Związki które nie miały prawa się udać a jednak.

[patricia_ventura]

Jak w temacie dziewczyny. Zwiazki, gdzie wydawac by sie mogło, ze facetowi nie zalezy, kłamie, bawi się. Takie historie, ktore gdyby sie znalazly na wizazowym forum zostaly by spisane na straty, a na facecie nie zostawiłybysmy suchej nitki.

Może zaczne.

Moja znajoma. Zaczela sie spotykac z facetem, nie Polakiem (mieszkamy za granicą). Wszystko bylo super do póki nie zaszła w ciążę. Wtedy zaczely sie sypac trupy z szafy: okazalo sie ze w tym samym czasie w ciaze zaszla tez jego druga "dziewczyna". Moja znajoma zostawil sama z dzieckiem. Jak mala skonczyla kilka miesięcy pan sie obudzil i chcial wszytsko naprawiac. Moja znajoma mu wybaczyla. Przeszli terapie. Sa razem juz ponad 10 lat. On placi alimenty ale jest dobrze, kochaja sie, ona jest szczesliwa.





Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[shaylla]

To ja na przekór. Nie wierzę w takie związki. Uwżam, że w życiu nie chodzi o to by cierpieć i się poświęcać bo kiedyś będzie dobrze on się zmieni, zrozumie bla bla bla...

Przykłady z najbliższego środowiska:

1. Niegdyś przyjaciółka - była z facetem 3 razy w ciągu 7 lat. Bo miłość etc. Mieli różne problemy i za każdym razem chyba myśleli, że w międzyczasie wyparowały. Jak usłyszałam, że 3 raz do niego wróciła powiedziałam wprost co na ten temat myślę, to nie odzywała się do mnie kilka miesięcy. Ostetecznie przyznała mi rację... Miłość to niestety nie wszystko.

2. Dobra koleżanka - zakochała się chyba od pierwszego wejrzenia. Ogólnie miała duże ciśnienie, bo zbliżała się 30. ona długo sama, chciała dziecko. No i po 2 mies zaszła w ciążę. On ciąglę zmieniał pracę, nigdy nie mówił gdzie i co robi. Nie raz złapała go na kłamstwie. Ale miłośc, rodzina. Mieszka u niej nieznacznie dokłądając się, no ale nie ma z czego a ona go kocha . Dzieciak ma już ze 2 lata, nadal są razem ale dla mnie to najdziwniejszy związek świata - on ma wiecznie fochy, ona biega wokół żeby go udobruchać.

3. Koleżanka ze studiów - ona z wykształconej rodziny, on po podstawówce. W życiu głównie się kłócili, wieczne fochy z jednej i drugiej strony. Nawet krótko przed ślubem tak się kłócili, ze rodzice proponowali, by odwołać ślub etc. Ale ona się uparła, chciała być książkniczką i takie brednie - ślub się odbył. Po ślubie był dokłądnie to samo - schodzili się, rozchodzili, wieczne wojny. Po kilku latach on zginął w wypadku i to straszne, ale... jej chyba ulżyło...

Przepraszam Autorko, pewnie nie o to Ci chodziło. Ale ja uważam, że jak na początku są jakieś niepokojące sygnały trzeba wiać i nie marnować życia.

[karola11]

Napisane przez shaylla

To ja na przekór. Nie wierzę w takie związki. Uwżam, że w życiu nie chodzi o to by cierpieć i się poświęcać bo kiedyś będzie dobrze on się zmieni, zrozumie bla bla bla...

Przykłady z najbliższego środowiska:

1. Niegdyś przyjaciółka - była z facetem 3 razy w ciągu 7 lat. Bo miłość etc. Mieli różne problemy i za każdym razem chyba myśleli, że w międzyczasie wyparowały. Jak usłyszałam, że 3 raz do niego wróciła powiedziałam wprost co na ten temat myślę, to nie odzywała się do mnie kilka miesięcy. Ostetecznie przyznała mi rację... Miłość to niestety nie wszystko.

2. Dobra koleżanka - zakochała się chyba od pierwszego wejrzenia. Ogólnie miała duże ciśnienie, bo zbliżała się 30. ona długo sama, chciała dziecko. No i po 2 mies zaszła w ciążę. On ciąglę zmieniał pracę, nigdy nie mówił gdzie i co robi. Nie raz złapała go na kłamstwie. Ale miłośc, rodzina. Mieszka u niej nieznacznie dokłądając się, no ale nie ma z czego a ona go kocha . Dzieciak ma już ze 2 lata, nadal są razem ale dla mnie to najdziwniejszy związek świata - on ma wiecznie fochy, ona biega wokół żeby go udobruchać.

