Sama do klubu

[jimmys]

Co sądzicie o wybraniu się samej do klubu, bez znajomych? Może któraś kiedyś się zdecydowała na coś takiego i podzieli się wrażeniami?
Naszła mnie refleksja po weekendzie spędzonym ze znajomymi.
Jestem typem osoby, która na imprezach i tak się zawsze odłącza od swojej grupki, zawsze poznaję nowych ludzi, lubię bawić się sama i dać się ponieść (w tym pozytywnym sensie, nie chodzi mi o jakieś ekscesy) pomyślałam, że może jest to jakaś myśl? Uwielbiam przede wszystkim tańczyć,natomiast moi znajomi wolą od klubów bary, zwykle to ja ich wyciągam i trzymam w tych klubach. Z koleżankami też różnie bywa, niektórym nie pozwalają faceci, jakbyśmy miał tam nie wiadomo co robić, albo trzeba zaraz którąs ogarniać
Mam wrażenie, że w moim przypadku taka wyprawa w pojedynkę miałaby swoje plusy, z drugiej strony, mam pewne opory, już widzę jak moi znajomi mówią,że zwariowałam
Sama nie wiem..

[Adrianna_8]

Napisane przez jimmys

Co sądzicie o wybraniu się samej do klubu, bez znajomych? Może któraś kiedyś się zdecydowała na coś takiego i podzieli się wrażeniami?
Naszła mnie refleksja po weekendzie spędzonym ze znajomymi.
Jestem typem osoby, która na imprezach i tak się zawsze odłącza od swojej grupki, zawsze poznaję nowych ludzi, lubię bawić się sama i dać się ponieść (w tym pozytywnym sensie, nie chodzi mi o jakieś ekscesy) pomyślałam, że może jest to jakaś myśl? Uwielbiam przede wszystkim tańczyć,natomiast moi znajomi wolą od klubów bary, zwykle to ja ich wyciągam i trzymam w tych klubach. Z koleżankami też różnie bywa, niektórym nie pozwalają faceci, jakbyśmy miał tam nie wiadomo co robić, albo trzeba zaraz którąs ogarniać
Mam wrażenie, że w moim przypadku taka wyprawa w pojedynkę miałaby swoje plusy, z drugiej strony, mam pewne opory, już widzę jak moi znajomi mówią,że zwariowałam
Sama nie wiem..

Jeśli masz ochotę, to idź. Zawsze przecież możesz wyjść i iść do domu .

Moja przyjaciółka czasem zostawała sama w klubie (jak ja musiałam już wyjść) i z tego co wiem, to świetnie się bawiła.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[476bc3dbac029ec3a9e93a7df5eb47c70ae0ad31]

Napisane przez jimmys

Co sądzicie o wybraniu się samej do klubu, bez znajomych? Może któraś kiedyś się zdecydowała na coś takiego i podzieli się wrażeniami?
Naszła mnie refleksja po weekendzie spędzonym ze znajomymi.
Jestem typem osoby, która na imprezach i tak się zawsze odłącza od swojej grupki, zawsze poznaję nowych ludzi, lubię bawić się sama i dać się ponieść (w tym pozytywnym sensie, nie chodzi mi o jakieś ekscesy) pomyślałam, że może jest to jakaś myśl? Uwielbiam przede wszystkim tańczyć,natomiast moi znajomi wolą od klubów bary, zwykle to ja ich wyciągam i trzymam w tych klubach. Z koleżankami też różnie bywa, niektórym nie pozwalają faceci, jakbyśmy miał tam nie wiadomo co robić, albo trzeba zaraz którąs ogarniać
Mam wrażenie, że w moim przypadku taka wyprawa w pojedynkę miałaby swoje plusy, z drugiej strony, mam pewne opory, już widzę jak moi znajomi mówią,że zwariowałam
Sama nie wiem..

Moi znajomi to nawet mówili, że to "nie jest normalne" jak sama chodziłam do stołówki studenckiej.

Sama do klubu bym się nie wybrała. Na początku studiów poszłam 2 razy. Pierwszy raz było dziwnie, wszyscy byli w grupach, wyszłam po kwadransie. Drugi poznałam jakiegoś typa, który nie chciał się odczepić. Ale ze mnie to ogólnie nie bardzo typ klubowy, więc w twoim przypadku może być lepiej jeśli znasz i lubisz tę kulturę. Znam chłopaków chodzących samemu do klubów, więc dlatego kobieta miałaby tego nie robić.

Dużo też zależy od klubu, w jakim stopniu ludzie siedzą w grupach, w jakim tańczą.

[Ilonekk]

Skoro nawet idąc ze znajomymi, odłączasz się od grupy i bawisz się sama, to nie rozumiem, w czym problem. Gorzej, gdyby pytanie zostało postawione w sytuacji, kiedy nie miałabyś żadnych znajomych i wyjście w pojedynkę do klubu było jedynym możliwym rozwiązaniem.

[jimmys]

Napisane przez Ilonekk

Skoro nawet idąc ze znajomymi, odłączasz się od grupy i bawisz się sama, to nie rozumiem, w czym problem. Gorzej, gdyby pytanie zostało postawione w sytuacji, kiedy nie miałabyś żadnych znajomych i wyjście w pojedynkę do klubu było jedynym możliwym rozwiązaniem.

To znaczy? Co by to zmieniało? Wtedy i wtedy chodzi o wyjście samej, a wtedy by było wręcz ostatecznością

[Ilonekk]

Napisane przez jimmys

To znaczy? Co by to zmieniało? Wtedy i wtedy chodzi o wyjście samej, a wtedy by było wręcz ostatecznością

Po prostu nie rozumiem, w czym problem, który posunął autorkę aż do założenia wątku. Uważam, że skoro nawet idąc z przyjaciółmi odłącza się od nich i bawi się osobno, bo lubi tańczyć, a znajomi preferują siedzenie przy barze, to równie dobrze może iść sama na imprezę

[Liara_Tsoni]

Większość moich koleżanek jest nieklubowa. Jak bylam singlem to chodziłam czesto sama

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[mabi27]

Chodzi może o to, że wchodzi się do klubu razem, na początku jest się razem, dopiero potem się człowiek odłącza. A tak to od początku sam i może być dziwnie. Też miałam takie myśli, by iść samej.

[mariamalaria]

Napisane przez mabi27

Chodzi może o to, że wchodzi się do klubu razem, na początku jest się razem, dopiero potem się człowiek odłącza. A tak to od początku sam i może być dziwnie. Też miałam takie myśli, by iść samej.

Takie myśli? To to nie jest normalne, że jak chce się iść samemu, to się idzie i tyle? W czym problem?

[aniaexplode]

Ja praktycznie zawsze chodziłam sama do klubu. Czasem było mi nieswojo jak wchodzilam próbowałam dołączyć się do jakiejś grupki. Na imprezie jak poznawalam jakiegoś typa zawsze mówiłam że jestem z bratem. No i trochę dziwnie wracać samej, tzn. Wyjść z klubu dotrzeć do auta i jechać. Ale są tez tego plusy.

[mabi27]

Napisane przez mariamalaria

Takie myśli? To to nie jest normalne, że jak chce się iść samemu, to się idzie i tyle? W czym problem?

No w tym, że jednak ostatecznie idzie się z koleżankami, bo zawsze były chętne