Co mu kupić na święta 2013? Jak spędzacie walentynki 2034?

[cholernarejestracja]

Tak sobie obserwuję wizaż z zainteresowaniem, jako (miejmy nadzieję) przyszły psycholog, i zastanawiam się - skąd ta tendencja, żeby się rzucać w wir planowania kolejnych świąt/okazji na tak długo PRZED nimi?

Już od dwóch tygodni pojawia się masa wątków o walentynkach - chociaż jeszcze nawet nie ma lutego. Dziś widziałam wątek o DNIU KOBIET, który jest, o ludzie, w marcu! Jeszcze chwila, i zaczną się wątki wielkanocne...

W supermarketach to samo, jak wiemy, no ale to mogę wytłumaczyć chęcią zysku

Nie denerwuje was to? Same tak robicie? Może patrzycie na to z przymrużeniem oka?

[visionAM]

Mnie najbardziej denerwuje widok ozdób świątecznych pod koniec listopada, przed świętem zmarłych

Planowanie walentynek miesiąc wcześniej mnie nie dziwi - sama kiedyś tak kombinowałam, teraz już mi z wiekiem przeszło

[andzya]

Napisane przez visionAM

Mnie najbardziej denerwuje widok ozdób świątecznych pod koniec listopada, przed świętem zmarłych

Wszystkich Świętych jest 1 listopada

[boinnenazwybylyzajete]

Zależy. Jeśli chodzi o świąteczne ozdoby to z przyjemnością oglądam ulice, centra handlowe itd, nawet długo przed świętami. Jeśli chodzi o zakładanie nowych wątków jest mi to szczerze obojętne -po prostu nie wchodzę. Za to współczuje moderatorom, którzy muszą łączyć, zamykać itd.

[lilypad]

Walentynki 2034 to już chyba każde z nas spędzi z własną laseczką u boku i sztuczną szczęką w szklance na kredensie w kuchni

Ja nie planuję. Na takie wątki spoglądam rzadko, o ile w ogóle. Chcą se ludzie zawracać głowę durnotami - ich sprawa, ja mam inne rzeczy na głowie

[Hortencja]

To tak jak wątki na ślubnym- panny młode 2011 już od zeszłego roku zawzięcie rozwijały swój wątek poruszając miliony tematów o wiązankach, bukietach, pantofelkach i innych zaplanowanych już duperelach. Mnie to osobiście bawi bo życie przewrotne jest i nigdy nie planuję na dalej niż miesiąc do przodu, na kolokwia uczę się dzień przed, prezenty kupuję w weekend przed... Jak to się mówi myślał indyk o niedzieli....

[kyana]

To jest bezsensu, plany planami ale trzeba żyć każdą chwilą i teraźniejszością

[Serendipity]

Ja tak robię. Lubię mieć prezent wcześniej. Absolutne minimum to 2 tygodnie przed, jeśli nie kupiony to upatrzony, tak aby potem tylko pójść i zapłacić.

[Barbie Killer]

Mnie bardziej irytują pytania typu: "Co kupić mojemu Misiaczkowi na walentynki/święta/rocznicę?"
No ludzie, czy wizażanki znają wszystkich TŻ?
Najlepiej jak jeszcze związek trwa kilka lat...
No to już wtedy sama nie wiem co myśleć o takich ludziach.
Nie znają się, nie rozmawiają?
Jak ktoś szuka podpowiedzi np. wykonania jakiegoś prezentu to ok, ale gotowe na tacy pomysły...

[Rena]

Napisane przez cholernarejestracja

Tak sobie obserwuję wizaż z zainteresowaniem, jako (miejmy nadzieję) przyszły psycholog, i zastanawiam się - skąd ta tendencja, żeby się rzucać w wir planowania kolejnych świąt/okazji na tak długo PRZED nimi?

Już od dwóch tygodni pojawia się masa wątków o walentynkach - chociaż jeszcze nawet nie ma lutego. Dziś widziałam wątek o DNIU KOBIET, który jest, o ludzie, w marcu! Jeszcze chwila, i zaczną się wątki wielkanocne...

W supermarketach to samo, jak wiemy, no ale to mogę wytłumaczyć chęcią zysku

Nie denerwuje was to? Same tak robicie? Może patrzycie na to z przymrużeniem oka?