3. Koleżanka ze studiów - ona z wykształconej rodziny, on po podstawówce. W życiu głównie się kłócili, wieczne fochy z jednej i drugiej strony. Nawet krótko przed ślubem tak się kłócili, ze rodzice proponowali, by odwołać ślub etc. Ale ona się uparła, chciała być książkniczką i takie brednie - ślub się odbył. Po ślubie był dokłądnie to samo - schodzili się, rozchodzili, wieczne wojny. Po kilku latach on zginął w wypadku i to straszne, ale... jej chyba ulżyło...

Przepraszam Autorko, pewnie nie o to Ci chodziło. Ale ja uważam, że jak na początku są jakieś niepokojące sygnały trzeba wiać i nie marnować życia.

Popieram. Happy end zdarza się niezwykle rzadko. Szkoda życia na próbę czy będzie happpy end czy dramat.

[kotissska]

Napisane przez shaylla

To ja na przekór. Nie wierzę w takie związki. Uwżam, że w życiu nie chodzi o to by cierpieć i się poświęcać bo kiedyś będzie dobrze on się zmieni, zrozumie bla bla bla...

Przykłady z najbliższego środowiska:

1. Niegdyś przyjaciółka - była z facetem 3 razy w ciągu 7 lat. Bo miłość etc. Mieli różne problemy i za każdym razem chyba myśleli, że w międzyczasie wyparowały. Jak usłyszałam, że 3 raz do niego wróciła powiedziałam wprost co na ten temat myślę, to nie odzywała się do mnie kilka miesięcy. Ostetecznie przyznała mi rację... Miłość to niestety nie wszystko.

2. Dobra koleżanka - zakochała się chyba od pierwszego wejrzenia. Ogólnie miała duże ciśnienie, bo zbliżała się 30. ona długo sama, chciała dziecko. No i po 2 mies zaszła w ciążę. On ciąglę zmieniał pracę, nigdy nie mówił gdzie i co robi. Nie raz złapała go na kłamstwie. Ale miłośc, rodzina. Mieszka u niej nieznacznie dokłądając się, no ale nie ma z czego a ona go kocha . Dzieciak ma już ze 2 lata, nadal są razem ale dla mnie to najdziwniejszy związek świata - on ma wiecznie fochy, ona biega wokół żeby go udobruchać.

3. Koleżanka ze studiów - ona z wykształconej rodziny, on po podstawówce. W życiu głównie się kłócili, wieczne fochy z jednej i drugiej strony. Nawet krótko przed ślubem tak się kłócili, ze rodzice proponowali, by odwołać ślub etc. Ale ona się uparła, chciała być książkniczką i takie brednie - ślub się odbył. Po ślubie był dokłądnie to samo - schodzili się, rozchodzili, wieczne wojny. Po kilku latach on zginął w wypadku i to straszne, ale... jej chyba ulżyło...

Przepraszam Autorko, pewnie nie o to Ci chodziło. Ale ja uważam, że jak na początku są jakieś niepokojące sygnały trzeba wiać i nie marnować życia.

To po co piszesz coś niezwiązanego z wątkiem? Załóż nowy o związkach, które nie miały prawa się udać i się nie udały a nie wsadzasz tu swoje nieudane historie. Totalne zignorowanie i tematu i autorki.

[shaylla]

Napisane przez kotissska

To po co piszesz coś niezwiązanego z wątkiem? Załóż nowy o związkach, które nie miały prawa się udać i się nie udały a nie wsadzasz tu swoje nieudane historie. Totalne zignorowanie i tematu i autorki.

Podejrzewam, że Autorka właśnie w takim związku jest i chce pokazać światu, że ich wielka miłość pokona wszelkie przeciwności losu. Wolałam po prostu ostrzec.

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Napisane przez kotissska

To po co piszesz coś niezwiązanego z wątkiem? Załóż nowy o związkach, które nie miały prawa się udać i się nie udały a nie wsadzasz tu swoje nieudane historie. Totalne zignorowanie i tematu i autorki.

Nie chciałam offtopować ale na ile kojarzę historię autorki, to nie wierzę że z tego wątku wyniknie dla niej coś dobrego. W ogóle to byłby zły wątek na takie forum, bo służyłby dziewczynom w toksycznych związkach do umacniania się w poczuciu, że jak jeszcze trochę poczekają i pocierpią to potwór zamieni się w księcia.

