza Manna]

Właśnie rzuciłam pracę dla TŻa i za 3 dni do niego lecę ...

[Jamie69]

Może (podkreślam: MOŻE) rzuciłabym pracę i wyjechała do TŻ, jeśli wiedziałabym, że nie będę mieć problemów ze znalezieniem pracy w nowym miejscu + TŻ byłby osobą, którą znam od dawna, i z którą wiążę przyszłość.

Nie rzuciłabym pracy i nie wyjechała, gdybym nie znała wystarczająco dobrze języka.

Nie rzuciłabym pracy i nie wyjechała, gdyby TŻ był osobą, którą znam od kilku miesięcy.



Nie rzuciłabym studiów w żadnym wypadku, bo "jeśli kocha to poczeka".

[tylkokasia]

Ja tak zrobiłam. Rzuciłam dobrą pracę z perspektywami i wyjechałam do TZ.
Drugi raz bym tego nie zrobiła.

[Lexie]

Napisane przez Ieka

och Muszynianka nie naskakuj tak.Zdarzyło się coś takiego, postanwiłam zapytać na Wizażuco byście zrobiły
a w sondzie tak myślę, że brakuje jeszcze 3 odpowiedzi : nie wiem.Zapomniałam o niej

chodzi mi poprostu o to, czy byś zostawiła to co teraz robisz/studia, praca, i zdała się na Tż i wyjechała.

Nie chodzi o to czy jest trzecia odpowiedź czy nie, ale o to jak skonstruowałaś odpowiedzi. Nie zwykłe "tak/nie", tylko "kariera jest ważniejsza niż TŻ" No zlituj się, kto serio zaznaczy, że kariera jest ważniejsza niż ukochana osoba?
Pozostanie w kraju, kończenie studiów nie znaczy, że "kariera ważniejsza", przecież.

Ja bym nie wyjechała na jej miejscu, za krótko w ogóle zna tego faceta by móc go mianować "towarzyszem życia".

Na studia ewentualnie może wrócić, istnieje coś takiego jak wznowienie...

[201604250941]

Prace tak. To inny etap w zyciu. Ale studia moim zdaniem to czas na studiowanie a nie sluby, dzieci, mieszkanie razem. Oczywiscie jak juz bedzie dziecko to inna sprawa, wiadomo jak jest, ale swiadomie bym sie na taki krok nie zdecydowala. Studia to taki klucz do wielu drzwi w zyciu. Prace mozna zmieniac ile razy sie chce, studia nowe zaczac to juz cieezka sprawa. Trzeba miec ten papier w reku a potem mozna jechac i na Antarktyde za TŻem.

[skazana_na_bluesa]

u mnie duzo zalezaloby od tego, jak dlugo i dobrze znam Tz. jesli krotko - to bym nie rzucila. studia chcialabym skonczyc w kraju, ale jesli mialabym mozliwosc kontynuowac te same studia za granica i bylabym pewna zwiazku - przenioslabym sie. ta pewnoscia musialby byc udany (dluzszy niz kilka miesiecy) zwiazek "na miejscu". prace bym byla w stanie rzucic, tym bardziej po studiach, na ktorych jestem. mam pewnosc, ze znalazlabym dobra prace w zawodzie, nawet z lepszymi perspektywami.

[Ieka]

Napisane przez lexie

Nie chodzi o to czy jest trzecia odpowiedź czy nie, ale o to jak skonstruowałaś odpowiedzi. Nie zwykłe "tak/nie", tylko "kariera jest ważniejsza niż TŻ" No zlituj się, kto serio zaznaczy, że kariera jest ważniejsza niż ukochana osoba?
Pozostanie w kraju, kończenie studiów nie znaczy, że "kariera ważniejsza", przecież.

Ja bym nie wyjechała na jej miejscu, za krótko w ogóle zna tego faceta by móc go mianować "towarzyszem życia".

Na studia ewentualnie może wrócić, istnieje coś takiego jak wznowienie...

no to fakt bezsensu wiecie o co mi chodziło ? często nie piszę tak "po polsku" bo trochę zapominam ;/
dobra, to pomijając tą sondę już, poprostu cieszyłybym się na Wasze odpowiedzi,jeśli tak albo nie a gdy nie znacie odpowiedzi to poprostu co o tym sądzicie co może byście zrobiły

[layla_lbn]

Studiów na pewno bym nie rzuciła. Chłopak dziś jest, jutro go nie ma, wykształcenia się nie traci

[wanitatywna]

Nie rzuciłabym. Moja mam rzuciła i źle na tym wyszła.