Musialabym miec powod, zeby tak wyczekiwac.

Co robia inni mi nie przeszkadza, naprawde sa wieksze przestepstwa niz kupowanie farbek do malowania pisanek 12 stycznia

Irytuje sie tylko wtedy gdy mi ktos cos narzuca i odpytuje - typu "gdzie idziesz na sylwka, bo chce sobie porownac czy moje plany sa wystarczajaco ambitne i jak wypadaja na tle Twoich" (tzn nie mowia tego tak wprost, ale da sie wyczuc, ze o to chodzi). Albo "jak to nie pieczesz babki wielkanocnej? A u mnie jest zawsze na stole" (niektorzy maja jakis dziwny problem z pogodzeniem sie, ze nie kazdy ma psa tak jak on, kibel w rozu tak jak on, a w ogole to nie jest jego zywa kopia).

No i ogolnie wszelkie zachowania wynikajace z niepewnosci, zapatrzenia w siebie i nie zauwazania otaczajacego swiata, jaki jest naprawde. Wiadomo, ze poczucie zagrozenia czyni ludzi agresywnych i im ktos mnie pewny tych swoich walentynek tym bardziej walczy o nie z tzw. reszta globu.

[visionAM]

Napisane przez andzya

Wszystkich Świętych jest 1 listopada

pomyliłam się, miałam na myśli koniec października

[szyrek]

Jeśli chodzi o Walentynki, to wydaje mi się że może to być spowodowane chęcią kupna prezentu np. przez internet (czas na dojście przesyłki etc.), może wcześniejsza rezerwacja? Nie jestem pewna w jaki to dzień wypada, ale jeśli w weekend to lokale mogą być zatłoczone...
Zawsze mi się wydawało, że to z kim się je spędza jest ważniejsze od tego jak, ale wiadomo - ile osób tyle różnych podejść.
Aż chyba zajrzę na te wątki
Zazwyczaj mnie nie denerwują - niech sobie ludzie piszą co chcą w wolnym czasie Często nawet nie muszę ustawiać żadnych przypominaczy że jakieś święto się zbliża
Ale na ślubnych to rzeczywiście czasem aż ręce opadają - ale co się dziwić, 'przemysł' ślubny wszystko nakręca. Według przeciętnego poradnika internetowego trzeba mieć minimum dwa lata żeby wszystko przygotować i uniknąć tragedii.
cholernarejestracja, w krk studiujesz? Ogólna czy stosowana?

[cholernarejestracja]

Krk, ogólna

I ja generalnie rozumiem jeszcze kupowanie prezentów, ale właśnie chodzi mi o takie planowanie. W styczniu już plany, gdzie pojedziemy na sylwestra, i jaka impreza będzie, że łoo

[ulinkaaa]

No coz, niektorzy maja po prostu sporo wolnego czasu, wiec sobie snuja plany. Albo maja taka osobowosc, ze uwielbiaja miec wszystko zaplanowane w przod.

Jak to mowia: jeszcze niedzwiedz w lesie, a juz skore na nim dziela...

Mi to generalnie nie przeszkadza, kazdy robi jak lubi, ale wysyp watkow walentynkowych powolutku zaczyna mnie wpieniac...

[numb05]

Walentynki - ok, w sumie żeby odpowiedni prezent wybrać, niespodziankę przygotować itd. trzeba trochę czasu. ale mnie też denerwują np. ozdoby świąteczne w październiku . sklepy to wiadomo - nakręcają klientów - już się zbliżają walentynki, to może kupię sobie kilka majtek w serduszka etc. ale czemu i wizaż opętała ta choroba?! i to dzień kobiet? nie wiem, naprawdę. akurat o dniu kobiet powinny być rozmowy na jakiejś męskiej wersji wizazu

[szyrek]

Napisane przez cholernarejestracja

Krk, ogólna

'ta lepsza'
A z tym planowaniem to może żeby zapobiec nudzie - jeśli jedna impreza nie wypaliła to zawsze jest nadzieja, że już zaczynając organizować następną uniknie się błędów.
A poza tym to ile można rozmawiać o minionej imprezie (Sylwek, walentynki) lepiej już o następnej
Chociaż muszę się przyznać - w tym roku dałam się ponieść i już po świętach kupiłam ozdoby choinkowe z myślą o przyszłym roku. Mogłabym założyć wątek 'ozdoby na Boże narodzenie 2010'