[Ssalvatore]

A co sądzicie o przypadku, gdy on pochodzi z ułożonej rodziny, jest wesoła, ma plan na życie, idzie na dobrą uczelnie, ma mnóstwo znajomych(nie jest typową księżniczką, która szuka rycerza w białym BMW) za to on pochodzi z patologicznej rodziny, z którą nie utrzymuje kontaktu, na polu zawodowym mimo prawie 30 ciągle szuka swego miejsca w firmach, nie ma studiów, nie jest głupi ale życie go przydusiło na tyle że nie wieży w siebie.


Łączy ich miłość, wzajemny szacunek, dogadują się, po prostu jest im dobrze ze sobą. Są ze sobą dopiero miesiąc.


Czy taki związek ma prawo przetrwać wiele lat?

[Hanako]

Napisane przez Ssalvatore

A co sądzicie o przypadku, gdy on pochodzi z ułożonej rodziny, jest wesoła, ma plan na życie, idzie na dobrą uczelnie, ma mnóstwo znajomych(nie jest typową księżniczką, która szuka rycerza w białym BMW) za to on pochodzi z patologicznej rodziny, z którą nie utrzymuje kontaktu, na polu zawodowym mimo prawie 30 ciągle szuka swego miejsca w firmach, nie ma studiów, nie jest głupi ale życie go przydusiło na tyle że nie wieży w siebie.


Łączy ich miłość, wzajemny szacunek, dogadują się, po prostu jest im dobrze ze sobą. Są ze sobą dopiero miesiąc.


Czy taki związek ma prawo przetrwać wiele lat?

Uważam, że widać przepaść umysłową między dojrzałym facetem a świeżo upieczoną studentką, która ocenia ludzi przez pryzmat rodziny i wykształcenia, zamiast patrzeć na realne cechy charakteru, podejście do życia, inteligencję, plany.
I wydaje mi się, że w związku, w którym jedna strona nieustannie czuje się lepsza ("ja z takiej dobrej rodziny, a on z patologa, ja po takich dobrych studiach, a on ma tylko maturę, przede mną taka świetlana przyszłość, a on jeszcze nie zrobił świetnej kariery") nie ma szans na wzajemny szacunek i zrozumienie.

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez Hanako

Uważam, że widać przepaść umysłową między dojrzałym facetem a świeżo upieczoną studentką, która ocenia ludzi przez pryzmat rodziny i wykształcenia, zamiast patrzeć na realne cechy charakteru, podejście do życia, inteligencję, plany.
I wydaje mi się, że w związku, w którym jedna strona nieustannie czuje się lepsza ("ja z takiej dobrej rodziny, a on z patologa, ja po takich dobrych studiach, a on ma tylko maturę, przede mną taka świetlana przyszłość, a on jeszcze nie zrobił świetnej kariery") nie ma szans na wzajemny szacunek i zrozumienie.

Musze sie zgodzic. W doroslym zyciu malo kogo interesuje czy pochodzisz z dobrej rodziny

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[karola11]

Skoro to raptem miesiąc to na początku przymyka się na to wszystko oczy i wierzy się w to, że taki związek przetrwa, że rozwinie się z tego coś pięknego, trwałego i bezproblemowego.
Niestety, ale moim zdaniem to tylko bajka. Jeżeli mężczyzna w wieku 30 lat jest niestabilny zawodowo, ma problemy emocjonalne (bo moim zdaniem je ma skoro przydusiło go życie, ewidentnie widać tutaj wpływ patologicznej rodziny na niego) to nie jest to dobry kandydat na drugą połowę. Nie twierdzę, że jest to zły człowiek, może być dobrym człowiekiem, ale nieodpowiednim. Tym bardziej jak jest zbyt duża przepaść między dwojgiem ludzi trudniej będzie w przyszłości o związek stabilny. Z czasem pojawią się różne oczekiwania, potrzeby, priorytety a w tym związku to kobieta będzie się dusić a jej potrzebny chociażby emocjonalne nie zostana zaspokojone. Z doświadczenia wiem, że lepiej jest celować w kogoś, kto jest mniej więcej na tym poziomie co by. Zbyt duże przepaści prowadzą donikąd.

[Ssalvatore]

Przykre jest to co piszecie ale prawdziwe. Bo jak inaczej nazwać taką prawdziwą miłość, w której jest wszystko jest na swoim miejscu, która rozsypuje się z przyczyn rozsądkowych.