[agniesikk]

Nie rzuciłabym studiów Ale pracę prawdopodobnie tak, ale tylko dla "pewnego" partnera.

[qathe]

Dla zadnego faceta czy dla kogokolwiek innego.Zaden facet nie jest warty takiego poswiecenia...Poza tym dlaczego ja mialabym rzucac wszytsko?Niech on rzuca

[Juliszka]

Nie uwazam, zeby najwazniejsze na swiecie bylo skonczenie studiow. Nie uwazam, zeby kariera generalnie byla najwazniejsza, ale przerwanie studiow to nie jest porazka, kleska, dramat.

Jezeli to byly studia bezwartosciowe (a niestety duzo takich jest), bez powolania, bez przekonania - to nic, tylko pogratulowac decyzji "z jajami". Jezeli to wartosciowe studia, to warto sie zastanowic pewnie, ale i tak - studia zawsze mozna skonczyc gdzie indziej.

[uparta Marti]

nie rzuciłabym.nigdy.ludzie odchodzą i przychodzą, jeśli by nie wyszło nam plułabym sobie w brode do końca swoich dni.
tak samo w drugą stronę-nie chciałabym aby tż rzucał dla mnie cokolwiek ważnego w jego życiu.

[justkabebe]

Wypisz,wymaluj - mój przypadek,też rzuciłam studia (brakowało mi 3 semestrów do ich ukończenia) dla partnera (cudzoziemca) i strasznie tego żałuję,właściwie nie ma dnia,żebym o tym nie myślała i tego sobie nie wyrzucała.Uważam to za jeden z największych błędów mojego życia i przestrzegam inne osoby przed zdecydowaniem się na taki krok.

[Ieka]

Napisane przez wanitatywna

Nie rzuciłabym. Moja mam rzuciła i źle na tym wyszła.

tak? moja znajoma tu w De też rzuciła studia w PL i zaręczyła się po 4 dniach, wyszła za faceta po 6 miesiącach, od tej chwili minęło już ponad 4 lata i jest b. szczęśliwa i nie żałuje niczego.no coż.. zdarzają się szczęśliwe zakończenia

[muszynianka]

No, ja znam historię inną - kobieta rzuca studia by zająć się domem bo mąż to na niej wymusza, nie pracuje bo - bo miejsce kobiety jest przecież w domu, potem rodzi się pierwsze dziecko... Po kilku latach zahukana kobieta budzi się że straciła własną tożsamość... A facet despota jeszcze robił ogromne problemy z rozwodem, brrr. Dużo jest takich historii a nawet za granicę nie trzeba wyjeżdżać :P dlatego ja uważam że studia chociażby ten papierek to krok w niezależność "gdyby coś poszło nie tak"

[ulinkaaa]

Nie porzucilabym, chociaz kocham strasznie, ale bylismy w sumie 3 lata osobno w roznych miastach na studiach i przetrwalismy, wiec 5 lat tez bym mogla poczekac tu a on tam

[Akashka]

Ja rzucilam. Tzn skonczylam szkole, poszlam do pracy, zrobilam staz i prace rzucilam... Zostawilam rodzine, przyjaciol i wyjechalam do mojego TZ Nie znalismy sie kilku miesiecy tylko 3 lata. W kazdym razie decyzji nie zaluje i nigdy nie zalowalam mimo ze czasem teskno do domu i do 'swoich'

[Eva ID]

Napisane przez Ieka

poświęciłybyście swoją karierę , studia, dla Tż, byłybyście zdolne rzucić wszystko i wyjechać i zdać się na Niego???czy raczej uważacie, że kariera jest najważniejsza,na pierwszym miejscu ?

Nie, absolutnie nigdy nie poświęciłabym mojej przyszłości dla żadnej osoby, nie ważne czy TŻ, czy ktokolwiek inny.

TŻta można zmienić, wykształcenie jest najważniejsze bo ewentualne nadrobienie braków może być później niemożliwe.

Nie rozumiem jak można spaprać sobie życie uwieszając się jak bluszcz wokół faceta, a potem po 10 latach wielka tragedia bo Misiaczek odszedł do innej.