[niut0]

ja nie znoszę planować, czasami TŻ denerwuje się na mnie, że nie chce np w listopadzie rozmawiać o tym gdzie spędzimy wakacje, albo we wtorek jak spędzimy weekend. Nie lubie-bo nie wiem co wydarzy się "po drodze".
Wyjątkiem są prezenty, często kupuję je przez internet w związku z czym wole je zakupić przynajmniej 2 tyg wcześniej, żeby mieć pewność, że do mnie przyjdą. Poza tym nie lubię kupować prezentów dzień przed bo wtedy jest to coś kupionego na szybko, żeby było.

[moooniaaaa]

Napisane przez lilypad

Walentynki 2034 to już chyba każde z nas spędzi z własną laseczką u boku i sztuczną szczęką w szklance na kredensie w kuchni

Ja nie planuję. Na takie wątki spoglądam rzadko, o ile w ogóle. Chcą se ludzie zawracać głowę durnotami - ich sprawa, ja mam inne rzeczy na głowie

Kochanieńka mów za siebie

[lilypad]

Napisane przez moooniaaaa

Kochanieńka mów za siebie

Mówię za się i mego Lubego My już wiekowe stwory

[rapifen]

A ja tam sobie wszystko planuje z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Nie zarabiam, każdy wydatek "ponad" trzeba odnotować i zdobyć jakoś pieniądze, trzeba na niego odłożyć żeby nie budzić się tydzień przed z ręką w nocniku :p

[larva]

A mnie w ogóle dziwi zakładanie takich wątków, obojętnie, z jaką datą. Skąd ja mam wiedzieć, czy akurat ten prezent spodoba się facetowi, którego na oczy nie widziałam i nie zobaczę nigdy, przenigdy?

Co do planowania bezwizażowego - staram się mieć tydzień jakoś ułożony, żeby mętliku sobie nie wprowadzać.

[gosiaczek6]

prezenty bozonarodzeniowe lubię planowac miesiąc naprzod (no no bedzie gdzies z 12 osób do obdarowania) ale walentynki czy inne urodziny wolę na spontanie, jakies wyjscie, kino, kolacja, kręgle, łyzwy lub ogólnie nawet jakis prezent spontaniczny śmieszny

musze sie pochwalic ze z związku z moją choroba tz zamowil mi juz termofor z włochatym penisem zanim przysla bedzie akurat w polowie lutego na swietego walentego

[dieMadzia]

heh, zgadzam się z Rena. Najbardziej irytujące są te pytania, pełne głęboko skrywanego lęku..."Gdzi idziesz na Sylwka?", "Nie kupiłas JESZCZE prezentów? Przecież..." Taka próba zapewnienia siebie samego, że postępyujemy słusznie, tak jak trzeba, tak jak jest ok i pra dowartosciowania się- kto ma lepsze plany na tego Sylwka? Albo co planuję założyć na imprezę, która będzie za miesiąc... "No ale co planujesz założyć??!!??" Takie pytanie powtarzane srednio 3 razy w tygodniu doprowadza mnie do szału

[cerveza]

Napisane przez cholernarejestracja

Tak sobie obserwuję wizaż z zainteresowaniem, jako (miejmy nadzieję) przyszły psycholog, i zastanawiam się - skąd ta tendencja, żeby się rzucać w wir planowania kolejnych świąt/okazji na tak długo PRZED nimi?

Już od dwóch tygodni pojawia się masa wątków o walentynkach - chociaż jeszcze nawet nie ma lutego. Dziś widziałam wątek o DNIU KOBIET, który jest, o ludzie, w marcu! Jeszcze chwila, i zaczną się wątki wielkanocne...

W supermarketach to samo, jak wiemy, no ale to mogę wytłumaczyć chęcią zysku

Nie denerwuje was to? Same tak robicie? Może patrzycie na to z przymrużeniem oka?