Smutne to gdy dwoje ludzi łączących tak wiele rozstaje się bo przekonania jakie panują w tym chorym świecie nakazują, wręcz zmuszają postępować wedle nich

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez Ssalvatore

Przykre jest to co piszecie ale prawdziwe. Bo jak inaczej nazwać taką prawdziwą miłość, w której jest wszystko jest na swoim miejscu, która rozsypuje się z przyczyn rozsądkowych.


Smutne to gdy dwoje ludzi łączących tak wiele rozstaje się bo przekonania jakie panują w tym chorym świecie nakazują, wręcz zmuszają postępować wedle nich

Ja mysle ze w tym wypadku zwiazek ma szanse. I tylko od tych dwojga zalezy czy to przetrwa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;84888256]Nie chciałam offtopować ale na ile kojarzę historię autorki, to nie wierzę że z tego wątku wyniknie dla niej coś dobrego. W ogóle to byłby zły wątek na takie forum, bo służyłby dziewczynom w toksycznych związkach do umacniania się w poczuciu, że jak jeszcze trochę poczekają i pocierpią to potwór zamieni się w księcia.[/QUOTE]Zgadzam się.

Pisanie, że on pił, bił 20 lat, a potem się zmienił i happy end to raczej słaby przekaz dla osób w takich związkach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[justynkag10]

Znam związki, które dobrze się mają mimo, że większość osób by je skrytykowała. Bo prawda jest taka, że każdy jest inny i to co dla jednego jest nie do wybaczenia dla drugiego jest warte przepracowania. Jedni ludzie potrafią wykorzystać to, że dostali szanse inni nie. Najważniejsze to żyć w zgodzie z sobą samym i umieć czasem powiedzieć dosyć. Niektóre błędy są nie do wybaczenia moim zdaniem np. przemoc. I takich związków nawet na pozór szczęśliwych nie kojarzę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Andziullka666]

Napisane przez justynkag10

Znam związki, które dobrze się mają mimo, że większość osób by je skrytykowała. Bo prawda jest taka, że każdy jest inny i to co dla jednego jest nie do wybaczenia dla drugiego jest warte przepracowania. Jedni ludzie potrafią wykorzystać to, że dostali szanse inni nie. Najważniejsze to żyć w zgodzie z sobą samym i umieć czasem powiedzieć dosyć. Niektóre błędy są nie do wybaczenia moim zdaniem np. przemoc. I takich związków nawet na pozór szczęśliwych nie kojarzę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Zgadzam się, tym bardziej że wizazowa rada na niemal wszystkie problemy w związku brzmi "rzuć go". Tymczasem życie ze sobą to nie tylko dobre czasy. Ale w cudowną przemianę przemocowca lub notorycznego zdradzacza też mi ciężko uwierzyć.

[Folgia]

Znam historię takiej pewnej mojej znajomej. Ona była 19-letnią uczennicą. On 32-letni facet, żonaty, jej nauczyciel. Nawiązał się między nimi romans. On miał zostawić żonę, ale to były puste słowa. Jak żona się dowiedziała o ich romansie to sama go puściła z torbami, on został z tą moją znajomą (nie wiem czy dalej są razem) i oczywiście pracę jako nauczyciel stracił.

Druga historia to mojej kuzynki. Toksyczny związek. Mają dwójkę dzieci. Ciągle awantury, on nie chce chodzić do pracy, patologia, widziałam na własne oczy jak on ją bije. Ale kuzynka nadal święcie zakochana w swoim księciu i nikt jej do rozsądku nie przemówi. No, ale prawdziwa miłość

Uważam, że nie ma sensu walczyć o związek z d... Relacja z drugim człowiekiem powinna dam dawać radość, a nie krzyż cierpienia.

[kalor]

Ja znam związek, w którym facet szantażował zerwaniem (i zrywał) co jakiś miesiąc, laska starała się go odzyskać, nawet się samookaleczała. Zrywali chyba z kilkanaście razy, normalnie w równych odstępach. W międzyczasie niby szczęśliwi. No cóż, związek trwa już chyba z pół roku nie zerwali, tak że ten. Niby udany

---------- Dopisano o 13:26 ---------- Poprzedni post napisano o 13:26 ----------

Co kto lubi.

[patricia_ventura]

Napisane przez kalor

Ja znam związek, w którym facet szantażował zerwaniem (i zrywał) co jakiś miesiąc, laska starała się go odzyskać, nawet się samookaleczała. Zrywali chyba z kilkanaście razy, normalnie w równych odstępach. W międzyczasie niby szczęśliwi. No cóż, związek trwa już chyba z pół roku nie zerwali, tak że ten. Niby udany

---------- Dopisano o 13:26 ---------- Poprzedni post napisano o 13:26 ----------

Co kto lubi.

Nie o takie ni chodzilo ten nie jest udany na pewno. Toksyk.

Mam drugi przykład tez od znajomych ktorzy sa ze soba kolo 10 lat tez.
Opowiadała ze początki nie byly najlepsze, chodzil z nia, kręcił z inna w tym samym czasie, olewal ja, to ona zebrala o atencje. A dzisiaj obydwoje swiata poza soba nie widza i maja 5letniego syna.


A gdyby te 10 lat temu zalozyla watek na wizazu wszystkie zgodnie bysmy stwierdzily ze to nie ma sensu. A jednak.


Mysle ze Mariamalaria tez moglaby sie wypowiedziec w temacie. Co by nie mowic jej zwiazek byl spisany przez wizazanki na straty, bo byla kochanka. Jednak jest zona.

W tym watku chodzi mi o to, zeby pokazac ze nie wszytsko jest takie czarno-biale jak jest dla uzytkowniczek forum. Ze czasem jest szansa tylko potrzeba troche cierpliwosci i wiary.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 13:18 ---------- Poprzedni post napisano o 13:09 ----------

Btw nie pytalam co kto sadzi o takich związkach tylko o historie z zycia wziete.

A i nie jesten w takim zwiazku jak ktos zasugerowal. Moj zwiazek z panem ktory mieszkal z byla sie swietnie rozwija. Ja znalazlam mieszkanie w koncu. Z tamtego poprzedniego smiejemy sie razem

Co do mojego romansu sprzed roku gdzie bylam ta druga: oni sie rozwodza. Nie mieszkaja juz razem. Odezwal sie do mnie raz, czy moze mnie zaprosic na kawe i pewnie gdybym nie byla zakochana w mpim obecnym najcudnowniejszym facecie na świecie to poszlabym i kto wie...

Dziewczyny nie wszytsko jest takie czarno-biale.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez patricia_ventura

Nie o takie ni chodzilo ten nie jest udany na pewno. Toksyk.

Mam drugi przykład tez od znajomych ktorzy sa ze soba kolo 10 lat tez.
Opowiadała ze początki nie byly najlepsze, chodzil z nia, kręcił z inna w tym samym czasie, olewal ja, to ona zebrala o atencje. A dzisiaj obydwoje swiata poza soba nie widza i maja 5letniego syna.


A gdyby te 10 lat temu zalozyla watek na wizazu wszystkie zgodnie bysmy stwierdzily ze to nie ma sensu. A jednak.


Mysle ze Mariamalaria tez moglaby sie wypowiedziec w temacie. Co by nie mowic jej zwiazek byl spisany przez wizazanki na straty, bo byla kochanka. Jednak jest zona.

W tym watku chodzi mi o to, zeby pokazac ze nie wszytsko jest takie czarno-biale jak jest dla uzytkowniczek forum. Ze czasem jest szansa tylko potrzeba troche cierpliwosci i wiary.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 13:18 ---------- Poprzedni post napisano o 13:09 ----------

Btw nie pytalam co kto sadzi o takich związkach tylko o historie z zycia wziete.

A i nie jesten w takim zwiazku jak ktos zasugerowal. Moj zwiazek z panem ktory mieszkal z byla sie swietnie rozwija. Ja znalazlam mieszkanie w koncu. Z tamtego poprzedniego smiejemy sie razem

Co do mojego romansu sprzed roku gdzie bylam ta druga: oni sie rozwodza. Nie mieszkaja juz razem. Odezwal sie do mnie raz, czy moze mnie zaprosic na kawe i pewnie gdybym nie byla zakochana w mpim obecnym najcudnowniejszym facecie na świecie to poszlabym i kto wie...

Dziewczyny nie wszytsko jest takie czarno-biale.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Brzmisz jakbyś próbowała nas przekonać. Może sama nie do końca w to wierzysz stąd ten wątek?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Folgia]

Napisane przez patricia_ventura

Nie o takie ni chodzilo ten nie jest udany na pewno. Toksyk.

Mam drugi przykład tez od znajomych ktorzy sa ze soba kolo 10 lat tez.
Opowiadała ze początki nie byly najlepsze, chodzil z nia, kręcił z inna w tym samym czasie, olewal ja, to ona zebrala o atencje. A dzisiaj obydwoje swiata poza soba nie widza i maja 5letniego syna.