Denerwować nie denerwuje, ale...

ciekawi mnie, dlaczego ludzie taką dużą wagę przyjmują do pierd.ół typu właśnie walentynki, dzień chłopaka, dzień kobiet, etc. tak żyją od święta do święta, planują, szykują, zamiast po prostu pójść na spontan
ja tam w ogóle świąt żadnych nie uznaję, bo co to za radocha, kiedy wiem, że jutro dostanę kwiatka, bo jest Dzień Dostawania Kwiatków wolę być zaskakiwana i ni z tego ni z owego dostać/sprawić komuś jakąś niespodziankę

[_vixen_]

Napisane przez cerveza

ciekawi mnie, dlaczego ludzie taką dużą wagę przyjmują do pierd.ół typu właśnie walentynki, dzień chłopaka, dzień kobiet, etc. tak żyją od święta do święta, planują, szykują, zamiast po prostu pójść na spontan

Bo mają cholernie nudny żywot i nie potrafią znaleźć zainteresowań, hobby, więc się koncentrują na pierdołach.
To jak ze związkami - im więcej słodzenia, misiów pysiów i koteczków, tym przeważnie mniej naprawdę wartościowych rzeczy za tym wszystkim idzie.
Mydlenie sobie oczu.

[malaDarunia]

Napisane przez cholernarejestracja

Tak sobie obserwuję wizaż z zainteresowaniem, jako (miejmy nadzieję) przyszły psycholog, i zastanawiam się - skąd ta tendencja, żeby się rzucać w wir planowania kolejnych świąt/okazji na tak długo PRZED nimi?

odpowiadając na Twoje pytanie, tak- wolę kupić coś na dwa tygodnie przed daną okazją, niż potem biegać na łeb na szyję i kupować na szybko byle co.
To tyle jeśli chodzi o mnie.

Nie lubię za to zbyt szybkiego wprowadzania atmosfery świąt do sklepów.


ps. zaczęłam już realizować wizję prezentu dla mojego faceta. (urodziny są w czerwcu... )
no ale to taki prezent ze wymaga bardzo dużego wysiłku i czasu żeby go zrealizować

[lilypad]

Napisane przez malaDarunia

odpowiadając na Twoje pytanie, tak- wolę kupić coś na dwa tygodnie przed daną okazją, niż potem biegać na łeb na szyję i kupować na szybko byle co.

Wydaje mi się, że autorce chodziło o czas nieco dłuższy, niż dwa tygodnie (vide tytuł wątku ).

Bo dla mnie, na ten przykład, nie ma nic dziwnego w tym, że 4 grudnia myśli się o prezentach bożonarodzeniowych. Spoko loko. Ale kiedy myśli się o BN w czerwcu... To trochę nie halo, chyba.
Ja nie wiem, czy tych świąt dożyję, więc po co mam grzać mózgownicę myślami o prezentach? Lepiej zająć się bieżącymi sprawami.

[eyo]

Napisane przez Hortencja

To tak jak wątki na ślubnym- panny młode 2011 już od zeszłego roku zawzięcie rozwijały swój wątek poruszając miliony tematów o wiązankach, bukietach, pantofelkach i innych zaplanowanych już duperelach. Mnie to osobiście bawi bo życie przewrotne jest i nigdy nie planuję na dalej niż miesiąc do przodu, na kolokwia uczę się dzień przed, prezenty kupuję w weekend przed... Jak to się mówi myślał indyk o niedzieli....

no według mnie 2 lata na organizacje konkretnego wesela to minimum.. tak żeby mieć wszystko dopięte.. wiec 3 lata to taka zabaw na luzie moim zdaniem
nie widze w tym nic dziwnego, raczej ciekawe by bylo jakby ktos właśnie sobie miesiąc wczęsniej zaczał o slubie na 200 osób myśleć i sali szukać

swoją drogą - ciekawe studia jak się tak za wszystko wysatrczy dzień przed brać...

====

ja lubię mieć wszystko poukładane, jestem osobą która po prostu musi żyć według planu - nie nawidze jak coś się wali, idzie nie po mojej myśli, na nawidzę podejmować decyzji w pośpiechu - żadnych
dlatego też wolę prezent kupić wcześniej ( np. TZ zażyczył sobie zestaw do yerba mate, u mnie w okolicy nigdzie nie ma takich sklepów - jakby nie pomyślała wcześniej to nici z prezentu bo musiałam zamawiać przez neta..)