A gdyby te 10 lat temu zalozyla watek na wizazu wszystkie zgodnie bysmy stwierdzily ze to nie ma sensu. A jednak.


Mysle ze Mariamalaria tez moglaby sie wypowiedziec w temacie. Co by nie mowic jej zwiazek byl spisany przez wizazanki na straty, bo byla kochanka. Jednak jest zona.

W tym watku chodzi mi o to, zeby pokazac ze nie wszytsko jest takie czarno-biale jak jest dla uzytkowniczek forum. Ze czasem jest szansa tylko potrzeba troche cierpliwosci i wiary.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 13:18 ---------- Poprzedni post napisano o 13:09 ----------

Btw nie pytalam co kto sadzi o takich związkach tylko o historie z zycia wziete.

A i nie jesten w takim zwiazku jak ktos zasugerowal. Moj zwiazek z panem ktory mieszkal z byla sie swietnie rozwija. Ja znalazlam mieszkanie w koncu. Z tamtego poprzedniego smiejemy sie razem

Co do mojego romansu sprzed roku gdzie bylam ta druga: oni sie rozwodza. Nie mieszkaja juz razem. Odezwal sie do mnie raz, czy moze mnie zaprosic na kawe i pewnie gdybym nie byla zakochana w mpim obecnym najcudnowniejszym facecie na świecie to poszlabym i kto wie...

Dziewczyny nie wszytsko jest takie czarno-biale.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja bym nie mogła być dalej z kimś, kto mnie kiedyś krzywdził. Nawet gdyby się ta osoba zmieniła o 180 stopni. Ale co kto lubi.

[patricia_ventura]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;84894696]Brzmisz jakbyś próbowała nas przekonać. Może sama nie do końca w to wierzysz stąd ten wątek?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Nie wiem w jakim celu mialabym kogokolwiek przekonywac. Bylam ciekawa historii bo ciagle tylko piszecie "zerwij" "rzuc" "to nie ma sensu" "z tego nic nie będzie" a nie zawsze tak jest.

Nawet z moim bylym poxzatki wyglądały tak ze rzadko mial dla mnie czas bo ciagke SPAL. i dzieki bogu nie zalozylam wtedy watku na wizazu bo na pewno byloby ze powinnam to skonczyc zanim się zaczęło bo on na bank sciemnia plus jeszcze pamietam jak bylam z nim na mieście i dzwonila do niego "Kasia" i odrzucil polaczenie a do mnie powiedzial ze to jego dobra przyjaciolka. I zaloze sie ze uslyszalabym ze z tego nic nie bedziw, ze moze sie spotyka ze mna z nudow itd itp. A bylismy ze soba 5 lat z czego 4 bylam najszczesliwsza kobieta na swiecie.


Niektóre dziewczyny sa rozbite przez to wizazowe spisywanie wszystkiego na straty, a może czasem warto dac szanse i troche czasu czasowi
I nie chodzi mi tu o związki gdzie ktos jest razem tyle i tyle lat i przez wiekszosc czasu facet zneca sie fizycznie lub psychicznie lub jest alkoholikiem. Mala szansa ze to sie zmieni.
Chodzi mi o to, ze moze czasem faktycznie ktos ma jakies problemy, nie ma czasu, lub z jakichs innych powodów nie moze poswiecic nam tyle czasu ile bysmy chcialy, lub jak w przypadku mojego byłego kochanka naprawde chce się rozejsc z zona tylko potrzeba mu wsparcia i pomocy w znalezieniu sily by to zrobic.
Dla was wszytsko jest czarno biale: wykręca sie od spotkan - nie zalezy mu, bawi siw, jestes kolem zapasowym. A wcale tak nie jest. A moze jest ale potrzebuje troche czasu i wszystko mozw sie zmienic.
Jestes kochanka JUZ trzy miesiace, jeszcze sie nie okreslil - koniec nigdy tego nie zrobi (a u Mariimalarii trwalo to ponad rok).
Ale wy wszystkich zqwszw do jednego wora, a czasem jest szansa.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Folgia]

Napisane przez patricia_ventura

Nie wiem w jakim celu mialabym kogokolwiek przekonywac. Bylam ciekawa historii bo ciagle tylko piszecie "zerwij" "rzuc" "to nie ma sensu" "z tego nic nie będzie" a nie zawsze tak jest.