ja wszystko lubie mieć zapięte, zorganizowane i tak załatwione, że po prostu na luzie idę i robię. Żyję jak chodzący rozkład jazdy

ja rozumiem, że niktórzy sobie żyją z dnia na dzień i im tak wygodnie i im tak pasuje - ale nie każdemu takie życie pełne wybojów, czasem spięć w nagłych wypadkach odpowiada...


a co do pierdółek = ja się cieszę, że z moim TZ po 6 latach związku pamietamy o pierdółkach i nie wiem czemu to, że pamiętamy o różnych świetach ma znaczyć, że nie mamy innych zajęc ( tak a ten kto napisał post o tym, że ludzie myślący o pierdółkach nie mają zajęc sama nie ma zajęc tylko pisze posty... jak juz uogólnia..). Mi to pasuje, przynajmniej jestem z nim ciąglę na etapie "zakochanej pary nastolatków" a nie nudnego związku z 6cio letnim stażem, chociaż potrafimy jeszcze jak głupi sie cieszyć na durnowatą walentynkowa kartkę... dla mnie to ważne

[mmk]

Ja jedyne co planuję duzo do przodu to wakacje - w grudniu kupowałam wakacje na czerwiec. Jak chcę wyjechać z całą rodziną, mieć fajny pokój itd, itp to niestety tak trzeba. A i tak choć kupowałam w grudniu bilety to juz nie było miejsc w samolocie np. z Katowic, czy Krakowa i lecimy z Warszawy. A planuję (czytaj szukam miejsca gdzie chciałabym porwać rodzinę na miarę mojego budżetu) już od września. Właśnie dlatego że nie mam za wiele czasu, nie lubię niespodzianek, to do czasu do czasu spędzam kilka minit w poszukiwaniu wymarzonego urlopu. I to nie chodzi o sam hotel, ale równiez czy warto tam jechać, co można zwiedzić itd...
Walentynki i inne tego typu świeta traktuję z przymruzeniem oka, więc nie przywiązuję do tego zbyt wiele uwagi i czasu - jestem z meżem ponad 11 lat po ślubie, znamy sie od 15 lat, a i tak sie kochamy i nie ma znaczenia jak spędzamy walentynki, bo walentynki mozna sobie robić zawsze.

[201803290936]

Świetny wątek . Ale przyznaję się bez bicia, że sama czasami zaczynam planować coś z wyprzedzeniem - to chyba głównie wpływ reklam, całej tej medialnej otoczki wokół np. świąt. Czasami to przez promocje - np. ostatnio widziałam w sklepie internetowym fajne torebki, sporo przecenione - nastąpił ciąg myślowy - torebka - M. lubi torebki (dobra koleżanka) - torebka jako prezent dla M. - prezent na jaką okazję? na urodziny... Tylko, że M. ma urodziny w czerwcu . Na szczęście nie odwaliło mi i nie kupiłam jej już teraz tej torebki.

A czasami planuję coś z np. 2 tygodniowym wyprzedzeniem, bo nie zawsze lubię być zaskakiwana - spontaniczny wypad gdzieś jest OK, ale czasami dobrze wiedzieć na czym się stoi. Ale najczęściej planuję na około tydzień przed.

W Walentynki mamy 6. rocznicę bycia ze sobą (tzn. TŻ i ja), a w ogóle o tym nie myślę, zresztą dla mnie to takie święto choćby wcale - nie rusza mnie. Pewnie kupimy wino i może sobie zamówimy pizze (aaaa jednak już planuję), ale nie wiem dokładnie - pewnie ustalimy cokolwiek kilka dni wcześniej.

Największą masakrą jest dla mnie planowanie małżeństwa przez jedną ze stron związku "jak tylko skończymy studia i się obronimy" (taki schemat "wszyscy tak robią", "taka jest kolejność rzeczy", nieważne czy druga strona chce i nie ważne, czy samemu tak serio serio się tego chce) i zaklepywanie rzeczy związanych ze ślubem na 2-3 lata do przodu - wiele par jest potem ze sobą "bo wszystko już zarezerwowane, nie odkręci się tego". Rozumiem - sala z wyprzedzeniem, ale reszta? Nie trzeba już 2 lata do przodu rezerwować i kupować wszystkiego.

Oczywiście są rzeczy, które jednak warto zaplanować z góry - np. rezerwacje fajnych pokoi na wakacje, oszczędzenie kasy, zapisanie się na badania.