Nawet z moim bylym poxzatki wyglądały tak ze rzadko mial dla mnie czas bo ciagke SPAL. i dzieki bogu nie zalozylam wtedy watku na wizazu bo na pewno byloby ze powinnam to skonczyc zanim się zaczęło bo on na bank sciemnia plus jeszcze pamietam jak bylam z nim na mieście i dzwonila do niego "Kasia" i odrzucil polaczenie a do mnie powiedzial ze to jego dobra przyjaciolka. I zaloze sie ze uslyszalabym ze z tego nic nie bedziw, ze moze sie spotyka ze mna z nudow itd itp. A bylismy ze soba 5 lat z czego 4 bylam najszczesliwsza kobieta na swiecie.


Niektóre dziewczyny sa rozbite przez to wizazowe spisywanie wszystkiego na straty, a może czasem warto dac szanse i troche czasu czasowi
I nie chodzi mi tu o związki gdzie ktos jest razem tyle i tyle lat i przez wiekszosc czasu facet zneca sie fizycznie lub psychicznie lub jest alkoholikiem. Mala szansa ze to sie zmieni.
Chodzi mi o to, ze moze czasem faktycznie ktos ma jakies problemy, nie ma czasu, lub z jakichs innych powodów nie moze poswiecic nam tyle czasu ile bysmy chcialy, lub jak w przypadku mojego byłego kochanka naprawde chce się rozejsc z zona tylko potrzeba mu wsparcia i pomocy w znalezieniu sily by to zrobic.
Dla was wszytsko jest czarno biale: wykręca sie od spotkan - nie zalezy mu, bawi siw, jestes kolem zapasowym. A wcale tak nie jest. A moze jest ale potrzebuje troche czasu i wszystko mozw sie zmienic.
Jestes kochanka JUZ trzy miesiace, jeszcze sie nie okreslil - koniec nigdy tego nie zrobi (a u Mariimalarii trwalo to ponad rok).
Ale wy wszystkich zqwszw do jednego wora, a czasem jest szansa.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No dobra, ale dlaczego nie miałybyśmy mieć szacunku do siebie i czekać, aż jaśnie Pan się określi albo rozwiedzie się z żoną?

[Zorzoli]

nie znam takich związków, które są teraz szczęsliwe.
Znam za to związki, w które ktoś wchodził z nadzieją, że druga osoba się zmieni no i część tak już czeka i doczekaćsię nei może.
Druga część się przezwyczaiła i już nie uważa wybryków partera za coś złego a codzienność.

[patricia_ventura]

Napisane przez Folgia

No dobra, ale dlaczego nie miałybyśmy mieć szacunku do siebie i czekać, aż jaśnie Pan się określi albo rozwiedzie się z żoną?

Moze dlatego ze to wlasnie TEN i czasem warto poczekac. Ale nie bo na wizazu zawsze kroluje przekonanie ze jak nie ten to następny.

I dlaczego od razu brak szacunku do siebie. Kazdy mozw miec inne zdanie na ten temat. Dlaczego czekanie na kogos kogo KOCHAM oznacza ze nie mam dla siebie szacunku. Dla mnie brak szacunku do siebie to np sypianie z kim popadnie czy przypadkowy seks z gosciem poznanym na imprezie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Folgia]

Napisane przez patricia_ventura

Moze dlatego ze to wlasnie TEN i czasem warto poczekac. Ale nie bo na wizazu zawsze kroluje przekonanie ze jak nie ten to następny.

I dlaczego od razu brak szacunku do siebie. Kazdy mozw miec inne zdanie na ten temat. Dlaczego czekanie na kogos kogo KOCHAM oznacza ze nie mam dla siebie szacunku. Dla mnie brak szacunku do siebie to np sypianie z kim popadnie czy przypadkowy seks z gosciem poznanym na imprezie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No i to dobrze, że istnieje przekonanie "jak nie ten, to następny", bo inaczej każda baba by się na siłę trzymała tych męskich gaci i nie dała sobie szansy na szczęście.

To jest brak szacunku do siebie, bo nie szanujesz swojego czasu i pozwalasz sobie komuś Tobą pomiatać. Seks bez zobowiązań nie jest niczym złym, o ile dwie strony tego chcą dobrowolnie. Zresztą dla Ciebie przypadkowy seks jest zły, a sypianie z zajętym facetem już nie

[patricia_ventura]

Napisane przez Folgia

No i to dobrze, że istnieje przekonanie "jak nie ten, to następny", bo inaczej każda baba by się na siłę trzymała tych męskich gaci i nie dała sobie szansy na szczęście.

To jest brak szacunku do siebie, bo nie szanujesz swojego czasu i pozwalasz sobie komuś Tobą pomiatać. Seks bez zobowiązań nie jest niczym złym, o ile dwie strony tego chcą dobrowolnie. Zresztą dla Ciebie przypadkowy seks jest zły, a sypianie z zajętym facetem już nie

Jak ktos to robi bo kocha i w gre wchodzi wizja wspolnej przyszlosci to dlaczego nie. Jak bym sypiala z zajetym facetem tylko dla samego sypiania to to by dla mnie bylo zle.

A sa tez takie "jak nie ten to następny" i tak ciagle te portki meskie zmieniaja. Bez sensu. Mozw lepsze jest podejście albo ten albo zaden i powalczyc choc troche. Moze czasem warto. Moze gdybym was nie posłuchala teraz bylabym w zwiazku z tym sprzed roku. Nie mowie ze sie zle stalo ze nie jestem bo mam kogos innego kogo kocham. Ale jak widzicie SZANSA BYLA.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[patusiaa23]

Czekaj, seks bez zobowiązań to brak szacunku, więc Ty sypiałaś z żonatym w związku jednostronnie zobowiązanym, czy jak?

[Folgia]

Napisane przez patricia_ventura

Jak ktos to robi bo kocha i w gre wchodzi wizja wspolnej przyszlosci to dlaczego nie. Jak bym sypiala z zajetym facetem tylko dla samego sypiania to to by dla mnie bylo zle.

A sa tez takie "jak nie ten to następny" i tak ciagle te portki meskie zmieniaja. Bez sensu. Mozw lepsze jest podejście albo ten albo zaden i powalczyc choc troche. Moze czasem warto. Moze gdybym was nie posłuchala teraz bylabym w zwiazku z tym sprzed roku. Nie mowie ze sie zle stalo ze nie jestem bo mam kogos innego kogo kocham. Ale jak widzicie SZANSA BYLA.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Też nie sypiam bez zobowiązań, bo to nie dla mnie. Ale nie widzę nic w tym złego. Niektórzy nie potrzebują do seksu uczucia i dla mnie ich podejście jest okej. Natomiast zdrada to jest już świństwo. No i tak w ogóle jak to możliwe, że facet miał żonę, a z Tobą planował przyszłość? Raczej byłaś bardzo naiwna

Jeśli miałabym wybór czekać na żonatego faceta, który zapewne żony zostawić nie chce, albo pójść dalej - poszłabym dalej.

[patusiaa23]

Poza tym, w tym wątku nie można przytaczać związków koleżanek, kolegów, żadnego, poza swoim, bo nikt tym ludziom w głowach nie siedzi, ich prześcieradłem nie jest, być może po wielkim powrocie jednak wcale nie jest tak idealnie, być może wstydzą się przyznać do kolejnej porażki i zgrywają big love wśród ludzi, ileż razy mąż marnotrawny jednak zaczął znowu zdardzać, ale tym razem, żona postanowiała zaciskać zęby, bo dzieci, bo dom, bo cokolwiek, ile się nie przyzna, że znowu pije, bije, powodów może być milion, nie zawsze 'świat spisał ich na starty, ale miłość wygrała <3"

[patricia_ventura]

Napisane przez Folgia

Też nie sypiam bez zobowiązań, bo to nie dla mnie. Ale nie widzę nic w tym złego. Niektórzy nie potrzebują do seksu uczucia i dla mnie ich podejście jest okej. Natomiast zdrada to jest już świństwo. No i tak w ogóle jak to możliwe, że facet miał żonę, a z Tobą planował przyszłość? Raczej byłaś bardzo naiwna

Jeśli miałabym wybór czekać na żonatego faceta, który zapewne żony zostawić nie chce, albo pójść dalej - poszłabym dalej.

Ale on ta zone zostawil chcial. I zostawil.

Nieważne.
Mam kolejny przyklad ktory wszystkie pewnie znaja: Natalia Siwiec. Jej zwiazek wlasnie tak siw zaczal. Byla kochanka. W wywiadzie z nia slyszalam ze bardzo cierpiała przez swojego obecnego faceta.
Nikt mi nie wmowi ze teraz oni nie sa szczesliwi bo to szczescie az od nich bije.

Ale wy sie zapierajcie w tych swoich przekonaniach ze jak trzeba poczekac to brak szacunku do siebie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz